Borderlands 2 — Recenzja
Rozbudowana strzelanina, elementy RPG, ogromny świat, nietuzinkowy klimat i humor to wszystko, a nawet więcej zafundowało nam Gearbox w jednej grze... po raz drugi!
Pamiętam bardzo dobrze zapowiedzi i wydanie pierwszej części Borderlands w 2009. Gra od razu przykuła moją uwagę ze względu na oryginalny świat i cell shading. Pierwsze skojarzenia z XIII od Ubisoft. Szpil okazała się wielkim sukcesem, sam zagrywałem się w nią wiele godzin. Po niespełna 3 latach wyczekiwania moja ulubiona strzelanina powróciła bym mógł znowu siać strach i przerażenie na Pandorze.
You're okay in my book
[gra]Borderlands 2[/gra] to bezpośrednia kontynuacja pierwszej części, pamięta ktoś otwarcie Vault'a? No bo mamy kolejny do otwarcia :) Fabuła niby nie gra pierwszych skrzypiec, ale nic nie jest potraktowane po macoszemu, nowy super villain Handsome Jack który przejął kontrolę na firmą Hyperion i ogłosił się władcą Pandory jednocześnie przypisując sobie zasługę zabicia ostatniego bossa z poprzedniej części sieje strach i spustoszenie. Ciemiężeni ludzie Pandory formują ruch oporu który ma powstrzymać Jacka i przywrócić spokój na planecie i tu do zabawy wkraczają nowi Vault Haunters, którzy dostają kontrakt na głowę naszego agresora. Jack jak to typowy boss siedzi w swojej bazie kosmicznej i nieustannie obserwuje graczy, bombardując ich wojskami i robotami próbując powstrzymać naszych bohaterów przed znalezieniem Vault'a i dowiedzeniem się prawdy o jego nikczemnych poczynaniach, nie rzadko komentując to w typowym dla siebie aroganckim stylu. W swojej tułaczce nie jesteśmy zdani tylko na siebie, tajemnicza Angel pokieruje nas po raz kolejny w drodze przez pustkowia, nie raz pomagając cennymi radami i zabawiając dialogami, nie znając jej motywów ruszamy kolejny raz w ciemno przez planetę wygłodniałych sadystycznych dziwolągów...
System misji i zadań jest podobny do tego z jedynki, został jednak dopracowany i misje nawet te poboczne nie nudzą gracza. Każda z nich cechuje się unikatowością i przepełniona jest wisielczym humorem Pandory. Ludzie zlecający nam zadania to znana grupa degeneratów z pierwszej części gry: Scooter, Dr. Zed, Mad Moxxi, Sir Hammerlock, Marcus znana banda wróciła i ma się dobrze, tak Claptrapa też nie zabraknie jako jedyny ocalały z swojej linii produkcyjnej wprowadza nas w świat gry i prosi o pomoc w walce z bandytami. Z nowych NPC mamy otyłą, żeby nie napisać spasioną, siostrę Scooter'a — Ellie, która też jest mechanikiem. Tiny Tina szalona trzynastolatka, ekspert w sprawie materiałów wybuchowych oraz imprez z herbatką i ciasteczkami. Vault Haunters z jedynki przeszli na emeryturę i rozeszli się po świecie jednak w sytuacji kryzysowej przyjdzie nam szukać ich rad i wskazówek, będę nas też kierować w odpowiednie miejsca przez całą długość gry, a my w międzyczasie poznamy ich losy po otwarciu Vault'a. Oczywiście postaci jest znacznie więcej, jednak z biegiem rozgrywki fabuła toczy się tak, że prędzej czy później poznajemy każdego, w końcu jak przystało na łowców skarbów nie można przepuścić, żadnej okazji na zdobycie nowej broni, czy większej ilości pieniędzy.
