Retrospekcja #12 ZX Spectum
BLOG
677V
10 powodów dla których warto było mieć ZX Spectrum:
- Spectrum w wersji 128 (+2, +3) było najbardziej kompletnym Sinclairem z wbudowanym magnetofonem lub stacją, większą pamięcią, wyjściem RGB i portami dla joysticków ( osobna sprawa że pasowały tylko dedykowane )
- Gry na licencjach filmowych pojawiały się w ilościach hurtowych. Wszystkie ważniejsze hity – Batman, Robocop czy Predator były upychane w 48kb pamięci ZX’a
- Zestawy i kompilacje oryginalnych gier. Na zachodzie sprzedawano je w specjalnych edycjach typu „Best of …” lub „Greatest hits”. Raz, że w zestawach wychodziło taniej, a dwa że wydawano je w klimatycznych kartonowych pudełkach z porządnymi instrukcjami. Przynajmniej wiadomo skąd nasi piraci czerpali inspiracje do składanek
- Grafika 3D. No może to zbyt duże określenie, ale programiści potrafili wycisnąć z ZX’a rzeczy o których nie śnili jego twórcy. Wektorowa grafika dająca złudzenie trójwymiarowego świata powodowała opad szczęki. Tyle że gry takie jak „Driller” czy „Total Eclipse” wykonane w tej technice chodziły z prędkością 3-4 klatek/sek.
- „Knight Lore” - wydana w 1984 gra legenda. Był to pierwszy tak obszerny tytuł w ujęciu izometrycznym, który swoim rozmachem miał oddawać filmowe wrażenia
- Dedykowane czasopisma z UK takie jak „Crash” czy „Your Sinclair” które kształtowały opinie i wydawały wyroki na gry windując ich sprzedaż lub mieszając z błotem. Drukowano w nich opisy i mapy, które później redakcja polskiego „Bajtka” kopiowała do swojego pisma ( zapewne bez wiedzy Anglików )
- Brytyjskie studia deweloperskie i garażowi programiści, którzy dostarczali najbardziej tłuste hity na Gumiaka. „Ocean”, „Ultimate”, „Codemasters” to klasa sama w sobie
- Ekrany podczas ładowania gier nie były czarnym tłem z napisem „Loading”. Zawierały duże kolorowe grafiki rozpalające wyobraźnię, że za chwilę zagramy w coś niezwykłego. I w wielu przypadkach na fajnym ekranie się kończyło…
- „Poke’y” czyli kawałki kodu dopisywane do gier pozwalające uzyskać np. nieskończoną liczbę żyć, amunicji czy paliwa. W czasopismach także polskich poświęcano osobne rubryki na listy kodów do samodzielnego wklepywania.
- Wersje demo. U nas pojęcie nieznane, ale do zachodnich czasopism dołączano kasety z grami w wersjach demonstracyjnych do samodzielnego wypróbowania kilku gier
Po więcej wpisów w klimatach retro zapraszam jak zwykle na moją stronę http://retrospekcja.net.pl/