Naughty Dog vs. Naughty Dog

BLOG O GRZE
1612V
Naughty Dog vs. Naughty Dog
Beniamin | 16.08.2020, 15:55
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Po ukończeniu The Last of Us part 2 targają mną przeróżne emocje, zaczęło się od zachwytów, a teraz czuje ogromną pustkę, do tego stopnia że zacząłem się zastanawiać czy Naughty dog nadal jest takie samo? Od razu chce uprzedzić, że ten blog nie ma za zadania wywołać krucjaty przeciwko tej grze czy studiu – którego notabene jestem fanem. Jeśli uważasz że gra zasługuję na ocenę 10/10, nie mam z tym problemu i nie będę z tym dyskutował. W tekście nie ma spojlerów.

     Studio Naughty dog przez lata wypracowało swój własny styl i status, oczywiście nie każdemu on przypada do gustu, sam uważam że gameplay w ich produkcjach, to żadna rewolucja, jest po prostu ok. Siła ich produkcji leży zupełnie gdzie indziej, w charyzmatycznych postaciach, które staja się prawdziwymi ikonami branży ( Crash, Nathan, Joel itd.), cudownie wykreowanych światach, dobrze napisanych historii które chce się przeżyć, a wszystko to poparte jest graficznymi i technicznymi fajerwerkami. Jednak po spędzeniu grubo ponad 100 godzin z The last of Us part 2, po przeanalizowaniu każdej sceny, dialogu, czuje jakby ta gra była robiona przez zupełnie inny zespół, a po sile i duchu ich produkcji została tylko graficzna wydmuszka. To co teraz napisze może urazi wielu z Was, wielu się nie zgodzi, ale jest to tylko moja osobista ocena – Fabuła i każda jej składowa są po prostu złe. Wiele wydarzeń jest zbyt przypadkowych, niektóre pozbawione logiki, chronologia wydarzeń jest zła i wybija z rytmu, dialogi są kiepskie, prawie wszystkie postacie są nudne i bez charyzmy, nie czujemy z nimi więzi, albo są pokazane w złym świetle (Ellie), mógłbym tak wymieniać bez końca. Zachodziłem w głowę jak to możliwe że ten zespół zmienił się tak bardzo na przestrzeni jednej generacji, że to co stanowiło wizytówkę studia po prostu znikło. Co się stało? Crunch? Wypalenie? Nie, po chwili zrozumiałem, że wszystkiemu nie jest winny zespół... a jedna osoba.

     Cofnijmy się trochę w czasie, okres PS3 był dla studia jednym wielkim Magnus Opus, zaczęło się od Uncharted gry akcji od Amy Henning, która tak naprawdę stworzyła styl który był dalej kontynuowany i rozwijany przez studio, w tym samym czasie w teamie zaczęły się wyróżniać dwie osoby Neil Druckmann i Bruce Straley. Do tego stopnia że już przy drugiej części Neil współtworzył scenariusz, a Bruce był reżyserem, sama gra okazała się fenomenalna. Po ogromnym sukcesie Uncharted 2 te dwa gagatki zostały oddelegowane do nowego projektu.

      W międzyczasie na rynku pojawiło się Uncharted 3 które okazało się ostatnim projektem Amy Henning pod skrzydłami Psiaków. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło, ponieważ Panowie godnie zakończyli generację wydając na świat najlepszą grę generacji, a jak się później okazało, grę dekady – The Last of Us. Na rynku pojawiło się PS4, a renoma studia była niczym diament, konsola dostała odświeżoną wersję TLOU z dodatkiem, a na horyzoncie pojawił się nowy projekt od niezawodnego duetu - Uncharted 4. Gra pomimo że miała obsuwy nie zawiodła fanów, stając się jedną z ulubionych pozycji na nową konsolę, a studio udowodniło po raz kolejny, że jest w sztosie. Niestety jak się okazało był to też ostatni projekt Bruca Straley'a, który zrezygnował z pracy w branży i tu.... zaczęły się schody.

      Niedługo po odejściu Straley'a, Neil Druckmann został ogłoszony vice prezydentem Naughty dog. Co w moim odczuciu było najgłupszą decyzją kierownictwa, nie dlatego że Neil nie zasłużył na takie wyróżnienie, tylko uważam że twórcy powinni zajmować się tworzeniem, a nie papierkową robotą i problemami studia. Czy Cory Barlog byłby dobrym szefem Santa Monica? Nie, to urodzony kreator który powinien robić to co robi najlepiej – tworzyć. Inna sprawa to taka, że jeśli jest się na samej górze, to nikt nie powie Ci że robisz coś źle. Nowa funkcja Neila spowodowała że nie brał on udziału w tworzeniu spin-offa Uncharted Zaginione Dziedzictwo, nie okazało się to jednak problemem bo tytuł okazał się bardzo dobry – osobiście grało mi się nawet lepiej niż w U4. Mimo to Druckmann nie spoczął na laurach i w tym samym czasie zapowiedział prawdziwą bombę - kontynuację The Last of Us, obsadzając się po raz pierwszy w roli głównego reżysera i scenarzysty.

     Stworzenie kontynuacji takiego arcydzieła jak The Last of Us, to nie jest prosta sprawa. Presja jest ogromna, Neil z czasem zorientował się że ilość obowiązków którą na siebie narzucił jak i wielkość projektu jest zbyt duża, dlatego potrzebował pomocy, co jest całkowicie zrozumiałe. Żeby ogarnąć każdy element gry Kurt Margenau i Anthony Newman zostali wyznaczeni jako drudzy reżyserzy projektu. Jak się okazało i to było za mało, bo sam Neil miał problemy ze scenariuszem, w jednym z wywiadów sam się przyznał że jest pewny początku i końca historii, a środek to dla niego jedna wielka niewiadoma. Do pomocy w napisaniu historii została zatrudniona nowa scenarzystka - Halley Gross. Pamiętacie jak mówiłem że zawiniła jedna osoba? To właśnie ona.

     Kim jest Pani Halley? Jej największym osiągnięciem to napisanie scenariusza do kilku odcinków Westworld, od razu mówię nie oglądałem tego serialu, więc nie będę się wypowiadał czy jest dobry. Jednak patrząc na resztę jej CV to brała ona udział w przeciętnych albo słabych projektach, o których nikt nie pamięta lub nie zna. Co gorsze, przeciętny talent pisarski to nie największy problem. Przed The Last of Us Part 2 nie miała ona kompletnie styczności z branżą gier, to nie jest druga Amy Henning która spędziła praktycznie całe życie zawodowe w branży i to po prostu czuć na każdym kroku. Oczywistym jest, że świat filmu i gier przenikają się coraz bardziej, to jednak pisanie scenariusza do gry video jest zupełnie czymś inny, a ona moim zdaniem kompletnie się tu nie odnalazła. Ujmę to inaczej żeby nie być zbyt surowy - uczy się, ale nie wydaje mi się, że taki kolos jak sequel TLOU jest dobrym do tego miejscem. Nie twierdze że wizja Neil'a na sequel była zła, jest ona odważna, momentami szalona i jest w niej kilka ciekawych momentów jednak została ona źle napisana i zaprezentowana. Możliwe że ambitny i nowy styl narracyjny przerósł też Neila, który chyba lepiej czuję się w roli scenarzysty niż reżysera, w dodatku reżysera który nie czuję nad sobą bata i nie musi się liczyć ze zdaniem innych, może gdyby Bruce Straley został wyglądało by to zupełnie inaczej? Tego się nie dowiemy...

     Co dalej z Naughty dog? Dobre pytanie. The Last of Us part 2 mimo kontrowersji okazało się hitem sprzedażowym, a po dodaniu multiplayera pewnie nie szybko zniknie z list sprzedażowych. Jednak czy jest to zasłużone zwycięstwo? Nie do końca. Studio jest na celowniku i ogromne znaczenie będzie miał ich następny projekt i nie sądzę żeby to było TLOU Part 3, nie zdziwię się jeśli Neil odsunie się w cień na jakiś czas, aby naprawić toksyczny wizerunek studia z którym mierzy się od jakiegoś czasu. Osobiście chciałbym, aby studio wróciło do korzeni i odpoczęło od ciężkich i poważnych tematów. Nowoczesny platformer z elementami przygodowymi i luźną historią, coś jak ostatnio zaprezentowane demo na Unreal Engine 5, byłoby strzałem w dziesiątkę.

     Na koniec zostawiłem pewną smutną anegdotę, w jednym z ostatnich wywiadów Neil Druckmann stwierdził samokrytycznie, że teksty które tworzył jako scenarzysta były „suche” szkoda że nie było nikogo obok kto by mu powiedział – ale ile w nich jest „życia”...

 

     Dla mnie The Last of Us part 2 jest grą na 7, gra nie tylko ma problemy z historią, niestety sam gameplay jest schematyczny i powtarzalny, a pod koniec staje się bardzo męczący, poza tym gra jest nie potrzebnie i sztucznie wydłużona, kosztem multiplayera, którego na tą chwilę nie ma.

Oceń bloga:
32

Komentarze (111)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper