Diabelsko chory ranking czyli mój Top 10 gier wszechczasów
Tak więc bez zbędnego
Miejsce 10
GTA Vice CIty PC
Jest to moje ostanie GTA, które ukończyłem w całości. Do dziś żadna kolejna część nie potrafiła mnie wciągnąć na dłużej i przykuć do monitora jak VC. Wszystko mi przypasowało w tej odsłonie. Przede wszystkim genialny setting czyli umieszczenie mapy w mieście przypominającym do złudzenia słoneczne Miami. Czas akcji czyli lata 80te i ta fantastyczna muzyka. Wiele utworów zapadło mi w pamięć i jak je słyszę to do dzisiaj kojarzą mi się właśnie z tą grą, szczególnie Laura Branigan - Self Control. Poza tym świetny gameplay, ciekawe misje, fabuła i cała reszta składająca się na klimat, który jest nie do podrobienia.
Miejsce 9
Dead Space PC
Od zawsze uwielbiałem horrory i sci-fi jeśli chodzi o filmy a mój ulubiony to The Thing z 1982 oraz Alien z 1979.
Dlatego tak mocno mi siadła ta produkcja opowiadająca o eksploracji opanowanego przez różne ścierwo chcące nas poszatkować na plasterki opustoszałego statku kosmicznego USG Ishimura. Było to dla mnie połączenie tych 2 ww fimów. Poczucie ciągłej niepewności i zaszczucia powodowało u mnie gęsia skórkę a niebanalne bronie pozwalały choć trochę opanować nerwy podczas eksterminacji nekromorfów. Gra świetnie budowała klimat a samo jej wykonanie jak na tamte czasy zasługuje na wyróżnienie. Takie rzeczy jak pasek zdrowia na kombinezonie, ekwipunek wyświetlany w formie hologramu i upgrade kombinezonu robiły niesamowitą dla mnie robotę.
Z tą grą wiąże się też pewna anegdotka. Najlepszy kumpel często wpadał do mnie wieczorami na buszka i patrzył jak gram. Raz tak się wkręcił, że gdy ode mnie wychodził w środku nocy pod wpływem to był lekko wydygany przez tą grę ;D i wręcz kazał mi abym dał mu nóż bo się boi w środku nocy iść do siebie lol. I musiałem mu dać ten nóż choć miałem przy tym ostrą pompę i cisnąłem z niego kilkanaście minut zanim otrzymał owy nóż... kek
Miejsce 8
Cyberpunk 2077 PC
[
Jest to gra single player, w której spędziłem najwięcej godzin ze wszystkich innych od kiedy pamiętam. Licznik zatrzymał się na prawie 500h i na pewno jeszcze nie raz wrócę, tym bardziej jeśli pojawią się fabularne DLC.
Oczywiście nikt mi nie sprzeda bajeczek jak to gra działa na tej platformie a łupałem na porządnym Pc. Gdybym miał określić CP2077 jednym zdaniem to powiedziałbym: Nie jest to idealna gra ale idealnie sobie w z tym radzi.
Wszystko co najważniejsze od fabuły, przez postacie, gameplay, muzykę, grafikę i klimat to dla mnie sztos i potrafiłem nawet godzinami szwędać się po tym pięknym NC lub śmigać motocyklem lub autem. Ukończyłem 3 razy i potem wjechały mody, z czym miałem masę zabawy szczególnie jak podmieniałem fabularne postacie.
Miejsce 7
Tomb Raider psx
Jedna z gier, która ukształtowała mój gust bo do dzisiaj jestem fanem przygód pani archeolog. Nie trzeba nikomu przedstawiać tego tytułu (serii gier) bo jeśli ktoś nie zna Lary to nie może nazywać się graczem :p
Pierwsza część TR( i w sumie kolejne z psx) to gra która jednocześnie kocham za wspaniałą przygodę i nienawidzę za stopień trudności oraz łamigłówki, które wtedy sprawiały mi wiele kłopotów a nie było yt jak dzisiaj aby móc się posiłkować w razie W. Za to satysfakcja z rozwikłania zagadki z jakimś przedmiotem etc i możliwość dalszej gry były dla mnie mega rajcujące. Te wszystkie mierzone skoki na centymetry i szukanie sekretów to było coś co do dziś zostało ze mną bo jak gram w cokolwiek to muszę zajrzeć w każdy kąt i wiem, że to właśnie TR wyrobił u mnie ten nawyk.
Na uwagę zasługuje też w pełni trójwymiarowy świat gry, który na tamte czasy zrobił na mnie piorunujące wrażenie pod względem wizualnym co również odbiło się na moim umiłowaniu do wizualnej strony gier, które jest ze mną do dzisiaj o czym niektórzy z ppe pewnie już wiedzą :D
Miejsce 6
Resident Evil 2 psx
To jest kolejna po TR gra, która wyrobiła mój gust. Było to moje pierwsze spotkanie z Rezydencją zła i od razu się "zakochałem". Rozdzielona dwójka nowo poznanych Claire i Leona próbująca przedostać się przez opanowany komisariat pełen zombie i innych klikaczy brrr. Genialny survival horror ze świetną fabułą, statyczne kamery potęgujące strach i wspaniała na tamte czasy oprawa wizualna. Autentycznie jak odpaliłem pierwszy raz i wylądowałem na ulicy w Raccoon City to miałem opad szczeny.
I te wszystkie animacje otwieranych drzwi i schodzenia po schodach... nigdy nie wiedziałem czego można się za chwilę spodziewać. W każdym safe roomie łapałem oddech bo wiedziałem, że jestem bezpieczny i tylko tam grała muzyka, która koiła nerwy :p Każdy kto grał wie, że był taki jegomość na widok którego trzeba było dawać dyla w podskokach.
Miejsce 5
Max Payne PC
Pisałem już wiele razy, że to pierwsza gra jaką odpaliłem na własnym PC ale ofc miał mi służyć do nauki. Było to mroźnej zimy 2001/2002 a w grze panowały takie same warunki i dzięki temu plus 100 do immersji. Nowy York, policjant szukający morderców swojej rodziny, który nie cofnie się przed niczym aby posłać do piachu wszystkich za to odpowiedzialnych i każdego kto stanie mu na drodze.
Tytuł ze słynnym bullet time, dzięki któremu kasowanie tuzinów różnych oprychów było mega miodne. Świetna narracja głównego bohatera i przerywniki w postaci obrazkowych komiksów oraz dubbing Maxa podłożony przez Radka Pazurę - sztos mimo, że kicz lol. No i twarz użyczona przez Sama Lake. Pamiętam, że przeszedłem kilka razy również z modami bo już wtedy były obecne - dodatkowe pukawki, dłuższy bullet time etc Wiele bym dał za remake,,,
Miejsce 4
Silent Hill 2 PC
Druga odsłona gry podobnie jak RE2 to było moje pierwsze zetknięcie z tą serią i uważam, ze to najlepsza cześć z tych co grałem. Już sam motyw przewodni, czyli list od zmarłej żony proszącej o spotkanie w tytułowym miasteczku jest delikatnie mówiąc niepokojący a to co się tam odjedwabia dalej to jakaś masakra.
Piramidogłowy powodował, że mój pampers był zawsze pełny no a inne maszkary też do sympatycznych nie należały, oj nie. Strasznie ciężki był to dla mnie tytuł ale jednocześnie cholernie sugestywny i zapadający w pamięć. Mówiąc kolokwialnie mocno mi zrył czosnek - chyba byłem zbyt niedojrzały emocjonalnie na coś takiego. Dla mnie ta gra pod wieloma względami wyprzedzała to w co dane mi było wtedy zagrać. Same przerywniki filmowe to było wielkie wow i nie wiem dlaczego ale kojarzyły mi się z Twin Peaks :p Pewnie ten sam niepokój wywoływały u mnie co pokręcony serial, którego bałem się oglądać jako dziecko.
Miejsce 3
Metal Gear Solid psx
Tytuł to dla mnie dość emocjonalny a piosenka "The best is yet to come" jest najlepszym utworem jaki słyszałem w grach. MGS jest jak film akcji/szpiegowski najwyższej próby a jak wiadomo Kojima to koneser kina. Niezapomniane starcia z bossami, wielowątkowość, genialna fabuła i dużo smutnych momentów ale zdarzały się też zabawne. Ach, i te niezapomniane rozmowy przez codec, świetnie wyreżyserowane cutscenki, dialogi etc Przeciwnicy, którzy mieli własną historię przez co nie można było ich traktować zerojedynkowo. Najbardziej zapadła mi w pamięć Sniper Wolf.
To jaki klimat stworzył Kojimbo jest po prostu nie do podrobienia i kolejne części już nie zrobiły na mnie takiego wrażenia. Pamiętam, że autentycznie miałem szklane oczy jak poleciała ww piosenka na koniec.
Miejsce 2
Wiedźmin 3 GOTY PC
Dla mnie W3 to była pierwsza gra z serii i jak zacząłem w dzień premiery na fali hajpu wielu osób samemu nie wiedząc czego się spodziewać i nie siedząc w tym pociągu zwanym hajpem, tak przez dwa miesiące grałem jak zaczarowany i po pierwszym ukończeniu od razu przystąpiłem do następnego z innymi wyborami i chłonąłem tą grę równie mocno co za pierwszym razem.
Po prostu jest to najlepsza gra single player w jaką było mi dane łupać a soundtracku słucham sobie do dzisiaj bo to pierwszy tytuł, w którym muzyka jako background tak zapadła mi w pamięć i tylko potęgowała klimat podczas przemierzania krain jak Velen czy Skellige.
Później zaliczyłem dwa fabularne DLC równie świetne co podstawka a jak wyjdzie odświeżona wersja to zapewne znów się w nią zatopię. Redzi potrafią wykreować takie wirtualne światy, w których po prostu chcę przebywać i to jest coś niesamowitego.
Miejsce 1
QuakeLive
Absolutne numero uno u mnie to gra multiplayer, która wyrwała z mojego życia przez ponad dekadę nawet nie chcę mówić głośno ile godzin bo aż strach. Tyle funu co mi dostarczyło Q3A online nie zapewnił mi żaden tytuł sp a gra z żywym przeciwnikiem i rywalizacja to jest to co uwielbiam. kiedyś przypadkiem czytając CKM na kibelku zobaczyłem wzmiankę o QuakeLive, odpaliłem z ciekawości i tak się zaczęło. Byłem uzależniony ale dziś już jestem czysty.