Reanimacja trupa, czy powitanie dawno niewidzianego kumpla? Powroty serii, na które czekaliśmy zbyt długo

BLOG
1637V
user-43776 main blog image
Sobstus | 19.04.2023, 05:58
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

(Wychodzi na scenę, dwa razy puka w mikrofon)

Dzień dobry.

Dzisiejszy blog pragnę poświęcić tematyce, która prawdopodobnie nigdy nie była poruszana w polskiej prasie, a wydaje mi się na tyle ciekawa, że jest warta wzmianki.

Rozstania i powroty są obecne wszędzie i nasza branża nie jest wyjątkiem. Są serie, które od nas odeszły na różne sposoby. Jedne umarły śmiercią naturalną i zostały zakopane na pustyni historii, drugie mają prawa wydawnicze zakręcone jak polski system podatkowy i nijak nie idzie ich wydać, a jeszcze inne są znakiem czasów, w których zostały wydane i po prostu nie odnalazłyby się na obecnym rynku.

Jednakże są też serie, które wróciły do nas po latach. Część została wyciągnięta z dna najniższej półki w ostatniej szafie, a my byliśmy zaskoczeni, że ktoś o danej marce jeszcze pamięta. Kolejne zostały odkopane z cmentarzyska historii, a ich powrót zza grobu był dla nas przerażający. Jeszcze inne wróciły zupełnie niespodziewanie jak wędrowiec po długiej podróży i przywitaliśmy je jak starego przyjaciela (ten opis posłuży mi jako skala w kwestii powrotu danej marki).

Dziś poruszymy temat tychże powrotów. Z racji ilości materiału, w tym tekście zapoznamy się z dzesiątką gier, które wróciły co najmniej po 10-ciu latach. Postaram się również przytoczyć przede wszystkim gry znane polskim graczom.

Zapraszam do lektury.

 

10. DOOM II: HELL ON EARTH (1994) / DOOM 3 (2004)

CZAS PRZERWY: 10 LAT

RODZAJ POWROTU: ZASKAKUJĄCY (NAJNIŻSZA PÓŁKA W OSTATNIEJ SZAFIE)

Zestawienie zaczynamy serią, która ma szczególne miejsce w sercach wielu graczy. DOOM to kamień milowy w dziedzinie pierwszoosobowych strzelanin, znanych wtedy jeszcze pod skrótem FPP (First Person Perspective). Powodował zazdrość Amigowców, ból dolnej części pleców obrońców moralności i opad szczeny u całej reszty. To pierwszy shooter, w którym nacisk położono na korzystanie ze schodów, przeplatanie się pomieszczeń niskich i wysokich, odsyłanie ogromnej liczby niemilców do czeluści Piekieł i hektolitry krwi, która tryskała z każdej strony.

I chociaż seria była bardzo nowatorska i innowacyjna, co potwierdziła wspomniana druga część, w której było "to samo, tylko więcej i lepiej", trafiła na półkę i musiała poczekać na lepsze czasy. Czekaliśmy aż 10 lat i uważam, że zdecydowanie było warto. Chociaż na początku ortodoksyjni fani serii psioczyli na pójście w stronę horroru i ciemną scenerię (nie można było trzymać latarki i broni naraz), zrobiło to serii dobrze. Gdyby tylko ta latarka była zamocowana na stałe już w podstawce, byłoby idealnie (zrobiono to dopiero w remasterze BFG Edition z 2012 roku).

 

9. STREET FIGHTER III (1997) / STREET FIGHTER IV (2008)

CZAS PRZERWY: 11 LAT

RODZAJ POWROTU: ZASKAKUJĄCY (NAJNIŻSZA PÓŁKA W OSTATNIEJ SZAFIE)

Ja wiem, że po drodze między jedną a drugą częścią wyszło kilka Street Fighterów, ale to były cały czas te same gry. Jedyną zmianą była większa ilość zawodników w każdym kolejnym wydaniu. W tamtych czasach nie istniały DLC możliwe do pobrania z internetu, więc trzeba było wyciągać kasę od graczy w inny sposób.

Niemniej jednak, na nową, pełnoprawną część Ulicznego Wojownika, przyszło nam czekać aż 11 lat. W IV części seria w końcu trafiła w trójwymiar (dokładniej w tzw. 2.5D), co można powiedzieć, wyszło jej na dobre. Osobiście nigdy nie przepadałem za tym tytułem (zdecydowanie wolę Mortal Kombat), ale jednak i ja uważam, że 11 lat oczekiwania, to zdecydowanie za długo. Miłośnicy Guile'a i ekipy musieli sporo czasu się wstrzymywać z okładaniem się po ryjach. No chyba że przez ten czas trenowali na żywo.

 

8. AMERICAN MCGEE'S ALICE (2000) / ALICE: MADNESS RETURNS (2011)

CZAS PRZERWY: 11 LAT

RODZAJ POWROTU: PRZERAŻAJĄCO-ZACHWYCAJĄCY (ODKOPANA Z CMENTARZYSKA GROWEJ HISTORII/WĘDROWIEC PO DŁUGIEJ PODRÓŻY)

Powrót na który nikt nie czekał, a którego wszyscy chcieli. Gdy zdecydowana większość pogodzona z losem Alicji, postanowiła ją zakopać na cmentarzysku growej historii, ta niespodziewanie wystawiła rękę z ziemi i okazało się, że dostała sequel. Co lepsze - był on zaskakująco udany. Ponowna wizyta w Krainie Czarów i spotkanie starych znajomych po latach, były naprawdę przyjemne, oczywiście na swój sposób.

Pierwotnie zapowiedziana jako trylogia, seria ostatecznie zakończyła życie po drugiej części. Niestety wg informacji zasłyszanych tu i ówdzie, EA (właściciel praw do marki) nie jest zainteresowane stworzeniem trójki, prawdopodobnie ze względu na tragiczną sprzedaż Madness Returns. A szkoda.

 

7. DIABLO II (2000) / DIABLO III (2012)

CZAS PRZERWY: 12 LAT

RODZAJ POWROTU: ZACHWYCAJĄCY (WĘDROWIEC PO DŁUGIEJ PODRÓŻY)

Diablo ma szczególne miejsce w sercach polskich graczy. Do tej pory pamiętam zachwyty i wszelkie ochy i achy w czasie premiery drugiej części. Na sukces tejże w kraju nad Wisłą, złożyło się kilka czynników. Pierwszym z nich była znakomita historia, która do tej pory jest jedną z ciekawszych, jeśli idzie o gry wideo. Drugim z powodów takiego stanu rzeczy, jest polonizacja, która była bardzo profesjonalna, świetnie pozwalała poznać ww. historię i wczuć się w klimat gry (Rysław, pozdrawiam :) ). Trzecim były rzesze niemilców do ubicia (włącznie ze świetnie zaprojektowanymi bossami) i tony skarbów do zebrania, które w przeciwieństwie do wielu innych przedstawicieli gatunku, były naprawdę ciekawe i nie stanowiły typowej zapchajdziury. Kolejnym był Battle.net i rozgrywki sieciowe, przy których wielu graczy zarwało niejedną nockę. Wydany rok później dodatek o podtytule "Pan Zniszczenia" dał nam więcej tego samego i tylko nas utwierdził w tym, że Diablo II było bardzo dobrym tytułem i rządziło niepodzielnie na wielu komputerach w Polsce.

Lata mijały, a stary władca, jak wszystko na tym świecie, kiedyś musiał odejść. Gorączkowo rozglądano się za jego następcą. Został on zapowiedziany dopiero w 2008 roku i kazał czekać na siebie jeszcze 4 długie lata. Dla wyposzczonych fanów gatunku, to była wieczność. Ale gdy już nastał 15 maja 2012 roku, czyli dzień premiery trzeciej części, okazało się, że warto było czekać. Nowy władca nie tylko nie roztrwonił schedy po ojcu, ale do starych, dodał wiele nowych rozwiązań. Co prawda było trochę marudzenia na zbyt kolorowy styl graficzny, niepasujący do Diablo, ale który władca ma same zalety? Zresztą, oceny na poziomie 9/10 tylko potwierdziły, z jak konkretnym tytułem mamy do czynienia.

 

6. DOOM 3 (2004) / DOOM (2016)

CZAS PRZERWY: 12 LAT

RODZAJ POWROTU: ZASKAKUJĄCY (NAJNIŻSZA PÓŁKA W OSTATNIEJ SZAFIE)

ID Software nie rozpieszcza graczy. Każą na siebie czekać jak dziewczyna, po którą przyjechałeś, żeby ją zabrać na randkę. Czekanie przeciąga się w nieskończoność, ale gdy w końcu masz możliwość położyć na niej łapy (grze, nie dziewczynie, zboczeńcy ;) ) to od razu wiesz, że było cholernie warto. I tak samo było z DOOMem z 2016 roku. Pierwotnie zapowiedziany jako część czwarta, ostatecznie skończył bez numerka w tytule. Skończył także z horrorem i wrócił do tego, co umie najlepiej - siania rozpierduchy! I udowadniał, że jest jak Jaguar - bezkonkurencyjny w swojej klasie.

 

5. DUKE NUKEM 3D (1996) / DUKE NUKEM FOREVER (2011)

CZAS PRZERWY: 15 LAT

RODZAJ POWROTU: PRZERAŻAJĄCY (ODKOPANA Z CMENTARZYSKA GROWEJ HISTORII)

Odkopano trupa, zakopano trupa. Choć to największy kozak i babiarz w galaktyce, jego zapowiadany w chwale powrót, to było koncertowe wyrżnięcie się na czerwonym dywanie i rozwalenie sobie gęby.

Wydany w 1996 roku Duke Nukem 3D był świetny i ustalił pewne standardy w swoim gatunku (szczególnie w kwestii interakcji z otoczeniem i humoru w grach). Następca (Duke Nukem Forever) został zapowiedziany rok później i coraz to bardziej przesuwano jego premierę. W końcu gdy nawet najwytrwalsi fani dali sobie spokój i zadawało się, że wszyscy już o Duke'u dawno zapomnieli, Gearbox Software postanowiło reaktywować DNF i przedstawić Księcia nowemu pokoleniu graczy.
Jak to wyszło? Cóż, nie wyszło. Nie dość, że sama gra była totalnym paździerzem, to zrobienie protagonisty z bohatera żywcem wyjętego z poprzedniej epoki, okazało się być totalną klapą. W dzisiejszej branży pełnej poprawności politycznej i polityki "kochania wszystkich", nasz ulubiony macho, niestety się nie odnalazł. Nie oszukujmy się: ten napakowany testosteronem, z ego większym niż Burj Khalifa męski mężczyzna, nie pasuje do dzisiejszych czasów. Duke dla mnie zawsze będzie ikoną lat '90-tych i niech tak pozostanie.

 

4. PSYCHONAUTS (2005) / PSYCHONAUTS 2 (2021)

CZAS PRZERWY: 16 LAT

RODZAJ POWROTU: ZACHWYCAJĄCY (WĘDROWIEC PO DŁUGIEJ PODRÓŻY)

Seria o której ze wszystkich tu wymienionych wiem najmniej, ale jednak swego czasu sporo o niej słyszałem. Pamiętam jak w 2005 roku, jedynka namieszała na rynku. Pokazała to, co ma w głowie Tim Schafer, jednocześnie odsłaniając jego niesamowity talent do tworzenia ciekawych światów i niebanalnych rozwiązań. Gra zdobyła co prawda kilka branżowych nagród (w tym nagrodę BAFTA za najlepszy scenariusz) i była bardzo chwalona przez graczy, ale jej sprzedaż była tak słaba, że przysporzyła ogromnych problemów wydawcy, firmie Majesco Entertainment. W konsekwencji dwójki nikt nie chciał wydać, mimo wielkiej chęci stworzenia jej przez Schafera. Każdy potencjalny wydawca zasłaniał się zbyt dużym ryzykiem. W końcu przyszedł ten zły, niedobry Microsoft, wykupił twórców - firmę Double Fine Productions i pozwolił ukończyć drugą część.

Czy był to powrót udany? Zdecydowanie. Gracze pokochali dwójkę jeszcze mocniej niż jedynkę. Co więcej, dali to odczuć Timowi i spółce, głosując portfelami. Sprzedaż na poziomie 1.7 miliona kopii była bardziej niż zadowalająca, zważywszy na pewną niszowość tytułu. Schafer ma wciąż głowę pełną pomysłów i nadal nie ma dość. Ale czy trójka w końcu powstanie? Czas pokaże.

 

3. METROID FUSION (2002) / METROID DREAD (2021)

CZAS PRZERWY: 19 LAT

RODZAJ POWROTU: ZASKAKUJĄCO-ZACHWYCAJĄCY (NAJNIŻSZA PÓŁKA W OSTATNIEJ SZAFIE/WĘDROWIEC PO DŁUGIEJ PODRÓŻY)

Jedna z tych mniej kochanych marek Nintendo, która ma rzesze fanów na całym świecie. Pierwotnie zapowiedziana na Nintendo DS, ze względu na zbyt małą moc obliczeniową konsolki, trafiła na dłużej nieokreślony czas do zamrażarki. Gdy wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że Metroid Dread zostanie już w niej na zawsze, Wielkie N niespodziewanie zapowiedziało Dreada na E3 w czerwcu 2021 roku, podając jako datę wydania 8 października tego samego roku.

I cóż mogę rzec: to był powrót, jakiego ta marka potrzebowała. Solidny platformer, z mnóstwem przeciwników do pokonania i tajemnic do odkrycia. Główny przedstawiciel gatunku Metroidvanii ma zawsze bardzo wysoko zawieszoną poprzeczkę i zawsze ją przeskakuje z gracją i wdziękiem. Ale mając za protagonistkę nieziemsko piękną Samus Aran, a za dewelopera cholernie uzdolnione studio MercurySteam, nie mogło być inaczej.

Wspaniały kawał kodu, który wciąga tak samo, jak poprzednie części.

 

2. THE LEGEND OF KAGE (1985) / THE LEGEND OF KAGE 2 (2008)

CZAS PRZERWY: 23 LATA

RODZAJ POWROTU: PRZERAŻAJĄCO-ZASKAKUJĄCY (ODKOPANA Z CMENTARZYSKA GROWEJ HISTORII/NAJNIŻSZA PÓŁKA W OSTATNIEJ SZAFIE)

Nikt nie chciał, nikt nie potrzebował, a wyszedł z tego całkiem grywalny szpil. Druga część "Gościa chodzącego po drzewach", jak to nazywaliśmy grę dostępną na składance typu "999 in 1", okazała się być bardzo przyjemnym tytułem. Osobiście uważam, że lepiej by było, aby gra została wydana jako nowe IP. Wydawanie jej pod szyldem znanej niegdyś marki, jeszcze do tego lubianej wśród graczy, spowodowało wygórowane oczekiwania, którym nijak nie szło sprostać. W konsekwencji gra sprzedała się tak sobie. Poza tym młodzieniaszek, którym był nasz bohater w 1985 roku, w 2008 już podchodził pod wiek dojrzały. W takiej sytuacji, powinien reklamować tabletki na powiększenie penisa serce, a nie skakać jak małpa po drzewach.

 

1. WASTELAND (1988) / WASTELAND 2 (2014)

CZAS PRZERWY: 2 POKOLENIA GRACZY 26 LAT (!!!)

RODZAJ POWROTU: ZASKAKUJĄCY (NAJNIŻSZA PÓŁKA W OSTATNIEJ SZAFIE)

Absolutny rekordzista zestawienia. 26 lat to kawał czasu (niektórzy w tym czasie zdążyli się urodzić i nawet dziecko zrobić), a w branży gier wideo to nawet nie epoka, a cała era. W tym czasie zmieniło się absolutnie wszystko: od grafiki, przez trendy, na mechanikach skończywszy. Gdy Brian Fargo (twórca pierwszej części) zapowiedział kontynuację, wielu graczy uznało to za przedwczesny żart primaaprilisowy. Okazało się jednak, że mówił na poważnie i utworzył zbiórkę na Kickstarterze, która była olbrzymim sukcesem (cel $900.000 udało się osiągnąć w 43 godziny). Podczas gdy zdecydowana większość takich powrotów nie wiąże się z niczym dobrym, Wasteland 2 został bardzo ciepło przyjęty. Wiele osób chwaliło dwójkę za świetny gameplay i tonę miodu, którego tytuł dostarczał w tej samej ilości, co jedynka. Łatka "ojca Fallouta" też swoje zrobiła, ponieważ część graczy zaopatrzyła się w ten tytuł właśnie z tego powodu. I śmiem twierdzić, że Wasteland w niektórych kwestiach, zjada wcześniej wspomnianego na śniadanie.

Ale to już temat na zupełnie inny artykuł.

 

(Tak, na screenach są pierwsza i druga część tej samej serii)

 

Jak sami widzicie, są powroty nieudane, połowiczne i spektakularne. Dlatego zawsze warto dać szansę staremu kumplowi po latach. Bo chociaż oko już nie tak sprawne, a włosy już nie tak bujne jak kiedyś, to może się okazać, że będziemy się z nim równie dobrze bawić jak za młodu.

No chyba że wrócił, a go pochowali kilka lat temu. Wtedy wal łopatą, bo padem i piwem już go nie uratujesz. ;)

 

Ave!

Oceń bloga:
58

Komentarze (31)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper