Muzykowo i krzykowo #1

BLOG
591V
Muzykowo i krzykowo #1
Evo24 | 05.07.2020, 22:09
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Tym razem postanowiłem napisać coś o muzyce, którą ostatnio słuchałem. Miłego czytania i słuchania.

  Nim zaczniemy... dlaczego naszła mnie ochota na taki blog ? Ano wystąpiłem w jednej muzycznej serii (dwa razy) i szczerze mówiąc pomyślałem, by też coś takiego zrobić. Zaznaczę, że nie jestem zbytnio ekspertem od muzyki, zatem poszczególne opisy kawałków/albumów nie będą jakoś specjalnie rozbudowane muzycznymi zwrotami. Mała uwaga: Starałem się znaleźć całe albumy, ale nie dało rady, zatem niektóre są pełne, a w niektórych dałem taki kawałek, który podobał mi się najbardziej. Będzie 5 osobnych piosenek, bo mam zwykle w tendencji słuchanie tylko całych albumów, a nie pojedynczych kawałków.

 

  Jak najlepiej zareklamować grę ? Dobrą muzyką i seria Mortal Kombat ma czasami z tym problem. Mianowicie wrzucają do zwiastunów jakieś rapy, które albo brzmią słabo, albo nie pasują do gry. Zdarzają się oczywiście wyjątki, co widać było na zwiastunach premierowych MKX i MK11, ale lata przed nimi już udało się to zrobić za... chyba pierwszym razem. Nie jestem pewny, czy były wcześniejsze zwiastuny. Mianowicie do Mortal Kombat: Deadly Alliance nagrano kawałek Inmortal, który wykonał zespół Adema. Utwór wpada w ucho, jest idealnie ciężki dla normalnych ludzi (to chyba Nu-Metal), keybord w tle jest fantastyczny i trochę mam problem z pierwszymi sekundami, które są dość dziwne. Tekstem wyraźnie widać, że chodzi o Scorpiona polującego na Quan Chi, co się dobrze sprawdza. Zachęcam do zapoznania się z Immortal. Tylko nie pomylcie się z tym nowym ze zwiastuna ogłaszającego MK11.

   Tą nutkę możecie kojarzyć z filmu o jeżu Sonicu, a konkretnie ze sceny dziwacznego tańca Robotnika. Wtedy zaczęła lecieć ta muzyka. I muszę przyznać, że gust muzyczny to Eggman ma całkiem dobry. Co mogę o niej napisać ? Przede wszystkim uspokaja i to największa jej zaleta. Często wracając zdenerwowany do domu odpalałem sobie ten konkretny utwór i potem nerwy znikały. A także wpada w ucho... W sumie to tyle. 

   Kilka miesięcy pracy nad nowym kawałkiem i proszę, kolejna piosenka Bring Me The Horizon, która wyszła całkiem niedawno. I ponownie, wyszło im coś dobrego. To trochę, jakby spodobała im się forma Ludens i postanowili zrobić czegoś więcej w tym stylu. Co trochę idzie na niekorzyść dla Ludens, bo był w sumie dość wyjątkowy. Mała ciekawostka: producentem Parasite Eve jest znany z soundtracku do DOOMa Mick Gordon. Czy słychać coś, co byłoby z jego ręki ? Niewiele, ale słychać. Wokal brzmi dobrze, elementy elektroniczno-popowe działają i dalej brzmią dobrze, metalowe również. Dodatkowo Oliver znowu krzyczy, ale w jednym momencie. Swoją drogą wiele osób słyszała w tym krzyku Chestera Benningtona.... dla mnie dziwne, ale chyba przez tekst, bo Oli krzyczy ,,War". Ten utwór raczej nie trafi do zagorzałych fanów ciężkiego BMTH, ale przypadnie do gustu fanom Amo, Sempiternal czy Ludens.

  Hyde jest moim ulubionym japońskim muzykiem i pierwszym, którego słuchałem po wstrzymaniu działalności Linkin Parka. Po śmierci Benningtona miałem muzyczną dziurę, która siedziała we mnie przez długi czas. I dopiero na początku 2019 została wypełniona, gdy poznałem właśnie jego. Od tego czasu śledzę jego działalność muzyczną, a kilka miesięcy temu wypuścił dwa single: Believing in Myself będące motywem Maratonu w Tokyo (oczywiście odwołany przez pana wirusa) oraz omawiany Interplay, który reklamuje jakieś pachinko. Nim zacznę o samej piosence.... mój Boże, teledysk wygląda fantastycznie. To zabrzmi dziwnie, ale czułem się podczas oglądania, jakbym był na jakiejś mocnej imprezie przez zabawę kolorami i efektami świetlnymi (a ja nie chodzę na imprezy, bo to nie dla mnie). Sama nutka jest chwytliwa, brzmi dobrze, lecz kończy się tak nagle. W ogólnym rozrachunku uznaję Interplay za całkiem dobry kawałek, dużo lepszy od Believing in Myself. To taka Mad Qualia v.2020.

   Ostatni utwór dodałem tylko dla żartu. Nirvany chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Piosenki tego zespołu często dostają różnorakie covery. Idealnym przykładem jest Heart Shaped Box z Infamous Second: Son czy Smels Like Teen Spirit w wykonaniu Metalici. To ,,arcydzieło" odkryłem podczas nadrabiania materiałów Youtubera o nazwie Jared Dines, który opiera kontent na muzyce metalowej. Jednym z filmów była jego reakcja na About a Girl w wykonaniu Puddle of Mud, którego zupełnie nie znam. Nim odpaliłem film, postanowiłem sprawdzić na własnej skórze, co to jest. I.... takiego czegoś się nie spodziewałem. Instrumentalnie jest naprawdę spoko. Doceniam fakt, że zamiast perkusji użyto bongosów. Głównym problemem tego coveru jest wokal. Wes Scantlin... nawet nie wiem, jak mam określić, co on wykonuje. Krzyczy ? Charcze ? Chce mu się do klopa ? Nie mam pojęcia. Brzmi w ten sposób niezbyt dobrze, czy nawet prześmiewczo. Chyba nawet kumple z zespołu nie potrafili nie spojrzeć na niego z takim wzrokiem w stylu ,,Chłopie, co ty robisz ?". Cokolwiek chciał gość zrobić, to mu nie wyszło.

 

This Is What the Edge of Your Seat Was Made for - Bring Me the Horizon

   To chyba jedyny krążek, o którym wypowiem się negatywnie. Normalnie bardzo lubię BMTH. Czy to deathcore z Count Your Blessings czy pop z Amo.. tego zawsze posłucham. Natomiast bardzo nie lubię ich pierwszego minialbumu. Mimo to go szanuję, bo to ta płytka wszystko zaczęła. Nie jestem w stanie wam konkretnie streścić, co mi się w nim nie podoba, ale spróbuję. Przede wszystkim wokal. Oli Sykes brzmi tutaj niezbyt dobrze i nienaturalnie (głównie screaming, bo growl jest w porządku), ale można to wyjaśnić tym, że pierwszy raz darł mordę w taki sposób. Gitary są dziwaczne. Zwłaszcza na samiuteńkim początku albumu. Tamte dźwięki nie są dla mnie przyjemne, a ta EPka używa ich przez długi czas. I same piosnki strasznie się dłużą. To wszystko. Z całej listy podobało mi się najbardziej RAAAAAWR, ale nie jest jakoś super wybitny. Zakończę pisanie o This is bla bla bla takim zdaniem: Count Your Bleassings nie było takie złe, mimo bycia jednym z słabszych deathcore'owych albumów.

Ulubione kawałki:.......... RAAAAAWR ?

Amo - Bring me The Horizon

   Ten krążek wywołał sporo kontrowersji. Jedni zaakceptowali nową formę BMTH, inni wrócili do starszych kawałków i nagle zaczęli je chwalić. Stare BMTH do premiery Sempiternala było mocno krytykowane. W każdym razie Amo dobrze się sprzedało, podzieliło fanów i krytyków itd. A co ja o nim myślę ? Jest całkiem spoko. Nie siedzę zbytnio w muzyce popowej (bardziej w rocku i metalu), ale przez Amo może dogłębniej ją poznam. Sam krążek to w zasadzie mix rocka, popu i różnorakiej elektroniki. Trochę śmiesznie to pisać, ale Nihilist Blues (które jest bardzo popowo-elektroniczne) jest jedną z moich ulubionych piosenek tego zespołu. Mantra jest dobra, Medicine mnie uzależniło refrenem, Shugar Honey Ice and Tea brzmi przyjemnie, a Wonderfull Life i Heavy Metal to jedyne ciężkie kawałki z tego albumu (Heavy Metal jest ciężkie na samiutkim końcu, bo samo w sobie jest w stylu Shugara), które dobrze się słucha. Pozostałe utwory ? Mother Tongue, I Apologise... Fresh Bruises brzmią w taki sposób, że przypominają mi inne piosenki z tego gatunku... ale nie wiem które. Reszta mi nie podeszła. Definitywnie uznaję Amo za udany album oraz za to, czym pewnie chciało być One More Light od Linkin Park (tak, stawiam Amo wyżej od ONM).

Ulubione kawałki: Nihilisy Blues, Wonderful Life, Heavy Metal

What The Dead Men Say - Trivium

   Zacznę od tego, że to mój pierwszy kontakt z Trivium, zatem nie będę porównywał WTDMS do ich poprzednich dzieł. Sam zespół poznałem poprzez zwiastun Spawna do Mortal Kombat 11, w którym użyto ich nadchodzącej piosenki. Z ciekawości postanowiłem poczekać na pełny album i kurczę, było bardzo dobrze. Jedynce, co mam do zarzucenia, to solówki, które momentami brzmią słabo. Cała reszta jest energiczna, agresywna i wciągająca. Duże zasługi nie tylko gitar czy wokalu, ale też perkusji. Wow, są fantastyczne. Kawałki wpadają w ucho... z wyjątkiem Bleed into Me, które jest słabe. Najlepsze piosenki to oczywiście single (poza Bleedem), z tytułowym utworem na czele. Chętnie poznam kolejne, podobno lepsze piosenki Trivium. Swoją drogą myli mi się ciągle, jaki to gatunek muzyczny: Metalcore czy Thrash Metal ?

Ulubione kawałki: What the Dead Man Say, Bending The Arc To Feat, Amongst The Shadows & The Stones

Hunting Party - Linkin Park 

  Ten album jest spoko. Tak bardzo ciężki, jak Hybrid Theory nie jest, ale nie jest już w stylu A Thousand Suns czy Living Things. To trochę jakie uspokojenie ludzi, którym brakuje gitar i perkusji. Pod kątem całości to bardzo surowy rock, który powinien spodobać się większości (to nie jest nu-metal). Chester ponownie drze się, jak za początków zespołu i w wielu miejscach to pasuje, ale czasem mi się wydawało, że takie ,,darcia mordy" są trochę za mocne na grę gitar (nie mam z tym takiego problemu, po prostu tak mi się zdaje). Mike Shinoda bardziej śpiewa niż rapuje, co mi się podoba, gdyż... bardzo mnie ciekawiło, jak by mu poszło bez niego. Większość piosenek mi podeszło z wyjątkiem Final Masquerade (Wydawał mi się jakiś mętny) i Drawbar (brakowało tam czegoś). Odniosę się teraz do samych autorów, którzy mówili o ,,cięższej muzyce niż Hybrid Theory" w przypadku tego albumu. Z grubsza tak jest i nie jest. Hunting Party jest ostre przez kilka kawałków, ale nie tak bardzo. Potem poziom opada i dostajemy w tej samej konwencji, ale lżejsze piosenki. Zatem to i prawda, i kłamstwo. Polecam... chociażby dla faktu, że to ostatni rockowy album Linkin Park.

Ulubione kawałki: Until It's Gone, Guilty All The Same, Rebellion

Reanimation - Linkin Park

   Dorzucę również coś niedocenionego i zapomnianego. Reanimation to album remixowy, który nie został ciepło przyjęty przez krytykę. Moim zdaniem niesłusznie, gdyż robi ciekawe rzeczy z Hybrid Theory. Poza wzbogaceniem kawałków elektroniką, nowymi partiami gitar to znajdzie się również nowe teksty zaśpiewanie przez innych artystów. Także to ten album zaczął zapraszanie innych wykonawców przez Linkin Park. Przykłady zmian ? With You jest wzbogacone o nową zwrotkę w wykonaniu Chairmana Hahna oraz brzmi tak dobrze, że oryginał wydaje się być pustawy. Inny ? W Remixie One Step Closer występuje wokalista zespołu Korn, który również śpiewa zupełnie nową zwrotkę. My December jest bardziej robotyczne, niż przygnębiające. Crawling brzmi smutniej, dzięki swoim skrzypcom (czy altówkom, nie odróżniam)... dalej wymieniać ? Ze wszystkich ,,nowych" kawałków polubiłem By_Myslf, które jest dużo lepsze i mniej wtórne od oryginału. Za to najgorzej wypada remix In the End. I brzmieniem, i nowym tekstem (wiem, że to remix linkin park, nie powtarzajcie tego ciągle pomiędzy zwrotkami). Zachęcam do dania szansy Reanimation. Może się nie spodobać, ale trzeba przyznać, że to dużo ciekawsze podejście do uwielbianego Hybrid Theory.

Ulubione kawałki: Wth>you, By_Myslf, 1Stp Klosr

The Cleansing - Suicide Silence

Swoją drogą ta okładka mnie przeraża

   Album, który należy do ,,prekursorów" deathcore'u. Album, który wywyższył na piedestały Suicide Silence i album... który jest bardzo oldschoolowy w swoim gatunku. Co w nim jest nie tak ? Jeśli ktoś lubi słyszeć bas, to trochę się zawiedzie, bo tu go nie słychać. Co dalej ? Ponownie, kawałki są do siebie bardzo podobne, przez co ciężko o coś oryginalnego. Dalej jest tylko lepiej. Perkusje i gitary grają ostro, wokalista nie bierze jeńców swą brutalnością oraz brzmi w pewnym sensie... wyjątkowo. Same kawałki, jakkolwiek podobne do siebie nie są, to stanowią wysoki poziom w kwestii ich rytmiczności. W zasadzie nie mam więcej do zarzucenia. Utwory są bardzo dobre, do wokalu da się przyzwyczaić, a ciężar albumu tak bardzo nie męczy. Wypowiem się jedynie z kawałków o Unanswered i No Pity for Coward. Ten pierwszy jest szybki, jest ciężki i pasuje na atak złości. No Pity for Coward brzmi dobrze, a tekst może nieźle utknąć w głowie. Zdecydowanie pozycja obowiązkowa dla fanów deathcore'u oraz fanów starego Suicide Silence, gdy wtedy wokalistą był Mitch Lucker, a nie Eddie Hermida. Miłośnikom ciężkiego grania również polecam, ale nie gwarantuję, że wokal wam się spodoba (tutaj jest mniej przystępny niż w No Time to Bleed czy Black Crown). Tylko niech zagorzali wierzący nie analizują zbytnio tekstów piosenek, bo są one antyreligijne. 

Ulubione kawałki: Unanswered, No Pity for Coward, The Fallen

No Time to Bleed - Suicide Silence

   Obiecałem gdzieś, że pojawi się i ten krążek, no i jest. Definitywnie gorszy od swojego poprzednika, ale dalej jest solidny i brzmi lepiej od Black Crown. Jego grzech jest taki, że... tutaj widać pewien charakterystyczny element starego Suicide Silence. Nie do końca chciało im się tworzyć oryginalne utwory, przez co duża część tego albumu (oraz Black Crown) składa się z bardzo podobnych do siebie kawałków, ale za to bardzo klimatycznych. Dosłownie No Time to Bleed brzmi, jakby było żywcem wyrwane z horroru. Smoke, Lifted, reklamujące Piłę VI Genocide czy tytułowe No Time To Bleed to tylko przykłady. Stoją na wysokim poziomie, są klimatyczne, dobrze się słucha (jeśli polubiliście Mitcha Luckera), ale są strasznie podobne do siebie. Mogę dodać jeszcze dwa kawałki, które są moimi ulubionymi. Wake Up zaskakująco dobrze spisuje się jako budzik. Nie chce ci się wstawać, a tu nagle słyszysz krzyki ,,WAKE UP". Dodatkowo teledysk wymiata swoimi efektami. Disengage odwala szaleństwo talerzami od perksusji (w sumie cały album to robi), brzmi niepokojąco poprzez swoją grę gitar, a w wokalu jest więcej growlu (takie miałem wrażenie). Co do tekstów to są dalej antyreligijne, dlatego nie polecam ich analizować zagorzałym wiernym różnorakiej religii. Całość jest... powiem tak. Nie oczekujcie drugiego The Cleansing, tylko solidnego albumu deathcore'owego. 

Ulubione kawałki: Genocide, Disengage, Wake Up

Toxicity - System of a Dawn

    Ile lat fani czekają na kolejny album ? No ile ? 15 lat ? To zbyt dużo.  KIEDY ? Skoro typową szopkę mam z głowy, to przejdźmy do mięska. Toxicity jest super. Wpada w ucho, jest szalone, teksty są... oryginalne (Bounce jest o orgii), jest ciężko i aż chce się skakać. Chyba jest jednym z tych krążków, które uznaje za idealne. Nie ma rzeczy, które by mi się podobały. Same piosenki są perfecto. Toxicity jest przyjemne w trakcie spania (poza końcówką, wtedy się budzę), Atwa ciężka i... z czegoś ją kojarzę, ale nie wiem z czego, Deer Dance jest rytmiczne i wpada w ucho, Prison Song ma świetne wokale i początek itd. Mógłbym długo pisać o każdej piosence, ale po prostu wystarczy, że powiem, że warto przesłuchać każdą z nich. No dobra, o Chop Suey! trzeba wspomnieć. Idealnie pokazuje styl SOAD swym spokojnym początkiem i dalszym, ciężkim brzmieniem. Dodatkowo kawałek promował Mortal Kombat X... lepiej wybrać nie mogli. Moim zdaniem pozycja obowiązkowa.

Ulubione kawałki: Toxicity, Chop Suey!, Prison Song

 

Bleach - Nirvana

   Pierwszy album Nirvany, który w dniu premiery nie zrobił takiego szumu wśród ludzi i dopiero po Nevermind został zauważony przez większość miłośników muzyki. Przede wszystkim, jest cięższy i szorstki w porównaniu do wielkiego następcy. To taka mieszanka chaosu z talentem muzyków. Mi to osobiście nie przeszkadza i.... wolę ten album dużo bardziej, od następnego. Ba, jest moim ulubionym w całej dyskografii Nirvany. Ma w sobie trochę psychodeli i elementów, za co ludzie pokochali Nirvanę. Znajdą się tu również trochę lżejsze utwory, jak About a Girl czy (jak mi się wydaje) Big Cheese, lecz głównym daniem są utwory cięższe czy stojące pomiędzy nimi. Chyba idealnym przykładem tego, czym jest Bleach jest prawdopodobnie otwierające Blew. Jeśli ten kawałek wam się spodoba (nie musi za pierwszym razem), to wciągniecie całość za jednym zamachem. About a Girl raczej trafi każdemu w gusta, zaś większa zabawa zaczyna się przy tych cięższych kawałkach, jak Paper Cuts, Downer czy Floyd the Barber. Cały album jest wypełniony energią, chaosem i oryginalnością. Warto się z nim zapoznać chociażby dla sprawdzenia, jak zespół Kurta Cobaina zaczynał oraz za bycie całkowitym odwróceniem Nevermind. To po prostu Nirvana w swej czystej, pierwotnej i nieoszlifowanej postaci.

Ulubione kawałki: Blew, About a Girl, Paper Cuts

Nevermind - Nirvana

    Przyszła szybko i kolej na Nevermind. Płyta, która spopularyzowała Grunge oraz przez wielu jest uważana za najlepszą w całej dyskografii Nirvany. Sam uwielbiam ją i zgodzę się z jej pochwałami, ale szczerze mówiąc, wolę dużo bardziej Bleach czy In Utero niż Nevermind. Nie twierdzę, że to zła płyta, ale... po prostu wolę inne albumy. Kolejny album jest lekki i przystepniejszy, co nie jest wielką wadą. Pomińmy już legendarne Smells Like Teen Spirit, które może znudzić lub zachwycić (jestem po stronie zachwytu). Bardzo lubię Come As You Are za jego chwytliwość, Stay Away jest wypełnione furią, lubię Polly z jej wiolonczelą czy całą resztę piosenek, a zwłaszcza tę zamykającą cały album (Something in the Way). Niektóre utwory mogą obrywać za ,,głupie teksty", jak przy Smells, ale jeśli utwory bronią się brzmieniem, to nie ma o co się tak bardzo czepiać. Plus tekstowo piosenki nie są o osobistych sprawach Kurta, a bardziej... są głosem buntowniczego pokolenia, czy coś w tym rodzaju. Podsumowując: to jest świetny album, który wpłynął na cała muzykę. Nic się nie zestarzał i dalej można go przyjemnie oraz słuchać. Ja sprawdziłem go (w dniu opublikowania bloga) tydzień temu, co jest mi trochę za to wstyd.. Ale hej, lepiej późno niż wcale.

Ulubione kawałki: Smells Like Teen Spirit, Come As You Are, Something In The Way

In Ureto - Nirvana

In Ureto miało być ponownie czymś w stylu Bleach. Jak wyszło ? To bardziej przemieszanie Bleacha i Nevermind, gdzie nie brakuje cięższych kawałków (ale nie tak bardzo, jak w wybielaczu) oraz lżejszych utworów. Wymieszanie wyszło całkiem dobrze. Lekkie piosenki mają swoje ostrzejsze momenty, zaś ostre posiadają trochę spokoju. Zatem to nie jest po prostu kopia Nevermind, jak In Ureto było nazywane przez krytyków. Przykładem oraz najlepszym utworem jest oczywiście Heart-Shaped Box, które przez większość tekstu jest delikatne, zaś w refrenie pokazuje swój pazur. Innym jest Pennyroyal Tea zaczynające się czymś w rodzaju ballady, by potem zaatakować gradem gitar i wokalu. Bliższe wybielaczowi jest takie Milk It czy Tourette's, zaś ,,nieważnemu" jest genialne Dumb czy All Apologies. Teksty ponownie są o sprawach osobistych Kurta, a nie o tym, co myśli pokolenie lat 90. Chyba że.... nie wiem, skąd przyszło mu do głowy napisanie Rape Me. Jest zabawne tekstem i swym brzmieniem do tego stopnia, że nie mogę przestać go słuchać. W ogólnym rozrachunku to dalej lekka Nirvana oraz surowa Nirvana. Jeśli komuś nie podeszło chaotyczne Bleach czy nudnawe Nevermind, to raczej tu znajdzie coś dla siebie.

Ulubione kawałki: Dumb, Heart-Shaped Box, Pennyroyal Tea

MTV Unplugged In New York - Nirvana

  Dość wyjątkowy krążek. Jak sama nazwa wskazuje, album nagrano w Nowym Yorku wyłącznie za pomocą instrumentów akustycznych, co może wyjść interesująco przy zespole, który głównie używał gitar elektrycznych. No i jak wyszło ? Bardzo dobrze. Słucha się tego zupełnie inaczej, niż pozostałe albumy, wszystko wydaje się delikatne, a klimat podczas słuchania jest niemożliwy. Piosenki brzmi fantastycznie, momentami lepiej od swoich pierwowzorów np. All Apologies czy About a Girl. Jednak utworów Nirvany nie jest tak dużo, zaś sporą część albumu stanowią covery, jak Plateau, Jesus Doesn’t Want Me For A Sunbeam czy The Man Who Sold the World. O to, czy są lepsze od oryginałów to zostawiam wam, bo ja słuchałem z oryginałów tylko Człowieka, który sprzedał świat (Nirvana wyszła dobrze, ale wolę oryginał. Koniec końców dostaliśmy solidny, uspokajający i klimatyczny album, który może spodobać się każdemu.

Ulubione kawałki: About a Girl, The Man Who Sold The World, All Apologies

 

A co wy ostatnio przesłuchaliście ? Chętnie sprawdzę. Ostatnio jestem otwarty na różne gatunki muzyki... poza disco polo. Pozdrawiam Pieknego Kapca, który zaprosił mnie do swoich muzycznych wypocin i wymiocin. Linki do blogów poniżej:

https://www.ppe.pl/blog/67523/15834/gosc-evo24-muzyczne-wypociny-i-wymiociny-s2e1.html

https://www.ppe.pl/blog/67523/15962/muzyczne-wypociny-i-wymiociny-s2e2-gosc-specjalny-w-srodku.html

Oceń bloga:
13

Komentarze (37)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper