O tym, jak grać, żeby nie przegrać życia
W tym miesiącu na blogu portalu PPE pojawiły się dwa ciekawe felietony poruszające podobną tematykę. "Kiedy ludzie przestają grać w gry" - autorstwa ok. trzydziestoletniego RoBoss‘a oraz "Nie odczuwam radości z nowych gier - wypalenie gracza?" - obmyślany przez dwudziestodwuletniego Evo24. Pierwszy z nich odnosi się do stopniowego procesu odchodzenia od grania, a drugi znów opisuje pierwsze symptomy znużenia (nowymi) grami. Obydwa te teksty tworzą klimat pesymistyczny, a ich główną kanwą jest stwierdzenie, iż w różnym czasie większość ludzi "ucieka" od growych fascynacji, aby głównie żyć prozą życia. Ja natomiast w tym wpisie - poniekąd na przykładzie znanych mi ludzi - odniosę się choćby do tego, iż w przypadku "maniaków" i hazardzistów uwolnienie od gier rozrywkowych jest wręcz wskazane, albowiem działają na nich wielce destrukcyjnie. Wiadomo, są to jednak skrajne przypadki, aby więc "wypośrodkować" nastrój, zacznę swoje wywody od działów, które mogą najbardziej zaciekawić ichniejszych czytelników.
Dzisiejsze gry dla niektórych są zbyt realistyczne
Ostatnia dekada jest czasem wielkiego urealistycznienia gier, choćby pod względem grafiki, fabuły czy efektów dźwiękowych. Progres ten niewątpliwie podnosi atrakcyjność ukazujących się na rynku tytułów na konsole i pecety. Z drugiej jednak strony ich zbyt daleko posunięty realizm może stać się niebezpieczny dla osób, które za mało udzielają się w tzw. realu. Albowiem nawet najlepsza gra nie zastąpi prawdziwych, życiowych wrażeń. Chodzi tu zwłaszcza o relacje damsko-męskie, gdyż tutaj bardzo ważną rolę odgrywa naturalność zachowania, otwartość na drugą osobę, no i przede wszystkim WOLNY CZAS. Natomiast im atrakcyjniejsza gra, to tym bardziej chce się pokonywać jej kolejne stopnie wtajemniczenia, Dlatego też tylko dobrze zorganizowany gracz potrafi bezboleśnie połączyć swoją pasję z życiem osobistym czy zawodowym. Kolejność jest tu zresztą nie przypadkowa, bo znam kilkoro pasjonatów gier, którzy owszem mają stałą pracę, ale są po nieudanych związkach. Ale żeby było jasne, tendencja ta tyczy tylko pewnego grona ludzi, które procentowo ciężko jest obliczyć. Natomiast fakt, iż choćby wśród użytkowników portalu PPE jest dużo szczęśliwych mężów i ojców - najlepiej pokazuje, że przy odpowiednim podejściu do swojej growej pasji można być też szczęśliwym człowiekiem w życiu realnym.
Zasiedzenie, w tym też growe
Każde zajęcie wymagające długiego siedzenia jest niebezpieczne dla zdrowia. Sprawa niby jasna, ale wiele osób nad tym nie panuje. Owa tendencja objawia się w wielu dziedzinach życia, wszak żyjemy w epoce robienia prawie wszystkiego na komputerach. Natomiast granie w gry w zdecydowanej większości sprowadza się do ogrywania w pozycji siedzącej pecetowych tytułów lub ich konsolowych konkurentów. A taka postawa przy niepodjęciu odpowiednich środków zaradczych stanowi bardzo duże niebezpieczeństwo dla zdrowia. Zwłaszcza gdy ktoś ma słabszy organizm i nie najlepszą przemianę materii. Dlatego też, gdy się spędza dużo czasu w pozycji siedzącej, wręcz konieczne jest robienie regularnych przerw, podczas których wykonuje się odpowiednie ćwiczenia oraz inny wysiłek fizyczny np. spacerując, biegając, jeżdżąc rowerem. Cóż, takie są uroki życia w XXI wieku. Tym samym efekty uboczne wynikające z zasiedzenia wśród graczy są tak samo poważnym problemem, jak u programistów, informatyków czy urzędników. Ale okazując odpowiedni hart ducha można temu zadziałać, oszczędzając przy tym sporo kasy na leczeniu najróżniejszych chorób. Dla własnego dobra i swoich najbliższych.
Niszczycielski hazard
Swoją drogą, gracze komputerowo-konsolowi jako grupa społeczna i tak zdecydowanie lepiej sobie radzą w realu od hazardzistów. A przecież poker, ruletka czy "zabawy" na automatach hazardowych również są grami rozrywkowymi... tylko że najniebezpieczniejszymi z możliwych. Im kto zaś ma więcej pieniędzy w portfelu, to tym bardziej przegrywa, bo tutaj na dłuższą metę nie ma wygranych. Wcześniej czy później przyjdzie bowiem czas na danego delikwenta, żeby stracił ogrom pieniędzy, a czasami wręcz cały dorobek swojego życia. Najlepszym przykładem takich upadków są znani polscy piłkarze, którzy potrafili jednorazowo stracić nawet i kilkaset tysięcy dolarów, euro czy marek. Zresztą samemu znam przypadki normalnych "śmiertelników" którzy grając w kasynie lub w karty jednorazowo potracili tysiące złotych. Tak więc, tu "nie ma przeproś" i dla własnego bezpieczeństwa trzeba się trzymać jak najdalej od wszelkich gier hazardowych. Albowiem na jedną wygraną przypada dziesięć przegranych... i prawie zawsze jest się na minusie. Natomiast grać w karty czy ruletkę zawsze można dla zabawy w realu albo wirtualu. Ot tak dla lajtu, bez żadnych kosztów i idącej za tym udręki życiowej.
Są sprawy ważne i najważniejsze
Odnosząc się na koniec do tematyki stricte związanej z PPE-owskim gamingiem, to nie ma tutaj tajemnicy, iż w graniu na konsoli czy komputerze bardzo ważna jest odpowiednia selekcja zaliczanych tytułów. Niewątpliwie niesie to za sobą dużo zalet, albowiem obcuje się wtedy z najlepszą formą preferowanej rozgrywki, nie marnując przy tym czasu na mniej wartościowe pozycje. Owa taktyka pozwala natomiast spędzić odpowiednią liczbę czasu z ważnymi dla nas osobami oraz pomaga odpowiednio zadbać o siebie. Tak więc, z grania w gry nie trzeba rezygnować, gdy się zamieszka z kobietą albo ma wymagającą pracę. Po prostu na wszystko można mieć czas przy odpowiedniej organizacji i detoksykacji tego czym się zajmuje. A Wy gracze jak łączycie swoją pasję z normalną prozą życia? Finito.