2021 - podsumowanie
Uwaga: zawiera opinie.
Witam witam w tradycyjnym corocznym podsumowaniu rzeczy zagranych w przeciągu ostatnich 12 miesięcy. W tym roku udało mi się doznać naprawdę wielu nowych rzeczy i dość zaskakująco wiele z nich było przynajmniej dobre - choć w złośliwym zwrocie akcji praktycznie wszystkie gry z którymi wiązałem nadzieje okazały się być gniotami. Przypominam tylko - gry kwalifikuje rok ogrania, nie rok wydania!
PC
Neurovoider
Neurovoider to indie twin stick shooter roguelite z rozpikselowaną grafiką. Co miałoby sprawiać że jest godny uwagi? Otóż całkiem dobry feel strzelania oraz przede wszystkim fantastyczny soundtrack:
Resident Evil 2 Remake
Początek roku generalnie upłynął pod znakiem survival horrorów, a za wszystko odpowiedzialny jest RE2Rem. Po kilkukrotnym przejściu uważam grę za całkiem solidną za wyjątkiem niestety głównego feature - Mr X. Bardzo szybko okazuje się że jego sławetne AI jest znacznie głupsze nawet niż AI xenomorfów z Isolation i z emocjonującego pościgu robi się sztuczny i mdły padding polegający na wejściu do najbliższego safe rooma gdy tylko X pojawi się na horyzoncie. Po jakichś 30 sekundach w safe roomie X będzie po drugiej stronie budynku i można dalej komfortowo robić co się robiło. Dlatego też po pierwszym clear zainstalowałem mod wywalający go z gry i od tego momentu było o wiele lepiej.
The Evil Within
Kompletnie znienacka uderzył za to TEW pierwszy, którego na początku byłem prawie zdecydowany rzucić w kąt w ragequicie. Gdy jednak zdołałem przebrnąć przez instakill forced stealth sekcję w szpitalu gra okazała się być bodaj najlepszym survi horrorem w jakiego grałem - trudna ale satysfakcjonująca rozgrywka, genialny feel broni, świetne zaprojektowane mapy, niesamowite, wymagające boss fighty, surrealne widoki, charyzmatyczne postacie - wszystko to razem stawia grę wyżej niż każdego innego przedstawiciela gatunku jakiego miałem okazję grać.
Resident Evil 7
Dla małej odskoczni od TPP kupiłem siódmego residenta na promocji. Całe szczęście że na promocji bo RE7 to bodaj najbardziej mdła gra w serii jaką miałem okazję grać. Z początku Resident Evil 7 jest bardziej obrzydliwe niż straszne, po znalezieniu strzelby robi się trywialnie proste, a od ubicia mamuśki resztki klimatu ulatują i robi się taki ot ślamazarny FPS w którym horroru bardzo niewiele a zagrożenia jeszcze mniej.
Resident Evil 3 Remake
Zastanawiałem się czy po RE2Make i jego robieniu kółka po wyczyszczonej mapce aż X się znudzi jest sens brania za remake trójki, której sławnym elementem był Nemesis, czyli powtórka z pościgu. Decyzję ostatecznie podjął ktoś inny, kto zgiftował mi tę grę (dziękować!) i okazało się że RE3R spodobał mi się znacznie bardziej niż poprzednia gra w serii - tym razem pościgi są mniej uciążliwe, a wiele mechanik zostało odrobinę bardziej doszlifowanych, tak że można było grać bez wycinania części gry.
The Evil Within 2
Maraton (w ramach którego zresztą zahaczyłem również RE4, RE1Rev, oraz parę innych gier które już wcześniej znałem) zakończył powrót do Evil Within i niestety dość konkretny zawód. Zamiast pół-liniowych lokacji z konkretnie zaprojektowanymi encounterami i progresem TEW2 oferuje szereg otwartych mapek z gatunku generic survival-crafting-stealth. Ot taki klon Last of Us czy czego tam. Lokacje są niezbyt dobrze zaprojektowane i większości z nich brakuje takiego "WOW" jakie miała praktycznie każda mapka TEW1 (czasem kilka razy z rzędu), a wrogowie dostają przypadkowych ataków epilepsji co prowadzi do marnowania dużych ilości ammo na RNG. W zasadzie jedyna zaleta tej gry to fabuła i wynikające z niej zamknięcie losów Seba.
na samym początku gra udaje że będzie taka jak 1 (kłamie)
Earth Defense Force 4.1 oraz 5
Uwaga: polecam kupić tylko jedną z tych gier ponieważ różnice między nimi to raczej QOL i kosmetyczne usprawnienia zamiast jakichś konkretnych rewolucji. Dwa gatlingi robią brrrrrrr.
Vanquish
Pierwsza z szeregu gier zdobytych solidnie przecenowo - Vanquish obserwowałem od dawna i niestety okazało się że nie jest to gra dla mnie. Męczyłem ją jakiś czas aż w końcu zapytałem siebie czy mam frajdę z grania, stwierdziłem że cały gameplay loop to bzzzzz laserem potem ppppppppp HMG aż się laser odnowi i potem znowu bzz i tak wszystko jak leci. Sporadycznie snajpą jak coś trzeba bardzo daleko zastrzelić.
Mecha Knights: Knightmare
Kolejna gra zdobyta po taniości, tym razem bardzo trafiona. Mówiąc ogólnikowo, MK:K to jest krzyżówka Armored Core z Earth Defense Force - czyli steruje się całkiem mobilnym robotem bojowym, którego można dowolnie wyposażyć w części i bronie, a walczy się z olbrzymimi hordami stworów rodem z horroru. Knightmare jest grą trochę krótką (12h plus minus mi zeszło) - sprawia bardziej wrażenie prologu do większej gry niż samodzielnej całości, a że jest w całości robiona przez jednego gościa perspektywy na więcej treści są nikłe (aczkolwiek parę tygodni temu autor ogłosił że będzie pomału DLC z misjami klepał). Niemniej bardzo polecam pogranie bo bardzo fajnie mi się biegało i strzelało.
Project: Wingman
Trzecia gra zdobyta po taniości i ponownie bardzo trafiony zakup. Project Wingman to gra fanatyków Ace Combat tworzona z braku nowego Ace Combat (zaczęta zanim wyszły informacje o AC7 i paradoksalnie P:W zostało ukończone już po premierze nowego AC). Efekt wyszedł znakomity, choć czasem widać braki budżetowe i cięcia z braku czasu/możliwości/miejsca to P:W podoba mi się nawet bardziej niż AC7.
The Ascent
Jak tu określić The Ascent... Zabugowany bałagan? Prosty i kompetenty twin stick shooter? Najlepiej wyglądająca gra 2021 roku i najlepiej wyglądająca rzecz cyberpunk w historii rozrywki? Każdy musi niestety znaleźć własną odpowiedź - ja miałem olbrzymią zabawę i prawdziwą ucztę dla oczu (" target="_blank">krótki gameplay)
Krótko mówiąc, mam wrażenie jakby grę robili niepłatni stażyści i ludzie brani z łapanki, a nie ta sama ekipa która utworzyła znakomitą czwórkę. Biorąc pod uwagę że Playground jednocześnie robi nowe Fable możliwe że to wrażenie w ogóle nie rozmija się z prawdą.
Crimzon Clover World EXplosion
Crimzon Clover wraca! Jedna z moich ulubionych gier gatunku bullet hell (z tym że w Crimzon Clover to gracz z reguły jest tym co zalewa ekran pociskami) dostała minimalny retusz, zawierający lepszą kompatybilność z nowoczesnymi systemami, więcej obsługiwanych rozdzielczości, oraz nowy tryb gry, ARRANGE, gdzie statek jest w toku gry rozbudowywany w stylu Gradiusa i może zrobić się naprawdę przegięty.
Cyberpunk 2077
Było na promocji, pomyślałem że rok po premierze to może z grubsza załatane. Myliłem się - już podczas tworzenia postaci występują bugi graficzne uniemożliwiające prawidłowe dokonanie tego procesu:
Napisałem do supportu CDPR. Ponad dwa tygodnie później zwróciłem grę. Dalsze kilka dni później otrzymałem odpowiedź od supportu.
Nintendo Switch
R-Type Final 2
Pierwszą nową Switchową grą jaką ograłem było z dawna przeze mnie wyczekiwane R-Type Final 2. Po bardzo długiej przerwie od ostatniej nowej strzelanki R-Type, a jeszcze dłuższej - od ostatniej dobrej miałem trochę wątpliwości czy autorom uda się zrobić coś wartego grania. Niestety - gdy pierwszy hype minął RTF2 okazało się być dość mierną grą, niewiele lepszą od dotąd najgorszego R-Type 2. Powody są dwa - po pierwsze i najważniejsze, poziomy (i bossowie zresztą też) nie są poukładane według rosnącego poziomu trudności, a kompletnie losowo - na przykład najtrudniejszy poziom w grze to bezdyskusyjnie poziom 4 z 7; poziom ten jest pełen wrogów których można zabić wyłącznie strzelając do góry lub do tyłu (za wyjątkiem broni pierce obecnych na sporadycznych pojazdach) i jest prawie niemożliwy do przejścia bez zaliczenia przynajmniej kilku zgonów - a nawet jedno stracone życie winduje poziom trudności w kosmos. Wiąże się z tym drugi problem - gra straszliwie żyłuje powerupy; dropy po checkpointach są z reguły nieadekwatne do opozycji która zaraz będzie na ekranie, no a poza tym to chyba pierwszy R-T gdzie obie drony bit będą posiadali tylko absolutnie najlepsi gracze (a nie już ci którzy tylko dotarli do drugiego poziomu jak kiedyś) bo w całej grze istnieją dwie albo może trzy te znajdźki i druga jest kilka złośliwych poziomów za pierwszą. A poziom trudności tribute stage (osobny tryb z planszami wziętym z poprzednich gier) to w ogóle sajgon.
Axiom Verge 2
Axiom Verge uznaję za jedną z najbardziej kreatywnych i nadal fajnych metroidvanii, dlatego też na dwójkę czekałem z niecierpliwością. Niestety zawód na całej linii - eksploracja jest wybitnie nieprzyjemna, zbyt duży nacisk położono na osobny świat drony, postacie są mdłe, fabuła idzie jak krew z nosa, a główna i przez długi, długi czas jedyna broń zasięgowa to żałośnie słaby bumerang o irytującym odgłosie.
Metroid Dread
Dla kontrastu Metroid Dread wyszło praktycznie znikąd i szybko porozstawiało konkurencję po kątach. Grę robili ludzie od miernego Samus Returns ale ewidentnie i w przeciwieństwie do niezliczonych rzesz innych twórców krytykę poprzedniej gry wzięli do serca i zdwoili wysiłki. Efekt - Dread jest aktualnie moim ulubionym Metroidem i top 3 gier w gatunku metroidvania w ogóle.
animacje Samus to jest samo złoto
inne
7th Dragon 2020-I oraz II (PSP)
Poprzednicy bardzo znakomitego 7th Dragon III: Code VFD to w miarę solidne jRPG zdające się imitować wiele cech Etrian Odyssey. Przynajmniej pierwsza z nich jest całkiem fajną grą której główna siła leży we w miarę sensownej rozmaitości budowania drużyny (tylko kilka klas ale każdą klasę można zbudować na parę sposobów) oraz w ciekawej stylistyce urban fantasy (patrz TWEWY). 2020-II to niestety niedorobiony reskin jedynki i jako taki nie jest wart grania.
Ace Combat 3: Electrosphere JP ver (PS1)
Po długim odkładaniu zabrałem się wreszcie za sławnego AC3 w wersji japońskiej. Gra ta jest znacznie ambitniejsza od wszystkich następnych gier w serii - oferuje wiele zakończeń, nieliniowy progres z wieloma rozwidleniami zależnymi od podjętych decyzji, a także rozbudowaną, przemyślaną i nieźle ilustrowaną warstwę fabularną, której nie powstydziłby się Ghost in the Shell.
Touhou Danmaku Kagura (android)
jak pan beatMARIO przykazał