Jaskiniowa Era 8 Bitowa...
Aby rozjaśnić nieco sytuację, to jestem z rocznika 74'. Mam nadzieje że pomoże wam to zrozumieć pewne kwestie i wybaczyć takie, a nie inne rozumowanie. Salon gier to nie tylko pomieszczenie z elektronicznymi maszynami, które mają zarobić pieniądze i dać spragnionym chwilę rozrywki. To było, przynajmniej w latach 80 okno na świat dla młodych szczawików spragnionych elektronicznych wrażeń. Zabieram Was zatem na przechadzkę, po 8 Bitowym Muzeum Nostalgii.
Nie mam zamiaru opisywać, czy recenzować gier które tutaj przedstawię. Jest to bardziej taki "walkthrough" po mojej, jakże zawodnej pamięci. Poza tym, gry w owym okresie były mało skomplikowane, więc naprawdę nie ma co sie rozpisywać na ten temat.
Pierwszym "wydarzeniem" jak to się teraz mówi, w moim growym życiu było Galaxian na strzelnicy Pani Wandy.
Na początku lat 80' takie właśnie przybytki królowały w naszym kraju. Był to początek gier wideo, więc bądź co bądź, ciężko było na nie natrafić(tym bardziej w Polsce Ludowej). Często jednak można było spotkać flippery, które to stanowiły jeszcze wtedy, rdzeń prawdziwej zręcznościowej rozrywki. Napiszę tylko że większość flipperów z tych które pamiętam, można znaleźć w grze Pinball Arcade na PS3/X360.
Mniej więcej w połowie lat 80 zapanowała moda na salony gier w których zainstalowano komputery osobiste(konkretnie w naszej osiedlowej jaskini z tego co pamiętam Atari 800XL). Gry takie jak :
River Raid
Montezuma
Bruce Lee
Karate
Archon
niepodzielnie liderowały w salonach gier komputerowych, bo tak je można dzisiaj nazwać. Wspominam o tych tytułach ze względu na to, że były to naprawdę świetne i grywalne wczesne przedstawicielki dzisiejszych gatunków takich jak: strzelaniny, mordobicia, platformery, czy gry action RGP :D
Wróćmy jednak do mainstreamowego nurtu salonowego arcade. Jakiś czas później powstało kilka Salonów Gier z prawdziwego zdarzenia w okolicach centrum mojego miasta. Wycieczki do nich wspólnie z kolegami, to był jeden z moich ulubionych eventów tego okresu. Największą atrakcją tych przybytków był automat o nazwie
Battle Zone
Była to pierwsza gra z grafiką do złudzenia przypominającą dzisiejsze 3D w jaką grałem. Oprawa co prawda, była dosyć prosta i wektorowa, ale w połączeniu z automatem który posiadał coś na kształt peryskopu w który się patrzyło i dwóch drążków do sterowania, czułem się jak Grigori z Czterech Pancernych :) Immersja była tak duża że cały stuff z kieszeni oddawało się na przechowanie koledze. Niestety, nie raz ludzie pochłonięci pancernymi bataliami, zostali perfidnie okradani przez kieszonkowców.
Pamiętam też inną grę zrobioną w grafice wektorowej :
Asteroids
Sterowanie pojazdem, polegało na wciskaniu przycisków. Brak jakiegokolwiek drążka sterowniczego spowodował że omijałem ją z daleka..takie, małe upośledzenie :)
Zawsze kibicowałem koledze przy grze w
Defender
jak dla mnie na tamte czasy, zbyt skomplikowanej ;)
Uwielbiałem za to
Gorfa, strzelaninę z ogromnym świecącym Joystickiem :)
Tempest od Atari przykuwał uwagę, jak zresztą Arcanoid niecodziennym sterowaniem. Zamiast Joysticka było pokrętło(tzw. paddle), które świetnie się sprawdzało w tej tunelowej strzelaninie.
Gyrrus ze skalowaną grafiką i muzyką Bacha :)
Pojazd z Moon Patrol, to co by nie mówić różowy protoplasta Warthoga z Halo :)
Niezapomniane Scramble z kolorami wypalającymi gałki oczne ;)
Jak widać w tamtych czasach Salon Gier był opanowany przez strzelaniny. Nie twierdzę że nie było innych gier, ale akurat w naszym mieście napierdzielanie kosmitów widocznie stanowiło najlepszą zabawę.
Jednym z wyjątków, był bardzo prze ze mnie lubiany, Donkey Kong
Zawsze kiedy graliśmy w tą grę, snuliśmy fantazje...jak to fajnie byłoby pobrykać tym gorylem...co stało się możliwe jakiś czas później ;)
Mappy...nigdy nie ogarniałem tej gów...tej myszy :) Gra dla dziewczyn :P
Elevator Action był czymś w rodzaju dzisiejszego Splinter Cell...tajemniczo, skradankowo i w cieniu ;)
Arcanoid...czy ja cokolwiek muszę dodawać :)
Wiecie co... Piszę to wszystko, wspominam i tak się zastanawiam...Jakim cudem w latach 80 kogoś było stać na takie automaty arcade. Nie dość że wszystko to trzeba było ściągać z zachodu za twardą walutę, to nawet tam kosztowały krocie. Nie wspominałem, ale 90% gier które opisałem i w które tam grałem to były oryginalne maszyny!!! Do dzisiaj nie wiem kto był właścicielem, ale musiał kręcic grube lody ;)
Era 8 bitów, do której zresztą wrócimy, była bardzo stymulująca. Nie dość że trzeba było wykazywać się iście małpią zręcznością, to oprawa była czasami tak umowna, że wyobraźnia przejmowała generowanie grafiki i dźwięku w naszych chłonnych i rozwijających się mózgach :)
Czytania było niewiele, ale nie będę Was obciążał i zajmował czasu, kiedy tyle nieogranych tytułów i dziewczyn(albo chłopaków jak kto tam woli) stygnie :D