We deal in lead
Borderlands 2 idealnie łączy strzelaninę i przygodówkę z elementami RPG, jednak to zdecydowanie na strzelaniu opiera się cała zabawa. Nie wierzyłem co Gearbox może jeszcze podrasować po pierwszej części, ale udało się, nowe AI przeciwników sprawia, że nie stoją (zawsze) sztywno pod ostrzałem, tylko starają się zjeść z linii strzału, schować za przeszkodą, czy kucnąć, przed wydawało by się idealnie mierzonym head shot’em. Co irytuje, ale daje jeszcze większą satysfakcję z mordowania, o tak wybuchające głowy odpadające kończyny to wszystko niby jest narysowane, ale przelewające się hektolitry krwi kolejnego badass’a sprawiają, że człowiek czerpie z tego dziką frajdę zupełnie jak przy oglądaniu Happy Tree Friends, no przecież to tylko bajka :)
Przeciwnicy będą chcieli Cię okrążyć lub odciąć drogę ucieczki, jednak wystarczy strzał w kolano, by zyskać chwilową przewagę kończąc rywala strzałem w głowę lub przemknąć sprintem obok. Jest dobrze, ale do ideału brakuje, psychole więcej kombinują, ale nadal są tylko mięsem armatnim.
Ooo that’s shiny!
Na pustkowiach Pandory nie ma przebaczenia dlatego też hordy przeciwników giną jeden za drugim, a my w szaleńczym amoku przyjmujemy wyzwanie wszystkich którzy stawią nam czoła, grabiąc ich ciała, okradając z broni i przedmiotów. Nie ma co ukrywać nigdy nie wiadomo co dropnie, po co ryzykować? Kill them all and grab the stuff, a jest co zbierać takiej ilości dostępnych broni nie ma chyba nawet pentagon w swoim arsenale: pistolety, strzelby, rakietnice, karabiny, snajperki, granaty, tarcze, relikty i inne cuda tylko czekają na spragnionych odkrywców. Jak wcześniej kolory określają siłę i unikatowość przedmiotu. Najbardziej dopieszczone bronie posiadają unikatowe zdolności z opisem od twórców, często nawiązujące do gier i filmów, powodując nie raz uśmiech na twarzy. Wszystko to jest rozrzucone po świecie Pandory i czeka na odkrycie. Czasami czułem się jakbym grał w WoW'a czekając jaki loot będzie z bossa. System zdobywania unikatów opiera się na rachunku prawdopodobieństwa prawie każdy przeciwnik w grze może dropnąć złotą giwerę, jednak szansa na to jest bardzo niewielka ok 0,01 % silniejsi przeciwnicy i bossowie wyrzucają więcej zabawek i szanse rosną, gra z kolegą też zwiększa szanse na unikat. Zasada jest taka, że im więcej ludzi, tym lepsze nagrody. Trzeba niestety uważać, bo z jakością nagród rośnie poziom trudności. Do obrony mamy różne rodzaje tarcz, jedne zwiększają życie, inne punkty wytrzymałości tarczy, zdarzają się też inne specjalne cechy: porażenie wroga atakującego fizycznie, ochrona przed konkretnym elementem lub zwiększenie siły naboi, gdy tarcza jest pełna. Zabawy i ustawień jest niezliczona ilość. Broń elementarna, jak w jedynce zwiększa obrażenia niektórym typom przeciwników, z nowych elementów mam tzw. Slag, zwiększa on obrażenia zadawane rywalom, którzy są pod jego wpływem, za pomocą przelicznika procentowego. Okradanie zwłok i szukanie skarbów jeszcze nigdy nie było takie miodne, bo spójrzmy prawdzie w oczy, po co kupować broń w sklepie, jak można ją zdobyć. Nasz bohater nie może dźwigać zbyt wiele, a nikt nie chce biegać co chwilę do automatu sprzedawać łup, dlatego jak najwcześniej należy zakupić zwiększone miejsce w plecaku. Zakupów dokonujemy w mieście i bazie rebeliantów — Sanctuary, u Pana Crazy Earl’a za kryształy Eridium, które wygrywamy w slotach lub znajdujemy tu i ówdzie. Oprócz plecaka możemy zakupić też większą pojemność na zapasowe naboje do wybranych typów broni jak i miejsce w sejfie, gdzie może przetrzymywać swoje zabaweczki.
