Berserk and the Band of the Hawk (PC/PS3*/PS4/PSV) - Griffith!!!!!
WAŻNE! Wpis pochodzi z mojego bloga na platformie blogspot: jeżeli natrafilibyście na niego jakimś cudem i będę tam podpisany imieniem i nazwiskiem: to ja. Nie wystawiam też ocen liczbowych stąd "0" w metryczce KONIEC WAŻNEGO!
Sam nie jestem z Berserkiem jakoś przesadnie dobrze zaznajomiony, a to co wiem ogranicza się do kilku tomów (na szczęście wydawanej w Polsce przez JPF) mangi i słynnego arcu Golden Age i kilku wydarzeń go poprzedzających. Kiedy jednak mimochodem przeglądając sobie Steam czy tam jakieś strony z newsami (wybaczcie, ale już nie pamiętam) natknąłem się na Berserk and the Band of the Hawk pomyślałem, że wygląda to całkiem nieźle. Później zobaczyłem kto stoi za tą produkcją i uznałem, że już tak "nieźle" nie jest. Minęło jednak trochę czasu, a ja przez ten czas zdążyłem polubić się z produkcjami studia Omega Force i gatunkiem musou jako takim, a manka Pana Miury zaczęła kiełkować w mojej głowie jako coś co nadaje się na grę w takim stylu jak mało co. Dalej jednak odstraszała mnie cena (Koei Tecmo słono sobie liczy za swoje gry) tak samo jak i dosyć mieszane opinie. I na Berserka przyszła w końcu jednak pora, a porą tą wyprzedaż na Steam. Kupiłem i cóż mogę powiedzieć: ostatnie dni nic tylko ciachałem, siekałem i rąbałem.
When you meet your God tell him to leave me alone**
Drużyna Sokoła nie jest jednak pierwszą grą bazowaną na popularnej mandze. Wcześniej fani mieli okazję bowiem zapoznać się z aż dwiema produkcjami. Sword of the Berserk: Gut's Rage wydanym na Sega Dreamcast oraz Berserk: Millennium Falcon Hen Seima Senki no Shō na PlayStation 2. Obie spotkały się z dosyć ciepłym przyjęciem, ta druga jednak (oficjalnie) nigdy nie opuściła granic Japonii. Każda z nich adaptowała jednak tylko urywek całości (i to dosyć losowy) lub była zwyczajnym "fillerem". Sprezentowana nam przez Koei Tecmo najnowsza gradaptacja idzie jednak o wiele dalej pokrywając wydarzenia od początku aż po Hawk of the Millennium Empire Arc, czyli pierwsze 34 tomy mangi. Jak sobie jednak radzi z ich przedstawianiem i czy dla osoby nieznającej oryginału będzie to dobry sposób na poznanie tej opowieści?
Źródło: https://cutt.ly/2ovCdew |
Powiedziałbym, że tak...średnio. Sam będąc (jak napisałem we wstępie) zaznajomionym zaledwie z początkiem opowieści momentami czułem się mocno zagubiony. Postacie były wprowadzane bardzo szybko i nagle, a fabuła skakała od wydarzenia do wydarzenia i wszystko to wydawało się bardzo nagłe, a dodatkowo zauważalnie pocięte. Znając ogólny zarys historii i podstawy rozumiałem co kieruje Gutsem i dlaczego wydarzenia do jakich dochodzi mniej więcej w połowie gry (osobą znającym oryginał zapewne słowo "Zaćmienie" wiele tutaj powie) odcisnęły na nim aż tak ogromne piętno, ale nie mając chociażby zalążka tej wiedzy już na tym etapie wszystko powoli zaczynałoby mi się plątać, a dalej byłoby już tylko gorzej.
Początkowe etapy mają to szczęście, że wszelakie adaptacje (te uważane za dobre, bo na to co nam sprezentowano w 2016 lepiej spuścić zasłonę milczenia i po prostu uznać, że nie istnieje) pokrywają wydarzenia właśnie z arcu Złoty Wiek. Dzięki temu przez mniej więcej jakieś 6-7 pierwszych godzin dostajemy naprawdę fajnie zrealizowane scenki przerywnikowe będące ni mniej ni więcej, a fragmentami filmowej trylogii (2012-2013). Dalej jednak materiał się twórcom gry skończył (a uwierzcie mi, nie chcielibyście oglądać jako filmików użytych fragmentów z nowszych adaptacji) i tam już dostajemy więcej sztywnych dialogów czy pre-renderowanych scenek. Były to też fragmenty jakich sam już nie znałem (poza arciem zwanym Czarny Szermierz, bo chronologicznie rozgrywa się on co prawda po Złotym Wieku, ale w mandze kolejność była nieco zmieniona: w grze wszystko mamy chronologicznie). W tym momencie wybitnie odczułem to, że wszystko nie dość, że drastycznie przyspieszyło to na dodatek powoli zacząłem przez brak wystarczającej znajomości materiału źródłowego coraz bardziej zagubiony. Postacie były wprowadzane nagle, a sensu niektórych wydarzeń po prostu nie byłem w stanie zrozumieć: zakładam, że manga zarysowuje je po prostu lepiej.
Czy więc warto traktować Drużynę Jastrzębia jako dobre wprowadzenie do historii opowiedzianej przez Miurę? Absolutnie nie. Jeżeli jest to dla was coś całkowicie nowego szybko się tutaj pogubicie, a nawet jeżeli nie to i tak wiele wydarzeń będzie dla was zwyczajnie bez sensu. Można to wszystko zapewne śledzić z przyjemnością kiedy coś tam się wie (tak jak to było w moim przypadku, nawet jeżeli nieznacznie), ale nie jestem sobie w stanie wyobrazić osoby dla, której miałaby być to pierwsza styczność z Berserkiem w jakiejkolwiek formie. Dostępne z menu encyklopedia czy wydarzenia oraz krótkie rozmowy jakie możemy odpalić z poziomu obozu także nie pomagają zbyt wiele.
Źródło: https://cutt.ly/moQmjP3 |
W gry musou nie gra się jednak dla fabuły, a to co w nich najważniejsze to czysta frajda z rozgrywki, a na tym polu Berserk radzi sobie naprawdę bardzo dobrze, próżno tu jednak szukać jakiejkolwiek rewolucji. Drużyna Jastrzębia jest bowiem modelowym przykładem skórki nałożonej na klasyczne Dynasty Warriors i dokładnie tak się w to gra. Nie ma tutaj niesamowicie przyjemnego systemu poruszania się rodem z Attack on Titan (chyba najlepszego musou z jakim osobiście miałem styczność) czy mechanik z taktycznych odsłon Fire Emblem (na co akurat nie narzekam, bo tam pasowały jak pięść do nosa). Ot wybieramy (nie zawsze, ale do tego przejdę później) postać jaką chcemy grać, jakiś podstawowy ekwipunek i wskakujemy na mapę aby siekać, rąbać i dziurawić setki wrogów na naszej drodze. Zazwyczaj naszym celem na mapie będzie pokonanie określonej liczby wrogów, czasami jakiegoś bossa, okazyjnie też będziemy musieli kogoś osłaniać czy eskortować. Na niektórych planszach dostaniemy także dodatkowe cele w stylu wykonania jakiegoś zadania w określonym czasie lub niedopuszczenie do określonej sytuacji za co zostaniemy nagrodzeni fragmentami planszy, która po zebraniu wszystkiego ukaże nam jakiś art z gry czy anime (szkoda, że nie pokuszono się tutaj o coś z mangi, bo rysunki Miury to istny geniusz).
Teoretycznie więc przez jakieś mniej więcej 15 godzin kampanii fabularnej będziemy robić w kółko to samo, ale dzięki temu, że większość misji nie zajmie nam więcej niż jakieś 10 minut (z kilkoma wyjątkami) nie damy rady się znudzić. Ja wciągnąłem się w to wszystko ostro i potrafiłem grać nawet i po kilka godzin z rzędu, ale nic nie stoi na przeszkodzie temu aby odpalić produkcję na dosłownie kilka chwil, wykonać misję czy dwie i odłożyć pada: gry z tego gatunku są do tego wręcz stworzone.
Źródło: https://cutt.ly/PoQURUC |
Pomimo całkiem długiej kampanii jednak odnosiłem momentami wrażenie, że jest to wszystko dosyć sztucznie rozepchane i sporo misji wyglądało mi bardziej na coś pobocznego wciśniętego na siłę jako misja główna aby można się było pochwalić długością. Było to wszystko tym bardziej dla mnie wyraźne, że typowych "poboczniaków" tutaj brak, a jedyne co poza fabułą mamy do zrobienia to Free Mode (gdzie możemy rozgrywać poszczególne misje jako dowolna postać) oraz Endless Eclipse czyli tryb nieco przypominający klasyczną hordę czy Bloody Palace z serii Devil May Cry gdzie schodzimy coraz to niżej i niżej interwałami po pięć pięter gdzie klasycznie im dalej tym trudniej, a po każdej porażce klasycznie zaczynamy od nowa.
Tylko w tych dwóch ostatnich trybach możemy też poszaleć i pograć nieco dłużej kimś innym niż Guts. W zaledwie kilku z 45 misji kampanii możemy bowiem wygrać kim w danym momencie chcemy zagrać i w dalszym ciągu jesteśmy ograniczeni fabułą. Z całej gromady postaci Gutsem grało mi się chyba najlepiej, nie zmienia to jednak faktu, że momentami przydałaby się jakaś odmiana, a tego tutaj wyraźnie brakuje. Na plus mogę za to policzyć tutaj poziom trudności. Nie zrozummy się jednak źle: to nie jest wymagająca czy nawet trudna gra. Po zawodzie jakim było Fire Emblem Warriors tutaj jednak zdarzyły się chociaż pojedyncze momenty gdzie musiałem wysilić się minimalnie ponad wciskanie jednego przycisku. Szukającym wyzwania polecam od razu odpalić jeden z wyższych poziomów trudności.
Źródło: https://cutt.ly/RoQ6BDe |
Samych postaci także nie ma jakoś przesadnie wiele, bo zaledwie 8 z czego w kampanii możliwych do wybrania jest zaledwie 7 z nich (Zoddem możemy grać tylko w trybie Endless Eclipse oraz Free Mode). Wszystkie one całkiem znacznie się od siebie różnią (mamy nawet maga!), ale dalej ich ich liczba niemiło zaskakuje tym bardziej, że potencjał na nieco więcej był, a dostaliśmy zaledwie bonusowe skórki dla postaci. Czy zostały dodane w ramach DLC nawet nie sprawdzałem, bo praktyką wydawniczą Koei Tecmo gardzę i nawet nie zerkałem na to co w ich ramach się zawiera. W podstawce dostałem to co dostałem i nie będę oceniał tutaj nic więcej.
Źródło: https://cutt.ly/joWeVfz |
Pod względem czysto technicznym jest mocno nierówno. Gra działa płynnie (drobne spadki płynności co prawda się zdarzały, ale mój PC nie należy do najnowszych), a sterowanie przyjemne (chyba, że nie macie pada to wtedy nawet nie próbujcie w to grać), otoczenie jednak straszy powtarzalnością i niskiej jakości teksturami, a animacje twarzy poza pre-renderowanymi cut-scenkami praktycznie nie istnieję i postacie zazwyczaj przeskakują pomiędzy dwoma czy trzeba wyrazami twarzy, które wyglądają jakby własnie dostali wylewu. Zachowana została za to charakterystyczna brutalność uniwersum i krew leje się strumieniami, a animacje ataków naprawdę dają radę i czuć w tym wszystkim "moc" także pod względem wizualnym. Mogłoby być lepiej i widać stosunkowo niewielki budżet, ale nie ma aż tak bardzo na co narzekać: wszystko jest na swoim miejscu.
In the end the winner is still the last man standing
Po zawodzie jakim dla mnie było Fire Emblem Warriors dobrze było odpalić takiego Berserka. Nie wprowadza do gatunku musou nic nowego, ale dzięki ciekawemu uniwersum i przyjemnej, sprawdzonej formule gra się w niego zwyczajnie dobrze. Czy jest to najlepsza growa adaptacja Berserka? Zapewne tak. Czy jednocześnie jest najlepszą grą bazowaną w jakiś sposób na tym uniwersum? Nie, bo mamy przecież Dark Souls ;)
*Wersja na PS3 wyszła tylko w Japonii
**Oba śródtytuły to cytaty z oryginalnego Berserka