Monster Hunter nie dla PS Vita czyli "Nury i wynury" część I : o Capcomie
U Capcomu wszystko pozostaje po staremu. Błędnych decyzji ciąg dalszych - Monster Hunter pozostaje u Nintendo, czyli o co tu tak na prawdę chodzi.
Gdy Monster Hunter święcił triumfy na konsoli PSP, Nintendo musiało dostawać palpitacji serca patrząc na wyniki sprzedaży tejże gry na konsoli konkurencji, więc tradycyjnie wydając nową konsolę przyszykowało parę wypchanych walizek i udało się do swojego starego przyjaciela zwanego jakżeby inaczej jak Capcom. Zresztą nie po raz pierwszy ale do tego musimy trochę cofnąć się w czasie.
Gdy nadszedł czas debiutu następcy N64, panowie z Nintendo intensywnie dumali jak zdominować rynek tak samo jak zrobił to PSX. Jako, że jego następca (PS2) było już w sprzedaży trzeba było szybko myśleć. No i wymyślono.
W 2001 roku Nintendo podpisało umowę z Capcomem na ekskluzywne wydanie tylko na konsolę GameCube trzech gier z serii Resident Evil i tak dzięki temu narodził się remake pierwszej części Resident Evil. Wykonanie było znakomite, lecz sprzedaż niestety była mało zadawalająca. Nagle Capcom obudził sie z ręką w nocniku, że musi wydać jeszcze dwie gry, których sprzedaż nie będzie rewelacyjna. I tak posiadacze GC otrzymali RE 0 - kolejną solidną produkcję choć bez żadnych rewelacji. I jako, że Capcom nie był w ciemię bity to w przeciągu pół roku wypuścił RE2 i RE3 ,które były... zwykłymi portami z PSX'a co by móc zakończyć umowę z nintendo. I mógłbym napisać, że tak skończyła się ta przygoda lecz nie mogę, gdyż rok później od podpisania pierwszej Capcom otumaniony kolejnymi walizami podpisał drugą, lecz tym razem mając do dyspozycji pewna otwartą furtkę.
Mamy tak więc rok 2002. Nintendo bardzo zadowolone z debiutu remake'u RE podpisało kolejną o nazwie Capcom Five, która odbija się firmie Capcom czkawką po dziś dzień. Capcom miał za zadanie wydać pięć ekskluzywnych gier tylko na GC. A jak to się skończyło? Wydano tylko cztery tytuły (piąty został skasowany) z czego tylko jedna (ta najsłabsza) została tytułem ekskluzywnym (dzięki wspomnianej wyżej "furtce" 3 pozostałe tytuły zawitały na PS2). Ale przejdźmy do najważniejszego tytułu czyli Resident Evil 4. Jednej z najwyżej ocenianych gier zeszłej generacji. Shinji Mikami pytany czy posiadacze PS2 otrzymają RE 4 absolutnie zaprzeczył, że nie jest to możliwe. Jednak gdy wyniki sprzedaży nie były zadowalające - stało się to bardzo szybko możliwe (wersja na PS2 sprzedała się w dwa razy większym nakładzie). Do dziś nie wiemy czy Mikami odszedł od Capcomu by zachować resztki twarzy czy ze względu na to, że został wydymany przez zarząd Capcomu , który zdecydował o wydaniu RE 4 na PS2. Osobiście obstawiam oba warianty i na pewno znalazłby się jeszcze kolejny. I tak o to Capcom traci jednego z najlepszych swoich pracowników, który wyniósł serię RE na wyżyny, gdzie po jego odejściu marka stopniowo zaczęła upadać na samo dno.
Co mamy dziś? Zadowolone Nintendo, że Monster Hunter stał się ich flagową serią i szczęśliwe Capcom. Tylko, iż szczęście Capcom'u jest tylko do czasu gdy ktoś ponownie nie obudzi się z ręką w nocniku. Spoglądając na wyniki sprzedaży nawet ślepy zauważy, że MH na PSP sprzedawał się ponad 2-krotnie lepiej niż ostatnia część wydana na 3DS'a. Na Vicie również sprzedaż byłaby lepsza, a wiecie dlaczego? Bo ciężko konkurować z Mario, Pokemonami i resztą ferajny od Nintendo. Więc gdy kolejny raz się obudzą może być za późno gdyż posiadacze PS Vity nie będą już zainteresowani zarzynaniem potworów tylko będą ciupać w jakiegoś klona. Obecnie jest już zapowiedzianych sześć tytułów o podobnej tematyce (premiera Ragnarok Odyssey jest już za nami, a Soul Sacrifice wychodzi na dniach i dlatego ich nie wliczam), więc bardzo prawdopodobne, że w niedługim czasie doświadczymy wydarzenia gdzie "uczeń przerośnie mistrza", co w naszej branży przytrafiało się już nie raz.
W wielkim skrócie wychodzi na to, że Capcom to taka sprzedajna dziwka i to w dodatku taka, która nie potrafi robić pieniędzy i tylko patrzy na krótką metę. Myśli, że robi pieniądze, a tak na prawdę jest dymana przez wszystko i wszystkich dookoła.
Wierzcie lub nie, piszę jak jest.