Play MORE #76 - Stray
Najbardziej realistyczny kot, jaki kiedykolwiek pojawił się w grze wideo, jest gwiazdą osobliwej cyberpunkowej przygody w świecie rządzonym przez roboty, jednocześnie zapewniając głębszą podróż przez umierające cybermiasto.
Gra rozpoczyna się sekwencją przedstawiającą grupę kotów mieszkających w bujnych, zielonych, oświetlonych słońcem ruinach. Po przejęciu kontroli nad zwierzakiem całość pełni funkcję krótkiego samouczka, w którym to poznajemy mechanikę poruszania się wąsatym przyjacielem. Oddzielony od swoich kumpli w dość rozdzierającej serce scence przerywnikowej, bohater dość szybko zostaje wepchnięty w całkowicie inny świat. Wędrując w samotności w przesiąkniętym neonami mieście, które znajduje się pod gigantyczną, nieruchomą kopułą, sympatyczny czworonóg szybko zaprzyjaźnia się z małym dronem, który staje się zaufanym towarzyszem podczas całej przygody i ważnym tłumaczem dla wszystkich innych pojawiających się w świecie robotów. B-12, bo taką nazwą operuje napotkany dron — pozwala na nieco więcej interakcji z otaczającym nas światem, m.in. otrzymujemy możliwość otwierania zamkniętych drzwi, oświetlania ciemnych i ponurych alei, czy też formę niewielkiej walki z nieprzyjacielem. Fabuła produkcji nie jest zbyt głęboka, gdzie całość opiera się na powrocie do świata z początku historii.
ZOBACZ W YOUTUBE
Stray w pełni ucieleśnia umiejętności, które oferuje opcja bycia kotem. Gracz ma dużo mobilności, aby poruszać się po różnych powierzchniach, bez większego wysiłku. Kapitalną robotę robią tutaj ruchy bohatera, które prezentują niesamowicie wysoki poziom i można pokusić się o stwierdzenie, iż jest to najlepiej wykonana animacja, jeśli chodzi o ruchy futrzaka. Zabawnie wyglądają typowe dla kotów zachowania, takie jak drapanie ścian, czy dywanów. Nie zabrakło miauczenia oraz leniwego odsypiania w stosownych miejscach. Niewątpliwe dodaje to pożądanej immersji podczas ciągłej zabawy.
Odnośnie do wykreowanej aglomeracji inspiracją było prawdziwe miasto znajdujące się w Hongkongu — Kowloon Walled City. Znane głównie z uderzająco gęstej architektury oraz populacji, dzięki temu świat tytułu jest artystycznie fantastyczny. Podziemne miasto jest imponujące i sprawia radość z odkrywania, od podziemnych kanałów po zagracone miejskie pejzaże pełne neonów, od bardzo szczegółowych mieszkań po wyludnione i specyficzne dachy.
Lokacje są różnorodne i dobrze wykreowane, pełne niewielkich otworów, przez które możemy się przecisnąć oraz rozległych terenów miejskich. W trakcie krótkiej przygody odwiedzimy więzienie czy stację metra.
Rozgrywka to przede wszystkim eksploracja, w której nie brakuje znajdziek i sekretów. Podczas wędrówki natkniemy się również na postacie niezależne w formie robotów, które oferują dodatkowe zadania w ramach głównej fabuły. Samo środowisko zapewni kilka łatwych i przyjemnych zagadek do rozwiązania oraz niewielką ilość dynamicznych etapów ucieczki. Grę trudno zaliczyć do typowych platformówek, ponieważ nie ma ryzyka upadku. Gdy tylko zbliżymy się do krawędzi, systemy odpowiednio nas zawrócą lub odepchną. Nie oznacza to, że nie da się tutaj stracić życia. Etapy z tak zwanymi zurkami i dronami mogą pozbawić nas żywota. Dla niektórych graczy zabawa kotem może okazać się nudnym doświadczeniem, gdyż przez całą grę wykonujemy powtarzający się schemat rozgrywki i warto mieć to na uwadze. W trakcie przygodny nie uświadczymy mówionych dialogów. Co prawda roboty wydają z siebie dziwne dźwięki podczas różnych konwersacji, tak voice actingiem trudno to nazwać. Tak naprawdę wszystkie rozmowy to mechanika tekstowa, która w gruncie rzeczy nie jest złym pomysłem.
Bardzo dobrze prezentuje się warstwa muzyczna. Mimo że niektórym melodiom daleko do klimatu cyberpunka, to pasują jak ulał. Spokojne oraz dynamiczne wstawki dobrze się uzupełniają, wpływając na klimat produkcji.
Grafika jak na produkcję indie prezentuje bardzo dobry poziom wykonania. Drobiazgowe animacje zachwycają, a piękno umierającego i zapomnianego miasta jest uchwycone bezbłędnie, od przesiąkniętych deszczem dachów po zaśmiecone ciasne uliczki. Nieco gorzej wygląda kwestia techniczna. Mimo że gra przez większą część zabawy działa stosunkowo płynnie, tak przy większych lokacjach i dynamicznych etapach ucieczki potrafi gubić klatki na sekundę. Nie są to często widoki, jednak sam efekt jest dość wyraźnie zauważalny.
Ukończenie gry nawet w 100% to czas około ośmiu, dziewięciu godzin. Bardziej pośpieszni gracze mogą zaliczyć wszystkie jedenaście rozdziałów nawet w dwie godziny, o czym informuje jedno z osiągnięć. Cieszy całkiem niezła polonizacja i mimo że w grze tekst angielski nie stanowi zbyt dużego wyzwania, to jest miły gest dla osób, które nie radzą sobie zbyt dobrze z inną formą języka.
Stray to dobrze wykonany projekt, który ucieleśnia unikalną perspektywę i daje możliwości wcielenia się w kociego bohatera. Całość zachwyca tematyką, a to, czego brakuje futrzakowi w dialogu, nadrabia przewrotnym urokiem. Gra z pewnością nie jest dla każdego, ale może być miłą odskocznią od typowych gier triple-A.