Mortal Kombat 2
Moja przygoda z grami rozpoczęła się dawno temu, kiedy jako mały chłopiec jarałem się skaczącymi pikselami na Commodore 64. Jednak...
INFO:
Gatunek:Bijatyka 2D
Firma:Acclaim, Midway
Rok Produkcji:1994 r. (PAL:1994 r.)
Platforma:Amiga
Liczba graczy:1,2
Muzyka : 6/10
Grafika : 8/10
Długość gry : 5/10
Grywalność (miód) : 9/10
Klimat : 8/10
Fabuła : 6/10
Filmiki FMV (ilość/jakość) : Brak
Bajery(sekrety,mini gierki itp.) : 4/10
Rozbudowanie : 6/10
Poziom trudności : 10/10
Ocena:9/10
GŁÓWNE POSTACIE:
Liu Kang, Shao Kahn, Shang Tsung
Recenzja:
Moja przygoda z grami rozpoczęła się dawno temu, kiedy jako mały chłopiec jarałem się skaczącymi pikselami na Commodore 64. Jednak zanim rozpoczęła się moja przygoda z PSX-em obcowałem dłuższy czas z jeszcze jednym kultowym sprzętem, który był dla mnie ideałem, do czasu pojawienia się owego szaraczka. ;) Mowa tu o niezapomnianych latach z Amigą 500, dyskietkami i godzinami spędzonymi przed TV z joystickiem w ręku. Lubiłem wtedy wiele gier, także sporo z nich ukształtowało moje gusta w dziedzinie gier video. Jednak tak naprawdę tylko 3 gry zapadły mi w pamięć jako ta moja trójca ulubiona. Były to Superfrog, Mortal 2 oraz Franko. Zajmiemy się tutaj Mortalem!
Mortal Kombat 2 był bowiem pierwszą bijatyką która pochłonęła mnie do reszty! Była to jak na tamte czasy bijatyka niesamowicie rozbudowana, elastyczna i miodna. Mieliśmy tu 12 grywalnych postaci, tak więc ilość standardową jak na Amigę. Były to rzecz jasna główne postacie świata MK, znane już z pierwszej części, czyli Liu Kang, Scorpion, Sub-Zero, Cage oraz Raiden. Jest tu także grywalny Shang Tsung. Wszyscy wyglądają tu w końcu jak ludzie, bo w MK1 nie prezentowało się to nazbyt atrakcyjnie. ;) Zabrakło tu natomiast Sonii i Kano (pojawiaja się w MK3). Debiutujące tutaj postacie to Reptile, Kung Lao, Baraka, Jax, Kitana oraz Mileena. Chociaż dla mnie to wszystko i tak bez znaczenia, gdyż nigdy nie grałem w MK, a moja przygoda zaczeła się i tak od 2-ki. ;) Ponadto po raz pierwszy w serii pojawia się Shao Kahn, który przejmuje całkowicie pałeczke „głównego złego” w grze (w jedynce bossem był Shang). Pojawia się tu także klon Goro: Kintaro, który wypada tu naprawdę wyjątkowo na tle „normalnych”, dwórękich bohaterów. ;) Dodam, iż ukrytymi postaciami (niestety nie grywalnymi, tylko „do powalczenia z nimi”) są tu masakryczni Noob Saibot oraz Jade. ;)
W sumie styl walki i sposób grania nie zmienił się znacząco między 2-ką a Trilogy, więc nic nowego tu nie napiszę. Postacie mają tu swoje podstawowe ciosy jak i te „tajne”, czyli Scorpion ma sznurowadło („Come Here!”;), Sub zamraża, Liu ma „lot trzmiela”, a Reptile pluje kwasem. Na tamte czasy było to wręcz porywające i niesamowicie rozbudowane. Niestety zabrakło tu jeszcze jakichkolwiek kombosów i wszystko opierało się na pojedynczych, celnych uderzeniach. Oczywiście mamy tu jeszcze super wykończenia, czyli Fatality! A prezentowało się to wówczas kosmicznie! Głównie poprzez różnorodność (każda postać miała po 2, a niektórzy nawet po 3 Fatale!), oraz oczywiście brutalność! Fatale są tu nieziemsko fajowe (wyrywanie głów, nabijanie na kolce…) i nieco trudne do wykonania (joystick). Ale jednak dawało radę, i za dzieciaka zrobiłem niemal wszystkie. ;) Mamy już tu nawet Babality, Friendship i Pit! Do roboty było tu zatem naprawdę sporo i grało się całymi dniami, wklepując tajne ciosy i wykończenia. A wszystko wśród litrów juchy z gęb i korpusów naszych ulubionych postaci! Co prawda wkurzające było dogrywanie każdego Fatala (włóż dysk 1, dysk 2…) ale warto było czekać! ;)
Skupmy się teraz na tym, co wyróżnia tą część od wszystkich innych z serii MK, czyli engine i sam wygląd gry! Otóż postacie są tu zupełnie inaczej wygenerowane niż w dalszych częściach. Są to oczywiście renderingi prawdziwych aktorów, jednak tutaj grają ich zupełnie inne twarze, niż już w MK3. I właśnie ten fakt nadaje zupełnie odmienny styl Mortalowi 2, niż we wszystkich dalszych odsłonach. Postacie jak i tła (które w sumie występują także w MKT) wyglądają tu o wiele bardziej archaicznie i wyjątkowo (w pozytywnym sensie, w przeciwieństwie do postaci z MK;), podobnie jak odgłosy walki jak i styl przedstawienia akcji na całej szacie graficznej i muzyce kończąc!
Skoro już przy tym jesteśmy, oceniając grafikę, uogólniając można powiedzieć iż prezentuje się znakomicie! Tła i renderingi wykonane są genialnie jak na możliwości Amigi 500. Krew pięknie tryska, a postacie poruszają się strasznie płynnie. Także napis „Fatality” i moment kiedy ścieka po nim krew podoba mi się bardziej niż nawet ten w MKT! Muzyka również wypada nienagannie. Jest nieco inna niż ta w MK3, przez co nadaje nieco inny klimat grze. Również ten element wyróżnia tego Mortala od innych. Ścieżek jest rzecz jasna mniej, niż w dalszych częściach.
Pozostaje mi jedynie omówić opcje w grze, czyli jeden pasek postaci, najczęściej posegregowanych w tej samej kolejności do pokonania (znam tą kolejność nawet na pamięć do dziś;). Tak więc bida straszna, ale to wystarczyło żeby łupać w Mortalka bez przerwy. Nie zabrakło na szczęście VS. Linie fabularne naszych postaci to standardowe już krótkie historie do poczytania.
Na koniec dodam jeszcze tylko o niesamowitym trudzie jaki towarzyszy grze. Od piątego zawodnika (Baraka;) zaczynają się naprawdę ciężkie walki i na serio trudno jest ukończyć grę. Mi się udało zaledwie kilka razy! A Kintaro i Shao to już przegięcie!! Nie mówiąc już o w/w „bonusach”, czyli szybkich jak diabli Noobie i Jade…masakra! ;) Co prawda mamy tu poziomy trudności „Very easy-very hard”, jednak nawet na tym pierwszym jest „very very trudno”. Szczególnie jeżeli mamy do dyspozycji tylko 30 kontynuacji gry…
Tak oto przedstawiał się MK2, który przetarł szlaki dalszym grom z pod gatunku bijatyk i zeżarł mi sporą część dzieciństwa, oraz ukształtował moje „growe gusta”.
ULUBIONE POSTACIE:
Liu Kang - Liu w swojej klasycznej wersji. Fajnie tu wygląda. Może nawet lepiej niż ten od części 3-ciej. Szkoda że nie ma tej wersji jako „klasyczna” w MKT :(
Scorpion - Klasyczny Skorpion! Tego wole o wiele bardziej niż jego model z MKT. Zwłaszcza jeżeli chodzi o jego „zdjęcie”! ;)
Sub-Zero - Co prawda Classic Sub-Zero egzystuje w MKT, jednak to już nie to samo :(
Reptile - Lubiłem go tu bardzo. Bardzo się wyróżniał wśród reszty „ninji”
Kung Lao - Tutaj Kung wygląda identycznie jak klasyczna jego wersja w MKT (podobnie zresztą jak Jax, Baraka i Raiden). Tnie tym kapeluszem jak leci! :)
Kintaro - Bałem się go strasznie. Groźny przeciwnik. I fajnie że nie był grywalny wtedy. To nadawało mu prestiżu
Jade - Kto wytrzymał z „zieloną Kitaną” dłużej niż 10 sekund? ;)
TOP 3 OST:
1. Character Select Screen
2. The Dead Pool
3. The Living Forest
SCREENY: