Pora odłożyć mikrofon, panie Darku...
Sobotni finał Ligi Mistrzów dał mi do zrozumienia, że nie można cały czas trwać przy tym samym. Jeszcze niedawno dziwiłem się zwolennikom zmiany Dariusza Szpakowskiego, dziś jestem tego samego zdania. „Szpak” niestety zalicza bardzo niskie loty…
„Zdobył gola po indywidualnej akcji całego zespołu”
„Jak możecie tak gadać? Przecież to legenda mikrofonu! Skomentował tyle wielkich meczów…” – wielokrotnie spotykałem się z nagonką na Dariusza Szpakowskiego. Pomimo wielu wpadek wciąż pozostawał dla mnie tym najlepszym głosem, który transmisji meczu nadaje wielki wymiar.
Charakterystyczna, niska barwa głosu, przyspieszanie wypowiedzi wraz z akcją, emocje które czasami wręcz go rozrywały… Niestety to już przeszłość, a niezbitym dowodem na to była sobotnia potyczka Bayernu Monachium z Borussią Dortmund. Tego wielkiego komentatora w tak kiepskiej formie jeszcze nie słyszałem.
„A teraz przy piłce Koncentrao…”
Pierwsza rzecz, niby podstawowa i tłumaczona emocjami towarzyszącymi spotkaniu – mylenie nazwisk piłkarzy i mylenie jednego piłkarza z drugim. O ile w przypadku ostatniego finału nie było problemów z wymową pozornie skomplikowanych nazwisk (wciąż z ust Szpakowskiego słyszę „Szwansztanger”), tak mylenie długowłosego blondyna Schmelzera z krótko obciętym Grosskreutzem było nieco irytujące. Zostałem jednak położony przez Szpakowskiego na łopatki podczas jednej z nieudanych akcji Bayernu, po której bramkarz BVB, Roman Weidenfeller, spokojnie złapał piłkę. Komentator na to: „..ale piłkę spokojnie łapie… chwila ciszy… Manuel Neuer.”. Cisza w mikrofonie po tym zdaniu trwała jeszcze kilka dobrych sekund i nastąpił powrót do komentowania.
Ja się pytam – czy naprawdę są problemy z rozróżnieniem zawodników? Czy nie można szybko się poprawić? Pan asystent-komentator też nie jest bez winy bo on równie dobrze mógł ten wielbłąd szybciutko odkręcić. W jednej z edycji gry Fifa pan Dariusz przedstawia nam Fabio Coentrao jako „Koncentrao”. Gdzie w nazwisku tego piłkarza jakiś koncentrat? O wielu próbach wymawiania nazwisk Oezila czy Puyola już wspominać nie będę, widzowie oglądający Gran Derbi mogli to słyszeć już nieraz. To sprawia, że uszy lekko zaczynają krwawić, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że są to bardzo popularni piłkarze.
„Gooooooooolaniema!”
Co mnie zirytowało jeszcze bardziej niż mylenie piłkarzy to sposób w jaki Dariusz Szpakowski komentował nam mecz. Pomimo ogromnej stawki, pomimo faktu, że był to pierwszy finał w historii, pomimo tego, że udział w tym meczu brała trójka naszych reprezentantów można było po głosie „Szpaka” odnieść wrażenie, że oglądamy towarzyski mecz Lichtensteinu z San Marino. Gdzie te emocje, panie Darku? Gdzie przejęcie, gdzie się podział ten donośny głos? To nie było spotkanie o 5. miejsce w Bundeslidze, to był, kurde, finał Ligi Mistrzów! Przy każdej z bramek sposób reakcji komentatora był w stylu „Eeee, bramka.”. Przy fantastycznych interwencjach bramkarzy (bez dwóch zdań najlepsi zawodnicy na boisku) głos pana Dariusza brzmiał tak, jakby strzał leciał hen daleko w trybuny. Tak jakbym oglądał zupełnie inny mecz. Fakt, „Szpak” odlatywał kiedy nasi reprezentacji mieli duże szanse na pokonanie bramkarza, ale tylko wtedy. Rozumiem, że w takiej sytuacji trudno jest wyzerować stronniczość, ale tu już nawet nie o to chodzi. To już jest wyczerpanie materiału. A jeszcze parę lat temu bywało naprawdę wspaniale, nie tylko podczas meczów "naszych"…
„Halo, czy się słyszymy? Niestety, cisza kabla.”
Dariusz Szpakowski jest niemal nieśmiertelny – już od 30 lat komentuje mecze dla Telewizji Polskiej. Respect level do tego człowieka jest ogromny – podczas gdy młodsi koledzy męczą się przy komentowaniu meczy grupowych mundialu, tak „Szpak” zawsze dostanie finał. Nie ma bata. Pojawia się pytanie – kto po Szpakowskim? Nic nie trwa wiecznie i kiedyś pan Dariusz zasiądzie po drugiej stronie – w sensie na sofie, z napojem;). Czy jest jakiś polski komentator, który da radę udźwignąć legendę relacji sportowych? Światełko w tunelu się tli, ale tunel ten na pewno nie prowadzi do TVP. Prym zaczynają wieść telewizje prywatne z Polsatem i platformą N/NC+ na czele – tam możemy znaleźć interesujące osoby.
Pan Darek jest już chyba zmęczony – było to dobitnie słychać w sobotę. W żaden sposób nie mam zamiaru zmniejszać osiągnięć tego człowieka, ale to już po prostu nie jest to. Dlatego z tego miejsca proszę – panie Szpakowski, jest pan już ikoną komentatorstwa sportowego, proszę się nie rozdrabniać. Dla dobra wszystkich.