TES nieznany - część 2
Witam witam w drugiej odsłonie cyklu (?) poświęconego dziwnostkom i ciekawostkom uniwersum The Elder Scrolls. Tym razem postaram się przedstawić historie i wyczyny ras ludzkich, a także napomknąć o przynajmniej paru ciekawszych cywilizacjach, które nie wpływają tak bezpośrednio na gry. A zaczniemy od...
Bretoni (le jestem tres francuski)
słyszałem że ktoś tu chce siostrę sprzedać?
Kiedy pierwsi ludzie zaczęli emigrować z Atmory do Tamriel, kontynent już był w znacznej mierze pod kontrolą Merów. W związku z tym Nedowie, bo pod taką nazwą znani są ci pierwsi ludzie, chcąc nie chcąc musieli w większym lub mniejszym stopniu poddać się elfiemu panowaniu i starać się współżyć pokojowo. Udawało się w różnym stopniu - o ile Nedowie którzy trafili w ręce Ayleidów zdecydowanie nie mieli ubawu (o tym później), to w prowincji High Rock żyło się im... znośnie. Nie było równouprawnienia: tamtejsi Aldmerzy mieli sporo przywilejów, w tym prawo brania konkubin spośród ludzi, które to prawo było stosowane tak często, że w końcu pojawiła się nowa kasta. Owi mieszańcy ludzi z merami, zwani właśnie Bretonami, cieszyli się znacznie lepszymi prawami, aczkolwiek nadal oficjalnie podlegali elfom. Ostateczna wolność przyszła wraz z rozruchami antyelfowymi w całym Tamriel. Dlaczego akurat w tym przypadku możliwe było wymieszanie krwi - tego twórcy gier chyba nigdy nie uściślili, choć związki międzyrasowe zawsze były, zazwyczaj dziecko ma rasę matki. W każdym bądź razie Bretoni po swoich ludzkich przodkach odziedziczyli nienajgorszą kondycję fizyczną i wygląd, zaś po Aldmerach został im ogromny talent do magii oraz skłonność do bycia dupkami i metaforycznego wbijania noży w plecy. Dość powiedzieć, że High Rock jest podzielone na dosłownie dziesiątki królestw, które są w stanie niemal ciągych wojen, a przynajmniej podstępnych intryg, między sobą i wszystkimi dookoła. Bretoni też, pospołu z Redgardami, z zamiłowaniem gnębili Orsimerów praktycznie przez cały czas. Wreszcie legendrany Tiber Septim był Bretonem, a przynajmniej Nordem urodzonym w High Rock.
Cyrodiilczycy (Imperials)
Każde uniwersum najwyraźniej wymaga rasy "ludzi" ludzi, osobników w gruncie rzeczy nijakich, ale jakimś cudem władających znanym światem, nie inaczej jest z TES, choć ta potrzeba zaznaczyła się dopiero w TES Morrowind (wcześniej Prowincja Imperialna była po prostu miejscem, gdzie mieszkali przedstawiciele wszystkich ras, a rządy sprawowali IIRC Nordowie). Imperialni są potomkami Cyro-Nordów i Nedów żyjących pod rządami Ayleidów. Pod rządem tych elfów było bardzo niewesoło, aż w końcu pewnego dnia ludzie podnieśli bunt pod przewodnictwem Świętej Alessii (i jej prawej ręki, Pelinala, o którym później) i w przeciągu paru wieków wyrżnęli Ayleidów praktycznie co do nogi. Oswobodzeni Nedowie założyli Pierwsze Imperium i mieli spore szanse jako pierwsi w historii podbić całe Tamriel, gdyby nie secesja Kolowii, która doprowadziła do rozpadu. Imperium powstało jeszcze dwa razy: Drugie Imperium powstało w odpowiedzi na inwazję z Akaviru i wskutek sprytnych manewrów politycznych kontrolowało całe Tamriel - poza Morrowind. Ta edycja Imperium upadła gdy doradca z Akavir przejął władzę; Akavirczycy zdołali utrzymać władzę przez kilkaset lat, ale szczególnie niekompetentny władca oraz seria zabójstw i temu Imperium położyła kres. Następne 400 lat to okres ciągłych sporów między prowincjami i ostatecznie kontynent udało się zjednoczyć Bretonowi Nordowi z High Rock znanemu oficjalnie jako Tiber Septim przy pomocy wojsk, magów, przekrętów, robota zbudowanego z boga i krasnoludów, duszy kumpla (nie protestował) i generalnie wszystkiego innego, co mu wpadło w ręce. Kulturowo Cyrodiilczycy są, a przynajmniej byli, dość dualni - Kolowianie to mafia pseudorzymianie, natomiast Nibeńczycy (czy jak tam tłumaczy się Nibenese), druga ważna część Cyrodiil, są ciężkimi weeaboo, z samurajami, (dai)katanami itd. - a to dlatego, że są to tradycyjnie akawirskie elementy, a Akavir jest nadal bardzo szanowany.
