Tawerna PPE #30
Stało się - ostatni odcinek Tawerny PPE przed nami. Parkiet wysprzątany, kolorofon wraz ze srebrną kulą już podwieszony, a w piwnicy czeka na Was tak zimne piwko że, aż mnie ćwiartki przeszły. Zapraszam na libacje ostateczną! ;)
Tawerna PPE – to miejsce w którym spotykamy się raz na dwa tygodnie żeby poznać się nieco bliżej – zarówno jako gracze jak i od strony prywatnej. Blog w którym chcę abyście opowiedzieli coś o sobie, swoich zainteresowaniach, pasji, muzyce, ulubionych grach i marzeniach tych małych i nieco większych. W każdym odcinku będę chciał gościć jednego z Użytkowników PPE, pytania będą zawsze takie same dla każdego z Was – ale w sekcji komentarzy możecie zadawać swoje. Wpisy będą wychodzić cyklicznie raz na dwa tygodnie w każdy piątek w godzinach popołudniowych. Mam nadzieję że początek weekendu będzie dobrą porą na wizytę w sekcji blogowej – tym bardziej że gośćmi będziecie Wy sami. Trzymam mocno kciuki za frekwencje, Waszą aktywność w komentarzach i zachęcam do dyskusji.
Słowo na weekend!
Witam serdecznie w ostatnim odcinku Tawerny PPE – ależ to był piękny czas zarówno dla mnie osobiście jak i mam nadzieję dla Was. Z jednej małej iskierki taki ogień! Trochę się nie widzieliśmy ale mam nadzieję, że tym nieco odbiegającym od standardów formą odcinka podsumujemy sobie ten rok czasu w spelunie.
Przede wszystkim zamiast wywiadu postawiłem dziś na muzykę – niech ona dziś przemówi w formie sentymentu i wspomnień. Mam wiarę że wielu z Was przyjdzie na myśl jakieś wydarzenie ze swojego życia które skojarzycie z pijacką listą przebojów jaką prezentuje poniżej. Chciałbym to ubrać w jakieś młodzieżowe słowa aby dodać dramaturgii temu wydarzeniu, ale oprócz słowa „dziękuje” nic więcej nie przychodzi mi do głowy.
Muszę Wam się przyznać że cała ta seria dodała trochę kolorytu w moim życiu – zawsze chciałem pisać i kiedy pierwszy raz opublikowałem Tawernę PPE nie spodziewałem się aż takiego przyjęcia. Wspominałem o tym wcześniej, ale będę o tym pisał przy każdej możliwej okazji. Wśród wielu wywiadów i linijek tekstu znalazłem w końcu małe inspiracje na co dzień, z wieloma z Was gadałem, pisałem i czekam teraz na wspólne spotkanie. Najlepiej gdzieś w górach przy ognisku, przepijając wodę ognistą tą prosto z potoku. Obiecuję śpiewać głośno Ich Troje i częstować wszystkich ogórkami.
Wkrótce czeka mnie kilka zmian na mojej życiowej drodze – przerwa jest wskazana, ale mam nadzieję że jeszcze się tu spotkamy. Dbajcie o siebie, realizujcie swoje pasje i przede wszystkim nawadniajcie się, bo lato zapowiada się naprawdę gorące.
Pozdrowienia Przyjaciele!
W ostatnim odcinku Tawerny na wywiad udało się namówić Matadora – dzięki Przyjacielu za kilka linijek świetnego tekstu od Ciebie. Trzeba przyznać że wydeptałeś kilka ścieżek na tym świecie. Nawet mój poprzedni Golf nie kręcił takich przebiegów jak Ty. Cieszę się że znalazłeś swoje miejsce na ziemi przy rodzinie. Pamiętaj że furtka w spelunie jest dla Ciebie zawsze otwarta i miejsce pod parasolem przy którym opowiadałeś mi o fizyce kwantowej i gdzie spieraliśmy się o wywiad dla TVP zostaje zarezerwowane tylko dla Ciebie. Nie co dzień dostaje się takie fory, dlatego żeby nie było zbyt kolorowo – gdyby jedna z naszych kelnerek przyniosła Ci ciepłe piwo rzuć to w niepamięć i wypij za nas zdrówko. Pozdrawiam Cię serdecznie – przekaż uściski swoim najbliższym!
Pytanie z największą liczbą + poprzedniemu Gościowi zadał BzImienny / Matador, czy masz jakiś tytuł w jaki grałeś ponad 15 lat, jaki chciałbyś ograć teraz w unowocześnioną warstwą graficzną / technologiczną / (coś innego, ale nie mam pomysłu co) ?
Marze o remaku „King Field 1/2/4” ale w szczególności pierwszej części, która mnie zachwyciła. Żadnych znaczników, wielki Boss już na samym początku gry, wszystko trzeba odkrywać samemu.
Dzięki za udział w zabawie!
- Temat Tygodnia -
W dobie aktualnie toczących się rozgrywek Euro, nie mogło zabraknąć pytania o naszych Orłów. Mam wrażenie, że to będzie najłatwiejszy test jednokrotnego wyboru w Waszym życiu - pomijam ten o wybór płci w kwestionariuszu. Pytanie brzmi czy Polacy wyjdą z grupy na Euro. Głosować możecie poniżej. A jeśli macie tą nutkę hazardu we krwi dajcie znać którą bute... to znaczy Reprezentacje wybieracie jako faworyta całego Turnieju.
W poprzednim odcinku speluny pytałem o rozterkę jaka mnie naszła przy odsłuchiwaniu płyt Linkin Park i Imagine Dragons. Pytanie brzmiało która z tych kapel jest lepsza - zdecydowanym zwycięzcą zostali panowie z LP. Jeszcze raz dziękuje za udział w zabawie i Wasze zaangażowanie.
Wstęp
Długo przygotowywałem się na do tej chwili - było kilka pomysłów dotyczących odcinka rozpoczynającego wakacje i do dłuższym rozmyślaniu wybór padł na muzykę. Zdaję sobie sprawę, że to tylko tło do dzisiejszego spotkania które żywię nadzieję przeciągnie się do końca weekendu. Utwory jakie zaproponowałem to subiektywna lista jaka towarzyszyła mi w mojej drodze, aż do tego momentu - jednocześnie pozwoliłem sobie przemycić kilka refleksji jakie towarzyszyły mi przy odsłuchu TOP 10 piosenek do kielicha. Nie będzie to najlepsza lista, z wieloma pozycjami możecie się nie zgodzić, ale mimo to polecam zapoznać się z tą radosną twórczością. Dresy już wyprasowane, biały t-shirt wykrochmalony, sandały i skarpety na nogach, a Winamp w klasycznej skórce czeka na inaugurujące "Play".
Przez ten czas od ostatniego odcinka zdążyłem już przerobić kilka kroków tanecznych więc bądźcie gotowi na taneczny rozpier*ol z mojej strony. Dziewczyny w teledysku Lucasa Fonsi'ego to dla mnie taka konkurencja jak Słowacy dla kadry Paulo Sousy... a nie czekaj! Nieważne - bawcie się dobrze. Pozdrawiam z rozłożonego leżaczka z zimnym piwkiem w ręku!
Krzysztof Krawczyk jako Don Padre.
Nie ma chyba imprezy na której nie pojawiłby się choć jeden utwór z repertuaru Krzysztofa Krawczyka – „Parostatek”, „Chciałem być” czy „Bo jesteś Ty” to ponadczasowe utwory znane nie tylko starszemu słuchaczowi, ale i temu młodszemu. Ja zdecydowałem się na wybór duetu Krawczyk + Bregovic w piosence „Mój przyjacielu”. Refren "Teraz pijesz wino, pijesz aż do dna” to w sumie kwintesencja spotkań w spelunie z lufą w dłoni i kiepem w ustach. Oprócz walorów artystycznych w utworze przewija się dodatkowe przesłanie dla duszy odnoszące się do żon / partnerek naszych Przyjaciół – do ich drzwi pukamy jedynie w celu użyczenia cukru, soli lub omówienia nowego odcinka „M jak miłość”. W przeciwnym wypadku możemy zostać bohaterem paradokumentów takich jak „Trudne sprawy”.
Zwiedziło się kilka województw przy tym kawałku.
Osobiście jest to moje ścisłe top imprezowych utworów. W czasach kiedy moja wątroba pracowała na pełnych obrotach ten utwór był czymś tak nierozłącznym jak gronostaj trzymany w rękach Cecylii Gallerani na obrazie „Dama z Łasiczką” - Mistrza Leonarda. Nie ukrywam, że moment odtwarzania utworu zwykle synchronizował się z otworzeniem napoju wyskokowego i wspólnym toastem zebranych wokół gości. Po nim najczęściej następowała chwila ciszy po której Ci co bardziej odważni i pewni swojego wokalu dumnie nucili refren utworu wprowadzając swoje ciało w ruch rytmicznie pochylając się w stronę butelki i oparcia. Jednym słowem klasyk w wykonaniu Don Guralesko.
Co tu dużo pisać - legend!
Myślę że nie ma osoby która chociaż raz zawitała w progi speluny i nie słyszała tego legendarnego repertuaru. Krótka muzyczna autobiografia Mietka ukazuje wzloty i upadki jego beztroskiego życia upływającego na wlewaniu w siebie mitycznego denaturatu. Tajemnicą pozostaje jednak fakt czy alkohol był klasycznie destylowany przez chleb czy jednak tytułowy Żul bezceremonialnie „chlał” go prosto z butelki. Piosenka tak samo jak imię Mietek przeszło już do kanonu polskiego życia publicznego. Imiennicy słynnego pijaka mają bardzo często poważanie w wąskiej grupie koneserów alkoholowych spędzających swój wolny czas na ławkach przed sklepem i pewne przywileje na które nie stać choćby mnie… - noszącego imię pewnego niskiego prezesa z Żoliborza. Każdy znał i nucił refren z pamięci – zupełnie jak Big Cyc i „Gumę”.
Zamykam oczy i odpalam kiepa!
Mówisz Metallica – myślisz „Whiskey In The Jar”. Ten amerykański zespół heavymetalowy założony w Los Angeles zdążył zapisać się złotymi zgłoskami na kartach muzycznej historii. Marka i rozpoznawalność jaką wypracowali sobie muzycy tej grupy pozwoliła im na osiągnięcie statusu kultowego i uplasowanie się w pierwszej trójce najlepszych zespołów metalowych wszech-czasów w plebiscycie MTV z 2006 roku. Zdecydowanie do odsłuchania w gronie najbardziej zaufanych ludzi albo…w samotności. Obowiązkowo z drinkiem, dwiema kostkami lodu i odpalonym „Malborasem”. Są pewne rzeczy w życiu których nie zasługują na przeciętność. I nie, nie mam tu na myśli cewek w niektórych modelach konsol od firmy Sony.
Panie proszą Panów!
Dla mnie osobiście nie ma mowy o porządnej wiejskiej imprezie w remizie - bez tego utworu. Białe koszulki, wyglancowane adidasy, wyprasowane w kant spodnie i obowiązkowo kurtka z ortalionu. Przy muzyce Lucenzo i Don Omara bawili się nie tylko młodzi, ale i starzy wyjadacze parkietu. Łączenie stylu latino z krakowiakiem i taniec za jedną rączkę w drugiej trzymając piwerko w ręku - to coś co naśladowało się przez cały kolejny tydzień podpatrując najlepszych tancerzy na parkiecie. Kiedy już przychodziła gorączka sobotniej nocy większość kawalerów była gotowa. Ten utwór ma w sobie coś takiego, co na niecałe cztery minuty pozwalało odetchnąć ścianą remizy. Jak to mówił Bolec w filmie „Chłopaki nie płaczą” – „przydałoby się trochę polotu i finezji w tym smutnym jak pi*da mieście” – szczególnie teraz.
Wskaż mi drogę do kolejnej knajpy!
Po tych nieco młodzieżowych pląsach przyszedł czas na klasykę pełną gębą. Jim Morrison łapię Was za rękę i przeprowadza po okolicznych knajpach. Jak sami możecie się domyśleć nie będzie to rekreacyjna wycieczka z aparatem w ręku. Mnie osobiście ten utwór zawsze kojarzy się z tym słynnym deptakiem w Zakopanem gdzie okoliczni Armeńcy chcą wcisnąć Ci różę dla Twojej ukochanej w cenie połówki, a gość w przebraniu niedźwiedzia za nieopłacone selfie z nim zrzuca kostium i pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Wszystko to przy wesoło przygrywającym refrenie "Well, show me the way. To the next whisky bar".
"Pij do końca, aż szklanka sucha"
Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,ac_dc,have_a_drink_on_me.html
Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,the_doors,alabama_song__whisky_bar_.html
Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,the_doors,alabama_song__whisky_bar_.html
Kiedyś się zastanawiałem czy ta kapela ma jakieś słabe utwory? Z tymi chłopakami jest trochę jak z naszą ekipą piłkarską z...1974 roku. Mam wrażenie, że ten skład oldbojów ograłby bez większych problemów aktualną reprezentację. Do tego wątku jeszcze wrócimy. Tymczasem wyregulujcie odbiorniki, wyciągnijcie nogi przed siebie i do-dopiero co wyciągniętej szklanki z zamrażalnika nalejcie sobie dobre whsiky. Czujecie to? Przez wasze rozgrzane ciało przechodzi przyjemny impuls, mrowienie na całym ciele przyjemnie pobudza organizm, palce u rąk składają się w symbol wiktorii, a struny głosowe drgając wypluwają z waszych gardeł - BRAMKA! Tak... I to wszystko na meczu piłkarzy ręcznych.
Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,the_doors,alabama_song__whisky_bar_.html
Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,the_doors,alabama_song__whisky_bar_.html
Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,elektryczne_gitary,nie_pij_piotrek.html
"Jawohl, Jawohl ich liebe alkohol!"
Tą piosenkę chciałbym zadedykować mojemu byłemu sąsiadowi - Tadeusz ogranicz się proszę do weekendów, a w tygodniu jak na dżentelmena przystało pij chociaż po dwunastej. Trochę mnie już znacie i wiecie że jestem zdecydowanym przeciwnikiem wylewania alkoholu - w ostatnim czasie podjąłem się kuracji treningowej i przerzuciłem się na nico inną wodę. Dobrze mi to zrobiło i stan nieważkości osiągnąłem dopiero po beta dawce szczepionki anty covidowej. Przyznaję, że zamiotło mną jak wtedy kiedy po dwóch drinkach położyłem na warę kiepa. Na parkiecie szło mi rewelacyjnie do czasu kiedy podszedłem do nie swojego stolika i wypiłem gościowi herbatę. Stare dzieję - później już nie chodziliśmy do tego klubu.
"Miałem nie pić, żartowałem"
Przyznaję, że do pewnego czasu nawet nie wiedziałem o twórczości tej kapeli - całe szczęście człowiek uczy się całe życie. Po odpaleniu Nocnego Kochanka nie mogłem wyjść z podziwu dlaczego tak późno dowiedziałem się o tej perełce. To prawie tak jak wtedy kiedy miałem ustawioną na telefonie tapetę z Sasha Grey i koledzy powiedzieli mi, że nagrywa dubbingi do bajek. W dobie internetu dostępnego wyłącznie na lekcjach informatyki zdążyłem ogarnąć, że żywiołem tej Pani był nieco inny mikrofon - z którym też bardzo dobrze sobie radziła. Szkoda, bo planowałem z nią dzieci.
"Sercem wciąż jesteśmy z Wami!"
Zagrali jak nigdy - przegrali jak zawsze. Po ostatnim meczu ze Słowacją chciałbym przepisać ten slogan, usiąść sobie gdzieś wygodnie w kącie, zasłonić żaluzje i zaparzyć sobie melisę. Chciałbym... Kiedy jednak patrzę na zaangażowanie chłopaków na murawie zaczynam wątpić czy był sens wyjeżdżania dalej niż za Opalenicę. Co mogło pójść nie tak? Za dużo warzyw na obiadek, firma robiąca stroje dostarczyła spodenki ze zbyt ciasną gumką, a może słońce popołudniu świeciło zbyt mocno i chłopacy źle się przygotowali. To trochę jak pewną częścią układu rozrodczego facetów - no niby biorą udział, ale nie wchodzą. Nie ważne! Nic się nie stało!
Poniżej publikuję listę rezerwową która z tylko mi znanych względów nie pojawiła się w TOP 10 piosenek do kielicha:
- Tymon Tymański / Kury - Chryzantemy Złociste,
- Top One - Biały Miś,
- Dżem - Whiskey,
- Cjalis - Wódeczko, wódeczko.
Jeszcze garść statystyk z bloga / liczby od początku roku.
- Wyświetlenia: 9480
- Komentarze: 5293
Przyjaciele! Nie żegnam się z Wami, tylko mówię do zobaczenia. A teraz klikam "Play" i zapraszam na parkiet ;)