Piątkowa GROmada #190 - Turok Remastered Review Edition
Ze zniszczonej Ziemi przenosimy się do miejsca, gdzie nasza planeta łączy się wypełniona dinozaurami i pozbawioną znaczenia czasu krainą Lost Land. W obliczu zagrożenia ze strony pewnego władcy łowca dinozaurów i obrońca słabszych, musi wziąć łuk i pistolety, a potem wyruszyć na ratunek. Pora więc na Turok: Dinosaur Hunter w wydaniu od Nightdive Studios, które tak jak Borderlands: GOTYEE, ocenię nie z perspektywy jaka to reedycja, a przede wszystkim jaki to tytuł.
Witam was w ramach kolejnego odcinka Piątkowej GROmady, gdzie będę miał przyjemność opowiedzieć o Turok, dla czytelności określane jako Turok Remastered. Jest to techniczne odświeżenie pierwszej odsłony serii opartej o komiks, gdzie ważną osobą jest Turok - wyglądający na rdzennego Amerykanina wojownik broniący słabszych. Z tej bazy zdecydował się skorzystać znany z tworzenia produkcji na licencji Iguana Entertainemnt/Acclaim Entertainment i stworzył markę, jaka przeszła od Nintendo 64 i Windows 95, by zakończyć się na konsolach zeszłej generacji oraz Windows Vista. Po produkcji z 2008 roku od Propaganda Games tytuł trafił na półki z których ściągnął go Nightdive Studios. Ten zdecydował się wypuścić techniczne odświeżenie pierwszej i drugiej odsłony cyklu i na razie na tym poprzestał.
Drogą informacji - odświeżana produkcja (Turok: Dinosaur Hunter) pojawiła się u nas w 1997 roku, a za jej dystrybucję odpowiadało American Computer & Games (Nintendo 64, gdzie przerażała wysoką jak na tamten moment ceną)* oraz CD Projekt (Windows 95, jako Turok: Łowca Dinozaurów). Zapraszam do lektury. ;)
* - Choć przeglądając prasę z tamtego okresu mam wrażenie, że nie jest to kwestia gry, a platformy na jaką wyszła.
Łowca Dinozaurów pilnie poszukiwany
Poza znaną nam Ziemią istnieje oddzielona niewidzialną barierą "Lost Land", gdzie czas płynie bardzo powoli a dinozaury nie tyle przetrwały, co stały się narzędziem mordu na niewinnych - pieczę nad barierą sprawują Turok, najczęściej portretowany jako rdzenny Amerykanin z łukiem i ostrzem jako . I gdy zły lord planuje przy pomocy pewnej broni zniszczyć blokadę i podbić świat, ostatni obrońca znanego nam Świata znany jako Tal'Set bierze wyposażenie i wyrusza w podróż, by zmontować wspomniany oręż zagłady celem jego zniszczenia i wyeliminować wspomnianego władcę, nim ten zrealizuje swój mroczny cel.
O tym jak dobrze i wiernie została odwzorowana licencja nie będę się wypowiadał, bo z komiksem nie miałem nigdy do czynienia. Niemniej koncepcja tego uniwersum wygląda dość ciekawie i trzeba panom "od licencyjnych produkcji" podziękować za to, że przybliżyli tą markę graczom. Po co by nie mówić jest to dość osobliwe, że mamy rdzennego Amerykanina walczącego z dinozaurami. Pokręcony i specyficzny klimat, ale takie rzeczy lubię aż nadto.
Fabuła jest jaka jest - idąc tropem wielu produkcji z tamtego okresu jest ona jedynie pretekstem do przemierzenia lokacji. I to na tyle rozbudowanych, że przejście od jednego i drugiego końca to kwestia nawet jednej godziny. I o ile nie mam nic przeciwko długim poziomom tak tu mam nieodparte wrażenie, że są one zdecydowanie za długie. Jest to problem średnio widoczny w przypadku przechodzenia gry, który staje się męczący gdy zapomni się elementu układanki. Widać więc, że jest to strzelanina dość mocno oparta o eksplorację dość rozległych lokacji. Niestety i tu twórcy zarzucili chyba jeden z głupszych pomysłów z jakim miałem do czynienia, czyli odradzanie się przeciwników, co zwłaszcza w początkowych etapach gry dość mocno podnosi i tak wysoki poziom trudności. Koncepcja ta sprawdzająca się w grach z otwartych światem, tutaj zabija jakąkolwiek chęć eksploracji i po ukończeniu tytuły nie mam najmniejszego zamiaru do niego wracać. Dodatkowo w sukurs przychodzą inne równie durne rozwiązanie, ale o nim więcej w sekcji poświęconej rozgrywce.
Turok: Remastered to przedstawiciel strzelaniny z perspektywy pierwszej osoby z nietypowo-typowym orężem, bo zaczyna się z nożem, a kończy się na broni jakiej się początkowo nie spodziewałem. To wszystko zostało skąpane mechaniką poruszania się przypominającą mi tańczenie na łyżwach połączone z przechyłem kamery przy skręcaniu. I ta mechanika rozgrywki to, obok klimatu, najjaśniejszy element gry. Oręże nie tyle jest różnorodne, co każde z nich nie jest bronią na żołędzie, a narzędziem zagłady. Zwłaszcza z alternatywną amunicją w starciu z bossami, gdzie na wyższych poziomach trudności pasek zdrowia topnieje bardzo szybko.
Istotnym problemem tej mechaniki jest sposób dodania alternatywnej amunicji, zepsuty w sposób jakiego się szczerze nie spodziewałem. Chodzi tu o to, że w normalnej pod tym względem produkcji gracz po otrzymaniu alternatywnego sposobu strzału dostaje się możliwość wyboru - niestety nie tu. Czyli jak masz strzelbę i nie daj cię zdobędziesz amunicję wybuchową (mocarną swoją drogą), to jeśli masz akurat tradycyjną to musisz się z niej wystrzelać, by załadować alternatywną - w drugą stronę działa to oczywiście tak samo. Rozwiązanie złe już jak się o nim mówi zaimplementowane w grze okrutnie ogranicza swobodę w walce i zmusza do stosowania wyposażenia, jakie nie nadaje się do danej sytuacji. Lub wywalania dobrej amunicji na słabszych przeciwników - nie zapomnijmy o prawdopodobnym ataku ze strony "Ironii losu", gdy chwilę później pojawi się kozak. Problemem nie są tu bossowie, ale o tym więcej nie będę mówić - spoilery i takie tam.
Na rozgrywkę wpływa też dość wysoki poziom trudności, spowodowany głównie tym, że jest dużo wrogów i są oni momentami dość wytrzymali. Niemniej o ile pod koniec tytuł ten nie sprawia większych problemów, tak początkowo daje on zdecydowanie za mocno w kość. Nie pomagają w tym odradzający się przeciwnicy, co także bardzo skromnie rozrzucona (nie można odzyskiwać zwykłych strzał) wymuszające kręcenie się wokół większych przeciwników i ciachanie ich nożem do znudzenia.
Turok Remastered to techniczne odświeżenie produkcji dość wiekowej gry, bo sprzed 2000 rok. W jego ramach twórcy z Nightdive chyba niezbyt wiele grzebali przy warstwie graficznej. bo wciąż widać, że jest wiekowa. Niemniej pod tym płaszczykiem kryje się coś, co ma swój urok. Warstwa audio jest natomiast dobra. Powiedziałbym coś o niej więcej, ale mimo swojego dość solidnego wykonania wydaje mi się dość zwyczajna.
W wersji na Xbox One tytuł nazywa się Turok Remastered, co niby jest prawdziwe, ale nie do końca - jest tu coś, co najpełniej mógłbym nazwać technicznym odświeżeniem, tak jak The Original Strife: Veteran Edition czy Turok 2: Seeds of Evil Remastered. Tak więc zdecydowano się tak odpicować produkcję by ta działała na nowszych sprzętach - oryginał to Windows '95 oraz N64, remaster natomiast chodzi bez problemu na Windows 8.1. Jak była na początku nie wiem, ale w obecnym stanie jest to tytuł absolutnie bezproblemowy od początku do samego końca.
Ankieta
Reguły pozostają bez zmian, czyli następny tekst jest o zwycięzcy (który to wypada następnie z bazy) - w przypadku remisu na najwyższym miejscu decyduję, który to ze zwycięzców wygrywa (i tylko wtedy głosuje). Ogłoszenie wyników będzie miało miejsce cztery dni po opublikowaniu GROmady.
- Piątkowa GROmada - BattleBlock Theater Edition
Wrażenia z ogrywania BattleBlock Theater, sympatycznej platformówki stworzonej przez duet The Behemoth i Big Timber Studio.
- Piątkowa GROmada - Blood II: The Blood Group Edition
Czyli o drugiej odsłonie serii Blood - Blood II: The Chosen wraz z dodatkiem The Nightmare Levels. Bo przyzwoitego strzelania i znowu żyjącego Caleba nigdy za wiele.
- Piątkowa GROmada - Quake: The Offering + DOPA Edition
Czyli legendarny tytuł, któremu zagrozić mogły jedynie gry pokroju pierwszego Half-Life. A mowa o Quake w wydaniu kompletnym, czyli Quake: The Offering (Quake + Mission Pack No.1, + Mission Pack No. 2) w bonusie z dodatkiem od pracownika MachineGames (ZeniMax Sweden), DOPA (Dimensions Of the PAst.
- Piątkowa GROmada - Serious Sam II Edition
Wrażenia z ogrywania Serious Sam II, kontynuacji Serious Sam z Xbox i gry akcji chorwackiego studia Croteam - przez wielu uznawanej za najgorszą odsłonę marki od tego uznanego w swoim kraju dewelopera.
- Piątkowa GROmada - Śródziemie: Cień Wojny (Gold Edition) Review Edition
Czyli parę słów o kolejnej grze z jedną genialną mechaniką oraz setkami innych przyzwoitych, czyli Śródziemie: Cień Wojny - w edycji kompletnej, czyli z oboma dodatkami. Bo pijanych orków widzących chodzących trupów nigdy za wiele. ;)
- Piątkowa GROmada - Tribes: Zemsta Edition
Czyli parę słów o odsłonie serii Tribes od twórców BioShocka, czyli Tribes: Vengeance, który to w Polsce ukazał się jako Tribes: Zemsta. Bo latania w powietrzu, ślizgania i pięknych widoczków nigdy za wiele - tylko plemion za dużo.