Mięsny Ranking Wszech Czasów - TOP 25

BLOG
1494V
Mięsny Ranking Wszech Czasów - TOP 25
DżinsoweMięso | 24.08.2021, 09:09
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

No co tam? Jak Ci mija dzionek? Jeśli masz chwilę czasu zapraszam Cię do rzucenia okiem na ranking moich ulubionych gier ( ͡° ͜ʖ ͡°) Możesz się mocno zaskoczyć pozycjami umieszczonymi w tym rankingu, bo zazwyczaj trzymam się z daleka od współczesnych pozycji AAA i skłaniam się ku nostalgicznym podróżą do gier dzieciństwa albo świata indyków. To co zerkniesz kolego sprawdzić, chociaż jak bardzo się ze mną nie zgadzasz?
 

25.Hotline Miami
 Ranking zaczyna się od małego indyka - chociaż mimo "niewielkiego" rozmiaru i pixelowej oprawy graficznej to w czasach swojej premiery zrobiła duży szum na rynku, zgarniając sporo nagród branżowych głównie dzięki swojej psychodelicznej oprawie graficznej i dźwiękowej. Jednak to, co mnie najbardziej przyciągnęło do produkcji to maksymalnie prosty pomysł na rozgrywkę, wręcz prostacki - my zabijamy przeciwników jednym uderzeniem/nabojem jak w wielu podobnych shoterach z widokiem z góry, ale w przeciwieństwie do innych gier tutaj oponenci mają wyrównane szanse i my również padamy od jednego uderzenia. Większość plansz możemy rozgrywać powoli, taktycznie zachodząc przeciwników od tyłu i dobijając ich widowiskowymi finesherami jeden po drugim, ale w niektórych poziomach przeciwnicy są tak gęsto poustawiani, że nie ma możliwości bycia bezszelestnym zabójcą, jesteśmy zmuszeni podkręcić nasze ślamazarne tempo i wykazać się nieraz nieludzką szybkością. Dodam jeszcze na koniec nieskromnie, że to jedyna gra na PsVitę, w której zdobyłem platynę :) 



24. Szachy (Lichess/Chess.com)
 Najbardziej nietypowa pozycja chyba z tego zestawienia, ale ląduje tu jak najbardziej "legalnie" szczególnie, że w szachy ostatnio grywam praktycznie tylko online, mimo że ta wiekowa  gra towarzyszyła mi w mniejszym lub większym stopniu od czasów dzieciństwa to większe zainteresowanie przyszło niespełna rok temu - zawsze byłem przeciwnikiem szachów "komputerowych" i czułem, że moje zagrania są dużo gorsze kiedy gram wirtualnie względem zagrań w wersji "fizycznej", po czasie okazało się na szczęście, że moja teza była błędna, a przejście na cyfrową wersję szachów można porównać do przyzwyczajania się do pada będąc całe życie komputerowcem korzystającym z myszki i klawiatury. Co tu więcej mówić - gra perfekcyjna w swoich bazowych założeniach, która na przestrzeni lat nic się nie zmieniała bo nie musiała no może poza dodaniem roszady ;) 



23. Portal 2 
 Szczerze powiedziawszy nigdy nie byłem wielkim fanem gier osławionego Valve - Half Life nie zrobił na mnie ogromnego wrażenia pewnie dlatego, że zawsze lubowałem się w bardziej arcadowych shooterach jak Duke Nukem 3D czy Unreal Tournament; w Team Fortress 2 trochę wstyd się przyznać nigdy nie miałem okazji zagrać, ale raczej nie jest to typ rozgrywki dla mnie jeśli chodzi o gry sieciowe; z L4D miałem taki problem kiedy pierwszy raz zagrałem w niego w co-op u znajomej, że kilka lat wcześniej katowałem długo tryb zombie w Call of Duty Black Ops 2, który moim zdaniem technicznie stał wtedy kilka poziomów wyżej... no ale na szczęście przyszedł święty grall - gra idealnie skrojona jakby z myślą o takich graczach jak ja - Portal 2. Chyba nie muszę tłumaczyć nikomu, o co w tym cudeńku chodzi - większość rozgrywki skupia się na rozwiązywaniu zagadek za pomocą naszego portal guna czy zabawie fizyką - moim zdaniem to już nawet nie jest gra, a świetne doświadczenie poszerzające percepcję - pozwalające nam na chwilę spojrzeć pod innym kątem na prawa fizyki rządzące naszym światem. Nie można zapomnieć również o fantastycznej narracji i humorystycznej otoczce tworzonej przez GlaDOS która nierzadko nas rozśmieszy, przy okazji sprawiając, że nie sposób czuć się zrelaksowanym, słysząc jej zimny, bezuczuciowy głos.



22. Papers, Please
                  
                 /// Część relacji z pobytu w Arstoczce zostało zaszyfrowanych po konsultacji z rządowym cenzorem,                                                                    a bloger odesłany na przymusowe wakacje z ramienia partii ///

  Kto by nie chciał się urodzić w komunistycznym ZSRR i pracować jako przedstawiciel urzędu imigracyjnego kontrolującego ludzi chcących wejść do naszego utopijnego państwa? No właśnie! Jak nazwa gry wskazuję, naszym zadaniem jest sprawdzanie paszportów i innych ważnych dokumentów nowo przybyłych chcących przekroczyć granice Arstoczki czy zgadzają się z oficjalnym wzorem i czy przypadkiem nie próbują przekroczyć granicy na podrobionych papierach, a co gorsza czy w dalszych etapach gry nie przynoszą ze sobą ukrytej kontrabandy. Najciekawszym elementem gry nie jest sama mechanika kontrolowania imigrantów, a fabuła, która jest tutaj prowadzona za pomocą właśnie odwiedzających nas petentów, którzy pojawiają się w wyznaczonych momentach u nas na posterunku, możemy np. zaryzykować życie swojej rodziny i przepuścić członków tajnej organizacji terrorystycznej chcącej obalić autorytarny demokratyczny rząd Arstoczki. Historia nigdy nie stawia nas przed prostymi wyborami - nie ma tu stereotypowego dobra czy zła, a decyzje zazwyczaj sprawiają wrażenie, jakby jeden wybór prowadził do śmierci przez powieszenie, a drugi do śmierci przez ścięcie.                                                                                              !!!CHWAŁA ARSTOCZCE!!! 



21. Batman Arkham City
  Tak, tak wiem - zapowiadałem same indyki i retro gierki no ale czasem nawet ja dla odmiany mam ochotę zerknąć, co tam się dzieje w świecie "dużych pozycji". Zazwyczaj nie trafiam na nic, co pasowałoby w moje upośledzone gusta, ale w przypadku Batman Arkham City nie miałem żadnych wątpliwości, że się nie zawiodę, bo zewsząd dochodziły mnie słuchy, iż growego Batmana nareszcie potraktowano z należytym szacunkiem i przede wszystkim nie lukrowano miasta Gotham - ukazując pełnie jego mroku, w którym kryją się najróżniejsi psychopaci i seryjni mordercy, dla których zabijanie nie tyle jest pracą o ile przyjemnością samą w sobie. Jednak to, co mnie najbardziej przykuło do ekranu monitora to fantastycznie zrealizowana walka i eksploracja - potyczki z różnej maści bandziorami początkowo są bardzo proste, jednak im dalej w las, tym bardziej różnorodne "mobki" stają z nami w szranki odporne na niektóre typy ataków, a cały sekret tkwi w tym, żeby z odpowiednim timingiem stosować różnej maści batgadżety i łączyć wszystko w piękne kombosy, których nie powstydziłby się rasowy slasher jak Devil May Cry.



20. Crash Bandicoot
  Na wstępie zaznaczę, że wystąpienie tej pozycji na liście nie jest spowodowane efektem "nostalgii" bo grę przeszedłem i zabrałem się za nią "na serio" niecałe 2 lata temu. Dodatkowo podkreślę, iż nie chodzi mi tu o całą trylogię z pociesznym jamrajem (tak nazywa się to zwierzątko, którym jest Crash), a jedynie o jej pierwszą, oryginalną część - następne odsłony o dziwo odrzuciły mnie od siebie zbytnim kombinowanie formułą - nie zrozumcie mnie źle, nie żeby było jakoś dużo tych nowości, po prostu dla mnie pierwsza część jest idealnym platformowym doświadczeniem, w którym nie ma sensu niczego zmieniać czy modyfikować, klasyka gatunku - tylko gracz, tysiące platform i przeciwnicy do załatwienia.



19. League of legends
  Wiem, że wielu z Was mocno może się zawieść na mnie po dotarciu do tej pozycji i trochę się Wam nie dziwię - rozumiem przeciwników tej pozycji, bo niezaprzeczalnie na dzień dzisiejszy ma dosyć wysoki próg wejścia dla nowych graczy, a początkowe porażki kiedy uczymy się gry prawie zawsze zostaną okupione obelgami z strony innych graczy, co gorsza, zazwyczaj tych z naszej drużyny, komentującymi czego to ostatnio nie robili z naszą matką i w jakich ustawieniach. Nikt jednak nie broni nam wyłączyć czatu i grać po swojemu, jednak muszę was przestrzec, że jeśli już się wciągniecie to możliwe, że nigdy do końca nie uwolnicie się od LOLa jak wielu przed wami. 



18. Spelunky 2
  Gra oparta na naprawdę prostym, uzależniającym zamyślę - jesteśmy sobie pixelowym ludkiem na wzór Indiany Jonsa i przemierzamy proceduralnie generowane podziemia, mając do dyspozycji na starcie kilka lin i bomb. Po drodze staramy się unikać przeciwników, zbierać skarby, które następnie możemy wymieniać na przydatne artefakty u podziemnych handlarzy takie jak jetpack czy zamrażający pistolet. No i co, brzmi dosyć standardowo jak opis z tyłu pudełka niskobudżetowej gry z znalezionej w supermarkecie? W przeciwieństwie do "gier z kosza" w Spelunky włożono naprawdę wiele serca i jest napchana wręcz zawartością, sekretami i nawet po kilkudziesięciu godzinach rozgrywki możecie być pewni, że będzie w niej jeszcze sporo do odkrycia. 



17. Killzone 3 (tryb multiplayer)/Call of Duty Black Ops 2 (tryb multiplayer)
  Na 17 miejscu zmuszony jestem umieścić dwa tytuły ex aequo, które przekonały mnie do tego, że współczesne shootery multiplayer mogą być naprawdę fajne. Oba tytuły mają jedną cechę wspólną, która nie zawsze kilka lat temu była tak oczywista, a dla mnie ma kluczowe znaczenie - mnóstwo różnych broni, perków i klas do odblokowania - nienawidzę jak od początku mam podane wszystko na tacy, kocham te uzależniające paski expa, które motywują mnie do zagrania jeszcze jednej gierki nawet jeśli nie jestem najlepszym graczem na świecie albo do grania w nieskończoność moim ulubionym buildem w Codzie, który polega na bieganiu z nożem, sporadycznym rzucaniu tomahawkami, którymi cholernie trudno trafić, ale zabijają przy pierwszym trafieniu tylko po to, żeby zdobyć złote skórki na wszystkie bronie białe w grze. Do dziś pamiętam jak zrobiłem około 25 zabójstw nożem pod rząd skitrany w kabinie na małym stateczku - najmniejszej mapce w grze; albo ponad 40 zabójstw na pokładzie mecha celując w jedno miejsce, z którego wychodzili respiący się gracze z przeciwnej drużyny w Killzonie. Nieprzekonanym polecam serdecznie spróbować chociaż raz jakiegoś trybu multi we współczesnych strzelankach możecie tak jak ja miło się zaskoczyć.



16. Super Mario 64 DS
  Szczerze powiedziawszy, nie pamiętam czy była to moja startowa gierka na poczciwego dwuekranowca od Nintendo, ale na pewno pierwsza, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że Mario niezaprzeczalnie królem platformówek jest i zawsze pozostanie. Miałem co prawda przedtem małą styczność z pierwowzorem na Nintendo 64 i mimo, że zrobił na mnie niemałe wrażenie otwartą strukturą poziomów to odbiłem się wtedy od nietypowego pada do sześćdziesiątki czwórki który po prostu mi nie leżał, dodatkowo wersja na DS mimo i tak już bogatej zawartości podstawki dała prawie drugie tyle od siebie i w żadnym wypadku nie można jej nazwać zwykłym, leniwym portem. Oprócz nowych misji i zmian w lokacjach największą nowością było możliwość sterowanie nie tylko Marianem, ale też Yoshim, niekochanym Luigim czy przystojnym Wario - każda z postaci miała unikalne cechy, które pozwalały nam pokonać przeszkody niemożliwe do przejścia przez innych. W grze zostało zawarte również mnóstwo nieobowiązkowych minigierek wykorzystujących dotykowy ekran urządzenia, jedna z lepszych, jeśli nie najlepsza platformówka na Nintendo DS.



15. Sacred Złota Edycja
  Od tej gry zaczęła się moja miłość do hack'n'slashy, a dokładniej od jej wersji demo, którą ogrywałem pierdyliard razy każdą możliwą klasą, dodatkowo za małolata dużo bardziej siedziała mi baśniowa grafika niż ta w dużo skromniejszym kolorystycznie Diablo 2. Przede wszystkim spore wrażenie w grze robił gigantyczny świat, który mogliśmy swobodnie przemierzać bez żadnych sztucznych ograniczników fabularnych, jedyne co mogło nas zatrzymać przed nieskrępowaną eksploracją dzikich krain to co najwyżej jakiś gigant skalny na 50 poziomie zdolny nas zabić jednym uderzeniem. Co prawda na niekorzyść Sacreda trzeba przyznać, że klasy były mocno niezbalansowane, a system umiejętności był dużo bardziej losowy od tego w Diablo. No ale to i tak tylko nieistotne szczegóły przy rozmachu produkcji - mnogości różnorodnych przeciwników i lootu do zebrania.



14. Tekken 5
 Bijatyki nigdy nie były moim ulubionym gatunkiem, wręcz przeciwnie zazwyczaj znajdowały się gdzieś na samym końcu peletonu razem z grami wyścigowymi - może dlatego, że oba te gatunki do maksymalizacji przyjemności z gry potrzebują kolegi do grania obok nas ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jednak kiedy do rąk wpadł mi Tekken 5 dołączony do zestawu startowego PS2 trochę odwróciło się moje myślenia o bijatykach jako grach na 2-3h rozgrywki jak wyniosłem z automatowych doświadczeń przy Battle Arena Toshiden czy Street Fighterze. Mnóstwo różnorodnych postaci, prosty ale satysfakcjonujący system walki, który może opanować nawet takie beztalencie jak ja bez potrzeby wnikania w skomplikowane combosy. Spore wrażenie w tamtym czasie zrobił na mnie również tryb przygodowy, w którym mogliśmy sterować w pełnym 3D (poruszanie we wszystkie strony, nie tylko lewo-prawo) Jinem i nawalać mnóstwo mobków niczym w rasowym beat'em upie, a na końcu poziomu czekał na nas nawet pełnoprawny boss! Pomysł rozwinięto dalej w Tekkenie 6, ale moim zdaniem tam już nazbyt przekombinowano pewne elementy. 



13. Legend of Keepers - Career of a Dungeon Master
   Najmniej znana gra w tym zestawieniu, a jednocześnie mająca premierę stosunkowo niedawno, bo pełna wersja wyszła na PC i Switcha 29 kwietnia 2021 roku, a jej wczesna wersja była dostępna na Steamie od 19 marca 2020 roku. Legend of Keepers jest najprościej mówiąc takim odwrócony Darkest Dungeon, czyli tym razem to my jesteśmy złym lordem odpowiedzialnym za ustawienie pułapek w komnatach i zatrudnienie stworów, żeby zabić lub wystraszyć bohaterów chcących przeszukać nasze włości. Gra nie jest przesadnie skomplikowana u podstaw, ale poziom trudności powoli rośnie i o ile na początku można grać "na pałę" to w dalszych etapach należy już dokładniej wczytać się w słabości i mocne strony tak naszych stworów jak i wrogich (szlachetnych?) bohaterów, żeby dobrać odpowiednią strategię i powstrzymać atak na naszą bazę. Dodatkowo pomiędzy starciami mamy różne losowe zdarzenia czy możliwość odwiedzenia sklepikarza - wszystko to podane w humorystycznym tonie, w której prowadzenie siedliska zła jest przyrównywane do pracy w najzwyczajniejszej korporacji.



12. Heroes of MIght & Magic III Horn of the Abyss
  Gra legenda, o której słyszał chyba każdy nawet ci, którzy mocno nie interesują się grami, najlepszym przykładem tego, że gra ciągle jest "żywa" to na bieżąco aktualizowana fanowska wersja z działającymi serwerami online i całkowicie nowym zamkiem - przystanią piracką, a w planach jest już dodanie kolejnego, nie wspominając już o tysiącu innych poprawek wprowadzonych głównie pod kątem e-sportowym. Tak, dobrze usłyszeliście - e-sportowym bo w HoMM 3 ciągle organizowane są turnieje oglądane przez kilkaset osób na twitchu. Ja sam niestety jestem za głupi, żeby wkręcić się w scenę e-sportową tego tytułu, prości ludzie jak ja nadal jednak mogą się przy niej świetnie bawić - grając ze znajomymi w trybie tzw. "gorących krzeseł" :) 



11. Guacamelee! Super Turbo Championship Edition
  Uważam się za wielkiego fana metroidavnii i... większości z nich nigdy nie chce mi się kończyć >-> Ale z Guacamelee nie miałem tego problemu po pierwsze dzięki temu, że oprócz klasycznego nabywania nowych umiejętności i eksplorowania świata twórcy nie zapomnieli o miodnym systemie walki, który do samego końca sprawiał mi frajdę, po drugie o dobrze wyważonym poziomie trudności, a po trzecie - no tylko spójrzcie jak ta gra wygląda! Piękna komiksowo-karykaturalna stylistyka osadzona w świecie Luchadorów tak tych żywych jak i martwych (jeśli ktoś oglądał animację CoCo, wie co mam na myśli). Nie zapomniano również o trybie dla dwóch graczy przy jednym komputerze/konsoli idealnie pasującym do tego typu produkcji. 



10. Cuphead
  Arcytrudna platformówka polegająca praktycznie na samych starciach z bossami, dodatkowo ręcznie rysowana grafika imitująca oldscholowe animacje no to po prostu nie mogła się nie udać. Części graczy po zapowiedzi tytułu nie spodobał się fakt, że w grze nie będzie etapów czysto bieganych tylko same walki z szefami i twórcy, słuchając swoich fanów na szybko wysmażyli również kilka klasycznych etapów - nie ma ich co prawdy za wiele, ale mimo wszystko fajnie, że powstały - miły przerywynik do odprężenia się pomiędzy starciami z wieloetapowymi szefami. Oprócz tego niektóre poziomy rozgrywane są w formie shutem'upów z widokiem od boku kiedy to zmieniamy się w miniaturowy samolocik. Gra to absolutne dzieło sztuki i najpiękniejszy hołd, jaki można by było sobie wymarzyć dla fanów klasycznej szkoły odręcznego rysowania animacji.



9. Shovel Knight
  Tak się złożyło, że na dziewiątym miejscu kolejny hołd tym razem oddany epoce 8-bitów ze szczególnym zaznaczeniem gier na starusieńkiego NESa. Autorzy tak bardzo byli przywiązani do swojego pomysłu, że nawet specjalnie narzucili sobie korzystanie z takiej samej ograniczonej palety kolorów, której mogła używać pierwsza stacjonarna konsola Nintendo. Gra jest do bólu klasyczną platformówką akcji, w której zamiast miecza nasz rycerz jak nazwa wskazuję, posługuję się łopatą, którą nie tylko może skakać na wrogów (wzorem Sknerusa z DuckTales), ale też przekopywać niektóre miejsca na planszy celem dostania się do różnych sekretów. Mapa, po której przyjdzie nam się poruszać, przypomina konstrukcją tą z Super Mario Bros 3, a walki z bossami przywodzą na myśl potyczki z Mega Man. Niech was nie zwiedzie dotychczasowy opis - pomijając masę fan service gra i bez tych wszystkich nawiązań jest sama w sobie bardzo kompetentną platformówką, która bez wątpienia jest najlepszą 8-bitową pozycją w historii.



8. Super Mario 3D Land
  Chwilę wcześniej opisywałem moje "prawie" ulubione Mario teraz przyszła pora na to bez "prawie" i tak się składa, że ta część wyszła na następcę dwuekranowca - Nintendo 3DS. Zaskakujące w moim wyborze może być to, że Super Mario 3D Land jest właściwie dużo mniej różnorodne od Super Mario 64, a nawet można by powiedzieć, że jest to najmniej rewolucyjna gra z Mario od lat i właśnie w tym tkwi sekret tej produkcji. Autorzy nie próbowali wymyślać koła na nowo - nie dodali żadnej niepotrzebnej armatki wodnej czy innego barachła w zamian skupili się na maksymalnym wypolerowaniu wszystkich wcześniej znanych mechanizmów zaczerpniętych z dwu- czy trójwymiarowych prequeli. Mnóstwo przemyślanych poziomów, różnorodne światy, od groma znajdziek czy spora ilość post-endingowego contentu - można powiedzieć, że jest to Mario w pigułce.



7. Diablo 2 Lord of Destruction
  Tak, tak wiem! Trochę wyżej narzekałem na lekko "wypłowiałą" oprawę Diablo co nie znaczy, że nie doceniam całościowego klimatu produkcji, któremu bliżej chwilami do interaktywnego horroru niż gry polegającej na siekaniu tysięcy maszkar. Jednak to w czym Diablo 2 ma przewagę nad licznymi konkurentami to dopracowanie do perfekcji każdej, najmniejsze mechaniki składającej się na całokształt produkcji - zaczynając od łączenia run i kryształów w kostce Horadrimów kończąc na świetnie przemyślanym drzewku umiejętności pozwalającym tworzyć zupełnie odmienne od siebie buildy na bazie jednej z siedmiu klas postaci. Oczywiście nie ma sensu grać bez dodatku, bo nie mamy wtedy dostępu do najlepszej klasy - druida, który może przyzywać do pomocy zwierzątka, które wspomagają nas w walce :3 



6. Steamworld Dig 1 & 2
   Nie mógłbym się zdecydować na jedną część tej dylogii w tym zestawieniu, a zresztą nie miałoby to większego sensu, bo dwójka jest po prostu bardziej dopakowaną wersją pierwowzoru, dodatkowo obie pięknie łączą się fabularnie. Produkcja jeszcze zanim miałem okazję w nią zagrać przywodziła mi na myśl darmową grę opartą na technologii flash, w którą zagrywałem się za dzieciaka pod tytułem Motherload, w której sterowaliśmy robotem, którego zadaniem było kopać jak najgłębiej w ziemi, żeby wydobywać drogocenne surowce i minerały, które następnie po wydostaniu się na powierzchnie mogliśmy sprzedawać, a za zarobioną gotówkę kupować lepszy sprzęt pozwalający kopać nam jeszcze głębiej czy szybciej wydobywać drogocenny kruszec i dokładnie na tym koncepcie opiera się Steamworld Dig, ale dodając do tego wszystkie elementy, które powinna zawierać solidna metroidavnia oraz ciekawy wątek fabularny. Również design świata przedstawionego idealnie trafiła w moje gusta, gdyż świat który przyjdzie nam przemierzać jest mieszanką steampunku z westernem.



5. Warlords Battlecry III 
  Jedyna strategia w tej topce, a dodatkowo prawie na podium; nadmienie także, że to jedna z niewielu gier z tego gatunku, jeśli nie jedyna, której udało się wciągnąć mnie na dłużej niż kilka minut. Nie jest to również gra tak popularna jak produkcja do niej bardzo podobna - Warcraft 3, a szkoda, bo moim zdaniem jest od niej znacznie lepsza i ma dużo większy rozmach. W waszym ukochanym Warcrafcie ile macie ras: trzy, cztery? (tak na serio - ile macie bo nie pamiętam w sumie xD); bo w WB3 jest ich, aż 16 - zaczynając od takich nudziarstw jak Rycerze czy Barbarzyńcy, kończąc na moich ukochanych smokoludziach dosiadających dinozaury czy Roju posiadającym w swojej armii skarabeusze plujące ogniem czy gigantyczne mrówki. Oczywiście poza rasą, której armie poprowadzimy przez gigantyczną nieliniową kampanię, w której możemy podjąć się wielu sidequestów możemy wybrać również klasę naszego dowódcy, który jest nie mniej ważny niż setki słabszych jednostek - gra pod tym względem bierze sporo z rasowego RPGa pozwalając rozwijać parametry naszego bohatera, zakładać na niego wyposażenie czy uczyć go nowych zaklęć. Czasem mam wrażenie, że moim problemem ze wciągnięciem się w jakąś inną strategię jest to, że Warlords Battlecry 3 zawiesiło za wysoko poprzeczkę.



4. Slay the Spire 
  W pewnym momencie ta pozycja zamieniła się już w małe uzależnienie - Slay the Spire to połączenie turowego roguelika z grą karcianą co okazało się chyba moim ulubionym miksem dwóch gatunków gier i bardzo mnie ucieszyło jak za sprawą popularności tej pozycji, zaczęły powstawać różne jej mniej lub bardziej udane klony. W grze obecnie mamy do dyspozycji 4 klasy postaci, każda z innym zestawem kart, które będziemy zdobywali w trakcie rozgrywki. Tropem takich klasyków jak The Binding of Isaac zazwyczaj tyle samo zależy od naszego skilla co od RNG, co prawda mamy pewną dowolność co do poruszania się po mapie świata, jednak czasami zdarzy się, że gra nie pozostawi nam żadnego wyboru albo w tajemniczym pomieszczeniu z zapytajnikiem okaże się, że czeka na nas pułapka, która odbierze nam ważną kartę albo wręcz odwrotnie - czeka nas nagroda i np. dostaniemy pączka, który na stałe powiększy nasze maksymalne hp. Jeśli gra wciągnie Was tak jak mnie, to praktycznie czekają na was nielimitowane pokłady dobrej zabawy na długie godziny, bo po przejściu "wszystkiego" każdą klasą można wskoczyć na wyższy poziom trudności albo odpalić rozgrywkę z różnymi modyfikatorami jak np. posiadanie maksymalnie 5 kart w talii w zamian za jakiś potężny artefakt. Jeszcze Wam mało?! Na steamowym workshopie czeka na Was mnóstwo modów, które dostarczają nowych kart, przeciwników czy nawet całkowicie nowe klasy.



3. Hearthstone
  Uspokoję, że to ostatnia gra karciana, która znajduję się na tej liście. Na pewno sporo z was miało z nią styczność - jedni nienawidzą i naśmiewają się z powolnego odpływania coraz większej liczby graczy, wieszcząc jej rychły upadek (WoW też już umiera od kilku lat przypominam ;-), jeszcze inni wskazują ją jako sztandardowy przykład chciwości Blizzarda i zarzucają grze bycie jednoznacznie grą P2W... no i z większością zarzutów nie sposób się nie zgodzić, ale nie można też zapomnieć o tym, że gra jest od naprawdę wielu lat na bieżąco aktualizowana i mimo kilku kontrowersyjnych zmian twórcy nie boją się wywrócić formuły do góry nogami czy wskrzesić ją praktycznie na nowo tworząc inspirowany trybem auto-chess z doty i lola tryb Ustawki, który chwilowo został nawet popularniejszy od standardowego rdzenie pozycji. W międzyczasie został dodany kolejny duży tryb, a twórcy zapowiedzieli już kolejną rewolucję w tym temacie, a dokładniej przygodę bardzo podobną do... właśnie mojego ukochanego Slay the Spire! Pewnie, że w grze są ogromne pokłady RNG i można to kochać albo nienawidzić, ja osobiście pokochałem i znienawidziłem tę grę tyle razy, że nawet nie zliczę, ale muszę wyznać również, żę w żadnej innej grze nie spędziłem nawet 10% tego czasu co w HS więc nie wiem, czy z czystym sumieniem mogę wam polecić to uzależnienie w trosce o wasze zdrowie psychiczne... bo dla mnie już za późno...



2. Pokemon Gold/Silver/Crystal
  Nie było opcji, żeby któraś gra z serii Pokemon nie znalazła się na szczycie rankingu, chwilowo zastanawiałem się nad odnowioną pierwszą generacją Fire Redów, ale ostatecznie padło na drugą generację, która moim zdaniem jest najlepszą, najpełniejszą, najmniej przekombinowaną odsłoną serii, którą nie zliczę, ile razy przeszedłem i za każdym razem tak samo dobrze się bawię jak za pierwszym razem. Jakie pokemony są każdy widzi - łapiemy wirtualne stworki, eksplorujemy różnorodne lokacje i rozwiązujemy proste zagadki środowiskowe, ale co najważniejsze w końcu mierzymy się z potężnymi liderami gymów, aby zdobyć odznaki. To za co właśnie ta odsłona zgarnęła 2 miejsce w rankingu to przede wszystkim klimat i moim zdaniem najlepiej zaprojektowane miasta i jaskinie w całej serii, które nie frustrują, a wręcz zachęcają do eksploracji no i na szczególne uznanie zasługuję świetny zabieg pod sam koniec gry... który okazuję się dopiero jej pierwszą połową! Po pokonaniu wszystkich trenerów ligi pokemon odblokowuję nam się cała mapa z pierwszej części gry - Pokemon Red/Blue - gdzie możemy zdobyć kolejne 8 odznak z tego regionu oraz na końcu zmierzyć się z głównym bohaterem tejże części niejakim "Redem" - najtrudniejszym trenerem w grze. 



1. Gothic 1 & 2 Noc Kruka
  Ranking zamyka najbardziej polska gra niemieckiej produkcji jaka powstała; właściwie to dwie gry - obie unikatowe na swój własny sposób i do dzisiaj nie jestem w stanie wybrać którą wolę - jedynka ma niepodrabialny klimat dark fantasy, w którym nasz bohater trafia do Górniczej Doliny otoczonej magiczną barierą, która odcina lokację od reszty świata, przez co miejsce zmieniło się w kolonię karną dla najgorszych przestępców. Druga część poszła za to w trochę inną stronę, bo gatunkowo bliżej jej do klasycznego fantasy ze smokami i rycerzami w lśniących zbrojach, oczywiście to tylko pozory, bo mieszkańcy nadmorskiego miasta Khorinis bez skrupułów przypomną nam już na samym początku, że jeśli nie jesteśmy przydatni, to nikt nie będzie chciał z nami robić interesów czy nawet rozmawiać. Najpiękniejszym elementem w grach Piranha Bytes (co w nowszych produkcjach wychodzi im raz lepiej, raz gorzej) jest nieskrępowana wolność wyboru w tym co zrobimy czy gdzie pójdziemy, nie ma żadnych niewidzialnych ścian - ktoś nie chce was przepuścić do danej lokacji? - nic trudnego, jeśli jesteście uparci i macie dość siły możecie zabić prawie każdą postać w grze i zignorować jej bezsensowne zakazy. Drugim niemniej ważnym aspektem świadczącym o sile Gothiców są charakterystyczne postacie, a szczególnie wypowiadane przez nie soczyste dialogi - teksty takie jak "Jesteś tutaj tylko po to, żeby całować Gomeza w dupę" stały się już nieśmiertelne w historii polskiego gamingu. Ostatnią częścią gothicowej układanki jest niepodrabialne uczucie postępu wzorem motta - "od zera do bohatera" którego w żadnej innej grze nie da się odczuć lepiej - tak fabularnie kiedy początkowo wszyscy nami pogardzają wyzywając od najgorszych, żeby na koniec używać form grzecznościowych kiedy obejmiemy ciepłą posadkę w jakiejś wysoko postawionej kaście; jak i gameplayowo kiedy z początku nawet najsłabszy stwór może zakończyć nas żywot kilkoma uderzaniami, a podróż do pobliskiego lasu, jeśli wystarczająco szybko nie potrafimy uciekać na pewno zakończymy w paszczy jakiegoś gigantycznego stwora - cudowny moment kiedy mozolne wbijanie expa nareszcie procentuje i to my zamieniamy się w pac-mana porobionego wiśniami i "połykamy" wszystko co stanie nam na drodze. Ehhh urodzić się tak jeszcze raz i pierwszy raz zagrać w gothiczka... takiego z Nocą Kruka najlepiej...

Gry które niestety nie zmieściły się do rankingu...
Fallout 1 - bo to kultowy RPG który na stałe wbił się do popkultury, niestety na dzisiejsze standardy trochę ślamazarny i mało intuicyjny
Plants vs Zombie - bo przy żadnej innej grze nie sposób się tak odprężyć co przy PvsZ, obowiązkowo podawać w małych dawkach na dłuższą metę potrafi być nużąca 
HoMM 1/2 - bo chyba nawet preferuję bardziej bajkową grafikę pierwszych dwóch części herosów od tej z trzeciej części 
Baba is you - bo to jedna z najlepszych i najbardziej pomysłowych gier logicznych w jakie grałem 
Minit - bo to gra na jedno posiedzenie ale za to jakie przyjemne
Blasphemous - bo to świetne połączenie Castlevanii z dwuwymiarowymi Dark Soulsami w unikatowej stylistyce
Yes, Your Grace - bo nie ma drugiej takiej gry która jest połączeniem symulatora zarządzania królestwem, prostej strategii ekonomicznej i klasycznej przygotówki, niestety dosyć krótkie, a nieraz nasze wybory nie mają znaczenia
SUPERHOT - bo to trójwymiarowe Hotline Miami, ale moim zdaniem w pomyślę jest sporo niewykorzystanego potencjału
Book of Demons - bo to połączenie karcianki, diablo i... origami? Gra, jednak wymagałaby jeszcze małego doszlifowania
Ducktales - bo to moja ulubiona gra z NESa 
Killzone Liberation - bo nie sądziłem, że tak świetnie mogę się przy niej bawić i gra będzie bardziej wymagająca niż wygląda to na pierwszy rzut oka

Oceń bloga:
35

Komentarze (27)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper