Monitor do grania na kanapie? Sprawdźmy iiyama G-Master G4380UHSU Red Eagle

Jako klasyczny gracz komputerowy, wyznawca tezy cyfrowej PC Master Race, jestem zwolennikiem grania na myszce i klawiaturze, wlepiając swe cztery ślepia w monitor biurkowy. Prawie rok temu nieco odbiegłem od tej tezy, zakupując konsolę Micro$oftu pod jakieś lżejsze gierki kooperacyjne, a także by unowocześnić SmartTV w zacofanym już telewizorze Samsunga. Jestem zdania, że jeżeli już grać w trybie kanapowym, to tylko na telewizorze. Moje doświadczenie w materii monitorów dla graczy jest dość spore, gdyż jako bloger technologiczny, miałem już na warsztacie wiele modeli tego rodzaju sprzętu, ale ten, co ostatnio wjechał do mnie na testy, trudno określić wygodnym dla biurka. Otrzymałem bowiem do recenzji tytułowy monitor iiyama G-Master Red Eagle o przekątnej 42,5 cala!

Jestem przyzwyczajony, że na biurku maksymalna wielkość monitora nie przekracza 27-cali, gdyż ani nie mam na tyle głębokiego biurka, by pomieścić tak duży monitor, a po drugie im większa matryca, tym ergonomia idzie się gonić. W tym jednak wypadku monitor zajął miejsce na szafce telewizyjnej w salonie a dzięki bogatej kompatybilności portów, udało się pod niego podłączyć konsolę nowej generacji, komputer stacjonarny PC oraz pozostałe akcesoria. Mimo iż urządzenie to przypomina bardziej telewizor niż monitor dla gracza, służył mi podczas testów również jako platforma do przeglądania materiałów streamingowych oraz opcjonalny ekran podczas montażu filmów w DaVinci Resolve. 

Bogaty zestaw startowy

Monitor do testów otrzymałem z pełnym pakietem akcesoriów, który kupujący otrzymuje w zestawie. Wewnątrz pudełka poza telewizorem i metalową podstawką, znajdziemy pilot oraz pakiet dokumentacji. Z racji dużej ilości dostępnych portów, producent oddał na nasze wyposażenie kabel HDMI, DisplayPort oraz USB. Nie mogło zabraknąć także kabla zasilającego - w moim przypadku w dwóch wersjach gniazdkowych. Monitor oraz dołączone akcesoria, zostały zabezpieczone styropianowym etui, chroniącym sprzęt podczas transportu. Sama instalacja urządzenia jest banalnie prosta, gdyż opiera się na dokręceniu do zainstalowanej już nóżki (panel VESA) metalowej podpórki. Model ten jak już wcześniej wspomniałem, posiada 42,5-calową matrycę LED VA o matowej powłoce. 

Obsługuje on domyślnie rozdzielczość 4K (3840 x 2160) w formacie 16:9 i może poszczycić się odświeżaniem ekranu do 144 Hz. iiyama postarało się również o zastosowanie w monitorze najważniejszych funkcji dla graczy, implementując m.in czas reakcji na poziomie 0,4 ms (MPRT) oraz dodając technologię FreeSync. Sam monitor sprawia wrażenie solidnie wykonanego i do tego aspektu nie mam żadnych wątpliwości, tym bardziej, że jeśli posiadamy w domu silne ramię mocujące na ścianę, to możemy odkręcić kilka śróbek z tyłu obudowy i powiesić monitor na uchwycie VESA (200 x 100 mm). Monitor ten swoje waży, więc należy mieć pewność, że takie ramię udźwignie te magiczne ~13 kg. 

Nóżka statywowa monitora posiada opcjonalny organizer na okablowanie, a tuż pod monitorem znajdziemy dużą ilość dostępnych portów. Po prawej stronie producent zainstalował port zasilania, a po lewej dwa złącza HDMI oraz 2x DisplayPort. Na lewej krawędzi monitora znajdują się dodatkowe porty łącznościowe w postaci 2x USB 2.0, 2x USB 3.1 gen. 1 oraz wejście Ethernetowe. Z drugiej strony natomiast do dyspozycji użytkownika oddano zestaw przycisków do manualnego sterowania OSD. 

Moje największe zaskoczenie było, gdy odkryłem, że w skład dołączonych akcesoriów wchodzi także wkręcany wieszak na słuchawki, który zainstalujemy z tyłu monitora. Dotychczas spotykałem się z taką możliwością w monitorach marki BenQ, ale ich system, "wieszaczek" był wyciągany z obudowy. W tym wypadku możemy go opcjonalnie wkręcić, ale nie ukrywam, że wygląda to bardzo nieprofesjonalnie. Kolor, kształt, lokalizacja ... aż się prosi, by powiesić na tym płaszcz.

Specyfikacja techniczna

Pierwsze wrażenia

Monitor podłączyłem do komputera stacjonarnego przez DisplayPort, by uzyskać jak największe odświeżanie ekranu (do 144 Hz) a konsola Xbox Series S po HDMI. Podczas pierwszego uruchomienia, obligatoryjnego restartu do ustawień fabrycznych i chęci manualnego dostosowania parametrów obrazu we wbudowanym panelu OSD, zetknąłem się ze ścianą technologiczną monitora. W zestawie znajduje się bowiem pilot, którego sterowanie względem wbudowanego systemu ustawień parametrów jest po prostu dziwne. Działa on ze sporym opóźnieniem, co w przypadku znikającego po 5 sekundach podglądu OSD, potrafi spowodować niejedną flustrację. Na szczęście po szybkim ogarnięciu jednej z opcji, udało mi się z tym problemem uporać. Jednym z minusów jest także wielkość okna OSD, którego zmienić nie możemy w natywnym 4K, poza oczywiście lokalizacją na ekranie (wysokość / szerokość). Samo sterowanie pilotem lub w przypadku przycisków na lewym boku monitora, nie należy do najbardziej intuicyjnych. Przełączanie się między opcjami zajmuje bardzo dużo czasu, więc polecam wejście w profil customowy i jednorazowe ustawienia pod swoje preferencje.

Producent wyposażył swój monitor w głośniki stereo o mocy 2x 7W, które w moim (nie)audiofilskim mniemaniu są bardzo średniej jakości. Mam wrażenie, że mój wysłużony, 7-letni telewizor gra o niebo lepiej. Miałem nadzieję, że w panelu OSD będę w stanie wpłynąć na jakość dźwięku, ale tam zastałem tylko możliwość sterowania głośnością lub wyciszeniem monitora ... czyli to samo, co mam na pilocie. 

Tym samym przechodzimy do sedna tematu, jakim jest oferowana przez urządzenie jakość obrazka. Przy matrycy LED VA nie spodziewałem się cudów, gdyż oferuje ona dobrą jakość, na pewno wystarczającą do większości gier konsolowych gdzie liczy się szybkość oraz czas reakcji. W przypadku rozwiązań w kwestii przesyłu z komputera PC, użytkownik ma nieco wyższe wymagania, z którymi Red Eagle nie do końca potrafi sobie poradzić. Oczywiście uzyskujemy najwyższą rozdzielczość obrazu, wysokie odświeżanie oraz bardzo krótki czas reakcji, ale oferowana jakość pixeli po HDMI oraz DispayPort jest ... średnia. 

Dobrej jakości czernie, idące w ślad z wysoką jasnością monitora, wyśmienicie spisują się podczas grania w nocy jak i za dnia, ale ostatecznie jakość obrazka nie powala szczegółowością i kolorami. Podchodząc nieco bliżej urządzenia, gołymi oczami ujrzymy pixele jak i nieco sprane kolory. Odpowiednia regulacja w OSD potrafi zminimalizować te efekty, które objawiają się podczas jak i bez włączonej funkcji dopieszczania kolorami (HDR). Wyczytałem w Internetach, że użytkownicy skarżyli się w tym modelu na jakość obrazu, przy odświeżaniu na poziomie 144 Hz. Zminimalizowanie tej wartości do 60 Hz w pewnych kwestiach niweluje większość problemów, ale w końcu nie po to użytkownik zakupuje taki sprzęt, by w natywnym 4K korzystał z 60 Hz, a nie ze 144 Hz.