Reklama

Mistrzostwa Świata w Sensible Soccer w Polsce! Relacja z imprezy

BLOG
1677V
Mistrzostwa Świata w Sensible Soccer w Polsce! Relacja z imprezy
Neuroup | 21.08.2015, 19:16
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Jestem osobą, która na proste pytanie, jaka jest najlepsza gra sportowa na komputery, bez wahania odpowie - "Sensible World Of Soccer". Dlatego z ogromną przyjemnością opowiem Wam jak było na mistrzostwach świata w Sensi Days, które odbyły się w dniach 30.07-2.08 w Lubinie!

Przede wszystkim musicie wiedzieć, że uwielbienie dla tej gry to nie jest polska specjalność, ta gra jest uwielbiania w całej Europie i pewnie w kilku miejscach po za nią. Event, w którym uczestniczyłem to dopiero druga taka impreza w Polsce! Musicie też wiedzieć, że chętnych miast do organizacji mistrzostw nie brakuje. Ale po kolei.

Miałem okazję do Lubina jechać z jednym z współorganizatorów, dlatego z Warszawy wyruszyliśmy już o 7 rano w piątek na dwa samochody. Załadowani po brzegi Amigami i starymi pecetami.
Podróż przebiegała bardzo sprawnie i cały czas dwoma pasami. Był tylko jeden mały problem w związku z obiegową opinią, że "Polska w ruinie". Trafiliśmy na nowo oddaną drogę expressową S-8 i wszystko byłoby super, gdyby nie mała tabliczka z informacją, że następna stacja benzynowa jest za 158 km. Zabolało, tak bardzo, że nie pozostało nam nic innego jak zjechać z expresówki i poszukać jakiegokolwiek pit-stopu. Tutaj bardzo przydatne okazała się funkcja "meldowania się na fejsie". Po uzupełnieniu kalorii i pozbyciu się płynów, już bez problemu wyruszyliśmy w dalszą podróż.



Przybywamy na miejsce i wita nas bardzo wysokiej klasy hotel Baron. Tutaj warto powiedzieć o kosztach całej imprezy. Musicie wiedzieć, że to nie było jakieś spotkanie przy piwie i Amidze z Sensible w tle, a najprawdziwsze mistrzostwa świata. Żeby ubiegać się o taką imprezę trzeba spełnić kilka wymogów. Pierwszy z nich jest taki, że maksymalna cena wejściówki to 100 euro i trzeba uczestnikom zapewnić kilka rzeczy, takich jak:
- nocleg, w tym wypadku od piątku do poniedziałku
- 3 pełne posiłki w ciągu dnia
- nielimitowana ilość napoi słodkich i wody
- transport z lotniska i z powrotem dla tych, co się zdecydują na podróż samolotem
- piwo za free
- przekąski w trakcie turnieju
- inne atrakcje

Wiem, wiem, pierwsza co się rzuca w oczy to piwo za darmo, ale pozwólcie, że o tym napisze później.
Po zalogowaniu się do pokoju, postanowiłem się rozejrzeć po party place.



Do naszej dyspozycji była bardzo duża sala bankietowa, na której bez problemu można było rozmieścić wszystkie osiem stanowisk do gry, bo tyle było grup. Znalazło się miejsce dla wersji xboxowej i amigowej klasycznej.

Organizatorzy pierwszego dnia zapewnili nam atrakcje w postaci zwiedzania stadionu Zagłębia Lubin wraz z rzecznikiem klubu. Szkoda, że tak późno się zebraliśmy, bo nie wyszedł pierwotny plan, czyli przyjrzenie się treningowi pierwszej drużyny. Ktoś z Was może powiedzieć, jaka to atrakcja zwiedzanie stadionu, ale trzeba pamiętać, że 99% uczestników tej imprezy oprócz tego, że są maniakami SWOS, pasjonują się także zwykłą, analogową piłką :)

A po drugie, akurat Lubin może się pochwalić stadionem i bazą treningową, która na mnie zrobiła wrażenie, tak samo jak na Niemcach, Duńczykach i innych gościach z zagranicy, którzy pomimo Euro 2012, pewnie mieli inne wyobrażenia na temat stadionów spoza dużych miast. Pierwszy duży plus dla organizatorów.

Po powrocie do hotelu czekała już na nas kolacja. Późnym wieczorem, gdy już prawie wszyscy dojechali na miejsce, odbyło się uroczyste otwarcie imprezy i losowanie grup z koszyków. Tak, tak, każdy zawodnik ma swój ranking "klubowy", wszyscy zawodnicy zostali podzieli na 8 koszyków, w którym znajdowało się po 8 zawodników. Jak się domyślacie, trafiłem do ostatniego koszyka, czyli w świecie SWOS miałem reputacje pokroju San Marino i Wysp Owczych :) Wyniki losowanie przyjąłem bez żadnych emocji, bo nie miałem zielonego pojęcia o żadnych z moich przeciwników. Jedyne co mnie zaskoczyło to fakt, że wszyscy mnie kojarzyli z ksywy, a ja nikogo :) Resztę wieczoru spędziłem na rozmowach przy piwie, ale bez szaleństwa, żeby następnego dnia być do życia.

 

 
 

Następny dzień zacząłem od śniadania i dowiedziałem się, że jeszcze mam 3 h wolnego czasu na odpoczynek i koncentrację. Żałuję, że tego czasu lepiej nie spożytkowałem. O 14:00 wszyscy zaczęli maraton grania w SWOS. W jednej grupie 8 zawodników, do tego z każdym mecz i rewanż, co w samej grupie daje nam 14 meczy. Powiem szczerze, przed Sensi Days miałem przyjemność kilka razy zagrać z wymiataczami, którzy regularnie grają na takich imprezach. Moja strategia na mistrzostwa była dość prosta. Jak najmniej dostać w plecy i strzelić jedną bramkę, a jakbym już strzelił dwie, to by było super. W sobotę graliśmy w wersję pecetową, czyli nie na joystickach, a na keypadach.
Gram pierwszy mecz i widzę, że nie jest najgorzej i gdyby nie fakt, że spowodowałem dwa karne to mecz mógłby się skończyć bramkowym remisem.  Chwila nieuwagi i sensacja staje się faktem! Nie jestem na ostatnim miejscu, wygrałem kilka meczy i jestem z realnymi szansami na wyjście z grupy.

Przede mną mecz z Marko z Bułgarii, który był rozstawiony na pierwszym miejscu w grupie. Oczywiście tutaj nie było miejsca na jakąkolwiek sensację, ale kilka strzałów udało mi się oddać.
W międzyczasie była przerwa obiadowa, która była podzielona na grupy, żeby każdy miał taką samą ilość odpoczynku.


Koniec meczy grupowych i stało się! Skazany na pożarcie wychodzi z grupy i trafia do 1/48 finału. Ten sukces miał miejsce 1 sierpnia i jak się domyślacie w dalszej części turnieju trafiłem na Niemca o ksywce Pino. Na nikogo innego nie mogłem trafić. Pierwszy mecz i Niemiec w szoku, jak ich cała reprezentacja. Wygrałem 3:1!! Tutaj taka mała dygresja. Gdy po sali lotem błyskawicy rozeszła się informacja, że Niemiec dostał w plecy, w ciągu minuty cała reprezentacja zaczęła mu dopingować. Bardzo smutny był fakt, że mnie dopingowało tylko kilku Polaków. W ogóle to bardzo przykre, że nie mogłem liczyć na "solidarność" i podczas drugiego meczu, momentami czułem się jakbym grał na wyjeździe. Przede mną drugi mecz i mam jasne postanowienie. Najlepszą obroną jest atak! Nie przewidziałem jednej rzeczy, że obrona Niemca i jej bramkarz, będzie miał "dzień konia". Huraganowe ataki na nic się zdały, przegrałem 2:0. A więc przed nami 3 decydujący mecz. W tym momencie byłem już wrakiem, z powodu nerwów i zmęczenia fizycznego. Jak dla mnie trzeci meczy to był dosłownie "mecz na wodzie". Było w nim wszystko, dramaturgia, niesłychane emocje i cios za ciosem. Ostateczny wynik to moja porażka 6:4 i już po samym wyniku, możecie się domyśleć, że dałem z siebie wszystko. Wielka szkoda, w szczególności w taki dzień.

Ale respekt i szacunek wśród naszych i u przeciwników zdobyty. Musicie wiedzieć, że Niemcy są potęgą nie tylko w normalnej piłce, ale również tej w wydaniu SWOS. Gdy już udało mi się osiągnąć, więcej niż to było w moich marzeniach, dalsze części "drabinki" wykorzystałem na dochodzeniu do siebie. Musicie wiedzieć, że taki turniej jest mocno wyczerpujący, jest to maraton, w którym co 20 minut ma się około 3-4 minutowy ogromny wysiłek i stres. Tutaj, parę słów o dostępnym piwie. Ja obrałem taktykę, niespożywania alkoholu podczas turnieju gdy grałem. Ktoś może powiedzieć, że to bardzo słusznie, że alkohol nie pomaga. Z drugiej strony, spotkałem się z opiniami, że wręcz przeciwnie, zmniejsza stres i momentami pozwala na odważniejsze posunięcia taktyczne. Na mistrzostwach gracze podzielili się na dwie grupy, wspomagających się piwem (warto podkreślić słowo wspomagających) i nie. Ja nie do końca uważam, że moja taktyka była słuszna, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że w normalnym sporcie alkohol jest środkiem dopingującym.


Wróciłem na fazę ćwierćfinałową, która odbywała się już na rzutniku. Pocieszające był fakt, że w tej fazie spotkałem aż dwóch graczy z mojej grupy :) Nadszedł czas finału, w którym spotkał się Błażej i jak wiadomo Niemiec. Jak dla mnie nasz rodak przez cały turniej prezentował poziom galaktyczny, ale z drugiej strony, już sam fakt, że Polak doszedł do finału był sporą sensacją. W meczu finałowym, Błażej, który ma około 22 lat, jak dobrze pamiętam, naciskał i oddawał strzały przez 95% meczu. Jak to w piłce bywa, Niemiec oddał jeden strzał i wpadło. Pomyślałem sobie, że to w drugim meczu musi się udać i mistrzostwo będzie nasze. Niestety w drugim pojedynku, powtórka z pierwszego, znowu w plecy 1:0. To nie tak, że przeciwnik miał szczęście, a nasz reprezentant pecha. On miał dopracowaną do perfekcji taktykę. Najlepszym podsumowaniem całego finału był fakt, że gdyby Polak wygrał to mielibyśmy sensację, a bukmacherzy typowali zwycięstwo Niemca.


Tak się właśnie zakończył pierwszy dzień mistrzostw świata w SWOS. Do drugiego dnia podchodziłem z dużym entuzjazmem z powodowanym faktem, że będę grał na Amidze. Nie przewidziałem, że drugiego dnia będę gigantycznie zmęczony i ekran ustawiania taktyki kojarzył mi się z bólem. Również nie przewidziałem, że tak bardzo przyzwyczaję się do keypada i jak miałem okazję grać na Joysticku, to jakbym musiał uczyć się go od nowa. Przyznam się szczerze, że nie dałem rady i nie wyszedłem z grupy. Ale to tylko moja wina, bo źle się przygotowałem do mistrzostw pod względem fizycznym i psychicznym. No i trzeba być szczerym, że dla większości uczestników, wersja pecetowa była rodzajem rozgrzewki i na serio zaczęli traktować wersję na Amigę.

Równolegle z wersją amigową odbywał się turniej na Xboxa i to w wersję amerykańską, czyli z grafiką i wyglądem rodem z Amigi. W obydwu turniejach nie popisałem się i mogłem osiągnąć o wiele więcej. Bardzo się cieszę, że mój nowo poznany kolega na turnieju, doszedł do finału w wersji na Xboxa, w którym spotkał się z Błażejem...

Tak pierwszego jak i drugiego dnia, do finału doszedł Błażej i jak się domyślacie, spotkał się z nikim innym jak z Niemcem. Tylko, że tym razem nasz rodak, niesiony dopingiem wszystkich Polaków na turnieju, wygrał i ten piękny puchar trafił w nasze ręce. Mogliśmy zacząć śpiewać "Puchar jest nasz".

Resztę wieczoru po ceremonii zamknięcia mistrzostw, spędziliśmy na wspólnej międzynarodowej zabawie. Następnego dnia po śniadaniu, wyruszyliśmy do Warszawy, tylko, że już wiedzieliśmy, że czeka nas odcinek 158 km pustyni.

Podsumowując: Miałem ogromną przyjemność uczestniczyć w bardzo profesjonalnej imprezie, na najwyższym poziomie. Widać, że organizacja mistrzostw na najwyższym poziomie - i to nieważne czy Euro 2012, w siatkówkę czy w SWOSa - stała się naszym narodowym dobrem. Organizatorzy robili wszystko, żeby każdy wrócił z uśmiechem na ustach do domu. Wszystko było przemyślane i przewidziane, co na imprezach z komputerami nie zawsze się udaje. Każdy z uczestników podkreślał, że takiej organizacji i atmosfery się nie spodziewał i był zachwycony. Czy można było coś lepiej zrobić? Oprócz tego, żeby było więcej backupowych komputerów, bo z jednym były problemy, to nie. Organizatorzy przewidzieli nawet specjalny punkt serwisowy, jakby ktoś chciał naprawić swój keypad, albo Joystick.


Na początku myślałem, że fakt wydania 100 euro to dość wysoka cena, ale patrząc, że miałem zapewnione wszystko od noclegu, poprzez pełne wyżywienia, napoje i nielimitowaną ilość piwa, to ta cena była promocyjna i z tego co wiem to organizatorzy nie mogli pobrać więcej od uczestników.
Tak, ta impreza służyła promocji miasta Lubin i nikt nie miał pomysłu nabijanie kasy na miłośnikach retro i SWOS. Czy była jakaś rzecz, która mi się nie podobała? Jakby nie patrzeć jechałem na imprezę mocno związaną z piłką nożną i bardzo chciałem zabrać swoją klubową koszulkę, ale od jednego z organizatorów usłyszałem, żebym tego nie robił, bo nie wolno. Szkoda, że zakaz występowania w koszulkach klubowych, obowiązywał tylko Polaków. Naprawdę, na takiej imprezie występują poważne osoby i nikomu by nie przyszło do głowy jakieś fizyczne dyskusje na temat barw klubowych.



Było super i każdemu co potrafi grać w SWOSa, polecam taką imprezę, bo to niezapomniane przeżycie. Zdaję sobie sprawę, że są w Polsce imprezy o większej liczbie uczestników z większym rozmachem i z ogromną ilością sponsorów. Przypominam tylko, że tutaj mówimy o grze Sensible World Of Soccer, która cały czas ma ogromną rzeszę fanów. W tym miejscu pozdrawiam Primo, Diora, Wodiczko, Wojtka, Deyne i innych :)

Ps. Jakby ktoś chciał dowiedzieć, jak się wkręcić w taką imprezę to proszę pytać w komentarzach.  

 
Oceń bloga:
26

Komentarze (31)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper