Recenzja Far Cry 3
Nigdy nie przepadałem za FPS-ami. Z początku uważałem je za tandetne, prostackie gierki właśnie z powodu widoku z pierwszej osoby. Potem sądziłem, że to tylko gry przeznaczone głównie na tryb multiplayerowy i myślałem, że w tym gatunku nic dla siebie nie znajdę. Wszystko się zmieniło gdy po raz pierwszy odpaliłem Far Cry 3.
Z początku nie interesowałem się tym tytułem. Na trajlerach wyglądało to na zwykłą tępą strzelankę i rozwałkę bez jakiejkolwiek fabuły. Na szczęście gra trafiła do oferty plusa, na szczęście, bo prawdopodobnie nie sięgnąłbym po ten tytuł, a szkoda, bo ominęłaby mnie świetna zabawa. Zaznaczam, że nie miałem nigdy styczności z serią Far Cry.
Głównym bohaterem tej przygody jest Jason Brody. Wraz z rodziną i przyjaciółmi spędza wakacje na tropikalnych wyspach. Ekipa imprezuje, świętuje i uprawia sporty wodne. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że startujemy z pozycji więźnia, a wszystkie piękne chwile oglądamy na podsuniętym nam pod nos telefonie. Okazuje się, że Jason wraz z przyjaciółmi zostali porwani przez piratów, a ten co nam machał telefonem przed twarzą to lider Vaas, największy popapraniec na wyspach. Chichrocze i wygłasza tryumfalne komentarze ciesząc się z całej sytuacji. Po kilku chwilach opuszcza naszą klatkę. Kiepska sytuacja. Na szczęście brat Jasona potrafi uwolnić się z kajdan. Obydwu udaje się uciec. Ale jak to w takich scenach bywa zostajemy zauważeni. Po szybkiej akcji i jeszcze szybszej ucieczce udaje się Jasonowi wydostać z obozu i ratuje się skacząc ze skarpy do rzeki. Po ostrym spływie zostajemy wyłowieni przez Dennisa mieszkańca wyspy i członka plemienia Rakyat, którzy walczą przeciw piratom. Celem naszego bohatera będzie uwolnienie przyjaciół i wydostanie się z wysp, ale do tego będzie mu potrzebna pomoc, więc przyłącza się do Dennisa i pomaga mu w walce z piratami. Po drodze Jason natrafi na wiele przeciwności, pozna kilka ciekawych i niebezpiecznych ludzi oraz pozna głębszą tajemnicę tych wysp. To tyle jeśli chodzi i fabułę.
W Far Cry 3 dostaniemy otwarty świat przedstawiony jako dwie spore wyspy. Naszą przygodę zaczniemy w małej osadzie na północnej wyspie. Na początku od razu mamy informację, że w grze jest sklep i będziemy gromadzić pieniądze. W sklepie oczywiście mamy broń, jest jej kilka rodzai: noże, pistolety, szrotflintery, karabiny maszynowe, łuki i specjalne egzemplarze takie jak miotacz płomieni. Każdą z tych broni możemy ulepszyć oraz zmienić kolor. Za specjalne zadania, jako nagroda, dostajemy ekskluzywne egzemplarze z każdego rodzaju pukawek. Jako dodatkowy sprzęt Jason posiada lornetkę. Przydaje się, bowiem dzięki niej możemy na mini mapce zaznaczyć sobie wrogów.
Po tak dużym terenie nie wypada nam chodzić pieszo więc dostajemy kluczyki do różnych pojazdów: zwykłych samochodów, terenówek, quadów, lotni, ciężarówek, skuterków wodnych i łodzi. Sterownie pojazdami jest intuicyjne i nie sprawia najmniejszego problemu.
Wyspy nie mogą być puste i zostały obdarowane przepiękną fauna i florą. Ale to nie są tylko eksponaty i zwierzaczki oraz roślinki pełnią w grze odpowiednie funkcje. Jednym z obowiązków futrzaków jest gryzienie naszego tyłka jakbyśmy chcieli przejść na skróty przez dżunglę. Tą drugą funkcją, jak już uda nam się przeżyć ,jest oddanie nam mięska i skór. To pierwsze służy jako waluta drugie zaś jako materiał na uszycie sobie ekwipunku. Tak, dostajemy plecaczki i saszetki na nasze „śmieci”. Oczywiście je też można ulepszać, tylko że za każdym razem upolować musimy coraz to rzadsze i groźniejsze zwierzę. Ale czego to się nie robi by mieć elegancką torebkę.
Spacerując sobie po wyspach natrafimy też na różne roślinki. One nam posłużą do przyrządzania eliksirków: wyciąg z zielska na polepszenie samopoczucia, na szybszy bieg, głębszy wdech czy czulszy węch myśliwego.
Poza głównym wątkiem fabularnym, którego z oczywistych przyczyn wam nie opowiem będziemy mieli dostępnych kilka zabaw. Pomożemy w trudnych sprawach mieszkańcom, sprawdzimy nasze umiejętności w kilku dyscyplinach, odpowiemy na ogłoszenia z tablicy informacyjnej i poszukamy kilka znajdziek: relikwie i listy. Są też dwa ważniejsze zadania. Pierwsze to poszerzanie połączenia z bazą poprzez włączanie przekaźników antenowych. Każde włączenie spowoduje odsłonięcie jakiegoś obszaru mapy. Drugim jest zdobywanie posterunków opanowanych przez piratów. Są to małe posesje składające się z dwóch, trzech domków i płotka. W zależności od umiejscowienia są łatwiejsze lub... mniej łatwiejsze. Zadanie nie jest skomplikowane i możemy je rozwiązać na dwa sposoby: pierwszy- idziemy metodą na Rambo i wybijamy wszystkich jak leci, ale to ma swoje skutki w postaci przyjeżdżających posiłków. Drugi jest cichszy i musimy pierw rozbroić alarm a potem iść albo na Rambo albo załatwić wszystkich w stylu Assassynów. Niektóre posterunki są umiejscowione tak, że można rozbić "obozik" na wzniesieniu i ściągnąć każdego za pomocą snajperki. Po wybiciu wrogów następuje zamiana flag i tryumfalnie wkraczających do obozu przedstawicieli plemienia Rakyat. Aha spodziewajcie się przy niektórych posterunkach niespodzianek, w postaci gryzącej i żołnierzy z super mundurami.
Jak każdy młody człowiek Jason też się rozwija i umysłowo i fizycznie. Ma bowiem tzw. drzewko umiejętności. Punkty doświadczenia zdobywamy poprzez robienie misji, zdobywaniu posterunków, znajdywaniu różnych przedmiotów i oczywiście perfekcyjnemu zabijaniu przeciwników. Ulepszamy, co najważniejsze sztukę zabijania, crafting, umiejętności surwiwalowe itp. Bardzo fajnie pokazane jest jaką umiejętność już opanowaliśmy, bo Jason dostaje po każdym ulepszeniu ładny tatuaż na ręce.
Jeśli chodzi o sprawy techniczne. Gameplay nie jest chaotyczny, dobrze się steruje postacią. Graficznie wygląda to całkiem przyzwoicie. Oczywiście zdarzają się przycinki, błędy graficzne jak np. wtapianie się jednego elementu w drugi, albo utknięcie w krzaku. Zdarza się i poza takimi małymi błędami nie mam się specjalnie do czego przyczepić (choć względem PC pozostawia wiele do życzenia). SI przeciwników nie jest najgorsze. Zdarzają się momenty, że zastanawiamy się czy mamy do czynienia z istotą ludzką. Może gość jest jakiś upośledzony, może po lobotomii? Jednakże ogólnie prezentują się nieźle, a czasami okazują ponadprzeciętną inteligencję. Jeśli chodzi o walki z bossami to wyglądają one jak przerywniki filmowe, jesteśmy jakby w transie i naszym zadaniem jest w odpowiednim momencie zablokować lub zadać cios.
Po skończeniu gry nie będziemy jeszcze musieli się z nią rozstawać, bo muszę powiedzieć, że Far Cry 3 ma tryb multiplayer, a właściwie serię misji w co-op. Skusiłem się tylko ze względu na platynkę, która swoją drogą jest bardzo łatwa. Ku mojemu zdziwieniu nie trafiłem na kompletnych imbecyli i każda misja potrzebna do zaliczenia platynki poszła gładko. Ze zgraną ekipą idzie się świetnie, a same misje są dość wymagające i trzeba tu współpracować. Czasowo każda średnio zajęła mi około 35 minut. Ciekawostką jest jeszcze tworzenie własnych misji, ale ja się w to nie bawiłem, więc to tyle.
Far Cry 3 to naprawdę świetny tytuł. Pierwszy FPS, który mnie pochłonął tak, że w nic innego w tym czasie nie grałem. Zmienił moje spojrzenie na ten typ gameplayu. Gra wciąga i otula nas szaleństwem jakie ogarnęło te wyspy. Może to nie jest arcydzieło, ale zdecydowanie pozycja obowiązkowa i zachęcam, kto jeszcze tego nie zrobił, by zanurzył się w ten świat i poznał osobiście popapranego przywódcę współczesnych piratów.