Like a Dragon: Ishin ! - kontrowersyjny ,,remake'' bardzo dobrej gry
Wydana w 2014 roku Yakuza: Ishin na konsole PS3 i PS4 to jedna z kilku gier w serii, która nie doczekała się oficjalnej lokalizacji na zachodzie. Na fali rosnącej popularności Yakuzy poza Krajem Kwitnącej Wiśni, RGG Studio w końcu się zdecydowało nie tylko na przetłumaczenie, ale i również gruntowne odświeżenie swojej produkcji pod nową nazwą ,,Like a Dragon: Ishin !''. Jak wypada ten spin-off na tle innych gier z serii ? Czy warto było czekać 9 lat ? Tego dowiecie się z mojej recenzji.
Yakuza w czasach feudalnej Japonii
Like a Dragon: Ishin ! to spin-off Yakuzy, w przeciwieństwie do ,,dużych'' gier z serii znajomość poprzedniczek nie jest wymagana, aby cieszyć się fabułą gry. Akcja gry dzieje się w feudalnej Japonii, w samej końcówce ery Edo (lata 60, XIX wieku). Od 250 lat Japonią rządzi ród Tokugawy, prowadzący politykę izolacyjną, dzięki której Japonia cieszy się względnym spokojem wewnętrznym, ale przy cenie spowolnienia gospodarczego. Szczególnie jest to widać, gdy do Japonii w 1860 roku zaczynają przybywać zagraniczne statki oceaniczne (głównie amerykańskie parowce), nazywane przez miejscowych ,,Czarnymi Okrętami''. Ludność widząc swoje zacofanie względem zachodnich imigrantów, zaczyna domagać się zmian i otwarcia na przybyszów zza oceanu. Wkrótce wybucha konflikt zwolenników zachowania tradycji (zwolennicy Shishi) z rewolucjonistami (samurajowie z klanów Satsuma, Choshu, Tosy i Hizen), którego skutkiem będzie obalenie ostatniego szoguna Yoshinobu i obsadzenie na tronie nowego cesarza Japonii - Mutsuhito, co zapoczątkuje erę Meiji w 1868 roku. W samym centrum tych wydarzeń, znajduje się nasz główny bohater, ronin z Tosy - Ryoma Sakamoto.
W epoce Bakumatsu, pod koniec ery Edo, Japonia pogrąża się w chaosie. Po przybyciu ,, Czarnych Okrętów'' narastają nastroje imperialistyczne Shishi, mające na celu wypędzenie zachodnich przybyszów z kraju i ustanowienie cesarstwa, poprzez obalenie Bakufu. Do Tosy przybywa Ryoma Sakamoto, który razem z bratem i jego ,,lojalistami Tosy'' ma wziąć udział w zajęciu zamku Bakufu. Niestety ktoś zdradził i spisek zostaje udaremniony przez Shinsengumi - organizację zabójców zatrudnioną przez samego Bakufu. Co gorsza w trakcie nocnej potyczki z Shinsegumi, jeden z jego członków zabija Yoshidę Toyo - przybranego ojca naszego bohatera. Ryoma oczywiście poprzysiąga zemstę na zabójcy swojego ojca i dowiedzieć się kto zlecił jego morderstwo. Tropy prowadzą do ówczesnej stolicy Japonii - Kyo (Kyoto), gdzie swoją siedzibę ma Shinsengumi. Ryoma Sakamoto pod przybranym imieniem Saito Hajime dołącza do Shinsegumi, aby dowiedzieć się tam ,,od środka'': kim jest zabójca jego ojca i jaki był jego cel w udaremnieniu spisku. Historia o zemście może wydawać się z początku sztampowa i generyczna, ale na szczęście scenarzyści z RGG Studio nie zawiedli jeśli chodzi o jej opowiedzenie. Może nie jest to poziom jaki znamy z Yakuzy 0, ale główny wątek fabularny jest poprowadzony bardzo dobrze.
Kyo - miasto doskonale odzwierciedlające Japonię z 1860 roku
W Like a Dragon: Ishin ! przez większość czasu będziemy się szwędać po ulicach Kyo (ówczesnej stolicy Japonii). I muszę od razu napisać, że to najlepsza rzecz nie tylko w tej grze, jak i również w całej serii Yakuza (oczywiście oprócz minigier). Miasto z tamtego okresu, zostało przedstawione wręcz modelowo. Japonki w kimonach (hmm...), szwędający się po uliczkach tragarze, buddyjscy mnisi modlący się w pagodach, ,,mobilni handlarze'', dzieci bawiące się na ulicy, czy wszechobecni żule - świetnie się to wszystko ogląda. Do dyspozycji gracza oddano kilka dziennic, które z biegiem fabuły będziemy odblokowywać. Na samym początku będzie to tylko dzielnica gościnna Fushimi, później do tego dojdą: położone nad rzeką slumsy Mukurogai, opuszczone Rakugai, tętniące życiem centrum handlowe Rakunai, oraz dzielnica ,,czerwonych latarni'' Gion. Moją ulubioną częścią miasta jest Rakugai, które wygląda jakby było żywcem wyjęte z westernów, czy innego ,,Dzikiego Zachodu''.
Do każdej z dzienic dodano szereg aktywności pobocznych i minigier. Jest to sól każdej Yakuzy i nie inaczej jest w tym spin-offie. Rozmawiając z napotkanymi NPC-ami, odblkowujemy nie tylko questy poboczne, dzięki którym możemy zarobić nieco Ryo (waluta ówczesnej Japonii), ale rozwijać z nimi relacje. Po wymaksowaniu paska np. kupując pomidory w warzywniaku otrzymamy zniżkę, karmiąc psa, czy kota zyskamy jego lojalność, wydając cnotę u kapłana Shinto zyskamy dostęp do rzadszych towarów i materiałów do craftingu itp. Im więcej relacji z postaciami rozwiniemy, tym mocniej rośnie nasza reputacja w danej dzielnicy, a im wyższy mamy jej poziom, to odblokowujemy nowe questy poboczne w tej dzielnicy. Jeśli już jestem przy zadaniach pobocznych, to mamy tu do czynienia z starymi, dobrymi ,,cringe'' questami. Mamy tutaj np. starą plotkarę, którą musimy wysłuchiwać i następnie odpowiadać na jej pytania, jest pościg w majtkach za złodziejem ubrań z łaźni, czy quest z irytującymi tancerzami śpiewającymi ,,Ea ja nai ka !'' :D
W grze mamy trzy waluty: pieniądzę (Ryo i Moon), losy do loterii, oraz cnotę (Virtue). Ta pierwsza służy oczywiście do kupowania broni, pancerza, materiałów do craftingu, żywności, alkoholu (sake), do wydawania na minigry itp. rzeczy. Druga waluta to nic innego jak kupowanie losu do loterii u ,,pani od Totolotka'', jeśli mamy szczęście to możemy wylosować sobie rzadkie materiały potrzebne do craftingu. Losy te zyskujemy po prostu poprzez kupowanie towarów i usług u lokalnych handlarzy, oraz znajdując je randomowo po prostu na ziemii. Trzecia najciekawsza - cnota służy do wymiany na ulepszenia do różnych dziedzin np. na lepszą wędkę do łowienia ryb, szybsze i bogatsze zbiory na naszej farmie, dłuższy sprint, powiększenie miejsca w ekwipunku, czy powiększenie reputacji u mieszkańców w danej dzielnicy. W późniejszej fazie gry, możemy wymienić cnotę u kapłana Shinto na rzadkie materiały do craftingu, expa do stylów walki, czy talerze, które następnie możemy sprzedać u handlarza na Ryo.
Minigry
Nie ukrywam, że Yakuzy kupuję głównie dla dwóch rzeczy: dla fabuły i minigier. No dobra Ishin kupiłęm też dla Japonek w kimonie (no co taki fetysz :D). W Like a Dragon: Ishin ! powracają m.in: wędkarstwo, gotowanie, karaoke, Koi-Koi, czy Poker, ale pojawiają się również nowe minigry typowe dla okresu feudalnej Japonii m.in. taniec Buyo, wyścig kurczaków, gra w kości (Cho-Han), picie Sake, praca w barze szybkiej obsługi z Udonem, ,,kamień, papier, nożyce'', czy znienawidzony przez mnie Madżong i Oicho-Kabu. Moimi ulubionymi minigrami są oczywiście Koi Koi i wyścig kurczaków:
W tej odsłonie jest też ,,zabawa w dom'' z uroczą ... Haruką. Dostęp do tej prostej minigry ekonomicznej uzyskujemy w 3 rozdziale, kiedy Haruka wpada w kłopoty finansowe i nie ma jak spłacić długu właścicielowi ziemskiemu. Grozi jej eksmisja z jej rodzinnego domu na prowincji. Ryoma zgadza się pomóc w spłacie długu Haruki, ale w zamian za to, że po jego spłacie będzie jego współwłaścicielem i będzie w nim również mieszkać. Haruka się na to zgadza i Ryoma staje się jej mężem ... tfu wujkiem :D
Naszym zadaniem w tej minigrze, jest spłata 100 Ryo długu, a cel ten osiągamy hodując warzywa i jajka na farmie. Następnie przyrządzamy z nich dania, a naszą żonę ... tfu Harukę wysyłamy na targ, żeby je sprzedała. Wraz z wzrostem poziomu ,,miłości'' u Haruki (odwiedzanie, czy kupno prezentów np. kimon dla Haruki zwiększa jego poziom), odblokowujemy nowe zamówienia na dania od klientów, dzięki czemu wpada do naszej kieszeni większa kasa. Poza tym odblokowujemy cutscenki z Haruką, które przypominają coś w rodzaju Social Linków z Persony. Trochę ten element został wciśnięty na siłę do tej gry, moim zdaniem ten pseudo Dating Sim pasuje jak pięść do nosa w Yakuzie, ale co zrobić. Warto zaznaczyć, że jak ktoś nie lubi Dating Simów to można tą minigrę zupełnie zignorować.
Samuraj z pistoletem w ręku
Walka w Like a Dragon: Ishin! mówiąc w skrócie - to jest to samo co w innych Yakuzach, tylko w innym opakowaniu i z innymi ,,finisherami''. Mamy 4 style walki: Brawler - specjalizujący się w walce wręcz, uniwersalny i bardzo szybki styl walki, jednak zadający stosunkowo niewielkie obrażenia. Tylko w tym stylu możemy używać chwytów, oraz elementów otoczenia np. stołów, krzeseł, kijów itp. Swordman - specjalizujący się w walce kataną i odachi (po odblokowaniu pasywki). Dobry do walki 1vs1, na bossów i tankowatych przeciwników. Zadaje poważne obrażenia, ale dosyć powolny i niezbyt dobrze radzi sobie z przeciwnikami w większej grupie. Gunman - odpowiednik maga i strzelca z RPG. Specjalizuje się w walce na dystans przy pomocy pistoletów i dział (po odblokowaniu pasywki). Swietnie się sprawdza na dystansowych wrogów i grupki ,,słabeuszy''. Idealny styl do farmienia. Można używać specjalnej amunicji do podpalania, zamrażania, czy paraliżowania wrogów. No i ostatni styl, który jest najbardziej overpowered - War Dancer, specjalizujący się w bardzo szybkich, ale i słabszych atakach przy pomocy zarówno katany jak i broni palnej (a po odblokowaniu pasywki, również włócznią). Co prawda ten styl nie pozwala na blokowanie ciosów, ale w zamian za to dostajemy świetne uniki + AoE. Grę przeszedłem właściwie tylko War Dancerem, z rzadka przerzucając się na inne style. Nie wiem, czy akurat trafiłęm na jakiś super broken build, ale po wymaksowaniu szybkości z pasywek i odblokowaniu ciachania ,,z kąta'' mam wrazenie, że gra zrobiła się w pewnym monencie zbyt łatwa (grałem na hardzie). Od połowy gry spamowałem to samo combo: 5x kwadrat (szybki cios) + 1x krzyżyk (unik) + 5x kwadrat (szybki cios) +1x trójkąt (strzał z pistoletu / dobitka z Heat), co chyba dobitnie świadczy o nienajlepszym balansie gry. Nie wiem czemu tego w odświeżeniu tego nie poprawili, bo była ku temu okazja. Niemniej jednak system walki sam w sobie jest bardzo dobry, jak ktoś lubi się ,,pobawić'' w miksowanie stylów, szkoda tylko, że sama gra rzadko kiedy do nas tego zmusza. Nie mogę się przyczepić za to do rozwoju postaci. System levelowania w Like a Dragon: Ishin! jest bardzo prosty i przejrzysty. Im cżęściej używamy danego stylu walki, tym szybciej zdobywamy jego ,,kulki'' z kolorem, natomiast za zdobywanie leveli dostajemy ,,treningowe'', szare kulki. Kulki te rozdzielamy na jedno z czterech drzewek umiejętności. Czerwone kulki wydajemy na ,,tarczę'' Brawlera, niebieskie na Swordmana, żółte na Gunmana, zielone na War Dancera, zaś ,,uniwersalne'' szare na dowolny z czterech styli. Proste jak budowa cepa.
Przed premierą gry miałem mieszane uczucia do jednej z nielicznych nowości w Like a Dragon: Ishin! jakim jest system kart (coś jak ,,summony''z Yakuzy 7) i niestety moje przypuszczenia się okazały prawdziwe. Niektóre karty w Ishin są po prostu zbyt OP, w grach nie o to chodzi żeby dodać pierdyliard mechanik i żadnej z nich nie balansować, tylko o to aby było kilka, ale naprawdę dopracowanych. Podobny problem miałem grając w Personę 5 Royal (gdzie Show Time i nieograniczona amunicja były zbyt OP) i Shin Megami Tensei V (gdzie pewne Magatsuhi Skill były tak OP, że resztę nie opłacało się w ogóle używać) i to samo jest tutaj. Skończyło się tym, że żeby nie psuć sobie gry przestałem tych kart po prostu używać. Kolejnym problemem jest kasa, a właściwie jej nadmiar. O ile nie przesadzi się w wydatkach na drogi crafting broni i pancerzy u kowala, to w późnej fazie gry zwyczajnie nie wiedziałem co z nią robić (odwieczny problem Yakuzy).
Like a Dragon: Ishin! to bardzo dobra gra, ale przeciętny rimejk
Na koniec zostawiłem największy problem tej gry, mianowicie chodzi o jakość odświeżenia. Gra została przeniesiona na Unreal Engine 4. Słowo klucz to jest ..przeniesiona'', a nie zrobiona od podstaw. Co sugeruje, że mamy tu do czynienia nie tyle z rimejkiem, tylko z ,,pseudo rimejkiem'', a właściwie jest to po prostu budżetowy port gry na nowszy silnik, coś w stylu Shin Megami Tensei III Nocturne HD Remaster, który został przeportowany z oryginalnego silnika na Unity Engine. I niestety widać to oprawie gry, w szczególności w twarzach NPC-ów rodem z Gothica, czy Risena, o atakach klonów nie wspominając. O ile tekstury są znacznie lepsze niż w oryginale, tak oświetlenie zostało moim zdaniem spaprane w tym ,,rimejku''. Widać tutaj ewidentnie plastikowość i ,,świecenie się'' postaci, co jest typowe dla gier opartych na Unreal Engine 4. Mam też mieszane uczucia co do skanowanych twarzy postaci z Yakuzy 7. Wiem, że to fanserwis, ale mi to strasznie psuje immersję w Ishin. Zresztą zobaczcie sami porównanie z oryginałem na PS3/PS4:
Do tego dochodzą problemy techniczne, których w oryginale nie było. Grałem w oryginał na Playstation 4 i z tego co pamiętam to w zatłoczonym Rakunai był stabilniejszy framerate. Odpalając Like a Dragon: Ishin! również na Playstation, miałem notoryczne spadki do 15-20 FPS w tej dzielnicy. Patch 1.03 nieco poprawił sytuację, ale nadal nie jest idealnie. Jednak najgorsze jest niewielkie opóżnienie w naciskaniu przycisku w trakcie wyświetlania dialogów. Musiałem przerzucić się na automatyczne przewijanie napisów w filmikach, ale jako, że w Yakuzie i tak trzeba cutscenki na silniku gry przewijać własnoręcznie (typowa przypadłość japońskich devów, żyjących nadal w erze PS2), irytuje to niemiłosiernie. Gruby minus. Mam też pewne zastrzeżenia do pracy kamery rodem z PS3, której nadal nie poprawiono (nie można jej samemu obracać). Przydałoby się zaimplementować w końcu lock-on, bo często zdarzało mi się atakować nie tego przeciwnika, którego akurat chcę. Ten rimejk ma w ogóle zadziwiająco mało zmian QoL ...
Kolejną przywarą są wady wynikające z nieumiejętności korzystania z Unreal Engine. Po wczytaniu sejwa na oczach gracza tekstury się robią ostrzejsze tzn. z płaskiego rozmytego placka nagle robi się chodnik. Często wrogowie zaczęli mi się respawnować na moich oczach. Widok leżącego jak Jezus NPC-a w pozycji T-Pose (i to w powietrzu !!!) też nie należy do rzadkości. Coś im kod gry się sypnął na Unreal Engine. Moim zdaniem lepiej byłoby zrobić ten ,,rimejk'' zupełnie od podstaw, albo po prostu nie ruszać wersji PS4 i tylko ją zlokalizować. A tak to mamy powtórkę z rozgrywki z SMT III Nocturne HD na Nintendo Switch.
No i na koniec rodzynek, grę ocenzurowano względem oryginału !!! Popatrzcie na tą słynną scenę w saunie:
Nie wiem, czy to jest tylko na konsolach Sony, czy na wszystkich platformach, ale to jest żenada.
Podsumowanie:
Ocena gry: 9/10
Ocena odświeżenia: 6/10
Ocena ogólna: 7,5/10
Grę testowałem na: Playstation 4