Wprowadziłbym jednak pewne ulepszenia, a mianowicie możliwość ustawienia ulubionego ekwipunki i zmiana na inne za pomocą jednego lub dwóch kliknięć, a tak za każdym razem trzeba wchodzić do statusu, co zabija zabawę i spowalnia akcję, już nie mówiąc o tym, że podczas gry sieciowej nie można zatrzymać rozgrywki, co gdy mam np. tarcze która chroni przed ogniem, a w tym momencie mam akurat taką która dodaje życie, a wyskakuje przeciwnik z miotaczem ognia? Nie da się nic zrobić, wszystko dzieje się zbyt szybko, a menu na party play’u kończy się zgonem naszym albo oponenta, bo ludzie w sieci są bezlitośni, zasada pierwszy zabijesz pierwszy zabierasz w pełnej okazałość. Chciałbym zobaczyć taką opcję w 3 części. Możliwość modyfikacji ekwipunku w takim stopniu, to prawdziwy rarytas dla fanów gier RPG.
Hero of the day
Zawód Vault Haunter’a to niełatwy kawałek chleba, a nowi bohaterowie też nie należą do leszczy, których posyła się na pierwszy front, rasowe zabijaki i twarze których nikt nie chciałby spotkać w ciemnej alejce no może z wyjątkiem …
Maya - klasa syrena, twarda kobieta która łamie serca z taką samą łatwością jak kości, wychowana w klasztorze, pojawia się na Pandorze w poszukiwaniu informacji o syrenach, jej skill to Phaselock generuję kulę energii która czasowo unieruchamia przeciwnika, działa na wszystkich z wyjątkiem bardzo dużej zwierzyny.
Dalej mamy niskiego koksa - Salvador’a, jego klasa to gunzerker. Urodzony na Pandorze, nigdy nie przebiera w środkach i zabija wszytko co się da w drodze do celu, Hyperion zaatakował jego miasto teraz chce tylko zemsty… i pieniędzy. Jego skill to Gunzerking pozwala mu przez określony czas trzymać dwa rodzaje broni, nawet rakietnice.
Zer0 - płatny morderca do wynajęcia, który podejmie się każdej roboty wartej jego umiejętności, zwabiony skarbami i chęcią spotkania godnego rywala pojawia się na Pandorze. Zamaskowany i tajemniczy, prawdopodobnie kosmita, smukła sylwetka i dłonie z czterema palcami. Jego skill Deception chwilo pozwala mu zniknąć i odwrócić od siebie uwagę, która skupia się na hologramie jego postaci.
Axton - były wojskowy, klasa commando wydalony dyscyplinarnie ze służby, najemnik chwyta się każdej roboty, informacja o kolejnym skarbcu ma mu zagwarantować sławę i pieniądze. Jego skill to Sabre Turret, przez określony czas bohatera wspiera działko siejąc spustoszenie w szeregach przeciwników.
Dwie dodatkowe postacie są dostępne na DLC to Gaige dostępna za 800MSP lub za free jeśli ktoś zamówił preorder. Mała fanatyczka robotów która ucieka przed więzieniem na naszą ukochaną planetą, jej skill to Deathtrap na określony czas przyzywa robota pomocnika. Ostatnią zapowiedzianą jednak jeszcze niedostępną postacią jest Krieg o którym wiadomo tylko tyle, że zbiegł z psychiatryka, jak na razie widzieliśmy go tylko na kilku filmach.
Teraz trochę o umiejętnościach dodatkowy i możliwych drogach rozwoju postaci. Każda postać ma drzewo umiejętności unikatowych dla siebie. Gdy osiągamy kolejny poziom dostajemy 1 Skill Point do wydania, limit poziomów (jak na razie) nie pozwala na posiadanie wszystkich skilli. Jednak bez obaw, jeśli dokonasz błędnego wyboru za mała opłatą możemy zresetować dostępne skille w specjalnych do tego celu przygotowanych budkach, które służą też do zmiany wyglądu i imienia postaci. Możliwych buildów jest dużo, trzeba wykazać się rozwagą by zdobyć najlepsze umiejętności i nie brakło nam SP. Nowością jest za to Badass Rank, za wykonanie pewnych zadań opcjonalnych - zupełnie jak acziki na PPE - nasz poziom wykidajły rośnie, a gdy dojdzie do 100% możemy wybrać jeden z dostępnych stałych bonusów do cech postaci np. szybkostrzelności, celowania, czy obrażeń. Lista jest dostępna do wglądu gracza, a bonusy nie niszczą rozgrywki, bo mowa o częściach procenta oczywiście można pakować w nieskończoność!! i po miesiącach gry z 0.5% możemy mieć 10% Bonusy obejmują całą drużynę i jest opcja ich wyłączenia jeśli ktoś nie chce zmieniać zbalansowania gry. Wszystko to działa pobudzająco i zachęca do szukania ukrytych znaków, czy mordowania określonej ilości rywali, mała rzecz a cieszy jak chole… bardzo cieszy.
This is my story... or isn’t?
Wspominałem o grze sieciowej, wszystko śmiga tak samo jak w Borderlands. Czterech graczy więcej frajdy i więcej zabawy. Jak wspominałem wcześniej poziom trudności podczas gry na multi ulega zwiększeniu, by 4 napalonych graczy nie zabiło od razu wszystkiego co pojawi się na ekranie, jest to jednak nieuniknione, taka już natura tej gry. Możemy dokonywać handlu i wymiany przedmiotami, czy wyzwać kogoś na pojedynek o zdobyte looty lub po prostu by sprawdzić kto jest silniejszy. Zabawa z żywym graczem nie tylko wydłuża żywotność i daje frajdę z gry, ale przydaje się też przy farmieniu na varkidach, gdy chcemy zmierzyć się z jednym z najsilniejszych dodatkowych bossów Vermivorous the Invincilbe, jak sama nazwa skazuje jest on „nie do pokonania” i nie jest to żart jest jeszcze kilku takich przeciwników, a wprawa na takie polowanie, to godziny przygotowania i obgadana taktyka w zespole, inaczej nie ma co marzyć o wygranej. Nic nie pobudza tak jak kawa o poranku i zabity super boss po 20 -30 minutach strzelania. Jednak to wszystko, co przemawia za multi, jest też sporą wadą. Nie polecam nikomu grać na multi podczas pierwszego przejścia. Na początku oswajamy się z grą i systemem, sami sobie narzucamy tempo i walczymy jak nam się podoba, w grupie jeśli nie grasz z przyjacielem każdy zabija wszystko, łapie co się da, oddaje questy i zadania zanim zdążysz przeczytać o co tak dokładnie chodziło. Nikt nie dba, czy idziesz na zakupy, czy musisz zmienić broń. Szybkość wykonywania wszystkiego zabija zabawę jeśli nie ma się już pojęcia co gdzie, z kim i po co. Oczywiście z kolegą który też gra pierwszy raz lub w gronie znajomków nie powinno być problemów do czasu gdy, ktoś stwierdzi „ dobra nie czytamy muszę coś zabić” Wtedy kończy się dyplomacja w Borderlands 2. Minusem technicznym jest stabilność rozgrywki na konsolach, podczas gry z czterema osobami gra lubi przyciąć i zlagować. Wejście do ekwipunku, sklepu lub podczas intensywnych starać może powodować spadki FPSów, co często irytuje. Problem nie istnieje na PC, brakło szlifów w tej kwestii, problem występuje sporadycznie nawet podczas gry na split screenie.
[ciekawostka]
Check out my beatbox
Wszystko na Pandorze żyje własnym życiem, klimat aż wylewa się z ekranu, wszystko jest dopracowane i piękne. Różnorodność lokacji; przemierzamy pustynię by nagle znaleźć się w tryskających wodą i zielenią podziemnych jaskiniach. Lodowce, tajne laboratoria, wszystko jest zrobione z głową i choć niektóre plansze nie są za duże, nie czuć, że człowiek idzie rynną, przywiązanie do detali jest naprawdę zdumiewające. Każda postać w grze jest dopracowana, nie ma sytuacji znanej z np. Final Fantasy gdzie wiadomo, że koleś w rozdzielczości 2k, z detalami, wymuskanymi włosami jest bohaterem, a inni w klonowanych ubrankach, to tylko boty. Wiadomo nie wszyscy przeciwnicy mają taką samą rozdzielczość i wygląd, ale ich art design zawsze jest unikatowy i przemyślany. Za co panom z Gearbox biję naprawdę duże brawa. Muzyka również nie zawodzi, przygrywa dobrze w tyle nie męczy, nie nudzi, dobrze komponuje się w całość i wpada w ucho, niestety nie mogę dużo napisać, bo przez większą cześć gry jedyne co słyszałem to odgłosy strzałów i dźwięk triggera w którego waliłem bezlitośnie do odrętwienia palca. Warto jednak wspomnieć o bardzo profesjonalnie podłożonych głosach, co tylko dopina, ogólny odbiór gry, na ostatni guzik.
DLC or no DLC?
Są firmy które wdając DLC liczą - powiedzmy to szczerze - na szybki zysk, oferując w zamian często niewiele. Panowie z Gearbox przyzwyczaili nas już w Borderlands, że ich dodatki są napakowane treścią i zabawą. Oferując nowe lokacje i zadania, wydłużając zabawę o kilka dobrze spędzonych godzin. Historie są porządne i trzymają poziom właściwej gry, czasami nawet ją przewyższając. Bardzo chciałbym napisać coś więcej, bo nowe dodatki są w drodze, ale nie każdy musi posiadać DLC, a nie chcę psuć komuś zabawy. Warto wydać parę groszy, bo te DLC są naprawdę warte tego, ale to już każdy sobie oceni indywidualnie po zagraniu w grę czy zechce inwestować, cena na Xboksie to bodajże 800MSP za dodatek, zainteresowanych odsyłam do wujka google.
True Vault Hunter? NO Ultimate Vault Hunter!
Przygoda na Pandorze się nie kończy ona zaczyna się ponownie. Śmiem twierdzić, że mam do czynienia z Chuckiem Norrisem w świecie gier. Wszystko co opisałem to moje odczucia po przejściu tej gry 3 razy i w wolnych chwilach gram dalej. Nie wiem co sprawia, że wszystko tak wciąga. Z czasem misje przynieś, podaj, pozamiataj są już lekko nużące, ale na pewno nie tak jak w Dead Island. Po za tym lekka monotonność pojawia się czasami gdy musimy jeździć po odludziach, tylko by oddać jakieś zadania za bezwartościowe nagrody, bo w tym czasie poziom podskoczył 5 razy i mam już lepsze zabawki. Jednak wszystko to znika gdy wychodzę na polowanie, a wtedy jestem postrachem każdego organizmu żywego na Pandorze.
Uzupełnienie
70% czasu gry spędziłem na PC. Różnice pomiędzy PC, a wersjami konsolowymi są tylko w oprawie. Borderlands 2 działa na konsolach w 720p mamy doczytywanie się otoczenia, brak AA i duże spowolnienia przy grze na multi w 4 osoby. Pod tym względem gra na PC wypada o wiele lepiej.
Polecam recenzję Borderlands2 GOTY Łukasza Kucharskiego, którą znajdziecie TU.
Głosowanie na recenzję tygodnia odbywa się na blogu użytkownika Montana. Najnowsze typy znajdziecie tutaj.