25 lat minęło, jak jeden dzień... Pora na krótkie wspominki o serii Half-Life i pewnej nadziei
Nie jestem pewien tego co napiszę, ale najprawdopodobniej pierwsza odsłona serii Half-Life, była pierwszą grą z gatunku FPS, w którą przyszło mi zagrać. Na tamte czasy byłem zawrotnie oczarowany światem, przedstawionym przez Valve, firmę, która z biegiem lat rosła w siłę i dostatek pieniądza. Z perspektywy tylu lat widzę jednak, że i ogromna ilość golda, lecąca szerokimi kanałami ze sklepu-kasyna, jakim jest Steam, straszliwie rozleniwiła studio, przynajmniej na tyle, że jest ich stać by skutecznie zaniedbywać swoich fanów. Kumający gracze, którzy podobnie jak ja ślinili się na każdą nowo wydaną produkcję w świecie HL, przyznają bez kozery - HL3 powinien już dawno temu powstać! Co więc stoi na przeszkodzie? Pazerność.
Marka, jaką niewątpliwie jest seria gier o niezłomnym naukowcu imieniem Gordon Freeman, wystarczająco już wypchała kieszenie zadufanego w sobie przedsiębiorcy, który zrobi wszystko, co tylko możliwe, by trzecia odsłona serii nigdy nie ujrzała światła dziennego. Od niesamowicie ciepło przyjętej jedynki, po fenomenalnie przyjętą dwójeczkę oraz jej dwóm bardzo fajnym dodatkom, ostatecznie wiążącej końcówki historii do tej pory nie otrzymaliśmy. Wraz z zakończeniem przygody w Half-Life 2 Episode 2 w 2007 roku, gracze z utęsknieniem oczekiwali kolejnego dodatku, który jak się niedługo potem okazało, został pogrzebany w powijakach. Nadzieja umiera ostatnia, więc zacisnąwszy pięści czekaliśmy na przecieki kolejnej, pełnoprawnej części serii.
Dopiero po 13 latach trudnego oczekiwania, na świat wyszła również bardzo ciekawa produkcja, jaką była Half-Life: Alyx przygotowana głównie do rozgrywki w wirtualnej rzeczywistości VR. Niekoniecznie byłem zadowolony z takiego kroku Valve, który ewidentnie tracił uznanie w oczach zagorzałych fanów. Studio zrobiło jednak to co umiało najlepiej - wydało grę wybitną, która idealnie odciągnęła (na chwilę) graczy od bajania na temat kolejnej części gry. Od tego momentu, po dziś dzień, w którym przypada równo 25 lat od premiery pierwszej odsłony serii Half-Life, nie ma żadnych oficjalnych przecieków na temat gry. Widocznie Gabe Newell nabrał za dużo wody w usta i teraz po prostu boi się chlapnąć coś bez zgody zarządu, który z dnia na dzień liczy kasę pod stołem udziałowców. Bardzo przykro patrzeć jak niegdyś raczkujące studio graczy dla graczy, stworzyła wielce potężną markę, która na przełomie tych ~25 lat stała się zadufanym w sobie molochem.
Niemniej jednak serii HL zawdzięczam najwspanialsze momenty mojego cyfrowego dzieciństwa. Gdyby nie Valve nigdy bym się nie spodziewał, że tak głęboko wsiąknę w ten mroczny, ociekający tajemniczością świat. Pierwsza część, druga oraz dwa świetnie spasowane pod względem mechaniki dodatki, wspaniale ukazują realność świata przedstawionego, życie ciemiężonych mieszkańców Miasta 17 oraz niezłomność walki z najeźdźcą. Mimo iż Half-Life: Alyx potęguje te doznania w rozszerzonej rzeczywistości, nigdy nie potraktuję tej gry poważnie. Być może to oznaka zawrotów głowy w googlach VR lub po prostu złość na markę, za robienie z nas durniów, którzy polecą na kolejną grę z serii, której po prostu nie chcą zakończyć? Nie mam pojęcia. Dla mnie osobiście liczy się ciągłość technologiczna. Zaczynaliśmy jako FPS, to i skończmy to jako FPS. To tak jakby cała seria God of War była świetnym TPP a teraz by Sony, zdecydował, że nowa osłona będzie ... dwuwymiarową platformówką w stylu Larry. Mimo mojego wieku wciąż mam nadzieję, że jednak ktoś z "myślących" w zarządzie wreszcie zdetronizuje Gabe'a i wyda grę, na którą wszyscy czekają! Bez prztyczków w nos, wybiegania poza scenariusz, bez zmian w mechanice.
Z mojej strony poza liźnięciem prekurosów portalowych i poznaniu gościa co trudnił się sprzedażą kabin prysznicowych, polecam rozegranie dwóch części gier logistyczno-przygodowych, jakimi są Portal i Portal 2, nie zapominając o klasykach gatunku, jakimi jest seria Half Life. Jeśli posiadacie VR na doczepkę, to jestem w stanie wyobrazić sobie wasz zachwyt na Alyx'em lub 'są (bez nawiązań do Apple). Jednak, gdy niestraszna wam promocja sklepu Steam i bezpłatna wersja pierwszego Half-Life do zgarnięcia, to zachęcam was do zewnętrznego projektu studia Crowbar Collective, którzy na początku 2020 roku wydali grę Black Mesa, będącą fanowską, osobno działającą modyfikacją, a zarazem prześlicznym wspomnieniem historii pierwszego Half Life. W moim odczuciu to produkcja dla graczy, którzy boją się odbić od jakości graficznej pierwowzoru.
Reasumując. W ciągu tych 17 lat, żarliwe oczekiwanie na zdecydowany i przede wszystkim społeczny ruch ze strony Valve nie nastąpił. Wydawanie gier zastępczych również nie odniosło skutku, a remasterowanie starych gier czy skupianie sił na VR to w moim odczuciu ruch stracony. Powinienem sobie jak i wam, życzyć anielskiej cierpliwości i nadziei, ale jak mawiał Pan G:
"Wisely done, Mr. Freeman. I will see you up ahead."
PS :)