Mafia Edycja Ostateczna – recenzja gry. Klimatyczny powrót do Lost Heaven
Gangsterski świat wstrzymał oddech, gdy w sklepie Microsoftu wyciekły pierwsze materiały z pełnego odświeżenia Mafii. Wszyscy doskonale wiedzieli, że świat potrzebuje tej gry, ale trudno jednocześnie zapomnieć o ostatnich tytułach z serii. Mafia 3 zawiodła, Mafia 2 nie dowiozła, jednak Mafia Edycja Ostateczna udowadnia, że postawieni pod ścianą deweloperzy mogą wrzucić na rynek dobrą produkcję. Przeczytajcie moją recenzję Mafii Edycji Ostatecznej.
Jestem jednym z tych, którzy w 2015 roku świętowali wiadomość o założeniu studia Hangar 13, czyli zespołu mającego za zadanie przywrócić blask serii Mafia i zaproponować nowe przygody przepełnione ciężką atmosferą oraz niebezpiecznymi facetami w mocno skrojonych garniturach. Jestem jednocześnie tym gościem, który w 2016 roku rzucał kontrolerem, widząc przepełnioną błędami opowieść z Nowego Orleanu i czując totalnie zmarnowany potencjał w postaciach, historii oraz całym świecie. Co więcej, jestem graczem, który zagryzał zęby ogrywając remaster Mafii 2, czując, że twórcy zmarnowali potencjał odpowiedniego odświeżenia niezłej produkcji. Muszę jeszcze się pochwalić, że jestem tym, który ostatni tydzień rozbijał się w Lost Heaven, czerpiąc garściami z klimatu i łaknąć każdej kolejnej misji. Gdzieś tam w środku rozbudziła się nadzieja, że to uniwersum nie jest jeszcze stracone. Recenzowana Mafia: Edycja Ostateczna nie jest idealnym tytułem, ale Hangar 13 sprawiło, że ponownie uwierzyłem w to IP, a w najbliższy weekend wyruszam na długi maraton z „Ojcem Chrzestnym”. Za długo czekaliśmy na przynajmniej taki powrót tej marki.
Mafia Edycja Ostateczna to klasyka... W najlepszym tego słowa znaczeniu
Oryginalna Mafia zadebiutowała w 2002 roku i były to jeszcze te piękne czasy, gdy standardem nie było udowadnianie tezy „moja gra jest lepsza, bo posiada większą mapę”. W tamtych czasach modnym nie było usilne zlecanie graczom setek podobnych zadań, nikt nie biegał za kolejnymi szczurami, a podczas każdego wydarzenia w większym lub mniejszym stopniu byliśmy trzymani za rączkę, by w ostateczności móc wsiąknąć w klimat produkcji. Właśnie taka jest Mafia Edycja Ostateczna, która powraca w bardzo klasycznej formie – tutaj twórcy nie zmienili głównej osi rozgrywki i choć ponownie trafiamy do otwartego świata, to jednak nikt nie zmusza nas do wykonywania podobnych aktywności. W najnowszej produkcji Hangar 13 świat nie stanowi nachalnego przedłużenia rozgrywki, a gracze mają za zadanie przedostać się z punktu A do punktu B, by rozpocząć kolejną misję.
Zdecydowałem się wspomnieć o tym już na samym początku, bo jeszcze przed premierą pojawiło się kilka plotek, według których recenzowana Mafia Edycja Ostateczna została nie tylko stworzona na silniku Mafii 3, ale jej rozgrywka miała być bardzo uwspółcześniona – w najgorszym tego słowa znaczeniu. Tak na szczęście się nie stało, a deweloperzy proponują rozgrywkę na około 15-17 godzin, która tak jak wspomniałem, mimo iż zaprasza do otwartego świata, to jest jednak niezwykle liniowa. Tutaj nie znajdziecie dziesiątki dodatkowych misji, które sprawią, że spędzicie w świecie 50 godzin biegając za kolejnymi zleceniami. Twórcy stawiają na klasykę, co było dobrą decyzją, bo pod tym względem Mafia Edycja Ostateczna, czy też w zasadzie oryginalna Mafia, powinny być wzorem dla wielu deweloperów. Nie będę jednak ukrywał, że na początku obawiałem się, iż tytuł w konfrontacji ze współczesnymi oczekiwaniami nie będzie prezentować odpowiedniej jakości. Na szczęście zmieniona oprawa oraz odświeżony gameplay sprawiają, że całość jest bardzo przyjemnym doświadczeniem.
Mafia Edycja Ostateczna to typowy „American Dream”
Zdaję sobie sprawę, że nie każdy musiał ogrywać pierwszą Mafię, więc wspomnę o elemencie, który urzeka graczy od 2002 roku. Dan Vávra w ostatnich latach dał się poznać jako reżyser i główny scenarzysta Kingdom Come: Deliverance, ale to właśnie on lata temu przedstawił historię, która sprawiła, że Mafia osiągnęła tak duży sukces. To właśnie fabuła jest najważniejszym elementem produkcji, a w recenzowanej Mafii Edycji Ostatecznej nie zniszczono pracy czeskich twórców. Deweloperzy z Hangar 13 próbowali odrobinę ubarwić rozgrywkę, dodając kilka dodatkowych wątków, ale nie wpływają one na odbiór głównej produkcji i ponownie pozwalają dobrze się bawić, poznając opowieść Tommy'ego.
Głównym bohaterem Mafii jest Thomas Angelo, który jak to często bywa – pojawia się w złym miejscu o złej porze. Taksówkarz nie mógł przewidzieć, że na jego samochód dosłownie wpadną gangsterzy Ennio Salieriego i zostanie zmuszony do pomocy. Tommy wykonuje pierwszą misję z gnatem na plecach, by następnie rozpocząć wielką przygodę. Historia Mafia Edycja Ostateczna jest z pozoru bardzo typowa i w wielu miejscach piekielnie przewidywalna, ale nawet po latach smakuje wprost wybornie. Twórcom oryginału udało się zaproponować bardzo dobrze wyważoną opowieść, która jest przeładowana atmosferą takich filmów jak „Ojciec Chrzestny” czy też „Chłopcy z ferajny”. Z perspektywy czasu ponownie dobrze obserwuje się, jak Tommy wyrasta na jednego z najważniejszych osób w Lost Heaven i choć niektórym wydarzeniom nie poświęcono odpowiednio dużo czasu i uwagi, to Mafia nie zawodzi pod względem scenariusza.
Mafia Edycja Ostateczna to znakomicie ułożone klocki
Gdy pierwszy raz ogrywałem Mafię nigdy nie spodziewałem się, że po kilkunastu latach będę mógł napisać recenzję jej odświeżonej wersji. Obecnie znacznie lepiej czuję jak oryginalnym twórcom udało się sprawnie połączyć klocki, by zadbać o naprawdę dobrą produkcję. W Mafii Edycji Ostatecznej otrzymujemy znane misje, które ponownie są opowiedziane w specyficzny sposób – nie będę psuł zabawy nowym graczom, którzy dopiero odkryją ten świat. Tutaj ponownie akcja jest podzielona na zadania, a całość została zaproponowana w formie wyraźnie wyszczególnionych rozdziałów. Pomiędzy wydarzeniami po raz kolejny mamy okazję posłuchać rozmowy dwóch panów, która rzuca nieco innego spojrzenia na wydarzenia i pozwala lepiej cieszyć się grą.
Wspominam tutaj o „klockach”, ponieważ recenzowana Mafia Edycja Ostateczna pozwoliła mi naprawdę poczuć, jak dobrze fabuła została połączona z zadaniami. Tutaj ponownie mamy okazję wziąć udział w pamiętnym wyścigu, później pojawia się problem z alkoholem, rywale uprzykrzają życie naszej mafijnej familii, w tle pojawiają się zdrady, a Tommy musi podjąć trudną decyzję. Całość stanowi świetne połączenie dobrze przygotowanych misji z interesującą fabułą. Twórcy nowej wersji na szczęście nie wprowadzili znaczących zmian w samych wydarzeniach, więc nikt nie musi obawiać się o zaoferowanie nowych i tym samym niepotrzebnych wątków.
Mafia została ubrana w szaty Mafii 3
Nie jest jednak tak, że deweloperzy z Hangar 13 nic nie zrobili. Recenzowana Mafia Edycja Ostateczna została w pełni przeniesiona na silnik Mafii 3, który w dodatku otrzymał szereg ulepszeń. W rezultacie produkcja wygląda jeszcze lepiej od przygody Lincolna Clay'a, choć pod względem oprawy jest w wielu miejscach równie nieprzewidywalna jak wspomniana przygoda z Nowego Orleanu. Często przemierzając Lost Heaven wprost zachwycałem się pięknymi widokami lub odbijającymi się w karoserii mojego odpicowanego samochodu, budynkami. Kapitalnie wyglądają kałuże, w których również możemy zobaczyć fragment miasta i trudno nie docenić efekt deszczu – krople odbijają się od samochodów, co wygląda naprawdę urokliwie... Po zachwytach, w kolejnej scenie podczas odprowadzania wybranki serca do domu, Tommy staje przed domem, a jego oczom ukazuje się totalnie płaska i niewczytana tekstura. Podobnie jest z twarzami bohaterów – główna obsada prezentuje się świetnie, tylko czasami w ich oczach widać nie tylko strach, ale i zagubienie deweloperów. Niestety, po chwili mamy okazję wpaść do przybytku płatnej rozkoszy, gdzie jedna z pracownic prezentuje się niczym postać z początków aktualnej generacji. PlayStation 4 Pro nie radzi sobie także z doczytywaniem wszelkiej zieleni, więc wszystkie przejażdżki za miasto wyglądają niczym festiwal pojawiających się przed naszymi oczami krzaków. Czasami tytuł potrafi też wyraźnie się zakrztusić podczas intensywniejszych starć, a twórcom zdarza się skorzystać z opcji „kopiuj + wklej” podczas tworzenia oprychów. Czy to psuje wrażenia z gry? Zdecydowanie tak, gdyż z jednej strony recenzowana Mafia Edycja Ostateczna niejednokrotnie zachwyca, prezentując się niczym jedno z najlepszym „odświeżeń” tej generacji, by po chwili ukłuć mnie w oczy paskudną teksturą, która przypomniała mi, że to magicy z Hangar 13 pracowali przy tym odświeżeniu.
Podobne skrajności przewijają się podczas wykonywania misji. Tommy często rusza się niczym klocek, strzelanie wypada nieźle, ale czasami pojawiają się problemy z odpowiednim przyleganiem do ścian – miałem wrażenie, że postać żyje swoim życiem i nie zawsze chce się wychylić w odpowiednim momencie. Fatalnie wypada walka wręcz, z której niestety korzystamy w kilku fragmentach samej opowieści – protagonista Mafii jest ociężały, co uniemożliwia wykonanie płynniejszych akcji, a w dodatku każdy finisher wygląda, jakby twórcy zapomnieli o 2-3 sekundach animacji. Tommy nagle wpada w przeciwnika i przykładowo dobija go pałką. Autorzy wyraźnie zapomnieli o dopieszczeniu tego elementu, przez co często wykończenie rywali w bliskim kontakcie wywołuje śmiech pogardy.
Mafia Edycja Ostateczna powraca z topornym bohaterem i klasycznymi wozami
Jeśli podczas walki przeszkadzała mi sztywność postaci, to jednak w trakcie jazdy potrafiłem docenić klasyczną mechanikę pojazdów z lat 30. ubiegłego wieku. W Mafii Edycji Ostatecznej ponownie mamy okazję często wskoczyć za kółko różnych wozów: często maszyny zbierają się za długo, trudno mówić o ich wyjątkowej zwrotności, ale właśnie tak to wyglądało w oryginalne i mogę podejrzewać, że podobnie było w czasach, w których rozgrywa się akcja gry. Mam przy tym wrażenie, że odrobinę lepiej porusza się szybszymi samochodami, co jest szczególnie ważne podczas legendarnego już wyścigu – tym razem udało mi się go wygrać za pierwszym razem. Twórcy przeprojektowali również samo miasto, które jest przyjemniej się doświadcza podczas jazdy. Punkty poszczególnych misji nie są tak bardzo od siebie oddalone, a w trakcie gry miałem wrażenie, że wszystko znajduje się blisko siebie. Pomocną mechaniką jest również system odpowiedzialny za znaki drogowe – w grze systematycznie pojawiają się przedmioty, które prezentują graczom właściwą drogę do celu.
Istotnym zagadnieniem recenzowanej Mafii Edycji Ostatecznej jest oczywiście poziom trudności oraz policja – twórcy zapewnili szereg ułatwień w samej rozgrywce, ale nie odczuwałem, by produkcja była zbyt łatwa. Nie dopracowano jednak sztucznej inteligencji, więc nadal rywale wykonują kilka głupich ruchów i wpadają pod nasz celownik. Deweloperzy oferują także możliwość złagodzenia czujności policjantów, którzy podczas patrolowania miasta nie zwrócą uwagi na każde najdrobniejsze wykroczenia. Oczywiście, istnieje także opcja podkręcenia zabawy, ale ostrzegam – w tym wypadku trzeba szczególnie uważać i w odpowiednim momencie ściągać nogę z gazu. Zespół Hangar 13 przygotował nawet specjalny system, który pozwala ograniczyć szybkość samochodów, ale na szczęście jest to wyłącznie dodatkowa możliwość.
Mafia Edycja Ostateczna ma w sobie „to coś”
Nawet jeśli trochę ponarzekałem na oprawę czy też kilka niedorobionych elementów rozgrywki, to Mafii Edycji Ostatecznej nie mogę odmówić jednego: atmosfery. Ponownie kapitalnie poznaje się historię, w której rywalizują się sobą dwa zwaśnione rody. Na naszych oczach Tommy staje się ważną szychą w mieście, a całość znakomitych wrażeń podbija nastrojowa muzyka. Udźwiękowienie to bez wątpienia atut gry, który łączy wszystkie jej elementy i pozwala dobrze bawić się podczas poznawania przygody.
W grze istnieje także możliwość włączenia drugiego trybu swobodnej rozgrywki, w którym możemy bez skrępowania przemierzać miasto i nie musimy zwracać uwagi na wydarzenia – ta propozycja spodoba się głównie graczom, którzy chcą w Lost Heaven spędzić więcej czasu i mają ochotę na dogłębne poznanie każdego zakamarka odświeżonego świata. W zasadzie można jedynie żałować, że deweloperzy nie zdecydowali się na pewne ożywienie miasta i dodanie do gry dodatkowych aktywności, które moglibyśmy wykonywać pomiędzy fabułą. Mafia Edycja Ostateczna to bardzo przyjemna opowieść, która jednak cały czas trzyma nas za rękę – tutaj eksploracja jest związana wyłącznie z dotarciem do celu misji.
Mafia Edycja Ostateczna to zderzenie światów
Hangar 13 zderzyło klasyczną produkcję ze współczesną technologią, co udało się połowicznie. Trudno nie docenić fabuły czy też angażujących misji z dobrze napisanymi postaciami, ale z drugiej strony przeszkadzała mi sztywna walka lub też wyraźne problemy związane z wydajnością gry oraz oprawą. Mafia Edycja Ostateczna powraca w lepszym stanie niż Mafia 3, została przygotowana z większą pomysłowością względem odświeżenia Mafii 2, ale to jeszcze nie ten moment, by otwierać szampany i świętować wielki powrót serii. Jest przyjemnie, wielu graczy będzie zachwyconych, ale część może poczuć (podobnie jak ja), że ponownie zabrakło tutaj ostatnich szlifów.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Mafia: Edycja Ostateczna.
Ocena - recenzja gry Mafia: Edycja Ostateczna
Atuty
- Bardzo ciekawa i angażująca opowieść budząca w graczu wiele pozytywnych wspomnień (gangsterskie produkcje),
- Świetnie zrealizowane misje
- Postacie z prawdziwym charakterem
- Mafia powraca ze swoją klasyczną i zarazem kapitalną atmosferą
Wady
- Nierówna oprawa czasami śmieszy, innym razem smuci
- Doczytywanie tekstur na oczach gracza przypomina o Mafii 3
- PlayStation 4 Pro potrafi się zakrztusić
- Walka wręcz jest fatalna
Mafia Edycja Ostateczna pozwala poznać kapitalną historię z bardzo ciekawymi postaciami, ale Hangar 13 ponownie zabrakło trochę czasu, by dopieścić całą produkcję. Jest lepiej niż ostatnio, jednak do ideału wciąż daleka droga.
Graliśmy na:
PS4
Przeczytaj również
Komentarze (95)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych