SMT Devil Survivor Overclocked - idealna gra na lockdown
W dobie ,,pandemii'' koronawirusa wielu ludzi trafia na przymusową kwarantannę. Co robić, gdy nie możemy wyjść na zewnątrz i mamy nadmiar wolnego czasu ? Odpowiedź jest prosta - grać ! Tylko w co, jak do dyspozycji mamy tylko 3DS-a ? Najlepiej w coś długiego i wciągającego. Czy Shin Megami Tensei Devil Survivor spełnia oba warunki ? Tego dowiedziecie się w mojej recenzji.
Czym jest Devil Survivor ?
Devil Survivor jest to jeden z wielu spin-offów serii Shin Megami Tensei (do której zalicza się również bardziej u nas znana Persona). Gra została wydana pierwotnie w 2009 roku na konsolę Nintendo DS, zaś w 2013 doczekała się ulepszonej edycji na 3DS-a o nazwie Overclocked, W przeciwieństwie do większości gier z tej ikonicznej serii od ATLUS-a, Devil Survivor nie jest typowym jrpg-iem / dungeon crawlerem, lecz grą taktyczną SRPG. Geneza tego spin-offa sięga lat 1994-1995, mało kto wie, że Devil Survivor jest swoistym duchowym spadkobiercą innego taktycznego spin-offa Megami Tensei - Majin Tensei 1 & 2 z SNES-a (przy okazji owe gry mają unikalny soundtrack ala lata 90, jak ktoś jest fanem SNES-owej muzyki polecam posłuchać zamieszczonego fantastycznego 28-Evolution i A.D.1995 Story). Odziedziczył on po swoim znacznie starszym bracie m.in. system walki i pewne motywy takie jak lockdown, czy duża rola armii / rządu w wątku fabularnym. Gra okazała się na tyle dobra, że zatarła koszmarne wrażenie po TRAGICZNYM Majin Tensei 3 z Saturna (na zachodzie gra jest znana pod nazwą R.O.N.D.E.), teoretycznie można powiedzieć, że Devil Survivor to taki nieoficjalny reset (?) Majin Tensei.
Lets Survive
Dobra, a teraz do rzeczy. Fabuła Devil Survivor jest bardzo ciekawa i obok systemu walki (o którym napiszę później) to najmocniejsze punkty gry. Historia dzieje się w czasach współczesnych, w dobrze znanym wszystkim Tokio. Początek zapowiada się na typowego sztampowego jrpga: naszymi bohaterami jest trójka licealistów, przyjaciół (not again ... ) - niebieskowłosy ,,milczący'' protagonista (nadałem mu imię Makoto Yuki, bo jego wygląd aż za bardzo przypomina mi protagonistę z Persony 3), jeden z najlepszych przedstawicieli ,,bro'' w historii jrpg - komputerowy maniak Atsuro i wiecznie stękająca Yuzu. Pewnego dnia otrzymują oni w ramach ,,prezentu'' od kuzyna protagonisty Naoyi tajemnicze urządzenia o nazwie COMP. Od tej pory nasza trójka zaczyna dostawać dziwne wiadomości o nadchodzących wypadkach i ich ofiarach, mówiąc krótko przychodzące na ich COMP-y maile przepowiadają czyjąś śmierć. W międzyczasie w mieście dochodzi do wielkiego wybuchu i na ulicach zaczynają pojawiać się demony. Po tym wydarzeniu wojsko natychmiast wprowadza do dzielnic w których grasują demony tzw. lockdown, w jednej z nich pechowo znajduje się akurat nasza trójka. Niebawem protagonista i jego przyjaciele zostają zaatakowani przez demony (o ile taką wróżkę można nazwać demonem :D). Podczas walki o swoje życie odkrywają, że COMP-y potrafią również przywoływać demony dzięki tzw. ,,Demon Summoning Program''. Pokonując je zawierają z nimi pakt i od tej pory stają się tzw. Demon Tamerami (nie wiem jak to dobrze przetłumaczyć na język polski, więc będę posiłkował się angielską nazwą). Niestety odpowiedzialne za lockdown wojsko nie chce wypuścić cywilów, więc ludzie zamknięci w kręgu zmuszeni są do walki o przetrwanie przed coraz to liczniejszymi i silniejszymi demonami. Okazuje się, że nasi bohaterowie wcale nie są jedynymi Demon Tamerami, nie wszyscy z nich korzystają z mocy przywoływania demonów w szlachetnych celach, jakby tego było mało Demon Tamerzy widzą swoje i innych ,,zegary śmierci''. Te zaś tzw. Death Clocki mówiąc krótko odliczają liczbę dni życia danej osoby. Wraz z rozwojem fabuły Atsuro dowiaduje się od swojego kumpla Keisuke, że wszyscy w lockdownie mają maksymalnie 7 dni swojego życia, a niektórzy z nich (w tym my) mają tych dni jeszcze mniej. Nasi bohaterowie będą musieli stawić czoło panującemu wokół chaosowi, i spróbować oszukać swoje przeznaczenie. Ratować ludzi przed demonami ? Przejąć kontrolę nad demonami ? A może po prostu machnąć na to wszystko ręką i tchórzliwa ucieczka ? Decyzja należeć będzie do nas - do gracza.
Fabuła gry jest prowadzona w sposób nieliniowy i jest to jedna z najlepszych ,,nieliniowości'' jaką spotkałem w ogóle w grach. Wiele dialogów (w formie prostego Visual Novel) jest tutaj kluczowych i w zależności od tego jaką odpowiedź wybierzemy fabuła za każdym razem będzie prowadzona nieco inaczej. Przykładowo jeśli postanowimy uratować jakiś randomowych cywili przed demonami, może to spowodować kłopoty u innych, często kluczowych postaci drugoplanowych. Niekiedy nasze działania lub ich brak może spowodować ich śmierć !!! Ba, wybierając niektóre opcje dialogowe możemy nawet spowodować, że z jakimi bossami będziemy walczyć, a z jakimi nie !!! Tak dobrze czytacie, w tej grze da się uniknąć niektórych trudniejszych walk z bossami, co zresztą sam zrobiłem. Jakież było moje zdziwienie, gdy za drugim przejściem gry stając po stronie Yuzu (skipowałem większość opcjonalnych dialogów) udało mi się uniknąć walki z dwoma Belami !!! Wszystko to wynika z niewidocznego dla gracza tzw. Alignment System - pewne opcje dialogowe, postępowania naszego protagonisty dodają/odejmują punkty do 3 systemów: Law, Neutral, Chaos, od tego jaką ich ilość zdobędziemy zależy w jaki sposób będzie prowadzona fabuła i jakie zakończenie otrzymamy. Co do zakończeń, w Devil Survivor istnieje ich aż 7, więc miłośnicy New Game + będą mieli co robić. Co do postaci - większość z nich jest o dziwo bardzo fajna , wbrew początkowym pozorom da się je polubić, antagoniści są również bardzo dobrze napisani i nie są tak jednowymiarowi jak w Personie 3-5. Najbardziej spodobał mi się Atsuro i Keisuke, zwłaszcza ich relacje pomiędzy nimi. Honda zaje...sty. Również Kaido na plus, niby typowy mięśniak, a jednak trochę rozumu i jakieś tam racjonalne motywacje ma. Najgorzej jednak wypadły postacie damskie takie jak wcześniej wspomniana Yuzu i zwłaszcza MEGA IRYTUJĄCA Midori z swoim dziecinnym zachowaniem i nastawieniem ,,będę ratować wszystkich i będę bohaterką, bohaterowie są super" serio, kto to pisał WTF ??? Na dobitkę ma strasznie irytujący VA (nie znoszę głosu Chie z Persony 4 Golden). Z Yuzu jest odrobinę lepiej, ale jej ciągłe narzekanie na to jak jest głodna, zmęczona, spocona (!!!) zaczyna po jakimś czasie wkurzać. Ja rozumiem, że jest to gra o przetrwaniu i pewnie na jej miejscu też bym stękał, ale co za dużo to nie zdrowo. Oprócz tych dwóch wyjątków, ogólnie za postacie grze należy się plus.
Gameplay: Fire Emblem + Disgaea + Final Fantasy Tactics + Press Turn z SMT
Tak w skrócie można nazwać system walki w Devil Survivor, jeśli lubisz jedną z powyższych serii to istnieje bardzo dużo szansa, że spodoba ci się również DS. Tytuł ATLUS-a umiejętnie łączy najlepsze cechy turowych, gier taktycznych SRPG, a są to: wciągający gameplay, wysoki poziom trudności (wersja Overclocked oferuje również tryb easy dla początkujących) i świetne replayability. System walki w głównej mierze polega na poruszaniu się jednostkami po siatkowej mapie i na znanym z SMT, czy Persony atakowaniu słabości wroga w postaci mini-potyczek (skirmishów). Podczas wykonywania swojej tury, możemy również korzystać z leczenia czy innych specjalnych zdolności demonów takich jak np. lot przez przeszkody, zamiana pozycji z sojusznikiem itp. rzeczy. Oprócz tego nasze demony mogą zostać wyposażone w umiejętności pasywne/buffy/debuffy, np. leczenie MP czy HP po potyczce, co w późniejszych etapach jest kluczowe do utrzymywania stabilnego poziomu HP u fighterów i MP u magów/healerów (w grze nie można używać miksturek leczących, czy elementów ekwipunku, co mocno utrudnia i tak trudną już grę). O kolejności ruchu, dodatkowej turze decyduje pasek inicjatywy i jak wysoki mamy poziom Zręczności (agility).
W walce, uczestniczy nasza trójka bohaterów (Protagonista. Atsuro, Yuzu) + postać gościnna/drugoplanowa, gdy wymaga tego fabuła. Każdy z nich odgrywa rolę lidera w drużynie (do której dokoptować możemy maksymalnie 2 demony), gdy on padnie ... pada cała nasza 3-osobowa ekipa, więc za wszelką cenę należy utrzymywać naszego lidera przy życiu. To samo tyczy się wroga, gdy ubijemy mu lidera, pozostałe demony uciekają i drużyna się rozpada. Żeby nie było jednak za różowo, że wystarczy ubić lidera i nie zawracać sobie głowy pozostałymi dwoma demonami, wprowadzono pewien mechanizm zachęcający do ubicia wszystkich demonów. Mianowicie jeżeli ubijemy tylko przywódcę, otrzymamy karę -50% do otrzymanego expa i znacznie mniej kasy - Macca (tutejszej waluty służącej do przywoływania i kupowania demonów, nowe demony rekrutujemy przy pomocy dobrze znanych fuzji i podczas licytacji na aukcji). Dopóki nie pokonamy sąsiednich demonów, lider otrzymuje tylko 50% bazowych obrażeń, co w początkowej fazie gry jest mocno upierdliwe. Jest to bardzo ciekawe rozwiązanie, gdyż możemy sobie wybrać, czy grać bezpiecznie ubijając tylko lidera, czy zaryzykować o pełną pulę EXP-a i kasy uwalając wszystkich na raz. A lepiej zrobić to na raz, gdyż gra preferuje agresywny styl gry. Wrogich demonów jest zawsze więcej od nas, na dodatek niektóre z nich są zdecydowanie mocniejsze od naszych posiadanych. Tyczy to się szczególności bossów i minibossów, zwłaszcza tych w late game. Nie dość, że potrafią oni atakować na ,,całą mapę'' to jeszcze mają dużą ilość wokół siebie upierdliwych pomagierów, więc dojście do nich jak najszybciej to będzie możliwe, będzie priorytetem. Szczególnie w kość dał mi jeden ostatni boss, fuck u B... z swoim skillem pasywnym Victory Cry (co potyczkę leczy się za CAŁE swoje HP i MP, kto grał np. w Personę 5 ten wie jak OP jest ten skill). Jakby tego było mało ten spaślak nie jest jedynym bossem na mapie, ale dodajmy do tego jeszcze 2 minibossów. Jeszcze mało ? Jeden z tych minibossów leczy za całe HP/MP tego drugiego, dopóki go nie ubijemy. Oczywiście ten demon co go leczy jest na drugim końcu mapy :D Zanim do niego doszedłem to minęło chyba z 20 tur i pokonałem go dosłownie na oparach swojej many, ostatnim Holy Dance (przy okazji BROKEN skill, takie jeszcze bardziej OP Hassou Tobi od Yoshitsune z P5 tyle, że zamiast zadawać obrażenia fizyczne, zadaje ... typu Allmighty :D).
Technicznie nie jest najgorzej
Jeśli chodzi o technikalia jest przyzwoicie. Oczywiście niektórzy mogą narzekać na raczej prostą grafikę (w końcu grę wydano jeszcze na DS-ie) i na powtarzalne, małe areny, jednak gra tak wciąga, że po pewnym czasie przestaje się zwracać na to uwagę. Oprawa mimo, że jest dosyć biedna, ma swój urok. A wszystko to dzięki zasługom Suzuhito Yasudy, artysty znanego z ... ekhm erotycznych mang, doujinów i anime, co ewidentnie da się zauważyć po wielkości biustu u Yuzu (i IO w części drugiej, ona to dostała nawet swój doujin z Pisacą) :D Rysunki proste, ale na swój sposób ładne. Nieco gorzej jest moim zdaniem z muzyką Takamiego Asano, która jak na standardy SMT jest taka trochę nijaka i szybko się zapętla, niemniej parę kawałków jest naprawdę dobrych, zwłaszcza np. Garuda i Deep Night.
Jeśli chodzi o angielski VA (dubbing jest tylko w wersji Overclocked, podstawka z DS-a go nie posiada) jest również bardzo dobrze, no może poza wspomnianym VA u Midoru, jak ktoś nie lubi głosu Chie z P4 Golden, jego uszy będą cierpieć. Na dodatek gra w przeciwieństwie do Persony czy innych SMT, jest niemal w 99% zdubbingowana, czym poszczycić się może jak na razie do tej pory jedynie tylko Strange Journey Redux i Digital Devil Saga. Niektórych boleć może również brak możliwości zmiany dubbingu na japoński, ale to można wybaczyć, gdyż pewnie nie starczyłoby miejsca na kartridzu na obie wersje językowe.
Podsumowanie
Devil Survivor to jeden z najlepszych spin-offów SMT, moim zdaniem bije wszystkie Persony 3-5 na głowę. Fabuła, postacie (poza dwoma wcześniej wspomnianymi wyjątkami), taktyczny gameplay, wymagający poziom trudności, prawie wszystko w tej grze jest super. AI w tej grze jest zaskakująco mądre, stara się atakować najsłabsze ogniwa (celuje zazwyczaj w healera, kiedy to tylko możliwe), skupia się na celach które chronimy, nieźle używa umiejętności (jak zauważy, że jesteśmy odporni na niemal wszystko to przykładowo częstuje nas Megidolaonem). Czy jak na powyższym filmiku gra jest ,,Masterpiece'm'' ? Nie, ale naprawdę jest bliska temu mianu. Gdyby tylko gra wyszła na mocniejszym sprzęcie, z lepszą oprawą i muzyką, z bardziej zróżnicowanymi mapami i bez tych znienawidzonych misji eskortowych, to kto wie ? Może tak się stanie niedługo przy okazji Devil Survivor 3, bo krążą słuchy jakoby główny producent Devil Survivor 1, 2, Etrian Odyssey i Tokio Mirage Sessions ma w 2021 roku ogłosić nowy projekt (oby tylko to nie było TMS 2). Trzymam kciuki. Polecam wszystkim fanom gier taktycznych, zwłaszcza, że w cyfrze kosztuje jakieś 20 Euro. Niestety, tak jak pozostałe Megateny na 3DS-a wersja pudełkowa drożeje niemal z miesiąca na miesiąc i za normalną cenę owych gier w pudle już się nie kupi. No chyba, że wydanie dla kogoś 660 złotych to żaden problem :)
PS: Aha zapomniałem wspomnieć, druga część Devil Survivor ma całkiem niezłe anime (o niebo lepsze od tych co ma Persona). Ach dlaczego zrobili anime na podstawie dwójki, a nie o niebo lepszej jedynki ?