W co gracie w weekend? #132 [Aktualizacja#1]
Witajcie w najdłuższym cyklu ppe.pl. W ten weekend gram w Skies of Arcadię na Dreamcaście. Moim dzisiejszym gościem jest RetroBorsuk, który ma w planach koncert, zabawę z GBA SP, Shadow of the Beast na Amidze oraz Wiedźmina 3. Zapraszam wszystkich zainteresowanych do bloga. Wy także możecie podzielić się tytułami ogrywanych gier albo z kimś porozmawiać o naszej pasji.
Wprowadzenie
Królestwo ppe.pl.
Schronienie dla setek ludzi grających w gry.
Świat graczy, którzy pojawiają się tu codziennie.
Pisanie i czytanie komentarzy, oglądanie filmików z gier lub szukanie najświeższych informacji z branży gier to nasze zajęcia.
Są nawet tacy, którzy napiszą od czasu do czasu jakąś recenzję lub bloga. Nazywamy ich recenzentami lub blogerami. To ciężki kawałek chleba, więc za swój trud otrzymują czasem możliwość wystąpienia na stronie głównej. Niektórzy z nich działają samodzielnie. Inni zawiązują sojusze zwane gildiami, których jest całkiem sporo.
W pewnym miejscu ppe.pl leży jedna z takich gildii. Wiele legend miało tu swój początek. Wiele kolejnych dopiero ujrzy światło dzienne.
Nazwa tej gildii to: W co gracie w weekend?
Borsuk stwierdził, że chce tu wystąpić, więc skoro napisał już tekst, to postanowiłem go dodać do dzisiejszego odcinka.
POZDROWIENIA Z BORSUCZEGO KIBLA
Pięknie, naprawdę pięknie na screenach prezentuje się [przedstawiona w dalszej części bloga] przez Kwadrata SKIES OF ARCADIA. Gdyby moja miłość do gier jrpg była tak wielka jak do ukochanego Atari i umiłowanej Amigi już siedziałbym pewnie na jakimś portalu aukcyjnym i kupował tą ślicznie prezentującą się grę... Zapewne mój szanowny kolega Repip rzucił już swoim okiem na screeny i narobił sobie smaków na kolejną świetną grę w bibliotece Dreamcasta. Na razie musi jednak wystarczyć mu jakiś Baten Kaitos, Mars czy inny Snickers, który sprowadziłem mu zza oceanu za gruby hajs trzepany na Srakcie...
Baten Kaitos (2003) GC w akcji! Kolejny cudownie prezentujący się jRPG tym razem od Namco [Dokładniej, jest to gra od tri-Crescendo i Monolith Softu. Namco jest wydawcą - przyp. squaresofter]. Repip mówi, że dobry! Ja się nie znam. Karty zaciekawiają...
W WEEKEND BĘDĘ GRAŁ W...
A raczej to dla mnie i moich przyjaciół zagra jedna z amerykańskich legend heavy i power metalowego grania czyli sam ManoWar! (16.01 - Torwar Warszawa). Żeby było ciekawiej to także na koncercie pojawi się nasz portalowy barbarzyńca o wyglądzie mnicha i przenikliwym umyśle - sam ManoWar! Normalnie Drodzy Gracze - Atak Klonów i znowu mamy Gwiezdne Wojny! Przybędę tam w towarzystwie mojej ukochanej Chomiczki oraz Siwka Seniora (czyli ojca mojego chrześniaka), który jest zapalonym gitarzystą, a w posługiwaniu się tym instrumentem osiągnął klasę mistrzowską! Solówki pokroju tych, jakie zaprezentują nam stare konie wojny on grywa jedną ręką! Ale żeby nie przedłużać - posłuchajcie co czeka nas na koncercie:
ManoWar - Heart of Steel - sztandarowa przytulanka metalowych dziadków będąca jednocześnie hymnem amigowych bohaterów (dla wtajemniczonych hehe).
Po koncercie przywitają nas znajomkowie z PPE.PL w postaci samego Ryjalisty, Persona i Daaka i razem spędzimy udaną noc (jakkolwiek to zabrzmi) na wspólnych gawędach przy fai (niektórzy pewnie przy czymś mocniejszym!). Już nie mogę się doczekać! Żeby jeszcze bardziej podniecić się zbliżającym pierwszym spotkaniem z jednym z ulubionych zespołów mojej młodości zapraszam do odsłuchania kolejnego niszczatora w jakże bogatej dyskografii grupy:
ManoWar - Hail and Kill!
ZNAJDĘ CZAS NA GRĘ W TAKI WEEKEND?
Prawdziwy gracz, który nigdy nie odpuszcza, nigdy nie używa trainerów i zawsze stara się przechodzić gry na jednej blaszce - nie pęknie przecież w tak napięty czasowo weekend jak ten! Ponad dwugodzinną drogę w pindolino uprzyjemni mi (oraz mojemu szwagrowi zapewne) mój nowy nabytek w mojej skromnej kolekcji retrogratów - czyli:
MÓJ GAMEBOY SP (CLASSIC, COLOR i ADVANCE W JEDNYM!) Aha te Poki i Smocze Jaja to w komplecie były. Nie chciałem ale wcisnęli...
Jako, że mój kochany szwagier (którego sam poznałem z moją siostrą) to mistrz Green Beret (Rush'n Attack) - czyli kapitalnego protoplasty gatunku Run' N Gun (o którym szerzej pisałem w swoim blogu) - będziemy wzajemnie katować najlepszą składankę automatowych hitów z lat 80-tych wydaną kiedykolwiek na Gameboya Advance'a - czyli:
KONAMI ARCADE ADVANCED - kapitalna składanka zawierająca takie nieśmiertelne hity jak: Frogger, Gyruss, Time Pilot, Yie Ar Kung-Fu, Scramble oraz oczywiście naszego faworyta Green Beret w pixel perfectowych konwersjach 1:1. Cuuuuuuudoooo! Normalnie automaty w kieszeni!
A DO WEEKENDU CO?
Ano jajco Kochani Gracze! A na poważnie to w swoje szpony dopadła mnie brzydka, krwiożercza, paskudna i cholernie trudna w obyciu Bestyja! I do tego w trzech postaciach z cholernicą próbuje spółkować, ale ciężko na razie wychodzi nam nasze współżycie... Amiga CD32 wróciła do łask na ten tydzień i znowu próbuję na jednym "kredycie" ukończyć - uwaga, uwaga - jedną z najtrudniejszych trylogii wszechczasów, przy której nawet Ghosts'n Goblins to spacerek po parku w niedzielne popołudnie... Przed Wami:
SHADOW OF THE BEAST TRYLOGIA!
SOTB 1 (1989) AMIGA - piękna, klimatyczna ale diabelnie trudna. Na razie dochodzę do zamku i raczej na tym poprzestanę. Autorzy po prostu przegięli pałkę... Klimat, muzyka, artyzm gniotą jajca, poziom trudności także...
SOTB2 (1990) AMIGA - tym razem w skórze naszego portalowego ManoWara - co nie znaczy że łatwiej! Znowu ładnie, znowu muzyczna epopeja z dołożonym genialnym i mrocznym intrem. Tylko co z tego jak znowu PRZEHARDKOR!
SOTB3 (1993) AMIGA - tym razem w skórze naukowca podróżnika! Wreszcie z normalnym poziomem trudności, z dodanymi zagadkami oraz oczywiście charakterystyczną dla Psygnosis grafiką. Taką Bestię lubię najbardziej!
W tym tygodniu przyłożyłem się właśnie do ogrywania powyższej kultowej amigowej trylogii - zaś efekty moich poczynań przeczytacie w najbliższym czasie oczywiście na ... RETRO NA GAZIE, jeżeli wcześniej nie zejdę przy niej na zawał...
TĘSKNIĄCY ŻERART?
Miesięcznik Fantastyka - debiut Sapkowskiego i pierwsze miejsce w plebiscycie czytelników - ktoś pamięta?!
Właśnie, a co z moim przyjacielem z dzieciństwa, z którym znam się już od 1986 roku! Czyli z Geraltem zwanym nie wiadomo czemu Wiesławem? Czy przez weekend nie będzie za mną tęsknił? Przecież razem gonimy już dziwki i inne potwory przez ponad 250 godzin! Czy czasem z zazdrości nie weźmie zlecenia na amigową bestyję? Wrócę do domu, a tu amiga w strzępach, ślady krwi na dywanie, zaś diabelski łeb będzie robił za wieszak... Otóż Drogi Żerarcie - nie bój żaby! W niedziele wracam już około południa i razem znowu wyruszymy na pełne ekscesów wojaże po okolicznych zamtuzach! Kochasz to poczekasz!
Tylko Drogi Żerarcie, abyś z tęsknoty nie zarósł za bardzo...
DO ZOBACZYSKA PO WEEKENDZIE DRODZY GRACZE! NAJLEPSZEGO!
Borsuk, dzięki za występ w moim cyklu. Życzę Wam udanego koncertu.
Skies of Arcadia (DC, Overworks, 2000-2001)
Skies of Arcadia to jrpg turowy, który ukazał się na ostatniej konsoli Segi, Dremcaście. Gracz wciela się w nim w dwójkę Powietrznych Piratów (Air Pirates): żądnego przygód chłopaka imieniem Vyse, oraz w jego przyjaciółkę z dzieciństwa, Aikę. Bardzo szybko do pary bohaterów dołącza tajemnicza Fina i w ten sposób zaczyna się ich podniebna historia.
Vyse i Aika należą do Niebieskich Szelm (Blue Rouges), którzy w odróżnieniu od Czarnych Piratów napadają tylko na uzbrojone statki powietrzne należące do armady Valuańskiego Imperium. Nigdy nie napadają statków cywilnych. Nie muszą robić takich rzeczy, gdyż są także odkrywcami i to właśnie dzięki odkryciom zarabiają pieniądze. Nie ma to jak odnaleźć jakieś miejsce, o którym krążą legendy, jakiś nowy kontynent albo dokonać przełomowego odkrycia dotyczącego całego świata.
Niektóre z tych odkryć są fabularne. W przypadku odkryć pobocznych musimy się spieszyć, gdyż naszą opieszałość wykorzystają konkurujący z nami odkrywcy i to na nich spadną zasługi związane z udowodnieniem prawdziwości kolejnej legendy krążącej wśród pospólstwa.
Podniebne walki statków, abordaże, plądrowanie starożytnych ruin, przemierzanie instalacji wojskowych najeżonych pułapkami lub zdobywanie kosztowności i nowych elementów pirackiego uzbrojenia to chleb powszedni dla tercetu głównych bohaterów, podobnie jak wpadanie w tarapaty. Jednak Szelmy nigdy się nie poddają i zawsze znajdą rozwiązanie z najtrudniejszej sytuacji.
Do składu drużyny w trakcie gry dołączą także:
- Drachma, stary i zrzędliwy pirat z mechaniczną ręką, szukający zemsty na legendarnym wielorybie
- książę Enrique, który ma dość swojego dotychczasowego życia
- Gilder, kobieciarz i lekkoduch, który zrobi wszystko, aby uciec przed rozkochaną w nim Clarą.
W przeciwieństwie do innych jrpgów przeciwnicy, z którymi przyjdzie graczowi toczyć boje nie stoją w linii. Często są rozproszeni wokół członków drużyny, więc trzeba stosować ataki obszarowe w celu ich szybszego pokonywania.
Na szczęście w eksterminacji kolejnych typów adwersarzy pomogą nam coraz lepsze ataki specjalne. Podstawowe atakują tylko jeden cel na polu walki, ale w miarę zdobywania kolejnych księżycowych jagód nasi bohaterowie nauczą się potężnych zdolności. Im mocniejsza zdolność, tym więcej jagód potrzeba do jej nauki. Najpotężniejszych z naszych zdolności nie użyjemy od razu. Będziemy potrzebować do tego odpowiedniej ilości punktów ducha (spirit points). Im potężniejsza zdolność, tym więcej punktów potrzeba do jej użycia.
Vyse potrafi wyzwolić furię ze swoich dwóch kordelasów (piracka szabla) lub przyjąć postawę obronną, która sprawi, że będzie kontratakował każdego przeciwnika, który ośmieli się zaatakować go w turze.
Aika to czyste szaleństwo i ogień w bitwie. Jej bumerang pozwala na atakowanie wrogów, którzy mieli nieszczęście stanąć w linii przed nią. To na samym początku, bo potem potrafi tak mocno uderzyć w ziemię swoją bronią, że powierzchnia ziemska rozpadnie się na kawałki a z jej wnętrza wydobędą się płomienie trawiące wszystko na swej drodze. Jeśli irytują nas przeciwnicy używający magii, która zazwyczaj trafia kilku bohaterów naraz, to dobrym pomysłem się wykorzystanie zdolności chroniącej przed czarami wszystkich członków drużyny przez jedną turę.
Fina nie jest zbyt silna, ale potrafi wyprosić u sześciu księżyców Arcadii błogosławieństwo dla wszystkich członków drużyny, dzięki któremu co każą turę otrzymają oni regenerację zdrowia. Jej towarzysz, Cupid, przybiera różne kształty w walce w zależności od tego, jak często go karmimy. Pożywienie dla uroczego podopiecznego tajemniczej dziewczyny znajdujemy za pomocą karty pamięci vmu (visual memory unit), która pipczy coraz częściej, gdy jesteśmy coraz bliżej naszego celu. Jeśli jesteśmy w pobliżu takiego miejsca, to Cupid pojawia się na karcie pamięci. Jest to wskazówka dla czujnego gracza.
To nie jest jedyne zastosowanie karty, gdyż dzięki niej możemy wyruszyć w całkiem nową podróż, która rozgrywa się na owej karcie. Dzięki temu wejdziemy w posiadanie przedmiotów, które wykorzystamy podczas właściwej rozgrywki. To miła odskocznia dla kogoś kto ma działającą jeszcze baterię litową w swojej vmu.
Potwory również posiadają zdolności atakowania kilku członków drużyny naraz. Niektóre z nich zabiją dowolną postać jednym atakiem, którą trzeba szybko ożywić. Inni sprawią, że Vyse, Aika, i Fina będą walczyć między sobą a nawet zmęczą naszych bohaterów do takiego stopnia, że zablokują im regenerację punktów ducha, która występuje co każdą turę, czym pozbawią ich możliwości używania najlepszych zdolności i czarów.
Uwielbiam zawieszone w próżni wysepki i królestwa w Skies of Arcadii. Podróżując po niebie jestem wolny jak ptak, który leci tam gdzie go skrzydła poniosą. Ten sam klimat będzie miało później Final Fantasy XII (Bhujerba), tyle że w grze Square Enix możemy wybrać jedynie cel podróży naszego statku a nie udać się do niego samemu.
Cieszy mnie, że Japończycy dobrze przemyśleli walkę statków i wykorzystują one zdolności magiczne do walki w przestworzach. Bez zdolności i przedmiotów leczniczych nie da się wygrać niektórych takich starć. Imperium posiada najnowocześniejsze statki oraz ogromną bramę najeżoną setkami dział gotowych na ostrzał głupców, którzy ośmieliliby się rzucić mu wyzwanie. Imperium jest bezlitosne. Nie patrzy na to, czy ich celem są bezbronne kobiety lub dzieci. Jeśli chce kogoś zniszczyć, to robi to bez zastanowienia. Admirałowie stojący na czele wojska imperialnego są zdolni do najokrutniejszych czynów i do najprzebieglejszych sztuczek przy realizacji powierzonych im zadań.
Na całe szczęście, w podniebnej Arcadii znajdziemy marynarzy, którzy za odpowiednią zapłatą wyposażą nasze statki w mocniejsze działa, polepszą poszycie kadłuba, ale przede wszystkim wyposażą nasze maszyny latające w silnik, dzięki któremu nie straszne nam będą silne trąby powietrzne oraz w działo harpunowe, stanowiące nie tylko potężną broń, ale też i sposób na przedarcie się przez lewitujące na niebie rafy. To nie wszystko. Z biegiem czasu nasze statki będą mogły poruszać się nad chmurami lub na niezwykle niskiej wysokości. Może i nie zdobywają one doświadczenia, ale rozwijają się dzięki temu nie mniej niż kierowani przez gracza bohaterowie.
To bardzo dobre posunięcie, jeśli porównamy to z mechami w innych jrpgach, które mają zazwyczaj jedynie olbrzymią siłę rażenia a są zupełnie nie wykorzystane w środowisku gry podczas eksploracji (np. Front Mission 3, Xenogears, Xenosaga I).
Armada się zbliża. I dobrze, bo działa na moim statku już się stęskniły i są rozgrzane do czerwoności.
To nie koniec atrakcji w świecie Arcadii. W późniejszym etapie gry mamy także możliwość wybudowania własnej bazy pirackiej. Jest to niezwykle kosztowne przedsięwzięcie, ale jego realizacja daje wiele satysfakcji i ułatwi nam rekrutację nowych członków Niebieskich Szelm. To rozwiązanie czerpie garściami z Suikodenów.
Jrpg wyprodukowany przez Overworks powstał w czasach, gdy ciężko było spotkać jrpgi z nagranymi kwestiami głosowymi, dlatego bohaterowie wykrzykują co najwyżej nazwy ataków podczas starć.
Na komputerach rpgi miały już postacie z podłożonymi glosami, tylko co z tego, jak większość z nich była jeszcze dwuwymiarowa. Skies of Arcadia i tak nie ma się czego wstydzić, jeśli chodzi o grafikę w stosunku do innych gier rpg z tamtego okresu.
Planescape Torment (PC, 1999-2000)
Vagrant Story (PSone, 2000)
Grandia II (DC, 2000-2001)
Diablo II: Pan Zniszczenia (PC, 2001)
Dziś produkcja Overworks może i wygląda archaicznie. Ktoś zaraz powie, że brzydko się zestarzała. Ale kiedyś? Nie muszę liczyć tego, ile dodatkowych linii mają poszczególne screeny, bo różnicę między grafiką dwuwymiarową i trójwymiarową lub rozpikselowanym trójwymiarem a trójwymiarem gładkim jak pupcia niemowlaka jeszcze widzę.
Kiedyś, gdy zaczynała się nowa generacja konsol, to oferowała oprawę wizualną jakiej świat wcześniej nie widział (Shenmue, Soul Calibur, Resident Evil: Code Veronica). Świat może dalej udawać, że Dreamcasta nigdy nie było a dobre jrpgi robił tylko Squaresoft. Prawda jest zgoła inna.
Historia Skies of Arcadii została napisana dla graczy, którzy bujają w obłokach. To opowieść pełna entuzjazmu i nie zmienią tego niektóre smutne wydarzania. Jeśli ktoś coś zniszczy, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby to odbudować. W grupie jest zawsze raźniej.
SoA w wersji na Dreamcasta jest na dwóch płytach w przeciwieństwie do portu owej produkcji na GameCube'a, który został wydany na jednym krążku. Nie ma co prawda dodatkowej zawartości z drugiej edycji, ale ma dźwięk najwyższej jakości.
Włączę Skies of Arcadia na pewno w ten weekend, bo cenię sobie wolność, a poza tym, lubię słuchać muzyki w tej produkcji.
Złowróżbny Galcian's Theme, świetne Black Sky Pirates' Theme oraz Theme of the Empire albo nastawiające bojowo Bombardment 1 i Battle 2 zastępują mi wszystkie nieme dialogi w tej produkcji. Nie każda gra miała na przestrzeni dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku budżet Shenmue, ale to nie znaczy, że kompozytor gry nie może przelać swoich uczuć na nuty, a tym którzy pracowali przy jednej z najlepiej ocenianych gier na konsolach Segi w historii (93% na Metacritic, 90% na Gamerankings) ta sztuka bez wątpienia się udała.
Kingdom of Ixa'taka sprawia, że czuję się jakbym odwiedzał jakiś prawdziwy dziki szczep. Yafutoma Dawn przypomina mi Wutai z Final Fantasy VII. Gdy pierwszy raz tam trafiłem, to nie chciałem stamtąd wyjść.
Grając w Skies of Arcadię własne podkłady muzyczne mają też główni bohaterowie (wyjątek Aika). Najbardziej z nich lubię Fina's Theme, bo pierwsze uderzenia w klawisze pianina, które towarzyszą tej kompozycji są takie spokojne a potem te dźwięki są jak skrzydła, które chcą mnie unieść w przestworza.
Tak, takiej radosnej muzyki trzeba mi w ten weekend.
Pozdrawiam wszystkich i życzę udanego weekendu.