Gears Tactics – recenzja gry. Idealne połączenie
Uniwersum Gears of War to wizytówka Microsoftu, która dzięki The Coalition otrzymała nowe życie. Twórcy za sprawą Gears of War 4 udowodnili, że świetnie odnaleźli się w tym IP, w Gears 5 pokazali, że mają na nie plan, a dzięki współpracy ze Splash Damage demonstrują, że mogą je odpowiednio rozwinąć. Świat Gearsów jeszcze nigdy nie miał się tak dobrze, a to dopiero początek.
W 2014 roku Microsoft przejął markę Gears of War i wyznaczył Black Tusk Studios do rozwijania tego IP. Deweloperzy po roku zmienili nazwę i rozpoczęli opracowywanie wielkiego planu. Pierwotnym szefem studia był Rod Fergusson, który jako autor pierwszej trylogii zapowiedział, że jego zespół nie tylko rozwinie IP, ale nada mu zupełnie nowy kierunek. Tego właśnie doświadczyliśmy za sprawą Gears of War 4 i Gears 5, które nie tylko wprowadziło nowych bohaterów do historii, rozwinęło ich, ale co najważniejsze odświeżyło gameplay zapewniając uniwersum znacznie większą skalę. W dniu zapowiedzi Gears 5 usłyszeliśmy także o Gears POP! i Gears Tactics, jednak mobilna pozycja nie przekonała do siebie tłumów i teraz mało kto wspomina o tytule. Z taktycznym ujęciem uniwersum będzie zupełnie inaczej, bo twórcy Splash Damage w bliskiej współpracy z The Coalition opowiadają historię, którą zapragnie poznać każdy fan serii. To nie jest mały dodatek do tego wielkiego uniwersum, a jego pełnoprawna część.
Gears Tactics z kluczową historią
Seria Gears of War jest rozwijana od wielu lat, ale gry to tylko część bogatego uniwersum. Twórcy opracowują dodatkowe historie, które mają rozszerzyć naszą wiedzę o wielkim konflikcie, ale zdecydowanie jedną z najważniejszych opowieści przynosi właśnie Gears Tactics. Deweloperzy umiejscowili akcję na 12 lat przed wydarzeniami z pierwszego Gears of War i pozwalają wcielić się graczom w Gabe'a Diaza, czyli ojca Kate, którą poznaliśmy już w Gears of War 4, a mogliśmy nią kierować w Gears 5. The Coalition tym samym rozwija już wcześniej rozpoczętą historię, bo choć mówimy tutaj o prequelu, scenarzyści rozwijają wiele wątków związanych z rodziną Diazów, pozwalając lepiej zrozumieć najnowsze części serii. Choć w tytule gry pojawia się słowo „Tactics”, to pod względem przedstawienia historii otrzymujemy pełnoprawną odsłonę, a pomiędzy misjami lub czasami nawet w trakcie, oglądamy najwyższej klasy przerywniki filmowe, które kiedyś ozdabiały perypetie Marcusa, a ostatnio upiększają historię Kate. Twórcy sięgają po najwyższą jakość i czuć to od pierwszej chwili – w trakcie wydarzeń spotkamy kilka „znanych twarzy”, a podczas wykonywania misji nie brakuje typowego „gearsowego klimatu”.
Jestem przekonany, że po pozbyciu się taktycznych misji i zaoferowaniu rozgrywki z perspektywy trzeciej osoby, moglibyśmy mówić o normalnej części Gears of War. I to jest najlepsze: choć otrzymujemy „coś nowego”, w grze nie zabrakło najlepszych elementów serii. Podczas poznawania kolejnych aktów opowieści miałem kilkukrotnie wrażenie, że autorzy specjalnie zarzucili kilkoma wątkami, by szerzej uśmiechnąć się do fanów klasycznej trylogii. Nawet sam antagonista jest tego dobrym przykładem, ponieważ Gears Tactics pozwala nam bliżej poznać jedną z najważniejszych postaci w całym uniwersum – Ukkona. To imię będą aktualnie kojarzyć najbardziej zagorzali fani IP, gdyż główny naukowiec Szarańczy pojawił się dotychczas wyłącznie w serii komiksów („The Rise of RAAM”) oraz w siódmej powieści („Gears of War: Bloodlines”). To on stoi za stworzeniem potężnych bestii takich jak Corpser, Brumak czy też Shibboleth, a jednocześnie to za jego sprawą został stworzony projekt, który miał pomóc w odbudowie populacji Szarańczy przy wykorzystaniu ludzi. Gabe Diaz już na początku Gears Tactics otrzymuje zadanie zgładzenia Ukkona, ale możecie mieć pewność, że ten „szalony doktorek” ma kilka asów w rękawie, a jego historia trwająca blisko 30-godzin jest mocno związana z całym uniwersum Gears of War.
Gears Tactics pozwala stworzyć swój oddział
Gabe Diaz niechętnie sięga po lancer i rozpoczyna walkę o lepsze jutro (kojarzycie sytuację z pierwszych Gearsów?), ale pierwsza misja utwierdza go w przekonaniu, że ktoś musi zrobić porządek z Ukkonem. Bohater nie może jednak liczyć na wielki oddział, rozpoczyna więc na własną rękę tworzenie małej armii. W misji może uczestniczyć maksymalnie czterech żołnierzy, jednak ze względu na mocną historię – niektóre postacie (zwane „bohaterami”) nie mogą umrzeć. W naszym oddziale może znajdować się wielu rekrutów, których losami nikt się zbytnio nie przejmie, jednak kilka postaci związanych z fabułą musi przetrwać. Deweloperzy nie zdecydowali się na jakiekolwiek elementy związane z mikrotransakcjami i od początku otrzymujemy dostęp do rozbudowanej personalizacji. Herosom możemy zmienić kolor hełmu, pancerza, spodni lub wrzucić na broń dowolną skórkę (kolory + efekty metaliczne + wzory), a w przypadku tych mniej znanych postaci mamy opcję pełnego dostosowania. Zmiana imienia, nazwiska, pseudonimu, wyglądu twarzy, fryzury, tatuaży, blizn czy też licznych dodatków – w zasadzie bez problemu można stworzyć Gruchę czy innego Geralta, ubarwiając nimi pola bitew.
Bohaterowie za swoje wyczyny są nagradzani punktami doświadczenia, za które zdobywamy punkty zdolności. W grze znalazło się pięć klas postaci (Support, Vanguard, Sniper, Scout, Heavy), a każda wyróżnia się bronią główną oraz serią umiejętności. Każde drzewo skilli posiada cztery odnogi, które pozwalają nam ukierunkować żołnierza – Support (klasa Diaza) może wyspecjalizować się przykładowo jako „chirurg”, „medyk bojowy”, „strateg” lub „Paragon”. Twórcy pozwalają na dużą swobodę, więc od początku widzimy wszystkie zdolności, znamy ich dokładne przeznaczenie i możemy decydować o kolejnych ruchach, a dodatkowo pojawia się limitowana opcja zresetowania całego drzewka. Wśród umiejętności znajdziemy te aktywne oraz pasywne – wszystkie mają duże znaczenie na polu walki. Każdy z bohaterów wyróżnia się siedmioma statystykami, które mają związek z bronią oraz posiadanym sprzętem. Giwery są jednak przypisane do klasy, więc przykładowo Diaz korzysta z lancera, który może zostać rozbudowany przez cztery modyfikacje. Wszystkie elementy wpływają między innymi na obrażenia, szansę na krytyczny strzał, amunicję lub mogą zagwarantować umiejętność specjalną. W grze nie znajdziemy małych płatności, ale podczas misji natrafiamy na skrzynki – to właśnie w nich ukryte są dodatki do sprzętu, chociaż wiele najlepszych ulepszeń otrzymujemy po prostu za wykonane misje. Identyczną sytuację widzimy w przypadku hełmów, pancerzy i spodni: każdy z tych elementów możemy swobodnie upiększać (kolory + efekty metaliczne + wzory), wpływają one na cztery statystyki (przykładowo zdrowie czy zasięg ruchu) i możemy je zdobyć w skrzyniach – tych za wykonane misje lub znalezionych na polu bitwy.
Tworzenie bohaterów jest zdumiewająco przyjemne, gdyż od początku otrzymujemy dużo swobody. Deweloperzy nie wymuszają rozwoju postaci, od początku widzimy, jak możemy udoskonalić żołnierza (każda klasa posiada 18 skilli), więc też wiemy, w jaki sposób możemy wykorzystać jego możliwości na polu walki. Przyjemnym dodatkiem jest też możliwość personalizowania strojów i broni, bo jak wiadomo często takie „skórki” trafiają do gier w ramach płatnych dodatków, a tutaj otrzymujemy całość za darmo.
Gears Tactics to nietania podróba serii XCOM
Jeśli nawet przerywniki filmowe przypominają główną serię Gears of War, to jednak w momencie misji Gears Tactics przybiera zupełnie nowe szaty. Teraz akcję obserwujemy z góry, wydarzenia są podzielone na tury, a każdy z bohaterów posiada pulę ruchów do wykonania. Wszystko brzmi niczym XCOM? Założenia są oczywiście podobne, jednak deweloperzy na każdym kroku dodają do gry „esencję” Gearsów, więc od początku trzeba dostosować się do panujących realiów. Splash Damage oraz The Coalition także i w tym miejscu stawiają na wolność, więc podczas swojej tury możemy swobodne decydować o działaniach gearsów – choć postacie posiadają średnio po trzy ruchy na turę, nic nie stoi na przeszkodzie, by wykonywać je w dowolnej kolejności. Możemy przykładowo podbiec pod ścianę wykorzystując jedną akcję pierwszego żołnierza, później przejść na drugiego i nim wykorzystać dwa ruchy, by później powrócić do poprzedniego i dokończyć rozgrywkę. Pozwala to na efektowne patrolowanie okolic, a mgła wojny sprawia, że widzimy tylko tylko część lokacji. Produkcja promuje bardzo agresywny gameplay i choć często trzeba wykorzystywać obserwacje, podczas której żołnierz celuje w wyznaczone miejsce i czeka na ruch wroga, to jednak szybkie atak jest bardzo skuteczny. Świetnie wypadają wszystkie egzekucje, które jak to w Gearsach bywa są krwawe (zabawa piłą!) i jednocześnie pozwalają zdobyć dla wszystkich członków zespołu dodatkowy ruch – przy odpowiednim wyuczeniu umiejętności podczas jednej tury możemy zyskać nawet 2 akcje, tym samym przejmując przewagę na polu bitwy.
Dynamika pojedynków połączona ze skutecznym planowaniem ruchów jest istotna z jednego powodu – jak to Gearsach bywa, podczas jednej akcji trzeba mierzyć się nawet z ponad 20 przeciwnikami. Wielokrotnie czułem się przytłoczony akcją, ponieważ z trzech stron napierała na mój oddział Szarańcza, a ja mierzyłem się z problemem amunicji lub miałem pecha podczas celowania. W trakcie strzelania widzimy procentową szansę na strzał, jednak system podobnie jak to w serii XCOM bywa, potrafi spłatać figla. Nie jestem fanem takich sytuacji, gdy trzykrotnie strzelam do przeciwnika stojącego dosłownie przed moim bohaterem (ocena 90%) i za każdym razem pudłuję... Na szczęście w przypadku Gearsów nieczęsto miałem okazję obserwować takie „wyczyny” zawodowych żołnierzy. Twórcy znacznie lepiej poradzili sobie z samą amunicją, ponieważ zarówno broń główna jak i dodatkowa posiadają ograniczoną liczbę strzałów, ale za każdym razem możemy przeładować – tracimy w tej sytuacji akcję, ale możemy kontynuować ostrzał. W przypadku granatów oraz umiejętności musimy odczekać odpowiednią liczbę tur, by móc ponownie rzucić w stronę wrogów granatem odłamkowym lub skorzystać z wybranej zdolności.
Deweloperom udało się także zaszczepić cząstkę Gearsów w samych misjach, bo choć od pewnego czasu czuć powtarzalność ich typów, to jednak świetnie sprawdzają się wszystkie wydarzenia, podczas których ratujemy gearsów, musimy zebrać paczki uważając na ostrzeliwanie wrogów, czyścimy wyznaczone lokacje, przejmujemy punkty lub po prostu stajemy do walki z gigantycznymi bossami. Niektóre zadania są naprawdę długie, więc nie ma tutaj mowy o "15-minutowej sesji przed snem”, bo często dojście do wyznaczonego miejsca w lokacji, to w zasadzie połowa zabawy, a jeszcze trzeba wrócić w jednym kawałku. Szarańcza systematycznie dosyła nowe oddziały, więc lepiej nie popadać w huraoptymizm próbując przebiec przez połowę mapy, a spiąć wszystkie ręce na pokład. Twórcy nie zapomnieli o misjach pobocznych, które co ciekawe nie są do końca opcjonalne: część musimy wykonać, by pchnąć dalej wątek główny, ale nie wszystkie wydarzenia trzeba zrealizować – w odpowiednim momencie pojawia się kilka zadań i musimy dokonać wyboru tych odpowiednich dla siebie.
Gra od początku do końca nie daje zapomnieć, że mamy przyjemność obcować z kolejnym tytułem w uniwersum Gears of War, więc walczymy ze znaną Szarańczą, korzystamy z ulubionych giwer, biegamy po ładnych i przeładowanych odpowiednią atmosferą lokacjach. Twórcy pozwalają na swobodne manewrowanie kamerą, dlatego też za każdym razem możemy odpowiednio dostosować swój ruch – gearsy oczywiście cały czas przylegają do ścian, dobiegając do nich w swoim charakterystycznym stylu. Chcę przez to powiedzieć, że deweloperzy odrobili zadanie domowe na piątkę, by mieć pewność, że sympatycy uniwersum poczują się tutaj „jak w domu” i będą z przyjemnością cieszyć się przygotowaną historią.
Czy warto zagrać w Gears Tactics? Trzeba!
Jestem dużym fanem całego uniwersum Gears of War, a wszystkie XCOM-y łykam bez popity, więc w Gears Tactics wbiłem niczym dzik w żołędzie. Fabuła zapewniła mi ogromnego kopa związanego z serią, gameplay zaoferował tonę taktycznej frajdy i z jeszcze większym zainteresowaniem czekam teraz na Gears 6. The Coalition ma pomysł na to IP, a ja chętnie poznam kolejne historie związane ze światem. Nie jestem pewien, czy Gears Tactics odniesie finansowy sukces, ale podczas rozgrywki narodziło się w mojej głowie marzenie – „Taktyczne” Gearsy jak „Horizon” dla Forzy? To kusząca koncepcja...
Gears Tactics jest aktualnie dostępne wyłącznie na PC, jednak możecie mieć pewność, że pewnego dnia tytuł wyląduje na konsoli. Już teraz można grać w produkcję za pomocą pada, ale jeśli nie jesteście przekonani do takiej formy rozgrywki – czekajcie. To w zasadzie obowiązkowa produkcja dla fanów serii, ponieważ otrzymają kilka ważnych informacji dotyczących już znanych wydarzeń oraz pewnie nawet przyszłych historii. Wiele dobra znajdą tutaj także sympatycy XCOM-ów (i wszystkich taktyków)... A oni mogą nawet przekonać się do samego IP i później „łyknąć” wszystkie części Gearsów.
PS. Gra posiada cztery poziomy trudności oraz jest opcja włączenia „Ironmana” (błędy gracza zostają automatycznie zapisane).
Produkcja recenzowana na PC z i7-8700, GeForce RTX 2080 Ti, 16GB pamięci RAM.
Ocena - recenzja gry Gears Tactics
Atuty
- Ciekawe historia rozbudowująca całe uniwersum,
- Świetny taktyczny i agresywny gameplay,
- Mnóstwo smaczków z Gearsów w samej rozgrywce,
- Wyzwania na odpowiednim poziomie,
- Satysfakcja z nawet dobrze ukończonych rund,
- Rozbudowana personalizacja z opcją tworzenia skórek.
Wady
- Nie brakuje głupich akcji,
- Czasami SI przeciwników wariuje,
- Od pewnego czasu misje są mocno powtarzalne.
Gears Tactics to dla mnie idealny miks. Świetne uniwersum i kapitalna rozgrywka. Jeszcze może być odrobinę lepiej, ale już teraz jest to pozycja OBOWIĄZKOWA dla wielu... Choć nadal kilka rzeczy można poprawić.
Graliśmy na:
PC
Przeczytaj również
Komentarze (143)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych