GameFrame #12 -> Gdy Ludzkość Spotyka Swój Koniec, czyli The Last of Us
O poprzednim blogu słów kilka...
Blog dotyczący Dead Space Remake wywołał bardzo ożywioną dyskusję w komentarzach, szczególnie na temat porównań do Callisto Protocol. Ta gra, która miała swoją premierę w podobnym czasie, jest pod wieloma względami zbliżona do Dead Space – zarówno klimatem, jak i mechanikami rozgrywki. Wasze opinie i spostrzeżenia okazały się na tyle ciekawe, że wrzuciłem Callisto do kupki wstydu do nadrobienia.
W najbliższym czasie postaram się zagrać w Callisto i dokładnie przyjrzeć się wszystkim elementom, które poruszaliście w komentarzach. Oczywiście wrócę do Was z nowym blogiem, gdzie podzielę się swoimi wrażeniami oraz postaram się przygotować szczegółowe porównanie obu gier. Myślę, że takie zestawienie może być interesujące zarówno dla fanów jednego, jak i drugiego tytułu! 😊
Dziękuję za tak aktywną dyskusję – Wasze komentarze zawsze inspirują i motywują mnie do dalszego pisania. 😄
Podsumowanie ankiety z GameFrame #11 na dzień 27.11.2024, w której łącznie wzięło udział 29 użytkowników.
Czy wolisz odświeżoną trylogię Dead Space, czy nowe IP w klimatach survival horroru?
- Zdecydowanie odświeżona trylogia Dead Space -> 27.59%
- Nowe IP w klimatach survival horroru – czas na coś świeżego -> 24.14%
- Chętnie przygarnąłbym oba projekty – nie potrafię wybrać -> 37.93%
- Żadne z powyższych – survival horrory mnie nie interesują -> 10.34%
Ankieta była naprawdę interesująca, ponieważ przez większość czasu prowadziła opcja odświeżenia całej trylogii. Ostatecznie jednak to odświeżenie trylogii oraz stworzenie nowego IP zyskały niemal połowę wszystkich głosów. Sam jestem bardzo ciekawy, w jakim kierunku poszliby twórcy, gdyby zdecydowali się na zupełnie nową markę. Czy ponownie zanurzylibyśmy się w sci-fi survival horrorze, który znamy i kochamy? A może spróbowaliby czegoś zupełnie innego – przenieśliby nas do bardziej aktualnych realiów, tworząc coś w stylu serii Resident Evil? Opcji jest wiele, a nam pozostaje jedynie mieć nadzieję, że kiedyś się przekonamy, co mogłoby z tego wyniknąć.
A skoro już jesteśmy przy bardziej współczesnych czasach..... Zapraszam na kolejny blog, w którym opowiem o tym, jak świat mógłby wyglądać, gdyby pewien wirus opanował Ziemię, a ludzie zaczęli przemieniać się w bestie rodem z horroru.... Nie będzie w nim spoilerów, ale znajdą się zmianki o co chodzi w samym świecie, oraz trochę o relacji Joela z Ellie.
Gdy Ludzkość Spotyka Swój Koniec, czyli The Last of Us
W 2013 roku świat zmienił się na zawsze. Wszystko zaczęło się od Ameryki Południowej, skąd sprowadzano do różnych krajów liczne produkty rolne. Wśród nich znalazł się kordyceps – niepozorny grzyb, który miał wkrótce wywołać katastrofalne konsekwencje dla miliardów ludzi. Żywność, którą na co dzień uważano za bezpieczną, okazała się trucizną. Nawet produkty mocno przetworzone nie były wolne od zakażenia, co szybko zauważyły władze. Zakażone było wszystko, od zwykłych gotowych produktów po upieczony chleb. Rozpoczęto masowe wycofywanie skażonych towarów z półek sklepowych, jednak to tylko opóźniło nieuniknione.
Największy problem dotknął mieszkańców wielkich miast, gdzie żywność była importowana na masową skalę. W przeciwieństwie do nich małe, samowystarczalne społeczności na wsiach, produkujące własne jedzenie, pozostawały względnie bezpieczne. Mimo to choroba stopniowo rozprzestrzeniała się, wywierając coraz większy wpływ na życie ludzi. Momentem przełomowym był 27 września 2013 roku – data, która przeszła do historii jako początek globalnej pandemii.
Kordyceps przejął kontrolę nad zarażonymi, czyniąc z nich szybkie, zwinne i niebezpieczne bestie kierujące się jedynie instynktem przetrwania i zabijania. Wszystko, co usłyszały, stawało się ich celem. Polowały bez opamiętania, a ich ofiary nie miały szans na ucieczkę. Mamy kilka stadiów samej choroby, więc każdy zarażony może być trochę inny od pozostałych.
Biegacze
To osoby świeżo zarażone, będące na najwcześniejszym etapie infekcji. Nadal przypominają ludzi, co czyni ich szczególnie przerażającymi. Charakteryzują się wyjątkową szybkością i nadal sprawnym wzrokiem, co sprawia, że są nieprzewidywalni i niebezpieczni, szczególnie w większych grupach. Ich dzikość i gwałtowność to pierwsze oznaki utraty człowieczeństwa.
Czyhacze
Osoby zakażone od kilku miesięcy, na których ciałach zaczyna być widoczny rozwój grzybów. To właśnie grzybnia powoli zaczyna deformować ich sylwetkę. Czyhacze, choć mniej szybcy od Biegaczy, są bardziej zdeterminowani w polowaniu na ofiarę. Ich stan fizyczny zaczyna zdradzać nieodwracalność infekcji.
Klikacze
To jedno z najbardziej charakterystycznych i przerażających stadiów infekcji. Klikacze, będące zarażonymi od dłuższego czasu tracą wzrok, jednak rekompensują to za pomocą echolokacji. O wydawanych przez nich dźwiękach – charakterystycznym „klikaniu” – śnią gracze po nocach.
Są szybkie, zwinne i śmiertelnie groźne, a bezpośrednia konfrontacja z nimi często kończy się tragicznie. Wystarczy jeden ruch lub zbyt głośny dźwięk, by Klikacz stał się śmiertelnym zagrożeniem.
Purchlaki
Wielkie, humanoidalne grzyby, będące wynikiem długotrwałej infekcji. Purchlaki są mało ruchliwe, jednak nadrabiają to swoją potężną siłą oraz niesamowitą odpornością na obrażenia. Ich ciała są niemal całkowicie zdominowane przez grzybnię, co sprawia, że konwencjonalne metody walki często są nieskuteczne. Ogień staje się kluczową bronią w starciu z tymi gigantami.
Zwłoki
Ostateczne stadium infekcji, w którym zarażeni umierają, a ich ciała zamieniają się w grzybicze kolonie. Nawet wtedy pozostają niebezpieczne, uwalniając do otoczenia zarodniki mogące zakazić kolejne ofiary. Te ciała są symbolem końca człowieka i triumfu Kordycepsu nad jego gospodarzem.
W obliczu nowego zagrożenia wojsko, próbując przetrwać i zaprowadzić ład, zaczęli tworzyć strefy kwarantanny w miastach. Niestety, w większości przypadków te miejsca szybko upadały, niezdolne do utrzymania porządku i powstrzymania rozprzestrzeniania się zarazy. Wsie natomiast przekształcały się w zamknięte fortece, które nie wpuszczały nikogo z zewnątrz, strzegąc swoich niewielkich, samowystarczalnych społeczności.
Jednym z ważnych miejsc, w których jako gracze spędzamy czas, jest Boston. Tam możemy zobaczyć niedobitki armii USA, które kontrolują życie mieszkańców wewnątrz strefy kwarantanny. Izolują ludzi od świata zewnętrznego, polując na zmutowanych i wędrowców krążących w okolicy. Taka strefa daje iluzję bezpieczeństwa, jednak rzeczywistość jest inna – każda próba wyjścia poza mury niesie ogromne ryzyko. Zarażeni, niekontrolowany kontakt z zarodnikami z ciał zmarłych, a nawet zwykły brak zasobów, to codzienne zagrożenia.
Świat przypomina teraz mroczne średniowiecze. Pojawiły się rywalizujące frakcje walczące o wpływy, a zwykli ludzie muszą każdego dnia walczyć o przetrwanie. Widzimy żołnierzy, którzy teraz kontrolują strefy kwarantanny, starają się utrzymać pozory władzy, ale ich działania często budzą kontrowersje. Z drugiej strony mamy Świetliki – paramilitarną organizację, której celem jest znalezienie szczepionki i przywrócenie porządku. Ich działania opierają się na zasadach ruchu oporu, co prowadzi do nieustannych starć z wojskiem. W innych regionach pojawiły się grupy kanibali, łowców żyjących z rabunku i morderstw, oraz zdesperowane społeczności, które zrobią wszystko, by przetrwać.
Dlaczego tylko świetliki poszukują leku? Na początku pandemii Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) i inne globalne instytucje próbowały znaleźć szczepionkę lub lek, który powstrzymałby rozwój choroby. Niestety, badania zakończyły się fiaskiem. Chaos jedynie przyspieszył upadek rządów i doprowadził do stanu anarchii. W odpowiedzi wprowadzono stany wyjątkowe oraz zaczęto budować strefy kwarantanny, które miały być ostatnią nadzieją ludzkości. Jednak nawet one nie zapewniły trwałego bezpieczeństwa.
Świetliki pozostają jedyną organizacją, która wciąż poszukuje leku, starając się ocalić świat przed totalnym upadkiem. W ich działaniach tli się iskierka nadziei, choć jest ona przytłumiona przez brutalną rzeczywistość okrutnego świata, który jako gracz eksplorujemy wraz z naszą towarzyszką.
Joel Miller to człowiek, którego życie zmieniło się na zawsze w dniu wybuchu pandemii. Na początku gry poznajemy go jako zwyczajnego mężczyznę, samotnie wychowującego swoją córkę Sarah. Ich codzienność, choć prosta, była pełna ciepła i wzajemnej troski. Jednak tragiczne wydarzenia pierwszych godzin pandemii odcisnęły na Joelu głębokie piętno, które ukształtowało go na nowo.
Dwadzieścia lat później, kiedy świat pogrążył się w chaosie, spotykamy go jako zmęczonego życiem człowieka, który nauczył się funkcjonować w brutalnej rzeczywistości. Joel jest przemytnikiem, zajmującym się handlem bronią, narkotykami i innymi cennymi towarami. Wspólnie z Tess, swoją partnerką w przemytniczym fachu, przetrwał najgorsze lata upadku cywilizacji. Jego moralność jest elastyczna, a działania dyktowane są przede wszystkim chęcią przeżycia w świecie, gdzie dobroć często oznacza śmierć.
Ellie pojawia się w jego życiu w wyniku nietypowego zlecenia. Przywódczyni Świetlików, Marlene, zleca Joelowi i Tess przemycenie 14-letniej dziewczyny poza strefę kwarantanny do umówionego miejsca. Początkowo wydaje się, że jest to zwyczajne zadanie, jakich wiele w ich codziennym życiu, a motywacją do jego wykonania jest obietnica dużej zapłaty. Joel traktuje Ellie wyłącznie jako ładunek, który należy dostarczyć na miejsce, nie podejrzewając nawet, że ta podróż zmieni jego życie na zawsze. Ellie, choć młoda, szybko pokazuje, że jest niezwykle rezolutna, odważna i pełna humoru, co często kontrastuje z brutalnością otaczającego ich świata. Mimo swojej pogodnej natury, dziewczyna nosi w sobie ciężar, który powoli odsłania się w trakcie ich wspólnej podróży.
Najbardziej poruszającym aspektem tej historii jest rozwój relacji pomiędzy Joelem a Ellie. Na początku są wobec siebie zdystansowani, a ich interakcje ograniczają się do niechętnej współpracy. Joel, przyzwyczajony do tłumienia uczuć i budowania wokół siebie muru emocjonalnego, początkowo nie chce angażować się emocjonalnie w opiekę nad Ellie. Z kolei dziewczyna, wychowana w trudnych warunkach i przyzwyczajona do samotności, również nie oczekuje od Joela ciepła czy troski. Jednak ich wspólne doświadczenia – walka z zarażonymi, starcia z wrogimi ludźmi i ciągłe balansowanie na granicy życia i śmierci – zbliżają ich do siebie. Relacja, która początkowo opierała się na chłodnym obowiązku, przeradza się w coś głębszego i bardziej emocjonalnego. Joel zaczyna widzieć w Ellie kogoś więcej niż tylko towarzyszkę podróży; staje się dla niej niemal ojcem, a ona odnajduje w nim figurę ojcowską, której brak od zawsze odczuwała.
W trakcie tej podróży uczestniczymy w chwilach, które pozostają w pamięci na długo po ukończeniu gry. Od radosnych momentów, takich jak odkrywanie wspólnej pasji czy żartów, po chwile pełne smutku, strachu i bólu, które ukazują, jak wiele Joel i Ellie muszą poświęcić, by przeżyć w tym świecie. Gra zmusza nas do stawiania trudnych pytań i podjęcia moralnych dylematów, w których nie ma jednoznacznie dobrych odpowiedzi. Historia staje się jednocześnie piękną opowieścią o człowieczeństwie i głęboko poruszającym studium miłości, straty i nadziei.
Zakończenie tej opowieści jest równie emocjonujące, co trudne. Stawia przed graczem pytania o granice moralności i cenę, jaką jesteśmy w stanie zapłacić za ochronę najbliższych. Jest to finał, który nie pozwala o sobie zapomnieć, pozostawiając widza z mieszanką refleksji i niedowierzania. Na szczęście, historia Joela i Ellie nie kończy się tutaj – została rozwinięta w kontynuacji, która w jeszcze głębszy sposób eksploruje konsekwencje ich decyzji i pokazuje, jak trudno jest uciec przed przeszłością. Omówię ją w jednym z późniejszych blogów.
Świat przedstawiony w grze to prawdziwe dzieło sztuki, które wciąga gracza od pierwszych chwil. Po dwudziestu latach od wybuchu pandemii, natura zaczyna odzyskiwać to, co kiedyś należało do niej. Miasta, niegdyś pełne życia i nowoczesnej infrastruktury, teraz są zdominowane przez dziką zieleń. Wysokie bloki i wieżowce pokryte są pnączami i mchem, a ulice, które niegdyś tętniły ruchem, zamieniły się w tereny, gdzie króluje cisza przerywana odgłosami dzikiej przyrody. Taki krajobraz nie tylko fascynuje, ale również przeraża – opuszczone budynki skrywają nie tylko ślady dawnego życia, ale i zagrożenia w postaci zarażonych lub wrogich ludzi. W tych ruinach często możemy zobaczyć dramatyczne graffiti, będące świadectwem desperacji, walki o wolność czy utraty nadziei.
Podróżując przez tę postapokaliptyczną Amerykę, odwiedzamy wiele niezapomnianych miejsc. Zwiedzamy zrujnowane strefy kwarantanny i przejmujące ruiny Bostonu, gdzie czuć atmosferę chaosu i upadku cywilizacji. W Pittsburgu musimy zmierzyć się z łowcami, którzy bezlitośnie atakują każdego wędrowca. Uniwersytet Kolorado staje się areną poszukiwań Świetlików, a spokojne Jackson jawi się jako jeden z ostatnich bastionów ludzkości. Każda lokacja ma swoją duszę, a detale, takie jak zapiski, przedmioty czy architektura, sprawiają, że czujemy się częścią tego świata.
Jeśli chodzi o wersje gry, ogrywałem wszystkie trzy wydania. Odświeżona wersja na PS4, wydana w 2014 roku, nadal prezentuje się bardzo dobrze i jest świetnym wyborem, jeśli ktoś posiada tę konsolę lub nowszą. Jednak najnowsza wersja na PS5 to zupełnie inny poziom, który zachwyca swoją jakością wizualną. Wydanie to jest dostępne w ramach PS+ Extra, co czyni je doskonałą okazją dla nowych graczy lub tych, którzy chcieliby ponownie przeżyć tę niezapomnianą przygodę. Jeśli jednak rozważasz zakup za pełną cenę, polecałbym przemyśleć opcję wersji na PS4, która wciąż oferuje doskonałą jakość za rozsądniejszą kwotę.
Przechodząc do warstwy dźwiękowej, trudno nie poświęcić uwagi temu, jak gra mistrzowsko operuje dźwiękiem i muzyką. Każdy dźwięk w grze – od kroków w opustoszałych korytarzach, przez przerażające odgłosy zarażonych, aż po subtelne odgłosy natury – buduje napięcie i wciąga w świat gry.
Muzyka, skomponowana przez Gustavo Santaolallę, jest niezwykle emocjonalna co idealnie współgra z atmosferą gry. Ścieżka dźwiękowa nie tylko towarzyszy graczowi, ale wręcz prowadzi go przez emocjonalne momenty, wzmacniając każdą scenę i nadając jej głębię. W warstwie audio gra jest arcydziełem, które pozostaje w pamięci na długo po zakończeniu rozgrywki.
I to byłoby na tyle. Każdy z Was zapewne zna, albo kojarzy, o co dokładnie chodzi w The Last of Us. Mimo tego, chciałem przedstawić Wam bliżej historię samego zarazenia, które w moich oczach jest niezwykle ciekawe. Sama gra to prawdziwe arcydzieło studia Naughty Dog, które wywarło na mnie ogromne wrażenie i na pewno na długo pozostanie w mojej pamięci.
To cudowna przygoda pełna emocji, dramatów, ale i momentów prawdziwej nadziei. Polecam serdecznie! Zwłaszcza, że oprócz trzech wersji na konsole Sony, gra jest już dostępna także na PC w najnowszym wydaniu. Jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji zanurzyć się w tym niesamowitym świecie, to teraz jest świetna okazja, by to zrobić. Dodatkowo mamy też serial HBO, z różnymi ocenami ale większość jest pozytywna. Także możliwości jest kilka.
Jeśli ktoś miałby ochotę na więcej zdjęć, zapraszam również tutaj: GameFrame Blog
Bywajcie!
(Wszystkie zdjęcia zostały zarejestrowane przeze mnie na plarformie Playstation 5, oprócz zdjęć poniżej)
Zdjęcie Biegacza
Zdjęcie Czyhacza
Zdjęcie klikacza
Zdjęcie purchlaka
Zdjęcie zwłok