Platynowe podsumowanie roku 2021
Jako przedstawiciel grona Łowców Trofeów postanowiłem sobie rzucić okiem na listę ogrywanych tytułów w tym kończącym się już roku i dokonać małego podsumowana radosnej gamingowej przygody. Ciekawie tak sobie spojrzeć wstecz i podliczyć ile to różnych rzeczy udało się doświadczyć przy pomocy wiernej konsoli.
Na wstępie muszę wyznać, że bardzo lubię te zbieranie wirtualnych znaczków zwanych w przypadku konsoli PlayStation - trofeami. Bawi mnie to i nadaje taki sympatyczny kolekcjonerski motyw do grania samego w sobie. Nie gloryfikuje, ani nie demonizuje pucharków niezależnie jakie ktoś ma do nich podejście. W gruncie rzeczy przecież przede wszystkim chodzi o to by się przy grach dobrze bawić. Nie ma sensu wynosić na piedestał swojego stylu grania, czy krytykować cudze. Także z tego miejsca prosiłbym o brak moralnych rozpraw o sensie trofeów :)
Z pucharkami zaprzyjaźniłem się już lata temu i obecnie nawet aktywnie działam w celu pomagania innym w ich zbieraniu za sprawą działania w znamienitej redakcji Łowców Trofeów. W tym roku udało mi się napisać, aż 28 poradników, a do tego też trochę opinii o ogrywanych tytułach. Z tego miejsca zapraszam zainteresowanych do odwiedzenia portalu. W zeszłym roku jakoś nie przygotowywałem podsumowania i nie pamiętam dlaczego, ale w 2019 przygotowałem tekst o zdobytych w ów czas 26 platynowych trofeach. Zainteresowanych odsyłam TUTAJ.
Rok 2021 okazał się bardziej obfity od wspomnianego wcześniej 2019, bo na moim koncie zawitało w sumie aż 41 nowych platynowych dzbanków. I myślę, że znalazły się tam naprawdę zacne tytuły. Przygotowałem nawet na YT kompilacje momentów ze zdobycia platyny tam, gdzie miałem wideo. Bo nie wszędzie się uchowało, a przy grach z PS3 takich bajerów jeszcze nie było dostępnych.
Opowieść zaczynia się od wersji PS4 gry Control, choć w zasadzie sama gra raczej się zakończyła danego roku bo została napoczęta w ubiegłego sylwestra. Wciągnąłem się mocno w ten dziwny klimat i bardzo przyjemne walki. Do tego stopnia, że platynka została naprawdę szybko ugrana. Później ogarnąłem też i dlc, jednak one nie były już tak dobre jak to zwykle bywa. Następne na tapetę wjechała lokomotywa Metro Exodus, choć nie po platynę, gdyż ta została ugrania już na premierę. Ukończyłem jednak wszystkie dodatki i te wypadły w sumie całkiem spoko.
Druga platyna wleciała w MXGP 2020 na PS5 z okazji ogarniania poradnika do tejże produkcji. Nie jestem wielkim fanem motocykli, acz czasem lubię sobie ogarnąć jakiś rallycrosss. Swoją drogą tu mogę się pochwalić, iż zdobyłem platynkę jako pierwszy na świecie. Szału wielkiego nie ma co robić, bo gra dość niszowa, ale fajne osiągnięcie. Pozostając przy grach na najnowszą konsolę Sony nadrobiłem sobie potem wreszcie Marvel's Spider-Man: Miles Morales. Uwielbiam te pająki i bawiłem się równie dobrze co przy poprzednim większym tytule. Swoją drogą bardzo czekam na kontynuację i oczywiście Wolverina.
Czwarta platyna zaistniała w Days Gone i muszę przyznać, że cudownie mi się grało w ten tytuł. Absolutnie uwielbiam i mam ogromną nadzieję, że marka jeszcze powróci z kolejną częścią. Ograłem od razu też dlc i tam już trzeba było się troszku pomęczyć z ugraniem złota w całym Challenge Mode. Potem przyszła kolej na wyścigi. Najpierw dość nijaki DiRT 5, a potem Concept Destruction. Złośliwi powiedzą, że to crap z łatwą platyną. I owszem platynka jest banalna, ale sama gra to naprawdę sympatyczny koncept Destruction Derby tekturowymi samochodzikami zasilanymi bateriami. Kupiłem właśnie z uwagi na pomysł i miło się tam rozwalało.
Mając czas na nadrobienie jakiegoś tytułu naszło mnie na władanie mocą i odpaliłem STAR WARS Jedi: Fallen Order. Bardzo miło biegało się i eliminowało szturmowców z użyciem miecza świetlnego. Osobiście np. bardziej cenię sobie serię Force Unleashed, ale Fallen Order też był miłą przygodą w świecie gwiezdnych wojen. Następnie ograłem sobie do kolekcji Project CARS 3, z uwagi na zaliczenie dwóch wcześniejszych części. Muszę jeszcze kiedyś wrócić do dodatków, ale czekam, aż zawitają w jakiejś promocji.
Potem nadeszła groza pod tytułem Resident Evil 7: Biohazard. Trochę czasu przyszło mi spędzić na farmie Bakerów i okolicy. Podobało mi się to odejście od typowej formuły z jednoczesnym zachowaniem wielu smaczków. Platyna trochę bardziej wymagająca, ale i tak do dopiero dodatki dały w kość. Zaliczenie End of Zoe na poziomie Joe Must Die, czy też trofeum Ethan Never Dies wymagały kombinowania. Ale udało się ogarnąć ładnie 100%. W odpoczynku pomogła mi spokojna rodzima produkcja Paradise Lost będąca klimatycznym symulatorem spaceru. Co prawda bez platynki, ale nie dla samych platyn się przecież gra.
I nadszedł czas grindu i ustawek, czas nadrobienia tego, co długo wisiało rozgrzebane. Mowa o wersji na PS3 Grand Theft Auto V. Nie lubię grania online ogólnie sam z siebie, ale w GTA nie lubię jeszcze bardziej. W singlu dawno ugrałem wszystko, co było można. Tylko ten nieszczęsny poziom 100 oraz napady mi tak wisiały w powietrzu. Na szczęście zebrali się dobrzy ludzie i razem udało się zamknąć temat. Jestem bardzo zadowolony, że mam to za sobą. Całkowicie zmieniając gatunek przesiadłem się na Soulcalibur VI. Bardzo lubię trójkę, w którą zagrywałem się na PS2. A tu jeszcze kusiła mnie gościnna wizyta Geralta. Platyna wpadła w zasadzie bez problemów. Łatwiej niż się spodziewałem.
Niespodziewanie wpadła mi w łapy ciekawa produkcja przygotowana przez jednego człowieka - In rays of the Light. Kolejny, spokojny i klimatyczny symulator spaceru. Lubię się przy takich odprężyć po przelanej wirtualnej krwi, czy ryku silników sportowych fur. Następne było ogarnięcie przepięknego ABZU oraz powrót po latach do Tekkena 6. Zestarzał się ten turniej żelaznej pięści, szczególnie tryb kampanii. Chciałem jednak nadrobić brakujące trofea z uwagi na kolejną grę - Tekken 7. W przypadku tej gry pierwszy raz skusiłem się na zakup dodatkowej postaci. Nie sposób było przejść obok naszej fikcyjnej pani premier - Lidii Sobieskiej. Swoją drogą bardzo dobrze mi się nią grało.
Potem zabrałem się za transport ciężarowy na terenie Niemiec w grze On The Road. Na konsoli niestety nie ma kultowego ETSa, więc szuka się alternatyw. Niestety wspomniany tytuł jakościowo mocno niedomaga. Dużo lepszą alternatywą był sympatyczny Truck Driver. Następne było ugranie dodatków w Immortals Fenyx Rising no i powiem, że nie wypadły najlepiej. W sumie przy trzecim było względnie ok, ale Ubi raczej średnio sobie radzi z dlc. Przynajmniej nadrobione z uwagi na posiadanie złotej edycji z season passem. Przerwą od platynek były też dwa mniejsze tytuły, które odpaliłem - ładna produkcja z liskiem The First Tree oraz rodzime przetrwanie na stacji kosmicznej w Symmetry.
Długo wyczekiwałem i w końcu mogłem nacieszyć się Trylogią Mass Effect wydaną na PS4. Absolutnie uwielbiam tą markę i jest to mój osobisty numer 1 wśród uniwersów z gier. Ograłem wszystkie trzy części przenosząc zapisy między jedną, a drugą. Fantastycznie było po latach powrócić do tej epickiej opowieści o stawieniu czoła inwazji. Przy okazji wleciały trzy platynki plus fajnie zaprojektowana dodatkowa lista pucharów dotycząca całej trylogii. Po uratowaniu świata przyszedł czas na odwiedzenie tajemniczej wioski gdzieś w Rumunii za sprawą Resident Evil Village. Grało się spoko, zamek Lady Dimitrescu robił wrażenie, ale ogólnie nie poczułem się specjalnie urzeczony. Osobiście wolę siódemkę. Platynka w zasadzie nie była trudna, acz ten tryb Najemników trochę potrafił dokuczyć.
No i potem wpadły moje dwie platyny z których jestem najbardziej zadowolony w tym roku. W Mortal Kombat 11 grałem od jego premiery i ugrałem tam wszystko poza samouczkiem, który mnie pokonał. Głownie ze względu iż na każdym z padów miałem problem z precyzją przycisków kierunkowych. Odpaliłem jednak grę na konsoli PS5 i przy użyciu kontrolera DualSense wreszcie się udało. Choć też nie bez irytacji. Nienawidzę takiego combo challenge. Następnie przyszedł czas na rajd, a konkretnie odpalenie niszowej gry Dakar 18. Platynę do tej pory w wersji europejskiej ugrało tam 10 osób i ja jestem tym ostatnim. Moja najbardziej unikatowa platynka. Jest to miks zabugowanych rzeczy, irytujących losowo generowanych znajdziek po które jedzie się czasem 20-40 min czasu rzeczywistego oraz poziomu trudności w postaci orientowanie się w terenie bez żadnych podpowiedzi od gry.
Niespodziewanie ruszyłem z rodzimą grą o strzelaniu na duży dystans - Sniper Ghost Warrior Contracts 2. W sumie całkiem spoko produkcja z przyjemną zabawą karabinami snajperskimi. Choć osobiście lepiej się bawiłem swego czasu przy Ghost Warrior 3. Zostając przy polskiej twórczości ogarnąłem sobie Observer: System Redux. Nie do końca moje klimaty, ale chciałem sprawdzić. Trochę się namęczyłem ze znajdźkiami, bo w odświeżonej wersji twórcy pozmieniali lokalizację części z nich i dodali trochę nowych.
Bardzo lubię świat Forgotten Realms, swego czasu czytałem książki o mrocznym elfie Drizzcie, więc D&D: Dark Alliance chciałem sprawdzić mimo iż gra nie zapowiadała się najlepiej. Generalnie jednak nie żałuję, mimo iż faktycznie jest to w najlepszym razie niespecjalny średniak. Jestem także fanem Marvela, więc od dłuższego czasu kusiło mnie Marvel vs. Capcom Infinite. No i sprawdziłem, choć niestety tak jak się spodziewałem platynę blokuje mi nieszczęsny tryb combo z którym nie chce mi się walczyć.
Znikąd pojawiła się nagle sympatyczna gierka Fort Triumph. Przyjemne połączenie serii Heroes oraz XCOM z humorem Pratchetta. Platynkę też zgarnąłem jako pierwszy na świecie i ponownie nie jest to wielki wyczyn z uwagi na małe zainteresowanie tytułem. Choć swoją drogą platynki tam nadal nie ugrało za wiele osób. Od siebie polecam, bardzo przyjemna produkcja. Potem wróciłem do konsoli PS3 ogarniając rozgrzebane lata temu Gran Turismo 6 oraz Dragon Ball Z: Battle of Z korzystając z zorganizowanej zagranicznej ustawki na online związane z konkretnymi grupami postaci.
Z doskoku wleciała platyna w kolejnym symulatorze spaceru - Lost at Sea. Później zaś posiedziałem sobie dłużej przy taktycznych starciach w dość wymagającym King's Bounty II. Trzy razy trzeba było grę ukończyć jeśli chciało się ugrać tam platynkę. Ale bardzo przyjemnie i się tam toczyło bitwy. Od czasu PS4 wyrobiłem sobie taki nawyk, że sprawdzam wszelkie gry o tematyce rajdowej. Między innymi co roku wpada mi w łapy kolejna odsłona serii WRC. Tym razem było to już WRC 10. Z platyną trochę poczekałem, bo był problem z balansem, ale po załataniu wszystko teraz świetnie śmiga. Swoją drogą polecam, bardzo przyjemna gra rajdowa.
Jak pisałem wcześniej - za motocyklami nie przepadam. Otrzymałem jednak grę RiMS Racing i ogólnie nawet się w nią wciągnąłem. Na pewno grało mi się o niebo lepiej od RIDE 4, które mnie całkowicie odrzuciło. Motocykli nie było wiele, ale za to z ogromną szczegółowością można było je rozbierać i wymieniać części. Platyna dość czasochłonna, w dodatku na premierę niemożliwa do zdobycia. W chwili obecnej ugrają ją raczej tylko wielcy fani dwóch kółek. Zostając częściowo przy pojazdach dokończyłem sobie brakujące dlc w pierwszym Watch Dogs oraz Truck Driver.
Jeśli chodzi o FPSy seria Crysis jest tą, którą chyba lubię najbardziej. Postanowiłem rzucić okiem na zremasteowaną trylogię. Jedynkę i trójkę tylko tak pobieżnie sobie sprawdziłem, bo nie tak dawno miałem z nimi do czynienia w poprzednich wydaniach. Crysis 2 jednak postanowiłem odświeżyć, bo grałem dawno, a pamiętałem, że mi się podobała. No i po odświeżeniu wspomnień mogę rzec, iż jest to moja ulubiona odsłona tego cyklu. Strzelanie jednak się nie skończyło, gdyż z nanokombinezonu przeskoczyłem do Strażników Galaktyki. Bawiłem się przednio z uwagi na ogrom fantastycznych dialogów i relacji z bohaterami. Jedynie sama walka była dość mało pomysłowa w gruncie rzeczy. Cała reszta jednak fantastyczna.
Serię The Dark Pictures Anthology śledzę odkąd miałem okazję zagrać w świetnie Until Dawn. Lubię sobie od czasu do czasu ogarnąć takie filmowe doświadczenie. Man of Medan nie bardzo mi przypadł do gustu, ale późniejsze Little Hope rozpaliło nadzieję na ciekawe klimaty grozy. Na szczęście też i najnowsze House of Ashes trafiło dobrze w moje zainteresowania. Dobrze przedstawieni bohaterowie i klimatyczny motyw uwięzienia w jaskiniach gdzie grasuje jakieś pradawne zło. Zakończenie może nie wszystkim będzie pasować, ale dla mnie osobiście było spoko. Z mrocznych klimatów jednak nie zrezygnowałem bo z jaskiń przeniosłem się do pogrążonego w mgle miasteczka w Alan Wake Remastered. Cieszę się, że w końcu pojawiła się ta gra na konsoli Sony. Widać trochę po niej te lata, szczególnie biorąc pod uwagę mobilność bohatera, ale grało się naprawdę dobrze. Szkoda tylko, że dlc okazały się dość marne.
Na Asterix & Obelix: Slap them all! czekałem od pierwszych zapowiedzi, gdyż zostałem totalnie zauroczony oprawą graficzną. To jak wygląda ta gra jest po prostu niesamowite. Wysokiej jakości animacja w której bierzemy udział. Lanie Rzymian bardzo przyjemne. Szkoda tylko, że nie pokuszono się o większe rozbudowanie. Nie ma tu w zasadzie nic poza chodzeniem z punktu do punktu i walką z wrogami. Raptem kilka minigierek po drodze związanych z bieganiem lub niszczeniem. No i żadnych rzeczy do odblokowania, czy bonusów. Tak trochę licho. Podobnie mocno wyczekiwałem też premiery Disciples: Liberation. Swego czasu zagrywałem się w Powrót Galleana i Bunt Elfów. Najnowsza odsłona jest jednak zupełnie inna, acz nie potrafię jej odmówić pomysłu na siebie. Bardzo podobały mi się taktyczne starcia, czy ogólny motyw bycia osobną siłą, która tylko nawiązuje relacje z frakcjami zamiast należeć do jednej z nich.
The Medium było grą której zazdrościłem innym jako posiadacz konsoli Sony. Na szczęście pojawiła się w końcu na PS5 i dan mi w końcu zagrać. I powiem, że jestem bardzo zadowolony. Na chwilę obecną to mój ulubiony tytuł od Bloober Team. Świetny klimat, przechodzenie między światami, a do tego w końcu ciekawie zrealizowane gonitwy i ukrywanie się przed potworami. Jako, że na początku roku uporałem się z tym przeklętym samouczkiem postanowiłem odpalić sobie jeszcze Mortal Kombat 11 w wersji na PS5. Większość pucharków przechodzi z poprzedniego zapisu, a w tym ten samouczek, więc przelanie trochę krwi po raz kolejny było samą przyjemnością.
No i ostatnie dwa tytuły tego roku. Przed planowanym ruszeniem za jakiś czas z True Colors postanowiłem nadrobić w końcu Life is Strange 2. W sumie fajna historia, choć osobiście nadal wolę jedynkę. Na uwagę zasługuje fakt, iż w przypadku kupna używanej wersji pudełkowej na PS4 musimy się liczyć s tym, że ostatni epizod przyjdzie nam jeszcze dokupić na PSS, gdyż był on dodawany w formie kodu. Niefajna sprawa. Gry od Telltale rozwiązały to lepiej bo pozwalały pobrać i ograć każdy epizod po włożeniu płytki. Ostatnim rzutem na taśmę wjechała jeszcze platynka w bardzo sympatycznej gierce Art of Rally. Piękny i solidnie wykonany hołd poświęcony klasycznym rajdom. Warto się skusić jeśli lubimy rajdy.
No i to by było na tyle. Ciekaw jestem ile osób przeczyta tą moją paplaninę o tym w co dane mi było zagrać w 2021 roku. No, ale może moje podsumowanie okaże się w jakiś sposób ciekawe? A jak tam u was? Udało wam się powbijać jakieś platynki? Albo jeśli nie zbieracie to ile tytułów zostało zaliczonych podczas tego roku? No i oczywiście życzę wam wszystkim ugrania fajnych trofeów w kolejnym roku jeśli je zbierać oraz oczywiście wielu dobrych gier, które będą pozytywnie zaskakiwały :)