Ta bajka straszy - recenzja gry Amanda the Adventurer
BLOG RECENZJA GRY
443V
Automaniak7
| 12.05, 20:10
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
-
Szczerze mówiąc, nie ogrywam dużo gier indie (a takowych horrorów to już prawie w ogóle) ale dla tej produkcji MANGLEDmaw Games zrobiłem wyjątek: nie dość że swego czasu widziałem masę pozytywów o niej na łamach CD-Action, to jeszcze pojawiła się w majowym Humble Choice. Co prawda kupiłem go głównie dla Hi-Fi Rusha oraz Yakuzy: Like a Dragon, ale gdy zobaczyłem że znalazła się tu też Amanda, żal byłoby nie spróbować. Jak wyszło? Dowiecie się o tym z tej recenzji.Wypada może zacząć od fabuły. Ta nie prezentuje się jakoś specjalnie wybitnie, ale jest dość mocno angażująca. Otóż pewnego dnia otrzymujemy w spadku po ciotce jej mieszkanie. W swoim liście pożegnalnym wspomina jednak o tajemniczych kasetach VHS, które u niej mamy obejrzeć. Został na nich nagrany program - w teorii - dla dzieci, opowiadający o Amandzie i jej kompanie Owci, tłumaczących widzom różne sytuacje, np. wypadki czy pieczenie szarlotki. Z czasem okazuje się, że program jest, delikatnie mówiąc, mocno pokręcony, a Amanda co rusz wpada na coraz dziwniejsze i bardziej makabryczne pomysły (chętnie bym je zdradził, ale byłyby to już dość poważne spoilery, więc się powstrzymam). Jakby tego było mało, dochodzi do tego interaktywność: w trakcie poszczególnych odcinków często musimy odpowiadać na pytania Amandy (np. czego użyjemy do pokrojenia jabłek) czy wskazać jakieś miejsce. Niektóre z tych wyborów mają realny wpływ na dalszy przebieg fabuły czy też zakończenia, których mamy tu aż pięć (mi udało się odkryć 3) W efekcie przez zawirowania w fabule miałem ogromną chęć poznania co czeka mnie tuż przed napisami końcowymi.Zwykle nastrojowi produkcji nie poświęcam osobnego akapitu, ale tutaj muszę zrobić wyjątek, ponieważ klimat zrobiono tutaj rewelacyjny - jesteśmy na strychu w zasadzie opuszczonego domu w środku nocy, za oknem pada deszcz, a my musimy oglądać kolejne kasety z coraz bardziej zwariowanymi odcinkami programu. Wszystko sprawia, że prawie w ogóle nie czułem się pewnie - co więcej, twórcy straszą bardziej klimatem niż jumpscare'ami, co warto docenić.
-
Kilkukrotnie wspominałem już o interaktywności kreskówki, więc wypada ten temat nieco rozwinąć, gdyż w zasadzie do tego sprowadza się lwia część gameplayu. Poza wpisywaniem odpowiedzi w trakcie odcinka, dochodzą różne zagadki bezpośrednio powiązane z treścią danego fragmentu bajki (na przykład przy pieczeniu ciasta w pojawiającym się po epizodzie piekarniku musimy zwracać uwagę na podaną temperaturę i czas). Warto wytężać wzrok i po prostu uważać, gdyż po pierwsze pozwoli nam to rozwiązać łamigłówki bez szukania w poradnikach na Steamie, a po drugie liczne zakłócenia obrazu jak i sam program będą jeszcze bardziej budować i tak już spore napięcie. Zwykle obiekty przy których konieczne będzie główkowanie pojawiają się na stole przed kineskopem, ale niejednokrotnie musimy ich szukać po pomieszczeniu, co przetestuje naszą spostrzegawczość. Po jakimś czasie do gry wejdzie także pauzowanie odcinka w jakimś momencie, utrudniając przy tym zagadki (czasem trzeba przerwać w odpowiednim miejscu, by wyszło poprawne rozwiązanie). Jednak im dalej w las, tym zagadki bardziej nużące. W pewnym momencie po prostu odpaliłem jakiś poradnik, by nie musieć nad nimi dumać stanowczo za długo. Na szczęście (a może i niestety) gra należy do tych bardzo krótkich – mi jej przejście zajęło 3 godziny, ale biorąc pod uwagę jak bardzo się gubiłem podczas jej przechodzenia, nie zdziwiłbym się, gdyby Wam to samo zajęło np. 1,5 h.Trzeba tu wspomnieć o tym, że w samej grze nie brakuje ukrytych tajemnic, na przykład sekretne taśmy, które nie są powiązane z programem, a by je znaleźć trzeba naprawdę wytężyć zmysły. Czasem aby zdobyć osiągnięcie, musimy nieźle kombinować, więc zaliczenie wszystkich będzie dość sporym wyzwaniem bez użycia internetu. Warto także pochwalić twórców za to, że w niewielkim budżecie tej gry znalazło się miejsce dla naszej lokalizacji (napisy) zawstydzając przy tym niejednego większego wydawcę.
-
Oprawa graficzna samej gry nie zachwyca, mamy tu bowiem do czynienia z dość prostym 3D, niemniej po grze indie nie oczekiwałbym graficznych wodotrysków. Jak na budżet – nie jest źle. Za to wykonanie kreskówki w zasadzie idealnie pasuje do takiego horroru: jakość obrazu z taśmy i jej zakłócenia niejednokrotnie potrafią nieźle zbudować grozę. To samo mogę powiedzieć o udźwiękowieniu, które nie jest złożone – szum deszczu, dźwięk pracy telewizora i to w zasadzie wszystko), ale to również w zupełności wystarcza, by wprowadzić gracza w niepokojący klimat.
Oceń bloga:
5
Udostępnij
Skopiuj link