Piątkowa GROmada #160 - Half-Life 2 Edition

BLOG O GRZE
1133V
Piątkowa GROmada #160 - Half-Life 2 Edition
BZImienny | 25.10.2019, 00:06
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Kiedyś w ramach cyklu opowiadałem o pewnym dziele sztuki firmy byłego członka Microsoftu, Gabe'a Newella, znanym jako Half-Life. Wielu pewnie wie, że ten tytuł doczekał się kontynuacji, którą to dzisiaj się z nieskrywaną przyjemnością zajmę. Oraz dwoma dodatkami do niej, choć pierwotnie miało być ich aż cztery. No i jest jeszcze Half-Life 3, pewnie skrywany w Strefie 51.

Witam was w kolejnym odcinku GROmadki, gdzie to przyjrzę się Half-Life 2, produkcji wydanej na Windowsa, Androida, Macintosha, Linuksa, Xboxa czy w ramach pakietów na PlayStation 3 oraz Xbox 360. Produkcja, podobnie jak poprzednik, spotkała się z przytłaczająco pozytywnym odbiorem, zyskując nie tyle rozgłos wśród prasy, co także oddanych fanów tworzących różne nietypowe modyfikacje. A reszta z utęsknieniem wyczekuje Half-Life 3, ale z tym może być problem, bo szef firmy nie umie liczyć do 3. ;)

Tak więc w umileniu sobie tego długiego czasu oczekiwania pora na Half-Life 2, dodatki do niego: Episode 1, Episode 2 oraz technologiczne demo Lost Coast.

Źródło okładki - https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?l=polish&id=849503080

Źródło zrzutów ekranów - oficjalne strony produkcji na platformie Steam.

Gordon Wolny Człowiek, jak mniemam?

Half-Life 2 w wersji na PC (Windows) w wydaniu na rynek polski. Źródło: https://www.mobygames.com/game/half-life-2

Half-Life z 1998 roku jest grą, jaką bezsprzecznie można uznać za rewolucyjną i potwornie grywalną. I choć nie była pierwszą z dobrze wykonaną "opowieścią przed otoczenie" (System Shock zrobił to wcześniej), tak dołożył do tego zabójczy klimat oraz dobrą jak na rok wydania SI. To przyczyniło się do przytłaczająco pozytywnego odbioru, kilku dodatków czy reedycji, co sprawiło, że to, czy kontynuacja wyjdzie, było oczywiste. Tak więc na początku przyjrzyjmy się tej kontynuacji w wersji na Windows.

Pierwszą pozytywną zmianę widać od razu po wejściu do opcji, ponieważ w ramach wykorzystanej w Half-Life 2 technologii możliwe stało się dodanie napisów (w tym i tych w języku polskim, jakby ktoś się pytał). Szkoda przy tym, że gdy portowano pierwszego HL na ten silnik, ktoś zapomniał dodać napisów i bez ściągnięcia dodatkowych modyfikacji, opcja jest bezużyteczna. Technologiczny geniusz, jakiego nie pojmuję, albo wybitne nieogarnięcie.

Zapraszam, piesek nie gryzie. ;)

"Rise and shine. Mister Freeman. Rise, And shine."

Drzemka Gordona Freemana zostaje zaburzona, gdy tajemniczy głos jegomościa z niepokojącym wyrazem twarzy w garniturze wybudza go słowami, by ten powstał, a następnie, na pierwszy rzut bezcelowo, wrzuca go do pociągu, jaki zmierza do City  17. Po wysiądnięciu z niego zostaje on oddelegowany na kontrolę, którą to przerywa jego znajomy, Barney "Kiedyś bezużyteczny generyczny strażnik" Calhoun, który to pozwala mu pokrętną drogą opuścić przybytek. To zwraca uwagę strażników, którzy to ścigają go aż do zagonienia w kozi róg - wtedy to z opresji ratuje go urocza Alyx Vance, która to zaprowadza go do kryjówki naukowców. Tam Gordon ponownie wkłada kultowy kombinezon (choć ciągle bez hełmu) HEV i wyrusza w podróż z jednym prostym zadaniem - uratowaniem świata.

Druga odsłona serii Half-Life to, podobnie jak poprzednik, strzelanina z perspektywy pierwszej osoby wykorzystująca znaną w 2004 roku koncepcję "Enviromental Storytelling", czyli o fabule/elementach świata przedstawionego gracz dowiaduje się nie za pomocą scen przerywnikowych, a interakcji z otoczeniem. Tutaj objawia się to poprzez nasłuchiwanie otoczenia i przyglądania się rozmawiającym gdzieś osobom. I tak jak było to świetnie wykonane w pierwowzorze z 1998 roku, tak dobrze zostało to zaprezentowane tutaj i przez 11 godzin, jakie potrzebne są na ukończenie tytułu z około 60% osiągnięć nigdy człowiek się nie nudzi. Co ważniejsze, całość trzyma wyrównany poziom od początku do końca.

Duża zasługa w tym aktorów głosowych - zwłaszcza Gordona Freemana, gdzie wciela się w niego Nikt. A na poważnie, to każdy głos jest dobrze dobrany i nawet na dzisiejsze standardy został odpowiednio nagrany.

Walka z przyrodą. Pokrętnie zmutowaną, ale przyrodą

W przypadku Half-Life 2 otoczenie zostało wykorzystane nie tyle jako nośnik informacji/fabuły, co także jako broń. I o ile samo w sobie nie jest to powód do dumy (w wielu grach występują beczki z paliwem, jakie można zdetonować czy porozstawiane są karabiny wyborowe), tak to, co zasługuje na szczególną uwagę, to skala wykorzystania tej koncepcji. Chyba żadna gra z jaką się spotkałem (najbliżej był tu Dark Messiah of Might & Magic) nie pozwalała na aż tak rozbudowaną interakcję z otoczeniem - gdy w pewnym momencie dostajemy narzędzie do miotania różnymi przedmiotami, praktycznie wszystko wokół staje się bronią. I to autentycznie wszystko - kaloryfer, skrzynka z amunicją, stara deska, beczka po paliwie, beczka z paliwem. Każde z tych narzędzi można podnieść, by potem cisnąć nim we wroga z pełną wściekłością i z sadystycznym uśmiechem patrzeć jak składa się po trafieniu w głowę kawałkiem żelastwa.

W międzyczasie przyjdzie także strzelać do różnych przeciwników i choć system ten wypadł nieznacznie lepiej niż w Half-Life, wciąż wolałem wykorzystywać otoczenie albo inne elementy jako broń. Niczym w Bulletstorm, gdzie nie liczyło się ile ubiłeś, ale jak. A taki standardowy karabin Kombinatu, choć mocny, nie daje takiej frajdy jak tarcza do piły stołowej wystrzelona za pomocą działka. Przy obecnym poziomie rozbudowania niektórych elementów aż by się przydało wzbogacić rozczłonkowanie jak w Shadow Warrior 2.

Jeśli chodzi natomiast o poziom trudności, to ten nie jest ani zbytnio zaniżony ani zawyżony. Choć zdarzały się momenty, gdy musiałem próbować po kilka(naście) razy, a czasem udawało się ukończyć bez większego trudu za pierwszym. No i pojazdy latające, gdzie urozmaicenie to efekt błędu - jakkolwiek dziwne to nie brzmi, bo spowodowane jest to czymś, co jest założeniem systemu GOAP, czyli eliminujemy największe zagrożenie, a nie koniecznie gracza.

Oby nie jechał żaden pociąg

Half-Life 2 to nie tyle dobrze rozbudowana koncepcja "Otoczenia jako broni", co także wyśmienita jak na rok wydania warstwa audiowizualna i wyglądające na dobrze skonstruowane animacje na jakie można - bez uczucia zażenowania patrzeć także w 2019. I nie mówię przy tym o wersji "zmodowanej", a czystej odpalanej na kilkuletnim laptopie, gdzie najwyżej odpalam starej daty gry jak System Shock 2.

Szczerze nie mogłem dość długo wyjść z wrażenia nie tyle z tego, jak ten tytuł wspaniale wygląda z tymi wszystkim płynnymi animacjami, ale i jak działa. Zwłaszcza, gdy z głośników wydobywa się audio, wykonane z taką dbałością o jakość - także w kwestii klimatycznej muzyki.

Gdy podróż daleka, a nogi bolą, przyda się pojazd. Z symulatorem pirata mrówkolwowego.

Tak jak pisałem to przy podsumowaniu System Shock 2, a mógłbym także (jeśli nie napisałem) przy Half-Life, Heroes of Might & Magic III czy Wolfenstein: Enemy Territory - gra ta to rzadki przypadek, gdy jest na tyle dobra, że przestaje być grą, a staje się interaktywną sztuką. Z jaką trzeba się koniecznie zapoznać, gdyż gra nawet dziś cieszy oko. I choć znajdą się pewnie osoby, jakie pierwszą odsłonę stawiają wyżej, tak myślę, że powinny się zgodzić z tym, że HL 2 to wciąż bardzo solidny kawałek kodu.

Ja tu widzę niezły bałagan

Half-Life 2: Episode One w wersji na PC (Windows) w wydaniu na rynek polski. Źródło: https://www.mobygames.com/game/half-life-2-episode-one

Skoro przeszliśmy przez podstawkę, pora na pierwszy dodatek. kontynuujący urwany wtedy wątek fabularny.. Half-Life 2: Episode One (w fazie roboczej Aftermath) wydany najpierw na Windowsa, a potem Linuksa, Macintosha oraz urządzenia z Androidem.

Jakby komuś przeszkadzała samotność, mamy towarzyszkę. Nie tyle ładną, co zabójczo skuteczną.

Wydarzenia z końcówki Half-Life 2 spowodowały, że nad znanym z podstawki miastem zawisła klątwa anihilacji, jakiej podobno nie da się zatrzymać. Gordon wyrusza więc z Alyx, by najpierw opóźnić to wydarzenie, a potem - zabierając ze sobą jak największą liczbę przedstawicieli Ruchu Oporu oraz cywilów - uciec, zanim miasto stanie się dla nich grobem.

Jeśli komuś do gustu przypadł sposób opowieści w podstawce, także tutaj powinien poczuć się zadowolony. Choć w tym wszystkim smuci trochę długość, bo jest to coś, można spokojnie ukończyć go w jedno popołudnie (identycznie miałem w przypadku Half-Life: Blue Shift, czyli pokłosiu Half-Life na Dreamcasta) - i jak tam pod tym względem lepiej wypadł Opposing Force, tak tu Episode 2. Ale o nim za chwilę.

Jeszcze więcej zmutowanej przyrody

W ramach tego dodatku twórcy zdecydowali się na drobne urozmaicenie w postaci uroczej pani Alyx Vance, która to nie tyle nie stoi w tle przez całość rozgrywki czy bawi się ze swym kompanem, co także uczestniczy. Dowód, że dobrze zarysowana postać to taka, która działa i wygląda mocarnie, a nie gada o tym co pięć minut i pokazuje wszystkim wokół głupie miny. W trakcie krótkiej przygody nie tyle urozmaica swoimi gadkami, ale także aktywnie pomaga i nie potyka się o własne nogi. O takich towarzyszy nic nie robiłem.

Tylko gdyby Gordon Freeman potrafił mówić, pewnie po wszystkich perypetiach zaprosiłby ją na kawę. Ale niestety jest niemową, tak więc fakt, że zaimponował Alyx swoim heroizmem na niewiele się zda. A zdziesiątkowaną populację trzeba jakoś odbudować. ;)

Alyx z niepokojem patrzy w przyszłość

Jak komuś się spodobał Half-Life 2, do gustu powinien mu także przypaść pierwszy dodatek - w końcu to więcej tego samego za co pokochałem Half-Life 2. Szkoda przy tym, że podróż ta kończy się zanim na dobre się rozkręci.

A teraz pora na kolejny epizod, choć nie ostatni w produkcji, tak na ten moment ostatni, jaki został oficjalnie wydany.

Nieprzewidziane konsekwencje, niedokończona historia

Okładka Half-Life 2: Episode Two w wersji na PC (Windows, Macintosh, Linux). Źródło: https://half-life.fandom.com/wiki/Half-Life_2:_Episode_Two

Half-Life 2 oraz pierwszy krótki dodatek za nami, pora więc przyjrzeć się drugiemu epizodowi. Przy którym warto odpowiedzieć sobie na kilka ważnych pytań - w tym to, czy warto się z nim zapoznać. ;)

Mniej zmutowanej przyrody, za to więcej pokrętnych maszyn

Podróż przedstawiona na granicy epizodów nie zakończyła się pomyślnie, gdyż doszło do katastrofy, wskutek której Gordon Wolny Człowiek (może rozważmy przyjęcie tego tłumaczenia? :D) traci całe wyposażenie, przy czym na szczęście dla przyszłości świata wychodzi z niego z niewielkimi draśnięciami. Po wydostaniu go z wraku pociągu przez Alyx wyruszają oni w podróż, by dostarczyć ważne informacje do naukowców - jest to zadanie, od powodzenia którego zależy los znanego im obszaru, Ziemi.

Tutaj drobna sugestia - jeśli ktoś zamierza zdobyć 100% osiągnięć, na początku powinien zwrócić szczególną uwagę na pewnego krasnala. A jak ktoś zapomni i nie daj cię przejdzie grę, by zdobyć to osiągnięcie będzie albo musiał przejść HL2: E2 jeszcze raz albo bawić się w modyfikowanie gry. Choć z drugiej strony istnieje wtedy motywacja, by jeszcze zapoznać się z kawałkiem historii w uniwersum, co przy niewielkim błąkaniu się po okolicach zajmie 4 godziny (po tym czasie nie mam jedynie 3 osiągnięć - w tym tego z krasnoludem). Problem, jaki ma ta historia, to jej zakończenie - niby ono jest, a w rzeczywistości go nie ma. I o ile jeden wątek zostaje zakończony, tak ma się wrażenie, że kilka (jeśli nie kilkanaście) pozostaje w pełni otwartych i czeka na zakończenie.

Smuci przy tym, że miały być jeszcze dwa epizody (w tym jeden od autorów Dark Messiah of Might & Magic, Arkane Studios - Return to Ravenholm), ale żaden z nich oficjalnie się nie ukazał. A obecnie, choć czekam na kontynuację, jakoś w nią nie wierzę, bo choć Valve ma fundusze, by znaleźć najlepszych z najlepszych, tak musi zmierzyć się z jedną potężną mocą - nostalgią. Tutaj chociażby odpowiedzią będzie kolejna odsłona znanej, kultowej, a także po dość długim czasie docenionej serii System Shock (System Shock 2 to 1999 rok, czyli Half-Life w Polsce) - a pytanie brzmi "Czy powrót do marki z bagażem nostalgii ma sens".

To jak, pobawimy się w pirata drogowego i porozjeżdżamy zombie?

Ale Half-Life to nie tyle niedokończona opowieść, co także element programu ""Wyeliminuj wroga na 1000 i 1 sposobów", tutaj wzbogacony o jeden fabularny element. Nie mówię, o co dokładnie chodzi (bo wiecie, spoilery - jakby ktoś jeszcze nie grał, a to teoretycznie możliwe), ale niech te osoby wiedzą, że wykorzystywanie tego elementu to czysta radość. Tak samo jak rozjeżdżanie wrogów - choć tu raz zdarzył się błąd i wskutek splotu pewnych zdarzeń kierowany przeze mnie Gordon stał się dosłownie jednością z samochodem i bez wczytania zapisu stanu gry nie mogłem popchnąć historii dalej.

Mimo tego to rozjeżdżanie czy ten tajemniczy przedmiot nie daje takiej frajdy, jak miotanie kaloryferami (a te na szczęście są i to w dużej liczbie) czy beczkami, kłodami drewna czy granatami odebranymi od zombie. Bo zombie nie potrafią posługiwać się granatami.

Gdyby ktoś stęsknił się za maszynami, tu jest ich znacznie więcej.

Moment w którym historia opowiedziana w serii Half-Life się urywa. I choć można dyskutować na ile potężne jest to zatrzymanie wątku i kiedy - o ile w ogóle - będzie on kontynuowany, tak jedno pozostaje bez wątpienia. Jest to wciąż solidny kawałek kodu, który nawet dzisiaj może dać sporo radości.

Stracone wybrzeże

Okładka Half-Life 2: Lost Coast w wersji na PC (Windows, Macintosh, Linux). Źródło: https://steamcommunity.com/app/340

W ramach podsumowania krótki tekst o przygodzie zajmującej mniej czasu niż przygotowanie śniadania - Lost Coast. Jest to bowiem technologiczne demko przybliżające historię utraconego wybrzeża, gdzie Gordon Freeman musi postrzelać do Kombinatu i rozwalić pewne urządzenie.

Nota: Dodatek ten otrzymuje się, gdy na Steam kupi się Half-Life 2. Nie wiem, czy to ważne, ale informuje zawczasu,

Ruiny. Tylko tyle i aż tyle.

Gordon Freeman budzi się na wybrzeżu, gdzie po chwili natyka się na rybaka. Ten mówi mu, że Kombinat korzysta z ruin znajdującego się na wzgórzu kościoła, by strzelać rakietami z materiałem biologicznym w stronę ruchu oporu. Gordon wyrusza więc w krótką podróż celem wyeliminowania tego zagrożenia.

I tyle. Podróż trwająca krócej niż wyprawa do sklepu. Dosłownie, bo ukończenie gry zajmuje około 10-15 minut. Choć osoby chcące poszerzyć znajomość uniwersum ucieszą się na to, że w grze zawarto tryb komentarza, gdzie twórcy z Valve - głosem szefa, Gabe "Nie umiem liczyć do trzech" Newella - opowiadają o wyzwaniach związanych z tworzeniem gry czy niektórych jej elementach.

No i gra wygląda wprost zjawiskowo. Ale czego można oczekiwać po technologicznym demie. ;)

Okolice zapomnianego wybrzeża. Widok zapiera dech, choć niestety nie na długo, bo Kombinat czeka.

Gdy ktoś chce zrobić ładne zrzuty ekranu na pulpit czy awatar swojego kompa albo lubi zbierać informacje o procesie powstawania Half-Life 2, to trafił on pod dobry adres. W każdym innym przypadku instalowanie tego dodatku mija się z celem, bo kończy się zanim na dobre się zacznie.

Ankieta

Reguły pozostają bez zmian, czyli następny tekst jest o zwycięzcy (który to wypada następnie z bazy) -  w przypadku remisu na najwyższym miejscu decyduję, który to ze zwycięzców wygrywa (i tylko wtedy głosuje). Ogłoszenie wyników będzie miało miejsce we wtorek dokładnie 4 dni po opublikowaniu tego odcinka GROmady.

  • Piątkowa GROmada - BattleBlock Theater Edition

Wrażenia z ogrywania pierwszej odsłony serii BattleBlock Theater, sympatycznej platformówki stworzonej przez duet The Behemoth i Big Timber Studio.

  • Piątkowa GROmada -  First Person Shooter II Edition

Druga odsłona serii z FPS-ami jako tematem głównym. 

  • Piątkowa GROmada - Painkiller: Black Edition (Edition)

Czyli wrażenia z ogrywania Painkiler: Black Edition, strzelaniny od People Can Fly.

  • Piątkowa GROmada - Serious Sam II Edition

Wrażenia z ogrywania trzeciej odsłony serii Serious Sam, Serious Sam II.

  • Piątkowa GROmada - Shadow Warrior 2 Edition

Czyli wrażenia z ogrywania Shadow Warrior 2, takiego krwistego MGR z karabinami.

  • Piątkowa GROmada - Ubersoldier Edition

Czyli pewny, poniekąd słusznie, zapomniany FPS "Made in Russia" znany jako Ubersoldier (Eastern Front) i wrażenia z ogrywania go ze skupieniem się na drugiej odsłonie.

Oceń bloga:
32

O jakim temacie chciałbyś poczytać w następnej prowadzonej przeze mnie GROmadzie (ankieta zakończona)?

Piątkowa GROmada - BattleBlock Theater Edition
99%
Piątkowa GROmada -  First Person Shooter II Edition
99%
Piątkowa GROmada - Painkiller: Black Edition (Edition)
99%
Piątkowa GROmada - Serious Sam II Edition
99%
Piątkowa GROmada - Shadow Warrior 2 Edition
99%
Piątkowa GROmada - Ubersoldier Edition
99%
Pokaż wyniki Głosów: 99

Komentarze (106)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper