Dodatek do listy moich ulubionych gier

BLOG
1112V
Dodatek do listy moich ulubionych gier
Evo24 | 24.05.2020, 11:26
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Mały dodatek do mojej listy ulubionych gier, którą opublikowałem w sierpniu zeszłego roku. Miłego czytania.

Jako że pewnie nikt nie za bardzo jej pamięta, postanowiłem spisać poniżej tytuły, które w niej się pojawiły. Prościej byłoby dać link do bloga, ale.... jeszcze nie rozwinąłem się wtedy w pisaniu oraz (najważniejsze) zniszczyłbym myszki czytających. Troszkę go poprawiłem, ale dalej ciężko się go czyta. Oto lista:

  • Bloodborne
  • Devil May Cry 5
  • REsident Evil 4
  • God of War (2018)
  • DmC: Devil May Cry 
  • Shadow the Hedgehog (Guilty Pleassure)
  • Sonic Riders
  • Sonic Generations
  • Uncharted 4 (Guilty Pleassure)
  • The Last of Us (Po ponownym zagraniu... nie wiem co z tym zrobić na tej liście)
  • Infamous: Second Sin
  • Dying Light
  • Call of Juarez: Gunslinger
  • Rayman 3
  • Rayman Origins
  • Tekken 7
  • Tekken 4
  • Tekken 5
  • Mortal Kombat X
  • Injustice 2 
  • [Prototype]
  • Final Fantasy XV
  • DOOM (2016)
  • Sekiro: Shadows Die Twice
  • Shadow of Mordor
  • Castlevania: Lords of Shadows
  • Castlevania: Lords of Shadows 2
  • Metal Gear Rising: Revengence
  • Batman: Arkham Asylum
  • Call of Duty 4: Modern Warfare/Remastered
  • Call of Duty: World at War
  • Prince of Persia (2008)
  • Prince of Persia: Dusza Wojownika
  • Gothic II: Noc Kruka
  • Dragon Ball: FighterZ
  • Rome: Total War
  • Spartan: Total Warrior
  • Medieval 2: Total War
  • Darksiders
  • Darksiders II
  • Dishonored
  • Crash Twinsanity
  • Crash Bandicoot 2
  • Ratchet & Clack 2
  • Ratchet & Clank 3
  • Devil May Cry 4: Special Edition
  • Deus Ex: Human Revolution
  • Shadow Warrior
  • Dark Messiah of Might nad Magic
  • Heroes of Might and Magic III
  • Might and Magic: Heroes VI
  • Lego Piraci z Karaibów 
  • The Settlers IV
  • Soul Calibur (1-4 i 6)
  • Far Cry 3

Dark Souls III

Znalezione obrazy dla zapytania: dark souls 3

  Trzy części Dark Souls są dla mnie bardzo ważne. Pokazały mi, że nie warto bać się i próbować z całych sił do momentu osiągnięcia celu w grach. Dobra, pierwsze było Bloodborne, ale Dark Souls utwierdziło mnie jeszcze bardziej, że nie ma co się bać  takich tytułów. Wymaga to jedynie cierpliwości i skupienia. Oczywiście jak ktoś sobie nie radzi lub po prostu to nie gry dla nich to nie oznacza, że są gorsi czy coś. Nie ma nic złego w tym, że nie lubi się jakiejś gry. A co do poziomu trudności... ten gatunek ma być taki trudny i trzeba się z tym pogodzić. Mniejsza o to. Dark Souls III wolę dużo bardziej od jedynki w zasadzie przez stylistykę, muzykę, bossów, fanservice, kilka mechanik walki czy grafikę. Mówiąc w skrócie przez drobnostki, bo rdzeń tych gier jest ten sam: Łazimy, giniemy, walczymy, giniemy, szukamy przejść, giniemy, podziwiamy widoki, giniemy, zabijamy bossów i giniemy. Historia bardzo mnie zaciekawiła, chociaż dalej była opowiadana w taki sobie sposób (opisy przedmiotów i układanie teorii). Interesowało mnie, dlaczego Lothric odmówił rozpalenia płomienia, kim był Bezimienny Król lub przeszłość Aldricha (ta akurat została opowiedziana w innym medium, czyli w komiksie). Skoro mowa o bossach to tutaj wypadło bardzo dobrze. To dalej ten sam solidny poziom z szukaniem sposobów na nich, planowaniem i uczeniem się animacji. Niestety nie jest idealnie i trochę rozczarowujących przeciwników występuje (Biskupi z Głębin, Yhorm czy ten kryształowy grzybek na czele). Lokacje Dark Souls 3 są zaprojektowane bardzo ładnie. Miasto Lothric do dziś pozostanie w mojej pamięci.

  W przypadku mechanik... lubię troszkę zmieniony silny atak podobny do tego z Bloodborne. W poprzednich częściach wydawał mi się taki sobie i niezbyt czuło się te ataki. Wydaje mi się również, że samo atakowanie jest przyjemniejsze od poprzedniczek. O muzyce czy grafice nawet nie muszę wspominać, jest genialna. A fanservice ? Dark Souls 3 ma dużo smaczków z jedynki. Utwór Aldricha bardzo przypomina motyw Gwyndolina (no patrząc na niego nie dziwota), zbroje bossów z jedynki, Anor Londo w swojej zimnej, nocnej oprawie, Bezimienny Król walczy w stylu Ornsteina i Gwyna, wraca Otchłań itd. Słówko o DLC. Ashes of Ariandel było słabe, ale je lubię. Głównie przez lokację oraz walkę z Friedą. The Ringed City było spoko, lecz posiada najbardziej chaotycznego bossa z jakim miałem ,,przyjemność" walczyć do tej pory. Prawda, Midir ?! Poza tym bossowie są tam wykonani całkiem solidnie i sam dodatek jest piekielnie trudny. 

Dark Souls 3 may be getting a pair of collector's editions - Polygon

  Trzecia część Dark Souls zabrała mi z życia mnóstwo godzin. I na komputerze, i na PS4 (mam na dwóch platformach). Mimo problemów, które występują w każdej odsłonie z tej serii (m.in. AI czy kamera) czy troszkę łatwiejszy poziom trudności niż w jedynce (którą uwielbiam, ale wolę wracać do trójki) to ta gra pozostanie w moim serduszku i mogę ją położyć na półkę obok Bloodborne i Sekiro, gdzie wraz z nimi będą prezentować moją ,,trójcę ulubionych gier od From Software". A jak ktoś zwyczajnie sobie nie radzi to albo niech prosi kogoś o pomoc, albo odpuści. Narzekanie na poziom trudności i brak jego ułatwienia nic nie da. Ewentualnie radziłbym poszukać jakiś modów na komputerach.

Shadow Warrior 2

Znalezione obrazy dla zapytania: shaow warrior 2

Swoją drogą przez ten obrazek wstawiony przeze mnie nabrałem ochoty na jakąś fajną grę o Loganie. Poza Origins: Wolverine które było naprawdę dobre w porównaniu do tego filmowego syfu.

  Nareszcie udało mi się odpalić Shadow Warriora 2 na PC. Do tej pory użerałem się z wersją konsolową (podstawowe PS4), która ssie. Nic nie działa w niej dobrze. Jeśli będzie we wstecznej kompatybilności z PS5 i na nowej konsoli Sony dalej będzie chodzić, jak gówno z rynsztoka to będę jawnie wkurzony. Dlatego cudem było dla mnie, gdy GOG rozdawał tę grę za darmo. I nie ukrywam, że przechodziłem ją z przyjemnością. Czy to oznacza, że jestem socjopatą (ktoś złapie nawiązanie)? Nie wiem, ale zawsze, gdy kroiłem przeciwników, to robiłem się głodny.... dziwne. W każdym razie podobało mi się niemal wszystko. Niemal, bo jedynie fabuła jakoś mi nie podeszła. Była całkiem spoko, ale konflikt bóstw i Hoji zrobili na mnie większe wrażenie niż ratowanie córki yakuzy. Przynajmniej Kamiko różniła się od kompana z jedynki i jej dialogi z Lo Wangiem były zabawne. Dodatkowo należy się szacunek za nawiązania do jedynki.

  Nie mam nic do samej formy gry, że nie już po prostu liniową strzelanką i stała się czymś w rodzaju loot... shootera ? Loot slashera ? Wiecie, o co mi chodzi. Nawet mi to odpowiadało i chciałbym trójkę w takim stylu. Różnorodne bronie białe i palne, urozmaicanie wszystkiego żywiołami... wszystko działa. Najważniejszego nie zepsuli, czyli samego machania mieczem, które dalej jest szybkie, mięsiste, czuć impet i nie wydaje się być stalowym kijem baseballowym. Z kolei dalej dashowanie jest dziwaczne. Fajnie się go używa oraz brak paska wytrzymałości i brak śmierci za upadek z wysoka mnie cieszy, ale dalej ze schodów można dostać się w dziwaczne miejsca, a momentami tylko pogarsza sprawę. Muzyka i stylistyka gry jest...o rany. Humor mnie bawi, strzelanie mnie nie nudziło a bossowie... oni dalej są średniawi.

Shadow Warrior 2 | Polygamia

  Koniec końców bawiłem się lepiej niż przy jedynce. Nie narzekałem na nudę, która podczas grania nie pojawiła się u mnie ani razu. Tylko niech Polacy w końcu ogarną wersje konsolowe, bo aż śmiać się chce z tego, że nie łatają jej w przeciwieństwie do pierwszej cześci, która dostała wsparcie dla 4K, a dwójka nie. Założe się, że na PS5 również będzie chodzić jak ścierwo.

 

Alan Wake

PC Alan Wake ESD Steam - Gry na PC - Sklep komputerowy - x-kom.pl

  Jedną z produkcji ogrywanych w zeszłe lato był Alan Wake. Szczerze powiedziawszy, nie miałem pojęcia, czego się po niej spodziewać. Słyszałem wiele pozytywnych rzeczy o Remedy, ale nie miałem do czynienia z żadną ich grą. I prawdę mówiąc, tak najlepiej podejść do tej gry. Bez żadnych oczekiwaniem. Bawiłem się świetnie, lecz pod kątem fabularnym. Pod kątem rozgrywki było różnie. Nie było źle. Ba, całkiem fajnie była wykonana walka polegająca na osłabieniu przeciwników za pomocą światła i zestrzeleniu ich, lecz....była powtarzalna i momentami nużąca. Bo co właściwie robimy ? Łazimy po lesie, świecimy do przeciwników, strzelamy i w sumie to tyle. Dobrze zrobione, ale z czasem nudne. I swoją drogą co ci pisarze mają z bronią palną, że tak dobrze się nią posługują ? Nasz bohater może strzelać ze strzelby, karabinu myśliwskiego, rewolweru itd.

   Najlepiej grać w Alana Wake'a z przerwami. Chyba że chcemy to przechodzić dla opowieści. Ona zrobiła na mnie największe wrażenie i głównie za to jest na tej liście. Dawno nie śledziłem tak oryginalnej i porywającej opowieści. Jest skonstruowana niczym książka (chciałbym adaptację tej gry w formie książki), która oddaje hołd twórcom powieści grozy. Jest wypełniona nawiązaniami do różnych dzieł popkultury (bardzo lubiłem puszczane losowo odcinki serialu Night Springs, która są inspirowane Strefą Mroku) oraz ocieka gęstym klimatem, który jest momentami przerywany humorystycznymi wstawkami. Jedyne co mogę jej zarzucić to...to raczej nie jest problem samego scenariusza, gdyż jest napisany bardzo dobrze, ale rozwalała mnie bardzo słaba mimika twarzy w cutscenkach. W 2010 roku popularniejsze gry miały ją zrobioną dużo lepiej. Kiedy dotarłem do końca, to poczułem się spełniony i myślę sobie, że ta gra nie potrzebuje kontynuacji, o której się mówi często w przypadku następnych gier Remedy. Ma idealny początek, rozwinięcie i zakończenie pozostawiające pole do interpretacji. I za to lubię Alana Wake'a najbardziej.

REsident Evil 6 

Znalezione obrazy dla zapytania: resident evil 6

  Przyznaje się, lubię REsident Evil 6. Nie jako guilty pleasure. Faktycznie uwielbiam tę grę i nie wstydzę się tego. Nawet bardziej niż czwórkę, którą też bardzo lubię. Zdaje sobie sprawę z narzekań, że ,,To ta gra zniszczyła Residenta", ale mnie jakoś to nie rusza. Przyznaję, to nie jest idealna gra i potrafię mniej więcej zrozumieć oburzenie fanów, lecz nie jest taka zła, jak wszyscy mówią. Serię akceptuje od czwórki wzwyż, gdyż od części 0-3 strasznie się odbiłem. Dla mnie to jest RE, które uwielbiałem. Za to takim REsidentem nie jest VII, która została stworzona w stylu Outlasta czy Amnesii. Jako horror spisuje się bardzo dobrze, ale jako RE wypadła tak sobie. Gdyby ta gra nazywałaby się ,,Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną the Game", to nie byłbym tak negatywnie nastawiony do siódemki. Faktycznie czułem, że gram w RE dopiero pod sam koniec gry. Jednak to nie mój największy problem dotyczący tej odsłony. I to jest mój osobisty ból dupy. Pierwotnie to jeden z bohaterów szóstki  miał być głównym bohaterem siódemki, ale wiecie, co się stało. Słabe recenzje, jeszcze większa krytyka graczy etc.

  Wracając do samej szóstki... stylistyka tej gry jest wspaniała, a zwłaszcza w menu głównym. Szybsze tempo i nacisk na akcję bardzo mi się podobał. Podoba mi się mały szczegół, że każda postać ma inny interfejs (mam na myśli 4 główne postacie z kampanii), lecz przyzwyczaić się do tego jest ciężko. Z kolei tryb sieciowy jest spoko na papierze, ale w praktyce jest bardzo słaby. Rozwój niezbyt mi się podobał, wydawał mi się doczepiony na siłę. Co-op też wygląda nieźle, ale również wydaje się być doczepiony na siłę. Dodatkowo AI nie jest zbytnio dobre. Najbardziej wkurzało mnie.... potykanie się o zwłoki. Taka mała drobnostka, ale bardzo wkurzająca. QTE są całkiem niezłe. Podoba mi się, jak każda z tych kampanii oferuje coś innego. Mamy Leona z jego klasycznym gameplay'em z czwórki w podrasowanej formie, Chrisa i jego bieda wersję Gears of War i tonę przeciwników, Jake'a z jego różnorodnym gameplayem i Adę uzupełniającą wszystko. Poniżej co myślę o każdej z kampanii:

PC Resident Evil 6 ESD Steam - Gry na PC - Sklep komputerowy - x ...

   Kampania Chrisa jest beznadziejna. Jeśli ktoś nazywa tą grę ,,Call of Duty z postaciami z REsident Evil", to zgodzę się tylko i wyłącznie w jej przypadku. Wojskowy klimat, miałka fabuła, typowy charakter postaci dla Codów + nijaki charakter głównego bohatera (nie lubię Chrisa)… jak tu się z tym nie zgodzić ? Jedyne co mi się w niej podobało to projekty potworów. Zapewne się spytacie dlaczego narzekam, że ta kampania jest podobna CoDom (chociaż lepsze porównanie to Gears of War), skoro sam lubię strzelanki od Acti ? W końcu każda kampania ma inną formę, nie ? Ano dlatego, że tutaj jest to zrobione słabo. Jakbym miał wam zilustrować wszystko, czym podróż Chrisa jest to... bieda wersja Gearsów, gdzie lokacje są mdłe, rozgrywka jest chaotyczna, a najlepszym jej elementem są przeciwnicy. Odradzam jej sprawdzanie. 

  Kampania Leona jest bardzo dobra. Najbliżej przypomina czwórkę, ale zombiaki poruszają się szybciej, możemy chodzić w trakcie celowania oraz jest więcej akcji. Inaczej ilustrując, to jest najnowsze RE2, ale z możliwością samoobronny z szybszym poruszaniem się bohatera i przeciwników... oraz brzydsze i wolniejsze. Ogólnie początek kampanii jest taki sobie. Po 1 misji jest dużo lepiej i ciekawiej. Wydarzenia oskryptowane robią niezłą robotę np. spoiler walka z Simonsem jest genialna spoiler. Gameplay jest wspaniały. Szczerze mówiąc, podobał mi się bardziej niż w remake'u dwójki. Dlaczego ? To poznacie poniżej, lecz w dużym uproszczeniu jest to związanie z obroną. Historia... była nawet wkręcająca. Leon to dalej ten sam naiwny gość z poprzedniczek, ale dalej jest świetny. Helena wypadła całkiem nieźle. Największe co mam jej do zarzucenia to w zasadzie brak różnorodności. Robimy przez cały czas wyłącznie to samo i rzadko kiedy pojawia się jakiś nowy element.

RESIDENT EVIL 6 - Blossom Toko Komputer - Malang

  Kampania Jake'a jest chyba moją ulubioną, a w przypadku oceny jej poziomu to stawiam ją na równi z Leonem. Oczywiście porównanie to jest średnie, gdyż Jake ma jazdę bez trzymanki, a Leon ma formę dość kameralną, ale nie uprzedzajmy faktów. Tu nie podobały mi się elementy związane z pojazdami i.... tyle. Ta kampania to najlepszy element RE 6. Postać Jake'a oraz forma tej gry tak bardzo przypomina mi DMC. Nie mam na myśli, że to jest slasher, w żadnym wypadku. Chodzi mi o tempo, styl opowiadania historii czy właśnie samego Jake'a robiącego takie rzeczy, że Dante tylko by pokiwał głową. Jest tu również w cholerę różnorodności. Niemal cały czas robimy coś innego. Początek w stylu Battlefielda, choć to dalej osobista przygoda, strzelanie z helikopterów, skradanie się po jaskiniach, zjazdy na skuterach, chodzenie bez broni po laboratoriach, jazdy motorem itd. Relacja z Sherry jest chyba najlepiej napisana w całej grze. Mógłbym tu zachwycać i zachwycać, ale to zrobiłoby się nudne. Swoją drogą niedawno wyciekły zwiastun zawieszonego PoPa bardzo mi przypominał przygodę Jake'a.

  Kampania Ady jest ok. Aż tak mnie nie zachwyciła, jak Leona i Jake'a, ale nie była aż taka zła. Jej największy problem to.... że na start jest w ogóle dostępna. Powinna być na samym końcu, gdyż rozwiązuje mnóstwo twistów fabularnych, które same w sobie są w porządku. Sekcje z pojazdami są słabe, jako skradanka wypada niezbyt dobrze (ta gra raczej nie jest zbudowana jako skradanka), a zakończenie jest strasznie chaotyczne. Początek jest dziwny. Przynajmniej ja tak uważam. Skrypty są słabo zrobione i lepiej byłoby z nich zrobić cutscenki. Cała reszta jest dobra. Strzelanie kuszą sprawia mnóstwo frajdy, a fabularnie wciąga.

Buy Resident Evil 6 - Microsoft Store en-IN

   Co mnie najbardziej zachwyciło ? Wszystko powyżej z wyjątkiem rzeczy związanych z Chrisem. To naprawdę dobra gra i prawdopodobnie mój ulubiony RE w serii. I choć mniej więcej rozumiem oburzenie graczy (nie każdemu fanowi spodoba się zbyt duża ilość akcji po dość spokojnych odsłonach 1-4), smuci mnie to, że prawdopodobnie takiej gry już nie dostaniemy... ewentualnie powrotu bohaterów z szóstki. Chętnie zobaczyłbym kolejną odsłonę, w której Jake jest głównym bohaterem, a nie Ethan. Marzenia...

 

REsident Evil 2 (2019) 

  Dla odmiany dorzucam uwielbianą przez wielu dwójkę z 2019 roku. Sam nie uważam jej za genialne dzieło, ale również jest dobre i pokazuje, jak powinno się robić remake'i. I mówię to, tylko ze względu na grafikę i rozgrywkę, gdyż nie mam pojęcia, jak mocno fabularnie odbiega od pierwowzoru. Może zacznę od pozytywów i tego, co mi się najbardziej podobało. Fabularnie i klimatycznie jest bardzo dobrze. Przynajmniej jako Claire, bo jako Leon (który też wypadł spoko) mam problem związany z jego relacją z Adą, która jest... średnio napisana. Czuć niepokój przemierzając laboratoria Umbrelli i komisariatu w Raccon City. Podobało mi się oświetlenie gry czy sam deszcz, który chyba jest jednym z najlepiej wyglądających w grach. Projekty potworów są kapitalne, ale to już zasługa oryginału. Strzelanie do zombie jest wykonane solidnie i nie mam problemu, z tym że nie schodzą na jeden strzał w łeb. To przecież nie są ludzie, powinno się je ciężko załatwiać. Dodatkowo lubię ten wielce krytykowany element ze zbieraniem przedmiotów. Jak to było w oryginale ? Że rzeczy podniesione jako Leon nie są dostępne za drugim przejściem jako Claire? Rozumiem, że drugie przejście ma być trudniejsze oraz że podniesione już rzeczy nie powinny się ponownie pojawiać, ale czy w ten sposób nie gra się przyjemniej ? Szukanie przedmiotów było zrobione, tyle...

 Że to niestety wiąże się z największym problemem gry. Gdy przemierza się korytarze komisariatu po raz pierwszy, drugi czy trzeci raz, to jest nadal dobrze, ale gdy musisz po raz 10 przejść przez ten sam teren, to już zaczyna się to robić nużące. Łaź ten po raz setny przez tę samą trasę, by odblokować jakieś przejście w celu znalezienia jakiegoś klucza czy klawiszy do zbrojowni. Tylko jeszcze załatw ten tabun zombiaków i lizaczy spawnujących się za każdym razem, gdy będziesz szedł ponownie korytarzem. Zanim wspomnę o kolejnym problemie, to dodam jeszcze, że niezwykle wkurzało mnie tempo bohaterów, którzy poruszają się niczym mucha w smole, a bieganie jest po prostu szybszym marszem, a nie normalnym bieganiem. To są jednak elementy, które już istniały w starszych odsłonach, których (przypomnę) nie lubię. Następny problem. O ile ograniczona amunicja i cięższe jej szukanie czy zombiaków przyjmujących ammo niczym gąbka mogę jeszcze znieść, o tyle chętnie dałbym w pysk gościowi, który wpadł na genialny pomysł pozbycia się jakiejkolwiek możliwości obrony za pomocą walki wręcz. Nie ma żadnej możliwości kopnięcia zombiaka czy zgniecenia mu łba, jak to było w poprzednich częściach. Nie ma żadnej opcji normalnej obrony. Mamy tylko ten beznadziejny nóż, który służyć może do najwyżej odpychania zombiaków przed ugryzieniem (granat też może działać w ten sposób) lub sprawdzenie, czy jakiś trup jeszcze się rusza. Teoretycznie można nim zadawać obrażenia, ale tego nawet nie czuć oraz są zużywalne. Masakra. Jak można spieprzyć walkę wręcz. Już siódemka oferowała sensowną obronę. Tyrant jest biedniejszą wersją Nemezisa, który nawet nie przeraża, a bardziej wkurza swoją obecnością.

  Poczułem ulgę po skończeniu tej gry. Nie dlatego, że mi się nie podobało, ale było męcząco. Chyba żadna odsłona w serii tak bardzo mnie nie wykończyła. Jednak, pomimo mojego jadu związanego z walką wręcz i krążeniem w te i z powrotem sto razy, fajnie spędziłem czas z RE2. Czy traktuje jako guilty pleasure ? Nie, dla mnie to dalej dobra gra oraz uwielbiam ją mimo rzeczy ze starszych odsłon, chociaż..... lepiej bawię się przy REmake'u 3, przy którym efekt znużenia mnie nie łapie. I na tym akcencie zakończę.

Deadpool

  Najemnik z wygadaną gębą jest jedną z moich ulubionych postaci z komiksów Marvela. Jest zaraz po Loganie i Spider-Manie, na których rozpoczęło się moje czytanie komiksów. Te czasy, gdy co 2 tygodnie czekało się na nowy numer z człowiekiem pająkiem lub na wymiankę z kumplem posiadającym komiksy z X-Menami. Akurat Deadpoola poznałem bardzo późno i w sumie przypadkowo. Z rodzeństwem zdarza mi się oglądać jakieś kreskówki i w jednym z odcinków Ultimate Spider-Mana pojawił się właśnie nasz czerwony wariat. Spodobał mi się tak bardzo, że postanowiłem sprawdzić komiksy związane z Wadem. Nie zawiodłem się, zostałem fanem jego przygód i przez długi czas marzyłem o grze z Deadpoolem. Cóż.... posiadałem ją przez wiele lat, nawet o niej nie wiedząc i po zagraniu przypomniała mi, jak za dzieciaka odpalałem demo różnorakich gier dodawanych do CD-Action (*). Po czasie człowiek wraca z sentymentu i odkrywa, że tamto byli trochę crapowate, dziwaczne (kot Anemone) tamto średniawe czy mega dobre. Deadpool leży gdzieś między średniakiem a dobrą grą.

  Podczas grania trafiało znużenie. Walka może i była momentami zabawna i dawała frajdę, o tyle rozwój postaci był powolny, ulepszenia (głównie broni palnych) średniawe, z broni białych opłacało się inwestować jedynie w katany, gdyż Sai było beznadziejne w obrażeniach, a młoty zbyt wolne dla takiej rozgrywki. Do tego bronie posiadały małą ilość kombosów, a teleportacja (odpowiednik uników) nie miał nawet.... oznaczenia ? Nie wiadomo było, ile czasu potrzeba na jego ładowanie oraz ile można było ich użyć. Walki z bossami są słabe. To po prostu więksi, zwykli przeciwnicy, a na sam koniec dostajemy wyłącznie fale przeciwników, zamiast faktycznej potyczki.

Deadpool: The Video Game - recenzja

  Natomiast podobało mi się, jak gra jest wierna komiksom oraz jak nie traktuje siebie serio. Deadpool jest żywcem wyrwany z komiksów i praktycznie cały czas łamie czwartą ścianę wiedząc, że jest postacią z gry, ale mógłby z tym przystopować podczas tutoriala. Interakcja ze wszystkim jest niemożliwa. Dosłownie przypomniało się Duke Nukem Forever, którego silną (i chyba jedną z niewielu) zaletą była interakcja ze światem. Humor gry był wykonany tak, jak w komiksach. Elementy platformowe były spoko, postacie z komiksów były takie, jakie powinny być, czuć klimat X-Menów, strzela się w miarę dobrze i katany są dobrze wykonane. Szkoda, że reszta broni nie wyszła. W każdym razie Deadpool to taka gra na niedzielę, ale dająca masę frajdy. Dla fanów Deadpoola gra warta świeczki. Za to wszystko powyżej jest na tej liście. 

 

Assassin's Creed

   Pierwsze Assassin's Creed to gra, o której niewiele się dziś mówi. Sam Ubisoft niemal olewa tą grę. Zwróćcie uwagę, jaka odsłona jeszcze nie dostała remastera na konsolę PS4 i XONE. Dokładnie, jedynka. Co mnie bardzo smuci, gdyż uwielbiam ją, ale jestem w stanie zrozumieć z jakich powodów. Wyróżnia się od późniejszych odsłon, nie jest typowym sandboxem czy kwestia religijna, przez którą niemal każdy wrażliwieć dzisiaj może dostać bólu tyłka. Może zatem remake ? Tylko niestety ta gra stałaby się tym samym Assassinem, jak późniejsze odsłony i to by ją w pewien sposób zabiło. Wolałbym w sumie remake 1:1 z rozwiniętym parkourem, troszkę inaczej zbudowanym bohaterem czy atakami z późniejszych gier, jak zabójstwo z powietrza.

  Od czego by tu zacząć ? Lubię to, jak Assassin's Creed jest inne niż pozostałe odsłony. To nie jest de facto gra z otwartym światem. Ba, zaryzykuję tezę, że jest dość liniowa, jak na otwarte miasta. Gra bardziej skupia się na fabule, która jest napisana całkiem dobrze. Postać Altaira... Bardzo go lubię (chyba na równi z Ezio), lubię jego rozwój, lubię jego powagę, lecz wydaje się mieć mało charakteru oraz trochę niewykorzystanego potencjału. Dla porównania spójrzcie, jak Altair wypadł w Revelations, w którym możemy nim pokierować w 6 wspomnieniach. Tam ma dużo więcej charakteru, więcej klasy, widać, że bractwo asasynów jest dla niego wszystkim. Również Blodlines rozwija jego postać poprzez jego dziennik, w którym pisze swoje przemyślenia. W ogólnym rozrachunku to dobra postać, ale troszkę jej brakuje charakteru. Lubię również fakt, że zabijamy faktycznych templariuszy, czyli z normalnego zakonu, a nie gości noszących jedynie nazwę i symbole krzyża. Wiecie, o co mi chodzi. W ogóle stylistyka gry jest zadowalająca. Czuć klimat Ziemi Świętej oraz miast z wypraw krzyżowych (bardzo lubię te czasy). W ogóle elementy historyczne tej gry są wykonane solidnie. Lubię również wspinaczkę, która nie jest jeszcze tak dopracowana, ale najbardziej realistyczna. Jazda konno również jest spoko, chociaż poziom tych z Origins to niestety nie jest. Widoki z wież robi wrażenie, walka jest rytmiczna i trzeba się trochę postarać, by zabić przeciwnika (oraz jest trudniejsza od tej z dwójki), animacje są ładne, wątek współczesny daje radę, graficznie robi nawet większe wrażenie od dwójki (porównajcie sobie twarze Desmonda i Lucy z jedynki do tych z dwójki), a wykonywanie śledztw z głównymi zabójstwami są interesujące, ALE...

  Ta gra popełnia mnóstwo problemów, głównie spowodowanych przez lenistwo. Widać, że formuła tej gry działała wtedy, a dzisiaj gra może nią odpychać. Przede wszystkim może łatwo znudzić, bo przez cały czas tylko włazimy na wieże, synchronizujemy mapę i biegamy w te i z powrotem. To jest nudne, a misje ze śledztwami nie zmieniają się i są powtarzalne. Wspinaczka robi wrażenie realizmem, ale jest powolna, co w porównaniu do następnych gier jest raczej niewybaczalne. AI jest średnie, ale to już charakterystyczny element tej serii, chociaż śmieszne jest ukrywanie się za pomocą ławek. Wspomniałem już o niewykorzystaniu potencjału Altaira. Znajdźki są poukrywane w randomowy sposób, nawet gorzej niż w następnych odsłonach. Nikt normalny nie zajrzy do miejsc, gdzie one się znajdują. Dubbing jest dziwny. Główne głosy dają radę (głos Kopczyńskiego jako Altaira tak wbił mi się do głowy, że aż słabo mi się słucha oryginalnego aktora głosowego), ale mieszkańcy i żołnierze są tak głośni i irytujący, że aż chciałoby się wyciszyć całą grę. Zabójstwa głównych celów są spoko, ale wszystkie porady i plany, jakie zdobyliśmy, podczas śledztwa są nieprzydatne. Można wejść siłą, olać podpowiedzi i tyle. A także etap z Arsuf jest męczący i denerwujący. Samo królestwo można by było wywalić, bo o ile model jazdy konnej jest spoko, tak podróżowanie po terenie, w którym nic nie robimy, jest słabe. Chyba że ktoś zwariuje i postanowi znaleźć wszystkie flagi. Życzę powodzenia.

  Pomimo znaczących problemów... nie mogę tak bardzo gniewać się na pierwsze Assassin's Creed. Nie jest świetne, ale nie okropne. Należy się również jej pewien szacunek za wprowadzenie realistycznej wspinaczki, która stała się jednym z ważniejszych elementów w grach. Wiem, PoP był pierwszy, ale to Assassin's Creed ją spopularyzowało. W każdym razie AC 1 jest dalej spoko grą i choć przestarzałe, dalej potrafi mi sprawić radość. Swoją drogą to właśnie tą odsłonę skończyłem najwięcej razy ze wszystkich odsłon. Liczę, że Ubi kiedyś postanowi stworzyć remake nie tylko PoPa, ale również Assassin's Creeda z 2007 roku.

Assassin's Creed: Rogue 

NIKS: AC ROUGE

  Moim zdaniem niedoceniona gra. W momencie premiery miała zaspokoić graczy z konsolami PS3 i X360, podczas gdy PS4 i XONE dostało Unity. I wyszło, jak wyszło. Unity okazało się kupą (moja znienawidzona odsłona Assassin's Creed), a Rouge okazał się całkiem dobry, nawet lepszy od przygód Arno. A za co Rogue tu jest ?

   Przede wszystkim za opowieść, która jest najlepszym elementem tej gry. Rozwijająca postać Shaya Cormaca oraz jego zdrada jest napisana bardzo dobrze, bohater niekiedy mówi rzeczy, przy których można się zgodzić np. osądza działania asasynów, którzy szukają artefaktów edenu i chcą je wykorzystać. Pokazano templariuszy z innej perspektywy. Od jedynki do Revelations templariusze byli zawsze ,,The Źli", lecz od trójki zaczęto pisać ich konflikt z asasynami trochę inaczej. Człowiek może się nad nim zastanowić i pomyśleć, czy bycie asasynem jest na pewno słuszne. Black Flag trochę to olał, ale to była opowieść o czymś innym. Tutaj mamy rozwinięcie tego konfliktu z trzeciej części. Templariusze działają dobrze, działają źle (ale głównie dobrze), a asasyni… Tu troszkę wyszli słabo, bo zabójcy w tej grze to kompletni kretyni. Nie uczą się na wypadkach z fragmentami i pomimo logicznych wniosków Shaya dalej twierdzą, że to są ,,jabłka" kontrolujące ludzi. Dodatkowo narracja jest spięta, a nie rozwleczona, jak w przypadku Black Flaga. Dodatkowo gra ładnie łączy się z Assassin's Creed: Unity, która zaczyna się końcówką Rogue'a. Szkoda tylko, że tamta gra okazała się niewypałem (nawet nie dałem rady skończyć).

Assassin's Creed® Rogue w serwisie Steam

  Natomiast gameplay…. tu można zarzucić, że Rogue to takie DLC do Black Flaga i nawet mogę się z tym zgodzić. Usprawnienia dotyczące pływania statkiem, które dalej jest zarąbiste, są mikroskopijne, a parkour jest troszkę precyzyjniejszy od poprzedniczki. Są również drobne poprawki do walki, ale... w większości to tyle, co mogę powiedzieć o głównych elementach. Większość jest wzięta z czwórki. Pistolety, animacje walki, strzałki z linką, granaty dymne, wiatrówka to tylko zmieniona tekstura dmuchawki itd. Jedyną nowością jest wyrzutnia granatów, która jest w przeciwieństwie do granatów z Revelations użyteczna oraz maska gazowa. A także od czasu do czasu atakują na nas asasyni, ale to się zdarza najczęściej w Nowym Yorku, gdzie spędzamy mniej czasu, niż na klimatycznych wodach Północnego Atlantyku. Słaba jest długość gry. Wystarczy tylko z 4-5 godzin, by skończyć grę, co jak na Assassin's Creeda (te po dwójce) jest trochę słabe.

  Uwielbiam Rogue'a. To świetna gra, o której mało się mówi na rzecz Unity lub negatywnie względem Shaya, który jest nienawidzony za zdradę asasynów (nie żartuję, ludzie nie lubią go za jego najlogiczniejszą decyzję w życiu). Polecam sięgnąć, ale za mniejszą cenę (przez jej długość). Nie zawiedziecie się na zakończeniu serii na zeszłą generację oraz zakończeniu trylogii Kenway'a.
  

 

Ratcher & Clank (2016)

Ratchet & Clank [Filmiki Cutscenki][PS4][PL] 1/4 - wideo w cda.pl

  To nie jest idealna platformówka, ale darzę ją sporym uczuciem. Przede wszystkim to prawdopodobnie jej sukces przyczynił się do fali remake'ów od Activision (Crash, Spyro) i Medievil (KIEDY DO CIĘŻKIEJ ***** JAK I DAXTER ?). Poza tym była jedną z moich pierwszych gier na PS4 (kupiłem późno), a także....no to przecież Ratchet i Clank, przy których spędziłem większość czasu w erze PS2. I dzisiaj prezentuje się całkiem dobrze. 

 Nim zacznę zachwalać, pomówię o najgorszym elemencie tej gry. Fabuła, która jest powiązana z filmem kinowym będącym… powiem tak: Widywałem gorsze animacje (odradzam emoji, żałuję, że to kiedykolwiek widziałem). W każdym razie pierwsze odsłony Ratcheta i Clanka zawsze miały sprytnie napisane opowieści, w których postacie miały swój cel, spełniały swoją funkcję i wszystko nie działo się bez przyczyny, co było nieraz traktowane pół żartem, pół serio. Tu niestety tak nie jest. ,,Przyjaźń" Ratcheta i Clanka jest wyrwana z dupy i nie ma sensu. Ci goście niemal nie rozmawiali ze sobą, w celu budowania swojej relacji. Oni jedynie łażą ze sobą bez większego powodu. Humor zniszczono doszczętnie. W poprzednich grach zawsze bazował na różnych rzeczach: żarty sytuacyjne, czarny humor, podtekty, łamanie czwartej ściany... a tu jedynym elementem humorystycznym jest Quark, co jest slabe, ale jak na tą postać wypada spoko. Dalej to średnio napisana postać (W sumie 90% postaci tej gry jest nijaka), a zwłaszcza w momencie, gdy zdradza bohaterów. Gra nie mówi, dlaczego to robi. Po prostu i potem wraca na dobrą stronę, lecz chce jeszcze bohaterom dokopać. Logika. Tak samo motywacja Nefariusa. Czemu chce zniszczyć galaktykę ? Gra wam nie powie. I prawdę mówiąc (to dla tej gry będzie obraźliwe) film wypadł pod kątem fabuły dużo lepiej. Jest dalej średnia, ale postacie mają charakter, są poznane motywacje bohaterów i relacja Ratcheta z Clankiem jest trochę lepsza. Co jest słabe w grze to wycięcie kilku planet z oryginału. Można było się przy tym nieźle pobawić. Wyścigi są średnie. Kto uznał, że rywale mają poruszać się znacznie szybciej od Ratcheta (nawet boostującego) i siedzące niemal za jego plecami ? A także gra traktuje gracza jak totalnego kretyna. I zapewne pojawią się głosy pokroju ,,Czego się spodziewałeś po grze dla dzieci ?". Wybaczcie, ale starsze odsłony również były dla dzieci, a traktowały gracza inteligentnie.

Recenzja Ratchet & Clank - to najlepsza platformówka na PS4

  Najgorsze za nami, więc czas na dobre elementy, dzięki którym uwielbiam reboot. Grafika jest przepiękna. Żywe kolory, wysokie detale, wybuchy, iskry czy takie elementy jak futro Ratcheta to sama przyjemność dla oka. Planety są wykonane fantastycznie. Batalia jest niemal nie do poznania, a piękno Novalis czy Pokitaru rozwala łby. Rozgrywka jest fantastyczna. To wciąż stary, dobry schemat z poprzednich gier, ale ulepszony i dopieszczony pod każdym względem. Przyjemniejszego uderzania omnikluczem chyba nie miała żadna odsłona dotąd. Bronie z poprzednich gier spisują się znakomicie, nowe też oferują coś ciekawego, ale kilka z nich raczej się nie przyda np. Protonowy dudnik. Trochę szkoda, że nie ma tak dużo nowości, ale dla mnie w sumie większa część broni była nowa (Niestety nie grałem w odsłony z PS3). Elementy platformowe dalej trzymają poziom. Fajnie eksploruje się planety. Poza śróbkami są karty, które są w większości smaczkami do poprzednich gier, ale jakiś tam wpływ w rozgrywkę mają, karty ŻÜBRa (RYNO), złote śrubki oraz rarytanium ulepszające broń. Wzmacnianie broni jest odczuwalne i szkoda jej nie ulepszać. Bossowie są ok. Jedyne zastrzeżenie, jakie mam do rozgrywki to spadające klatki. Naprawdę, gra śmie klatkować, choć to zdarza się przy wielkich wybuchach i poruszaniu statkiem (Samo w sobie jest ok). Sekwencje Clanka są spoko. Takie proste zagadki logiczne urozmaicone rozwalaniem przeciwników. Ich minus to jedynie ilość razy pokierowania robocikiem.

  Jeśli miałbym wracać (A wracam często) do Ratcheta i Clanka z 2016 roku to ze względu na wspaniałą rozgrywkę i cudną grafikę. Szkoda tylko, że fabuła leży, i choć bez porównywania do starszych gier wypada nieźle, to w porównaniu jest słabo Może w potencjalnej kontynuacji lub remake'u odsłon 1-3 będzie lepiej ? Kiedyś się przekona

Sonic Unleashed (wersja z X360)

Kup Apotos & Shamar Adventure Pack — sklep Microsoft Store pl-PL

  Pewnie jesteście ciekaw, dlaczego zaznaczam wersję z 7 generacji konsol. Mianowicie Unleashed zostało również wydane na konsolę Wii i PS2. Różnią się kilkoma aspektami od wydań na X360 i PS3. Grafika, sterowanie zwykłym Soniciem, konstrukcja poziomów Wilkołaka czy zrujnowany element przygodowy/gadania z ludźmi, ale nie uprzedzajmy faktów. Sonic Unleashed zostało (moim zdaniem) niesłusznie skrytykowane. Znaczy się... krytyka powinna być, gdyż ta gra na pewno nie jest tak dobra, jak Colours czy Unleashed, lecz prasa podeszła do Unleashed w takim samym stopniu, co przy Sonicu 2006. Naprawdę, grywalna i całkiem dobra gra zjechana w podobnym stopniu co jedna z najgorszych gier o niebieskim jeżu. Serio ? To głupie. Powiem, co jest problemem tej gry. Długość grania, wilkołak, tryb przygodowy oraz medale (od siebie dodam brak wersji na PC). To wszystko, naprawdę.

  Tryb przygodowy w stylu odsłon z serii Adventure jest ok, ale jakby pomyśleć to nic nie wnosi. Ludzi oraz ich problemy można totalnie olać, a nie ma za to większych kar. Jedyne momenty, gdy jest konieczne gadanie z nimi to tylko, gdy fabuła każe się ich pytać o coś. Ale hej, to wciąż lepsze niż ten visual novel z wersji na PS2 (słabizna). Natomiast medale i wilkołak to elementy dodane tylko po to, by nie skończyć gry w ciągu godziny czy dwóch. I szczerze powiedziawszy, byłoby to na rękę. Szukanie medali umożliwiających przejście gry jest beznadziejne. To tak jakbyście musieli w dowolnym Assassin's Creed zdobyć wszystkie znajdźki, by skończyć grę. Koszmar. A jak sprawdza się sam wilkołak ? To taki slasher w stylu God of War (i tutaj porównywanie wszystkiego do God of Wara pasuje) z atakami na odległość, wykończeniami z QTE, trybem Unleashed działający w stylu DT z DMC (postać porusza się szybciej i zadaje większe obrażenia) oraz sekwencjami platformowymi. O ile narzędzi jest sporo, ulepszamy Jeżołaka oraz walka może wykrzesać frajdę (gdy trwała walka to nieźle się bawiłem), tak ich największymi problemami są powolna prędkość bohatera oraz czas trwania poziomu. Jeden etap zajmuje ok. 30 - 45 minut, a wolne poruszanie się nie sprawia radochy. Teoretycznie Wilkołak może się szybciej poruszać za pomocą biegania na 4 łapy, ale czemu to nie jest domyślny sposób poruszania (trzeba trzymać osobny przycisk) ? Elementy platformowe są spoko.  

Sonic Unleashed wallpapers, Video Game, HQ Sonic Unleashed ...

  Z kolei etapy zwykłego Sonica są fantastyczne. Głównie za ten aspekt jest na tej liście, chociaż przy misjach Jeżołaka również się dobrze bawiłem. Rozgrywka dopiero zaczyna w kwestii boost gameplay'u (który bardziej przypomina wyścigówkę niż zwykłą platformówkę), ale jak na początek jest bardzo dobrze zrobiona. Sam boost nie jest w żaden sposób przegięty i nie da rady skończyć etapu wyłącznie boostując. Sterowanie jest całkiem przyjemne (choć należy się plaskacz za zmianę kombinacji Homing Attack z ,,skok, skok" na ,,skok, X lub kwadrat"), driftowanie się jest super, bossowie są wykonani dobrze, chociaż ostatni mnie troszeczkę zawiódł. Konstrukcja i projekt poziomów jest zrobiona bardzo dobrze (u Jeżołaka konstrukcja wypadła średnio). Do tych etapów trzeba wyłapać pewien rytm. Troszkę jak z ,,graniem w grę muzyczną". Co mi się nie podobało to QTE. Tak, w Sonicu jest QTE, które tutaj jest niestety obowiązkowe (no dobra, w 75%). Chodzi mi o to, że jeśli nie uda nam się wykonać sekwencji, to automatycznie spadamy i giniemy. Zdarzają się również takie, że spadamy tylko na niższą ścieżkę, ale gra nie raczy o tym poinformować. Graficznie jest chyba najładniej w serii. Tak, moim zdaniem Unleashed bije na głowę Generations i pozostałe odsłony. Forces w niektórych momentach wyglądało jak z PS3, Generations ma trochę gorsze cienie, a Colours ma po prostu mniejszą rozdzielczość. Unleashed pod tym kątem jest idealne...… ALE gra śmie klatkować. Coś naprawdę dziwnego i na szczęście zdarza się to w większości w poziomach z wilkołakiem.

  Polecam sięgnąć każdemu, przynajmniej dla poziomów dziennych (zwykłego Sonica). To zdecydowanie nie jest zła gra, ale najlepsza nie jest. Jest po prostu dobra i może to być świetny start na zapoznanie się z jeżem... jeśli macie emulatory (Sega, kiedy wersja PC ?). Uwielbiam Unleashed za fenomenalne poziomy dzienne, najlepszą w serii grafikę, muzykę, postacie Sonica, Tailsa i Eggmana,a wilkołak.... nie uwielbiam go tak bardzo, ale sam w sobie jest po prostu spoko.

 

Ultimate Mortal Kombat 3

Ultimate Mortal Kombat 3: Scorpion Very Hard/Master Ladder ...

  Zastanawiam się, czemu nie dałem UMK3 na samym początku. Musiałem o niej zapomnieć. W każdym razie to była moja pierwsza odsłona z automatowej trylogii (czwórkę pomijam). Jedynkę spróbowałem całkiem niedawno, a dwójka mi się nie spodobała i dalej nie wiem dlaczego. Trójka była świetna, ale brakowało w niej starych postaci ninja.

  I tu pojawia się UMK3, które jest najlepszą bijatyką z trylogii oraz to ona najbardziej mi przypadła do gustu. Każda postać posiadająca swój sposób na pokonanie przeciwnika, duży rouster wojowników, mnóstwo map, jeszcze więcej wykończeń. Do tego cała gra jest nastawiona na agresywne nacieranie na przeciwnika, co uwielbiam w bijatykach. Jeszcze możliwość biegania, która tylko zaznacza, jak szybka jest ta gra (ale tak bardzo, jak X nie jest). To był element, który najbardziej przypadł mi do gustu. Płynna walka dostarczająca przyjemność i tak dużą satysfakcję z pokonywania przeciwników, że ciężko mi było od niej się oderwać. Sekretów jest mnóstwo, co tylko kusiło, by kończyć wieże wiele razy. Z kolei Fatalities wypadały najczęściej ok. Oryginalne postacie wypadły w większości pozytywnie, ale wielkim zawodem stały się dla mnie Fatalities postaci Ninja, które polegały na wysadzaniu Ziemi, czy cenzurze. Oraz brak zakończeń, które od zawsze były nagrodami za ukończenie gry. Tutaj niby rekompensatą są skarby Khana, lecz fajnie jest poznawać losy sterowanych przez nas postaci. Ostatnie co mam do dodania to wypróbowania tej świetnej gry. I fani retro, i fani MK znajdą w UMK3 sporo dla siebie. 

Devil May Cry 3

Dante, Devil May Cry HD Wallpaper & Background • 9806 • Wallur

  Trójka jest przez wielu uznawana za najlepszą odsłonę serii DMC. Ja tak nie twierdzę. To dalej dobra gra, ale ma tyle nietrafionych pomysłów i problemów, że gra potrzebowałaby remake'u. Tylko nie na telefony lub pozmienianego portu na Switcha. ,,Naprawianie” tej gry wyłączenie na pstryku jest sk***ysyństwem dla ludzi nieposiadających tej konsoli (w tym mnie). Teraz pozostali będą automatycznie gorsi, bo grają w niedorobioną grę w porównaniu do wersji switchowej, która ma zmiany będące w tej grze....duh, obowiązkowe. To można po prostu zaktualizować i wsadzić to wszystko, ale nie. Całe szczęście na PC są mody, ale pozostali konsolowcy mogą czuć się zawiedzeni. W każdym razie trójka była moją pierwszą odsłoną i w pewnym sensie pokazała mi, że są inne slashery niż tylko God of War. Natomiast pierwszy kontakt z DMC 3 był dla mnie.... dziwny. Nie ze względu na poziom trudności, ale musiałem odnaleść się w sterowaniu i mechanice walki. Ogarnąłem dopiero po połowie gry i skończyłem ją, ale bez skilla. Potem rozwinąłem się w graniu w DMC i... teraz gra mi się w to dobrze. Ale po kolei.

  Fabularnie DMC 3 wypada całkiem spoko. Dante będący na początku jest totalnym dupkiem (trochę jak w DmC, ale mniej wulgarny) i rozwijający się wypadł bardzo dobrze. Jest to jedna z moich ulubionych postaci z gier w ogóle. Jedyny mój problem z nim jest taki (ale nieznaczący dla oceny) to jego fryzura przypominająca typowego bohatera hentaia. W sensie zasłonięte oczy, które od czasu do czasu są normalnie pokazywane (głównie w cutscenkach). Co do reszty nie mam zarzutów. Vergil wymiata swoją postawą, charakterem i umiejętnościami. O Lady można powiedzieć tak samo i tutaj jest dużo lepiej potraktowana niż w kolejnych grach (poza elementami grywalnymi w czwórce). Arkham wypadł tak sobie. Cutscenki są wyreżyserowane kapitalnie i fajnie prezentują powagę lub śmieszność sytuacji. Graficznie jest... ok. Projekty lokacji i przeciwników są genialne. Muzyka i efekty specjalne są fantastyczne.

Devil May Cry 3 | Konsolowe.info

  Co do systemu walki, to ten jest jednym z lepszych, jakie widziałem w grach oraz (moim skromnym zdaniem) jest najlepszym ze wszystkich slasherów do tej pory, chociaż tutaj wymaga trochę doszlifowań. Bronie są różnorodne (palne i białe) i umożliwiają tworzenie dziesiątek combosów. A dzięki stylom Dantego (wybiera się jeden z czterech) gameplay się nie nudzi. Rozwijanie się jest zrobione w porządku i można sporo rzeczy odblokować. System oceniania w czasie walki nareszcie się przydaje (ten z jedynki i dwójki jakoś nie spisywał się dobrze), a zdobywanie not pod sam koniec misji wymaga wylania się potu, łez i krwi. Poziom trudności jest wymagający, ale w większości to przez bycie ciężkim na siłę. Bossowie są genialni. Większość z nich wygląda bardzo dobrze i ma charakter. Walki z Vergilem to mistrzostwo świata. I to tyle, co mogę pozytywnego o tej grze powiedzieć, bo reszta nie jest już tak wesoła. Z przeciwnikami nie walczy się fajnie i w większej mierze tylko wkurzają lub irytują. Najlepiej walczy się z różnymi odmianami kostuch. Bronie są co prawda dobrze wykonane, lecz nie pomaga im fakt, że możemy trzymać tylko dwie sztuki białej i palnej (coś, co na szczęście zostało zniesione w kolejnych grach). Nie podoba mi się również to, że style możemy zmieniać tylko w specjalnych posągach, a nie w locie (od czwórki już tak nie jest). Elementy platformowe ssą przez fizykę skakania, która w tej grze jest.... najeżdżaniem myszką na postać i uniesienie jej w ten sposób. Nie cierpię konstrukcji poziomów przypominających stare Residenty, gdzie szuka się jednego kamyka, by przejść dalej oraz backtracking. Jedno miejsce odwiedzimy więcej razy, niż w czwórce, gdzie skarżono się na przechodzenie etapów od tyłu. Także eksploracja jest do dupy i dobrze, że DmC i DMC 5 ją wywaliło. No i jeszcze ta kamera. Boże, kamera w tej grze to koszmar. 

  Ta gra definitywnie potrzebuje remake'u, a nie REsidenty. Jakby nie patrzeć to dalej świetna gra, choć nie najlepsza. Co jakiś czas wracam do niej, bijąc swoje wyniki i dobrze się bawię. Nawet jeśli czeka mnie ponownie przechodzenie tych samych lokacji lub walka z pająkami i szachami.  

 

Wiedźmin 3: Dziki Gon

Wiedźmin® 3: Dziki Gon na PC | Origin

  Taa… to dziwne, że gość pierwotnie hejtujący Wieśka 3 stawia go teraz na listę ulubionych gier. Ale zacznijmy od początku. Fanem gier o Wiedźminie nigdy nie byłem. W jedynce podobała mi się jedynie fabuła, gdyż pod kątem rozgrywki była nudna. Natomiast dwójka była.... bez komentarza. Za to książki mi się spodobały, ale przeczytałem je lata temu i już niewiele z nich pamiętam. Będę musiał je sobie kiedyś przypomnieć. Trójka na początku mi nie podeszła.... do momentu zagrania ponownie w zeszłym listopadzie. I tym razem podobało mi się do tego stopnia, że ukończyłem ją z cztery razy. Nie ma co owijać w bawełnę, to świetna gra, ale nie jest tak dobra, jak wszyscy mówią.

  Największy mój problem nie leży jednak w opowieści, zadaniach czy systemie walki lub eksploracji. No dobra, to przekłada się na walkę, bo chodzi mi o rozwój postaci. Nie dość, że jest wypełniony g*wienkami pokroju ,,Teraz twój atak podstawowy ma 5% szans na 3-sekundowe podpalenie", to jeszcze ma ograniczenia w postaci slotów. Po co się ograniczać ? Wystarczyło tylko usprawnić rozwój z dwójki, który tam wypadł bardzo dobrze. Dodatkowo są do odblokowania faktycznie przydatne umiejętności, ale gdy do nich dotrzemy, to są całkowicie zbędne, bo mamy tak dowalone staty, że nie opłaca utrudniać sobie gry. Nie lubię również znajdziek, które w 80 % składają się z tych przeklętych skrzyń zamiast kapliczek, miast, zadań pobocznych itd. Wybory nie są zbyt dobre (mam przypominać tę śnieżkę ?), wątek romantyczny jest napisany.... dziwnie (Triss napalona jak gimnazjalistka oraz zimna s*ka Yen to niemal parodie tych postaci), a główny przeciwnik nie ma charakteru. Plus nagle z dupy wyrwany koniec świata oraz... bugi (tak, zdarzały mi się bugi).

Wiedźmin 3

   Lubię całą resztę. Zadania poboczne różnią się od tych z innych RPG-ów i wyznaczają nowy standard w tym gatunku. Walka, choć nie tak dobra, jak w soulsach, jest nareszcie satysfakcjonująca i przyjemna w porównaniu do... poprzedniczek. Potwory są oryginalne i wzorowanie się na słowiańskich jest super. Planowanie na zlecenia jest fajne, ale system rozwoju niestety to psuje. Gra ocieka klimatem słowiańskich, skandynawskim, baśniowym w dodatku. Lubię postacie główne i poboczne, które nie są już stereotypami i są napisane bardzo dobrze. Jaskier dojrzewający przez całą grę, normalna Triss i Yen wzięte z książek, Ciri czy sam Geralt. Podróżowanie Płotką jest wspaniałe i przyjemne, muzyka zapada w ucho, polski dubbing wypada dobrze, choć widać, że gra jest robiona pod angielski. Na koniec główna fabuła, która do znalezienia Ciri i walki z Eredinem wypada bardzo dobrze, jest wciągająca, ale (jak wspomniałem) końcówka trochę ją psuje. Dodatki wykonane są lepiej niż typowe dodatki u konkurencji. Serca z Kamienia mają wciągającą opowieść, ale pod kątem zawartości nie wypada najlepiej. Zaś Krew i Wino wypada pod każdym względem lepiej, niż poprzednik czy sama podstawka. 

  Kończąc o wiedźminie, chciałbym tylko dodać, że nie zawsze warto inspirować się tą grą, bo i ona nie jest bez wad. To może być dla wielu gra generacji, ale dla mnie nią nie jest (jeszcze takiej nie wybrałem). To po prostu świetna gra, do której będę wracał (ale nie często), dopóki następna gra RED-ów mnie nie zaciekawi. Cyberpunk mnie nie jara, a potencjalny Wiedźmin 4 tylko by mnie rozgniewał swoim istnieniem (choć mam pewien pomysł na niego związany z prawem niespodzianki).

Batman: Arkham Knight

Znalezione obrazy dla zapytania: batman arkham knight

  Dopóki nie skończyłem tej gry ponownie, Arkham Asylum dalej trzymałoby miejsce mojej ulubionej odsłony z serii Arkham w ogóle. Niestety dla tamtej gry... Arkham Knight dużo bardziej mi się podobał. Wybacz Asylum, ale i tak bardzo ciebie lubię. Pozdrów Origins i daj w mordę mojemu nielubianemu City (nie cierpię Arkham City). I zanim przejdę do rutynowego opowiadania, co lubię, a co nie to wspomnę o pewnej rzeczy. Mianowicie ta gra uświadomiła mi, jak bardzo potrzebuję gry opartej na kreskówce Batman Beyond (wraz z The Animated Series moja ulubiona kreskówka o gacku). Arkham Knight posiada skórkę pt. Batman Beyond i on wygląda.... zarąbiście (ogólnie ta gra ma genialną grafikę). Grając nim, wyobraziłem sobie zupełnie nową grę z Terrym, jako Batmanem łapiących Jokersów. Byłbym przeszczęśliwy, jeśli nowa produkcja o Batku będzie oparta na tej kreskówce.

  Pierwsze, co mi się spodobało, to wreszcie ogarnięto podróżowanie Batmanem w otwartym świecie i wreszcie czuć, że porusza się po Gotham jako Batman. W Arkham City i Origins to nie jest Batman. Nie chodzi mi o latanie, bo to dalej jest spoko. Mianowicie przyciąganie się linkami z hakiem do budynków. ,,Tak się przemieszcza bieda wersja Spider-Mana, nie człowiek nietoperz". Batman używa Batmobila, który tutaj jest wykonany fantastycznie. A raczej.... dobra, jeszcze raz. Jest wykonany fantastycznie, jeśli chodzi o podróżowanie się po mieście, ściganie przestępców, wykonywanie wyścigów Riddlera (,,z której strony wyścig to zagadka ?") i podobne rzeczy. Walka Batmobilem jest.... średnia, żeby nie powiedzieć nudna. To może być spoko np. ukrywanie się przed Deathstroke'iem czy mniejszymi potyczkami, ale jeśli są długie i nie są niczym urozmaicane to... robi się nudne. Nie cierpię walk Batmobilem, których jest zdecydowanie za dużo (mój największy problem z tą grą). Skoro mowa o pojedynkach, to jako Batman walczy się przyjemnie. Można zrobić wiele rzecz jak rzucanie przedmiotami, używanie gazrurek i kijów baseballowych, stosowanie wspólnych wykończeń z kompanami czy Batmobilem to świetna sprawa. Skradanie się to dalej ten sam system z poprzednich gier, który równie świetnie się sprawdza z AI, które o nas nie zapomina, chociaż zdarza im się nie patrzeć do góry i łatwo o nas zapominają.

Special-Batman-Arkham-Knight-Wallpaper.jpg (1920×1080) | Batman ...

  Fabularnie bardzo mi się podobało, ale niestety, nie wszystko mi podeszło. Większości to drobnostki pokroju ,,Strach na Wróble mści się na Batmanie za jedną, krótką scenę z Arkham Asylum, w której nic mu nie zrobił, tylko Kroko", ale znaczącym problemem był dla mnie wątek kompanów Batmana. Chłop spędził lata na trenowaniu Nightwinga, Robina (Tima Drake'a), ma Wyrocznię i Alfreda, a teraz jest sytuacja, w której ich potrzebuje... i on gada ,,Ja działam sam. To zbyt niebezpieczne". I niestety ma rację, bo ci goście, pomimo tego samego treningu, łatwo dają się łapać. To jest bardzo słabe i dobrze, że dodatki nie robią z nich kretynów, a faktycznych mocarzy. Główna fabuła była całkiem niezła, Joker w głowie Batmana to świetny pomysł (trochę szkoda, że gacek z nim nie rozmawiał, bo to byłoby ciekawe), ale dla mnie wisienką na torcie było odkrywanie, kim jest Arkham Knight. I nim do tego przejdę, trochę powiem o tytułowym rycerzu. Arkham Knight zrobił na mnie większe wrażenie niż Joker, którego po City miałem trochę dość (nienawidzę, co zrobiono z nim w City i nie chodzi wyłącznie o sam koniec gry). To koleś, który ma osobisty problem z Batmanem, który działa w podobny sposób i skopiował jego zachowanie i głupoty niemal jeden do jednego. Czeka na ruch gacka, mimo trzymania go na widelcu, zna jego zachowania i taktyki, nie zabija go.... co niestety wiąże się z trochę na siłę naciąganiem fabularnym oraz jego najgorszą cechą charakteru. Mianowicie tak bardzo zrzędzi, jak go nienawidzi i jest od niego lepszy, że brzmi momentami jak dziecko. Ale co najbardziej mi się podobało to wszelkie próby odgadnięcia, kim on jest. To również wiąże się z tym, jak jest sam główny bohater przedstawiony. Wayne ma w tej grze ludzkie odruchy. Widać po jego zachowaniu i głosie, że skupia się wyłącznie na rycerzu. Jest zagubiony, nie ma zielonego pojęcia co zrobić i nie ma kontroli nad sytuacją. To jest coś, co Asylum i City nie przedstawiało, bo Gacek to tej pory nie okazywał emocji, był beznamiętny i zimny. Dopiero Origins zaczęło się bawić z charakterem Batmana i tutaj też to widać. Dodatkowo plot twist z tożsamością Rycerza Arkham jest super, ale gracz może łatwo to odkryć, bo gra w pewnym momencie niemal mówi, kto jest za tą mechaniczną maską. Więcej nie zdradzę. Po prostu wciągnąłem się w fabułę tej gry.

  Reszta spisywała się dobrze. Otwarty świat był wreszcie zrobiony dobrze. Każdy przeciwnik Batmana ma swój charakter i spisuje się dobrze.... poza Dwiema Twarzami, który mnie bardzo zawiódł. Azrael był ciekawy, zagadki Riddlera całkiem niezłe, wątek porwanej Kobiety Kot wyszedł spoko... na ogół pochwaliłbym zadania poboczne (zwłaszcza szukanie zwłok, które spisują się lepiej od ofiar Deadshota), ale słabe jest u nich to, że trzeba je wykonać w celu zobaczenia prawdziwego zakończenia. Komu będzie się chciało zdobywać te wszystkie znajdźki Riddlera ? Co mi się również nie podobało to DLC. Możliwość pokierowania Harley czy Batgirl jest super, ale ich dodatki (poza Batgirl) trwają zbyt krótko. W rozgrywce nie lubię wybierania przedmiotów. Jest to strasznie niewygodne i poprzednie odsłony lepiej to ogarnęły. Na sam koniec projekty postaci. Goście z Rocksteady wykonali kawał dobrej roboty. O ile taki Tim Drake czy Pingwin wypadają dość średnio, tak cała reszta jest bardzo dobra. Pancerze Batmana, Harley, Rycerz Arkham, Joker i cała reszta świetnie się spisuje, ale najlepszy z nich wszystkich jest Strach na Wróble. Ten gość.... wygląda tak przerażająco i dobrze, że nie potrafię teraz normalnie patrzeć na inne wersje tej postaci. Zawszę będę mieć w głowie Crane'a z Arkham Knight. Nawet jeśli głosem będzie Robert Englund z Injustice 2, wybaczcie.

Batman Arkham Knight Wallpapers - Top Free Batman Arkham Knight ...

  Arkham Knight dał mi tyle ,,batmanowania", że nie wyobrażałbym sobie lepszej gry o nietoperzu. Nie wmówicie mi, że Arkham City jest lepsze. Nienawidzę tej gry, zawiodłem się na niej po całej linii. Natomiast najnowsza odsłona to godne pożegnanie z serią Arkham, bardzo dobra gra i... chyba najlepsza gra o super bohaterach do tej pory (nie grałem jeszcze w Spider-Mana na PS4). To trochę zabrzmi dziwnie, ale.... chyba jest jedną z moich gier generacji (dla mnie są to gry, które sprawiły mi mnóstwo frajdy i niekoniecznie muszą być idealne czy zmieniające gatunek). 

 

Dishonored 2

Znalezione obrazy dla zapytania: dishonored 2

  Pierwsze Dishonored było moim ulubionym/najlepszym tytułem poprzedniej generacji. Nie potrafię zliczyć, ile razy ją skończyłem i na jakie sposoby. Gdyby fabularnie nie byłaby tak prosta, a Corvo by gadał, to byłby to dla mnie ideał. Ale hej, od czego jest kontynuacja ? Dishonored 2 prawie byłoby ideałem, PRAWIE. Co stanęło tym razem na drodze ? Problemy techniczne, które są na porządku dziennym w grach Arkane. Poza pierwszym Dishonored tam było pod tym względem dobrze. Niestety dwójka jest technicznym koszmarkiem na konsolach, lecz na PC.... miałem niekiedy problemy z odpaleniem gry, tam pojawiały się bugi widoczne na konsolach itd. Klatkarz trzymał się u mnie dobrze. Nie wiem, jak wygląda sytuacja na konsolach. A także jest pewien niewykorzystany potencjał, o którym piszę poniżej.

  Poza tym to Dishonored 2 jest dużo lepsze niż jedynka pod każdym względem. Rozgrywka jest dopracowaną wersją poprzedniczki pod każdym względem, a możliwość grania dwoma postaciami tylko to urozmaica. Emily i Corvo mają wspólne umiejętności, ale posiadają również wyróżniające je moce np. spacer cienia u Emily czy zatrzymanie czasu Corvo. Tworzenie amuletów daje radę, chociaż łatwo grę oszukać i stworzyć bez wad, ale jakoś problematyczne to nie jest. Najlepsze jest to, że jest dalej zachowana formuła z jedynki, czyli pokonywanie gry w różny sposób. Można grać w pokojowy lub morderczy sposób, wykonywać zadania poboczne lub je olewać czy badać historię świata gry. Sama gra przedstawia świat w dużo ciekawszy sposób, który nie jest już niewykorzystanym potencjałem. Poznajemy nowe postacie, nowe lokacje, nowe technologie itd. Graficznie jest całkiem ładnie. Najlepszy element to jednak fabuła. Dalej jest prosta, ale również ciekawsza. Wielkim plusem jest danie Corvo głosu i charakteru, przez co można go jeszcze bardziej polubić i nie wydaje się nijaki z jedynki (chociaż ma jakieś elementy charakteru). Największe, co mogę tej grze zarzucić fabularnie, to nie wykorzystuje relacji Emily i Corvo. Ta dwójka może mieć sobie wiele do powiedzenia, ale jeśli wybierzemy Emily do grania, to Corvo staje się nieaktywny fabularnie (bo jest zamieniony w kamień) i na odwrót. Fajnie byłoby, gdyby np. Corvo był grywalny, ale Emily też coś robi w historii. A szkoda, bo dialogi i postacie są napisane jeszcze lepiej niż w jedynce.

Dishonored 2 Wallpapers - Album on Imgur

  Nie da rady napisać więcej o grze, która jest tak naprawdę podrasowaną i lepszą jedynką pod każdym względem. Jest lepsza w skradaniu, w walce, w historii, w zadaniach pobocznych, w rozwoju.... we wszystkim od jedynki. Mam głęboką nadzieję, że dodatek również okaże się tak dobry (jeszcze nie sprawdzałem), gdyż Dishonored 2.... tak jak Arkham Knight jest w topce moich gier tej generacji. Nie mam wiele do zarzucenia. Tylko mankamenty techniczne i pewien niewykorzystany potencjał relacji Corvo-Emily. Jeśli kiedykolwiek powstanie Dishonored 3, to będzie bardzo problem w przebiciu dwójki.

Uncharted 2

Sony Uncharted 2: Among Thieves - Gry na PlayStation 4 - Sklep ...

  Ciężko będzie mi pisać o nastepnych dwóch grach, bez wspominania o późniejszych grach Naughty Dog, rzekomo najlepszego dewelopera Sony.  Uncharted 2 jest moją ulubioną odsłoną serii i ostatnią grą Naughty Dog, którą uznaję za dobrą. Uncharted 3 poszło w złym kierunku fabularnie i w strzelaniu, 4 to moje Guilty Pleasure, a The Last of Us było grą na 1 raz, bo za kolejnymi podejściami coraz bardziej jej nie lubiłem (za pierwszym podejściem było świetnie), a Zaginionego Dziedzictwa nie sprawdzałem. O TLoU 2 nawet nie myślę, bo już jej istnienie mnie odpycha (jedynka miała zakończenie zamykające historię Joela i Ellie).

  Drugie Uncharted to ciekawsza i lepiej skonstruowana gra niż jedynka. Ma więcej akcji, więcej skryptów, więcej ucieczek, więcej podróży i strzelania. Fabuła stoi na wysokim poziomie. Poszukiwanie Szambali, tajemnica do rozwiązania, motywy nadnaturalne (coś, czego zabrakło w czwórce), lepiej napisane postacie. Jeśli mam jej coś zarzucić (fabule) to trzy rzeczy. Dysonans ludonarracyjny Nathana, który nie chce zabijać w fabule i chce mieć czyste sumienie, ale i tak zabija setki żołnierzy w rozgrywce. Główny przeciwnik jest taki sobie. Ogólnie seria Uncharted ma średnich przeciwników. W jedynce jakoś dawali radę, tu jest słabo, w trzeciej jest...meh i w czwórce niby spoko, ale wydawanie milionów na wojsko, tereny, przedmioty tylko po to, by zdobyć mniej milionów, jest dziwne. Wiecie, o czym mówię. Ostatnim problemem jest Elena i jej ciągłe kłótnie z Nathanem. Ten wątek jest cały czas mielony w każdej części, oparty na tych samych schematach, że to już się robi po prostu nudne. To tylko mała łyżka dziegciu w beczce miodu. Cała reszta spisuje się bardzo dobrze. Czy wspominałem, jak dobrze jest zrobiona akcja i strzelanie ? Chyba nie. Akcja porywa, nie nudzi i ciągle coś się dzieje. Strzelanie dalej jest przyjemne i szybkie. Eksploracja dalej zachwyca i jest dalej w stylu Uncharted, gdzie Nathan sam szuka drogi bez pomocy kompanów, których albo nie ma, albo są, lecz nie mówią wprost, gdzie konkretnie mamy iść (a nie jak w czwórce, gdzie takiej eksploracji jest niewiele). Dubbing jest super. Nie wyobrażam sobie grać teraz w żadną odsłonę przygód Nathana bez dubbingu. Boberek jako Drake jest genialny, a cała reszta aktorów spisuje się na medal. Ten element jest w tej serii stale na wysokim poziomie i troszkę szkoda, że TLoU miało niekiedy problemy z polską lokalizacją.

  Jeśli szukacie gry pełnej akcji, bez męczącego i pustego chodzenia oraz pragniecie zabić nudę, to Uncharted 2 jest idealnym wyborem. Genialna gra, genialna akcja, genialna eksploracja, dobrze napisana fabuła i bohaterowie dający się lubić. Coś, co mi zabrakło w późniejszych odsłonach, a zwłaszcza w czwórce.

 

Jak II

 What makes Jak 2: Renegade the best in the series? | GamesRadar+

  Skoro o Naughty Dog mowa, to zapomniałem dać na pierwotnej liście Jaka II, co jest karygodnym błędem. Pamiętam, jak dostawałem kiedyś płyty z demami gier, gdzie wśród nich znajdowało się demo tej gry. Potem dorwałem wersję z PS2 i ogrywałem ją bardzo długo, ale nie pamiętam, czy udało mi się zdobyć wszystko. Później wróciłem do tej gry na PS4 i o ile to dalej świetna gra, o tyle przeklinam jej wydanie i stan techniczny. Gra chodzi jak g*wno. Ciągle spadają klatki, nie ma poprawek graficznych oraz czesto zdarzają się bugi glithe graficzne. Dlaczegi ta gra tak dziala? Ponieważ to zwykły emulator z gier na PS2. Naprawde, zamiast remake'u czy remasterów pokroju DMC 1-3 dano nam po prostu emulator z obrazem rozciagniętym do 1080p. Żenada, która psuje radość grania. Przynajmniej zapisy normalnie działają. 

  Sama gra jest świetna i dalej grywalna... jesli przyzwyczaimy się do największego problemu tej gry. O nim za chwile, teraz chwalenie, a jest na co. Jak na platformówkę to fabuła trzyma poziom. Jest wciągająca oraz zabawna jak na swoją otoczkę. O niej nie chcę mówić, bo naprawdę warto się z nią zapoznać, ale dawno nie bawiłem się tak dobrze przy historii platformówki. Do tego postacie są jeszcze lepiej napisane, charakterne, a Jak wreszcie gada. No właśnie, elementy platformowe są dalej dobre, chociaż z początku musiałem się przyzwyczaić do fizyki skakania Jaka. Za to strzelanie... ono dalej jest super i przyjemnie się strzela (chociaż nie przepadam za ostatnią bronią), ale wymaga to jeszcze trochę szlifów, co poprawiła trójka. Forma Dark Jaka jest użyteczna, ale rozwój i zbieranie tak dużo mrocznego eco jest średnie. Lubię stylistykę tej gry. Może i miała być taka dla dojrzewających nastolatków, ale ma w sobie jakiś urok. Ogólnie rzecz biorąc podoba mi się to, jak Jak II zmienił się w stosunku do jedynki, chociaż teraz utrudnia zrobienie możliwego remake'u, bo nie ma płynnego przejścia, jak miały to Crashe. Zaskakująco nie przeszkadzał mi ten wysoki poziom trudności. Jasne, sporo ginąłem, ale tak źle nie było.

Jak II (2003)

  Niestety wszystko, co dobre, ma swoje problemy. Największym z nim jest otwarty świat, który mało kiedy był dobrze zrobiony w czasach PS2. Haven City to taki wielki hub, w którym idziemy po misje fabularne, od czasu do czasu wykonujemy w nich te zadania, ruszamy do poziomów i wykonujemy wyzwania czasowe. To wszystko. Poza łażeniem w te i z powrotem nie ma nic, co można tam zrobić. Do tego większość misji jest położona tak daleko, że pokonywanie dróg jest torturą. Do tego są te pojazdy, którymi porusza się bardzo dziwnie i trzeba się do tego przyzwyczaić. I niech mi ktoś teraz powie, że taki świat jest lepszy od tych z gier Ubi. To byłoby kłamstwo, tam przynajmniej jest co robić (mam tu na myśli nie tylko zadania główne)... a w Haven City nie. Wracając do tematu podróżowania, to Jak II uświadomił mi, jak bardzo pożyteczne są szybkie podróże. Tutaj ich nie ma, a miasto jest ogromne i nie ma żadnej opcji, by ominąć pokonywanie kilometrów. Nie lubię również wyścigów, bo poruszanie się tymi ustrojstwami jest dziwaczne.

  Nienawidzę otwartego świata oraz stanu wersji PS4, ale nawet one nie dały rady zniszczyć mi frajdy z grania w Jaka II. A wiecie, co sprawiłoby więcej frajdy ? Remake trylogii lub nowa odsłona Jaka i Daxtera. Szkoda tylko, że Sony i Naughty Dog woli wałkować Uncharted i The Last of Us. Nie mam nic do tego, że studio się rozwija, ale nawet ich rywale z czasów PS2, Insomniac Games, dalej tworzyli kolejne odsłony Ratcheta i pracowali nad zupełnie nowymi grami (Resistance, Spider-Man). Oby tylko kiedyś stuknęli się w łeb i przywrócili naszych starych znajomych.

Mortal Kombat 11

Znalezione obrazy dla zapytania: mortal kombat 11

  O tej grze wypowiadałem się już w kanapce o Mortal Kombat, zatem w dużym skrócie: To najlepsza odsłona serii (mam na myśli odsłony od 9) i dla mnie najlepsza bijatyka na rynku (nie musicie się z tym zgadzać). Tylko dalej nie wiem, czy wolę ją bardziej, niż dziesiątkę. No cóż...

  Uwielbiam gameplay jedenastki. Nie ma takiego tempa, jak X, ale nie jest też tak wolna, jak dziewiątka. 11 ma ją dobrze wyważoną i nie czuć, że jest za wolno czy za szybko. Po prostu idealne podrasowanie formuły poprzednika. Szkoda tylko, że nie ma biegania, ale za to jest więcej rzeczy do zrobienia. Fatal Blow, Crushing Blow, nieskończone ataki wzmacniane, przedmioty z aren.... dużo ciosów urozmaicających  walkę. Lubię kreowanie stylów i wyglądu postaci. Mogę wymyślić takie style, jakie chcę oraz stworzyć alternatywne wersje postaci. Nie dość, że jest dużo sposobów na walkę, to jeszcze mamy sporo rzeczy do personalizacji (o odblokowywaniu za chwilę). Fatality są chyba moimi ulubionymi w całej serii. Są brutalne, pomysłowe, przerysowane i zabawne. Z kolei mniej mi się podobały Brutality. Głównie dlatego, że zbyt duża część polega na pozbawianiu przeciwnikowi głowy z kręgosłupem. Friendships i Stage Fatality jeszcze nie sprawdzałem. Uwielbiam grafikę i kolorystykę gry, choć dalej boli mnie brak śladów walki na postaciach. Online działa i ma dużo trybów, jest mnóstwo wież, a krypta sprawuje się całkiem nieźle (więcej wspomnę później).

  Najbardziej podobała mi się kampania, która jest genialna. Japończycy powinni się uczyć tworzenia takich kampanii, a nie dawać w nieskończoność grafikę i suchy tekst. Jest bardzo dobrze wyreżyserowana i napisana, choreografia walk i praca kamery robi wrażenie, nieźle wprowadza nowe postacie oraz nie jest tak sztywna, jak poprzedniczki (zwłaszcza dziewiątka). Nawet fabuła mi się podobała, chociaż nie podoba mi się kilka jej decyzji np. rola Nooba Saibota, potraktowanie Shao Kahna czy Mrocznego Raidena. Za to bardzo podobały mi się interakcje żywych postaci z ich martwymi odpowiednikami, zwiększony nacisk na postać Raidena i Liu Kanga, jedna wielka scena przypominającą Avengersów czy Spoiler wreszcie zamordowano mojego znienawidzonego Kano Spoiler. Nawet ostatni boss jest niezły, ale długość walki mogli stanowczo poprawić. Po prostu trwa za długo przez swoje animacje zmiany krajobrazu i żonglowanie postaciami. Podoba mi się również to jak Mortal 11... wyznacza nowe trendy (?) czy coś w ten deseń. To pierwsza bijatyka w historii, która wprowadza dodatkową kampanię fabularną (nie próbowałem). Ciekawe, czym ta gra nas zaskoczy pod tym kątem.

Mortal Kombat 11 Aftermath + Kombat Pack Bundle Klucz Steam ...

  Co mi się trochę nie podoba to ilość nowych postaci (bo sama ilość wojowników jest spora). Nie wliczając Kroniki, są tylko trzy. Nie wiem, czy to był celowy zabieg mający dać nam stare postacie, czy to był dawno niewidziany oznak lenistwa od Netherrealm (pamiętacie Armageddon ? Ja też nie). Oczywiście nie ma wszystkich starych postaci, ale to raczej rozwiązania fabularne... albo jakieś dziwne decyzje ze strony dewelopera. Mileena może kiedyś się pojawi, spokojnie ludziska. Co do postaci DLC... póki nie zagrałem wszystkimi, to uważałem ją za nieciekawą. Teraz jest całkiem spoko, z wyjątkiem dwóch postaci. Joker.... co on tu robi do cholery ? Gra się nim fajnie, ale nie podoba mi się ta wymiana postaciami z Injustice. Drugą postacią jest Terminator, ale to tylko przez jego gameplay. Cała reszta mi się podobała. Pewnie Spawn nadawały się bardziej do Injustice, ale to jest zwykły fanservice. Od dziewiątki ludzie chcieli tego gościa, zatem dajmy im się nacieszyć. Mój problem z nim jest taki, że jest oparty na łańcuchach, co wyklucza potencjalną postać Pinheada do gry. Zobaczymy, jak spisze się Fujin (na którego czekałem), Sheeva i Robocop…. eee nieważne. Oby tylko wsparcie trwało i nie powtórzono tej sytuacji po wydaniu Shang Tsugna, gdzie na Nightwolfa czekaliśmy długo.

  Najbardziej nie lubię tego, że.... wszystko jest takie drogie. Chodzi mi o zakupy postaci i dodatki. 180 zł za Aftermach jest chore. Nie przeszkadzają mi mikrotransakcje, których znaczenie wyraźnie spadło. W Mortal Kombat 11 zbieramy tak dużo kasy, że jest problem z jej wydawaniem. Mam całą kryptę ogołoconą i nie mam zielonego pojęcia, co mam z nią zrobić. Odblokowywanie wież zawierających fanty jest spoko, ale nagrody są olbrzymie. Zatem nie ma najmniejszej potrzeby, żeby wydawać normalną kasę na mikrotransakcje.

Mortal Kombat 11 - recenzja - Lany Poniedziałek!

   Grałem w wiele bijatyk na tej generacji (poza Smash Bros) i Mortal Kombat 11 należy do czołówki najlepszych, w jakie grałem do tej pory. Tekken 7 zszedł na psy (choć taki zły nie jest), Street Fighter V mnie zmęczył, Injustice 2 denerwowało swoją lootboxową mechaniką (ale samo w sobie było spoko), a Soul Calibur VI potrzebuje jeszcze wielu szlifów, by stał się bardzo dobrą bijatyką. MK X, 11 i Dragon Ball FighterZ to bijatyki, które sprawiły mi najwięcej zabawy. Pewnie czeka mnie więcej napie**alanek do spróbowania, ale ciężko będzie im przebić jedenastego Mortala.

 

Dzięki za czytanie i jak zwykle, proszę o ocenę stanu bloga. Zależy mi na jakości, mimo chaotycznego pisania :)

Oceń bloga:
14

Komentarze (40)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper