Project Wingman vs Ace Combat 7
Po wielu latach posuchy fani luźnego strzelania w powietrzu otrzymali prawdziwą ucztę. Dwa razy!
Gier z gatunku luźnej, nieprzesadnej symulacji walki samolotów czy też pojazdów kosmicznych, zawsze było jak na lekarstwo. W dziedzinie kosmosu posucha ciągnie się już trzecią dekadę, od Freespace 2, z pojedynczymi miernymi przebłyskami typu Starmageddon 2. W dziedzinie myśliwców jeszcze jako tako brną gry multiplayer - myślę tu głównie o war thunder i wowp (ta gra w ogóle istnieje jeszcze?) plus od wielu lat konsolowy tuz czyli seria Ace Combat. Nawet na AC przyszła jednak posucha, do tego stopnia że fani w toku desperacji zebrali się zrobić własną grę żeby, mówiąc kolokwialnie, klina klinem wybić. Dość niespodziewanie i znikąd wyszedł do tego nowy AC i nagle fani strzelania i latania dostali dwie gry - oficjalny Ace Combat 7: Skies Unknown oraz fanowski Project: Wingman. Z tego względu ciężko mówić o jednym nie wspominając o drugim, czego też nie zamierzam czynić i po prostu napiszę o obu jednocześnie.
Fabuła
Ace Combat
Ace Combat: krótko mówiąc - ekstremalnie kreskówkowa. Wątki nie trzymające się kupy służące tylko graniu na emocjach, zwroty akcji rodem z pulpy. Tak długo jak się bliżej nie przyglądać oferuje dużo rozrywki choć dwa kluczowe zwroty (skazanie Triggera i końcówka z dronami) nadal uważam za tak głupie i mało wiarygodne że ciężko na nie przymknąć oko. Obsada jest dość szeroka - wyraziste postacie pierwszoplanowe i sporo ciekawych drugoplanowych ze swoimi mini-wątkami przewijającymi się w tle - co nadaje wydarzeniom trochę skali. Do tego klasycznie w toku wymiatania postać kierowana przez gracza zyskuje uniwersalną famę wymiatacza aczkolwiek mam wrażenie że twórcy poszli przesadnie w pietyzm - sojuszniczy czczą twoje imię i błagają o ratowanie, wrogowie szanują, wszyscy się cudują i radują, etc. Dlatego chyba z całej gry najbardziej pamiętam misje z DLC, w szczególności wiadomego kapitana łodzi podwodnej - który też był żywą kreskówką, ale przynajmniej był ubaw patrzeć jak go szlag trafia w czasie rzeczywistym.
Project: Wingman: zarysowo dużo normalniejsza opowieść o wojnie z mocnym zwrotem w 2/3 i jeszcze mocniejszym zakończeniem. Co ciekawe świat przedstawiony to nadal Ziemia, tylko w odległej, postapokaliptycznej przyszłości. Obsada dużo mniejsza, za to dzięki temu wszyscy mają więcej czasu na ekranie i są lepiej zarysowani. Bardzo fajny patent który AC prawdę mówiąc powinno było wprowadzić dawno temu - w przypadku wybrania na misję myśliwca dwumiejscowego, jak np. F-14, drugi fotel zajmuje żywa osoba - Weapon Specialist Officer "Prez", która odzywa się w toku misji i ma tym samym pewien wpływ na to, co inni powiedzą. Monarch, postać kierowana przez gracza, jest dla odmiany doświadczonym najemnikiem u nowego wynajemcy, więc o ile w toku gry zyskuje sławę, i to nawet dość szybko, jest to bardziej ewolucja typu "nieznany wymiatacz -> znany wymiatacz" niż "zero -> zbawca". Na minus chyba bym zaliczył fakt że miejscami czuć że zabrakło czasu/funduszy na wypełnienie paru wątków, niektóre rzeczy zostały zaczynają się ale nie kończą albo wyskakują prawie znikąd i koniec - ot chociażby tytułowy "Project Wingman", który jest samolotem pilotowanym przez finalnego bossa, jest tylko delikatnie zaznaczony tak koło 13 misji z 20 że istnieje coś o takiej nazwie ale nie wiadomo co.
Latanie
Project: Wingman
Ace Combat: całkiem solidny i przystępny model lotu, w miarę sensownie wyważony między arcade a sim. Różne samoloty pilotują się w zauważalnie inny sposób. Każdy samolot ma (bezużyteczne) działko pokładowe, "uniwersalne" rakiety które powoli się regenerują w razie wyczerpania, oraz jedną broń specjalną, wybraną spośród paru dostępnych dla danego samolotu - mogą to być rakiety wszelakiego rodzaju, lasery, bomby. Niestety większość z nich jest w większym lub mniejszym stopniu bezużyteczna, szczególnie bomby i lasery. Do tego gra w kilku miejscach wymaga dość precyzyjnych manewrów, a wtedy wszystko się po prostu sypie bo pad nie nadaje się zbytnio do takich rzeczy.
Project: Wingman: najlepsze arcade latanie. Manewrowanie sprawia frajdę, puszczanie rakiet sprawia frajdę, nawet walka działkiem pokładowym sprawia frajdę (jest jeden samolot umyślnie zorientowany na taką grę oraz drugi który można, ale nie trzeba, uzbroić, i to działa!). Zamiast tradycyjnych flar część myśliwców może zabrać "AOA LIMITER", który pozwala dosłownie w miejscu zmienić tor lotu - o ile defensywne używanie tego bajeru jest dość trudne i niebezpieczne to w ofensywie robi się niesamowicie brutalne bo w ułamku sekundy można wycelować dosłownie w dowolne inne miejsce wokół pojazdu - już żadne boom n zoom nie podziałają i nikt nie wygra w okrążanie gracza. Samoloty zabierają tym razem cztery różne bronie (w tym podstawowe rakiety), co pozwoli na bardziej uniwersalne i kreatywne zbrojenie maszyny, aczkolwiek ponownie parę broni jest bez sensu, głównie bomby - kompletnie do bani.
Misje
Ace Combat
Ace Combat: nabij pińcset tysiemcy punktuw na czas; walcz wśród wysokich gór w trakcie sztormu; nabij milion bilion punktuw na czas; rób za wabik podczas nalotu bombowego na bazę lotniczą; broń działa kosmicznego przy próbie zestrzelenia hiper-lotniskowca - misje w Ace Combat są niesamowicie zróżnicowane i kreatywne i o ile limit czasowy naprawdę irytuje w misjach w których obowiązuje to generalnie nie ma kiedy się nudzić. Niestety tradycyjnie dla Ace Combat w ostatniej misji trzeba znowu lecieć długim, ciasnym tunelem z przeszkodami i szczerze mówiąc w ogóle nie tęskniłem za tym gównem. Do tego boss fighty są niesamowicie uciążliwe ze względu na super zwinność przeciwników - mam wrażenie że te pojedyncze pociski które w nich trafiają, trafiają dlatego że scenariusz tak każe, a nie dlatego że były puszczone jakoś celniej.
Project: Wingman: zniszcz wskazane strategiczne cele naziemne, zniszcz wskazane strategiczne cele powietrzne, zniszcz wskazane strategiczne cele morskie. Generalnie rzeczy są bardziej realistyczne, aczkolwiek gra parę razy zbliża się do zwariowanego poziomu Ace Combat, podczas pierwszej misji morskiej, podczas misji na platformach wiertniczych, a także w misji ostatniej. P:W może obsługiwać znacznie więcej jednostek naraz niż AC, co jest wykorzystywane bardzo chętnie i w wielu miejscach, w tym w sławnej misji 11, gdzie przy doborowym soundtracku i wysoko ponad chmurami biją się między sobą dosłownie dziesiątki samolotów po obu stronach (łatwo można nabić ponad 50 zestrzeleń). Do tego niezależnie od kampanii istnieje tryb Conquest, który jest tak jakby hybrydą gry z Risk Of Rain - celem jest podbicie całego obszaru mapy, ale w miarę upływu czasu rośnie "alert level" który kontroluje jak bardzo niebezpieczne jednostki są posyłane przez wroga. Za ukończenie misji dostaje się prestiż, który można wydawać na nowe samoloty, oraz kasę i cordium, które można wydać na najemników (którzy nie znikają po misji ale mogą zginąć i wtedy trzeba nająć nowych). Zgon oznacza reset wszystkich postępów poza prestiżem i odblokowanymi samolotami. Tryb jest całkiem fajną odskocznią choć misje są jeszcze mniej skomplikowane (zabij co trzeba, następnie zabij bossów, koniec). Notabene kilkakrotnie czytałem opinie że AI w grze jest przegięte i że gracz musi prawie wyłącznie latać w kółko i unikać rakiet bo inaczej szybki zgon - ani na poziomie normal, ani hard nie kojarzę takiej sytuacji poza pierwszym starciem z Crimson, gdzie nie ma żadnych przyjaznych NPC a misja jest zaprojektowana tak aby w tym miejscu uciec, a nie walczyć.
Sprzęt
Project: Wingman
Ace Combat: mnóstwo amerykańskiego, europejskiego i rosyjskiego sprzętu logicznie zorganizowane w drzewka technologiczne. Same legendarne samoloty od A-10 Warthog, przez wszelkie Migi i Suchoje, po F22 i Eurofightera. Rzeczy sci-fi pojawiają się raczej rzadko - to głównie przegięte wrogie Arsenal Birdy, superdrony pod koniec, oraz sporadyczny laser.
Project: Wingman: ze względu na brak licencji wszystkie samoloty mają kreatywnie przekręcone nazwy - np. FC16 zamiast F-16/C, czy MG.21 zmiast MiG-21. Opcji jest też mniej (20 vs ponad 30), ale nie ma przymusu kupowania wcześniejszych pojazdów przed zakupem późniejszych. Gracz może zdobyć trzy kompletnie wymyślone myśliwce, Chimerę będącą hybrydą paru istniejących samolotów, SP-34R skupiony 100% na działkach, oraz futurystyczny PW-Mk I. Wśród przeciwników jest też sporo fantastycznych projektów, w tym spore statki powietrzne i lądowe, częste railguny i inne niespodzianki.
Oprawa
Project: Wingman
Ace Combat: bardzo dobra!
Project Wingman: niesamowita choć dość pomarańczowa!
Podsumowanie
Ace Combat: bardzo warto zagrać!
Project Wingman: koniecznie trzeba zagrać!