
Days Gone: Remastered - na otarcie łez?
Przyjęło się, że sukces nowej marki równoważy się z nadejściem sequela. Istnieją franczyzy pozbawione jednak kontynuacji. Powód? Za każdą decyzją po stronie wydawcy/właścicieli danej własności intelektualnej stoją analizy rentowności projektu. Tym bardziej nieoczywista wydaje się cisza nt. Days Gone 2, gry o tak wielu pomysłach i ambicjach. Na otarcie łez Sony zleciło graficzne odświeżenie sześcioletniego hitu studia Sony Bend, aby dopasować `oryginalne Days Gone do aktualnej generacji.
„Dobrze zrobiony otwarty świat zbierający większość pomysłów, które przewijały się w różnych grach wielu wydawców” – napisał Paweł w recenzji. Zdanie to podsumowuje charakter produkcji oregońskiego zespołu. Data założenia studia Sony Bend jest szczególna – 1994 rok – więc i historyczny debiut PlayStation. Najpierw jako Eidetic, aby w 2000 roku studio stało się częścią Sony Computer Entertainment America. Dzieje PlayStation 4 przywiodły za sobą gry o otwartej strukturze – zupełnie jakby Sony ruszyło z prądem trendów, i ruszyło skutecznie. Zaczęło się od Horizon Zero Dawn (2017), świeżej marki z wystrzałowym startem i niemal natychmiastową produkcją sequela. Równolegle kreowano Death Stranding i Days Gone.
Esencją gry jest świat. Jazda motocyklem poprzez dziką naturę robiła wrażenie już na PS4/PS4 Pro. Pod koniec 2020 roku deweloper udostępnił aktualizację rozdzielczości i wydajności dla Days Gone (4k/60 fpsów). Ujawnienie prac nad Days Gone: Remastered oznaczało już drugie takie odświeżenie. Kevin McAllister ze studia Bend zapewniał nas o zupełnie nowej jakości nadchodzącego wydania będącego „czymś więcej niż zwykłem remasterem” – czyżby? „Graficzne usprawnienia, jakich dokonaliśmy – zobaczycie w nich duże różnice. Noc jest ciemniejsza, księżyc stał się bardziej naturalny, podobnie jak błękitne niebo” – napisano na blogu PlayStation. Retusz tej historii ucieszył fanów Days Gone, choć oczekiwana sięgały o wiele dalej. Losom Deacona należy się ciekawe rozwinięcie. Remasterowana wersja znajdzie chętnych do zakupu zwłaszcza w obliczu płatnej aktualizacji dla osób posiadających standardowe wydanie. Fanów nie brakuje wśród graczy, lecz nie ma ich wśród oficjeli Sony, aby Days Gone 2 mogło powstać.




Remaster pocieszenia
Lepsze oświetlenie, gęstsza mgła, cieniowanie – cenię takie uroki. Bardziej ceniłbym jednak sequel. Moje nadzieje zgasły przez Jeffa Rossa, reżysera Days Gone i eks-pracownika Sony Bend. „Mnóstwo osób pyta mnie o jakiekolwiek szanse na sequel. Liderzy w Sony tacy jak Hermen nigdy nie byli fanami, więc nie zobaczycie nic w trakcie State of Play” – napisał Ross w X w dniu 30 maja ur. Jako dowód załączył wówczas poster z wypełniony bohaterami PlayStation. Nietrudno odgadnąć, że grafika nie zawierała postaci Deacona St. Johna. Jeff Ross spędził sześć lat nad "projektem życia" dla studia Bend.
Days Gone stanowiło wyzwania w kontekście projektowania oraz implementacji. Jak stworzyć autentyczne środowisko wzorowane na stanie Oregon skąd pochodzi deweloper? Jak uniknąć powtarzalności i skopiować jak najmniej od konkurencyjnych tytułów? Trzeba skonstruować unikalny, choć bliski sercu świat. Horizon stanowiło oryginalną wizję post-apokalipsy, w której ktoś po prostu wcisnął Reset, by ekosystemy raz jeszcze się narodziły. Days Gone leci kliszami The Walking Dead i Synów Anarchii. Bohater, niegdyś członek gangu Mongrels stał się nomadą i łowcą nagród. Z pozoru hermetyczny Deacon ma w sobie coś z Daryla Dixona, gdy podróżuje przez okryty plagą Świrusów Oregon w poszukiwaniu odpowiedzi. Days Gone: Remastered stanowi okazję by przybliżyć kulisy powstawania gry oraz plany niedoszłego sequela. Zarządcy Sony dostrzegli wciąż niegasnący potencjał marki inicjując prace nad wzbogaconą o szczegóły edycją. Np. Death Stranding dożyło wersji reżyserskiej, a kilkanaście miesięcy później ogłoszono kontynuację, DS2: On the Beach. Nie twierdzę, że tak będzie również w tym przypadku, lecz tendencję dało się zauważyć.
Autorzy Days Gone inspirowali się zachowaniem żywych graczy przez pryzmat sieciowego hitu, DayZ. Ten symulator przetrwania (ang. survival-sim) koncentruje się głównie na współpracy. Ross wspominał, że jego ówczesny zespół przestudiował mnóstwo sytuacji oraz zależności określających ludzkie zachowania w obliczu apokalipsy zombie. Pojawiały się grupy atakujące innych graczy - stąd w Days Gone nie przypadkowo umieszczono bandytów - najczęściej w formie motocyklowych gangów. "Pomyślałem, że właśnie to powinniśmy uchwycić, czyli ludzi czyniących koszmar innym ludziom. Dla mnie to jest właśnie apokalipsa. Nie same zombie. Jesteśmy jak zwierzęta umieszczone w klatkach" - tłumaczył Jeff Ross w artykule USA Today (The Story behind Days Gone and the sequel that never was, Kirk Mckeand, 2022).
Podgląd na sequel
Zmiany zastosowane w Days Gone: Remastered sięgają nie tylko oprawy. Zmieniło się natężenie atakujących gracza hord. W wersji PlayStation 4 w krytycznych momentach produkcja generowała do pięciuset świrusów. Teraz ma być ich o całe trzy setki więcej. Wywabianie watahy z pieczar nie stanowiło wyzwania. Wystarczyło zbliżyć się do stada i sprawić, aby krwiożercza chmara ruszyła w pościg za bohaterem. Najczęściej zostawiałem motocykl kilkanaście metrów wcześniej, aby żwawo oddalić się i powtarzać taktykę od nowa, aż do ubicia ostatniej sztuki. Days Gone cenię za dowolność, co powinno być kluczową cechą większości gier powstających w szablonie open-worldów. Trudno uniknąć repetycji, gdy projektujący mają przed oczami obrys mapy i muszą ją ozdobić aktywnościami. Hordy ukryto, natomiast ich lokalizacje ujawniają się dopiero po ukończeniu fabuły. Eksplorowanie opuszczonych miejsc i analizowanie kryjących się za nimi historii (environmental storytelling) potraktowano w Days Gone esencjonalnie. Klimatyczne przejażdżki poprzez gęste lasy czy pustkowia uzupełniają tę historię. Historię o poszukiwaniu nadziei w świecie pozbawionym moralności. Takie było/jest Days Gone. Wydana właśnie dopieszczona edycja to dobry moment, aby przeżyć tę opowieść raz jeszcze.
Days Gone: Remastered oferuje jeszcze jedną, choć zupełnie nieformalną ciekawostkę. Poprzez ulepszoną oprawę i ciekawe zmiany w narracji rozgrywki dostajemy szczątkowy podgląd sequela. Sequela, który jak napisał przed trzema laty McKeand - nigdy nie powstał. Szkoda, bo usłyszeć świetny utwór "Soldier's Eyes" w wykonaniu Jacka Savorettiego w kontekście następnego rozdziału Days Gone? Prawie bezcenne. Czasy gry w DG zbiegły się u mnie z seansem kultowych Synów Anarchii. Days Gone w recenzjach zarzucano brak konsekwencji po stronie deweloperów. Innymi słowy, gra nie ustrzegła się błędów. Nie zaważyły one jednak na świetnym klimacie i projekcie świata przedstawionego. Jeśli kiedykolwiek poszukiwaliście "gry drogi" - Days Gone jest dla Was. Niezależnie od platformy to wciąż atrakcyjna produkcja, która zasługuje na rozwój. Fani wciąż krzyczą na Sony, wciąż chcą, aby producent PlayStation uruchomił prace nad sequelem. Jeff Ross nie wyreżyseruje już gry, choć miał ciekawe wizje w głowie. Hermen Hulst przed trzema laty zapowiedział, że grupa Sony Bend pracuje nad nową własnością intelektualną, co do której studio jest pełne pasji. A czy nie było tworząc Days Gone? Lwia część ówczesnej ekipy kochała jazdę motocyklami. Pracownicy w wolnym czasie robili sobie wycieczki, aby jak najlepiej oddać ducha bikerów w grze. Znacie tytuł lepiej symulujący jazdę motorem niż Days Gone? Red Dead Redemption wsławiło się niemal bezbłędnym modelem jazdy konnej. Studio Bend ustanowili niedościgniony standard cyfrowych jednośladów.
Przeczytaj również






Komentarze (89)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych