Wii U - rzut narządem wzroku

BLOG
394V
Wii U - rzut narządem wzroku
Blin | 18.01.2019, 19:14
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Trochę o konsoli i wszystkich trzech grach na nią. 

Miałem przechodzić Strangleholda (z którego niedługo powinien pojawić się jakiś blog), ale jakoś tak wyszło, że ostatnie trzy dni przewaliłem na granie na Wii U, z przerwami na Vitę. Dobrze przewalone trzy dni, polecam i pozdrawiam.

Zacznijmy od tego, jak to cudo wygląda. Konsola sama w sobie niczym się zbytnio nie wyróżnia - szczelina na płyty, cztery porty USB, wejście na kartę SD i różne inne dziurska pozwalające na podłączenie do urządzenia sensor bara lub samej zainteresowanej do telewizora bądź monitora za pomocą kabla HDMI lub takiego starszej daty, jak w przypadku Wii. Kształtem natomiast przypomina swą poprzedniczkę, z tym, że jest dłuższa i zaokrąglona. 

Ciekawszym elementem zestawu jest Gamepad. Najprościej byłoby napisać, że to taki Switch, tylko, że bez odpinanych joy-conów. Tylko, że tak za bardzo do końca raczej nie, bo ustrojstwo to dodatkowo cechuje guzik do zarządzania telewizją (czy coś), którego nie używam, ponieważ nie mam podpiętej telewizji do monitora, schowek na rysik, gdyż Gamepad posiada ekran oporowy, wejście na ładowarkę, port dla podstawki ładującej, mikrofon, nieoszukany krzyżak oraz wbudowane kamerkę i sensor bar. A, i jeszcze światełko informujące o stanie baterii.

Zaś ekran kontrolera wydawał mi się początkowo... mały, chociaż w każdym razie większy od PSP czy Vity. Tak czy siak da się na nim przyjemnie grać, jednakże w takim SSB niektóre elementy są w bardzo podłej rozdzielczości (znaczek ładowania czy kolorowy tekst).

Teraz coś o systemie. Po uruchomieniu Gamepada mamy dostęp do szybkiego startu, z którego można odpalić ostatnio używane programy albo te nowo zainstalowane. Można również przejść do menu głównego, z którego dalej przejść możemy do:

  • gier (niesamowite)
  • Mii Makera, czyli kreatora tych ludków takich
  • ustawień
  • Wii U Chatu, czyli
  • menu Wii, gdyż ponieważ Wii U oferuje nam kompatybilność wsteczną, w pewnym przypadku niezbędną
  • Daily Loga, czyli aplikacji zliczającej czas grania w poszczególne produkcje (i ponadto zlicza czas z eShopu czy innego Mii Makera, ponieważ)
  • Parental Controls, czyli kogo to obchodzi
  • Healthy and Safety Information, czyli patrz wyżej

Dodatkowo mamy możliwość przełączania obrazu z telewizora na Gamepada (menu telewizorowe, czyli Wara Wara Plaza, jest bezużyteczne, miało sens kiedy działało Miiverse), zobaczyć listę znajomych, włączyć Miiverse (tak jakby, bo zdechło toto już jakiś czas temu), wejść do eShopa, odpalić przeglądarkę, sprawdzić powiadomienia czy zerknąć do menedżera pobierania.

Skoro o pobieraniu mowa... Wszystkie gry, które posiadam, to jest Splatoon, Super Smash Bros. i Super Mario Maker, wołały o aktualizację. Ba, na plik do SSB nie mam nawet miejsca! W sumie jest to zrozumiałe, bo są to tytuły dość usieciowione, ale jest to fakt warty odnotowania - Wii U to chyba pierwsza konsola Nintendo (3DSa nie mam), w której przypadku tytuły first-party (wersja Wii Black Ops miała patcha) mają aktualizacje. 

Generalnie system Wii U ma urok - te wszystkie Mii i inne przygrywające muzyczki są po prostu fajen i nie jest to takie bezduszne.

Aha, no i w przeciwieństwie do Vity nadal można pobrać YouTube'a.

No, to teraz pora na parę słów o giereczkach.

Splatoon

Splatoon jest to giereczka typu strzelaninka, ale poza kradzeniem fragów kradnie się tu też teren. Tytuł ten jest znany przede wszystkim ze względu na jego tryb multi, ale dość zaskakująco tryb single jest bardzo dobry. Co ciekawe, samo dostanie się do jakiegoś poziomu to swego rodzaju wyzwanie, bo zamiast listy misji mamy huba, w którym sami musimy znaleźć wejścia do poszczególnych map, bowiem są one ukryte. Niewątpliwie ciekawe rozwiązanie, fajen nawet. 

Rozgrywka jest luks. Malowanie i zapylanie w tuszu pod postacią kałamarnic jest luksjowne, po prostu. Strzelanie też daje satysfakcję. Nie oznacza to jednak, iż Splatoon jest pozbawiony wad. 

*tutaj był diss na sterowanie ruchowe, ale aż odpaliłem sobie konsolę, dałem mu drugą szansę i w sumie to niezłe jest*

Całkowicie karygodny jest natomiast brak porównywania wyposażenia w sklepie z tym, które już mamy. Musimy wleźć do ekwipunku, sprawdzić i wleźć z powrotem do sklepu. Wal się Nintendo, nie ma nawet koszulki z Knackiem! 

Aha, i w dodatku nie można grać w tę grę w trybie Off TV, ponieważ. Splatoon 2 jest dowodem na to, że nie ma z tym problemu.

Super Smash Bros.

Było kiedyś takie coś jak PlayStation All-Stars Battle Royale, nie mające jednakże za wiele do czynienia z battle royalem w rozumieniu dzisiejszym. Miło to wspominam, ale było to parę lat temu, a gry już nie posiadam, więc nie sposób zweryfikować mi, czy nadal jest to dobre. Generalnie to była taka podróba Smasha, z tym, że zamiast wyrzucać przeciwników poza planszę ładowało się specjalny pasek, który po napełnieniu dawał nam supermoc (trzy różne poziomy zaawansowania), która umożliwiała ubicie adwersarzy.

A sam niepodrabiany Smash, z tego, co widziałem, to bardzo duża gra z mnóstwem rzeczy do roboty. Serio, masa tu jest tego wszystkiego. W każdym razie już wiem, że Dedede to mój main.

I oczywiście to Nintendo, więc nie da się zapisywać zdjęć z trybu fotograficznego, jeżeli nie ma się... karty SD. Wal się Nintendo, nie ma nawet skórki Pingu dla Dedede!

Super Mario Maker

O rany, jakie to dobre jest! Projektowanie działającego poziomu daje bardzo dużo radości. Problemem jest jednak to, że mało kto w tę grę gra, więc w twój poziom za dużo ludzi nie pogra. A szkoda. 

Kontrowersyjnym rozwiązaniem jest udostępnianie coraz to większej ilości elementów do użycia wraz z coraz to większą ilością elementów przez nas stawianych. Z jednej strony to źle, bo ja na przykład wymyśliłem sobie na początku, żeby użyć teleportujących rur, których użyć nie mogłem, bo nie odblokowałem podświatów. Z drugiej strony - dzięki temu unikamy pokusy, aby wrzucić absolutnie wszystko na mapę, a same dostawy nowych cosiów są, cóż, fajen.

I oczywiście Nintendo, więc nie da się szukać poziomów po nazwie, tylko trzeba wpisywać 16-znakowy kod. Wal się Nintendo, nie zrobiliście nawet Super Mario Makera 2!

Poza tym pograłem sobie w różne dema:

  • Pikmin 3 - o jeny, jakież to dobre, ojojoj! Ponoć świetnie się w to gra na wiilocie, ale ja grałem na Gamepadzie (z wyłączonym monitorem) - i też jest rewelacyjnie. Co najlepsze, jeszcze tego dema nie skończyłem, a grałem nieco ponad godzinę!
  • Wonderful 101 - w to też grałem tylko na Gamepadzie, co było złym pomysłem, po wytyczenie kółka gałką graniczy z cudem. Przypomina mi to odrobinę When Vikings Attack, tylko że to tak trochę zupełnie co innego. Zbiera się ludków, rysuje gałką różne kształty, z wyniku czego formują się różne bronie i bije się innych ludków. Czy coś.
  • Nano Assault Neo - twin stick shooter. Ładne, dobre, mało waży i kosztuje czterdzieści złotych. Mastapiece.
  • Monster Hunter 3 - no, Monster Hunter 3. Z niewiadomego mi powodu demo nie pozwala na granie na Gamepadzie.
  • Rayman Legends - tak samo jak w przypadku MH, nie da się grać na Gamepadzie. A sekwencje, w których w innych wersjach (z wyjątkiem vitowej, bo ona ma ten sam problem) korzystaliśmy z pomocy Murphy'ego za, cóż, pomocą jednego guzika (tudzież bumperów) są zrobione inaczej, mówiąc wprost - gorzej. Mamy w nich Globoxa (czy tam Sir Globraxa), który porusza się sam, a my maziamy po ekranie dotykowym torując mu drogę. Meh.

No, dobra konsola, co tu mówić więcej. Gdyby tak jeszcze każda gra umożliwiała granie w trybie Off TV, to byłaby jeszcze większa luksja.

Aha, i jakim cudem blog o OLRze trafił na główną?

Oceń bloga:
7

Komentarze (7)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper