KARCZMA - TOP10 RPGów siódmej generacji

BLOG
2791V
KARCZMA - TOP10 RPGów siódmej generacji
Senix | 12.07.2014, 17:40
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Witam i tym krótkim wstępem zapraszam do naszych zestawień oraz podsumowania 7 generacji (j)RPGów.

 

 

Senix (Karczma)

Siódma generacja za nami. Jaka to była generacja? Na pewno bardzo burzliwa z crapami jRPGie i RPGie, ale też z perełkami. Pamiętam ile to było krytyki, że nie ma w co grać (jeżeli chodzi o (j)RPGi) zresztą sam tak twierdziłem. Taka firma jak Square Enix podupadła. Jej flagowa seria Final Fantasy stała się kpiną, a o Final Fantasy Versus XIII krążą i krążyły legendy. Wydali oni trylogie Final Fantasy XIII, która na pewno nie zalicza się do crapów, ale pan Nomura i jego współpracownicy stworzyli grę, która mogła okazać się najlepszą częścią serii. No mogła, bo jest to jednak gra z bardzo dobrym systemem walk, ale tyle w tym temacie, więcej w rozczarowaniu (j)RPGowym. Jednak to nie jest tak, że nie było w co grać. Na początku generacji poza FFXIII dostaliśmy [gra]Folklore[/gra] i [gra]Eternal Sonata[/gra] dwa bardzo ciekawe i dobre jRPGi. Przełomem dla mnie były za to inne tytuły, a są nimi [gra]Valkyria Chronicles[/gra] i [gra]Resonance of Fate[/gra] dzięki którym uwierzyłem, że może być lepiej i było. Byli pracownicy SE, Sakaguchi i Takahashi pokazali swoim byłym szefom, że popełnili oni ogromny błąd pozwalając im odejść z firmy. Dostarczyli oni nam dwa genialne jRPGi – [gra]Xenoblade Chronicles[/gra] i [gra]The Last Story[/gra] w mojej opinii trójka najlepszych jRPGów na 7 generacje, które udowodnili, że HD fanom gatunku nie są potrzebne. Inną firmą, która trzyma poziom od czasów SNESa jest Namco Bandai, która dostarczyła nam [gra]Tales of Graces F[/gra], Vesperie i Xillie, więc tytułów jest już troszkę, więc jednak było w co grać. Natomiast zachodni twórcy też nie siedzieli na stołkach i dostarczyli nam [gra]Diablo 3[/gra], które zatarło plamę po wersji PC-owej, [gra]Dragon Age[/gra] czy też [gra]Fallout New Vegas[/gra]. Ale perełką jest South Park: Kijek Prawdy, nie wiem jak im się to udało, ale jak ma się pomysł, to można stworzyć coś genialnego. Hardcorowi gracze dostali za to [gra]Demon's Souls[/gra] i dwie części [gra]Dark Souls[/gra] i umierali i wkur... się, ale grę pokochali – jak ja nienawidzę tych gier. Za to bardzo cieszy, że Polacy też potrafią i na konsole stacjonarne doczekaliśmy się Wieśka dwa, ale już mniej, że tylko na XBOXa360. Sama 7 generacja była też znana z reedycji gier w HD i tutaj trzeba pochwalić Square Enix, że dali nam [gra]Kingdom Hearts 1.5 HD Remix[/gra] oraz FFX/X-2 HD remastered tak się robi reedycje w HD. Z kolej Namco Bandai dali nam Symphonie HD. Dystrybucja cyfrowa też dała nam ciekawe tytuły, takie jak [gra]Bastion[/gra], [gra]Rainbow Moon[/gra], a szczególnie [gra]Child of Light[/gra], spodziewał się ktoś, że Ubisoft dostarczy taką perełkę w gatunku? Bo ja nie. Ale nie rozumiem natomiast decyzji SE, żeby w Europie [gra]Drakengarda 3[/gra] wydać w dystrybucji cyfrowej. Tak w skrócie mogę opisać 7 generacje, bo o niej, to dałoby się z minimum pięć osobnych felietonów napisać. Tutaj trzeba też sobie zadać pytanie czy to koniec. A no nie, bo czekamy jeszcze na takie gry jak: [gra]Lost Dimension[/gra], [gra]Shining Resonance[/gra], [gra]Borderlands: The Pre Sequel[/gra], [gra]The Guided Fate Cross Thesis[/gra], [gra]Atelier Shallie: Alchemists of the Dusk Sea[/gra], [gra]Ar No Surge[/gra], [gra]Tales of Zestiria[/gra], [gra]Persona 5[/gra], [gra]Mugen Souls Z[/gra], [gra]Natural Doctrine[/gra], [gra]Fairy Fencer F[/gra], [gra]Wonder Flick[/gra], [gra]Rainbow Skies[/gra], [gra]Pier Solar HD[/gra], [gra]Tales of Xillia 2[/gra] i można by jeszcze parę wymienić. Grać na pewno KARCZMIARZE będą mieli w co. Patrzcie nawet nic nie wspomniałem o arcydziele jakim jest Ni no Kuni. Dobra pora kończyć wstępniaka, więc zapraszam do zestawień KARCZMIARZY oraz zaproszonych gości. Podadzą oni swoje TOP10 (j)RPGów, a dodatkowo TOP3 gier okołoRPGowych lub jak kto woli z elementami RPGi i na koniec rozczarowanie/crap. Więc zapraszam to naszych zestawień i podsumowania naszych wyborów. 

Wkrótce poznacie nowego KARCZMIARZA i nie chodzi o Zduna :), który dostał etat w KARCZMIE, PSX Extreme ma Myszaka, a my mamy Zduna, ale on się nie spóźnia z tekstami 

smiley
 

TOP 10:

10. Diablo 3:

Tutaj muszę się przyznać, że nie spodziewałem się, że to się uda, a udało się idealnie. Dostaliśmy tytuł, który poprawił błędy swojej PC-owej wersji. Dodatkowo Blizzard udowodniło, że da się przenieść sterowanie z klawiatury na pada i za to, BRAWA dla nich. Ciekawi mnie jedno, czy kiedykolwiek przejdę/ukończę ten tytuł z kumplem, bo zawsze kończy się to, dla mnie MEGA kacem i tym, że nic nie pamiętam.

9. Demon Souls:

Podobno miłość i nienawiść to dwie strony tego samego medalu (jakoś tak to leciało). Czemu takie porównanie, bo nienawidzę tej gry, a zarazem ją kocham. Tyle w temacie. 

8. Disgaea D2: A Brighter Darkness:

Mógłbym wrzucić tutaj każdą z trzech części serii, które ukazały się na PS3, ale D2 wróciło do genialnego klimatu dwóch pierwszych części serii z PS2. Poza tym uwielbiam kłótnie Etny z Laharl'a, a dodatkowo bardzo przyjemny system i gameplay. No i nie ma lepszej strategii-RPGie na siódmą generacje.

7. Kingdom Hearts HD 1.5 ReMIX:

KH HD miało się nie znaleźć w moim zestawieniu, ale SE zrobili jedną z najlepszych reedycji HD na PS3. Dodatkowo dostaliśmy wersje Final Mix dwóch gier z uniwersum, które ukazały się tylko w Japonii. Ale to nie jest najważniejsze, bo SE i Disney połączyli w mistrzowskim stylu dwa uniwersa, które do siebie niezbyt pasują, a jeszcze potrafili je ubrać w nowe szaty HD. TAK SIĘ ROBI REEDYCJE HD.

6. South Park: Kijek Prawdy:

Nie spodziewałem się, że South Park w wersji RPGie się uda, a tym bardziej po przesuwaniu jego premiery (chyba aż trzy razy). Ale Obsidian wiedzieli co robią i dostarczyli tytuł z naprawdę bardzo dobrym i staro-szkolnym systemem walk. Kijek miażdży też wulgarnością i śmiesznym klimatem, który nie odbiega od serialu. A zapomniałbym, nie ma innej gry, w której można grać żydem, a princess zmiażdżyła wszystkie inne bohaterki RPGów.

5. Child of Light:

Perełka i małe arcydzieło tylko takie słowa przychodzą mi do głowy, aby jak najkrócej określić ten tytuł. UbiArt stworzyło dostarczyło nam piękną grę, która kojarzy mi się z jedną z bajek Disneya, a dokładniej z Królewną Śnieżka. Co w niej jest takiego niezwykłego? W sumie nic, ale podoba mi się to, że gra ma w sobie dwa moje ulubione gatunki, czyli RPGie i naleciałości platformówki 2D. Do tego przyjemny i bardzo prosty system walk, który można opanować w 2 minuty. Po prosze więcej takich gier.

4. Wiedźmin 2:

Polak też potrafi, a dokładniej CD Project RED, którzy przenieśli w świata gier, postać Wieśka w MISTRZOWSKIM stylu oraz realia książek. Więcej mi nie trzeba, no może poza tym, że posiadacze Xboxa360 postali swoja wersje, a ja musiałem się prosić kolegi o pożyczenie konsoli M$. 

3. Ni No Kuni:

ARCYDZIEŁO i tyle z mojej strony, bo więcej nie trzeba pisać o tej grze.

2. Xenoblade Chronicles:

Tytuł który udowadnia, że HD w tym gatunku nie jest potrzebne, a dostarcza nam bardzo wciągającą fabułę, bardzo dobry system walk, ciekawie wykreowany świat, a co chyba najważniejsze bohaterów z którymi można się zżyć. No i MECHY :)

1. The Last Story:

Kolejna gra, która pokazuje, że HD nie jest potrzebne do szczęścia, a Wii dostało kolejny powód aby mieć ją u Siebie w domu. Sakaguchi udowodnił, że jego odejście z SE było dużym błędem ze strony SE i dostarczył nam tytuł, który jest bardziej Final Fantasy niż XIII, ba cała trylogia XIII. Oczywiście gra umie chrupnąć tu i tam, ale nie przeszkadzało mi to, aby dobrze się bawić przy tym tytule i dlatego jest to mój numer jeden.

TOP3 gier z elementami RPGie:

3. Tomb Raider: 

Tutaj nie napiszę nic oryginalnego, po prostu odsyłam do tego co napisał Roger, bo zgadzam się z nim w 100%, a nie będę się powtarzał. Za to dodam od siebie, że stara miłość wróciła, a Gorczyca mnie uwiodła głosem nowej Lary.

2. Bioshock (seria):

Ken Levine dostarczył nam jedna z najlepszych gier w swoim gatunku, a do tego umiał wpleść w nią elementy RPGie. Zabawa z plazmidami może nie do końca jest 100% elementem RPGie, ale się sprawdza. Szkoda, że w Infinity nie została jeszcze bardziej rozwinięta. Natomiast geniuszem tej serii są bohaterowie drugoplanowi, który swoją obecnością dodają odpowiedni klimat i zwroty fabularne. Levine stworzył genialną serie i szkoda, że już nie zobaczymy Bioshocka AAA w jego wykonaniu.

1. Yakuza (seria):

Nie skupie się tutaj na elementach RPGie, bo inni je widzą, a inni nie. Za to narażę się fanom GTA.

Cenie sobie wysoko serie Yakuza za genialną fabułę, która wciąga mnie jak cholera. Tego mi właśnie brakuje w serii GTA. Seria ocieka genialnym japońskim klimatem i miło jest zwiedzić parę miast w Japonii nie ruszając się z domu.


Rozczarowanie

Pewnie Was zaskoczę, ale dla mnie największym rozczarowaniem jest postawa Square Enixa i to co oni odpierdalają. Trylogia Final Fantasy XIII mogła być jednym z najlepszych serii jRPGie na siódmą generację, ale po cholerę. Nomura i jego ekipa stworzyli jeden z najlepszych systemów walk, który jest moim zdaniem największym plusem tej serii. Ale co z tego, jak np. nie pamiętam fabuły gry, a bardzo rzadko się to zdarza mi, ba stworzyli jeden z naprawdę bardzo fajnych obszarów Gran Pulse, który aż się prosi o to, żeby go jakoś zagospodarować, ale po co. Na nim znajdziemy naprawdę ciekawe zakamarki, ruiny, kopalnię, ale nic nam to nie daje, bo przechodzimy przez nie i tyle. Nie chce mi się wierzyć, że wsadzenie jakiś NPC-ów było na tyle skomplikowane, aby to oni nam wyjaśnili, co i dlaczego. Kolejną bolączką serii jest to, że już od FFXII, SE stwierdziło, że summony, GF itp., mogą być bohaterami drugoplanowymi. Ku.wa panowie i panie z SE, te potworki są esencją serii, a ich zdobywanie było czymś genialnym. Pamiętam ile się nadenerwowałem aby zdobyć Diablosa z FFVIII, a tu (FFXIII) o zdobyłem Odina i tyle w temacie, mogłoby go nawet nie być, bo użyłem go może z trzy razy. Nie rozumiem też tego, że na Gran Pulse nie mogliśmy założyć rancza Chocobo, a dopiero w FFXIII-2, ale już pominę to ile takie ranczo dawało zabawy w FFVII. Kolejnych dla mnie beznadziejnym zagraniem jest DLC do FFXIII-2, a dokładniej trzy fabularne, które powinny być do odblokowania, a nie do kupienia. Lubie poznawać całą historię, a nie kawałki. Podobnie jest też z Drakengardem 3, gdzie SE krzychy sobie za grę 219zł + 119 za dlc, przepraszam za to co napiszę, ale ku.wa ich po.ebało i to bardzo. Kolejnym zarzutem z mojej strony jest nie wydanie Final Fantasy Agito na PSP w Europie, a ostatnio zapowiedzieli ją na PS4 w HD. Dziwne zagranie i rozumiem, że grę dostaniemy w 1080 p i 60 klatkami na sekundę, bo innej opcji nie widzę, a wiem, że konwersja tytułu z PSP do takiej postaci może się za bardzo nie udać. Cieszy za to, że wydali po chyba dwóch latach na 3DSa Bravely Default, jeżeli się nie mylę. Dobra pora kończyć i zapraszam do zestawienia innych osób.

 

Roger 

Top 10
 

10. Diablo III:

Przyznam się bez bicia, że zawsze wolałem gry jRPG od klasycznych przedstawicieli tego gatunku, jednak Diablo to klasa sama w sobie, za którą kryje się ogromna porcja grywalności. Dlatego gdy tylko trójka wyszła na konsolę, wiedziałem, że będę ją katował nocami. I tak też uczyniłem.

9. Final Fantasy XIII:

Patrząc z perspektywy czasu FF XIII nie uznaję za rozczarowanie. Fakt, korytarzowe poziomy i ograniczona swoboda raziły, ale tytuł nadrabiał bardzo udanym systemem walki, wciągającym scenariuszem i spora ilością opcjonalnych walk z bossami, na które trzeba było się odpowiednio przygotować. Na to jak dalej potoczyły się przygody Lightning należy jednak spuścić zasłonę milczenia.

8. Blue Dragon:

Tytuł zauroczył mnie tym, że przypominał tradycyjne gry jRPG z czasów ich świetności. Ciekawa historia nakreślona kreską rodem z Dragon Balla oraz obecność samego Hironobu Sakaguchiego, nie pozwoliła mi przejść obok tego tytułu obojętnie. Szkoda, że marka nie doczekała się kontynuacji na dużych konsolach.

7. Demon's Souls & Dark Souls:

Bardzo długo nie mogłem przekonać się do serii From Software, jednak gdy w końcu odpaliłem Demon's Souls przepałem na kilka dni. Niezwykle wymagająca produkcja, która nagradza z czasem trud gracza i chyba jedyny tytuł, w którym ogromny backtracking praktycznie w ogóle nie przeszkadza.

6. Wiedźmin 2: Zabójcy Królów:

Nasz bohater narodowy w drugiej części gry pokazał konkurencji (Dragon Age), gdzie raki zimują. Zarówno w kwestii świetniej fabuły, klimatu jak i systemu walki, który bardzo udanie połączył elementy zręcznościowe z taktycznymi. Ogromny hype na trzecią odsłonę serii pokazuje, że Polakom udało się stworzyć jedno z najgorętszych erpegowych IP na rynku.

5. Dragon's Dogma:

Tytuł bardziej przystępny niż Demon's Souls, ale mimo wszystko w dalszym ciągu wymagający. Mnie zauroczyły przepiękne krajobrazy, eksploracja zamków, grot i rekrutowanie nowych towarzyszy podróży. Nie sposób też nie wspomnieć o ekscytujących walkach z ogromnymi bestiami, które przypominały nieco pojedynki z genialnego Shadow of the Colossus.

4. Fallout 3:

Pierwsze dwa Fallouty to dla mnie kwintesencja pecetowego grania, za którym z drobnymi wyjątkami nie przepadam. Trójka zachwyciła mnie możliwością eksploracji, swobody działania i przede wszystkim mrocznym i momentami szalonym klimatem pustkowi. To jedna z tych produkcji, w której nie wiesz co czeka cię za kolejną górką, a śmierć motywuje do działania.

3. The Last Story:

Swego czasu powiew świeżości w gatunku jRPG. Mistrz Sakaguchi zastąpił turowe walki i żmudne pakowanie postaci tytułem nastawionym w dużej mierze na akcję. I wyszło to znakomicie. Zwłaszcza, że ciekawemu systemowi walki nie ustępował w tym wypadku świetny scenariusz z wyrazistymi postaciami.

2. Xenoblade Chronicles:

Duchowy następca Xenogears to nie tylko jeden z najlepszych jRPGów minionej generacji, ale i jedna z najlepszych produkcji na Wii. Fani Nietzschego czy Freuda kochający trudne pytania, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi, znajdą tu świetny scenariusz, ogromny świat do eksploracji i udany system walki. Gra na dłuuugie godziny.
 

1. Ni no Kuni: Wrath of the White Witch:

Przykład na to, że nawet korzystając ze sprawdzonych patentów da się stworzyć produkcję wyjątkową pod każdym względem. Można tylko rozpływać się nad przepiękną oprawą, unikalnym stylem studia Ghibli, ogromnym światem wypełnionym po brzegi baśniowymi sceneriami oraz wciągającą fabułą, która potrafi poruszyć. Ponad 80 godzin wyjętych z życia.

Top 3 z elemenatmi RPG:

3. Tomb Raider:

Lara jak wino - im starsza tym lepsza. Wraz z rozwojem serii pojawił się również całkiem rozbudowany system rozwoju głównej bohaterki, która może ulepszyć nie tylko swój ekwipunek, ale również zdolności. Elementy te świetnie wpleciono w rozgrywkę i survivalową stylistykę gry.


2.Yakuza 3 & 4:

Myślę, że nie stałoby się nic złego, gdybym wrzucił trzecią i czwartą część Yakuzy do Top 10 RPG, bowiem ilość elementów pasujących do tego gatunku jest tu ogromna. Rozwój postaci, wykonywanie zleconych questów, masa mini-gierek, bogaty inwentarz z możliwością wyekwipowania różnych broni i dodatków, rozmowy z NPCami, zwiedzanie miast i sklepów - istny moloch!

1. Borderlands 1 & 2:

Jedyny FPS (jeśli można tak nazwać tę serię), przy którym spędziłem dziesiątki godzin. Kocham każdą chwile spędzaną na Pandorze, każdego rozwalone psychola, każdy zdobyty poziom doświadczenia i każdą broń znalezioną podczas eksploracji.

 

Rozczarowanie - Przygody Lightning po Final Fantasy XIII:

Druga cześć Final Fantasy XIII początkowo wywołała u mnie pozytywne odczucia, bowiem oferowała znacznie większą swobodę niż pierwowzór. Niestety patrząc z perspektywy czasu scenariusz okazał się słaby, a podróże w czasie i wymiarach wychodzą mi już bokiem. Całość przypomina nieco sytuację z FFX i FFX-2, gdzie pierwsza część była świetna, druga już znacznie od niej odstawała. Gwoździem do trumny jest jak dla mnie Lightning Returns. Square Enix udała się rzecz niebywała - na postać Light autentycznie nie mogę już patrzeć.

 

Adi 

O boże, boże, boże, Bożenko!! Jestem sławny! Most Fejbulus bitch in da house. Nawet Iron składa pokłony. Hajs od Senixa wpłynął na konto więc oto skrobię. Generalnie bardzo ucieszyłem się z możliwości złożenia "Topki" by podzielić się z Wami listą gier, przy których spędziłem niezapomniane chwile, setki godzin a na niektórych zjadłem zęby, rozwaliłem pada a przyszłą teściową zamknąłem w piwnicy. Krew z oczu, pot z pod pach oraz euforia to tylko pierwsze z brzegu rzeczy, które towarzyszyły mi przy ogrywaniu poniższych tytułów! Zapraszam do mojego


 

Top 10!

10. Mass Effect:

Z tą serią zapoznałem się dosyć późno jednak podchodziłem do niej z czystym umysłem i zupełnie na luzie. Gdy odpaliłem, to momentalnie dostałem w ryj, ponieważ tytuł był niesamowicie klimatyczny, rozbudowany, oraz świat gry wsysał praktycznie od razu. Najbardziej podobała mi się historia oraz sposób w jaki była prowadzona. Czuć było, że bierzemy udział w czymś dużym a nie kolejnej przygodówce z blasterkami. Jedyne czego mi zabrakło to doszlifowania tytułu. Momentami jest dość nierówno pod względem grafiki jak i mechaniki rozgrywki jak również, można było pokusić się o rozbudowanie akcji na odwiedzanych planetach, gdyż misje na odkrywanych przez nas globach sprowadzały się do odnalezienia kilku złóż surowca, zniszczenia bazy wrogów i tyle. Gra wniosła powiew świeżości i zapoczątkowała wspaniałą sagę lecz zabrakło jej szlifów

9. Dragon Age Origins:

Dragon Age był jednym z pierwszych RPG na 7 generacje, w które zagłębiłem się z początkowym trudem. Był tak dlatego, że tempo gry na początku jest ślamazarne, dialogi nudne jak flaki z olejem a i sama postać, którą kierujemy nie za wiele potrafi i ciężko się z nią utożsamić. Jednak wraz z rozwojem fabuły i pchania tego cyrku do przodu, gra zyskuje w oczach dzięki ciekawym umiejętnościom postaci, dobrze prowadzonej i ciekawej historii  jak również dzięki dobremu designowi lokacji. Gra trzyma bardzo solidny poziom i jest tytułem, w który moim zdaniem trzeba zagrać jednak zabrakło jakiejś magii by zatrzymać mnie na dłużej przy ekranie.

8. Dragon's Dogma:

Ta gra wpadła mi w ręce dzięki mojemu kumplowi(Dzięki Tomek!), który pożyczył mi grę na parę dni. Gdy pograłem kilka godzin, oddałem mu grę i zaopatrzyłem sie we własną kopię. Tytuł dla mnie świetny, miodny i szalenie rajcujący system walki. Do dziś pamiętam walki z gigantycznymi cyklopami czy trollami a nie mówiąc już o większych bestiach. System pomagierów (tzw "Pawnów") również dawał radę jednak nie oferował zbyt wiele. Fabuła również mocno kulała i była zwyczajnie słaba. Mimo wszystko czerpałem niewyobrażalną radochę z wdrapywania się na kolejne bestie i wbijania im miecza prosto w głowę, plecy czy zad!

7. Valkyria Chronicles:

Do tej gry siadłem tak z dupy. Ktoś tam kiedyś coś powiedział, polecił przy wódce i przyniósł. Wpakowałem do czytnika, ukazał mi się ekran startowy, wprowadzenie.... i umarłem dla świata zewnętrznego na grube kilkadziesiąt godzin. Świetni bohaterowie, turowy system walki i elementy strategii. Połączenie RPG z elementami strategii to absolutny majstersztyk. Do dzisiaj pozostaje w mojej osobistej alei sław. Swoją drogą, kiedyś przy okazji jakiejś "przebieranej imprezy" ja i moja dziewczyna przebraliśmy się za Alicję i Welkina mieliśmy nawet długie lufy karabinów a przynajmniej ja miałem.... :D

6. Elder Scrolls: Skyrim:

Kiedyś zagrywałem się w Morrowind a później w Obliviona. Seria zawsze była świetna i trzymała poziom oraz wyssała klimatem. Jednak dopiero przy Skyrim zacząłem bać się o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne. Gdy gra wyszła, nie zakupiłem jej na premierę a trochę później z racji polowania na edycję kolekcjonerską. Po prostu musiałem ją mieć! Zajebisty, duży i perfekcyjnie wykonany smok był must havem w mojej kolekcji. Gra tak jak się obawiałem wciągnęła mnie na blisko 200 aktywnych godzin. Do dziś pamiętam 3 dniowe posiedzenie non stop z przerwą na jedzenie, tron i godzinę snu. Przepiękne widoki, świetny system walki, ciekawe zadania i masa tajemnic do odkrycia!

Pytanie do publiczności: W Skyrim możemy zostać oślepieni patrząc na jeden konkretny przedmiot. Jaki?

5. Ni no Kuni Wrath of the White Witch:

Absolutnie niespodziewany strzał w pysk i siekiera w plecy. Tytuł ten mnie ominął z powodu bycia na wakacjach. Później o nim zapomniałem i dopiero kilka miesięcy po premierze w sklepie nie dla idiotów pograłem chwilkę na wystawionej konsoli. Nie mogłem uwierzyć, że taki tytuł z takim niesamowitym klimatem umknął mojej uwadze! Po odpaleniu "2 Zielonych Władków", przytaszczyłem grę do domu jednak nie mogłem jej odpalić bo w całej wsi wydupało korki w kosmos i nie ma prądu.... Musiałem myć się w misce ze świadomością, że nie pogram w tak zajebisty tytuł....... Złośliwy prąd przyszedł jednak dopiero po półtorej dniu! Gdy wreszcie konsola "zjadła" płytkę to po prostu odpłynąłem. Bajeczna oprawa, świetni bohaterowie, system walki, który jest prosty ale daję masę możliwości i frajdy, wszechobecna woń 16-bitów oraz po prostu niszcząca i wgniatająca w fotel ścieżka dźwiękowa Joe Hisaishi’ego sprawia, że Ni No Kuni to absolutna perełka w świecie gier RPG i każdy ale to absolutnie KAŻDY szanujący się gracz, nie ważne czy RPG-owiec czy nie powinien w nią zagrać.

4. Dark Souls:

Przyznam się bez bicia, że gdy gra wyszła to nie zakupiłem jej ponieważ bałem się. Tak bałem się, że przepadnę na tysiące godzin i tyle mnie będą oglądać. Jednak głód dobrych gier zwyciężył i po jakimś czasie po premierze zakupiłem swoją kopię. I to był błąd. Jestem osoba niezwykle ambitną jeśli chodzi o gry i jeżeli w grze jest coś co non stop daje mi dosłownie ostry wpierdziel to będę tak długo siedział aż dopnę swego i pokonam wyzwanie postawione przez twórców. I tak właśnie było i jest z Dark Souls. Gra pochwyciła mnie swymi szponami i zeżarła razem z butami a następnie wysrała w celu powtórzenia wszystkiego jeszcze i jeszcze i jeszcze! To niesamowite jak wyśrubowany poziom trudności, brak mini mapy, pokręceniu przeciwnicy i bossowie oraz konieczność płacenia życiem za nawet najmniejszy błąd sprawiły, że pokochałem i znienawidziłem ten tytuł. Co więcej gdy sam doświadczyłem "uroków" DS to śmiało mogę potwierdzić, że gra już teraz jest kultowa i stanowi wyzwanie tylko dla najbardziej hardkorowych graczy, którzy nie boją się wyzwań jak również umierania po 1000-kroć oraz mają masę wolnego czasu i samozaparcia! Licznik w Dark Souls zatrzymał się na około 400 godzinach i jestem pewien, że do tego zwichrowanego świata jeszcze wrócę!

3. Demon's Souls:

Wielu z was kojarzy mnie i moje zmagania z tym tytułem z okazji pisania poradnika(zapodaj tu hiperłącze na poradnik do Demon Souls!). Przy ogrywaniu tego tytułu wiedziałem mniej więcej na co się piszę i czego się spodziewać. Ja gracz hardkorowy, ze skillem i dobrym expem na plecach, zostałem sprowadzony do parteru po czym zarobiłem kosę w plecy od tego tytułu. Gra jest bardzo ale to bardzo ciężka a wręcz przytłacza Cię klimatem. Mroczne lokacje, bezlitośni przeciwnicy i wyśrubowani bossowie i poziom trudności dosłownie miejscami z kosmosu. Te i kilka innych czynników sprawiły, że ten tytuł jest na trzecim miejscu best RPG ever jak również w moim osobistym panteonie ulubionych gier wszech czasów. Teraz w Demon's Souls mam nastrzelane ponad 200H jak nie więcej i liczba te ciągle rośnie. Kocham ten tytuł za konsekwentne punktowanie moich błędów i dawanie mi w dupę tak bardzo, że potem nie mogę usiedzieć przez miesiąc. Moim zdaniem gra jest trudniejsza niż Dark Souls, gra dla masochistów, świrów i straceńców jednak polecam zagrać lub chociaż spróbować każdemu.

2. The Last Story:

Mimo iż nie posiadam konsoli Nintendo i nie jestem jakimś pasjonatem owej marki(Hi Dżonder!) to mimo wszystko potrafię docenić gry wydane na ten sprzęt. Z grą miałem kontakt przypadkiem u kumpla, który miał konsole Wii tak dla hecy by od czasu do czasu ruszyć dupę z kanapy. Osobiście zawsze wszystkiemu daję szansę i nie inaczej było tym razem. Tym bardziej, że wiedziałem kto stworzył tą grę a był to niejaki Hironobu Sakaguchi. Gdy razem z kumplem siedliśmy do gry on o dziwo odpadł po godzinie stwierdzając, że to "nudny syf dla ryżojadów". Ja jednak dałem się uwieść świetnej opowieści, bohaterom i jakiejś nieopisanej magii świata. Nie wiem co takiego jest w tej grze, że chciałem grać, grać i grać.... Nie wiem ile godzin spędziłem przy tym ale wiem natomiast, że u kumpla siedziałem bite 4 dni! Dla mnie najlepszy RPG na Wii oraz ścisła czołówką RPG ostatniej generacji!

1. Fallout 3:

Moja perła a raczej czarna perła! Fallout 3 razem z dodatkiem New Vegas powinny być moim zdaniem wzorem do naśladowania. Wykreowany przez Bethesde świat to po prostu klimatyczny niszczyciel i rozpruwacz wnętrzności. Godzinami potrafiłem snuć się po pustkowiach bez większego celu lub przeczesywać jakieś stare budynki, jaskinie czy podziemne tunele i twierdze. Rozwój bohatera był bardzo złożony i zawierał wiele perków, które dopakowywały naszą postać. Co więcej były one często okraszone humorem i groteskowymi opisami. Bardzo prze ze mnie uwielbianym elementem Fallouta jest bestiariusz, który jest bardzo zróżnicowany i nawet mając dopakowaną postać to spotkanie oko w oko z Deathclaw'em czy bandą wielkich Orków w najmniej spodziewanym momencie, może skończyć się zgonem! Wszystko dopełniają misje, które są świetnie zbalansowane i różne od siebie. Najlepsze jest jednak to, że po grze możemy absolutnie snuć się bez celu i tak dla własnej przyjemności a i tak gra będzie niesamowicie przyjemna, wciągająca i klimatyczna. Dla mnie Fallout króluje i jest numero uno w prywatnym rankingu. Paradoksalnie to z Falloutem spędziłem więcej godzin, niż we wszystkich Demon's Souls, Dark Souls i tym podobnych masochistycznych tytułach mimo iż Fallout nie jest jakimś niesłychanie trudnym tytułem.

Top 3 z elementami RPG

3. Bioschock Infinite:

Seria Bioshock od zawsze bliska była memu sercu. Nie inaczej było tym razem. Lekko obawiałem się o zeszmacenie marki i odcinanie kuponów. Niepotrzebnie. Nowy Shock zmiażdżył mi jaja i wypalił gałki oczne a potem wrzucił na plery 10 ton klimatu. Gra dająca masę frajdy i satysfakcji, świetna fabuła, która trzyma w napięciu do samego końca, masa znajdźki oraz wszechobecna rozpierducha i szalone poruszanie się po latającym w chmurach mieście. Z grą wiążę się krótka historia, a mianowicie gdy zakupiłem grę byłem strasznie wniebowzięty i pod jarany myślą, że będę mógł pograć w ten tytuł. Dzień później niespodziewanie musiałem wyjechać, więc mój kumpel chciał pożyczyć. Mówię jasne no problem. Wracam dzień później idę odebrać płytkę i okazuje się, że ten skończony kretyn po skończonym graniu w nocy położył płytkę na ziemi a potem idąc w nocy nadepnął i gra pękła! Dałem mu w ryj i kazałem oddać kasę. Od tamtego czasu nie pożyczam gier!

2. Dragon's Crown:

Od pierwszych zapowiedzi wiedziałem, że muszę mieć tą grę. Absolutne mistrzostwo jeżeli chodzi o oprawę, bohaterów i klimat oraz tzw. replayability. Tytuł zapewnił mi niezliczoną ilość godzin czystej rozpierduchy, zbierania lootu i "pakowania" postaci. Gra jest obszerna i całe szczęście, że opanowałem tajemną sztukę zapisywania save'ów w chmurze(Hey Zdun! :D). Całości dopełnia co-op dla 4 graczy, który po prostu rządzi i wspólne granie podbija grę na zupełnie inny poziom. Tytuł zamówiłem w wersji limitowanej z artbookiem, który notabene jest świetnie wykonany, obszerny i treściwy oraz zawiera wiele świetnych a także pikantnych szkiców :) Gra, w którą powinien zagrać każdy, ponieważ z pozoru może wygląda dziwacznie jednak po zagraniu w nią 10 minut wciąga jak bagno.

1. Borderlands 2:

Król królów i mistrz mistrzów. Nie wiem ile godzin, dni czy tygodni spędziłem na Pandorze. Po zajebiaszczej "jedynce" Borderlands 2 po prostu zmiotło mnie z fotela. Wszystko w myśl "Bigger, Better more Baddass". Więcej lootu, spluw, lokacji, przeciwników do rozsmarowania oraz jeszcze bardziej odjechani bohaterowie i co najważniejsze jeszcze więcej rozpierduchy i pożogi , która co wydawać się może niemożliwe daje jeszcze więcej frajdy! Za każdym razem gdy pakuję dwu-rurę między oczy jakiejś gnidy mam banan na ryju i z każdą godziną w moim pokoju słychać tylko sadystyczny rechot psychola z padem w ręku. Co jeszcze bardziej mnie nakręca i sprawia, że kocham ten tytuł to ciągłe wsparcie w postaci świetnych DLC. Polecam zakup edycji GOTY, która zawiera podajże 4 dodatki. Gra warta każdych pieniędzy i absolutnie obowiązkowy tytuł dla każdego fana dobrych gier i psychicznych jazd w zrytym świecie z jeszcze bardziej zrytymi bohaterami!

Rozczarowanie – RAGE:

Wiązałem z ta grą wielkie nadzieje i liczyłem na ostry wykop. niestety mnie gra zawiodła na całej linii. Mimo świetnego klimatu i genialnego pomysłu, twórcy spieprzyli wykonanie i optymalizację. Wszystko za sprawą wiecznie i okropnie doczytujących się tekstur na każdym kroku. Co najgorsze, że gra gdy się nie ruszasz wygląda świetnie ale ciągłe doczytywanie oraz spadki animacji i wszechobecne bugi skreśliły ten tytuł dla mnie mimo iż próbowałem kilka razy a wręcz zmuszałem się do romansu z ta grą. Niestety słaba to była kochanka. Wersja na PC długo czekała na patcha a konsolki coś tam dostały ale nie wiele to pomogło. Najgorzej było z wersją na PS3, która nie miała opcji instalacji gry na HDD. Wersja na x360 działała odrobinę lepiej ponieważ miała stosowną opcję. Nie zmienia to jednak faktu, że gra z olbrzymim potencjałem, świetnym światem i klimatem została zamieniona w kupę gnoju, którego nie chcę już nawet tykać przez gumowe rękawice.

 

Daaku 

Za czasów 6. generacji bastion RPGów był bezsprzecznie jeden: to PlayStation 2 rozpieszczało entuzjastów gatunku, obdarowując ich tytułami uznawanymi do dzisiaj jak nie za klasykę gatunku, to pierwszą ligę. Final Fantasy X-XII, Dragon Quest VIII, Valkyrie Profile 2, Shin Megami Tensei: Nocturne, Disgaea, Dark Chronicles - wymieniać można by długo, a każdy tytuł zapewniłby nam długie godziny rozrywki w przemyślanych, oryginalnych światach. Generacja siódma ukazała sytuację zupełnie odmienną - każda z platform stacjonarnych mogła się pochwalić paletą RPGów niedostępnych na sprzętach konkurencji. Xbox 360 otrzymał w pierwszych latach zastrzyk niezłych tytułó (choć ich popularność szybko zweryfikowały słupki sprzedaży - Xboksowcy zdecydowanie wolą strzelać do siebie w multi...), PS3 kontynuowało znane ze swojej poprzedniczek zasłużone serie (Tales of..., Disgaea, Atelier, Star Ocean), z kolei Wii - dość niespodziewanie - dorobiło się "erpegowej trójcy" nazywanej przez wielu graczy najlepszymi jRPGami całej generacji.


TOP10

10. Star Ocean: The Last Hope - prequel serii od tri-Ace serwuje nam poprowadzoną z rozmachem opowieść godną tasiemcowych space oper, poruszając takie tematy jak terra-formowanie, zagrożenia związane z upliftingiem czy podróże w czasie. Mnie pierwsze zaliczenie przygody Edge'a Mavericka wyrwało z życia 120 godzin, ale widmo zaliczenia ponownie tego samego na dwóch wyższych poziomach trudności (NG+ zachowuje tylko... wpisy z encyklopedii!) okazało się dla mnie zbyt wielkim ciężarem - i nie pomógł tu ani dynamiczny system walki, ani zawodowa oprawa dźwiękowa od mistrza Sakuraby...

9. The Elder Scrolls: Oblivion - pierwszy kontakt z grą był dla mnie taki sam, jak wcześniej przy Daggerfallu i Morrorwindzie - stworzyłem postać, pobiegałem z godzinkę po mapie i wracałem do innych tytułów. Do Obliviona postanowiłem wrócić przy okazji światecznych wyprzedaży na XLA i... wsiąkłem! Po 77 godzinach gry mój Argoniański mnich pokonał władcę wymiaru Nicości - Dagona i przypieczętował to w szampańskim stylu - calakiem na karcie tytułu. Ogranie Obliviona pozwoliło mi dostrzec systemową płytkość Skyrima (oooj, za to to sobie nagrabię!) i z niekłamaną ciekawością zerkać na mało przyjazny, ale podobno diablo złożony i klimatyczny Morrorwind.

8. Tales of Vesperia - moje pierwsze "Tejlsy" były jednocześnie pierwszym ekskluzywnym erpegiem, do którego przysiadłem na konsoli Microsoftu. Z początku nie mogłem zdzierżyć obecności wyłącznie angielskiego dubbingu (na PS3 w większości przypadków standardem jest angielski/japoński dual audio - BluRaye jednak rządzą), jednak niespodziewanie szybko przyzwyczaiłem się do głosów postaci - głównie dlatego, że mówią one dużo i często. Zawadiacki Yuri, dobrze ułożona i naiwna Estelle, charakterny Repede, wiecznie dokazująca biednemu Tomasowi Rita - paczka postaci szybko się rozrasta, a obecność wszędobylskich skitów pozwala zapałać do nich autentyczną sympatią.

7. Fallout: New Vegas - jestem z tych graczy, którzy pierwsze dwa, izometryczne Fallouty mieli w małym palcu (tym u ręki, nie "bonusowym" nabytym przez napromieniowanie). Dlatego mogłem zdzierżyć tego, co przy okazji "trójki" odwaliła z serią Bethesda i choć New Vegas wciąż było - jak to wymownie nazwałem podczas rozmów ze squaresofterem - "rzeźbieniem w gó*wnie", to jednak obecność ludzi z Obsidianu bardzo grze pomogło. Dostaliśmy w końcu system karmy z prawdziwego zdarzenia (fun fact: dobrą i złą karmę można wymaksować już w Megatonie), bardziej "falloutowy" system statystyk postaci, nowe perki dla potraktowanej wcześniej po macoszemu walki wręcz i bronią, a przede wszystkim - świetną historię człowieka rzuconego między trzy walczące o kontrolę nad pustynią Mojave frakcje. Historię, która aż prosi o zgłębienie z różnych perspektyw - o ile karkołomne bugi nie zrąbią ci sejwa!

6. 3D Dot Game Heroes - najlepszą kieszonkową odsłoną Zeldy jest dla mnie Okamiden, a stacjonarną - właśnie ten eksperyment od From Software. Ojcowie serii King's Field ostro pojechali po bandzie, tworząc staro=szkolną przygodę w świecie 2D zmienionym na 3D - i o ile oprawa A/V jest tu wyznacznikiem stylu, tak już poziom trudności, punktujący unikanie ciosów i zaglądanie w każdy zakamarek, to już najprawdziwsze retro rodem z NESa.

5. Mass Effect - z pierwszą częścią kosmicznej przygody komandora Sheparda zapoznałem się dopiero przy okazji Mass Effect Trilogy, już po ograniu drugiej i trzeciej - i paradoksalnie dzięki temu byłem w stanie w pełni docenić jej wartość. Wylewający się z ekranu już od pierwszym minut klimat space opery, powalające rozmachem drzewko umiejętności, kilogramy zdobycznej broni, skafandrów i modyfikacji... no i wprowadzenie do pierwszej trylogii, która jak żadna inna wcześniej pozwalała nam na zżycie się ze swoją postacią. Mój Shepard był stworzonym dla jaj blondynem z ostro zarysowaną szczęką, odstającymi uszami i mordem w oczach - ale tak tego twarzowca polubiłem, że w każdej części serii odwzorowałem go od podstaw zawsze w ten sam sposób. Jeżeli nie miałeś jeszcze styczności z uniwersum - zaczynaj chronologicznie, od "jedynki".

4. NieR - wydawałoby się, że to gra jakich wiele. Średnia na Metacritic mocno "średnia", nikt ze znajomych w to nie grał, internety też nie huczą na jej temat... A jednak od samego początku wywraca percepcję przedstawionego świata do góry nogami i jak mało która gra swoimi niedopowiedzeniami zachęca nas do brnięcia dalej. Przyznacie mi rację jak nie przy pierwszej, całkowicie oderwanej od reszty sekcji, to przy zwiedzaniu kolejnych wbijających się w pamięć lokacji, okraszonych do tego wspaniałym nastrojowym soundtrackiem. Twórca gry, Yoko Taro, to talent porównywalny z SUDĄ51 czy SWERYm - ich gry są przy pierwszym kontakcie odpychające i trudne w odbiorze, ale tym , którzy mimo wszystko w nie wsiąkną, odwdzięczą się niespotykanym nigdzie indziej klimatem i poruszającą historią.

3. Final Fantasy XIV: A Realm Reborn - z grami MMORPG jakoś nigdy nie było mi specjalnie po drodze. Zero 3000, World of Warcraft, Tera Online - z ciekawości łapałem się za te i inne szpile, z każdym kończąc przygodę po pierwszym dłuższym posiedzeniu, maksymalnie trzech. Co więc sprawiło, że zainteresowałem się akurat FFXIV? Powody były dwa: wcześniejsza znajomość uniwersum (akurat nowe-dziwne rasy mnie nie odstraszyły) oraz niemożność wcześniejszego zaznajomienia się z Final Fantasy XI. O tym, że do Eorzei chcę zawitać na dłużej, byłem już pewien podczas bety - prześliczny, kolorowy świat pełen właściwych serii stworów, oddzielne startowym profesje rękodzielnicze, szybkie przeskakiwanie między rolami i zawodami, wieloosobowe, łatwo dobierane instancje i rajdy... Podczas pierwszego miesiąca niestety ekipa zupełnie nie dopisała, ale nie zrażam się - na serwery w swoim czasie wrócę, bo mój rogaedyński Mnich czeka!

 

2. Resonance of Fate - wyobraź sobie post-apokaliptyczny świat, w którym resztki ludzkości gnieżdżą się na niezliczonych piętrach sięgającej nieba wieży. Wyobraź sobie, że na górnych piętrach w luksusach pławią się bogacze, zaś na dolnych, w skandalicznych warunkach, najbiedniejsi próbują wiązać koniec z końcem, broniąc się przed atakami potworów. W końcu wyobraź sobie żyjącą gdzieś pośrodku grupę najemników, która w nadziei na wspięcie się wyżej w hierarchii społecznej, pełni funkcję chłopców na posyłki wpływowych Kardynałów, szukając w zrujnowanych magazynach i sklepach to butelki czerwonego wina, to zakwitłego kwiatu... Zainteresowany? Dodaj do tego dynamiczny system walki oparty całkowicie na broni palnej (no, i granatach), żywiołowy soundtrack niezrównanego Motoi Sakuraby i lekkostrawny, rozładowujący napięcie humor, a otrzymasz grę... którą pokochasz lub znienawidzisz, bo tak jak w innych grach od tri-Ace, początki bywają trudne, a potencjał walk potrzebuje paru godzin na pełne rozpostarcie skrzydeł. Ja akurat jestem z tych, co RoFa pokochali.

1. Demon's Souls - dzieje tej gry to materiał na dobrą książkę. Od samego początku planowana jako ekstremalnie niszowa produkcja wyłącznie dla japońskich graczy, szybko zjednała sobie serca wielu reporterów, zauroczonych jej brudnym, posępnym klimatem dark fantasy i sadystycznym wręcz poziomem trudności (dwa teksty o ówczesnym DeS poświęcił na łamach Ekstrima także Zax). Z uwagi na obecne w wersji azjatyckiej angielskie napisy oraz dubbing, wielu zachodnich graczy (w tym ja) ściągało ją sobie na własną rękę - dzięki temu platynę w Soulsach miałem wbitą grubo przed wyciągnięciem do nich ręki przez Atlusa. Po niej doszła europejska dzięki kolekcjonerskiej Red Phantom Edition, a na uzupełnienie - amerykańska, więc grą na dobrą sprawę żyłem przez bitych kilka miesięcy. Pierwsza wizyta w Boletarii to dla mnie jeden z najbardziej budujących momentów nie tyle w generacji, co w całej karierze gracza - mnie, weterana pada, dzieło From Software co i rusz trzaskało po łapach, cofając na sam początek lokacji i każąc powtarzać ciąg zakończonych sukcesem ruchów do skutku, dodając do łańcucha kolejne, na głębokie westchnienie ulgi pozwalając mi wtedy, gdy pod moimi stopami bulgotały resztki pokonanego Phalanxa... To ostry tytuł, na pewno nie dla każdego, ale gorąco polecam sprawdzenie go - zwłaszcza w dobie samo-przechodzących się gier z godzinnymi tutorialami.

OkołoRPGowe:

XCOM: Enemy Unknown - długo zachodziliśmy z Senixem w głowę, czy najnowsze dziecko Firaxis Games zaliczyć do taktycznych erpegów, czy strategii. Koniec końców XCOM trafił jednak na ubocze, bo elementy właściwe gatunkowi są tylko kroplą w morzu strategicznych zależności składających się na jego skomplikowanie. Enemy Unknown to gra trudna, bezpardonowa i krańcowo absorbująca, o czym niech świadczy fakt, że trzy pełne przejścia gry robiłem na przestrzeni czterech miesięcy (a planuję jeszcze dwa kolejne, z dodatkiem!). W bardziej ogólnym głosowaniu na grę generacji ten moloch zająłby u mnie bardzo wysoką pozycję.

Borderlands 2 - już pierwsza część tej serii od Gearbox Software ujęła mnie swoją cel-shadingową oprawą, czarnym, Tarantinowskim humorem i tonami różnej maści gnatów, a BL2 tylko to uczucie scementowało. Nowe postacie, nowe miejscówki, zgrabnie zazębiająca się z prequelem fabuła i charyzmatyczny w cholerę Handsome Jack, nienawiść do którego gra nakręca nam od intra po samą scenkę finałową. Na zapowiedziany już Pre Sequel czekam z niecierpliwością!

Disgaea 3 - "ulubiony jRPG księgowych", "te cyferki rosną i rosną!", "chyba właśnie weszliśmy w miliony..." - te i wiele innych sformułowań perfekcyjnie podsumowują strategicznego erpega od Nippon Ichi. Historia Mao - zafascynowanego superbohaterami Overlorda i jego zwariowanej paczki przyjaciół to tylko wstęp do niezliczonych godzin spędzonych przy ćwiczeniu swoich beniaminków. Jeżeli na widok słów "powerlevel", farming" czy "minmaxing" dostajesz torsji - trzymaj się od tego diabelstwa z daleka, jeżeli jednak wywołują one u Ciebie odruch właściwy psom Pawłowa - w sumie też trzymaj się z daleka, bo kolejne wizyty w Item Worldzie staną się coraz bardziej uzależniające...

Crap/rozczarowanie:

Mass Effect 2 - moje zdanie na temat pierwszej części historii Sheparda poznaliście już z Top 10 najlepszych RPGów 7. generacji, co więc jej kontynuacja robi w "największym rozczarowaniu RPGów 7. generacji"? Zapytajcie Electronic Arts. To, czego ze świetnie zapowiadającej się space opery autorstwa doktorów Muzyki i Zeschuka zrobił łasy na kasę gigant, nie życzę żadnej serii gier. Lwia część zalet, które stanowiły o rolplejowych korzeniach ME1, ME2 nie zepsuł, nie przeinaczył ani nie zaniedbał - po prostu wszystko poszło w przysłowiowe pi*du! Skrzynki z lotem? Wywalamy, od dzisiaj zbierasz tylko kredyty i apteczki! Zdobyczne skafandry? Wywalamy, teraz będziesz nosił kupne zbroje! Rozwój postaci? Tniemy, damy ci trzy umiejętności na krzyż? Ciągłość fabularna? Shepard ginie w intrze, zmartwychwstaje i przez resztę gry pracuje dla głównego złego otoczony mordercami i najemnikami, fucking genius! Całe to ekstremalne zabiedzenie próbowała ratować finałowa, trzecia część serii, ale w żadnym aspekcie nie była ona w stanie stanąć w szranki z genialnym protoplastą. Z niepokojem czekam na szczegóły dotyczące zapowiedzianego na konferencji EA Mass Effect 4, bo wątpię, aby dzisiejszy BioWare pod egidą dzisiejszego EA zdołało podołać zadaniu...

 

Dark

Miałem nie lada problem ze skompletowaniem gier to poniższej (powyższej?) topki. Jako, że byłem posiadaczem jedynie Playstation 3, to wybór miałem cholernie zawężony (stąd w sumie tylko jeden, czysty JRPG na liście). Gdyby sprawa tyczyłaby się PS2, to mógłbym i top 20 ułożyć, ale co tam. Dość pitolenia i przechodzę do mojej topki rpg/jrpg.




 

Top 10 jrp/rpg 7 generacji:

10. Disgaea 3: Absence of Justice. Lubię strategiczne jrpg, a Disgaea: Hour of Darkness była jedną z moich ulubionych gier na Playstation 2. Trójka godnie kontynuuje serię, dodając trochę nowinek i masę zabawnych postaci (chociaż i tak żadna z nich nie ma startu do Etny). Siłą tej gry nie jest z pewnością grafika, bo ta w przypadku gier z serii jest minimalistyczna (chociaż ja tam lubię sprite'y). Jej siłą jest bardzo rozbudowany system rozgrywki - budowa i rozwój postaci, Item World, uchwalanie ustaw na walnych zgromadzeniach i wiele, wiele więcej. Jeden z najlepszych SRPG na Playstation 3.

9. Kingdom of Amalur. Pamiętam jak dorwałem demko tej gry. Było ono, z tego co pamiętam, ograniczone czasowo, ale w czasie jaki twórcy gry dali mi do zabawy, odkryłem sporo z tego magicznego świata. Później trafiłem na pełną wersję w ofercie Plusa i wsiąkłem na dobre. Ogromny teren działań, bardzo ładna (bajkowa) grafika, mrowie questów i ciągłe poszukiwanie nowego oręża oraz ekwipunku. Aczkolwiek pod koniec gry to mrowie questów zaczyna męczyć. Wydaje się jakby twórcy chcieli upchnąć na mapie pierdyliard questów na metr kwadratowy (wykonałem chyba wszystkie jakie były) i to się niestety rzuca w oczy.

8. Borderlands 2. Z Borderem styczność miałem późno, bo pod koniec siódmej generacji. Pożyczyłem ją od kumpla i przepadłem na dobre. Poziom trudności czasem mnie zniechęcał, ale mimo to, brnąłem dalej i przebijałem się przez zastępy wrogów, których napuszczał na mnie Handsome Jack. Kolorowo, krwawo i miodnie. Multum broni i stuffu wyskakujące na mnie zewsząd. Mam nadzieję, że część trzecia wyjdzie na konsole ósmej generacji

7. Skyrim - Fus Ro Dah! Wspominałem, że uwielbiam sandboxy? Jeżeli nie, to teraz już o tym wiecie. Skyrim podszedł mi nieskrępowaną wolnością i możliwością poszlajania się, gdzie mi się żywnie podoba. Takie szlajanie oczywiście skończyć się może szybkim zejściem, ale jest to wliczone w ryzyko. Oprócz sandboxów lubię też mroźne klimaty wikingów, więc piąty Elder Scrolls zagwarantował mi obie te rzeczy. Questów było tam bez liku, a sporo z nich całkiem dobrze poukrywanych. Możliwość zostania wampire/wilkołakiem, czy prześwietny expansion (tak expansion, a nie jakieś DLC z ubrankami, czy innym szitem) Dragonborn, który świetnie wymieszał klimat Morrowinda z mitologią Cthulhu H.P. Lovecrafta. Szkoda, że przyszło mi obcować z tym tytułem na PS3 przed wyjściem patcha i musiałem wnerwiać się na zwolnienia animacji i freezy (męczarnia po 80 godzinach gry).

6. Dragon's Dogma. DD nie był tak rozbudowany jak Skyrim, ale bawiłem się przy nim zdecydowanie bardziej. Fabuła była naprawdę dziwna...momentami jakby pisana na kolanie, momentami sytuacje widziane na ekranie ścinały krew w żyłach. Fabuła w Dogmie to rzecz drugo albo i trzeciorzędna. DD to przede wszystkim eksploracja i walka z wymagającymi przeciwnikami. Tutaj pójście "na pałę" kończy się szybką śmiercią i nie ma znaczenia, że biegamy sobie z grupką pomagierów (pawns). Do walk trzeba było podchodzić taktycznie, wyszukiwać słabe elementy wroga i tam go dziabnąć, żeby za moment podkulić ogon i się przegrupować. Przeciwnicy nie należeli do głupich i potrafili często zaskoczyć swoim zachowaniem. Nocą naturalne było gorączkowe poszukiwania miejsca na nocleg, bo było bardzo ciemno, a w mroku czaiły się groźne rzeczy (ci co grali wiedzą o co chodzi). Magia tego świata, podkreślana świetną ścieżką dźwiękową oczarowała mnie na bardzo długo i do dzisiaj wspominam DD jako jedną z moich ulubionych gier minionej generacji.

5. Child of Light. Piękna i bardzo nastrojowa gra od Ubisoft. Napełniała mnie jakimś uczuciem melancholii. Świat przedstawiał się niezwykle kolorowo, jednak to tylko pozór, bo pod spodem kryje się ciemność, smutek i klątwa. Po lasach i grotach panoszą się groźne bestie, a my dostajemy pod opiekę wystraszoną i zagubioną dziewczynkę, którą musimy doprowadzić do celu. Wraz z postępem w grze Aurora staje się silniejsza i zyskuje towarzyszy, którzy pomogą jej w osiągnięciu celu. Cieszy mnie fakt, że takie gry powstają i oby nie przestały.

4. Fallout: New Vegas. Obsidian przy tej grze pokazali, że nawet z kupy można wyrzeźbić coś sensownego. O ile trzeci Fallout był dla mnie sporym rozczarowaniem, tak w New Vegas odnalazłem klimat starych części. Absurdalne sytuacje rodem z dwójki powróciły. Opowiedziana historia wciągała, było sporo wątków pobocznych, fajny motyw wojen frakcji, no i radioaktywne pustkowie, gdzie śmierć czeka na każdym kroku. Powracają starzy znajomi z poprzednich części i tylko jedna rzecz mnie wkurza...podobnie jak w przypadku Skyrima po 60 godzinach gra staje się niegrywalna na PS3. Zagryzałem zęby i brnąłem dalej przez ten niezwykle ciekawy świat.

3. Dark Souls. O tej grze napisano wiele, więc nie będę powielał opinii pozytywnych, a tylko przytoczę historię jak to się zaczęło. Otóż pewnego dnia rękami kuriera została mi dostarczona paczka zawierająca "cholernie trudną grę". Kiedy już wkładałem płytkę do napędu organizm zaczął pompować adrenalinę. Ciekawe, czy faktycznie będzie tak ciężko...

Prolog skończyłem szybko i ruszyłem dalej. No tak, tylko gdzie iść? Pierwsza lokacja, widzę cmentarz. Zaczynają materializować się szkielety. Walczę, walczę, dead. Parę podejść z podobnym efektem. Przebiegłem dalej, walcząc o każdy metr terenu (kumam, że gra ma być trudna, ale to było przegięcie). Trafiłem w końcu do katakumb - szkielety z kołami - płacz i zgrzytanie zębów). Rozwaliłem bossa, zaszedłem dalej, ale jakoś wyjść nie mogłem. Zabiłem tam wszystko, łącznie z tymi szkieletowymi czworonogami (prawdziwa szkoła życia) i okazało się, że powrotu nie ma. Potem przeczytałem, że ta lokacja jest jedną z końcowych. Cóż rzec...uwielbiam tą grę!

2. Ni No Kuni. Pierwszy JRPG w topce i w pełni zasłużone miejsce drugie. Wciągająca i wzruszająca fabuła, grywalny system walki, ciekawy świat, świetna ścieżka dźwiękowa, no i bardzo fajny motyw z chowańcami (tak to umownie nazwę). Ni No Kuni to po części takie Pokemony na plejstejszyn z aktywnym uczestnictwem trenerów podczas walk. Najlepszy JRPG na PS3

1. Demon's Souls. W zasadzie niby to samo co Dark Souls, ale jednak to protoplasta bardziej mi podszedł. Podobał mi się pomysł z Nexusem i teleportowaniem się do lokacji. Ich projekty były mroczniejsze i ciekawsze (więzienie z MindFlayerami, droga do Astraei i wiele innych). Gra wydawała się też większym wyzwaniem. Jak dla mnie bezdyskusyjnie najlepszy tytuł RPG siódmej generacji.

 

P-chan

Przyznaję się bez bicia, że propozycja wzięcia udziału w rankingu najlepszych rpg'ów siódmej generacji jaką złożył mi Senix trochę mnie zaskoczyła. Szczególnie, że do teraz się zastanawiam, czym sobie zasłużyłem na takie wyróżnienie, by znaleźć się w tym zacnym gronie (taką mam nadzieje:P).

Choć nie ukrywam, że rpg'i (a tym bardziej jrpg'i), to jeden z moich ulubionych gatunków gier, i może to przesądziło o jego wyborze.

Uogólniając nie będę ukrywał, że nie jestem zbytnio osobą która lubi takie rankingi, zawsze miałem z nimi pewien problem, i nie inaczej jest i tym razem. Z tą różnicą, że to na mnie spadł obowiązek wybrania mojej dziesiątki rpg'ów odchodzącej nam właśnie siódmej generacji konsol.

Zadanie było tym bardziej trudne, że Senix postawił pewne warunki, które jak się później okazało postanowił kilka razy pozmieniać (skubany:)). Doprowadzając do tego, że musiałem rewidować swoją wybraną „dziesiątkę”, w której na początku nie mogły brać udziału choćby taktyczne rpg'i. Co spowodowało pewne trudności tym bardziej, że nie udało mi się ograć jeszcze wszystkich interesujących mnie rpg'ów, a z częścią tytułów się tylko zapoznałem (na porządne ogranie przyjdzie czas).

SENIX: Chyba będę musiał wprowadzić dyktaturę do KARCZMY, bo nie mogę moich KARCZMIARZY ogarnąć wink i dlatego takie zmiany były.

Nie zapominajmy też że ma się ukazać jeszcze kilka gier (czekam na choćby Persone 5 i kolejne Tales'y), które tę listę mogą nie co zrewidować. Więc niech nikogo nie zdziwi mój wybór takich, a nie innych gier, które znalazły się w tym rankingu, ale weźcie też pod uwagę fakt, że ja to nie dexx który ocenia gry nie mając nawet z nimi styczności:P.

A jaka była ta siódma generacja gier, według mojej osoby? Na pewno ciekawa, i z początku nie zapowiadająca aż tak drastycznej zmiany jaka dokonała się przez te kilka lat hegemonii Wii, PS3 i X360. Gdzie jrpg'i dotychczas panujące niepodzielnie na konsolach stacjonarnych ustąpią miejsca, usuwając się w cień rpg'om rodem z Zachodu. Natomiast samo SE, niegdyś mistrzowie japońskiej szkoły rpg'ów, wyznaczających kierunek rozwoju dla tego gatunku, tak podupadną.

Nie brakowało w tym czasie prawdziwych perełek, które potrafiły porządnie namieszać, i wciągnąć na długie godziny, ale również gier wobec których były spore oczekiwania. W ostateczności jednak nie spełniły do końca pokładanych w nich nadziei lub kompletnie rozczarowały.

Zapraszam do mojego osobistego podsumowania rpg'owej siódmej generacji:)...

TOP 10

10. Fallout 3

Początkowe zawirowania wokoł tej gry nie nastrajały optymistycznie. Ostatecznie dostaliśmy jak najbardziej udaną kontynuacje wielkich poprzedników. Mimo pewnych uproszczeń, na wyróżnienie zasługuje świetne oddanie klimatu apokaliptycznego świata, jak i masa quest'ów gdzie staniemy nie raz przed trudnym wyborem – jak to w życiu:). Całości dopełnia świetna fabuła podszyta nie raz czarnym humorem. I gdyby nie masa bug'ów, to zapewne pozycja na mojej liście była by wyższa:).

9. Wiedźmin 2

Z Wiedźminem w wydaniu książkowym zetknąłem się po raz pierwszy jeszcze w czasach szkolnych, i od razu polubiłem ten cykl Andrzeja Sapkowskiego. Nie inaczej stało się z jego growym odpowiednikiem, który dopiero dzięki dwójce zagościł na konsolach. Tytuł świetnie oddający realia książkowego pierwowzoru, czego nie udało się naszym filmowcom.

Wciągająca fabuła z zabawnymi akcentami, a tym samym przemyślane sterowanie dostosowane do konsolowego pada, to plusy tej pozycji. Na wyróżnienie zasługuje też Polska lokalizacja, która jeszcze bardziej buduje odpowiedni klimat gry. Najlepsza jak dotąd Polska gra na konsolach.

 

8. The Last Story

The Last Story to jak na razie ostatnia duża gra Sakaguchiego, która już samym tytułem potrafi się z kojarzyć z inną serią tego pana. Na wyróżnienie zasłużyła sobie przede wszystkim ciekawą mechaniką, która na swój sposób wprowadza dość ciekawe zmiany do niby skostniałego gatunku jrpg'ów. Gdzie nie raz będziemy starać się oflankować swoich przeciwników, lub atakować ich z ukrycia nie raz wybawiając ich za pomocą magii. Co wprowadziło do samej gry pewien element strategiczny. Nie raz łapałem się na tym, że więcej czasu spędzałem na planowaniu ataku i jego przygotowaniach, niż samej walce. Charyzmatyczni bohaterowie i dość intrygująca fabuła sprawiły, że pozycja ta ukradła mi sporo czasu z mojego życiorysu, mimo dość krótkiego jak na rpg'owe standardy wymaganego czasu na jej ukończenie.

7. Eternal Sonata

Na grę o Chopinie i ostatnich godzinach jego życia mogli wpaść tylko Japończycy. Sama gra przekonała mnie do siebie nie tylko pomysłem (tak zdarza mi się słuchać muzyki klasycznej), ale również choćby wykonaniem, które dla części graczy może wydawać się zbyt „cukierkowe”. Ja jednak mam pewną słabość do takich „bajkowych” gier. Osobno na wyróżnienie zasługuje również muzyka, która przeplatana jest najbardziej chyba znanymi utworami w dorobku naszego polskiego kompozytora, i serwowana nam lekcja historii która wprawdzie potrafi trochę wybić z pewnego rytmu. Ale pokazuje ortodoksyjnym osobom, że gry mogą uczyć:). Eternal Sonata to gra lekka i przyjemna, która wprawionym w bojach graczom nie powinna sprawić problemu. Szkoda tylko, że jest aż taka krótka.

6. Fire Emblem: Radiant Dawn

Na mojej skromnej liście najlepszych rpg'ów siódmej generacji, nie mogło zabraknąć i tego tytułu z prostej przyczyny, jestem fanem tego cyklu od Nintendo. Sama gra zasługuje na wyróżnienie choćby mroczniejszym klimatem w stosunku do swoich poprzedników, który ewidentnie przeczy opiniom jak by to Nintendo robiło tylko gry dla „dzieci”. Całość dopełnia ciekawa fabuła w której nie brakuje politycznych intryg, a i znalazł w grze swoje odzwierciedlenie temat rasizmu. Wysoki poziom trudności, który nie raz potrafił w moich strategicznych bojach dać mi w kość, to wisienka na torcie tej pozycji.

5. Dark Souls

Wprawdzie nie miałem okazji porządnie ograć tego tytułu (tak jak i jego duchowego poprzednika), ale postanowiłem w swoim topie go wyróżnić z kilku powodów. Bardzo dobrze pamiętam swój pierwszy kontakt u kolegi z tym dziełem From Software, które nie tylko kupiło mnie swoim dość ciężkim klimatem, i japońską odpowiedzią na zachodnie rpg'i. Ale przede wszystkim wyśrubowanym poziomem trudności, który nie wybacza błędów za to potrafi niezłe zmobilizować do dalszego umierania:).

4. Resonance of Fate

Dość specyficzny tytuł który nie przypadnie każdemu do gustu. Z ciekawym sposobem narracji i mroczniejszą fabułą, której nie spotyka się na co dzień w japońskich rpg'ach. Rozwijający pewne pomysły z Valkyrie Profile 2. Z ciekawym system walki który z miejsca mnie kupił swoim strategicznym podejściem, i dość wygórowanym poziomem trudności (przynajmniej na początku). Na wyróżnienie zasługuje też sposób levelowania głównych bohaterów, którym podnosimy poziomy używając danego uzbrojenia. Niestety tytuł tak naprawdę rozwija skrzydła dopiero po kilkunastu godzinach spędzonych z grą, co mniej cierpliwych może zniechęcić do jego ukończenia. Jeśli jednak przetrwamy dość toporny początek i damy jej szanse, zostaniemy wynagrodzeni solidnym tytułem który powinien zadowolić każdego fana jrpg'ów.

3. Valkyria Chronicles

Gra dla której kupiłem PS3. Zauroczyła mnie swoim nie powtarzalnym stylem graficznym, który kojarzył się mi się z miejsca z naszkicowanym rysunkiem i komiksową stylistyką. Co w połączeniu z animowanymi przerywnikami i przedstawioną historią zbudowało niesamowity klimat. Sam tytuł oferował kupę dobrej zabawy w najlepszym wykonaniu, mimo pewnych wad i uproszczeń.

Jeden z najlepszych tytułów jaki trafił się na sprzęcie Sony, do którego zapewne wrócę nie raz.

2. Ni no Kuni

Gdy usłyszałem o współpracy Studia Ghibli z Level 5 nad wspólnym projektem, od razu wiedziałem, że powstanie gra która przyssie mnie do konsoli na długie godziny. I się nie pomyliłem. Wspaniały świat wykreowany przez twórców Dark Cloud, w połączeniu z animacją i unikatowym stylem ojców Totora, dał rewelacyjny efekt wizualny. Fabuła wbrew pozorom jest mocnym akcentem tej gry. Natomiast ciekawa wariacja systemu walki połączona z łapaniem różnej maści potworków zapewniło mi masę świetnej zabawy.

1. Xenoblade Chronicles

Tytuł w którym pokładałem ogromne nadziej, i jedna z ostatnich wielkich gier na Wii mnie nie zawiodła. Dostałem to czego oczekiwałem, czyli najlepszego rpg'a tej generacji przy którym spędziłem kupę czasu, i poczułem się tak jak kiedyś gdy po raz pierwszy zaczynałem swoją przygodę z rpg'ami. Xenoblade oferował ogromny świat do zwiedzania, w którym chciało się zaglądnąć w każdy zakamarek. Ciekawą fabułę która potrafiła zaskoczyć, choć podawana nam była dość szczątkowo. Świetne batalie które przynajmniej u mnie potrafiły wywołać wiele emocji, z oryginalnym pomysłem jakim okazały się patent z wizjami. Nie raz ratujący mi dupsko.

Jedyną wadą tego tytułu był moim zdaniem brak bestiariusza, który nieraz dał o sobie znać podczas wykonywania ogromnej ilości quest'ów.

 

TOP 3:

3. Fragile Dreams

Jedna z bardziej niedocenionych gier siódmej generacji, którą praktycznie kupiłem w dniu premiery. Moim osobistym zdaniem tytuł bije na głowę takie choćby Heavy Rain, mimo faktu że twórcy dysponowali mniejszym budżetem. Co jest widoczne od samego początku. Pozwoliło to jednak zbudować niepowtarzalny klimat osamotnienia, i przedstawić nam świetną historię. Która mimo „dziecinnej” otoczki przyćmiewa niejedną „dorosłą” grę.
 

2. Dragon's Crown

Kawał świetnego szpila, który starczy na długie godziny posiedzeń, zarazem z kumplami po sieci jak i na kanapie (co jest w dzisiejszych czasach rzadkością).

Przypominający mi czasy „wozów Drzymały”, i salonów gier w których spędzałem kupę czasu, z kumplami grając w różnej maści chodzone bijatyki i nie tylko.

Na wyróżnienie zasługuje też sama oprawa, która nie tylko potwierdza mistrzostwo Vanillaware w temacie grafiki 2D, ale również świetnie parodiuje gatunek fantasy nie raz puszczając oko do odbiorcy. Tytuł który mnie bawi już kilka miesięcy, i jeszcze mi się nie znudził.


1. The Legend of Zelda: Skyward Sword

Każdej Zeldzie poświęcam dość sporo czasu, i nie inaczej było z ostatnią dużą odsłoną serii. Świetny „baśniowy” styl graficzny i rewelacyjne sterowanie za pomocą wiilota sprawiły, że i tym razem dostaliśmy udaną „Legendę Zeldy”. Zaś sama końcówka, której się tak naprawdę nie spodziewałem po prostu wmurowała mnie w fotel, i zapewne zapamiętam ją na długo.

Jak dla mnie jedna z najlepszych odsłon cyklu, obok której nie można przejść obojętnie.

 

Największe rozczarowanie - Final Fantasy XIII:

Dla mnie osobiście największe rozczarowanie jeśli chodzi o rpg'i siódmej generacji. Żeby było jasno nie jest to zła gra, ale po pewnym zawodzie jaki przeżyłem ogrywając „dwunastkę” Finala, moje oczekiwania były ogromne. Niestety „trzynastka” ich nie spełniła, a nawet sprawiła mi większy zawód niż jej poprzedniczka. Ciężko mi napisać co tak naprawdę nie zagrało mi w tej pozycji, do której podchodziłem kilka razy i jej nawet nie ukończyłem (wiem, wstyd się przyznać:P). Jednak tytuł wydał mi się po prostu taki bez polotu, jak by sami twórcy nie do końca wiedzieli w którą stronę pójść. Przez co ani nie kupiła mnie sama fabuła, ani nie polubiłem się z bohaterami „trzynastki”
 

Squaresofter

Do siódmej generacji przystępowałem z wielkimi nadziejami. Myślałem, ze wszystkie moje ulubione jrpgi z PS2 doczekają się kontynuacji w lepszej oprawie. Byłem głupi, bardzo głupi. Zamiast tego, dostałem okres największej niemocy twórczej w historii Japonii. Square Enix zapomniało jak się robi jrpgi definiujące generację, Atlus do dziś nie zrobił żadnego jrpga na PS3/X360 a Level-5 ma na razie na koncie tylko port z DSa. Życie jednak nie znosi próżni i lukę po niemrawych Japończykach zapełnili developerzy zachodni. Oczywiście pojawiły się też perełki z Kraju Wschodzącego Słońca, ale można je policzyć na palcach jednej ręki. Zanim przejdziemy do mojego TOP10 RPGów, chciałem tylko powiedzieć, że wybrałem dziesięć różnych gier, odrzucając więcej niż jeden tytuł z danej serii, a do każdej pozycji dołączam jakiś fragment muzyczny, więc miłego czytania i słuchania.

TOP10 RPGów:

10.Valkyrie Chronicles (PS3):

Jrpg taktyczny od Segi. Najwyżej oceniana przez recenzentów gra Segi od czasu Panzer Dragoon Orty (Xbox) i najlepsza gra z elementami jrpg od czasu Skies of Arcadii (DC). Zresztą da się nawet spotkać Vyse, Aikę i Finę w Valkyrii. VC opowiada o małym państewku o nazwie Gallia, które wtłoczone pomiędzy dwa militarne supermocarstwa, zmuszone jest do walki o swoją niepodległość. Różne typy jednostek, czołgi, misje poboczne i muzyka Hitoshiego Sakimoto (Vagrant Story, FFTWotL, FFXII, BoF:DQ, Odin Sphere, Muramasa, Dragon's Crown). Wszystko to w kreskówkowej oprawie. To się nie mogło nie udać. Gra od Segi wygląda jak żywe anime, które opowiada o bezsensie wojny i niczym nieuzasadnionej nienawiści do kogoś innego od nas. Anime, składające się z 26. odcinków również polecam.

">Muza.

9.Fallout 3 GOTY (multi):

Gigantyczne pustkowie nieopodal Waszyngtonu w dwudziestym trzecim wieku to to, co fani post-apokalipsy lubią najbardziej. Ogromny świat, wiele zadań pobocznych, perki, system karmy, możliwość wykonywania niektórych zadań na różne sposoby (detonacja bomby atomowej to moje ulubione zadanie w grze) i stara muzyka z pierwszej połowy dwudziestego wieku, to największe atuty rpga Bethesdy. A jak komuś mało, to zawsze może pograć jeszcze w dodatki, zwiększające poziom maksymalny o 10 oraz oferujące nowe miejsca i zadania. Dla mnie bomba [atomowa].

">Muza.

8.Borderlands (multi):

Co-op, pojedynki, niezliczona ilość broni, claptrapy, cel shading, humor, pojazdy, arena, bossowie, poziom trudności uzależniony od liczby aktualnie grających graczy i elastyczny system rozwoju postaci umożliwiający odzyskanie zużytych punktów umiejętności i wykorzystanie ich zupełnie inaczej, to najmocniejsze strony mojej ulubionej gry multiplayerowej ostatnich lat. Czterech zgranych wariatów i można kraść konie na Pandorze.

">Muza.

7.Mass Effect (multi):

Trzecia, po KoTORze i Jade Empire, gra BioWare'u pisana na konsolę Microsoftu. Latanie po rożnych planetach, świetnie nakreślone kosmiczne rasy, ich pozycja we wszechświecie i Shepard, któremu w żeńskiej wersji głosu udzieliła uwielbiana przeze mnie Jennifer Hale (jęki Samus Aran z MP Trilogy, Bastila z KotORa, Elena z Grandii 2, Emma z MGS2, Naomi z MGS4, Trishka z Bulletstorm). A do tego Saren, jeden z najlepiej nakreślonych antagonistów w grach i wieczne zło, zagrażające całej galaktyce. Czego chcieć więcej? Muzyki Jacka Walla, ot co.

">Muza.

6..Wiedźmin 2 (X360):

Najlepszy pornorpg, prosto od Polaków, w którym Geralt posuwa wszystko co się rusza i nie ucieka na drzewo. A jak coś ucieka, to ścina to drzewo siekierą i...resztę już znacie. Przepiękna gra, z rożnymi zakończeniami oraz możliwością podejmowania decyzji rzutujących na to, gdzie rzuci nas dalej fabuła. Barwne postacie, rubaszny język krasnoludów, możliwość rozwijania Geralta na parę sposobów, znaki pomagające nam w przygodzie oraz wytwarzanie wiedźmińskich mikstur to elementy, które przyczyniły się do tego, że REDzi prze wielu graczy zostali okrzyknięci pogromcami BioWare'u.

">Muza.

5.Tales of Vesperia (X360):

Ograłem kiedyś Vesperię na pożyczonym X360. Czekałem potem, aż pojawi się na PS3 po angielsku. Czekałem, czekałem, no i się nie doczekałem. Cierpliwość mi się jednak skończyła, więc kupiłem amerykańską konsolę razem z tymi Talesami. Za bardzo polubiłem postaci, system walki, tytuły, minigry, nie mówiąc o tym, że ostatni boss w grze to totalny kozak. Musiałem mieć tą grę na własność Gdyby tak kończyła się każdy tytuł, to nie miałbym nigdy doła.

">Muza.

4.Deus Ex Human Revolution (multi):

Cyberpunkowe arcydzieło stawiające ludzkości niewygodne pytania odnośnie tego jak bardzo może posunąć się w poszukiwaniu doskonałości. Adam Jensen, wtórujący mu bohaterowie, możliwość wykonywania misji na różne sposoby, brud ulicy, neony dodające kolorytu odwiedzanym lokacjom, nowoczesne technologie oraz muzyka Michaela McCanna. Czego chcieć więcej? Chyba tylko bossów, którzy mają osobowość.

">Muza.

3.The Elder Scrolls IV Oblivion GOTY (multi):

Uwielbiam ludzi narzekających na to jak dzisiejsze gry są krótkie. Pokażcie im tego rpga i powiedzcie, żeby go przeszli, wykonując wszystkie zadania, odwiedzając grubo ponad 300 miejsc, razem z dwoistą krainą szaleństwa, powiedzmy w 4 godziny. Co z tego, że są bugi, jak za każdym razem można inaczej rozwijać naszego bohatera, idąc tam gdzie nas nogi poniosą i nie zważając na wątek główny przez dni albo i miesiące, wszystko okraszone pięknymi dźwiękami skomponowanymi przez Jeremy'ego Soule'a.

">Muza.

2.Demon's Souls (PS3):

Lubicie ginąć w grach? Nikt nie lubi. Nie martwcie się jednak. Wystarczy odrobina ostrożności, samozaparcia, lepszego poznania świata, czy pomocy od innych, a nawet Wam się to uda. Zobaczycie. Nie warto się poddawać. Sukces, ominięcie przeszkody to najwspanialsza z nagród za Wasz wysiłek.

">Muza.

1.Xenoblade Chronicles (Wii):

Na generacji, na której Japonia przestała się liczyć, na generacji, na której dobre jrpgi można było policzyć na palcach jednej ręki, a nawet jak już były, to trzeba było składać petycję o ich wydanie w naszej części świata, pojawiła się gra łącząca w sobie najlepsze elementy z najlepszych japońskich gier ostatniego dziesięciolecia (m.in.FFXII, Persony, SotC). Dodajmy do tego scenariusz na miarę Xenogears i przepiękna muzykę i tak oto mamy arcydzieło w gatunku jrpg.

Senix poprosił mnie również o przedstawienie trzech gier z elementami rpg. O ile w przypadku Deusa, Borderlandsów, czy ME można się sprzeczać czy są w ogóle rpgami, o tyle poniższe tytuły nie są nimi na pewno.

">Muza.

TOP3 Gier z elementami rpg:

3.Batman: Arkham City (multi):

Batman ma niesamowity klimat i projekty postaci. Wątkowi fabularnemu towarzyszą także misje poboczne. W lecznicy dla najniebezpieczniejszych przestępców Gotham jest również pełno znajdziek. W AC zawarto również encyklopedyczną wiedzę o bohaterach tego siedemdziesięcioletniego uniwersum. Od razu widać, że tą piaskownicę robili pasjonaci do spółki ze świetnymi programistami. Nawet wersja audio trzyma wysoki poziom. Nie podobał mi się jedynie koniec tej produkcji, ale wiem, że jestem w mniejszości.

2.XCOM: Enemy Unknown (multi):

Strategia, gra taktyczna, ekspiący żołnierze, muzyka od twórcy Deusa, upgrade'y uzbrojenia i budowanie nowych rzeczy w bazie, bez których nie mamy szans na obronę Ziemi przed kosmitami. W EU dzieje się i to sporo. Choć na początku ciężko to wszystko ogarnąć, na nic nie ma pieniędzy i jest to świat, w którym Polacy wyginęli, to postawienie kolejnych generatorów mocy, wybudowanie satelit i statków-ochroniarzy pomoże nam przechylić szalę na naszą korzyść.

Michael McCann po raz drugi.

1.Far Cry 3 (multi):

FC3 opowiada o elicie ppe, która postanawia zabawić się na rajskiej wyspie. Wszystko wydaje się zapięte na ostatni guzik, aż tu nagle... Wiecie jak to jest. Życie potrafi czasem spłatać figla. Legendy głoszą, że produkcja Ubisoftu ma tryb multiplayer. Rudy, masz i nie płacz. Wiem, że Ci się spodoba.

Największe rozczarowanie rpg:

Mass Effect 3 (multi):

Nigdy nie byłem tak rozczarowany grą BioWare'u. Zabito wszystko to, za co kochałem tą serię. Multiplayer, bez grania, w który nie zobaczymy jednego z zakończeń, a każde z nich i tak jest beznadziejne, brak możliwości decydowania o losach członków naszej załogi, mikro-transakcje, dodatki w dniu premiery, wywalenie kompozytora i scenarzysty, którzy uczynili dwie poprzednie części grami wielkimi, a do tego żenująca poprawność polityczna wobec mniejszości seksualnych. A to podobno Dragon Age II zawiódł. Dobra grafika to nie wszystko. Smutno mi, bardzo mi smutno.

Chciałbym napisać więcej o tych grach, ale Senix nie popuszcza.

Senix: Eee i tak za bardzo pupuściłem :)
 

 Wojtek 

10.Dragon Age: Origins

Po galaktycznych przyjemnościach z Mass Effecta dobrze było „zejść na ziemię” i wypróbować Smoki od BioWare. Grę doceniam za ciekawy rozwój bohatera, świetny system walki i fabułę, którą nie wszyscy docenili, ale mi się podobało!
tylko proszę przeczytaj to i popraw cokolwiek bo ja dziś siedzę na pc od 12 i ciągle coś piszę ; d

9.Dark Souls

W zasadzie od tej pozycji rozpocząłem przygodę z „hardkorem” From Software, jednak sama przygoda odbiłem się dość szybko. Później (po przejściu Demon’s Souls) wróciłem i mając odpowiedni bagaż doświadczenia doceniłem ten świat. Takich tytułów powinno wychodzić zdecydowanie więcej!

8.The Elder Scrolls V: Skyrim

Wielki świat ma swoje uroki… Chociaż ja zamiast zajmować się głównym wątkiem fabularnym wolałem biegać i zwiedzać jaskinie. Świetna seria, której wkład w branże trudno nie docenić.
 

7.Ni no Kuni: Wrath of the White Witch:

Stara szkoła w bajkowym świecie! Jasne, że fabuła była okropnie infantylna, ale ten gameplay! O, tak! Ja chcę więcej takich gier! Gdybym miał więcej czasu to na pewno walczyłbym o platynę… A tak to Ni No Kuni to świetna rozgrywka, ładna dla oka grafika i świetne stworki.

6.Mass Effect:

Nie będę ukrywał, że jako typowy ignorant doceniłem uniwersum BioWare późno. W sumie brat powiedział „to może Ci się spodobać” i po załączeniu gry na 30 minut, „obudziłem się” rano. Ten tytuł docenia się dopiero po dokładnym zapoznaniu się z kilkoma książkami – Kanadyjczycy ustrugali genialną galaktykę, w którą łatwo się wsiąka.

5.Final Fantasy X / X-2 HD:

Kolekcje HD „dziesiątek” to prawdziwe marzenie. Od kilku lat wierzyłem, że Square odnowi te przygody i się nie zawiodłem. Ponowne spotkanie z Tidusem i Yuną to coś więcej niż tylko gra…

4.Dark Souls II:

Najnowsza pozycja od From Software to w zasadzie „dobra przygoda”, którą ponownie doceniłem dzięki sieciowej zabawie. Jak to mówią – więcej, mocniej, lepiej? Ale nie da się ukryć, że pierwowzór to niedościgniony wzór.

3.Final Fantasy XIII:

Wyobrażacie sobie sytuację, że jedziecie do rodzinnego domu na weekend, na stacji zostawiacie konsolę, a dowiadujecie się, że „w sklepie czeka na Ciebie FFXIII”! Dosłownie 5 dni przed premierą! Co robi prawdziwy nerd? Porzuca rodzinę, jedzie po płytkę i wraca na stancję grać! Po pierwszych piętnastu godzinach przy konsoli (z przerwą na siku, bez jedzenia) wiedziałem, że będę grał w ten tytuł długo i długo…

2.Mass Effect 2:

Dla tej gry kupiłem Xboksa 360 i do dziś wspominam „podróż życia”, gdy przyjechałem do katowickiego sklepu PE (wtedy chyba jeszcze oficjalny sklep PSX Extreme?) kupiłem konsolę, grę, pojechałem do „maka na kurczaka” i później wróciłem na stancję gdzie… Czekałem godzinę, aby konsola „odtajała”. Później rozpocząłem długą walę o galaktykę!

1.Demon's Souls:

Pierwsze „Dusze” to dla mnie jedna z najlepszych gier tej generacji, a na pewno najlepszy RPG. Spędziłem przy tym tytule mnóstwo godzin i nigdy nie zapomnę tych emocji i tej radości po pokonaniu każdego kolejnego bossa. Ciągle wracam pamięciom do tej pozycji i pewnie już niedługo znowu włożę ją do czytnika (czy tam ściągnę z PSN) i zagram inną postacią. Niepowtarzalny klimat i fenomenalna rozgrywka.

 

Zdun

Kocham rpg/jrpg od zarania dziejów.. Nie chcę się chwalić i nadmienię jedynie że miałem przyjemność być świadkiem powstawania tego gatunku, jego wzlotów i upadków a wiedzcie że burzliwa jest historia tego gatunku... Jedno co jest pewne kocham je niezmiennie od tych około 20 lat i kiedy Senix wpadł na pomysł tego topu postanowiłem napisać w nim swoje 3 grosze... Nie potrafię jednoznacznie powiedzieć jakiego typu role play'e bardziej do mnie przemawiają, czy jest to zachodnia szkoła ze smokami, magią oraz pijackimi/ gburowatymi krasnoludami czy wole wielki miecze, oczy i cyce czyli inaczej : "kitajskie rpgi dla nerdów"/ jrpg... Ludzie narzekali i zarzekali że rpgi umarły w 7 generacji konsol – nadmienię iż jest to dla mnie bzdura do kwadratu co będzie mógł pokazać mój delikatny wkład w ten topik.

Wpis ten powstaje jako nie zgodzenie się w moim wypadku z topem znanym z ostatnio ukazanego się numeru PSX Extreme w którym to wygrała gra z każdej strony zbugowana natomiast zostały tam wymienione 2 gry które trudno mi nazwać rpgami a mowa o mass effect 2 oraz diablo 3... Nie wiem czy czasy się zmieniły czy ja zdziadziałem ale według mnie gatunek jrpg oraz topy powinny wyglądać w sposób następujący.... Dodam jeszcze od siebie ze była to generacja bardzo dobra która oferowała wiele tytułów z najwyższej półki w tym gatunku. Niestety nie miałem okazji ograć hitu o nazwie Xenoblade, a słyszałem że to bardzo zacna tytuł – przez to że nie grałem, niestety nie wejdzie w osobisty top :( (muszę ten stan jak najszybciej naprawić...). Bez pierdzielenia o niczym i zbędnego wazeliniarstwa dla dewiantów z karczmy chocobo, bo nie o to chodzi (prawdą jest że liże im dupę po to aby na stałe wejść do tej ich beznadziejnej karczmy – ale sporo im płacą i chcę u nich sprzątać, ale ćsiiii.). Oto przed wami top 10 rpg od wuja Zduna z krótkimi opisami dlaczego fapuje do właśnie tego tytułu oraz 3 gry z gatunku około role playowego które dla mnie musiały się tu znaleźć w formie bonusu!!! "Round One – FIGHT!" jako że ostatnio DLC są modne i trendy napiszę również o jednej grze na przenośnie konsolki (Senix nie pozwolił ale yebać to :D ) która mocno wbiła się w me zlodowaciałe serducho... ZACZYNAMY!

TOP10:

10. Demons Souls – jak to nasz portalowy gimbus ma w zwyczaju, tak tu się to dzieje bardzo często i słowo "umrzyj" nabiera w tym tytule zupełnie nowego znaczenia... Robimy to cały czas.. Spadamy w przepaść, wpadamy w pułapkę, zabija nas pojedynczy przeciwnik wyskakujący z "dupy" czy w końcu nagle nasz świat nawiedza inny gość który tylko czeka aby sprać nam odbyt... Kluczowe słowo które pełni dziś jedynie rolę zapchajdziury w samograjach XXI wieku czyli hardcoreowy tytuł dla wymagającego gracza... Tu nikt i nic nie przeprowadzi cię za rączkę, a najmniejszy błąd będzie kosztował cię masę nerwów.. Nerwów przez które niektórzy gracze mogą się odbić. Osobiście kiedy udało mi się skończyć ten tytuł a zrobiłem to bez pomocy poradników odczułem wręcz niesamowitą satysfakcję obcując z tym rpgiem akcji (gdyż z takim gatunkiem mamy tu do czynienia)... Mogę wam nadmienić że prolog zajął mi 2 dni ucząc się ścieżki na pamięć gdyż naprawdę nie wiedziałem co ja najmądrzejszego kupiłem kupując tego pożeracza czasu... Dodatkowo dodam ze jest tu bardzo ciekawie rozwiązany multiplayer i wspólne szlachtowanie demonów wprowadza sporo rumieńców do rozgrywki. Czy jesteście gotowi na śmierć x 10000?? Mi się udało i to właśnie ten tytuł wpadł wśród 10tek innych kandydatów na ostatnie miejsce w moim osobistym rankingu rpgów mijającej generacji konsol...

9. Super Paper Mario – bardzo długo się zastanawiałem czy dawać ten tytuł do osobistego topa... Aby nie było, że to średnio rpg jest już spieszę z wyznaniem dlaczego osobiście to właśnie ten tytuł mieści się w moim osobistym topie "ze debeściaków" role playowych... Wyobraźcie Sobie, że z tego o aparycji niebezpiecznego pedofila hydraulika niny wyciska wszystkie soki... Poza platformówkami dostajemy bijatyki, wyścigi, gry sportowe, gry multiplayrowe (aka party games) czy w końcu właśnie małą serię rpgową z czerwonym (komunistycznym??) robolem w roli głównej... Ta odsłona jest tak naprawdę na równi rpgiem oraz platformówką wymieszanym z bardzo fajnie przemyślaną grą logiczną... Zwiedzamy świetnie zrealizowaną i wykreowana krainę która zamiast elfów ma grzybki a zamiast goblinów podwładnych kupy i nie tylko... Kupa (Bowser) jest jedną z postaci którą kontrolujemy a takowych posiadamy w składzie czworo... Każda z nich posiada przydatne do eksploracji umiejętności natomiast sama walka odbywa się tym razem w real timie.. Masa questów, ogrom humoru oraz klasyczny Mario ubrany w inne szaty aniżeli platformer – dla mnie bomba.. Ten właśnie tytuł zakupiłem razem ze swoim Wii w 2010 roku i sprawił że na te 30-40 godzin zapomniałem o rzeczywistości... VIVAT pedzio Mario i jego szemrany brat!!!!

8. Child of Light – ubisoft znane powszechnie w mijającej generacji jako twórca tasiemca oraz dla mnie bardzo nudnej serii o nazwie assasins creed z drugiej strony znane jest jako ludzie którzy odbili serię o gościu bez rąk i bez nóg czyli raymana... Tym razem zaskoczyli wszystkich i zrobili rpga z turowym systemem walki, piękną oprawą 2d na silniku w/w raymana. Kolejna piękna baśń opowiadająca o księżniczce która umarła i przeniosła się do swoistej krainy czarów gdzie dzieje się cała akcja tego tytułu... Kolejna nietuzinkowa perełka która wzrusza i bawi swoim prostym aczkolwiek ambitnym przesłaniem te około 30 godzin... Piękna relaksacyjna muzyka a my lecimy i zwiedzamy nowo wykreowane uniwersum.... Warto dodatkowo odnotować że tytuł ten kosztuje niecałe 60 zł co jak na taką jakość uważam za cenę niższą niż małą... Dodatkowo kupując ją raz dostaniemy możliwość grania na trzech różnych sprzętach jeżeli chodzi o platformę sony czyli na ps3, ps4, ps vitę (tytuł ten wyszedł również na inne platformy w tym Wii u oraz PC – ot polityka ubi aby wypuszczać swoje gry nawet na mikrofalówki). Tym optymistycznym, lekko baśniowym ale przede wszystkim sentymentalnym akcentem kończę opisywanie miejsca ósmego czyli dziecka światła...
 

7. South Park: Kijek Prawdy – może tym razem nie wypowiem się ja a mój dobry przyjaciel Eryk.. Powie wam dlaczego South Park wylądował w moich oczach na ósmym miejscu...

Zdun: Witam cię Eryku.

Eryk Cartman: Ryj szmato...Dałeś siódmą pozycję tej cudownej grze?? Jednak jesteś debilem... Przecież ten tytuł to totalnie mistrzostwo świata!! W jakiej innej grze wyśmiewamy się z rudych, żydów czy czarnych... Tu nie ma taryfy ulgowej... Wy konsolowe debile w europie dostaliście ocenzurowaną lekko wersję gry i chce mi się z was tumoki śmiać co nie zmienia faktu że jak jeszcze nie kupiliście tego zaqurwistego turowego rpga ze mną w jednej z ról głównych macie w te migi udać się do sklepu i zakupić ten mistrzowski pod każdym względem tytuł!!! Kto tu jest waszym autorytetem?? Mam nadziej ę że ja popaprańcy... Księżniczka Kenny zrobi wam loda jak kupicie i zagracie w ten tytuł!! Ja Eryk wam to obiecuję... Zresztą ten niepełnosprawny cieć Zdun napisał ze mną wywiad który możecie odczytać w formie recenzji na jego profilu... Jeżeli tego jeszcze nie zrobiliście to w tej chwili padaki na jego profil i masowo plusować te wypociny debila bo to pisałem ja wasz autorytet i mistrz....

Zdun: dziękuje Eryku za wypowiedź

Eryk Cartman: Ssij mi jaja patafianie! Nie miało być siódme miejsce, a top3!!
 

6. Dragons Age – Mieliśmy dostać duchowego spadkobiercę kultowej sagi baldura, czy sprostano naszym oczekiwaniom?? Może i nie do końca, ale i tak jest zajebiście... Spora kraina, nowe bardzo mroczne uniwersum gdzie krasnoludy są grubiańskie i pijackie jak zawsze, elfy z pedalskich uniesionych cweluchów stały się niewolnikami ludzi i żyją jako służący mieszkając w gettach czy w końcu magowie jako rasa wyklęta zamykani w specjalnych azylach i przetrzymywani tam wbrew ich woli.. Jak sami słyszycie stworzono bardzo oryginalne uniwersum które mnie osobiście bardzo do siebie przekonało.. Dodatkowo oczywiście w tych czasach muszą być cycki... Tu są pod stanikiem i w tak ostatnio trendy momentach współżycia między protagonistami a ich drużyną dostajemy zamiast stosunku swego rodzaju "tarło"... Jest też kochany Fronczewski przez co nasz rodzimy dubbing uważam za mistrzostwo świata. Natomiast sam system walki to z'upgradeowany system aktywnej pauzy.. Gra na konsolach wygląda paskudnie co nie zmienia mojego zdania że to bardzo dobry tytuł zasługujący na mocne 6 miejsce w osobistym rankingu rpgów siódmej generacji... Niestety kontynuacja to kaszalot i straszny śmieć którym nie warto się zainteresować w moich oczach...

5. Eternal Sonata – jesteśmy na półmetku więc czas znów na jakiś rodzimy i patriotyczny akcent.... Kolejna baśń tyle że tym razem opowiadająca o przygodach mistrza muzyki.. Fryderyk Chopin jest głównym bohaterem tego nietuzinkowego dzieła... Kitajce zawsze się obsrywały naszym rodakiem i ku czci takowego postanowiono zrobić o nim grę... A że przy okazji to świetne jrpg, mi w to graj... Wyobraźcie sobie że nasz Frycek leży już na łożu śmierci a cała akcja gry to jego ostatnie godziny przed wyzionięciem ducha... Nie ma to jak naqurwiać żelki w bardzo dobrym systemie walki w drużynie posiadając Polkę... Łezka się kręci w oku... Dodatkowo nadmienię że to kolejny tytuł z mistrzowską ścieżką dźwiękową... Jak się domyślacie spro tu muzyki klasycznej ale podanej w tak subtelny i delikatny sposób że ja jako fan raczej bardziej agresywnej muzyki łapałem się na tym że nie wchodziłem na następną mapkę tylko dlatego że utwór się jeszcze nie skończył... Frycek z wesołą gromadką gimbusów lądują mnie na 5tym miejscu za to że to kitajskie rpg na najwyższym poziomie z bardzo oryginalną otoczką... "Howłk!"

4. Tales of Vesperia – talesom nie można zarzucić na bank jednego... One trzymają bardzo równy i wysoki poziom zostając cały czas wiernym swoim korzeniom w przeciwieństwie do swojej bardziej znanej konkurencji czyli "anal fantasy"... Jako że ograłem całą 3kę która wyszła w trakcie trwania 7 generacji sprzętu postanowiłem wybrać tą jedną – dla mnie najlepszą... Vesperia wygrała dla mnie przede wszystkim tym że nie dość że wygląda obłędnie ładnie przez zastosowanie myku graficznego o wdzięcznej nazwie cell shaiding to jeszcze oferuje bardzo dobry system walki pomieszany z bardzo dobrze opowiedzianą historią. Dodatkowo znane ze wszystkich odsłon tzn "skirty" które sprawiają że jeszcze bardziej jesteśmy w stanie chłonąć historię gry sprawiają że to właśnie ta jakże kolorowa część sagi wygrywa tym samym znajduje się bardzo wysoko w moim osobistym rankingu... Gra jest dłuuuuga – posiada wiele dodatkowego contentu oraz niesamowicie dopracowany i wykreowany po mistrzowsku świat.. Tak drodzy rpgo-maniacy, dla tego tytułu warto zakupić xboxa 360 i arto chłonąć historię opowiedzianą przez skośnookich ludzików....

3. Wiedźmin 2 – "wiedźmin to je potęga, wiedźmin najlepszy je, wiedźmin to gra pl, wiedźmin mega ultra spoko je!!!!!" Tym oto krótkim wstępem nadszedł czas na nasz rodzimy skarb narodowy... To gra w której się można zakochać od pierwszego wejrzenia i wejść w głąb tego świata dark fantasy i oddać mu się bez reszty... Jako że nie jestem taboretem i gram jedynie na konsolach, wiedźmin 2 jest moją pierwszą grą w tym uniwersum i chociaż jestem fanem książki (sagi) gra podobała mi się jeszcze bardziej.... Świetna polonizacja mówiona staro-polszczyzną z okresu XVII wieku RP... Gwałty, rozboje, brutalność i cycki!! Tak nasza rodzima produkcja pokazała damskie cyce.... Jest zajebiście a Rydzyk i inny Natanek na bank głoszą o tym tytule nie jedno niepochlebne słowo w trakcie swoich sekciarskich spendów.. Mnie to oczywiście dość ostro yebie i zaśpiewam raz jeszcze pieśń o trzecim miejscu w moim prywatnym rankingu... "Wiedźmin to je potęga, niemieckiego gównianego gothicka zdetronizował, szwabskie gówno trzeba pyerdolić, nasz kochany wiedźmin od tego jest!!!!"

2. Nier - hmmm brzydkie to jak noc.. System walki jest strasznie nijaki, lokacje to 4 niewielkie areny na krzyż, natomiast sam design nieszczególnie powala, a samych typów przeciwników jest maksymalnie 6 ... Co się w takim razie stało, że taki tytuł wylądował tak wysoko i to jeszcze zdeklasował piękne graficznie wydmuszki zapytacie?? Otóż to czego w tym wszystkim graficznym pustakom brakuje, a mianowicie nieziemski klimat oraz niesamowita ścieżka dźwiękowa, która budowała nastrój. Fabuła a właściwie FABUŁA która emocjonalnie łapała za serducho oraz budowała wewnętrzne (bardzo trudne do opisania zresztą) uczucie rozluźnienia... Będąc w skórze "Niera" który próbował uratować swoją córkę czułem, że uczestniczę w czymś wyjątkowym i iście epickim... A kiedy to wszystko zostało polane wspaniałą oraz nietuzinkową fabułą, możecie się czytelnicy jedynie domyślić że Nier zasłużył sobie u mnie na wspaniałe i cudowne miejsce 2gie w naszym rankingu... PETARDA z wieloma zaskakującymi zwrotami akcji które mówią o tym jak daleko jest się ktoś w stanie posunąć ratując własne dziecko... Brzydka jak moja teściowa ale zarazem piękna jak moja żona.... Oto obraz chyba najbardziej oryginalnego jrpg na rynku – oto Nier...

1. Ni No Kuni – długo się zastanawiałem czy dać ten tytuł jako moje numero uno czy to drugie miejsce... Ostatecznie wygrało parę spraw... Jednym była osobista i bardzo sentymentalna wycieczka po najpiękniejszych latach panowania "skośnych rpgów" w pięknej baśniowej oprawie godnej siódmej generacji sprzętu.. Główny bohater Olivier to 8 latek... Dzieciak ma więcej odwagi, męstwa, honoru oraz cudownych przygód aniżeli wszystkie odsłony Final Fantasy od czasów 10 ki włącznie.... Najpiękniejsza mapa świata w historii gier... Paleta barw, różnorodne krainy czy w końcu masa dodatkowego contentu sprawiły że te 80-100 godzin spędzonych z tym tytułem minęły mi jak mrugnięcie... Jeżeli nie straszny wam nieco infantylny (dla niektórych) ale zarazem piękny świat, masa żyjących własnym życiem npc oraz zastanawiacie się dlaczego "łajt bicz" chce zrobić Olvierowi kuku wiedzcie że trafiliście na tytuł dla siebie idealny... Za to wszystko razem i osobna gra zasłużyła sobie w moich oczach na ten jeden/ jedyny wspaniały numer 1!

 

To tyle od mojej skromnej osoby na temat najlepszej 10ki rpgów na konsolę ubiegłej generacji... Generacji jak widzicie bardzo zróżnicowanej gdzie fan właściwie każdego podgatunku role play'a znajdzie coś idealnie wchodzącego w swój gust... Jest sporo innych tytułów które wiem że również zasługują na miejsce w tej liście lecz cóż: top 10 to top 10... Dobra yebac to ile można o rpgach... mam wymienić również 3 tytuły które nie są stricte rpgami, ale bardzo bliskie są idei takowych gier... Cała trójka pozycji zaraz przeze mnie tu wstawionych to top 10 nie tylko rpg ale generalnie generacji, wiec podchodząc z odpowiednim namaszczeniem i aby nie złapał mnie przedwczesny wzwód zakończony najprawdopodobniej erekcią, myśleć o tych grach lecę z koksem...

 

3. Legend of Zelda Twilight Princess – nasz Link i jego przygody nigdy wcześniej nie były tak Mroczne.. hyrule i ratowana księżniczka w tej części to wejście w mistyczny i bardzo baśniowy świat który nigdy się chyba nie znudzi. Ostatnio rozmawiałem z użytkownikiem tego portalu (siemka Dżony) o całej serii i wspólnie stwierdziliśmy że jak ktoś raz wsiąknie w ten klimat już nigdy nie będzie chciał go opuścić i będzie czekał z wystawionym jęzorem na kolejną część przygód Linka. Piękny i magiczny świat, wiele cudownych zagadek na najwyższym poziomie oraz klimat jedyny w swoim rodzaju sprawia, że Zelda musi wejść do tego rankingu... To jest ta magia która jak zasiądziesz na 30 minut sprawi że wyłączysz konsolę po 4 godzinach... Dodatkowo moim zdaniem księżniczka zmierzchu jest najlepszą częścią przygód blond pedzia w rajtuzach... Wielki świat, pełen zagadek oraz znanej najbardziej z właśnie zeldy bardzo dobrym backtrackingiem. Wielkie zamczyska, piękne miasta oraz polany, mistyczne lasy czy w końcu wspaniałe dungeony które wymagają od nas wysileniem mózgownicy. Ten tytuł po prostu trzeba ograć...

2. Seria Yakuza (3,4,dead souls) – Kaz i jego wytatuowana gromadka która pierze sobie nawzajem ryja to zupełnie inna szkoła jazdy... Ktoś kocha Shenmue a nie grał w serię Yakuza?? Ale z ciebie "debil" – nie wiesz że to duchowy spadkobierca tej jakże kultowej serii?? Tyle że opowieść o najbardziej znanej kitajskiej mafii jeszcze bardziej wchodzi w mój gust.. Dżapoński erpeg pomieszany z sandboxem oraz chodzoną bijatyką?? Takie rzeczy tylko w serii yakuza.. Fabuła tu rozwinięta i zakręcona jest niczym w modzie na sukces – czasem łatwo się pogubić w ilościach wątków i postaci tam grających, ale kiedy już się wsiąknie w klimat, nie można nazwać tej gry inaczej aniżeli petarda! Masa dodatkowego contentu nabitego na praktycznie każdym rogu pewnej wymyślonej na potrzebę gry dzielnicy Tokio onieśmiela. Kiedy klaszczemy w rytm śpiewanych przez małe japonki karaoke banan sam pojawia się na ryju, kiedy bijemy oszołomów nie wiedzących, że jesteśmy bardzo wysoko postawioną szychą w najbardziej niebezpiecznej organizacji u kitajców i robienie z ich ryjów jesień średniowiecza sprawia że ryj sam nam się uśmiecha. Ten tytuł to hołd dla fanów KKW... W to trzeba zagrać i poczuć ten nietuzinkowy klimat!

1. Dragons Crown – wyobraźcie Sobie mieszankę beat em upa, rpga akcji, a to wszystko zostaje polane dodatkowo niesamowicie piękną 2wymiarową grafiką... Wyobraziliście?? Taka właśnie jest smocza korona czyli moja osobista gra generacji w której nabijanie setek godzin na liczniku wpada mi tak szybko jak nerwica na koncie mojego teścia (a wszystko przez teściową :( )... 6 postaci do wyboru. Mało?? Gówno tam nie mało, każda z nich prezentuje zupełnie inny styl gry i każde rozpoczęcie tytułu nową klasą / rasą postaci wiąże się z nauką dragons crown od nowa... Cała masa grindu – huj tam.. Nie cała masa a nieskończenie wiele grindu w 100000 tysiącach (tak nie wpisałem za dużo zer) poziomach lochów sprawia że micha się cieszy nie przez setki a tysiące godzin... Piękna oprawa i bardzo klimatyczna muzyka pomagają nam przetrwać te setki godzin, a jak dodam że tytuł posiada 4 osobowego coopa, to dostajecie pełen obraz tego nietuzinkowego tytułu. Już wyjeliście rękę ze spodni?? Jeśli tak - Z tym was zostawiam i czekam na odzew a wiedzcie że jak poczujecie bakcyla tak spędzicie z tym, tytułem tyle czasu co ja... To jest moje numero uno generacji i nie bez powodu rzucam takowe słowa..

Rozczarowanie:

Teraz przejdźmy do mniej miłego aspektu czyli największy zawód poprzedniej generacji... Chciałem napisać o Final Fantasy Lightning all over rutrnes and returnes, ale miało być o zawodzie a nie crapie z założenia ;) . W takim razie decyzja padła na przez wielu lubianych Resonance of Fate... Nie chodzi mi o to że gra jest zła – co to, to nie... Raczej chodzi mi o niepotrzebnie przekombinowanie tego tytułu począwszy od skomplikowanego i mało intuicyjnego systemu walki a kończąc na mozolnej i najzwyczajniej w świecie, po czasie nudne eksploracji mapy... Mam również zarzut do fabuly, która miała być bardzo rozbudowana, a jest pomimo tego że ciekawa – bardzo szczątkowo ukazana... Cóż może po prostu nie tego się spodziewałem gdyż grając w Resonance of Fate czułem zmęczenie i niechęć... Myślałem że będzie to 100% moja bajka ale niestety takową nie była...

Po tym mini hejcie kończę tą nierówną walkę z osobistym rankingiem rpgowym.. To była bardzo dobra generacją i mam nadzieje że następna również da mi równie dużo zabawy na najwyższym role playowym poziomie... Cześć wam.

ps. współczuje, oj bardzo współczuje Senixowi, że musi przejść przez korektę tego małego potworka...

Senix: i to bardzo mu współczujemy :)

ps2. Pewnie ta lama to wykazuje, ale jak obiecałem ta zfak de systemuje i napiszę 2 zdania o rpgu na handheldzie... Będą 2 zdania, to może mnie ta pierdoła nie wytnie... Bravely Default oraz 3ds to obowiązkowy zakup dla każdego fana jrpg, a sama gra zasługuje na najwyższą oceną za totalnie wszystko.. papapa.

Wasz portalowy gbur. Zdun

Senix: chyba bardziej nasz KARCZMOWY myszak.

 

Iron

Nadeszła pora na mój TOP10 RPGów 7 generacji. Senix był tak pobłażliwy, że nagiąłem deadline dwa razy, odbiłem się od niego i przekroczyłem go trzeci raz :P

Kali i Myszaq byliby ze mnie dumni hehe  

Szkoła PE jak się patrzy, tylko teraz będzie, że sobie za bardzo leniuchuję. O ile gry jRPG trochę podupadły w 7 generacji, znalazły się perełki w które się zagrywałem i nie dawały mi bardzo odczuć posuchy w gatunku, a może to tylko moje „widzi mi się” i gry jrpg mają się dobrze… nie do końca jeśli przyjrzymy się poczynaniom Square-Enix. Niegdyś mistrzowie gatunku stali się specem od gier na przeglądarki… A ja tak bardzo chciałem zagrać w Vagrant Story 2, czy nowego Chrono, teraz można już tylko pomorzyć, ale przejdźmy do sedna. Moje zestawienie jest totalnie randomowe, napisałem o grach, które najbardziej zapadły mi w pamięć.

TOP10 RPG

10. The Last Remnant

Ex z Xboxa 360 przez co niektórzy może ominęli. Jak dla mnie jedna z ostatnich „dobrych” gier kwadratowych, może nie wybija się niczym ponad przeciętność, ale nie ma też się czego wstydzić. Gra jest przewidywalna, a fabuła choć ciekawa, nie jest skompilowana, ale całe piękną tej gry to masowe batalie, gdzie nie raz przyjdzie nam walczyć nawet z dwudziestką oponentów w systemie turowym. Gra nie była hitem, ale to naprawdę solidna pozycja warta zagrania, wiele postaci do odblokowania, godziny pakowania i szukania unikatowych potworków i części do syntezy ekwipunku. Bawiłem się świetnie, czego nie mogę napisać o FF13.

9.  Tales Of Xillia

Jedna z najdłuższych serii obok FF, choć seria znana mi jest od PSX’a na PS3 strasznie ją zaniedbałem przez brak czasu, dlatego pojawi się w całej liście tylko Xillia, którą jako tako ukończyłem. Gra choć jest sztampowa, daje duża frajdy, szczególnie dynamiczne walki przypominające mi pierwsze tales of czy star ocean. W jednym zdaniu kwintesencja jrpga, choć miałem do bohaterów na początku ambiwalentny stosunek to wraz z postępami gra wciąga jak bagno. 

8.  Dragon Age: Początek

Początek był udany czego nie można powiedzieć o końcu, czyli części drugiej. Mamy tu wszystko co powinno zauroczyć fana rpgów: dobry system taktycznych starć, świat któremu grozi zagłada ( to oczywiście normalka w tego typu grach) kolekcjonowanie ekwipunku, ekipy i związki homoseksualne, jednym słowem BioWare. Choć nie ma całkowitej swobody gra przypadała mi do gustu swoim średniowiecznym klimatem, przemyślanym system walki i fabułą. Dialogi i rozwijanie więzi z braćmi broni bawi. Nie jest perfekcyjnie, ale gra daje radę.

7. Dark Souls

Choć poziom trudności może zrazić do tej pozycji, gra zasługuje na uznanie, świetny balans, doskonałe lokacje przypominające mi początki DmC i ci bossowie! Od pierwszej chwili zakochałem się w DS, godziny nabajania poziomu , ciągłe zgony niesamowicie irytowały, szczególnie spadnie z krawędzi, dawno nie grałem w tak wymagającą grę RPG. Wyzwanie było i miło wspominam czasy z moim zakutym w zbroje nieumarłym.

6. Dark Souls 2

Chciałem dać obie gry na jednym miejscu, ale byłby to trochę krzywdzące, powrót do świata nieumarłych wypadł rewelacyjnie i choć gra nie zaskakuje innowacjami, to w tym przypadku żadne innowacje nie były potrzebne. Mamy więcej broni, więcej bossów, więcej mordowania i więcej zgonów. Choć gra wydaje się być łatwiejsza od swojego poprzednika, nie ma co liczyć na taryfę ulową. Cierpiałem, krzyczałem i płakałem, ale po napisach końcowych i przetrwaniu tego wszystkiego nie da się opisać euforii.

5. Ni no Kuni  

Jestem fanem dzieł studia Ghibli, nie mogłem przejść obok tej gry obojętnie widząc co stworzyli goście z Level 5, powalająca oprawa i animacja, ciekawa historia, która tylko z pozoru wydaje się banalna.  Może nie uświadczymy tu innowacji, ale jest to jak dla mnie kawał solidnego jRPG’a. Którego każdy szanujący się fan japońskich klimatów nie może ominąć. Gra wygląda pięknie i przypomina stare czasy świetności gatunku.

4. Xenoblade 

Chyba jedyna gra dla której pokusiłem się o Wii, najlepszy jRPG na konsoli Nintendo. Dużo by pisać nawet w samych superlatywach, gra wciąga i została bardzo pozytywnie odebrana co nie dziwi, ogromne lokacje, dynamiczne starcia, niesamowicie rozbudowany system co może na początku trochę przytłaczać, ogólnie jest co robić i jeśli nie możemy poświęcić ponad 100 godzin, to lepiej się nie zabierać :)

3. Fallout3/New Vegas 

Jak dla mnie to prawie te same gry, trzeba przyznać, że stworzenie fallouta w 3D spędzało fanom sen z powiek. IMO wyszło bardzo dobrze, choć klimat 2D uleciał. Jednak pierwsze wyjście z vault’a robiło niesamowite wrażenie, tak samo jak spotkanie z pierwszym mutantem, gdy w ekwipunku mamy giwerę na kulki :P Swoboda w wykonywaniu zadań, ciekawy świat i latające roboty i mózgi, jednym słowem odjazd niezły, ale i ciekawa wizja świata post apokaliptycznego. Pip boy wymiatał, a VATS psuł zabawę, przez niedopracowanie, jednak to co zasysało w F3, zostało poprawione w NW i po raz kolejny wróciłem na pustkowia mordować bezbronnych ghuli za garść kapselków. Sporo czasu przesiedziałem nad tymi tytułami. Choć jak w każdej grze Bethesdy glicze i bugi nie raz uniemożliwiały wykonanie questu co na konsolach niesamowicie irytowało. Dobrze, że na PC była konsola.

2. Wiedźmin 2 

Nie mogło zabraknąć wieśka, panowie z CD Project stanęli na wysokości zadania i dali nam grę, rozbudowaną, przepiękną i no zdecydowanie lepszą od części pierwszej. Lepszy system walki, wykorzystanie znaków, wiele questów pobocznych, różne zakończenia, intryga królewska no i najważniejsze czyli, cycki Triss haha Może gra ma trochę fory przez to, że jestem Polakiem, no ale sam klimat gry, oprawa i prowadzenie fabuły to dla mnie A+ gatunku rpg, do tego bohater z jajami, a nie jakiś 15 latek co ma zadanie zakochać się i uratować świat.

1. Skyrim

Gra w którą ciągle gram na PC i jak mi się nudzi to koloruję tekstury w PS, albo robię ekwipunek w 3ds Maxie. Ogólnie przeszedłem z wszystkimi dodatkami już ją chyba z 4 razy i choć bugi ścielą się gęsto to gra po 3 latach na rynku nadal udowadnia, że panowie z Bethesda znają się na robocie, świetne klimaty niedostępnego skyrima, atak smoków na Tamriel podgrzewa atmosferę po słabym Oblivionie. TES wraca znowu na tron i nie ma się co dziwić, ta gra naprawdę zasługuje na uznanie. Choć nie stroni od błędów.

TOP3 z elementami RPG

3. Deus Ex Human Revolution

Deus Ex wraca w wielkim stylu po ponad 10 latach od wydania pierwszej części, gra idealnie łączy elementy skradanko- strzelanki z RPGiem. Ciekawa fabuła i futurystyczne Detroit urzekają klimatem, wszystko dobrze przemyślane, charyzmatyczny bohater i niesamowite umiejętności „odrutowanych”. Gra miała małe wpadki z bossami, ale ogólnie ekipa Eidos pokazała klasę, szkoda tylko, że zakończenie rozczarowuje …

2. Mass Effect 

Kosmiczna epopeja Bioware może i powinna znaleźć się razem z Dragon Age’m, ale jak dla mnie seria tylko zahacza o RPG’a. Jest to bardziej shooter TPP, niż typowy erpeg. Ale nie można ME odmówić głębi, doskonale napisane dialogi, podbój kosmosu i nieśmiertelne maszyny jako wrogowie. Bardzo dobry mish mash gatunkowy z wciągającym światem i charyzmatycznymi bohaterami. Trylogia warta ogrania, chociażby pograć kosmicznym bydlakiem :D

1. Borderlands 2

Świetna kontynuacja, doskonały klimat Pandory, ciekawi bohaterowie, rozwałka na multi, masa skilli i ekwipunku, można grać do porzygania, wytrzeć twarz i dalej grać. Niby cel shading nie pasuje do tej mieszanki, nic bardziej mylnego. Dzięki temu gra ma bardzo komiksowy styl i przepełniona jest czarnym humorem, który dosłownie wylewa się z ekranu przy każdej możliwej okazji. Gra jest totalnie poryta i pewnie dlatego z taką frajdą w nią gram

Rozczarowanie:

Niewypał to zdecydowanie FF13, wstawcie którego chcecie i tak jestem na nie, wychowałem się na grach kwadratowych, a to co zrobili z serią FF zasługuję na publiczną chłostę i jeszcze błyskawica wpychana każdemu na siłę do gardła, jak wiara w jednego boga przez jehowych. Poziom kwadratowych czułem tylko w przerywnikach filmowych, cała reszta jest jakby zrobiona na siłę, bez głębi. Tylko system walki ratuje tą grę, ale to zdecydowanie za mało by walczyć o miano najlepszej gry generacji.

PODSUMOWANIE

KARCZMA TOP10

RPGów siódmej generacji

 

Wzieliśmy na warsztat ponad czterdzieści tytułów i po obliczeniu zmiennych, całek, różniczek itp. O to jest, TOP10 RPGów siódmej generacji, a prezentuje się on następująco.

 

10.

MASS EFFECT: Deweloper - Bioware, Wydawca - MicroSoft, Rok wydania - 2007 (Xbox360)/2012 (PS3).

 

 9.

FALLOUT: NEW VEGAS: Deweloper - Obsidian Entertainment, Wydawca - Bethesda Softworks, Rok wydania - 2010 (Xbox360/PS3)

 

 8.

TES V: SKYRIM: Deweloper - Bethesda Softworks, Wydawca - Bethesda Softworks, Rok wydania 2011 (Xbox360/PS3)

 

 7.

FALLOUT 3: Deweloper - Bethesda Game Studios, Wydawca - Bethesda Softworks, Rok wydania - 2008 (Xbox360/PS3)

 

 6.

THE LAST STORY: Deweloper - Mistwalker, Wydawca Nintendo, Rok wydania 2010 (Wii)

 

 5.

WIEDŹMIN 2 ZABÓJCY KRÓŁÓW: Deweloper -  CD Projekt RED, Wydawca - Namco Bandai, Polski dystrybutor: CD Projekt, Rok wydania 2012 (Xbox360)

 

 4.

DARK SOULS: Deweloper - From Software, Wydawca - Atlus, Rok wydania 2011 (Xbox360/PS3)

 

 3.

XENOBLADE CHRONICLES: Deweloper - Monolith Soft, Wydawca - Nintendo, Rok wydania 2011 (Wii)

 

 2.

DEMON'S SOULS: Deweloper - FromSoftware, Wydawca - Namco Bandai Partners, Rok wydania 2009 Polska 2010 (PS3)

 

 1.

NI NO KUNI: Deweloper -  Level 5, Wydawca - Namco Bandai, Rok wydania 2013 (PS3)
 

WARTE UWAGI:

Senix: Nie możemy też pominąć tytułów, które otarły się o TOP10 naszego wspólnego zestawienia, a nie trafiły tam dzieki jednemu punktowi z zestawienia Irona smiley. Więc postanowiłem i je umieścić w podsumowaniu. Każda z gier uzyskała tyle samo punktów.


 


 

Senix: Siódma generacja posiadała syndrom odnawiania starszych tytułów z PS2 do reedycji HD. Oczywiście syndrom ten dopadł też jRPGi i postanowiłem dodać najlepszą reedycje HD gry z PS2, po moim i Wojtka zstawieniu. Najlepszym tytułem okazało się:

FF X/X2 HD REMASTER: Deweloper - Square Enix, Wydawca Square Enix, Rok wydania 2014 (PS3)

 

Senix: Pora teraz na TOP5 gier okołoRPGowych lub jak wolicie z elementami RPGie.

TOP5:

5. Tomb Raider

4. Bioshock Infinity

3. XCOM: Enemy Unknown

Senix: Miejsce drugie, to remis serii Yakuza i Dragon's Crown. Dwie odmienne gry, ale genialne, więc nie chciałem aby jakiejś zabrakło w tym zestawieniu.

2. seria Yakuza i Dragon's Crown

1. seria Borderland

 

Senix: Powoli dobiegamy do końca naszego podsumowania, więc pora na rozczarowanie, a w całości wygrała, to najmniej zacne osiągnięcie, trylogia Final Fantasy XIII. Nie traktujcie też jej jako crapa, bo ja polecam tego FFa, aby każdy fan gatunku się z nim poznał. Pozatym są gorsze gry od przygód błyskawicy.

 

Senix: W sumie na tym koniec naszych TOPów. Zapraszam do oddawania swoich top10 poprzedniej genercacji w komentarzach.

 

Oceń bloga:
45

Komentarze (55)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper