Piątkowa GROmada #128 - BATMAN: Arkham Edition
Dzisiaj główną gwiazdą jest człowiek-nietoperz. I masa przestępców, która skończyła z poważnymi uszkodzeniami ciała. Ale nie zginęła, bo Batman to dobry człowiek i nie zabija (choć zdarza mu się czasem przyłożyć mocniej w kark czy zawiesić za nogi na gzymsie).
Do tego "Batpłatki". I nie waż się ich krytykować, bo przyjdzie Batman i zrobi ci krzywdę.
Witam Was w kolejnym odcinku GROmady, gdzie pokrótce przyjrzę się serii Batman: Arkham zapoczątkowanej przez młodego brytyjskiego dewelopera Rocksteady Studios. Twórca mający za sobą jedną (!) grę przyjął na siebie zadanie zaprojektowania gry na licencji, która do tego medium nie miała szczęścia, bo wychodziły produkcje co najwyżej przeciętne, a o niektórych lepiej zapomnieć. Efekt m. in. rocznej pracy nad peleryną głównego bohatera był zaskakująco pozytywny, bo gra cieszy się uznaniem ze względu na czynniki, o których będzie później. Tak więc narodziła się licząca 4 główne odsłony, kilka spin-offów i niezliczone dodatki seria, przy której pracował nie tylko Rocksteady, ale także m. in. Warner Bros Games Monreal, Turbine Entertainment czy NetherRealm Studios.
W moim przypadku na pierwszą styczność ze serią przyszło czekać do zeszłego roku, gdy z jednego z Humble Bundle udało się zdobyć dwie ostatnie odsłony serii wraz z zawartością dodatkową. Jakiś czas później dwie pierwsze odsłony nabyłem w wydaniu GOTY na przecenie i jakoś szybko udało mi się je ukończyć. Tutaj uwaga - jakby ktoś celował w Arkham: Asylum na Steamie, to jest ono pozbawione polskiej lokalizacji. Tutaj w encyklopedii pisze "PL Napisy", ale podejrzewam, że w takiej wersji było to pierwotnie wydane na niesławne GFWL.
Nie przedłużając, zapraszam do lektury. Zgodnie z propozycją będzie to nie podział na odsłony/dodatkową zawartością, a porównanie głównych odsłon pod względem różnych czynników. Przydzielane będą punkty, a w podsumowaniu będzie to zestawione i wydam werdykt, na podstawie którego udzielę nagrody - wzorem dawnych czasów tylko za pierwsze miejsce. Miłej lektury, a przy okazji zapraszam do dzielenia się tego, jak wy byście przydzielili miejsca kolejnym głównym odsłonom serii. Ewentualne zrzuty ekranu/okładki są z Mobygames.com.
ps. Informacje o ankiecie na ostatniej stronie. ;)
Spis Treści:
- Co tu się dzieje, czyli główna historia (spoilery dotyczące wszystkich części)
- Pora sklepać paru niemilców, czyli o mechanice walki
- "King Size", czyli bossowie (spoilery dotyczące wszystkich części)
- Jakoś się trzeba przemieszczać, czyli poruszanie się
- Pora na przejażdżkę, czyli o warstwie audiowizualnej oraz klimacie
- Poza biciem kryminalistów trzeba pobić ich jeszcze więcej, czyli poboczne aktywności (spoilery dotyczące wszystkich części)
- Nieznane historie, czyli o dodatkowej zawartości (tu nie biorę pod uwagę Arkham Origins, bo nie ograłem żadnego z DLC).
Co tu się dzieje, czyli główna historia
Oczywiście przy każdym zakładamy wysoki poziom niekompetencji mundurowych i wyjątkowo głupie decyzje po drodze. Inaczej Batman byłby bezrobotny. Nie wiem jak to wygląda w komiksach, ale w serii od Rocksteady i WB Games pokazani są oni jako nieudacznicy. I to do tego stopnia, że jest to urocze. ;)
Czyli w tej staram się sobie odpowiedzieć na pytanie - jak względem innych głównych odsłon przedstawia się ten najważniejszy element historii. Czyli wątki, postacie, dialogi i pewne niedopowiedzenia.
Uwaga - Ze względu na brak znajomości uniwersum Batmana nie rozpowiadam o zgodności z kanonem zarówno w kwestii wydarzeń jak i przedstawienia postaci.
Miejsce 4 - Batman: Arkham City
Fabuła podejmuje historię Batmana w tytułowym mieście, gdzie wybitne głupi pomysł zgromadzenia kryminalistów jednym miejscu niedaleko Gotham o dziwo (NIE) przyniósł nieoczekiwane konsekwencje - wparowała grupa uzbrojonych po zęby rzezimieszków (swoją drogą biegnących w chmurę rozpylonego wcześniej przez nich gazu bez masek) i opanowują teren - wśród złapanych Batman, który to planował. A potem doktor Strange planuje wdrożyć protokół na miejscowych.
Druga odsłona serii, czyli twórcy skupili się na dopracowaniu mechaniki rozgrywki, zapominając przy tym o głównym wątku fabularnym. Bo o ile aktywności poboczne wypadają na tle serii bardzo dobrze, tak główna linia fabularna jest po prostu zła. Pomijając przy tym początek, gdzie gość w garniturze jest w stanie przeżyć uderzenie rurą w głowę (oraz kilka w nogi i zderzenie z ekranem), większość głównego wątku to Batman pomagający Batmanowi, a w tle "Protokół X rozpocznie się za Y godzin". Jak słusznie zauważył jeden z youtuberów zajmujących się wyszukiwaniem błędów w produkcjach (głównie tych fabularnych, choć z przymrużeniem oka) takie przypominanie o głównym elemencie zamiast jakieś solidniejsze skonstruowanie tego wątku to dowód porażki scenariusza oraz jego autorów. I to dość bolesnej, o czym można się dość szybko przekonać. Dodatkowo jest kilka takich momentów, gdzie no cóż... pod tym względem jest dziwnie.
Tego niestety nie ratują dość ciekawe postacie jak chociażby doktor Dziwny (Strange), a nawet występująca gościnnie Kobieta Kot. No i Mr. Freeze, czyli jedna z ciekawiej przedstawionych postaci w serii.
Werdykt: 1 punkt. Sam spędziłem z nią bardzo miłe chwile, tak tych chwil w porównaniu do innych odsłon było jej dość mało. I stąd taka ocena.
Miejsce 3 - Batman: Arkham Knight
Ostatnia na ten moment odsłona serii umiejscawia wydarzenia w trakcie ataku Strachu na Wróble na Gotham. W panice miasto z miasta ewakuowani są ludzie, a pozostają jedynie szaleńcy, kryminaliści, policjanci oraz Batman. Który wyrusza celem powstrzymania Scarecrowa oraz innych rzezimieszków zagrażających miastu. W tym rycerza Arkham.
I to jest właśnie największy problem tej historii - czy wynika z niedbalstwa scenarzystów czy wierności uniwersum, nie wiem. Ale niezaprzeczalnie, jeśli ktoś wcześniej znał uniwersum albo był choć w średnim stopniu spostrzegawczy, na dłuższą chwilę przed konfrontacją wiedział z kim ma dokładnie do czynienia. Balonik, który z perspektywy niezaznajomionych z uniwersum Batmana, nabiera powietrza dość długo, zamiast wybuchnąć z hukiem, powietrze z niego ucieka dość powoli.
I to ze względu na ten element produkcja dostaje 2 punkty.
Miejsce 2 - Batman: Arkham Origins
Ze wszystkich tu obecnych produkcji uznałbym go... za najbardziej standardowy. Bo najpierw Batman wyrusza do więzienia, gdzie ofiarą Czarnej Maski padł pewien ważny funkcjonariusz. Tam też dowiaduje się, że na niego nasłani zostali zabójcy - najlepsi w swoim fachu ludzie, którzy za zabicie Batmana mają dostać 50 milionów dolarów. Tak więc cel zamachu wyrusza, bo inaczej ludzie będą cierpieć, aby znaleźć zleceniodawcę i zakończyć to.
Nie będę się tu skupiał na sensie gry w uniwersum (choć słyszałem, że z tym jest tu problem), a samej historii. Która właśnie ze względu na tą prostotę oraz sposób jej poprowadzenia jest na swój sposób urocza. Ma też swoje momenty, jak chociażby spotkanie z panem podpalaczem, meksykańskim zapaśnikiem czy moment wyjawienia tożsamości Czarnej Maski (co wprawdzie można do pewnego stopnia przewidzieć, jeśli się jest spotrzegawczym).
W ogólnym rozrachunku wypada przyzwoicie. Na tyle, żeby dać jej 3 punkty;. ;)
Miejsce 1 - Batman: Arkham Asylum
Do wariatkowa w Arkham Batman przywozi złapanego niedawno Jokera. Po wprowadzeniu go do Arkham przebywa z nim jeszcze chwilę, choć w pewnym momencie stwierdza "Mam złe przeczucia". Co niestety okazuje się słuszne, bo Joker przejmuje wariatkowo, by zdobyć narzędzia do rozpoczęcia szturmu na miasto. Który ma on zapamiętać na długo.
Tak kreuje się początek pierwszej odsłony serii, która choć pod względem nieskomplikowania historii jakoś szczególnie się nie wybija, a kilka elementów zrobiono tak sobie (o czym później), tak w kwestii poprowadzenia głównego wątku wypada bardzo dobrze. Bo ważne jest nie tyle, jaka jest historia, a jak jest przedstawiona, czyli czy jakoś składa się w całość, nie ma dziur no i jakie mamy postacie oraz interakcje między nimi . A w tych kwestiach w tej produkcji jest bardzo dobrze. No i nie ma - jak na standardy głównych odsłon serii - przewracania oczami przy początku.
I z tych właśnie względów produkcja otrzymuje 4 punkty, tym samym wygrywając w kategorii.
Pora sklepać paru niemilców
Mechanika walki serii opiera się w dużym skrócie na umiejętnym połączeniu ataku/odparcia z różnej maści gadżetami czy otoczeniem. Tak więc tu zastanawiam się, jak jest ona responsywna, jak efektywna i czy się po prostu miło z niej korzysta wysyłając rzezimieszków Gotham do szpitala. O ile nie przyłoży mocniej w kark, nie zrzuci na beton albo nie zawiesi na gzymsie głową w dół. W wtedy chyba żaden lekarz nie pomoże. Tyle pozostaje z filozofii, by nie zabijać. Choć myślę, że Spider-Man przerabia ten sam moment, gdy decyduje się gościowi w zwyczajnym ubiorze przyłożyć włazem do ścieków.
Sami niemilce mają dość prostolinijny system sztucznej inteligencji znanej jako FSM (Finite State Machine). W walce nie prezentuje się on zbyt okazale, ale w trybie skradankowym ujawnia swoją moc za pomocą losowości. Na tyle, że obserwowanie ich z ukrycia, gdy próbują znaleźć nietoperza albo sygnalizują o tym, że towarzysz leży. Zdarzają się przy tym błędy, ale nie są one na tyle inwazyjne, by przeszkadzać w czerpaniu radości z rozgrywki.
Miejsce 4 - Batman: Arkham Asylum
W ramach tej produkcji poza standardowym wciskaniem przycisku ataku/bloku mamy tylko kilka gadżetów, pelerynka nie ogłusza w sposób pozwalający jedynie uniemożliwić blokadę. Wszystko to odbywa się płynnie. Do tego mamy rozwój postaci opierający się na zdobywaniu doświadczenia, który przy przeskokach na odpowiedni poziom daje punkt, który można w coś tam zainwestować - zdrowie albo gadżety.
W 2009 mogło to robić wrażenie, ale jeśli z tą odsłoną nie mierzy się jako pierwszą można mieć wrażenie obcowania z czymś zrobionym tak prosto, jak się chyba tylko da. Wprawdzie później gra wprowadza pewną modyfikację na krótki etap, ale - idąc logiką Batmobila - wciska są wtedy, gdy tylko się da. Mi to osobiście nie przeszkadzało, ale może komuś to przeszkadzać,
I o ile w późniejszych odsłonach można kombinować, tak początkowo jest to wciskanie przycisków. I z tego właśnie względu 1 punkt.
Miejsce 3 - Batman: Arkham City oraz Batman: Arkham Origins
Poletko doświadczalne w postaci Arkham: Asylum zostało wykorzystane, by ulepszyć mechanikę rozgrywki. I to się udało w części zrealizować. Większa liczba gadżetów i możliwość zabawy z nimi sprawia, że można bardziej kombinować (a nawet wywoływać błędy jak chociażby tańczący w lodzie). To samo można powiedzieć o Arkham: Origins, które starało się poprawić to, co wcześniej nie wyszło.
Niemniej, nie dodało nic poza standardowe starcia, tak więc w tej kategorii dla każdej z produkcji po 2,5 punktu.
Miejsce 1 - Batman: Arkham Knight
Pierwsze miejsce, które raczej nie powinno zbytnio zaskakiwać, co się tu znajdzie. Ostatni, najbardziej płynny i responsywny Batman, jaki można sobie wyobrazić. No i mamy dodatek w postaci Batmobila, dzięki czemu mam Need for Speed bez kupowania nowego NFS-a, który pomaga odpędzić się od płotek, które na widok pancerwozu biorą nogi za pas. Czasem nieskutecznie rzucając się pod niego.
Jednak to nie pojeździe będzie mowa, a walce z różnymi pieszymi rzezimieszkami. Która nigdy w serii nie była tak przyjemna i odświeżająca, jak tu. Łączenie wszystkich gadżetów, szalonego naparzania w silniejszych gości by wykonać usypiający cios w maskę. Które to podlega ulepszaniu, gdy uda się zebrać odpowiednią liczbę punktów. A to za wykonywanie zadań, co jest dodatkową motywacją, by je wykonywać. W efekcie tego otrzymujemy niezwykle miodnie zaprojektowany element i zwycięzcę tej kategorii, czyli 4 punkty trafiają na konto człowieka nietoperza w czarnej zbroi.
"King Size"
Nieinwazyjne ubijanie większych gości, którzy są w stanie zrobić coś więcej niż rzucać cegłami i dać się bezpardonowo okładać aż do złamania nogi w trzech miejscach czy przy czułej "główce". Krytyczni przeciwnicy, bo to nim będzie poświęcony ten podrozdział. Czyli jak wyglądają, jak przebiega walka z nimi i czy nie jesteś ona trudna w złym tego słowa znaczeniu.
Miejsce 4 - Batman: Arkham Asylum
Po wariatkowie biegają różne dziwne istoty i trzeba je powstrzymać płaszczem albo ciosem w twarz. Jakieś pytania? Nie, to powtórz schemat 3 razy i obejrzyj przerywnik filmowy.
Porównując pierwszą odsłonę serii Batman: Arkham do kolejnych ciężko nie odnieść wrażenia, że twórcy dopiero starali się zrozumieć, jak projektować niektóre elementy rozgrywki. Mogłoby się wydawać, że to przyjdzie najpierw, a następnie zrozumienie dla marki, ale tu było odwrotnie. I to widać nie tylko w mechanice poruszania się czy walki ale i starciach z bossami. Bo te - za wyróżnikiem zmutowanego kwiatka - siadają albo w kwestii wykonania albo zarówno pomysłu jak i kwestii wykonania.
I tu na przód wybija się Joker oraz Bane. O matko, jakie te starcia są słabe. Bane, bo jest to coś, co się potem przewija. Joker - ciężej jest mi stwierdzić, co tam zagrało. Co jeszcze trudniej zrozumieć, to fakt, że w tak solidnie wykonanej produkcji znalazło się miejsce dla tak nijakich i źle zaprojektowanych starć. I z tego powodu tylko jeden punkt. :(
Miejsce 3 - Batman: Arkham Origins
Tutaj głównym celem Batmana będą zabójcy. A przy okazji inne persony, które trzeba postawić do pionu, brutalnie pobić i zaaresztować.
Choć gra ma mojego jednego z bardziej ulubionych krytycznych przeciwników w serii, Slade'a, i najciekawszego (Buchinskiego) ciężko gry nie umieścić na przedostatnim miejscu w tym rankingu. Głównie ze względu na fakt, że większość z nich popełnia jeden podstawowy błąd - walczysz nie z samym przeciwnikiem, a także z masą jego przydupasów. Kto tak projektuje walki? Bo jakoś niewiele tytułów z którymi się zetknąłem - zresztą słusznie - korzysta z tego pomysłu. A ci przeciwnicy mają tendencję do znikania, gdy załącza się przerywnik filmowy. Ma sens, milordzie. Może, że to tak naprawdę wytwór wyobraźni Batmana. Choć w ogóle mam wrażenie, że to co na materiałach filmowych prezentuje jakąś alternatywną rzeczywistość w stosunku do gry.
Werdykt: 2 punkty. Mamy parę dobrych walk, ale nie na tyle, by wskoczyć wyżej. Widać, Lynns musi zainwestować w lepszy odrzutowy plecak,a Deathstroke, no cóż - za słabo się starał i pozostało mu robienie pompek w więzieniu.
Miejsce 2 - Batman: Arkham Knight
W tej odsłonie serii również przyjdzie się zmierzyć się z różnymi rzezimieszkami zagrażającymi miastu. Znowu jakoś wydostali się z więzienia, doposażyli się w oręż XXII wieku i ruszyli podbić Gotham.
Nie ma tu wprawdzie problemu znanego z poprzednich odsłon (a przynajmniej nie w tak śmiertelnej dawce), ale niestety pojawia się kolejny - Batmobile. Ja rozumiem, że jak wymyślisz coś nowego, to chcesz to wstawiać gdzie tylko się da, ale litości. Tych walk jest po prostu za dużo. A te, które nie wymagają tego urządzenia są w wyłączeniem ostatniego takiego sobie.* No i powtarzanie motywu, że nie tylko z bossem walczysz, ale i jego współpracownikami, choć żeby nie było, że tylko narzekam - wygląd każdego z nich jest dobrze.
* - Nie miałem przy tym okazji zmierzyć się z p. Nigmą, a o nim słyszałem za to pozytywne opinie. O tym dlaczego w rozdziale o dodatkowych aktywnościach.
Ale właśnie, ostatnie starcie. I to ten element sprawia, że jest to drugie miejsce. Jak człowiek uzmysłowi sobie z czym tam mierzy się Batman (albo i nie) zrozumie, że mamy do czynienia z czymś nietuzinkowym i genialnym. Oraz zwieńczającym serię w odpowiedni sposób. I myślę, że tą drogą powinny iść starcia z ważniejszymi przeciwnikami. Nie ogłuszenie/naładowanie paska, a potem klepanie i tak do przerywnika, ale taka trochę psychologiczna walka. I ze względu wyłącznie na nią produkcja ląduje na drugim miejscu z trzema punktami.
Miejsce 1 - Batman: Arkham City
W tym przypadku Batmanowi znowu przyjdzie się mierzyć z przestępczym światem zamkniętym w małej części Gotham. Wykorzystując przy tym nie tyle gadżety, ale i inteligencje. No i w miarę przyzwoite zakończenie. Twórcy wykorzystali poletko doświadczalne z postaci pierwszej odsłony, by po zapowiedzianej w grze kolejnej odsłonie przystąpić do analizy oraz poprawy elementów, które nie do końca wyszły. W tym walki z bossami.
Każdy, kto ograł produkcję przyzna (przynajmniej większość), że w tej kwestii jest bardzo dobrze. Wróć, jest genialnie. Nie tyle w kwestii projektu lokacji/wyglądu ale i sposobu starcia z niemilcem. Za każdym razem inny pomysł, a co ważniejsze w odróżnieniu od pozostałych odsłon serii każda z nich wypada co najmniej dobrze.
A najlepiej? Zdecydowanie Mr. Freeze i Ra's Al Ghul. Pierwszy ze względu na podejście - nie jest to czysta bicie wroga po hełmie, a detektywistyczna walka (jedna z niewielu, a szkoda). Ra's natomiast wygląda po prostu majestatycznie. No i trzeba się nagimnastykować. W tym dobrym znaczeniu. Jakbym miał wybrać najgorsze, to wybór padłby na zombie Grundy'ego. Nie jest źle, ale na tle pozostałych ciężko stwierdzić nic innego niż meh. Choć i tak o niebo lepsza od Deathstroke'a z Arkham: Knight.
I właśnie ze względu na to Batman: Arkham City wygrywa w kategorii najlepszych bossów i otrzymuje 4 (!) punkty,
Jakoś się trzeba przemieszczać
Czyli jak wypada mechanika poruszania nie tylko pod względem responsywności, ale i efektowności czy szybkości. W tym także jak wypada w porównaniu do kolejnych głównych odsłon serii.
Miejsce 4 - Batman: Arkham Asylum
W ramach pierwszej odsłony Batmanowi przyjdzie przemieszczać się po pewnej wyspie. Ze względów fabularnych wyłącznie na piechotę z niewieloma gadżetami do podróży. Dodatkowo w trakcie szybowania jesteśmy ograniczeni praktycznie do wyboru miejsca lądowania. Zostaje to za to wynagrodzone ładnie łopocząca peleryną. Zresztą - jak na taki element poświęcasz jeden rok, to chyba musi wyjść dobrze.
O ile w 2009 mogło to sprawić efekt zachwytu. Tak zestawiając z następnymi odsłonami, wypada to blado. I z tego właśnie powodu jeden punkt.
Miejsce 3 - Batman: Arkham Origins
W tej części, względem poprzedników doszło do poprawy. Znowu płynniej, więcej gadżetów, dostępność i ogólnie wszystko bardzo dobrze. A jednak korzystałem z szybkiego transportu (udało mi się wbić osiągnięcie, choć trochę przypadkiem, bo nawet nie liczyłem, gdzie udało mi się wykonać ruch), a za pierwszy cel obrałem wyzwolenie wież (widać Assasin Creed to spopularyzował do tego stopnia, że nawet Batman dostał od tego rykoszetem). Czyli choć frajda większa niż w Arkham Asylum, to mniejsza niż w otaczających produkcję WB Games Montreal, czyli Arkham City oraz Knight. I z tych właśnie względów produkcja dostaje w tej kategorii dwa punkty.
Miejsce 2 - Batman: Arkham City
Poletko doświadczalne w postaci Arkham Asylum pozwoliło twórcom na zmiany w tej materii w zapowiedzianej w tak ukryty sposób, że sami twórcy musieli to ujawnić odsłonie poprawić. Responsywność jak była na dobrym poziomie tak pozostała, a do tego doszło więcej gadżetów. Ogólnie miód w tej kwestii i czysta radość z szybowania przez tą sekcję Gotham.
Czemu więc nie pierwsze miejsce i zamiast 4 punktów daję za ten element 3 punkty? Nie dość, że Arkham Knight zrobił to lepiej, to jeszcze mamy dołożone do tego dziwny sposób na ulepszenie - wyzwania. Jakby punkty doświadczenia to była zła idea. Mogli to połączyć, tak więc część ulepszeń za PD, reszta za wykonanie określonych misji. Ale nawet bez ulepszeń było sympatycznie
Miejsce 1 - Batman: Arkham Knight
Drugi Batman z jakim się zetknąłem oferuje jedną poważną zmianę względem poprzedników - własny pojazd. Batmobil, bo tak nazywa się to cudo techniki, zamienia skromnego detektywa w groźnego detektywa, który może potrącać nim różne męty społeczna. Rani ich przy tym prądem, choć o ile wcześniej logika niezabijania mogła być jakoś do wybronienia, tak tu - no przepraszam, ale jak gość ma przeżyć potrącenie kilkutonowym pojazdem jadącym kilkadziesiąt km/h połączone z rażeniem prądem?
Nad tym można zastanawiać, natomiast od razu po wejściu za stary pojazdu widać, że trzeba się przyzwyczaić do sterowania. Prawie jak w GTA IV. Mi tam spasowało, ale nie byłbym jakoś specjalnie zaskoczony, gdyby ktoś porzucił to narzędzie wyłączając pewne momenty.
Pozostanie więc poruszanie się na piechotę. Które jest do tego stopnia przyjemne i proste, że nawet gdyby szybka podróż (a może jest, nie zwróciłem uwagi :P) sprawia, że się po prostu wiele traci. To nurkowanie by nabrać prędkości, wbijanie linki w celu nabrania prędkości czy zwykłe wciskanie przycisków w celu zmiany toru lotu nigdy nie było tak przyjemne. Zarówno w Arkham CiIty, Arkham Origins jak i skromnym pod tym względem Arkham: Asylum. I z tego właśnie powodu produkcja wygrywa rywalizację w tym aspekcie zyskując cztery punkty.
Pora na przejażdżkę
Główne odsłony serii korzystają z dobrodziejstw technologii Unreal Engine. Ale nie tylko o tym z jakimi efektami ta technologia została zaimplementowana, ale i ogólnym klimacie produkcji. Bo w szacie graficznej istotnym elementem jest nie tylko pochwalenie się teksturami 16k.
Miejsce 4 - Batman: Arkham Origins
Poza wdziękami towarzyszek pana Pingwina mamy śnieżne Gotham oraz więzienie. Atmosfera świąteczna jest na tyle wiarygodna, że jakby wyciąć mniej istotne elementy głównej linii fabularnej, dostalibyśmy film tak świąteczny jak Kevin sam w domu. No i wszystko wygląda jak na rok wydania całkiem przyzwoicie. Zwłaszcza zabójcy.
Skąd więc tylko 1 punkt w tej kategorii? Bo o ile grafika sama w sobie nie jest zła, a błędów - poza Batmanem robiącym obroty w powietrzu czy bandytów próbujących odpędzać człowieka nietoperza, gdy ten jest na barierce, niczym gołębie używając wszystkiego co pod ręką (np. cegieł) - nie uświadczyłem, tak czuć tu taką zwyczajność. I to właśnie ze względu na nią, taka, a nie inna ocena.
Miejsce 3 - Batman: Arkham City
Arkham City mogło pójść na przód, jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki czy poruszania się, ale względem Arkam: Asylum traci w kwestii oprawy graficznej. Nie chodzi tu o jakość grafiki, bo nawet dzisiaj produkcja pod tym względem wypada bardzo dobrze, ale klimatu. Jakby to najprościej ująć, jest tak zwyczajnie? I poza kilkoma miejsca (jak np. miejsce przebywania pana Victora czy miejsca z roślinkami) jakoś średnio mi to przypadło do gustu. Tak więc dwa punkty, bo względem Arkham: Origins jest lepiej, ale względem innych głównych odsłon już niekoniecznie.
Miejsce 2 - Batman: Arkham Knight
Z produkcją przyszło mi się zmierzyć długo po tym, jak została pierwotnie wydana na komputery osobiste z systemem Windows. Nie wiem co za wirtuozi technologii przygotowywali tą wersję, ale nawet jak na poziom Bethesdy był to poziom zastraszająco niski. Wywalanie z gry, tekstury niskiej jakości i masa innych problemów - w końcu jednak udało się odratować grę, choć wymagało to dziesiątek godzin pracy z tego co pamiętam, to innego dewelopera i dwukrotnego wycofania gry ze Steam. I tu można wstać i bić brawo, bo udało się wskrzesić trupa. I to dosłownie.
A jak prezentuje się gra w 2018/2019 (Full HD)? Bardzo ładnie, do tego stabilność na wysokim poziomie, a z błędów to przy dłuższej rozgrywce czasem pojawiał się problem z doczytaniem tekstur. A poza tym - magia Gotham przyciąga na tyle, że zamiast wykonywać zadania chce się po prostu podróżować, czy to pojazdem Batmana czy latając po mieście. Nasłuchując szumu z ulic i ciekawej muzyki. Dlaczego więc, mimo peanów pochwały, produkcja otrzymuje w pierwszej kategorii trzy punkty? Bo pierwsza odsłona serii zrobiła to lepiej, ale i tak trzy punkty.
Choć za tą reanimację mogę dać bonus w postaci jednego punktu. Patrz Bethesda i ucz się, jak to się powinno robić.
Miejsce 1 - Batman: Arkham Asylum
Pierwsza odsłona może nie stanowi wyznacznika jakości w kwestii tego, jak projektować podróż Batmanem czy starcia z różnymi rzezimieszkami, tak w kwestii oprawy graficznej stoi ona na najwyższym poziomie. Bo nawet jak na dzisiejsze standardy odpalony na wysokich detalach w Full HD Arkham: Asylum robi wrażenie, dodatkowo jeśli uświadomi się, że to gra z 2009 roku. To dodatkowo wpływa na pogłębienie klimatu psychozy, która to opanowała miasto. A w tle muzyka spokojna muzyczka w przypadku której część może narzekać na monotonię.
Ale i tak mimo powtarzalności muzyki produkcja ze względu na wygraną walkę z czasem oraz klimat zasługuje na pierwsze miejsce i otrzymuje z tego powodu 4 punkty.
Poza biciem kryminalistów trzeba pobić ich jeszcze więcej
Poza główną linią fabularną mamy także poboczne aktywności i to nim właśnie będzie przeznaczona ta część. Na ile są one powtarzalne i na ile sprawiają one czystą radość.
Nota: Nie biorę tu pod uwagę dodatków czy zawartości do pobrania. Im będzie poświęcony ostatni rozdział.
Miejsce 4 - Batman: Arkham Asylum
Poza główną linią fabularną przyjdzie nam chodzić po wyspie, zbierać nagrania (niektóre, chociażby Edwarda Nigmy, zrobione z głową) czy trofea człowieka-Zagadki. I tyle.
Znowu - jeśli czegoś nie pominąłem - to pozostało mi jedynie chodzić po pustym miejscu ziewając co chwilę. Może dla kogoś łapanie trofeów, czyli typowy element gier z otwartym światem, to coś ciekawego, ale ja spasuje. A, jako, że nie ma zbyt wiele więcej do roboty, produkcja dostaje jeden punkt.
Miejsce 3 - Batman: Arkham Knight
W ramach tej odsłony tradycyjnie już dla serii przyjdzie szukać znajdziek oraz rozwiązywać różne problemy kryminalne miasta - a to strażak zniknął, a to są miny, które z jakiegoś powodu to my musi rozbroić. Ogólnie jest tego dość sporo i na kilka godzin spokojnie wystarczy.
Skąd więc taka niska nota? Jak dla mnie średnio interesujące szukanie pytajników pana zagadki zostało jeszcze bardziej popsute przez to, że czasem się łączy na telebimy i gada. Bez sensu i do tego w tak irytujący sposób, że aż by się chciało wyłączyć w Gotham prąd, byle by nie słuchać tego gadania. Natomiast zadania poboczne chociażby związane z ratowaniem strażaków i powstrzymywaniem pożarów - jeśli jakoś uda ci się ukończyć to drugie, to podczas wykonywania pierwszego z nich masz wrażenie, jakbyś drugiego jeszcze nie rozpoczął.
No i zakończeniu wielu z nich jest tak nieinspirujące, że chce się ziewać. Zwłaszcza Deathstroke, który dostaje ode mnie nagrodę najgorszego starcia z bossem w serii. Tak zepsuć tak ciekawego przeciwnika jak Slade Willson, to trzeba się postarać. Choć trzeba oddać, że pomysły na kilka z nich, jak leczenie człowieka-nietoperza czy szukania sprawcy masakr wypadają ciekawie. Ale to nie ratuje przed zajęciem przez grę trzeciego miejsca, czyli zdobywa jedynie dwa punkty.
Miejsce 2 - Batman: Arkham Origins
W śnieżnym Gotham poza łapaniem morderców trzeba łapać potencjalnych morderców, zdobywać pytajniki czy reagować na przestępstwa. Względem pierwszej i ostatniej odsłony jest lepiej bo nie dość, ze jest w miarę różnorodnie, to dodatkowo zakończenie tych zadań wypada w większości całkiem przyzwoicie. Przy czym przyjdzie się zmierzyć nie tylko z asasynem oraz wytworami wyobraźni Batmana. A poza tym standardowe znajdzki związane z p. Zagadką, które nawet chciało mi się szukać. Choć wszystkich nie znalazłem i jakoś nie chce mi się do tego wracać.
Niemniej pod tym względem jest lepiej względem miejsca 3 i dlatego produkcja dostaje 3 punkty za drugie miejsce.
Miejsce 1 - Batman: Arkham City
W ramach tego przyjdzie nie tyle szukać znajdziek, ale i tropić kryminalistów czy rozwiązywać zagadki kryminalne. Główny wątek jest dość skromny, tak więc produkcja otrzymała poważniejszy i bogatszy zestaw zadań pobocznych. I pod tym względem jest znaczna poprawa względem poprzedniej odsłony. A to przyjdzie rozmawiać z wariatem, by ustalić jego lokalizację, a to jest strzelec wyborowy, którego trzeba "ustrzelić".
Zadań jest sporo i na ich jakość nie ma co narzekać. Oraz nie nudzą się swoją schematycznością. I z tego właśnie względu produkcja otrzymuje 4 punkty wygrywając w kategorii zadań pobocznych.
Nieznane historie, czyli o dodatkowej zawartości
Każda z odsłon serii otrzymała jakąś tam popremierową zawartością (nie liczę przy tym łatek). Poniżej odpowiedzi na pytanie, jaka ta zawartość jest i jak wypada w porównaniu do innych odsłon.
Nota: Ze względu na brak Batman Arkham: Origins, nie jest to brane pod uwagę przy ocenie.
Miejsce 3 - Batman: Arkham Asylum
W tym przypadku natknąłem się na nią przypadkiem. Czyli wyzwania związane z ochroną miejsca aż do wyczerpania zdrowia. Mamy ich zgodnie z informacją na GOL trzy takie pakiety.
Jeśli czegoś przy tym nie pominąłem (np. ekskluzywnej zawartości dla platformy innej niż PC), to miałem do czynienia z biedą. I to taką, że jej piszczenie słychać nawet kilkadziesiąt metrów od dysku komputera. Poważnie, lepiej już było nic dodatkowego nie wydawać niż dawać takie ochłapy. Dobra jakość tego nie ratuje, skoro coś takiego widziałem (i to lepiej zrobione) chociażby w trybie Nazi Zombie w Call of Duty: World at War).
Decyzja: 1 punkt. Choć mógłbym dać nawet ujemne. Grrr.
Miejsce 2 - Batman: Arkham City
W ramach tej części przybliżę jedyny dodatek do tej odsłony, jaki ukończyłem - opowiada on historię związaną z jedną z postaci, która w efekcie zakończenia tej odsłony wpada w szał/smutek i zaczyna siać zniszczenie. A superbohaterowie wyruszają, by ją powstrzymać.
Jeśli ktoś liczył na dużo nowości, będzie zawiedziony. Jeśli natomiast na to, za co pokochał Arkham City, nie powinien narzekać. Dużo dobrego bicia kryminalistów, zagadek, bicia innego elementu aspołecznego i łamania rąk/nóg. Czyli to, co fani serii lubią najlepiej. Tak więc za to 2 punkty.
Miejsce 1 - Batman: Arkham Knight
Jeden pełnoprawny dodatek oraz pomniejsze historie, które można ukończyć w 15 minut. Duża podejmuje losy Kobiety-Nietoperza, pomniejsze kilku postaci z uniwersum DC Comics (tak, wiem powtórzenie Comics). :)
W porównaniu do Arkham: Asylum jest lepiej, ale wciąż nie ciężko stwierdzić, że to bieda, która piszczy. Pomniejsze historie mają ciekawe postacie (chociażby Red Hood, który nie dość, że dobrze wygląda, to jeszcze zrywa z częściowo udawaną logiką Batmana) i zamiast skupić się na 2-3 postaciach dając dłuższy dodatek, dostajemy takie coś. Jest różnorodnie, ale zanim się nią nacieszymy, już się kończy.
Poza tym mamy także wcielony do linii fabularnej zestaw zadań. Do, gdzie przyjdzie robić więcej tego samego. Wprawdzie mamy tu wykorzystane pomysły z podstawki oraz starych znajomych, tak więc ciężko nie uznać tego za co najmniej sympatyczną przygodę w eliminacji rzezimieszków.
Natomiast pełnoprawny dodatek - A Matter of Family - na tle dodatku z Arkham City, ale i dodatków z jakimi się zetknąłem, wypada blado. Do ukończenia w 1-1,5 godziny i myślę, że 2 powinny wystarczyć, by zrobić go na 100 procent. A pozostałe - nie dość, że przejścia czasem od czapy, to jeszcze b. krótkie. No i do tego historia Catwoman, którą projektował jakiś sadysta, bo pod koniec nagle skacze poziom trudności.
Decyzja: 3 punkty. Ze wszystkich trzech odsłon najlepiej. Choć nie wiem, na ile nie wpływa na to fakt, że miałem przepustkę sezonową. Bo około 30 zł za dodatek to bym nie dał.
Podsumowanie
Teraz pora na zestawienie punktów oraz wyłonienie zwycięzcy, a dla niego.. badum tss.. Batpłatki. Idealne z ciepłym mlekiem. :D
Podsumowanie punktacji:
- Batman: Arkham Asylum - 12 punktów
- Batman: Arkham City - 16,5 punktów
- Batman: Arkham Origins - 13,5 punktów
- Batman: Arkham Knight - 19 punktów
Tak więc po podsumowaniu punktacji zwycięzcą zostaje Batman Arkham: Knight. A teraz proszę wstać i bić brawo, a mi zweryfikować wystawione na początku roku grom oceny, bo zamykają "dyszki", a w środku "9,5". :P Choć pytanie o wybór najlepszej odsłony zależy od czego, co wybierzesz:
- Jeśli najlepszych starć z bossami czy zadań pobocznych, to Arkham: City
- Jeśli najlepiej zrealizowanej mapy świata, mocnego zakończenia czy przemykania przez Gotham z dużą prędkością, to Arkham: Knight
- Jeśli klimatu, grafiki oraz ciekawej historii, to Arkham: Asylum
- A w przypadku pozostałych Arkham: Origins. ;)
Ankieta
Standardowo wygrywa najbardziej popularna opcja, a w przypadku remisu będzie losowanie. Ta opcja, wraz najmniej popularną/ymi będzie wymieniona. Kolejna drobna korekta - 3 tematy historyczne, 4 związane z wrażeniami z ogrywania produkcji. Dajcie znać jak wam się coś takiego widzi.
- Piątkowa GROmada - FPS Edition
- Piątkowa GROmada - From Software History Edition
- Piątkowa GROmada - Mortal Kombat History Edition
- Piątkowa GROmada - Quake History Edition
Czyli o historii rozwoju legendarnego "wstrząsu". Od pierwszej odsłony po ostatnich czempionów.
- Piątkowa GROmada - Serious Sam Edition
Czyli wrażenia z ogrywania serii Serious Sam. Będzie dużo trupów. :)