Nordowie (Ahnoldzi)
Nordowie, podobnie jak Nedowie, pochodzą z kontynentu Atmora. W przeciwieństwie do Nedów, Nordowie byli na tyle głupi, żeby osiedlić się (jako ostani przybysze z Atmory) w najbardziej nieprzyjaznym fragmencie Tamriel po tej stronie Vvardenfell i na tyle uparci, żeby tam mieszkać nawet po tym, jak się okazało, że tym miejscu, zwanym Skyrim, mieszkają już śnieżne elfy, giganty, smoki i Dwemerowie. Nie wiadomo, jak by się ich losy potoczyły, gdyby elfowie w pewnym najeździe (merowie twierdzą że atak był uzasadniony ale >wierzenie elfom) nie wyrżnęli w pień całej wioski poza niejakim Ysgramorem i jego dwoma synami. Ten uciekł na Atmorę, po czym wrócił z 500 ludźmi, po czym z tymi 500 ludźmi podbił, bagatela, cały Skyrim (i dokonał mnóstwo innych rzeczy). Od tego czasu Nordowie kopali wszelkie rodzaje tyłków, aż zapędzili się na Vvardenfell, gdzie sojusz Chimerów i Dwemerów pod wodzą Dumaca Nerevara Trójcy czyjąś sprał im skórę tak doszczętnie, że aż przestali praktykować Thu'um i nic już nigdy nie podbili. Właśnie, Thu'um. Ten boski podarunek dla Nordów jest w znaczniej mierze odpowiedzialny za ich sukcesy w podboju, a przejawia się u Nordów nabieraniem cech Arnolda zdolnością do, przy wieloletnim treningu, wrzeszczenia na rzeczywistość, aż ta podda się i zrobi to, co chcemy. I w innych aspektach Nordowie przypominają przerośnięte dzieci - na przykład nie lubią mleka, nie potrafią aplikować makijażu, a także strzelają focha na dorosłego próbującego utrzymać prowincję w jako-takim ładzie.
Redgardzi/Ra'Gada (Yokudanie)
Redgardzi są o tyle unikatowi, że przyplątali się z innego miejsca niż reszta ludzi. Pochodzą oni z kontynentu Yokuda, a przyczyny ich migracji są tyle bajeczne, co podejrzane. Oficjalna wersja wydarzeń jest taka, że Yokudzie przytrafiła się jakaś katastrofa, która zatopiła niemal cały kontynent, a uciekinierzy, chronieni przez kastę wojowników zwaną Ra'Gada przywędrowali do Tamriel i osiedlili się w pustynnym Hammerfell w myśl zasady że łatwe rzeczy są dla frajerów. Wykopali z Hammerfell Orsimerów i po dziś dzień są tam osiedleni, choć w czasach TES Skyrim nie dzieje się im za wesoło. Istnieją dwa znane mi rozwinięcia tego mitu. W myśl nudniejszego z nich Yokuda nadal ma się dobrze, a Ra'Gada i reszta ferajny ewakuowali się ze względów politycznych. Ciekawsza wersja wydarzeń jest taka, że Yokudanie walczyli cały tysiąc lat z rasą merów zwaną Leworęcznymi Elfami, aż w końcu, uzbrojeni w bronie z Oryszalku (z którego Orsimerowie robią swój sprzęt) poprowadzili taki kontratak, że Yokuda uległa zniszczeniu. Konkretna przyczyna zniszczenia jest podawana dwojako: albo była to jakaś potężna magia związana z ziemią, albo też zakazana technika Yokudańskich wojowników zwana Pankratosword, która cięła same atomy, prowadząc do eksplozji nuklearnej (tak, zhiroszimowali elfy za pomocą mieczy). Leworęcznych elfów dziś na pewno nie ma, a Redgardzi starają się o nich nie wspominać (jak złośliwi twierdzą, głównie dlatego, że nigdy takie elfy nie istniały). Samo istnienie Pankratosword również jest mocno podejrzane, ale należy zaznaczyć że niejaki Cyrus, znany skądinąd jako bohater fajnego TES Redguard, zdołał skutecznie zastraszyć samego Viveca blefując, że zastosuje tę technikę, ściślej mówiąc, przyjmując postawę do wykonania tej techniki. Poza tym warto wspomnieć o Redgardzkim bóstwie zwanym HoonDing, którego jedynym celeem jest manifestacja w kluczowych momentach i "czynienie przejścia" ("make way") Redguardom. Manifestacja ta zdarzyła się w historii trzy razy: dwa razy podczas inwazji Ra'Gada na Hammerfell, oraz raz w czasach Cyrusa, choć tu jest niescisłość, czy HoonDing był Cyrusem, czy jego zaklętym mieczem, czy też oboma razem. Poza tym Redguardzi w wolnych chwilach trudnią się gięciem mieczy, oraz liberalnym aplikowaniem giętych mieczy na wszelkich merach, w szczególności Malacathowi ducha winnym Orsimerach - nie należy mieć wątpliwości, to nie jest miły naród.
Rasy inne
Rasy te istnieją lub istniały w świecie Tamriel, lecz ich wpływ na growe tu i teraz jest w najlepszym razie mocno pośredni.
Akavir
all hail the snek waifus
Akavir jest kontynentem położonym na wschód od Tamriel i można go opisać pokrótce jako fantasy Chiny. Mieszkają tu cztery rasy: jedną z nich są śnieżne demony Kamal, które są głównie odpowiedzialne, poprzez poprowadzenie skutecznej inwazji w Drugiej Erze, za sojusz Dunmerów, Nordów i Argonian zwany Paktem Ebonheart. Inną rasą Akaviru jest małpi lud Tang Mo, który jest dzielny i hojny, albo też kompletnie oszalały (jedno nie wyklucza drugiego). Kolejni mieszkańcy tego kontynentu to wężoludy Tsaesci, które jeszcze w Pierwszej Erze napadły Tamriel, a niedobitki tej inwazji zaaklimatyzowały się jako popularni najemnicy i ochroniarze. To Tsaesci są odpowiedzialni za mocno momentami orientalną kulturę Imperium, w tym kimona, katany i daikatany, choć w trzeciej i czwartej erze prawda o nich jest w znacznej mierze skryta w narosłych warstwach mitów i bajek. Tsaesci też odpowiedzialni są za brak ludzi w Akavir, choć czy to dlatego że wszyscy zostali dosłownie zjedzeni, czy raczej zasymilowani - nie wiadomo. Ostatnią akawirską rasą jest Ka Po Tun, lud tygrysi (brak powiązania z Khajiitami). Ka Po Tun są może najagresywniejsi i wierzą, że ich celem jest przemiana w smoki, co rzekomo udało się ich władcy, Tosh Raka.
A właśnie - smoki. Smoki (nie mylić ze smokowatymi, to tylko przerośnięte jaszczurki) też pochodzą z Akavir. Jednak akawirskie smoki zostały wyrżnięte przez Tsaesci, a spośród tych, które przyleciały do Tamriel, te, które osiadły w Vvardenfell, zostały przegnane przez skrzekacze (nie, poważnie. TE skrzekacze), a te, które zaleciały do Skyrim, w końcu zostały wybite, część przez Nordów stosujących Thuum, a resztę wykończyli inwadujący Tsaesci - akawirski Dragonguard i ich spadkobiercy, Ostrza.
Dwemerowie (Karły/Krasnoludy)
Dwemery, czy też elfy głębinowe, byli dumnymi potrzymującymi tradycyjny obraz elfów-dupków. Jako największe odludki spośród merów, przez długi czas jedyną rasą, z którą mieli kontakt, były Giganty, które właśnie miano Karłów im przydały. Nie dajcie się jednak temu zmylić - tak naprawdę krasnoludy są całkiem duże. Wiarę w Aedry czy Daedry praktykowane przez inne rasy merów Dwemerowie zamienili na niemal religijną cześć oddaną Logice i Rozumowi, wszystko inne mając za nic i generalnie gnąc rzeczywistość do własnych potrzeb - sugerowane jest, że to właśnie przez tego typu przekręty ich maszyneria działa nawet teraz. Poza tym dwemerowie mogą być znani z trzech rzeczy - jedną z nich jest to, co zrobili Falmerom gnębionym przez Nordów (tl;dr zrobili z nich zwierzęta - dosłownie, teraz Falmerowie mają zwierzęce dusze). Drugą z nich jest zmontowanie gigantycznego robota, Numidium, który został wielokrotnie używany do podboju Tamriel, aż w końcu w ramach ostatnich szenaniganów (TES Daggerfall) został wykopany poza czas, tym, err, czasowo, bądź na stałe. Jednak najważniejsza i najbardziej namacalna rzecz Dwemerowa jest taka, że zwyczajnie ich... nie ma. Jak tego zdołali dokonać, nie zostało wyjaśnione w ramach gier, niemal na pewno wiadomo tylko, że w sprawę jest zamieszane serce Lorkhana i Kagernac, Architekt Tonalny Dwemerów - zniknięcie rasy jest tak konkretne, że istnieje dokładnie jeden żywy (no, powiedzmy) krasnolud, a i to tylko dlatego, że akurat nie było go w rzeczywistości, a chwilę po tym jak wrócił, został zarażony spaczeniem. W ramach materiałów pozagrowych można się dowiedzieć natomiast (uwaga, Kirkbride), że cała rasa Dwemerów stała się złotą skórą Numidium. Fanwank twierdzi, że to ma sens - jest to realizacja ich dążenia do pokazania jak największego wała Rzeczywistości - cóż w tej kategorii lepszego jak bariera między rzeczywistością a zwłokami boga przerobionymi na broń masowego rażenia?
Hrm. Od strony estetycznej Dwemerowie to dość ciekawa rzecz. Zachowane malowidła przedstawiają ich jako wysokie istoty przypominające starożytnych babilończyków - widać charakterystyczne stroje, brody i kręcone włosy. Największą enigmą są Dwemerowe pancerze - jedni twierdzą, że to legitne zbroje, inni, że to tylko złom po robotach przypominający pancerz, inni wreszcie, że to legitne zbroje umyślnie przypominające złom po robotach.
Ayleidowie (Dzikie Elfy)
Pelinal "Terminator" Whitestrake vs Ayleid sorcerer
Jak można było zauważyć, merowie nie należą do miłych stworzeń. Jednak żadna rasa merów nie była tak szaleńczo chora, że bunt przeciw nim wyrżnął praktycznie wszystkich przedstawicieli rasy. Co więcej, znając historię Ayleidów, nietrudno jest stwierdzić, że jak najbardziej im to się należało. Jak Dzikie Elfy zostały przebić Dun "fajny Khajiit, mogę go sobie kupić" merów i Dwe "siemanko Falmerzy *tips fedora*" merów? Otóż w najdawniejszych czasach Ayleidowie pospołu z Aldmerami rządzili Tamriel. O ile Aldmerowie jako-tako się obchodzili z ludźmi, to Ayleidowie na ludzi polowali i robili z nich niewolników. Naprawdę paskudne rzeczy działy się jednak potem. Po pierwsze, niewolnicy nie mogli nosić żadnych ubrań. Po drugie, dzieci były podpalane i szczute dzikimi zwierzętami, tak dla zabawy. Po trzecie, z kości ludzkich wykonywane były rzeźby, a z wnętrzności - ogrody. Gdy ogrody zaczynały gnić, mielono je i dodawano do karmy dla niewolników. A kiedy komuś udało się uciec - zaczynało się polowanie, po nieuchronnym złowieniu delikwent zostawał odzierany ze skóry, z której robiono kocyki - rzecz jasna, dla ludzkich dzieci. Te i wiele innych potworności w końcu dały owoc w postaci wielkiego buntu pod wodzą Św. Alessii. Bunt był tak potężny, że przeżyła go tylko garść Ayleidzkich lordów stojących po stronie ludzi, a i oni zostali wybici jakiś czas później w wyniku przewrotu religijnego.
To tyle jeśli chodzi o ciekawe rasy. W następnym odcinku, o ile jakiś będzie, będę przedstawiał co weselsze postacie i faktoidy z uniwersum, a tymczasem, jako zakończenie i podsumowanie polecam ciekawą grafikę przedstawiającą pochodzenie wszystkich ras: