2 Dni, 2 Podejścia, 2 Odczucia
Dziś udało mi się potańczyć break'a z szatanem, Taniec fajny, session długa i wciągająca ale po zejściu z parkietu nie wiem czy fajnie mi się tańczyło bo fajnie mi się tańczyło czy dlatego , że to był szatan.
Ten kto chociaż raz widzial walkę b-boys będzie wiedzial czemu 999 nazwałem szatanem a ten kto nie widział ten jest a) gapa b) niech to wyjutjubuje ( statnio słyszałem " youtube sth" a jakimś filmie wiec używam)
Rzecz będzie dotyczyła głownie 999 ale postaram sie coś powiedzieć na temat gier tego typu. Nie o zapomnianych text adventures ale o grach otoczonych takim kultem, że po ukończeniu nie wiesz czy sie cieszysz bo gra była tak dobra czy dlatego , że to była TA gra.
Moje odczucia po ukończeniu 999 są mieszane. Nie mogłem się oderwać. Okej. Fabuła mega. Okej. Gameplay. Wiadomo. Najsilniejszym jednak odczuciem było to , że właśnie skończyłem 999. Że to jest to 999 które wszyscy wychwalają a które nie jest nigdzie znane a ja wiem co to, wiem, że " to jest to" i wiem , że w Polsce jest jeszcze 5 osób ( z czego jedna zagrała ponieważ myślała ze 999 to liczba minigierek na karcie) które też wiedzą , że ja wiem , że oni wiedzą chociaż wszyscy wiemy , że się nie znamy. Nie mam pojęcia czy to jakaś gamingowa hipsteriada, czy przemieniam się w kogoś kogo popularne gry irytują bo są popularne ale jednak podobne temu zjawisko we mnie istnieje. Podobnie było z The World Ends with You, Okami, ICO, Lunar Knights, OkamiDen czy innymi grami jeszcze za czasów PS2 kiedy Indie nie było modne a grania w gry pokroju Journey czy Trine nie uważało się za obowiązek nadętego gracza. Nie chcę oczywiście krytykować tych gier gdyż do dziś uważam Okami za najlepszą grę w jaką grałem ale jako ludzkie/nieobiektywne istnienie nie wiem czy tak jest bo " Okami zamiata" czy dlatego , że nie chcę być kolejnym gościem który wielbi FFy, MGSy czy inne Unchartedy.
Trochę się popastwiłem nad własną próżnością ale patrząc trzeźwo ( czy jestem niepolakiem i zakamuflowaną opcją niemiecka) to takie skrzywienie ma też swoje dobre strony. Każdy wie , że warto zagrać w nowego Fallouta, Uncharted, Bioshock czy inna wielka markę ale takie wyszukiwanie gier używając filtra nieznane&uznane otworzyło mi oczy na takie produkcje , że jako gracz ( choć wtedy nieświadomy) bez ich znajomości byłbym niekompletny.
Ciekaw jestem jak dlugo potrwa festiwal Indie. Jak długo granie w niezależne produkcje będzie takie modne, jak dlugo utrzymają się kategornie " Najlepsza gra niezależna" w corocznych zestawieniach i kiedy wrócą gry dla których wyznacznikiem uwielbienia nie będzie suma zebrana na Kickstarterze a po prostu uwielbienie zaślepionych uwielbieniem graczy.