Dzieje Trzech Królestw

BLOG
758V
Cao Cao | 07.07.2018, 21:14
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
                                     
                 Okres walczących królestw w Polsce nie jest szczególnie znany. Jeśli ktoś, jest, chociaż troszkę obeznany w historii, lub zainteresowany kulturą Japonii nawet, chociażby jedynie na płaszczyźnie ich filmów animowanych, z pewnością zaznajomił się z pojęciem “Sengoku”

 

 

 Przysięga w Brzoskwiniowym Sadzie

 

 

 

 

 

       

 

            Okres walczących klanów, czas wspaniałych bohaterów oraz niesamowitego poświęcenia. Tak, to wspaniały temat nośny, dla gier, filmów czy też książek. Jednak nawet w samej Japonii, o palmę pierwszeństwa, walczy z innym słowem “Sānguó” - Co można tłumaczyć, jako okres “Trzech Królestw”. I to właśnie ten czas, będzie tematem mojego wywodu. 

 Ostatnie czasy, można zwrócić uwagę, na coraz większe zainteresowanie zachodnich wydawców, kulturą Państwa Środka. Coraz więcej książek jest lokalizowanych na język angielski, a także na polski! Nie sposób zaprzeczyć roli, jakiej odgrywają Chiny na arenie międzynarodowej, jednak myślę, że równie dużą rolę odgrywamy także my, w czasach, kiedy wiedza jest na wyciągnięcie ręki, wszystko, co jest dla nas, obce wzbudza w nas niezwykłe zainteresowanie. Cóż, tak przynajmniej było ze mną. To była ta dziecięca chęć poznania, która sprawiła, że zakochałem się w Historii tego narodu… I kto by pomyślał, że przyczyni się do tego “Dynasty Warriors”?

 

Wiele lat temu, kiedy człowiek nie miał tak wielu zmartwień, miałem okazję, zagrać u kuzyna w grę “Dynasty Warriors 3”. Jego ojciec, pracował za granicą i za każdym razem jak odwiedzał rodzinę, przywoził mu wiele gier. Nie patrząc na gatunki, czy cokolwiek brał po prostu wszystko. I tak grając, w mało wymagającą siekankę, człowiek zapragnął kupić i swoją kopię płyty.

          

 

Co prawda, nigdy nie kupiłem DW3, za to na Allegro znalazłem 5. Wraz z bratem, spędzaliśmy długie godziny, grając w tryb fabularny czy to też uciekając od Lu Bu, czy też szturmując bramy Hu Lao. Dobrze zapamiętałem historię, ponieważ teraz mogę powiedzieć, była bardzo dokładnie przedstawiona, później dopiero DW7 był jeszcze lepszy, ale to nie o tym mam zamiar pisać. W grze wbudowana była encyklopedia oraz Oś czasu, zaznaczająca każde narodziny i śmierć, każdego bohatera, nawet tych niegrywalnych! Była naprawdę ciekawa, a mnie to interesowało coraz bardziej, aż natrafiłem na pewną książkę…

 

“Dzieje Trzech Królestw”, bo taki tytuł nosiła pióra Luo Guanzhonga, to jedna z 5 wielkich powieści klasycznych literatury Chińskiej. I prawdopodobniej najbardziej znana. Oryginalny tytuł “Romance of the Three Kingdoms”, co prawda nie miał wiele wspólnego z Polskim wydaniem, które można było potraktować co najwyżej jako całkiem obszerne streszczenie. Jednak wtedy wystarczyło mi w zupełności, pozwalało mi zrozumieć strony konfliktów, oraz samych bohaterów, jak i ich motywacje. Jednak przestały mi starczać Slashery natrafiłem wtedy na grę o tytule. “Romance of the Three Kingdoms VII”. Była to gra turowa, w której mogliśmy wcielić się w praktycznie KAŻDĄ postać z książki, lub wykreować własną!

 

                                                                

 

I tak właśnie usiedliśmy z bratem, zamiast mordując tysiące oponentów, rozbudowaliśmy miasta, czy też budowaliśmy relacje i przyjaźnie z innymi postaciami. Właśnie! W grze podobnie jak w 13 sterujemy tylko i wyłącznie naszym bohaterem! Gdzie we wcześniejszych częściach, graliśmy państwami. Ja wcieliłem się w spokojnego uczonego, który nie mieszał się w politykę i unikał starć. Mój brat zaś poprowadził, wspaniałego wojownika, który kochał pojedynki. I w sumie, moglibyśmy skończyć grę, siedząc tylko w mieście, pijąc wino i słuchając poematów. Jednak okres trzech królestw, to czas wojny i bohaterów, a my przekonaliśmy się o tym, kiedy i wojna zapukała do naszych bram. Tyrania Dong Zhuo doprowadziła do głodu oraz biedy, a nasze miasto bez sojuszu (którego notabene, byliśmy tylko mieszkańcami) nie miało szans przetrwać, a my sami nie mieliśmy sił, by oprzeć się najeźdźcy. Wtedy jednak modły do naszych przodków, sprowadziły na nas nadzieje, w postaci młodego dowódcy konnicy, z którym nasze losy związały się na stałe.

 

Cao Cao, bo tak ten młodzieniec się zwał, przybył wraz ze swoimi oddziałami, by walczyć i wesprzeć nas w walce, mnie wyposażył w oddział kuszników, brat zaś dosiadł konnicy i w ten sposób zmierzyliśmy się z własnym przeznaczeniem. Bitwa była długa, a siły wroga zdawały się nie mieć końca, nasze morale spadały z każdym dniem, a kiedy nadeszło wsparcie wroga… Nie wierzyliśmy już w zwycięstwo. Wtedy też, Cao Cao, wystąpił przed trzon swojej armii i wygłosił płomienistą mowę, nie walczyliśmy tylko o swoje miasto czy życie, ale także o krainę, w której Żółty Cesarz złożył swe kości, o ziemie naszych przodków oraz przyszłość następnych pokoleń, by mogli ujrzeć tę krainę, taką, jaka była za złotego okresu, Dynastii Han.

 

Podniosło nas to na sercu, nadal jednak wróg nacierał i coraz śmielej poczynał przed naszymi oczyma, rzucając wyzwania wykończonym wojownikom. Wtem, mój brat wbrew prośbom i błaganiom Ojca zgodził się na pojedynek. Armie rozstąpiły się, a oni dwoje uzbrojeni w guandao spoglądali na siebie. Moment niepewności i cisza… ucichło wszystko, nawet rżenie koni, jedynie przyjemny dźwięk powiewających flag. Ruszyli na siebie, pierwsze ciosy nie wyłoniły zwycięzcy. Armie zaczęły przekrzykiwać się, wspierając swoich czempionów. Oponent wydawał się zmotywowany, a mój brat pozostał skupiony. Ostrza skrzyżowały się tylko po to, by po chwili wyłonić zwycięzcę. Głowa wrogiego dowódcy opadła przed nogami Cao Cao. To była nasza szansa.

 

Wbiliśmy się klinem w centralną armię, starając się sięgnąć po odsłoniętego dowódcę. Ja zaś wykorzystując swoją charyzmę, rozpuściłem plotki, o planowanym ataku na ich miasto, z którego sięgali zaopatrzenie. Część wodzów wycofała się, co kompletnie rozbiło ich taktykę.

 

Wycofali się. Nie było jednak czasu na radość, czy też pochowanie zmarłych. Musieliśmy przygotować się na zemstę, albowiem Dong Zhuo, nie puści takiej zniewagi płazem. I w taki oto sposób, nawiązała się nasza przyjaźń, z człowiekiem, który doprowadził do upadku Dynastię Han, którego nazywają potworem czy też zdrajcą… Zapominają jednak o tym, że także był bohaterem, który zmienił los wielu setek. To jednak czas, na inną opowieść…

 

 

Cóż, gra z pewnością tak nie wyglądała, ale ja tak właśnie się czułem grając w RotK VII, i będąc ostatnio u rodziny, odpalając to grę ponownie, na moim leciwym PS2, znów to poczułem.

 

Piszę i piszę, jednak nadal nie napisałem czym jest właściwie ta “Epoka Trzech Królestw”.

Jest to okres 184-260 n.e. U schyłku panowania późnej Dynastii Han (200 p.n.e - 220 n.e.). Kiedy pod wpływem eunuchów oraz co to potężniejszych watażków, dwór cesarski utracił swoje wpływy. Państwo podzieliło się na 3 niezależne byty; Cao Wei, Han Shu oraz Sun Wu. Gdzie syn Cao Cao, Cao Pi, został obrany pierwszym cesarzem nowej dynastii. To jednak nie zakończyło walk, a znacznie je zaostrzyło. Jak się to skończyło? To zostawię wam do przeczytania.

Dlaczego o tym piszę na stronie poświęconym grom komputerowym? Otóż, jak wspomniałem na początku tego wywodu, zachodni wydawcy bardzo otwierają się na Azję. Nie tylko w sensie sprzedażowym czy tłumaczeniowym, ale także tematycznym.

W grzę “For Honor” pojawi się postać Guan Yu, jednego z głównych bohaterów książki (swoją drogą, później uznanego za boga, a jego ostatnia świątynia znajduję się w Japonii). Oraz na zapowiedzianą grę “Total War: Three Kingdoms”, w której, datą początkową ma być właśnie okres, dyktatury Dong Zhuo.

Wiążę z tą sytuacją sporo nadziei, ponieważ być może do Europy zacznie trafiać jeszcze więcej materiałów (nie tylko gier).

 

Cóż, to mój pierwszy wpis na blogu, tak więc - trzymajcie się!

Oceń bloga:
18

Komentarze (12)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper