Gato Roboto, czyli metroidvania z kotem
No.
Zrobiłem małe rozeznanie na trzech polskich portalach growych, takich znanych dość - na CD-A, GRY-Online i oczywiście PPE. Na żadnym z nich nie było chociażby jednego newsa na temat Gato Roboto. Innymi słowy, jeżeli są to wasze jedyne źródła informacji na temat gier (a dla niektórych zapewne są), to o Kocie Robocie nie słyszeliście. A szkoda, bo jest on warty uwagi.
Gato Roboto jest metroidvanią, albo jak wolą twórcy, CatMechtroidvanią. Tyle wystarczy, aby wiedzieć, o co chodzi - jest się kotem, zwiedza różne lokacje, zbiera ulepszenia i później za ich pomocą dostaje do miejsc wcześniej niedostępnych. Są jednak dwie ważne sprawy.
Pierwsza - kierujemy kotem. Zwykłym takim, nie zmutowanym czy coś. Może on wspinać się po ścianach lub pływać w wodzie, ale nie może walczyć, a w dodatku ginie od jednego ciosu. Aby móc się bronić, musi wskoczyć do mecha. Nic nie stoi też na przeszkodzie, aby zasiadł za sterami statku podwodnego lub obsłużył działo.
Wróćmy jednak do mecha - kiedy nasz kot się w nim znajduje, jest mniej mobilny aniżeli samodzielnie, poza tym z racji sporych gabarytów maszyny nie mieści się w niektóre przejścia, a zawarta w niej elektronika jest mocno wrażliwa na wodę. W związku z tym w pewnych momentach trzeba opuścić pojazd, aby przecisnąć się przez wąskie przejście lub przedostać przez zbiornik wodny. Czasami trzeba mecha przetransportować w miejsce, w którym da się już z niego korzystać, a czasami wystarczy dostać się do jednego z punktów zapisu (dość hojnie rozłożonych), które odnawiają zdrowie (jeżeli jesteśmy w mechu) lub zapakowują nas w kombinezon (jeżeli jesteśmy bez mecha).
Poza tym wiadomo - zwiedzamy różnorakie lokacje. Możemy od razu lecieć wykonać zadanie, jakie dostaliśmy, albo też trochę poszperać i poznajdować ulepszenia zwiększające maksymalną ilość zdrowia. Natknąć da się również na kasety, które odblokowują nowe palety barw (z żadną jednak nie zabawiłem na dłużej), a jeżeli zbierzemy odpowiednią ich ilość, to wtedy wystarczy poszukać żaby-inżynierki, która w zamian zamontuje nam jakiś bajer. Są też naturalnie ulepszenia pokroju dasha czy podwójnego skoku.
Wracając do zadań - ich wykonanie zmienia krajobraz poziomów. Raz zniknie woda, dzięki czemu odblokują się przejścia dla mecha, raz spadnie temperatura, w wyniku czego kot będzie mógł wyjść z maszyny, innym razem lawa zmieni się w kamienie, które możemy zniszczyć za pomocą rakiet.
No i co? Biegamy, skaczemy, strzelamy, zbieramy... I co jeszcze? Walczymy z bossami. A bossowie tutaj są naprawdę udani - nie stanowią ogromnego wyzwania, ale jednak jakieś stanowią, i to takie nawet przemyślane. Walka z nimi jest naprawdę przyjemna i są przykładem bossów zrobionych dobrze, a nie takich jak w chociażby XIII, gdzie są to po prostu zwykli przeciwnicy z absurdalną ilością zdrowia nijak nie wytłumaczoną fabularnie.
A skoro o zwykłych przeciwnikach mowa - ci są nawet zróżnicowani. Niektórych po prostu wystarczy pomęczyć odpowiednią liczbą pocisków, inni są przez jakiś czas nietykalni, jedni przewiercają się przez kamienie, drudzy zrzucają bomby i tak dalej. Czasami da się zwyczajnie między nimi przebiegnąć, innym razem gra zamknie nas razem z nimi i wtedy trzeba ich wszystkich wyeliminować. Generalnie różnorodność w aspekcie bestiariusza - na plus.
Jest też fabuła. Raczej niepowalająca i cokolwiek pretekstowa, ale znajdzie się w niej parę akcentów humorystycznych, co [profesjonalny_dziennikarz]fajne[/profesjonalny_dziennikarz]. Przedstawiona jest w całości za pomocą tekstu, który i tak można przeklikać, jeżeli ktoś sobie tego życzy.
Muzyka też jest, i nie zawodzi. Soundtrack jest *zerka w słownik synonimów* do rzeczy, fajowski, niekiepski, w deseczkę, a ponadto w porząsiu, zwłaszcza utwór z trailera, chociaż inne też są wcale *znowu patrzy* wdechowe, klawe i okay.
Trochę krótki ten wpis, co? Gra sama w sobie też jest krótka - przejść ją na 75% udało mi się w niecałe trzy godziny. Nie jest ona jednak droga - bez promocji to trzydzieści złotych bez złotówki i grosza. Za taką niewygórowaną kwotę warto dać jej szansę. Krótka i przyjemna metroidvania z kotem. No.
W ogóle to dosyć ciekawe - z gier wydanych w 2019 przeszedłem Katanę ZERO, My Friend Pedro i Gato Roboto właśnie. Wszystkie mi się podobały, wszystkie od Devolvera. Hmm.
Screeny pochodzą ze Steama.