Wóz Drzymały S05E10: Metal Slug 2
Witam Was serdelecznie. Przed Wami kolejny odcinek Wozu Drzymały. Dzisiaj zajmę się moją ulubioną odsłoną strzelanek typu Run’n’Gun z salonów gier. Chodzi oczywiście o znaną i lubianą serię Metal Slug. Każdy rasowy gracz na pewno miał styczność albo przynajmniej słyszał coś o tej serii. Kolejne jej odsłony pojawiały się chyba na wszystkich możliwych platformach do grania w postaci pojedynczych gier, czy też kompilacji zawierających kilka odsłon na jednym nośniku. Moją ulubioną częścią i tą, przy której spędziłem najwięcej czasu w salonach gier, jest Metal Slug 2 i to właśnie tę grę będę dzisiaj rozkładał na czynniki pierwsze.
Na początek jak zwykle dla tych, którzy lubią do czytania mieć podkład dźwiękowy i chcą się lepiej wkręcić w klimat, zapodaję ścieżkę dźwiękową z opisywanego tytułu.
Tytuł: | Metal Slug 2 |
Producent: | SNK |
Rok wydania: | 1998 |
Liczba graczy: | 1-2 (jednocześnie, co-op) |
Używanych przycisków: | 3 |
Gra w otrzymała bardzo fajną ulotkę, która zawierała sporo informacji na temat gry, a do tego utrzymana jest w humorystycznym klimacie, jaki towarzyszy nam podczas rozgrywki. Dzięki niezawodnej bazie ulotek reklamowych do gier Arcade, jaką jest The Arcade Flyer Archive (TAFA) możecie tutaj zobaczyć, jak prezentują się ulotki z Japonii, USA oraz Europy. Zakładam, że amerykańska ulotka wygląda w większości tak samo, jak europejska, dlatego na stronie w celu ograniczenia miejsca nie znajdziemy środka oraz tylnej części okładki wersji USA.
Ulotka dla Europy
Ulotka dla Japonii
Ulotka dla USA
Jako, że gra wydana została na automatowy system Neo-Geo, nie znajdziemy obrazków przedstawiających automat dedykowany tej grze, a to z tej prostej przyczyny, że wszystkie gry Neo-Geo montowane były w takich samych, czerwono czarnych automatach.
Jeśli chodzi o wersje gry na inne sprzęty do grania niż automaty, to jest ich zatrzęsienie. Są to jednak po prostu wersje automatowe, które zostały wydane w różnym czasie, na różne platformy i w większości bazują na wersji automatowej uruchamianej przy użyciu emulatora i jedyne różnice pomiędzy nimi to dodanie menu, czy możliwości zmiany rozdzielczości. Dlatego nie będę się nad nimi rozwodził.
Tutaj nie jestem w stanie zbyt wiele powiedzieć. Gra nie posiada żadnego fabularnego wprowadzenia. Tak naprawdę nie wiemy z kim i po co walczymy. Jest jakiś ogólny przeciwnik, który ma swoją armię, potem pojawiają się obcy, ale tak konkretnie to nic nie wiadomo. Nie ma w zasadzie żadnych scenek przerywnikowych ani nawet ekranu wprowadzającego. Po prostu jak to w grach Arcade bywa. Wybieramy postać i ruszamy do walki. Z kim i po co walczymy, to nie jest istotne.
Jeśli chodzi o postacie dostępne w grze. To do dwójki bohaterów znanych z pierwszej części dołączają dwie laseczki. Dzięki temu możemy teraz sobie swobodnie wybierać, kim chcemy zagrać.
Jeśli chodzi o szczegóły, czy biografie dostępnych w grze postaci, to z samej gry czy ulotki nie dowiemy się zupełnie niczego. Jednak w wielu wersjach na domowe platformy do grania pojawiały się różne tryby przybliżające nam postaci. Dzięki temu, jeśli trochę poszperamy w necie albo ogramy wersje domowe, możemy się dowiedzieć wielu rzeczy na temat historii naszych bohaterów. Ja pozwoliłem sobie zaczerpnąć informacji ze strony Giant Bomb.
Marco Rossi. Jego postać przypisana była pierwszemu graczowi w pierwszej części Metal Slug. Jest legendarnym żołnierzem, który zasłynął z rozprawienia się z armią Generała Mordena w czasie Pierwszej Wojny. Chciał po niej przejść na emeryturę, jednak odmówiono mu. Zasadniczo jest dobrze wychowanym człowiekiem, jednak tylko wspomnienie imienia Morden może wprawić go w furię. Jest też trochę takim komputerowym nerdem.
Tarma Roving. Również znany z pierwszej części gry. Jego postać przypisana była drugiemu graczowi. Tarma stał się znany, kiedy w wieku 20 lat uratował prezydenta. Po tej legendarnej akcji został przeniesiony do oddziału Peregrine Falcons. Najlepszy przyjaciel Marco. Pomagał mu walczyć z armią generała Mordena w Pierwszej Wojnie. Chce kiedyś otworzyć sklep rowerowy.
Eri Kasamoto. Debiutuje w drugiej części Metal Slug. Eri jest sierotą. Znaleziono ją przy wejściu do kościoła, gdy była jeszcze niemowlęciem. Kiedy trochę podrosła, uciekła i przyłączyła się do ulicznego gangu, a następnie została jego przywódczynią. To przyciągnęło uwagę wojska, które postanowiło wcielić ją w swoje szeregi. Sama zgłosiła się na ochotnika i przyłączyła do Peregrine Falcons. Jest chłopczycą, która wie, jak się walczy.
Fiolina Germi. Również debiutantka. Jest córką legendarnego Allesandro Germi, jednego z wielu włoskich bohaterów. Ze względu na to, że Fio była jego jedynym dzieckiem Allesandro nie miał wyjścia i musiał posłać ją do armii. Pomimo usilnych starań ojca, Fio w końcu została przeniesiona do oddziału Peregrine Falcons. Została elitarnym żołnierzem i przetrwała wiele walk z armią Mordena oraz Mars People. Posiada pluszowego misia o imieniu Peppino, którego uważa za swojego najlepszego przyjaciela.
Wrogowie w grze to znowu żołnierze złego Generała Mordena, ale oprócz nich pojawiają się również niewiadomego pochodzenia Arabowie, a w późniejszych etapach gry spotkamy również przeciwników należących do Mars People, czyli Ludzi z Marsa, dla nas po prostu kosmitów. Początkowo sprzymierzają się oni z Mordenem, jednak podczas ostatniej bitwy, w której go porywają jednostki generała stają ramie w ramie z naszym dzielnym oddziałem. Wśród żołnierzy Mordena znajdziemy w zasadzie tylko podstawowych piechurów z różnym uzbrojeniem, Arabowie występują w zasadzie tylko w dwóch wersjach, kosmici również. Oprócz zwykłej piechoty trafimy też na różnego rodzaju pojazdy. Od motocykli przez samochody osobowe i ciężarowe, po ciężki sprzęt, czy nawet pojazdy latające. W ogólnym rozrachunku jest tego tałatajstwa całkiem sporo. Trafimy też na dwóch tak zwanych sub-bossów w postaci jednego budynku oraz jednego twardziela. Bossowie jak zwykle w Metal Slugu to wielkie pojazdy. Potrafią zajmować nawet połowę ekranu, a do tego są to bardzo dziwne konstrukcje stworzone przez dobrze wykręcone mózgi projektantów Mordena. Znajdziemy tutaj wielkie samoloty, dziwne roboty i maszyny bojowe, a ostatecznie nawet statki kosmiczne. Te ostatnie to już technologia obcych i Mordena w to nie mieszajmy.
Zwykli żołnierze występują w aż siedmiu wariantach. Jest to chyba najliczniejsza grupa przeciwników. Mamy zwykłych żołdaków, którzy w zasadzie tylko potrafią atakować nas z bliska, wyciągając nóż spod pazuchy. Drugi rodzaj to żołnierze uzbrojeni w tarczę, za którą się chowają. Od czasu do czasu wychylają się zza niej i strzelają w naszym kierunku. Wtedy są najłatwiejsi do trafienia. Można też do nich podejść z bliska i wykończyć nożem, jednak oni wtedy potrafią wyciągnąć wielką maczetę i też nas zaciąć. Można też próbować strzelać w tarczę. Po chwili takiego ostrzału tarcza się nagrzewa i żołnierz wyrzuca ją, zaczynając uciekać w panice. Trzeci rodzaj żołnierzy to wojacy uzbrojeni w bazookę. Mogą stać, kucać albo leżeć. Ta ostatnia opcja jest najgorsza, bo nie da się ich trafić, kiedy strzelamy przed siebie i trzeba kombinować.
Czwartym rodzajem wojaka to szeregowiec obsługujący moździerz. Najczęściej czają się za jakimiś osłonami i wrzucają kolejne pociski do rury. Problem z nimi jest taki, że pociski te lecą po łuku i można go nie zauważyć, kiedy wyleci za ekran, a potem spadnie nam na głowę. Kolejny żołnierz uzbrojony jest w muszkiet. Przez większość czasu chowa się za jakąś osłoną, wychylając się tylko na chwilę, kiedy oddaje strzał. Dalej w kolejności są spadochroniarze. Trzeba na nich bardzo uważać, bo lecą sobie powolutku niemal wisząc w powietrzu i tylko czekają aż wykonamy jakiś nieprzemyślany ruch, żeby odpalić strzał z bazooki.
Ostatnim typem żołnierza jest kopia tego z tarczą. Różni się tylko kolorem, bo jego mundur jest żółty, a cechą, która go wyróżnia, jest to, że zawsze po jego pokonaniu dostaniemy jakiegoś power upa w postaci skrzynki granatów, czy naboi do broni.
Skoro jesteśmy przy piechodzie to czas powiedzieć o Arabach. Są ich tylko dwa rodzaje. Pierwszy biega po planszy i może podbiec do nas, ciachając wielkim mieczem albo wyrzucić ten miecz wysoko w górę, po czym spada na ziemie i pół biedy, jeśli wbije się w ziemię. Gorzej, kiedy trafi nas. Drugi rodzaj przeciwników z tego obozu stoi w miejscu czekając na nasze pojawienie się, po czym rusza szarżą do przodu machając mieczem na oślep.
Swoją drogą pierwszy z Arabów ma chyba jedną z lepszych animacji zgonu w serii Metal Slug.
Kolejna grupa przeciwników to Mars People. Występują tylko dwa rodzaje ich piechoty, które w zasadzie różnią się tylko kolorem i rodzajem strzelania. Pierwsi strzelają pomarańczowymi zlepkami kulek, które latają sobie po planszy powoli i śledzą nas. Drudzy wystrzeliwują podobne zlepki cząsteczek tylko w kolorze niebieskim i te lecą szybciej, ale po linii prostej. Co ciekawe oba rodzaje ich strzelania można zestrzelić.
W grze pojawiają się jeszcze jakieś dziwne mutanty. Prawdę mówiąc, to nie wiem, czy są to obcy, czy ludzie, a może jakaś hybryda. W każdym razie poruszają się na czworaka, potrafią chodzić po ścianach i sufitach. Kiedy zrobią się czerwoni, starają podbiec do nas i eksplodują. Dodatkowo są dosyć wytrzymali i pojawiają się w dużych ilościach, przez co są stosunkowo niebezpieczni.
Ach, byłbym zapomniał, pojawiają się jeszcze mumie. Chodzą bardzo powoli i jedyna co mogą zrobić to obrzygać nas fioletową substancją, która zamienia nas również w mumię. Występują w dwóch wersjach. Jedne łażą powoli i plują tym fioletowym czymś przed siebie. Drugie stoją bez ruchu i wypluwają fioletowe kulki, które toczą się po ziemi.
Mumie posiadają też takie swoje małe domki, w których się materializują. Domek taki poza przywoływaniem nowych mumii nie robi nic więcej i trzeba go tylko zniszczyć.
Oprócz wszelkiej maści piechoty znajdziemy też dwa rodzaje nietoperzy. Są to bardziej przeszkadzajki niż pełnoprawni przeciwnicy. Małe nietoperze pojedynczo są nieszkodliwe. Kiedy pojawiają się w większej grupie i zaczynają latać wokół naszej postaci, to raz, że nasz bohater zaczyna je tłuc i nie może strzelać. Jeśli jednak nie będziemy ich wykańczać, to w końcu zaczną one zaciekle atakować i po chwili stracimy życie. Drugi rodzaj nietoperzy jest trochę większy i nosi ze sobą małe garnuszki z fioletową substancją zamieniającą nas w mumie.
Teraz przejdę do cięższego sprzętu. Pierwsze w tej kategorii będą motocykle. Występują w dwóch wersjach. Jeden standardowy, drugi z przyczepką. Oba jednak stwarzają takie samo zagrożenie, bo zawsze wiozą drugiego żołnierza z bazooką.
Nieco cięższym sprzętem są samochody terenowe z zamontowanymi na dachu wyrzutniami rakiet. Mogą zrobić nam krzywdę na dwa sposoby. Mogą nas po prostu rozjechać albo wystrzelić rakiety z wyrzutni. Strzelają dość powoli, więc stosunkowo łatwo jest je zniszczyć, zanim to zrobią.
Kolejnym pojazdem wroga jest ciężarówka. Nie atakują one same w sobie ale przywożą na pole walki dodatkowych przeciwników, najczęściej w postaci żołnierzy. Są dość wytrzymałe i trzeba poświęcić chwilę aby je zniszczyć.
Po stronie arabskich wojowników trafimy na araba dosiadającego wielbłąda. Jest to o tyle trudny przeciwnik, że jeździec zasłania się mieczem, blokując wszystkie nasze strzały. Możemy go pokonać, rzucając mu granata, albo strzelając tak długo, aż miecz pęknie i odsłoni jeźdźca, który staje się wtedy bezbronny.
Spośród średnio ciężkiego sprzętu napotkamy jeszcze łodzie napędzane wielkim wiatrakiem. Płyną one i wystrzeliwują sporych rozmiarów rakiety, które latają w dość specyficzny sposób, przez co mogą być trudne do ominięcia. Dodatkowo łodzie te są zadziwiająco wytrzymałe, co dodatkowo utrudnia walkę z nimi.
Nie zabrakło też w grze jednostek latających. Jedną z nich jest samolot rodem z Drugiej Wojny Światowej. Latają stosunkowo wolno i nie są specjalnie wytrzymałe. Atakują, zrzucając rakietę, która również lata dość powoli a do tego można ją zniszczyć. Jednak również latają one dość dziwnie, a kiedy lecą trzy jednocześnie, robi się na planszy dość ciasno.
Drugą jednostką latającą występującą w grze są śmieszne, małe, latające spodki z nieproporcjonalnie wielką, szklaną kabiną. Występują tylko podczas walki z ostatnim bossem. Są bardzo wytrzymałe, przez co trudne do zniszczenia. Strzelają pojedynczym laserem, który leci dość wolno i pojedynczy jest raczej łatwy do ominięcia. Jednak kiedy na planszy mamy cztery lub więcej takich spodków robi się dość niebezpiecznie.
Pozostały jeszcze najcięższe sprzęty z kategorii podstawowych przeciwników. Pierwszym z nich jest samobieżna wyrzutnia rakiet. Kiedy zaczyna strzelać, wyrzuca z siebie rakiety w zasadzie bez przerwy, co powoduje, że nie jesteśmy w stanie przebić się przez jej ogień, dopóki jej nie zniszczymy. Są to dobre cele do nabijania punktów. Wystarczy ustawić się poza ich zasięgiem i strzelać w wyrzucane przez nie rakiety. Każde trafienie w ich pociski daje nam 100 punktów, a możemy tak stać i strzelać w zasadzie cały czas.
Dalej w kolejności mamy czołgi, które w grze występują w pięciu odmianach. Ten model znany jest z pierwszej części. Mały pękaty, przed każdym strzałem się cały napina i wyrzuca z siebie wielkie ogniste pociski, które lecą prosto przed siebie i można je ominąć, kucając. Po zniszczeniu takiego czołgu z włazu w wieżyczce wyskakuje żołnierz, który próbuje strzelić w nas rakietą. Często też pozostawiają po sobie power upy w postaci dodatkowych granatów, czy naboi.
Drugi z czołgów chyba też pojawiał się w pierwszej części gry. Również mały i pękaty obudowany z przodu zaporą z kolców, przez co ciężko jest go ominąć, nie niszcząc go. Strzela samonaprowadzającymi się rakietami, które na szczęście można zniszczyć.
Kolejny z czołgów to również konstrukcja znana z poprzedniej części. Te są też niewielkie, ale sprawiają wrażenie bardziej smukłych i mobilnych. Poruszają się stosunkowo szybko i strzelają seriami wielkich kulek. Po trzy sztuki. Wystrzeliwują je niemal pionowo w górę lub przed siebie.
Ten rodzaj czołgu również można było spotkać w pierwszej części Metal Slug. Nie porusza się i ze swojej długiej i cienkiej lufy wystrzeliwuje kolorowe pociski lecące po łuku daleko przed siebie.
Ostatnim rodzajem czołgu jest nowość w serii. Dziwna konstrukcja, która musi być strasznie trudna w prowadzeniu, bo środek ciężkości ma umieszczony w takim miejscu, że najmniejsza nierówność może spowodować, że się przewróci. Strzela sporych rozmiarów kulami, które wypadają z lufy zaraz przed nim, a następnie po prostu się toczą po ziemi. Co ciekawe, czasami nawet pod górę ;)
Są jeszcze helikoptery w dwóch wersjach. Jeden to coś na wzór amerykańskiego Apache, znany z pierwszej części gry. Lata wysoko nad ziemią i zrzuca serie bomb. W tej części został wzmocniony o nowy atak. Ustawia się z boku ekranu i strzela przed siebie szybko lecącymi rakietami.
Drugi rodzaj śmigłowców to takie trochę mniejsze. Występują w dwóch wersjach. Szare pojedynczo, które latają sobie po planszy, jak chcą i strzelają w różnych kierunkach albo w grupie pięciu sztuk, z których pierwszy jest czerwony i reszta leci za nim poziomo, zmieniając tylko pułap, kiedy dolatują do końca ekranu i zawracają. W drugim przypadku warto skupić ogień na pierwszym z nich, gdyż po pierwsze niszcząc jego, pozbywamy się automatycznie całej reszty. Jeśli najpierw zniszczymy któregokolwiek innego, będziemy musieli niszczyć każdego z osobna. Drugim powodem, dla którego warto zniszczyć najpierw lidera, jest to, że dostaniemy za niego 10.000 punktów i każdy kolejny rozpadający się śmigłowiec da nam o 10.000 więcej, czyli pierwszy 10.000, drugi 20,000, trzeci 30,000 i tak dalej.
Ostatnim i chyba najcięższym z podstawowych przeciwników jest wagon metra. Co prawda nie atakuje on nas w żaden sposób, jednak musimy go zniszczyć, jeśli chcemy przeżyć. Wagon taki po prostu pędzi przed siebie, a nasze strzelanie go spowalnia. Jeśli będziemy zbyt wolno strzelać, po prostu zepchnie nas do lewej krawędzi ekranu, po czym zmiażdży. Nie da się go przeskoczyć, więc jedynym sposobem na przeżycie konfrontacji z tym przeciwnikiem to jest jego zniszczenie. Czasami wypadają z niego punkty albo jakieś strzelanie lub granaty.
Ostatnim rodzajem przeciwników, którzy w sumie są bardziej przeszkadzajkami, bo nie da się ich zniszczyć, a jedynie ominąć są małe i duże rakiety. Wylatują z wody i lecą pionowo w górę. Musimy tak wymierzyć skok, aby przelecieć pomiędzy nimi.
Wspomniałem wcześniej o dwóch subbossach. Pierwszym z nich jest cały budynek z trzema wieżami, w których zamontowano wyrzutnie rakiet. Występuje on na pierwszej planszy i nie stanowi większego wyzwania. Wystarczy tylko cały czas strzelać i pilnować, aby żadna z rakiet, które można niszczyć, nas nie dosięgnęła.
Drugim z sub-bossów jest niejaki Allen O’Neil, który jest niejako maskotką serii. Pojawia się już w pierwszej części. Zawsze dzierży wielki i ciężki karabin maszynowy w jednej ręce oraz zawsze wyskakuje na nas z gołą klatą. Żeby było śmieszniej, często pojawia się w lokacjach gdzie leży śnieg. Potrafi strzelać z karabinu, ciskać granatami, a z bliska ciachać nożem.
Przechodzimy do najtwardszych przeciwników, czyli bossów. Pierwszy z nich znajduje się oczywiście na końcu pierwszej planszy i jest to wielki samolot. Najpierw unosi się tylko w powietrzu i wyskakują z niego Arabowie. Następnie na skrzydła wychodzą dwaj żołnierze z bazookami, którzy zaczynają do nas strzelać. Żeby nie było za łatwo, jednocześnie wystrzeliwuje pionowe słupy ognia ze swoich silników, ograniczając nam w ten sposób pole manewru. Można na nim przyrobić trochę punktów, jeśli najpierw zniszczymy mu silniki. Za pierwszy dostaniemy 10.000 punktów, za zniszczenie drugiego, zanim padnie, dostaniemy 50.000 punktów.
Drugi boss to dziwaczna maszyna, która wspina się za nami po wielkiej wieży. Próbuje nas za wszelką cenę pożreć. Strzela kolorowymi kulami. Od czasu do czasu strzela wielkim promieniem pionowo w górę lub wykonuje wyskok w górę, próbując nas połknąć.
Trzeci z bossów to wielki mech poruszający się na czterech nogach. Uzbrojony w wielki działo strzelające wielkimi kulami ognia lecącymi po łuku. Od czasu do czasu wypuszcza kilka ognistych kulek ze śmigłami, które latają za nami i próbują w nas wlecieć. Na szczęście można je zniszczyć. Dodatkowo posiada wbudowany sześciolufowy karabin maszynowy, z którego rozpyla małe pociski we wszystkich kierunkach lub większe owalne pociski w seriach po trzy sztuki. Jeśli spróbujemy wejść pod niego, wysunie miotacz ognia, którym będzie chciał nas zmieść z powierzchni ziemi, albo po prostu energicznie kucnie, miażdżąc naszego herosa.
Czwarty z bossów to jakaś komiczna hybryda statku i czołgu. Jest to wielki, pancerny statek poruszający się na gąsienicach. Ma zamontowane kilka małych działek strzelających kolorowymi pociskami lecącymi w górę i następnie opadającymi w dół. Dodatkowo ma schowane w przedniej części wielkie działo, które pojawia się, kiedy zniszczymy już wszystkie mniejsze. Strzela ono pociskami wielkości naszego bohatera, które dodatkowo wybuchają, powiększając jeszcze obszar działania tych pocisków
Piąty z bossów to łódź podwodna. Posiada kilka sposobów na pozbawienie nas życia. Wystrzeliwuje różnego koloru kule energii, które lecą we wszystkich kierunkach, albo wylatują na nasz poziom i następnie lecą prosto w naszym kierunku. Do tego może też strzelać wiązką energii z działka zamontowanego na górze kadłuba.
Walka z ostatnim bossem jest podzielona na dwa etapy. Najpierw walczymy ze statkiem kosmicznym w kształcie kuli. Potrafi on strzelać z wysuwanego na dole konstrukcji rdzenia wiązką energii. Od czasu do czasu wylatuje wysoko w górę i przelatuje poziomo, z jednego końca ekranu na drugi strzelając pionowo w dół energetycznymi pociskami. Potrafi też wypuszczać małe latające talerze, które wprowadzają dodatkowe zamieszanie.
Kiedy uda nam się już pokonać latającą kulę, przylatuje wielki statek matka, wciąga kulę do góry i montuje ją w specjalnie przygotowanym do tego celu slocie. Teraz musimy zniszczyć statek matkę, który zasadniczo ma takie same ataki jak poprzednie wcielenie, za to jest znacznie twardszy i potrafi wypluć z siebie dużo więcej latających spodków.
Lokacje, które przyjdzie nam odwiedzić, w Metal Slug 2 są dość zróżnicowane. Zaczynamy na Bliskim Wschodzie odwiedzając, jakąś arabską wioskę na pustyni, potem przenosimy się do jakiś egipskich piramid, następnie prujemy pociągiem, przez coś co wygląda na jakieś europejskie państwo. W dalszej kolejności lądujemy gdzieś w Azji, by następnie przenieść się, w sumie to nie wiem dokąd, jakieś małe miasteczko, w którym docieramy do jakiejś podziemnej bazy naukowej. Ostatecznie lądujemy w jakiejś lodowej krainie. Każda z plansz ma swój specyficzny wygląd i elementy charakterystyczne. Poziomy są stosunkowo długie i przejście całej gry zajmuje średnio wprawionemu graczowi około 50 minut, co jest wynikiem całkiem satysfakcjonującym, biorąc pod uwagę, że akcja toczy się dość szybko i ostatecznie poczucie czasu jest takie, że graczowi wydaje się, że spędził z grą znacznie więcej czasu niż w rzeczywistości.
Pierwsza misja. Zaczynamy na pustyni przy wejściu do jakiejś wioski. Wpadamy do niej i robimy porządek z Arabami, którzy nie wiadomo czemu chcą nam zrobić krzywdę. Plansza jest dość jasna, w końcu dzień na pustyni jest raczej jasny. Chociaż kiedy zapuścimy się, wgłąb wioski, w tajemnicze zaułki, robi się trochę mroczniej. Ogólnie poziom stosunkowo krótki, taki na rozgrzewkę i zapoznanie się z mechaniką gry.
Misja druga jest znacznie mroczniejsza. Zapuszczamy się nocą do wnętrza jakiejś kopalni albo piramid. W sumie to nie wiem. Na początku wygląda to, jak jakaś kopalnia, co dodatkowo sugerują górnicy kopiący w piachu kilofami. Co ciekawe, jeśli miniemy takiego górnika, ten zaczyna kopać szybciej i po chwili wykopuje nam jakiś przedmiot dający punkty. W dalszej części planszy jest trochę piasku, mumie i hieroglify na ścianach, w końcu trafimy też na jakiegoś archeologa z lupą studiującego hieroglify, więc wychodzi, że to jednak wnętrze piramidy. W planszy tej czeka nas trochę platformówkowego skakania.
Misja trzecia w całości rozgrywa się na pociągu pędzącym przez jakieś bezdroża. Ta plansza też jest stosunkowo jasna. Skaczemy po różnych wagonach. Jedne są zwykłymi płaskimi platformami, inne to wagony osobowe, a jeszcze inne towarowe. Ze względu na ukształtowanie tych wagonów czeka nas sporo skakania. Będziemy mogli też w tej planszy polatać sobie samolotem.
Misja czwarta. Lądujemy w jakimś mieście w Azji. Na ulicach stoją samochody, a my możemy niszczyć całe budynki, z których wypada masa jedzenia. Elementem charakterystycznym dla tej planszy jest to, że jeśli zbierzemy trochę jedzenia, nasza postać dramatycznie przybiera na wadze, co skutkuje tym, że poruszamy się znacznie wolniej, a nasza broń trochę zmienia się wizualnie i przybiera nieco na mocy, a zamiast noża, używamy widelca.
Misja piąta. Zaczynamy na ulicach jakiegoś miasteczka. Jest tu również sporo samochodów do rozwałki, które wybuchając, wylatują w powietrze, dzięki czemu my lub wrogowie możemy wyskakiwać wysoko w powietrze. Następnie docieramy do tuneli metra, gdzie musimy uważać na pędzące pociągi i latające tam śmigłowce. W końcu odnajdujemy wejście do jakiegoś tajnego laboratorium, w którym coś wymknęło się spod kontroli i zostało opanowane przez dziwaczne mutanty.
Misja finałowa, czyli szósta. Trafiamy w jakieś mroźne miejsce, gdzie najpierw przeskakujemy po małych wysepkach, następnie trafiamy na upiorny, falujący most, który swoją drogą zawsze kończył moją przygodę z Metal Slug 2 w salonie gier. Nigdy nie udało mi się przejść dalej na jednej blaszce. Następnie trafiamy do jakiejś bazy z łodziami podwodnymi, a potem plądrujemy tunele tej bazy, opanowane przez obcych.
Kilka słów o tym, jak gra wygląda. Jest to stosunkowo młoda pozycja, jeśli porównamy ją do innych, o których pisałem do tej pory, więc siłą rzeczy wygląda zdecydowanie lepiej. Grafika jest ładna, kolorowa i szczegółowa. Postacie są stosunkowo małe, a rozpierducha na planszach bywa spora, przez co czasami można zgubić z oczu swojego herosa. Całościowo jednak gra nawet dzisiaj potrafi wyglądać ładnie. Dodatkowe smaczki pojawiają się czasami w tle, jak choćby ufo porywające krowę w jednej z plansz. Całość jest narysowana w rozpoznawalnym stylu serii Metal Slug i nie ma tutaj się za bardzo, do czego przyczepić.
Postaci animowane są bardzo dobrze. Ruch jest płynny i nie odniesiemy wrażenia brakujących klatek. Wszystkie postaci posiadają zabawne animacje poruszania się, większość żywych przeciwników posiada kilka różnych animacji zgonu, a nasi bohaterowie pozostawieni samym sobie co chwilę wykonują jakieś zabawne akcje. Jednym zdaniem. Metal Slug 2 pod względem oprawy wizualnej robi naprawdę dobre wrażenie nawet dziś, po przeszło dwudziestu latach od premiery.
Muzyka. Pod tym względem Metal Slug 2 też nie ma się czego wstydzić. Muzyka jest klimatyczna, dobrze pasująca do całości. Tam, gdzie trzeba, jest dynamiczna i zagrzewająca do walki, a gdzie indziej wolna i tajemnicza budując napięcie. Muzycy zdecydowanie zrobili robotę jak należy. Utwory przygrywające w tle pasują do lokacji, w których są odgrywane, a wręcz budują ten klimat. Zresztą system Neo-Geo słynął z przyzwoitego udźwiękowienia swoich gier. Utwory przygrywające w tle potrafią nawet wpaść w ucho. Nie wiem, ile w tym zasługi tego, że przechodząc grę kilkadziesiąt razy i słuchając tych samych utworów, wbijają się nam one w głowę, a ile kunsztu muzyków, jednak trzeba powiedzieć, że są utwory z Metal Slug 2, które naprawdę mi się podobają. Co najważniejsze muzyka nie przeszkadza.
Jeśli chodzi o efekty dźwiękowe to oczywiście mamy tu do czynienia z najwyższą półką. Niektóre z tych dźwięków trafiły nawet do popkultury, a zdarzało się, że jakieś sample z Metal Sluga trafiały do hollywoodzkich filmów. Najbardziej rozpoznawalne są oczywiście okrzyki wydawane przez przeciwników, kiedy otrzymują śmiertelną dawkę obrażeń, do tego dochodzą wybuchy, efekty strzelania i całe otoczenie dźwiękowe, które jest naprawdę bogate. Podsumowując oprawa dźwiękowa tej gry stoi na naprawdę wysokim poziomie,
Teraz przejdę do mięska, czyli samej rozgrywki, która w przypadku Metal Slug 2, jak i zresztą całej serii, daje tony miodu. Do sterowania naszą postacią potrzebujemy gałki oraz trzech przycisków. Wiadomo gałka to poruszanie się naszą postacią. Przyciski to strzelanie, skok oraz rzut granatem. Tyle wystarczy, aby zapewnić nam niczym nieskrępowaną rozrywkę. Gdybyśmy nie wiedzieli jak ich używać to przed wyborem postaci gra pokazuje nam samouczek, który powinien rozwiać wszystkie wątpliwości.
Jeśli chodzi o strzelanie, to za każdym razem, kiedy stracimy życie, zaczynamy z podstawowym groszkiem posiadającym nieograniczoną amunicję. Tak samo każdą planszę zaczynamy właśnie z tym strzelaniem. Również, kiedy wykorzystamy całą amunicję z lepszej broni, wracamy do tej podstawowej. Jest to słabiutkie strzelanie charakteryzujące się tym, że każde naciśnięci przycisku to jeden pocisk. Im szybciej naparzamy, tym szybciej strzelamy. Dostępne są w grze też mocniejsze strzelania. Różnią się one między sobą szybkostrzelnością oraz mocą. W sumie dostępne jest pięć rodzajów broni dodatkowej.
Heavy Machinegun. Najczęściej występująca broń w grze. Charakteryzuje się większą mocą i szybkostrzelnością niż groszek. Każde naciśnięcie przycisku ataku to wystrzelenie serii kilku pocisków. Dzięki temu nie musimy naparzać przycisku ataku jak jebnięci. Dodatkowo broń ta jako chyba jedyna może strzelać po skosach. Jej zasięg to cały ekran co też nie jest bez znaczenia. Jeśli chodzi o moc tego strzelania, to nie jest ono jakoś wybitnie mocne, jednak jak wiadomo lepszy rydz niż nic. Podstawowy magazynek tej broni to 200 pocisków. Po pokonaniu Allana O’Neila na ostatniej planszy zostawia on po sobie swój CKM, który też jest tą bronią i zebranie go daje nam 200 pocisków do heavy machineguna.
Kolejną bronią, na jaką się natkniemy, jest Shotgun, czyli strzelba. Jest to najmocniejsza broń w grze, jednak ma bardzo ograniczony zasięg i strzela raczej powoli. Jednak jeśli ktoś znajdzie się w tym zasięgu, to w zasadzie kończy jako strzępki rozlatującego się we wszystkich kierunkach mięsa. Broń zdecydowanie bardziej skuteczna przeciwko żywym przeciwnikom, niż różnej maści pojazdom. Magazynek tej broni to 30 strzałów.
Następny w kolejności jest miotacz płomieni. większy zasięg niż strzelba i jest to około pół ekranu, jednak im dalej, tym jej siła maleje. Z bliska jest jednak zabójcza. Co więcej, kiedy trafimy nią żywego przeciwnika, ten kończy żywot w płomieniach, co wygląda całkiem fajnie. Jednorazowo możemy oddać 30 strzałów z tej broni.
Dalej mamy wyrzutnię rakiet. Jest to broń specyficzna. Możemy wystrzelić jedynie dwie rakiety jednocześnie, a następnie musimy czekać, aż któraś sięgnie celu, aby wystrzelić następne. Przez to nie opłaca się naparzać w przycisk ataku bez opamiętania. Rakiety lecą stosunkowo wolno, a do tego same naprowadzają się na cel. Co prawda tylko w niewielkim stopniu, ale zawsze. Ich zasięg to cała plansza. Są przy tym stosunkowo mocne i całkiem dobrze sprawdzają się przeciwko pojazdom. Eksplozja podczas trafienia potrafi zgarnąć też kilku przeciwników jednocześnie. Magazynek wyrzutni rakieto to 50 pociskow.
Ostatnią i najrzadziej spotykaną w grze jest laser. Jest to dość mocna broń o bardzo małym rozrzucie. Trafia punktowo i spawa przeciwnika wiązką skoncentrowanego światła. Wygląda efektownie, jednak nie jest to jakaś wybitnie przydatna broń. Magazynek zawiera 200 strzałów.
Magazynek broni możemy uzupełnić, zbierając jeszcze raz takiego samego power upa, albo specjalnym przedmiotem podnoszącym ilość amunicji o tyle ile dostalibyśmy, zbierając broń. Jeśli zbierzemy ten przedmiot, posiadając standardowy groszek, otrzymamy po prostu 1.000 punktów.
Poza podstawowym atakiem, możemy wesprzeć się granatami. Zaczynamy standardowo z dziesięcioma sztukami. Czy to po stracie życia, czy na początku planszy. Granat jak to granat. Rzucony leci, odbija się od ziemi i wybucha. Chyba że trafi w cel, to wybucha od razu. Może zebrać kilku przeciwników naraz. Szczególnie przydaje się podczas starć z bossami. Zapas granatów możemy uzupełnić, zbierając specjalnego power upy. Są one w grze dwa. Drugi ma podpis Bomb, ale też jest to uzupełnienie 10 granatów.
Na drugiej planszy możemy znaleźć też przedmiot zamieniający nasze granaty w koktajle Mołotowa. Dzięki tej zmianie nasze granaty nie wybuchają, tylko tworzą rozlewającą się w dwóch kierunkach od miejsca upadku, falę ognia. Zebranie tego przedmiotu podnosi też o 10 sztuk ilość niesionych przez nas granatów.
Oczywiście dodatkowe uzbrojenie nie kończy się na broni i granatach. Czymże byłby Metal Slug, bez tytułowych slugów. W tej odsłonie gry do naszej dyspozycji oddano cztery różne pojazdy. Dzięki nim nie dość, że otrzymujemy większą obronę, bo każdy z pojazdów, no może poza wielbłądem, może otrzymać dwa trafienia i dopiero trzecie go niszczy. Dodatkowo każdy z pojazdów posiada wzmocniony karabin maszynowy oraz mocniejsze granaty. Dzięki temu rozwałka staje się jeszcze przyjemniejsza.
Pierwszym pojazdem, na jaki się natkniemy, jest bojowy wielbłąd uzbrojony w ciężki karabin maszynowy ;) Nie daje on nam żadnego opancerzenia i nie posiada wzmocnionych granatów jednak i tak się przydaje dzięki swojemu działku.
Kolejnym pojazdem, jaki dosiądziemy, jest śmieszny mech. Posiada dwa ciężkie karabiny maszynowe oraz działko wystrzeliwujące pociski dużego kalibru, takie jak czołg. Porusza się on bardzo pokracznie i powoli, jednak znacznie lepiej idzie mu skakanie.
Następny w kolejce jest klasyczny, znany z pierwszej części czołg. Pojawia się w kilku miejscach w grze. Potrafi skakać, ma zamontowany ciężki karabin maszynowy, a do tego może strzelać dużymi pociskami.
Przy czołgu jeszcze na chwilę się zatrzymam, gdyż z nim związane są jeszcze dwa rodzaje pocisków. Domyślnie pociski z działa czołgu lecą najpierw do przodu, a gdzieś w połowie ekranu opadają i spadają na ziemię. Jest jednak w grze przedmiot, który modyfikuje pociski w taki sposób, że lecą one szybciej i przelatują poziomo cały ekran. Przy okazji przedmiot ten dodaje 10 pocisków do naszego arsenału.
Drugi przedmiot działa odwrotnie. Kiedy mamy pociski lecące prosto przez cały ekran, możemy sobie zamienić na te lecące do polowy ekranu, zbierając taki przedmiot.
Ostatnim z dostępnych pojazdów w Metal Slug 2 jest samolot. Co można napisać o samolocie, lata do przodu, potrafi też do tyłu ;) Ma zamontowany ciężki karabin maszynowy i potrafi wystrzeliwać rakiety lecące prosto przed siebie.
To już wszystkie pojazdy dostępne w grze. Związany jest z nimi jeszcze jeden przedmiot. Kanister paliwa. Dzięki niemu nasz pojazd odzyskuje energię. Jeśli przyjmiemy jeden lub dwa strzały i zbierzemy baniaczek z paliwem, nasz pojazd odzyskuje część paska energii, dzięki czemu możemy przyjąć na klatę jeden pocisk więcej. Jeśli zbierzemy go, idąc piechotą, dostaniemy za niego 1.000 punktów.
W kilku miejscach napotkamy nową postać wspierającą nas w naszej walce. Nazywa się ona Rumi Aikawa. Taszczy ze sobą wielki wojskowy plecak i kiedy w niego strzelimy, wypadają z niego różne fanty, jak punkty albo właśnie paliwo do naszego pojazdu. Swoją drogą jeśli na planszy ograbimy rumi z jej fantów, to zostanie ona podliczona na końcu planszy tak, jak dziadkowie, w sensie jeńcy wojenni, których ratujemy po drodze.
Skoro już tak płynnie przeszedłem do przedmiotów, które możemy znaleźć w grze, to muszę powiedzieć, że jest ich naprawdę sporo. Nie będę się rozpisywał o każdym z nich, bo to byłaby przesada, przedstawie je tylko w obrazkach i zatrzymam się przy tych, o których można napisać coś więcej. Ogólnie przedmioty w grze to zwierzątka, jedzenie, czy różnego rodzaju przedmioty użytkowe albo wartościowe. W większości przypadków dają od 100 do 5.000 punktów, ale bywają wyjątki. Są przedmioty, które mogą nam dać 100 punktów, ale czasami gra ma kaprys i daje nam za nie 30, a nawet 50 tysięcy. Prawdę mówiąc, nie wiem, od czego ta wartość zależy. Inne z przedmiotów, najczęściej należące do kategorii żywność, jeśli nie zbierzemy ich wystarczająco szybko, mogą się zepsuć i wtedy dostaniemy za nie 10 punktów
Są też trzy przedmioty, za które od razu dostaniemy 10 punktów. Jest to banan, order oraz hm… kupa, wygląda trochę jak wąż bez głowy, ale nad wężem nie latały by muchy ;)
Są też trzy przedmioty, za których zebranie dostaniemy też 10 punktów, jednak związany jest z nimi pewien trik. Przedmioty te to lampa Alladyna, jajko oraz złota moneta. Jeśli chodzi o lampę, to musimy poczekać chwilę, a wyskoczy z niej Dżin, który po chwili zmieni się w złote monety i jeśli zdążymy je zebrać, to za każdą dostaniemy 6.400 punktów, więc opłaca się poczekać, bo jest tych monet kilka.
Drugim z tego typu przedmiotów jest kurze jajo. Tutaj możemy sobie hodować punkty i zatoczyć całe koło życia kury ;) Jeśli trafi nam się na planszy jajko i nie zbierzemy go od razu, to po chwili wykluje się z niego kurczak. Chodzi on sobie po planszy i nie możemy go zebrać, jednak po kolejnej chwili zamienia się on w dorosłą kurę za 500 punktów. Jeśli jednak nie zbierzemy jej od razu i poczekamy, to kura ta zacznie znosić kolejne jajka, z których mogą się wykluć następne kurczaki. Czasami jednak zdarza się, że jajko zamienia się w zbuka i wtedy możemy je zebrać ale dostaniemy za nie 0 punktów.
Ze złotymi monetami jest tak, że jeśli dostaniemy ich kilka i zbierzemy szybko, to za każdą kolejną dostajemy więcej punktów, czyli za pierwszą jest 10 punktów, za drugą 20, za następna 30 i tak dalej.
Następne są przedmioty dodające nam 100 punktów. Są to jabłko, trzy kolory szlachetnych kamieni, z zastrzeżeniem, że czasami gra może uznać ze zamiast 100 punktów, da nam za nie 30.000. Potem jest jeszcze kotek oraz marchewka i pietruszka.
Jest jeden przedmiot dający 200 punktów. Przedmiotem tym jest chleb. Trzeba jednak zebrać go szybko, bo jeśli tego nie zrobimy, ten spleśnieje i dostaniemy za niego tylko 10 punktów.
Teraz przedmioty dające 300 punktów. Tutaj mamy ich cztery. Golonka, kapusta pekińska, kluski ryżowe oraz list miłosny. Nie ma żadnych ciekawostek związanych z tymi przedmiotami.
Następnie mamy przedmioty dodające nam 500 punktów. Jest ich w sumie też cztery, nie wliczając w to kury, która była podana przy jajku. Przedmiotami tymi są aktówka, żywa ryba, żywy wąż oraz żywa żaba.
Dalej mamy przedmioty podnoszące nasz wynik o 1.000 punktów. Jest ich całkiem sporo, bo aż osiem i są to arbuz, ptaszek wypychający jajo z gniazda, muchomor, pieczony kurczak, dwa gatunki małpy, złota szkatułka, oraz świnia.
Jest też tutaj jeden przedmiot, który musimy zebrać przed upływem terminu przydatności. Jest to jakaś puszka żywnościowa, która po chwili leżenia eksploduje, wylewając z siebie jakąś zieloną maź. Wtedy dostaniemy za nią 10 punktów.
Znajdziemy też dwa przedmioty dające nam 3.000 punktów. Jest to pluszowy miś oraz zestaw owoców. Jednak owoce też trzeba zebrać na czas, bo inaczej spleśnieją i dostaniemy za nie tylko 10 punktów.
Jeden z przedmiotów, który możemy znaleźć w grze daje nam 5.000 punktów i jest to szmaciana lalka.
Teraz przedmioty rzadkie i dające dużo punktów. Jednym z nich jest złoty nietoperz. Pojawia się, kiedy rozwalimy skrzynię, w której się ukrywa. Dostaniemy za niego 30.000 punktów, jednak trzeba się z nim obchodzić ostrożnie, bo można go zabić i wtedy możemy tylko obejść się smakiem.
Drugim takim przedmiotem jest fioletowy kryształ. Za niego dostaniemy aż 50.000 punktów. Możemy go znaleźć na drugiej planszy. W pewnym miejscu możemy znaleźć szkielet jakiegoś poszukiwacza skarbów. Jeśli do niego strzelimy, wyciągnie on w górę rękę trzymającą wspomniany kryształ. Trzeba jednak uważać, bo kiedy podniesiemy ów kryształ, szkielet wyciągnie zza pazuchy podpaloną laskę dynamitu, no i wtedy musimy uciekać, bo wybuch jest dla nas zabójczy.
No i to już wszystkie w zasadzie przedmioty, jakie możemy zebrać. Są jeszcze dwa, ale związane są one z samą rozgrywką. Na drugiej planszy, nasi bohaterowie walczą z mumiami. Jeśli damy się trafić wypluwaną przez nie fioletową chmurą, to nasz bohater nie traci życia, ale zamienia się w mumię. Kiedy jesteśmy mumią, nie możemy używać innej broni niż standardowego groszku i poruszamy się straszliwie wolno. Kiedy będąc mumią damy się trafić ponownie, to nasza postać traci życie. Jest jednak lekarstwo na ten stan. Kolorowy eliksir, po którego zebraniu wracamy do ludzkiej postaci. Jeśli zbierzemy go będąc człowiekiem, dostaniemy za niego 100 punktów.
Na planszy czwartej zaś, jeśli zbierzemy kilka przedmiotów z kategorii żywność, nasza postać nabiera kilogramów i zaczyna poruszać się powoli, za to ma większą siłę i jej broń zmienia trochę wygląd, a zamiast granatów wyrzuca klasyczne, czarne bomby z lontem. Jeśli jednak ten stan się nam nie podoba, możemy w jednym miejscu znaleźć ukryty przedmiot zawierający dietę cud, która przywróci naszego bohatera do pożądanej sylwetki.
Podczas naszych misji uwalniamy też jeńców wojennych. Na salonie nazywaliśmy ich dziadkami ze względu na ich wygląd i długą brodę. Są oni porozmieszczani w różnych miejscach na planszach. Związani, siedzący na ziemi, albo przywiązani do drewnianych pali, czasami wiszący gdzieś pod sufitem powieszeni za ręce. Niektórzy są też poukrywani w różnych dziwnych miejscach i aby ich uwolnić, trzeba chwilę postrzelać w jakieś miejsce. Jeśli biegniemy sobie i strzelając widzimy, że w jakimś nietypowym miejscu pojawiają się rozbłyski jak przy trafieniu w jakieś metalowe przedmioty, jest to znak, że w tym miejscu ukryty jest jeniec. Przeważnie w jednym miejscu jest ich dwóch albo trzech. Uwalnianie jeńców daje nam dwie podstawowe korzyści. Każdy uwolniony jeniec w podzięce wyciąga z portek jakiś bonus. Mogą to być granaty, nowa broń albo po prostu przedmiot dający punkty.
Każdy uwolniony jeniec jest zliczany i pojawia się on w dolnym lewym rogu (dla gracza pierwszego, dla drugiego w dolnym prawym)jako mała ikonka postaci. Na końcu każdej planszy, po pokonaniu bossa podliczane są bonusy. W tym miejscu dostajemy 10.000 punktów za każdego uratowanego jeńca. Dodatkowo, jeśli na planszy pojawiła się Rumi, to za interakcje z nią dostajemy 30.000 punktów. Jeśli uda nam się pokonać bossa będąc w pojeździe, dostajemy 100.000 punktów, a jeśli uda nam się zebrać większość jeńców na danej planszy i pojazd, dostajemy status Great i przytulamy kolejne 100.000 punktów. Jest jeden haczyk. Jeśli w trakcie planszy stracimy życie, to licznik uwolnionych jeńców się zeruje i na końcu planszy dostaniemy punkty tylko za tych jeńców, których zebraliśmy po ostatniej utracie życia.
Pozostając jeszcze chwilę przy jeńcach, to w Metal Slug 2 debiutuje dziadek, wojownik. Po jego uratowaniu nie dostajemy żadnego bonusu punktowego ani broni, ale jeniec ten pozostaje na polu walki, biega za nami i co chwilę wypuszcza hadoukena. Co prawda nie jest to jakieś wielkie udogodnienie i pomoc, ale taki element humorystyczny raczej. Jeniec ten jest nieśmiertelny i pomaga nam do końca misji.
Są jeszcze przedmioty, które możemy rozwalić, ale nie zostawią nam żadnych bonusów. Czasami pozwalają dostać się w niedostępne miejsca, innym razem torują drogę, albo pozwalają ukryć się przed ostrzałem wroga. Do tej kategorii należą na przykład samochody, za którymi możemy się schować, a kiedy staniemy na nich i zostaną zniszczone wyrzucają nas wysoko w górę, dzięki czemu możemy zebrać poukrywane ponad górną częścią ekranu bonusy.
Przedmiotem torującym nam drogę jest wielka czerwona beczka z napisem Danger. Możemy na nią wskoczyć i uwolnić dwóch ukrytych dziadków, ale musimy ją zniszczyć aby ta swoim wybuchem odblokowała nam przejście do dalszej części planszy.
Na piątej planszy pojawiają się też korby z dużą pomarańczową strzałką. Jeśli do nich podejdziemy i zaczniemy kręcić, to po chwili z sufitu spadnie jakiś bonus w postaci strzelania, granatów, albo nawet czołgu.
Pojawiają się też w grze klasyczne pojemniki na bonusy jakim są skrzynie. W skrzyni takiej możemy znaleźć w zasadzie każdy przedmiot jaki pojawia się w grze.
Natrafimy też na swojej drodze przedmioty, które pomagają jednostkom wroga. Są to na przykład barykady ułożone z worków z piaskiem. Wrodzy żołnierze potrafią się za nimi skutecznie schować. Barykady takie możemy niszczyć, jednak są one bardzo wytrzymałe.
Jeszcze inne barykady stanowią siedlisko żołnierzy wroga i wyłażą oni z nich w sporych ilościach. Są to na przykład autobus transformer albo remontowana w suchym doku łódź.
Znajdziemy też w grze przedmioty, które nie służą do niczego. Możemy je po prostu zniszczyć i tyle. Na przykład taki wóz.
Ostatnim, może nie przedmiotem, o którym chcę napisać, jest tajemniczy bobas, pojawiający się na planszy pierwszej. Pełza on sobie na czworaka i nie wiadomo czemu się on tam znalazł. Można w niego rzucić granatem i wtedy przeleci kawałek, koziołkując w powietrzu. Widziałem nawet filmik na YouTube, gdzie ktoś eskortował go do końca planszy, aż do samego bossa. Bobas po prostu wyszedł za prawą krawędź ekranu i zniknął.
To już wszystkie przedmioty, jakie pojawiają się w Metal Slug 2. Jeśli chodzi o samą rozgrywkę, to jest to klasyka gatunku run’n’gun. Biegniemy sobie w prawo, beztrosko rozwalając hordy przeciwników atakujących nas z każdej strony. Z ziemi, z wody, z powietrza. Nie możemy czuć się bezpiecznie. Możemy też oczywiście skakać po platformach i różnego rodzaju przeszkodach wynikających z ukształtowania terenu. Jak pisałem wcześniej, możemy się wspierać granatami oraz pojazdami. Mechanika gry zorganizowana jest w taki sposób, żeby grało się przyjemnie, aczkolwiek im dalej w las, tym ciemniej, to znaczy poziom trudności się zwiększa i dwie ostatnie plansze są już naprawdę wymagające. Mnie osobiście nigdy nie udało skończyć się tej gry na jednej blaszce. Jak wspominałem przy okazji opisu misji finałowej, maksymalnie udało mi się dojść to koszmarnego, falującego mostu, który był dla mnie zaporą nie do przebycia.
Oczywiście rozgrywka nabiera rumieńców, kiedy zasiadamy do gry w dwie osoby i siejemy rozpierduchę z kumplem. Adrenalina i salwy śmiechu gwarantowane. Co prawda gra nie oferuje jakiś specjalnych akcji, które wymagają do odpalenia dwóch graczy, jednak jak wiadomo, zawsze dobrze jest mieć wsparcie w postaci drugiego gracza.
Pomału zbliżamy się do końca tego i tak już przydługiego tekstu, więc tylko w kilku zdaniach podsumuję Metal Slug 2. Jest to naprawdę solidny kawałek beztroskiej rąbanki. Nawet po tak dużym czasie od premiery potrafi dawać sporo frajdy. Oprawa wizualna i dźwiękowa stoją na wysokim poziomie i jeśli ktoś nie miał jeszcze styczności z tą serią (są tacy? ;) ) to zdecydowanie polecam. Na pewno zabawa będzie przednia. Tym bardziej, że gry z tej serii można dostać za jakieś śmieszne grosze, a na posiedzenie z kumplami przy piwku będzie to na pewno idealne rozwiązanie.
Teraz jeszcze dla najwytrwalszych, którym nadal jest mało, albo chcieliby zobaczyć, jak gra prezentuje się w akcji, podaję link do filmiku, na którym lamię sobie beztrosko.
To wszystko na dzisiaj. Dziękuję za poświęcony czas i mam nadzieję, że nie uważacie go za zmarnowany. Trzymajcie się i do zobaczenia w następnym odcinku Wozu Drzymały. Dziśiaj w ankiecie już tylko dwie opcje do wyboru, co oznacza, że to już ostatnia ankieta w tym sezonie, co z kolei mówi nam, że nieuchronnie zbliżamy się do końca tej wycieczki.