Kilka słów o filmach #5: "The Father"
Witam w kolejnym odcinku, dzisiaj przybliżę nieco świetny film z 2020 roku, "The Father"
Reżyserem dramatu "Ojciec" jest Florian Zeller, uznawany za jeden z najgorętszych talentów literackich we Francji, mimo młodego wieku jest wielokrotnie nagradzanym pisarzem i dramaturgiem, którego dzieła tłumaczone są na kilkanaście języków. W 2004 roku zdobył prestiżową nagrodę Prix Interallié za powieść "La Fascination du pire" oraz kilka innych mniejszych nagród. W 2021 roku za dzisiaj omawiany film zgarnął szereg nominacji, między innymi do Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany, do Złotych Globów za najlepszy scenariusz oraz BAFTA za najlepszy film brytyjski. Do swojego dzieła Zeller postanowił zatrudnić świetnych aktorów, mamy tutaj Anthonego Hopkinsa znanego chyba wszystkim z serii o Hannibalu Lecterze i Olivię Colman którą mogliśmy oglądać w "The Lobster", "Faworycie" czy świetnym serialu "The Crown" w którym wcielała się w rolę Królowej Elżbiety II. Poza dwójką głównych bohaterów pozostałe role przypadły Markowi Gatissowi, Olivii Williams, Rufusowi Sewellowi oraz Imogen Poots także aktorsko film stoi na wysokim poziomie.
Fabularnie film nie wydaje się skomplikowany, ot Anne (Olivia Colman) jest córką Anthony'ego (Anthony Hopkins), starszego mężczyzny który zaczyna cierpieć na demencję i który co chwilę odmawia składanych przez nią propozycji pomocy. Anne stara się jak może zapewnić mu pomoc, przyjmując nowe opiekunki dla których jej ojciec jest niemiły, obraża je a nawet posądza o kradzież zegarka i innych przedmiotów, że te po prostu rezygnują z pracy. Zrozumienie otoczenia i czasu przez Anthony'ego coraz bardziej szwankuje przez pogarszający się stan psychiczny, obserwujemy człowieka uwięzionego w miejscu i czasie budzącego się codziennie i nie będącego pewnym gdzie a nawet kiedy jest i kim tak naprawdę są ludzie którzy go otaczają. Anthony coraz częściej kwestionuje, czy wrażenia w jego głowie są rzeczywiste, czy to tylko błędne wyobrażenia w jego umyśle i powoli się w tym zatraca rozpaczy i poczuciu bezsilności swojej latorośli. Olivia Colman świetnie odgrywa rolę zatroskanej i zrozpaczonej córki która walczy o to, żeby zapewnić dobry byt dla swojego ukochanego ojca w ostatnich latach jego życia.
Warto dodać, że film praktycznie przez cały czas swojego trwania dzieje się w jednym mieszkaniu, przez co wszystko przybiera bardzo kameralny wręcz intymny wydźwięk. W obrazie Zellera walkę z chorobą oglądamy zarówno z perspektywy obserwatora jak i samego Anthony'ego, dzięki czemu możemy zobaczyć jak taka osoba może się poczuć kiedy traci kontrolę nad swoim życiem i tym co ją otacza, możemy poczuć strach, wściekłość a często po prostu bezradność kiedy Anthony totalnie nie wie co się wokół niego dzieje, kiedy nie poznaje własnej córki czy jej męża oraz nie pamięta co stało się z jego drugą córką i nie rozumie, dlaczego wciąż go nie odwiedza. Dramat Zellera można śmiało podciągnąć pod swego rodzaju horror, niesamowicie realny bo każdy kto doświadczył w swojej rodzinie tego typu przypadku, wie, z jakim koszmarem się to wiąże i jak potrafi to zniszczyć psychicznie człowieka.
Obraz Zellera obok "Amour" Hanekego jest jednym z najbardziej poruszających filmów o tematyce starości, choroby i umierania jakie widziałem i tak jak scenarzysta i reżyser w osobie Floriana Zellera zrobił tutaj kapitalną robotę tak Anthony Hopkins wspiął się na wyżyny aktorstwa i zaserwował prawdziwą magię poprzez swoje załamania emocjonalne, długie przemówienia lub po prostu poprzez język ciała za pomocą gestów, kontaktów wzrokowych i mimiki, czapki z głów Panie Anthony, dla mnie to powinien być Oscar. Czy mogę ten film polecić? Nie wiem, to zależy czy ktoś chce oglądać takie mocne i poruszające kino pełne smutnych, życiowych perypetii opowiadające o czymś co nieuniknione, o starości, chorobie i śmierci. Jeśli jesteście gotowi na taki ładunek emocjonalny, śmiało zobaczcie ten bardzo ważny empatyczny film bo naprawdę warto, choćby dla samej kreacji mistrza Hopkinsa.
Ocena: 9/10