Wizja alternatywnego jutra
Gry, nie chcąc być gorsze od filmów czy książek, również mogą pochwalić się tematyką retro futuryzmu. Czasem w sposób prześmiewczy, a innym razem całkiem dosadnie.
Przyszłość od zawsze fascynowała ludzi. Jest wielką niewiadomą, stawiającą bez przerwy kolejne znaki zapytania. Szczególnie interesowano się nią początku XX wieku, kiedy nastąpił gwałtowny rozwój technologii. Ludzkość wstąpiła na kolejny poziom rozwoju, który otwierał nowe możliwości.
Wiele wyobrażeń z pierwszej połowy ubiegłego wieku nie urzeczywistniło się. Sterowce, które miały stać się powszechnym środkiem lokomocji na lata, ostatecznie bez żalu porzucono na rzecz bezpieczniejszych i szybszych samolotów. Samochody natomiast nie zostały wyposażone w napęd jądrowy (jak również przedmioty domowego użytku, które miały być zasilane tego rodzaju energią). Również nie doczekaliśmy się prywatnych, humanoidalnych robotów, które w tamtych latach były symbolem przyszłościowego postępu.
Te niekiedy zabawne, z punktu widzenia nas – ludzi z XXI wieku, wyobrażenia przyszłości, stały się podłożem do ciekawego nurtu w popkulturze, a mianowicie do retro futuryzmu. Pojęcie to po raz pierwszy zostało użyte przez Lloyda Dunna w 1983 roku. Trend ten odnosi się do sztuki, literatury, filmów czy nawet gier, gdzie zostają ujęte przyszłościowe wyobrażenia w retro stylistyce. Najczęściej wykorzystywany jest okres pomiędzy zakończeniem drugiej wojny światowej, a latami 50’-60’ XX wieku. Dlaczego? Głównie z powodu panującego ówcześnie, niezwykle optymistycznego przekonania, że ludzkość niebawem „podbije” kosmos, kolonizując inne planety i podróżując poza Układ Słoneczny. Jak ostatecznie to wszystko się potoczyło, wszyscy dobrze wiemy.
Retro futuryzm stał się również ciekawym narzędziem do ukazania tz. historii alternatywnej, w której możemy popuścić wodze fantazji i spróbować zobrazować sobie, „co by było, gdyby..?”. Oprócz literatury i kina, które wykorzystują ten nurt na wszelkie sposoby, retro futuryzm występuje w wielu grach video. Daje tym samym nieograniczone pole manewru dla producentów, którzy mogą stworzyć i zaoferować graczowi oryginalne i ciekawe światy.
„Wybrałem niemożliwe. Wybrałem ... Rapture.”
Podwodna metropolia występująca w Bioshocku Kena Levine’a, jest doskonały przykładem futurystycznej antyutopii, która była skazana na upadek. Była spełnieniem wizji Andrew Ryan’a, fundatora Rapture, który marzył o azylu wolnym od polityki, religii czy społecznych podziałów. Miasto powstało w 1951 roku. Zlokalizowane zostało na dnie Atlantyku, około 433 km. od Rejkiawiku. Wyróżnia się popularnym, w pierwszej połowie XX wieku, stylem architektonicznym Art déco, połączonym z zaawansowanymi, jak na tamte czasy, technologiami (zautomatyzowane systemy bezpieczeństwa, automatycznie otwierane drzwi, przenośny sprzęt audio czy substancja ADAM, modyfikująca DNA i usprawniająca możliwości fizyczne człowieka).
Rapture skupiało wokół siebie społeczeństwo kapitalistyczne, które było wolne od jarzma nauk religijnych czy systemów politycznych. Każdy pracował dla siebie, a nie dla innych. Nie istniały programy społeczne finansowane ze źródeł publicznych. Spowodowało to prywatyzację, czego efektem były problemy z dostępem do wody, jedzenia, opieki zdrowotnej czy… tlenu. Zbiorowość niemalże idealna, musiała jednak utonąć pod naporem nieprzemyślanej polityki. Podobną koncepcję budowy społeczeństwa możemy znaleźć w „Nowej Atlantydzie”, nieukończonej powieści Francisa Bacona.
Równie interesującym miejscem jest Columbia z Bioshock: Infinite. Podobnie jak Rapture, została stworzona w konkretnym celu, w tym wypadku jako miejsce amerykańskich ideałów. Jej „ojcem” został Zachary Comstock, określany mianem proroka, który stał na czele założycieli miasta – konserwatywnej, ksenofobicznej części społeczeństwa, która popadła w konflikt z Vox Populi (z łac. głos ludu), przedstawicielami mniejszości narodowych i etnicznych. Doprowadziło to do krwawej wojny domowej, która zrujnowała ten ludzki Eden.
Rapture, niczym mityczna Atlantyda działa na wyobraźnię. Jest jednak antyutopią, w której nie chcielibyśmy się znaleźć...
Columbia, choć powstała w 1912 roku (czyli sporo wcześniej niż Rapture), imponuje rozmachem i… lokalizacją. Podobnie jak w przypadku Rapture, wyróżnia się technologią wyprzedzającą swoje czasy. Dzięki Rosalindzie Lutece i jej odkryciu kwantowej lewitacji, miasto unosi się nad chmurami i może przemieszczać się w dowolne miejsce. Wyróżnia się neoklasycystyczną architekturą i licznymi manufakturami. Jest miejscem, w którym zderzają się ze sobą różne ruchy społeczno – polityczne. Środkami transportu są sterowce, gondole, barki czy specjalne liny, po których można łatwo przemieszczać się do innego fragmentu miasta. Co ciekawe, w grze uświadczymy osobowy lot rakietą, który również nijak ma się do ówczesnej techniki.
Nowy porządek. Post apokaliptyczna rzeczywistość.
Retro futurystyczna wizja świata w grach została również oparta o wojny, które są z reguły ważnym czynnikiem wpływającym na ogólny rozwój. Jednym z najlepszych przykładów jest Wolfenstein: The New Order, przedstawiający alternatywne dzieje świata. W nich, Naziści wygrywają II wojnę światową dzięki tz. wunderwaffe, czyli broni atomowej, doprowadzając do upadku Aliantów.
W grze wcielamy się w legendę wirtualnej rozrywki – Wiliama Blazkowicza, amerykańskiego agenta, którego celem jest walka z wszech panującym totalitaryzmem. Z racji założeń fabularnych, większość gry dzieje się w latach 60 XX wieku, w których Naziści dokonali piorunującego skoku technologicznego. Na naszej drodze staną nowocześnie wyglądający żołnierze, panzerhundy, które okazały się jednym z asów w rękawie Trzeciej Rzeszy, oraz bojowe mechy i drony. W czasie II wojny światowej Naziści wyróżniali się nowoczesną armią, kładąc duży nacisk na rozwój nowych technologii, jednak growa wizja postępu niemieckiego imperium robi duże wrażenie. Wisienką na torcie jest fakt, że w alternatywnym świecie Naziści zakładają bazę na Księżycu w latach 50’, co jest niebywałe, patrząc na datę lotu pierwszego człowieka w kosmos -12 kwietnia 1961.
Dobrze znany fanom Fallout'a Highwayman to doskonały przykład retro futuryzmu, łączący w sobie starodawną stylistykę z przyszłościową technologią.
Interesującym przykładem fuzji ,pomiędzy przypuszczalnymi tech-nowinkami w retro wydaniu, a konfliktami zbrojnymi, jest seria Fallout. Kultowe gry zasłużonego Black Isle Studios ( kolejne pełnoprawne części zostały stworzone przez Bethesdę i Obsidian Entertainment), przedstawiają post apokaliptyczny świat, będący efektem wojny o złoża ropy naftowej pomiędzy USA i Chinami, w 2077 roku. Mamy tym samym po raz kolejny przedstawioną historię alternatywną, ukazaną w specyficzny sposób. Chociaż akcja Falloutów rozgrywa się w odległych czasach XXII i XIII wieku, realia bazują na latach 50’ XX w USA. Znajdziemy również wiele odniesień z poletka science fiction i magazynów pulpowych z tamtego okresu. Stąd w grach uświadczmy archaizmy, pokroju komputerów na lampy elektronowe, wytwory fantastyki, np. samochód Highwayman ( posiadający napędzany ogniwami termojądrowymi, 800 - konny silnik rozpędzający się do setki w mniej, niż sekundę), łączący w sobie elementy Chevroleta Bel Air’a i Forda Nucleona, prototypu o napędzie atomowym, czy wreszcie technologie rozwijające się na naszych oczach – broń laserowa.
Kinowe wzorce. Zawirowania wielu epok.
Lata 70 i 80’ XX wieku przez wielu są uważane za najlepszy okres w historii kina. Podczas tych dekad powstało wiele filmów, które dorobiły się statusu kultowych. Optyka ówczesnych reżyserów, co do hipotetycznego wyglądu przyszłości jest niezwykle imponująca, a zarazem przytłaczająca. Z reguły jest szara, brudna i zdezelowana. Jednym z najlepszych przykładów takiej wizji jest Obcy - ósmy pasażer Nostromo. Hit Ridley’a Scotta stał się inspiracją dla Segi, która w 2014 roku wydała Obcego Izolację, prawdopodobnie najlepszą grę opartą na tym filmowym uniwersum. Tytuł, oprócz świetnego klimatu, oferuje retro futurystyczne ujęcie technologii. Z jednej strony otrzymujemy statek kosmiczny Anesidora czy stację orbitalną Sevastopol, z drugiej – relikty sprzed 30 lat. Monitory CRT z kiepską jakością obrazu, ekrany monochromatyczne z systemem operacyjnym podobnym do MS-DOS, kasety VHS, magnetofony czy Boomboxy to jedne z licznych przykładów przedmiotów, które możemy odnaleźć w stacji kosmicznej z XXII wieku!
Mieszkańcy Sevastopola to hipsterzy pełną gębą.
Magię dawnej popkultury możemy również odnaleźć w DLC do Far Cry 3, o podtytule Blood Dragon. Dodatek do popularnej gry Ubisoftu jest ukłonem w stronę lat 80, stąd doświadczymy w nim całą masę kiczu, który charakteryzuje chociażby niektóre filmy z tamtej epoki. Pełno w nim świateł, neonów czy cybernetycznie usprawnionych żołnierzy. Jakby tego było mało, możemy natrafić na groteskowo wyglądające T-rexy, strzelające laserami z oczu. Na pochwałę zasługuje okładka, która swoją stylistyką i turkusowo - różową kolorystyką nawiązuje do dawnych, kinowych lat czy… loga Segi Mega Drive.
Z pewnością zauważalna jest nietypowa stylistyka fikcyjnego, dystopijnego Anywhere City w Grand Theft Auto 2. Druga część flagowej serii Rockstar toczy się najprawdopodobniej w 1999 roku. Możemy to wywnioskować chociażby z audycji radiowych, w których wspomina się o nadchodzącym nowy millenium. Natomiast z przecieków ze strony Rockstar’a możemy wnioskować, że to rok 2013. W każdym razie metropolia, podzielona na trzy dystrykty wyróżnia się dużą przestępczością i dość ciężkim, jak na serię, klimatem. Nie uświadczymy w niej samochodów podobnych do tych z lat 90 czy nawet z XXI wieku. Są ewidentnie wzorowane na klasykach z lat 30-40 XX wieku. W przypadku broni nie ma aż takiego dysonansu, choć z pewnością na tle reszty wyróżnia się ElectroGun – futurystyczny pistolet o dużej sile rażenia, miotający wiązkami energii. Rockstar z pewnością chciało stworzyć taką mieszankę ze względu na zaczynające się niebawem nowe millenium, będące przedmiotem zainteresowań futurologii, a co za tym idzie, przewidywań co do hipotetycznego wyglądu świata w trzecim tysiącleciu n.e. Poza tym, jak to Rockstar, podchodzi do wielu tematów z humorem i dystansem.
Retro futuryzm w grach to z pewnością temat rzeka. Wymienione przeze mnie tytuły to sztandarowe przykłady tego typu zjawiska, które przedstawione w umiejętny sposób, może dodać kolorytu niejednej grze. Jeśli znacie inne, ciekawe tytuły z motywem retro futuryzmu w jakimkolwiek wydaniu, piszcie! W zalewie tysięcy gier z pewnością znajdą się perełki, których po prostu nie znam, a które są warte przypomnienia.