Strange Journey Redux - najtrudniejszy i najbardziej satysfakcjonujący jrpg w jakiego w grałem
Niewiele jest tytułów do których wracam co jakiś czas na Nintendo 3DS. W związku z zapowiedzią Shin Megami Tensei III Nocturne HD Remaster postanowiłem ograć ponownie wszystkie gry z serii i na swój pierwszy cel wziąłem najlepsze moim zdaniem Strange Journey Redux. Jeśli interesujesz się staroszkolnymi jrpg-ami to zapraszam do mojej recenzji !
Czym jest Strange Journey i Strange Journey Redux ?
Strange Journey Redux (rok wydania: 2018, platforma Nintendo 3DS) jest to reedycja oryginalnego SJ, który został wydany w 2010 roku na przenośną konsolę Nintendo DS. Różnice pomiędzy wersją z 3DS-a, a 2DS-a są dosyć znaczące, więc warto o nich na początku wspomnieć. Oto te najważniejsze:
- Nowy (opcjonalny) dungeon ,,Womb of Grief'' i nowa postać fabularna - Alex. Ukończenie wszystkich 6 sfer daje nam dostęp do nowych zakończeń, a także do ,,true ending'' bossa. WAŻNE! Świeżakom zalecam ukończyć wcześniej przynajmniej SMT Nocturne lub Digital Devil Sagę - zdecydowanie najtrudniejsza walka z bossem w turowych jrpg-ach w ogóle, inaczej będziecie zmuszeni zobaczyć ending na You Tube. Na szczęście jeśli nie czujemy się na siłach to możemy po prostu olać ten dungeon, ale wtedy nie poznamy nowych zakończeń.
- W Redux dodano 3 poziomy trudności (Easy, Normal i Expert) które można zmieniać w trakcie rozgrywki. Czwarty poziom trudności „Niemożliwy” jest dostępny podczas drugiego przejścia gry, którego nie można zmienić po wybraniu (życzę powodzenia z przejściem na nim dwóch ostatnich bossów). Oryginał nie miał opcji zmiany domyślnej trudności.
- Można zapisywać stan gry w dowolnym momencie, natomiast w wersji oryginalnej tylko w wyznaczonych miejscach (terminalach) i na pokładzie statku. Dodatkowo w remasterze przewidziano więcej slotów na sejwy (20), gdzie pierwotnie były tylko 2 sloty.
- Więcej miejsca na demony (maksymalnie 18), podczas gdy oryginał miał tylko 12.
- W SJ Redux można wybierać jaki skill chcemy przenieść podczas fuzji demonów (mam nadzieję, że ta świetna zmiana będzie również w remasterze HD Nocturne'a)
- Ponad 30 nowych demonów.
- Trzy nowe zakończenia.
- Nowe sub-apki
- Nowość - Commander Skills, szczególnie przydatne w walkach z bossami
- Leczenie na statku jest już darmowe, co w wczesnym etapie gry znacznie ułatwia grę
- Nowa ścieżka dźwiękowa Shojiego Meguro
- Nowe intro
- Dodano świetny dubbing
- Poprawki w balansie
- Odświeżony interfejs
Tajemniczy Schwarzwelt
Akcja gry ma miejsce gdzieś pod koniec XXI w. W przeciwieństwie do pozostałych głównych ,,Megatenów'' wydarzenia nie dzieją się w postapokaliptycznym Tokio, lecz na skutej lodem Antarktydzie. Za samo to już należy się mały plusik do oceny. Na biegunie południowym pojawiła się wielka na prawie cały kontynent czarna dziura o nazwie ,,Schwarzwelt''. Ludzkość w obawie przed nieznanym wysłała do jej wnętrza sondy, które pokazały, że ta tajemnicza czarna dziura to w rzeczywistości portal do innego wymiaru zamieszkały przez wrogie demony. Co gorsze z każdą chwilą, Schwarzwelt się nieustannie poszerza i wydaje się być tylko kwestią czasu aż pochłonie całą planetę. Rada Organizacji Narodów Zjednoczonych postanowiła wysłać kilka statków bojowych wraz z elitarną grupą badaczy i żołnierzy na ich pokładzie, których celem jest zbadanie i zażegnanie zagrożenia jakim bez wątpienia jest Schwarzwelt. W misji ratowania świata przed zbliżającą się zagładą uczestniczą m.in.: czarnoskóry dowódca Gore, meksykański najemnik Jimenez, rosyjska (?) naukowiec Zelenin i oczywiście nasz bezimienny protagonista (nazywany przez fanów Doom Guy).
Po której stronie staniesz ? Law, Neutral czy Chaos?
Powyższa trójka (ten po środku z hełmem to nasz heros) ma bardzo duży wpływ na przebieg fabuły. To jak będziemy z nimi prowadzić rozmowy i postępować w trakcie naszej kampanii po Schwarzwelcie w dużej mierze zależy nie tylko jakie będziemy mieć zakończenie (jedno z 6, w tym 3 nowe dla Redux), ale i też po kogo stronie staniemy. Każdy z nich reprezentuje inny system wartości - Law, Neutral i Chaos. Ma to też niebagatelne znaczenie w walce, w negocjacjach z demonami, ba nawet wpływa na to z jakimi bossami pod koniec gry będziemy się mierzyć. W świecie Megami Tensei nie ma pojęcia typowego dobra, czy zła. Chaos nie jest taki wcale taki jednoznacznie zły jak nazwa wskazuje, a Law to nie takie świętoszki jak się nam wydaje. Dla niezdecydowanych pozostaje bycie neutralnym, ale nie polecam celować w neutralne zakończenie początkującym graczom. Nowicjusze niech rozpoczną swoją przygodę z Strange Journey od Chaosu.
Gameplay w pigułce. Etrian Oddysey + Persona Q + Shin Megami Tensei IV.
Jeżeli lubisz którąś z tych gier i masz 3DS-a to Strange Journey jest grą dla ciebie (oczywiście jak nie straszny ci kosmiczny poziom trudności). Gameplay jest bardzo podobny do Shin Megami Tensei IV z 3DS-a, z pewnymi niuansami zaczerpniętymi z ... Persony. Gra podzielona jest na trzy sekcje. Pierwszą z nich są oczywiście rozmowy prowadzone w stylu Visual Novel i podobnie jak w innych grach Atlusa mamy do czynienia z ścianą tekstu do przeczytania. W przeciwieństwie do Persony, prawie wszystkie kwestie zostały w pełni zdubbingowane (na oko jakieś 90%). Niestety tak jak w Personie Q2 nie uświadczymy w grze angielskiego dubbingu, co w USA może stanowić duży problem - jednak ten japoński jest klasą sama w sobie i nic nie można mu zarzucić (no może Gore brzmi trochę za bardzo jak z Jojo Bizzare Adventure). Drugą sekcją jest eksploracja i rozwój bohatera. Na początku gry nasz bohater, jest poddany pewnemu testowi z pytaniami. Za pierwszym razem machnąłem ręką i odpowiedziałem na nie na odwal się, szybko jednak okazało się, że te odpowiedzi są kluczowe. Rozwój bohatera w Strange Journey jest w pewnej mierze losowy i dystrybucja punktów do statystyk zależy od odpowiedzi na te pytania. Nasz protagonista ma ich pięć: Siła - odpowiada za obrażenia od ataków fizycznych (również od karabinu), Magia - odpowiada za redukcję obrażeń od magii, obrażenia od specjalnych kamienii magicznych (nasz bohater w przeciwieństwie do pozostałych Megatenów jest zwykłym człowiekiem i nie potrafi bezpośrednio korzystać z magii) i pulę MP, Witalność - redukuje obrażenia od ataków fizycznych i zwiększa HP, Zręczność - wpływa na inicjatywę i na szansę na trafienie / unik postaci, Szczęście - wpływa na szansę na znalezienie łupów po walce, szansę na uniknięcie negatywnych efektów takich jak np. trucizna, urok czy paraliż, a także ma ogromne znaczenie przy rzucaniu i unikaniu Mudo/Hamy. Do tego dochodzi oczywiście crafting broni i pancerzy. Z pozyskanych w trakcie szwędania się po lochach materiałów (formy) możemy stworzyć podnoszący nasze statystyki nowy ekwipunek , miksturki leczące, kamienie zdejmujące z nas debuffy / negatywne efekty itp. klamoty. Wraz z rozwojem fabuły dostajemy dostęp do nowych narzędzi (aplikacji) ułatwiających nam grę takich jak np. apka poprawiająca widzenie w ciemnościach, pomagająca w zbieraniu nowych materiałów czy odkrywająca ukryte w ścianach drzwi. Niektóre aplikacje przydają się nawet w walce i negocjacjach z demonami. Warto je kupować i odblokować jak najszybciej tylko się da.
Jeśli chodzi o eksplorację, to jest to typowy pierwszoosobowy dungeon-crawler (dla osób które mają jakieś awersje do tego gatunku rpg to podpowiem jedno: Persona to też dungeon crawler tyle, że trzecioosobowy i na maksa uproszczony). Osoby które lubią i wychowały się na Eye of Beholder, Wizardry, Might and Magic, czy SMT 1 & 2 poczują się jak u siebie w domu. Jak zwykle kartka i długopis przydadzą się do rysowania map, gdyż Strange Journey lubuje się w gnojeniu gracza wymyślnymi puzzlami, pułapkami, teleportami, niewidzialnymi drzwiami itp. rzeczami. Niech za przestrogę dla casuali służy poniższa mapka ostatniego poziomu :D :
Trzecią sekcją jest oczywiście walka. Żeby nie było, że to gra tylko o łażeniu po labiryntach, podczas dungeon-crawlingu co jakiś czas natrafiamy na losowe starcia z demonami w formie tzw. random encounterów. W zależności od naszego poziomu i statystyk reszty drużyny, gra decyduje kto zaczyna pierwsza turę. I lepiej się modlić żeby to była nasza tura, nie ma nic gorszego jak jakiś randomowy demon zacznie pierwszy walkę i zabija nas insta-killem zanim cokolwiek zdążymy zrobić, co jest typowe dla gier z tej serii. Na szczęście sami nie walczymy. Zgodnie z tradycją serii do walki z demonami możemy nagiąć ... również demony. Gra posiada całą plejadę maszkar do werbunku, od typowych demonów takich jak Inkub, czy Sukkub, przez przedstawicieli aniołow w stylu Metatrona, aż po zupełne dziwactwa takie jak np. Mara co wygląda jak męski członek na rydwanie :D. No i Strange Journey to chyba jedyna (nie licząc DLC do Persony 5 Royal) gra, gdzie jest ... Maria i to jako jedna z bossów !!! Nowe demony do ekipy rekrutujemy na dwa sposoby: poprzez negocjacje z nimi i fuzje. Negocjacje z nimi wyglądają najczęściej tak: odpowiadamy na 2 pytania, jeśli demonowi spodobają się nasze odpowiedzi to będziemy mogli go poprosić o następujące rzeczy: kasa (Macca), rzecz (najczęściej dają nam materiał do craftingu lub po prostu jakiś potion), lub o zostanie naszym kumplem. Ta ostatnia opcja wymaga jeszcze dodatkowo przekupstwa, nikt przecież nie będzie narażać swojego tyłka za darmo, co nie? Jak damy im co trzeba to się do nas przyłączą. Żeby nie było jednak za różowo, jeśli źle poprowadzimy rozmowę, to demon może uciec, albo co gorsza nas zaatakować! Jeżeli chodzi o fuzje, każdy kto grał w jakąkolwiek Personę będzie wiedział o co chodzi. W maksymalnym skrócie: łączymy dwa lub więcej demonów w specjalnej apce by stworzyć jednego wyjątkowo silnego demona, byleby nie był on o wyższym levelu od naszej postaci.
System walki jest turowy, ale ciut inny niż ten znany z Shin Megami Tensei III czy IV i przypomina bardziej Personę. Zrezygnowano z Press & Turn Battle System. W dalszym ciągu SJ polega na efektywnym wykorzystywaniu słabych stron przeciwnika np. atakując demona podatnego na ogień czarem Agi spowoduje, że zadamy mu dużo większe obrażenia, tyle, że nie dostaniemy w nagrodę dodatkowej tury. W zamian aktywujemy wtedy tzw. Coop - Attack przypominający z grubsza All out Attack z Persony 3, 4, 5. Tyle, że do tego grupowego ataku dołączają wyłącznie demony o takim samym charakterze jak nasz bohater, co wymusza grę pod dany typ demonów np. jeśli mamy czerwoną ramkę na portrecie postaci to z Coop - Attack korzystać mogą tylko demony chaosu, jeśli białą - tylko neutralne, a niebieską - tylko te praworządne. Jest to szczególnie kluczowe podczas walk z bossami, gdyż normalnie niewiele zdziałamy i tylko atakując tym sposobem będziemy w stanie zadać konkretne obrażenia. Najlepiej ukazuje to poniższy gameplay, w trakcie walki z pewną damą na S (kto grał będzie wiedział o kogo mi chodzi). Przy okazji f..k this boss i pewnie niejeden gracz zrobił rage quit w 9:50.
SPOILER !!! :
Grafika i muzyka
Graficznie tytuł prezentuje się przyzwoicie, trudno oczekiwać po 3DS-ie grafiki jak chociażby z PS Vita. Oczywiście niektórzy mogą kręcić nosem na pikselozę i ,że nie poszli w eksplorację w 3D tak jak to zrobili wcześniej z Shin Megami Tensei IV i Apocalypse, jednak grafika w Strange Journey Redux ma swój urok. Z drugiej strony muzyka to sztos. Orkiestrowy soundtrack idealnie pasuje do klimatu produkcji. No ale co się dziwić, w końcu to mistrz Shoji Meguro. Kilku kawałków do dzisiaj czasem słucham. Dla chętnych, poniżej wrzucam OST z gry.
Podsumowanie
Strange Journey Redux to dopakowana i rozszerzona wersja oryginału z 2010. Produkcja zapewnia około 80 - 100 godzin zabawy, posiada bardzo dobry New Game + (po przejściu gry odblokowujemy dodatkowy najwyższy poziom trudności i nowych opcjonalnych bossów).Oczywiście nie jest to produkcja dla każdego.Piekielnie wysoki poziom trudności, backtracking i spory grind pod koniec mogą wystraszyć przeciętnego fana Persony, niemniej jednak Redux dzięki poprawkom jest i tak zauważalnie prostszy od zwykłej edycji z DS-a. Mnie osobiście bardzo irytowały 2 ostatnie dungeony i ich bossowie.Jeżeli uważasz Okumurę z Persony 5 Royal (serio ja nie wiem jak można mieć z nim problem, nawet buffować się nie trzeba), czy Matadora z SMT III Nocturne za przeszkody nie do przejścia to do Strange Journey nawet nie zasiadaj, już Ouroboros zje cię na śniadanie, nie mówiąc już o innych ostatnich bossach (jak w ogóle do nich dojdziesz). Jeżeli jednak po ograniu Dark Soulsów, SMT Nocturne czy Digital Devil Sagi masz chętkę na coś jeszcze trudniejszego - śmiało graj. Ale najlepiej w małych dawkach, gdyż puzzle w tej grze naprawdę potrafią dać w kość (zwłaszcza te wnerwiające teleporty). No i zapomniałbym o najważniejszym: Używaj Buffów !!!