Dorosłe dzieci
Podobno faceci nigdy nie wyrastają z zabawek. Wiec niezależnie od lat jesteśmy dziećmi, ale czy to takie złe? Dorosłość niszczy nasze dziecięce wyobrażenia jak domek z kart i niby taka jest kolej rzeczy, gdyby nie paradoksalne wychowywanie dzieci i wpajanie im błędnych wartości…
Może tylko ja czuję się jak gnojek w szambie po kolana, ale nie podoba mi się świat w którym żyję, właściwie to wiele rzeczy mi się w życiu nie podoba, ale nie będę ich wymieniał, bo braknie miejsca, a wy pousypiacie po drugiej stronie. Chciałem zwrócić uwagę na fakt, że nie da się wychować człowieka jako dziecko i jako dorosłego. Każdy jest zawsze sobą, ale obecnie nawet rodzice nie zdają sobie sprawy jak krzywdzą swoje dzieci. Wszystko zaczyna się od rodziców, ale wiele zależy od nas, naszego nastawienia i podejścia.
Zapewne większość dorosłych osób powie, że: „Jak Ci coś przeszkadza, to trzeba coś zmienić”. Wiadomo jeśli nie działamy, to jak oczekiwać zmian. Ale zmieniając swoje utarte przyzwyczajenia by przetrwać stajemy się innymi ludźmi, zupełnie innymi za których mieliśmy się dawniej. Właściwie to zmieniamy się każdego dnia, każda podjęta decyzja jakoś na nas wpływa i zostawia ślad niczym kamień rzucony w taflę wody. Większość zmian przyjmujemy z aprobatą, wiele z nich jest owocem poświecenia dla bliskich osób, inne są ostatecznością i jedyną szansą na sukces i „normalne” życie. Część zmian jest wymuszona, a reszta to zwykła chęć by nie mieszkać w śmietniku i cokolwiek osiągnąć. Ale co najśmieszniejsze dzieci od małego są szkolone do świata który nie istnieje. Świat o którym czytaliśmy i uczyliśmy się w szkołach był otwarty na nowe idee, życzliwość i pracowitość. To miał być świat w którym oceny gwarantują sukces, a trzaskanie całek respekt wśród rówieśników. Ale szkoła to tylko inny rodzaj klosza pod którym hoduje się dzieci.
Przypomina mi się scena z FFX w której nikt Tidusowi nie powiedział jak kończy się pielgrzymka Yuny. Cytat Lulu: „Niczego nie ukrywaliśmy, to było po prostu zbyt trudne by o tym mówić”. Wiadomo jak się to odbiło na graczach i samym bohaterze, który podkochiwał się w młodej summonerce.
Dałem to wtrącenie nie bez powodu, słowa Lulu idealnie pasują do nadopiekuńczych rodziców. Którzy nigdy dziecku nie dają się ubrudzić, zranić, spaść z drzewa, czy choćby wspomnieć o niebezpieczeństwach. Wiadomo małe dziecko nie zrozumie i trzeba go pilnować, ale z biegiem lat rodzice w walce z realiami oddalają się od swoich dzieci. Nie mając czasu na wiele spraw o których powinni byli powiedzieć zanim dziecko będzie miało już te naście lat. Jednak życie toczy się swoją drogą i zaganiani rodzice myślą, że dziecko samo pojmie to o czym sami mu nigdy nie powiedzieli. O tym jak ludzie zabiją innych za 10 zł w portfelu, jak fanatycy religijni zabiją w imię przekonań, o tym, że prędzej złapiesz choroby weneryczne, niż dobrze płatną pracę w Polsce itd. Przykładów można podać wiele. Wiadomo o niektórych rzeczach lepiej nie mówić i nie warto uświadamiać dzieci, zdecydowanie lepiej by same przeżyły napad, wypadek czy gwałt? W myślach widzę wasze zniesmaczone miny, ale takie są realia. Nikt nigdy nie mówi o końcu świata, o całym ty gównie które nas otacza. Ludzie wolą to ignorować, wolą „oddalać pytanie” i mieć spokojny wieczór w domu po pracy. Czas zapierdala dziś jesteś dzieckiem, jutro dorosłym z długiem publicznym na karku i masz tylko jeden cel – pracować do śmierci. Nie ma nic złego w pracy z pasji, ale zapytajcie swoich znajomych ilu tak naprawdę pracuje w wymarzonym zawodzie. Rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać.
Ale wróćmy do sprawy „dorosłych dzieci”. Może sam częściowo czuję ten paradoks. Kraj w którym by znaleźć pierwszą pracę trzeba mieć 5 lat doświadczenia, politycy trwonią publiczne fundusze i czują się bezkarni, ludzi prawych nazywa się cipami, co to pewnie w życiu nikomu się nie postawili. Bo tak wygląda świat dorosłych. Bezwzględni socjopaci w świecie którym pieniądz wyznacza wszystko i każdym kieruje. Brak życzliwości, skrupułów, a jeśli nie drzesz ryja o to co Ci się należy to nie umiesz „walczyć o swoje” i jesteś przegranym. Ciekawe czy wasi rodzicie mówili wam o tym, pewnie nie, a większość obrażonych nastolatków i tak uważa, że znają świat i jak skończą szkołę to zostaną panami świata. Nieświadome niczego mięso w trybach systemu.
Dzieci gdy się rozwijają mają bardzo bujną wyobraźnie, wszystko przez wzmożoną aktywność mózgu, który stara się uczyć i poznawać jak najwięcej. Dzieciom szczególnie w wieku szkolnym pomaga to w nauce, pojmowaniu trudnych koncepcji jak i obcych języków, ale tylko jeśli to dziecko dobrze ukierunkujemy. Człowiek osiąga dorosłość emocjonalną w wieku około 20 lat, wiadomo nie ma reguły jedni są bardziej odpowiedzialni wcześniej, inni później. Jednak warto brać po uwagę, że nastolatek jeszcze może się zmienić, ale spróbuj wyperswadować koledze-studentowi, że dziś nie pijecie…
Zmierzam do tego, że niepotrzebnie jest tak duża skrajność pomiędzy dziecięcym światem Disneya, a dorosłym światem Silent Hilla, wielu ludzi gubi się w mgle nieświadomi niebezpieczeństw. Dlatego zapewne większość dorosłych z sentymentem wspomina czasy gdy się chodziło do szkoły i mama zawsze robiła obiadki. Według moich obserwacji nie musimy jednocześnie zabijać w sobie jednego świata, gdy przekroczymy granicę drugiego. Jednak nie jest to łatwe, szczególnie gdy sami mamy już swoją rodzinę i obowiązki. Jednak nie ma nic złego w podtrzymywaniu swoich dziecięcych zainteresowań takich jak: zabawa klockami, gry planszowe, czy nawet gry wideo. Ah te gry, jako gracze znacie te stereotypy, dorosłych z mentalnością dziecka. Co jest wierutną bzdurą. Ludzie grający w gry, którzy od dziecka rozwijają swoje pasje są bardziej odpowiedzialni, szybciej podejmują strategiczne decyzje i są bardziej odporni na stras. Oczywiście nie wszystko za sprawą tylko grania w gry, ale taka jest prawda. Nie ma w tym żadnego powodu do wstydu, ludzie którzy wytykają Ci twoje zainteresowania są albo zazdrośni, albo zawistni. Tak czy owak, reprezentują typowe myślenie dorosłego nastawione zawsze na zyski i korzyści. W końcu „Grasz w gry dla dzieci, wiec sam jesteś dzieckiem.” Nawet ciężko opisać jak wielką bzdurą jest to zdanie. W końcu wszystko co dla dzieci jest utożsamiane z: niedojrzałością, głupotą, pochopnością, itd. Znowu mamy kontrast z światem dorosłych których utożsamiany jest z: odpowiedzialnością, sukcesem, poświęceniami itd.
Dlatego przez pryzmat ludzi i stereotypów dorośli pracujący ludzie są odpowiedzialni, a dorośli grający w gry są dziecinni i beztroscy. Nie rozumiem, jak ludzie głoszący takie przekonania mogą z lekką ręką wymazać całe swoje dzieciństwo, by stać się robotem pracującym dla systemu. Jedni o tym nie mówią, inni przemilczają, w końcu jeśli jesteś „dorosły” to wiesz jak jest ciężko. Racja, jest ciężko, ale jako dziecko wiem również, że negatywne emocje zamykanie się w sobie z swoimi problemami nie sprawi, że kiedyś nasze życie się zmieni. Nawet jak się zmieni Ci ludzie nie będą umieli się już tym cieszyć, bo nadzieja na optymistyczną przyszłość w nich umiera pod ciężarem życia. Jest to jednocześnie straszne i smutne… Nie powinniśmy wyrzekać się siebie dla korzyści materialnych. Dla innych tak wygląda poświęcenie dorosłych. Wymaga to dużo wytrwałości i żadnemu rodzicowi pracującemu na 2 zmiany dla rodzinny nie odbieram zasług. Jednak czasami bardziej wartościowa jest rozmowa z swoim dzieckiem (kontakt, wsparcie i zrozumienie), niż zarobienie dla pociechy na studia, nowego srajfona, markowe ciuchy i airmaxy.
Ludzie trochę zachłysnęli się pogonią za pieniądzem i życiem w luksusie zapominając, że mogą przeżyć swoje życie jak chcą. W teorii zawsze jest czas na zmianę, nawet przed śmiercią. W praktyce ludzie myślą o zmianach tylko w obliczu śmierci. Cytując tekst Dr. House’a „ Almost dying changes nothing, dying changes everything”.
Błędem jest stereotypowe szufladkowanie ludzi, nie warto oceniać innych tylko przez pryzmat zainteresowań. Bycie dzieckiem jest istotnym procesem w życiu każdego człowieka. Poznajemy świat, ludzi i siebie, swoje własne zainteresowania i pasje. Jest to cześć życia każdego człowieka, dla jednych był to czas beztroski, dla innych mniej szczęśliwych czas bezsilności, problemów w domu i „co ty możesz wiedzieć jesteś tylko dzieckiem”. Bycie dzieckiem nie zawsze jest zabawą resorakami matchbox’a na wykładzinie z „drogą” i najbardziej rozumieją to ludzie z trudnych rodzin w których nie było beztroski. Bardzo trudno wyjść z problemów rodzinnych jako dzieciak, który powinien myśleć o edukacji, a nie o tym jak ściągnąć pijanego starego z klatki schodowej. To wszystko się za nami ciągnie, a ludzie jak na przekór zawsze głębiej zakopują swoje rany, a to tylko odwleka problemy które ujawni stres w dorosłym życiu. Nie ma reguły, że osoba z trudnej rodzinny będzie złym rodzicem, właściwie większość dorosłych z problemami w dzieciństwie jest bardziej uczulonych na problemy dziecka, wiec przeważnie jeśli poradzą sobie z problemami będą lepszymi rodzicami od osób co miały wszystko zawsze podane na tacy. Jednak w przypadku ludzie nic nie jest pewne i oczywiste. Czasami ktoś z dobrej rodziny kończy jako pijak na ulicy, a ktoś z biednego domu zostaje lekarzem.
Podsumowując w swoim tekście chciałem zwrócić uwagę na to, że nie ma znaczenia czy ktoś jest dziecinny i lubi grać w gry jeśli w głowie ma dobrze poukładane. Rodzice mogą przygotować dzieci do życia w dorosłości, ale to i tak od dzieci zależy jakie będą podejmować decyzje. W końcu praktyka jest najlepszym nauczycielem, choć nigdy nie chciałbym by coś złego spotkało moje dziecko, jak pewnie każdy rodzic. Jednak nie należy popadać w skrajności. Dzieci muszę mieć odrobinę swobody, ale zdecydowanie więcej należy nad nimi pracować, bo każda godzina poświęcona na nauce, rozmowie kiedyś przyniesie rezultat w postaci odpowiedzialnego człowieka. Warto odkopywać w sobie dziecięcą cząstkę i nie jest to żaden powód do wstydu. W końcu nikt nie wybiera sobie gdzie się urodził, jedyne co można zrobić to zbierać swój bagaż doświadczeń i pokazać innym, że nie ma znaczenia z jakiej rodziny pochodzisz i ile masz pieniędzy dopóki jesteś odpowiedzialnym człowiekiem i rodzicem. Można być sobą i osiągnąć sukces, nie jest to łatwe. Szczególnie gdy każdy obok ciebie kradnie, oszukuje i wykorzystuje ludzi, tłumacząc sobie, że to dla lepszego dobra. Nie ma czegoś takiego, są tylko wymówki słabych ludzi, którzy w pogoni za hajsem zacierają wszystkie granice, tłumacząc sobie, że nie mają wyjścia. Zawsze jest wyście tylko ludzie celowo idą na łatwiznę i szybki zysk. Wiele w tym polityki naszego kraju, a jeszcze więcej strachu i niepewności co do jutra. Jednak kto zna przyszłość? Jak możemy starać się o lepszą przyszłość dla naszych dzieci jeśli jednocześnie poświęcamy wszystko co z świata dobre. Uważam, że nie ma podziałów na dzieci i dorosłych. Wszyscy jesteśmy ludźmi tylko na różnych etapach swojej drogi. Ludzie powinni traktować wszystkich równo i nie ubarwiać przesadnie rzeczywistości, tylko mówić o niej „prosto z mostu”. Należy wytykać niesprawiedliwość i mówić głośno o problemach świata. Nie tylko w naszym kraju. Milczenie i bagatelizowanie problemu sprawi, że kiedyś nasza cywilizacja nie będzie miała przyszłości, bo nie nauczymy swoich dzieci o nią walczyć. Dlatego nie warto zatajać swojej pasji do gier w towarzystwie, jeśli nie jesteś dumny/szczęśliwy z tego co robisz, to staraj się robić to co sprawia Ci przyjemność. Ukrywanie swoich myśli i uczuć w obawie przed odrzuceniem społecznym prowadzi do znieczulicy i zamienia ludzi w zimne głazy. W końcu to co robisz i to co myślisz określa Ciebie. Jeśli ktoś nie akceptuje Ciebie to dlaczego ty na siłę szukasz ich akceptacji? Nie warto, kiedyś będąc sobą znajdziesz ludzi którym nie będzie przeszkadzało to kim jesteś i co lubisz robić. Zaakceptują Cię takim jakim jesteś. Samą rozmową o problemach świata nie zmienimy, jednak należy o nich mówić i mieć nadzieję na zmianę, bo inaczej wszystkich nas pochłonie ciemnota, bratobójcze walki i pogoń za materializmem. A w takim świecie nie będzie miało znaczenia gdzie się wychowałeś, jaką masz edukację i w co wierzysz, bo wszystko strawi wojna i nienawiść do drugiego człowieka.
Na zakończenie kawałek nawiązujący do tematyki: