Sacred 3 - gra jednego schematu
9 godzin w plecy.. tyle czasu zajęło mi ukończenie ostatniego Sacreda. Co najmniej o 5 godzin za długo...
Dlaczego? Bo w połowie tego czasu gra staje się nudna i monotonna. Wszystko opiera się na praktycznie jednym pomyśle. Ukończyłeś pierwszą misję? To tak jakbyś już ukończył całą grę. Zrezygnowano ( podobnie jak w Dungeon Siege 3) z otwartego świata na rzecz liniowych, połączonych ze sobą aren o zróżnicowanej tematyce jeśli chodzi o krajobrazy. Tutaj gra zalicza ode mnie plus, bo są pustynie, miasta, podziemia, lasy, czy steampankowe świątynie.
Niestety cała koncepcja gry H&S legła w gruzach z kilku powodów:
Po pierwsze każda arena dzieli się na wyjścia do menu- przez co zmuszani jesteśmy do oglądania żałosnych przerywników fabularnych w formie statycznych plansz. Gra próbuje ratować się niskim poziomem humoru, który w ogóle nie smieśmi. Dodatkowo "misje" dzielą się na główne i poboczne. Te główne mają zawsze te same elementy :
-walki z mini bossami, którzy podnosząc na nas swoje maczugi pokazują nam kierunek ataku,
- unikanie spadających na plansze głazów/meteorytów/uderzeń pioruna/ kul ognia
- kilkukrotne kręcenie mechanizmem otwierającym drzwi i unikanie kilku fal przeciwników ( czasem występuje wariacja w formie obrony jakiegoś obiektu)
- szukanie fragmentów klucza do wielkich wrót,
- wreszcie końcowa walka z głupkowatym, złym ogromnym bossem ( praktycznie że wszystkimi walczy się bardzo podobnie).
Te elementy są w każdej misji głównej. W każdej! Jeden schemat. I tak przez całą grę.
Poboczne misje to oczyszczenie danego miniobszaru z wrogów lub odparcie 5 fal przeciwników.
Po drugie rozwój postaci. Masz 3 skile i 3 bronie na krzyż... Nie wiem kto wpadł na ulepszanie broni zamiast zbieractwa, ale dzięki temu z H&S zrobił się słabiutki slasher... Nawet DS3 miał to lepiej zrealizowane, zresztą ukończyłem go dwa razy a o Sacredzie chce jak najszybciej zapomnieć.
Fabuła też jest miałka i sztampowa, ale to pominę zasłoną milczenia.
Zrezygnowanie z otwartego świata to jest dobry pomysł. Drugiej części nie ukończyłem ze względu na zbyt obszerną mapę. Fajnie zrobiono to w DS3 - tam dało się odczuć płynne przejścia między obszarami czego brakuje w trzecim Sacredzie.
Grafika jest na średnim poziomie, a efekty czarów to lipa straszna. Poza trzema skillami, z których przydał mi się tylko jeden gra oferuje unik w postaci turlania i ... Odepchnięcie (?) Które ma przełamać blok przeciwnika.. my też mamy blok, ale nawet go nie odblokowywalem. No i jeszcze mamy patrona z bonusami do broni, walki bądź zbierania energii, życia. Sama regeneracja to pokłosie Diablo 3 - zbieramy zielone i żółte kulki, a flaszeczki pointionów mamy trzy na krzyż - dokupujemy je przed każdą misją.
Unikajcie tej gry jak tylko możecie. Naprawdę szkoda czasu i pieniędzy. Już lepiej zagrać w Dungeon Siege 3, Diablo 3 czy nawet darmowego Path of Exile. Totalnie zmarnowano potencjał serii, bo pierwszą część wspominam bardzo miło, a potem to już równia pochyła. Szkoda, naprawdę szkoda, że w tym gatunku ostatnio tak mało się dzieje.