Diablo II Resurrected - pierwsze wrażenia (PS4)
Po trzytygodniowym ogrywaniu odświeżenia jednej z najważniejszych gier w moim życiu, postanowiłem podzielić się z Wami pierwszymi wrażeniami i przemyśleniami. Ogrywana wersja - PS4.
Diablo II Resurrected to spełnienie marzeń dla każdego 30-latka, który spędził spory kawał dzieciństwa przy klasyku z 2000 roku. Jeżeli podobnie jak ja, spędzałeś za młodu setki wieczorów na cowrunach, mefrunach, baalrunach, miałeś kolegów w szkole którzy też grali, przesiadywaliście godziny na rozmowach w osobnym pokoju na kanale close battenet - tak, ta gra jest zdecydowanie dla Ciebie. Z ciekawości pokusiłem się o ogranie wersji konsolowej. Byłem ciekaw jak twórcy poradzili sobie z pewnymi mechanikami i jakie wrażenia towarzyszą przy obcowaniu z nimi przy użyciu pada. Po trzech tygodniach gry udało mi się ukończyć ostatni poziom trudności (Piekło) moją pierwszą postacią, więc myślę że to dobry moment na podsumowanie pierwszych wrażeń.
Dzień premiery - 24.09.2021. Od razu po przyjściu z pracy odpaliłem instalację na swoim PS4 i już w okolicach 17:00 zaliczyłem pierwsze minuty w świecie Sanktuarium. Wybór postaci nie był prosty, jako że mam kilka swoich ulubionych archetypów i buildów. No ale ok, kogoś trzeba było wybrać - paladyn. Oczywiście zealot/smiter z fanatyzmem, a nie jakieś tam kręcące się młotki (miałem w życiu jednego wysokopoziomowego hammerdina i wystarczy - granie nim mnie męczyło okrutnie...). Grałem w trybie offline. Pierwsze godziny to wspaniałe nostalgiczne przeżycie, w trakcie którego nieraz się zatrzymywałem, aby porozglądać się jak ten świat pięknie wygląda w nowej oprawie. Pierwszy wieczór zakończył się na zabiciu Duriela po 2 w nocy. Oj przecierpiałem potem tą lekkoduszność. W sobotę pobudka razem z dzieckiem o 6, nie ma że boli...
Online Mode - The Ghost Town ?
Kolejnego dnia przetestowałem tryb online. I tu pierwszy zgrzyt - całkowity brak lobby i chatu. Dołączanie do gier na konsolach polega na zaznaczeniu jakim questem jesteśmy zainteresowani, na jakim poziomie trudności i tyle. Gdzieś tam nas wrzuca. Przez cały dzień, tylko dwa razy dołączyłem do gry gdzie był ktoś jeszcze (w sensie inny gracz). I tu kolejny zgrzyt - prawie zerowa możliwości komunikacji. Gra nie daje nam opcji napisania czegokolwiek na czacie. Mamy do dyspozycji jedynie kółko z komendami, gdzie możemy komuś zakomunikować "GG" albo "Follow me". To wszystko!
Niestety - konsolowe wersje Diablo II zostały obdarte z najważniejszych opcji, przez które ludzie kochali tą grę 20 lat temu - funkcje społecznościowe. Przecież w dniu premiery ja ciągle powinienem być w grach z 7-8 ludźmi. Pierwsze wspólne Tristruny, Tombruny. Jak na starym battlenecie po każdorazowym resecie laddera. A tutaj co? Nic. Gracie na konsoli? Zapomnijcie o jakichkolwiek "runach". Podobnie jest z handlem. Nie dość, że nie ma nawet gdzie zakomunikować co się ma do zaoferowania (brak kanału głównego z chatem), to nawet nie możemy stworzyć gry o stosownej nazwie, przykładowo "O Jah N Lo" (sorki za ten bełkot - weterani D2 zrozumieją). Totalna porażka. Najważniejszy element Diablo II został zarżnięty już na samym początku. Dziwi tym bardziej fakt, że za odświeżeniem stoi Vicarious Visions, którzy znani są z tego, że mega czują klimat oryginału i starają się oddać w pełni jego ducha w nowej odsłonie. Skąd więc takie a nie inne decyzje? Czy to Blizzard się uparł i wpłynął na brak znanych rozwiązań? Nie wiadomo, ale jedno jest pewne - efekt końcowy jest tragiczny. Po trzech tygodniach wystarczy poczytać sekcję Console Discussion na forum na stronie Blizzarda.
Lektura powyższego forum może skutkować przeświadczeniem, że oto mamy do czynienia z grą 5/10, lub po prostu zabugowaną i fatalnie przygotowaną wersją konsolową świetnej gry (wzorem rodzimego Cyberpunka). Nagminne są sytuacje cofania progresu o kilka godzin. Ktoś wieczorem kończy zabawę na 17 lvl pod koniec aktu drugiego, tylko po to by na drugi dzień rano zobaczyć, że jego postać jest na etapie pierwszego questa z 2 lvl. Szczerze? Ja po takim zonku bym już więcej nie grał. Odinstalowałbym i dał sobie spokój.
Granie offline - samotna przygoda z najemnikiem u boku
Przykro mi to pisać, ale niestety - wg mnie granie w trybie offline to jedyne co zostało graczom na konsolach. No chyba że macie grupkę znajomych, z którymi jesteście w stanie dogadywać się na wspólne granie, używając przy tym komunikacji głosowej którą oferuje PS4/PS5. Pamiętajcie tylko, że i tak narażacie się na problemy z serwerami, cofanie progresu, znikające przedmioty ze skrytek itd. Zdecydowanie bezpieczniejszą opcją jest granie offline. Wówczas nasze postępy są zapisane w odpowiednim pliku zapisu na naszej konsoli i możemy grać o każdej porze dnia, niezależnie od kondycji serwerów. I tu stawiam kropkę w tym temacie. Wystarczy tego narzekania.
Co mnie urzekło, ogrywając przez te 3 tygodnie tryb offline? Niemal wszystko! Sterowanie na padzie wyszło rewelacyjnie. Postacią kierujemy lewym analogiem, a wszystkie pozostałe przyciski pada służą za szybki dostęp do umiejętności i potek w naszym pasie. Skille możemy dowolnie przypisać, zarówno do głównych przycisków, jak i triggerów. Dodatkowo przytrzymując L2, mamy do dyspozycji drugi zestaw przycisków do dowolnego przypisania. Bardzo przydatne, gdy używamy kilku różnych buffów, czy to okrzyków, świętej tarczy, lodowej zbroi, uroku czy innych ulepszaczy. Po powrocie do miasta z automatu naciskam L2 + trójkąt co przełącza mi aurę z fanatyzmu na wigor (szybsze bieganie). Polecam poświęcić te kilka minut na zabawę z bindowaniem, gra jest zdecydowanie płynniejsza i szybsza.
Teleport, zamieć i inne czary którymi precyzyjnie przez lata celowaliśmy myszką - jak się ich używa na konsoli? Zadziwiająco dobrze! Widać że twórcy pracowali nad tym elementem gry i efekt jest bardzo dobry. Wszystko definiuje kierunek w którym nasza postać jest skierowana. Teleport przenosi nas za ekran w kierunku w którym bohater patrzy. Zamieć aktywuje się na obszarze, gdzie w linii prostej od twarzy naszej postaci po raz pierwszy pojawi się wróg. Jeżeli potwór jest bezpośrednio przed nami - zamieć aktywuje się przy nas, jeżeli jest na skraju widoczności ekranu - właśnie w tamtym miejscu. Wystarczy że nasza postać patrzy w odpowiednim kierunku, co jest szalenie łatwe do opanowania analogiem. Na podobnej zasadzie działają pole statyczne, telekineza, wszelkie klątwy nekromanty czy też czary elementarne druida. Są umiejętności których jeszcze nie testowałem i do których mam podejrzenia że będą działały gorzej. Najlepszym przykładem niech będą Przynęta i Walkiria amazonki i Wojownik Cienia zabójczyni. W oryginale często i gęsto przyzywało się ich w konkretnym miejscu (zazwyczaj w tłumie wrogów), aby odciągnąć uwagę od naszej bohaterki. Jak wersja konsolowa sobie z tym radzi - jeszcze nie wiem. Jeżeli któryś z czytelników testował - podzielcie się w komentarzach!
Nowe mechaniki - miód na serce fana Diablo II
Wszelkie nowości względem oryginału wypadają świetnie. Automatyczne zbieranie złota jest rewelacyjne i w życiu bym już nie wrócił do ręcznego podnoszenia każdego stosika. Możliwość odświeżania okna hazardu u kupców znacznie ułatwia znalezienie tego jednego, poszukiwanego przez nas przedmiotu. Rozszerzona skrzynia na skarby pozwala na łatwą migrację przedmiotów pomiędzy postaciami, jako że 3 z 4 kart w skrzyni są wspólne dla wszystkich naszych postaci i zapisywane jako osobny save file (oczywiście postaci SC mają osobne karty, a HC osobne). W oryginalnym Diablo II, bez modów w ogóle nie mieliśmy takiej możliwości w trybie single player.
Krowi Król wreszcie może być zabity dowolną ilość razy, bez obawy o zablokowanie krowiego poziomu na zawsze dla danej postaci. Świetna zmiana! W oknie statystyk postaci mamy możliwość otwarcia karty z dodatkowymi statystykami. Dzięki temu od razu możemy przeczytać ile mamy MF, ile % szans na otwarcie ran, krytyczne uderzenie czy crushing blow - nie musimy "ręcznie" dodawać wartości z całego naszego wyposażenia. Z kolei w oknie ekwipunku mamy możliwość porównywania statystyk znalezionych gratów, z tym co mamy założone (otwierają się dwa okienka ze statami obok siebie) - kolejna super pomocna nowość.
Cała zawartość dostępna do tej pory tylko na battlenetowym ladderze, jest teraz dostępna w grze single! Dzięki temu mamy możliwość solowego zmierzenia się z Uber Diablo (wymaga sprzedania u handarza "tylko" jednego Kamienia Jordana, którego oczywiście trzeba najpierw znaleźć...) oraz wejścia do Uber Tristram w ramach Pandemonium Event. Dodatkowo wszystkie słowa runiczne, które do tej pory były dostępne tylko na ladderze - są teraz do ułożenia dla postaci offlinowych. Wśród nich absolutnie fantastyczne i potężne słowa jak Fortitude do zbroi, Grief oraz Death do broni, czy Pride dla najemnika. Powodzenia w szukaniu run (chyba że je sobie zduplikujecie, o czym później).
Wszystkie powyższe nowości oceniam pozytywnie, choć mam kilka własnych propozycji, które chętnie widziałbym w grze, być może w kolejnych patchach.
Czego brakuje? Czy coś wyszło gorzej jak w oryginale?
Przechodząc przez wszystkie poziomy trudności na singlu, mój paladyn dobił w międzyczasie do poziomu 80. Z kolejnymi poziomami zaczynają się niestety schody, a powyżej 90 to już w ogóle zaczyna się masakryczny grind. Ilości potrzebnych punktów XP do awansu na kolejne poziomy zaczynają sięgać chorych wartości. I tutaj kłania się jedyna rzecz, której twórcy nie zaimplementowali - komendy "/players 8". Świetny materiał o tym wrzucił Arasz w serwisie YT, polecam dla zainteresowanych - ">tutaj. Wersja PC ma tą komendę dostępną od premiery, tak jak to było w oryginalnym D2. Jedynie gracze konsolowi są w tej sytuacji poszkodowani. Na reddicie pojawiła się już informacja, że twórcy myślą nad jej wprowadzeniem, co może mieć miejsce w kolejnych patchach. Bardzo na to liczę, gdyż w trybie singlowym, grając na ustawieniach "/players 1", dobicie do maksymalnego poziomu 99 będzie wymagało nie tylko nieskończonej cierpliwości, ale i ogromnego poświęcenia i samozaparcia. W przeciwnym wypadku platyna w Diablo II Resurrected pozostanie na zawsze jedynie w sferze marzeń. A skoro już o tym mowa...
Trofea - garść przemyśleń
Jeżeli nie interesują Was trofea, możecie spokojnie pominąć ten akapit. Myślę jednak że znajdzie się sporo ludzi nimi zainteresowanymi. Otóż Diablo II Resurrected posiada jedną z najtrudniejszych platyn jakie w życiu widziałem! A widziałem wiele, bo uważam siebie za okazjonalnego trophy huntera. I przede wszystkim wiem z czym się to je w świecie D2. Wymagania są kosmiczne i jeżeli gracie tak jak ja, w trybie offline, to spokojnie możecie w tej grze spędzić 1000-2000h, a i tak tej platyny nie zdobędziecie. Spróbujmy uzmysłowić sobie, jak ciężkie jest to zadanie:
1) Przejście gry na poziomie Piekło wszystkimi 7 klasami - niesłychanie hardocorowa sprawa. Ukończenie Aktu 5 na Piekle moim paladynem (grając solo) zajęło mi równo 3 tygodnie, przy czym przejście to było możliwe tylko dlatego, że wykorzystałem oszustwo z duplikacją przedmiotów (o tym w kolejnym akapicie). Bez tego uderzyłbym w ścianę gdzieś w drugiej połowie poziomu Koszmar. Tak, przejście hella grając postacią legalnie "ubieraną" i w dodatku walczącą melee jest zadaniem po stokroć trudniejszym od wszystkich gier FromSoftware. No chyba że w międzyczasie spędzimy dziesiątki godzin na szukaniu dobrych unikatów np z Mefista, ale to znacząco wydłuży czas pierwszego przejścia. Nie wierzycie - spróbujcie.
2) Wbicie poziomu 99 - jeżeli twórcy nie zaimplementują w grze komendy /players 8, to będzie to masochistyczne wyzwanie, wymagające okrutnego wręcz poświęcenia. Sprawa może być łatwiejsza w trybie online, o ile mamy grupkę znajomych, bo szukanie gier typu "Ballrun" z randomami na konsolach jest póki co jakimś żartem. O ile mając np poziom 97, nie usunie Wam postaci z serwerów - wiecie, to w końcu Blizzard...
3) Wbicie poziomu 99 postacią HC (hardcore) - myśleliście że punkt 2 był trudny? Buahahaha! Teraz wyobraźcie sobie to samo tylko postacią, która ma tylko jedno życie! Tak! Postacie HC gdy giną, to na dobre i na zawsze. I tutaj tym bardziej kłania się granie offline, gdzie mamy możliwość robienia backupu naszych savów. Sprawdziłem - działa! Robiąc codziennie na starcie zabawy backup postaci do chmury, spokojnie możemy ją przywrócić gdy w toku zabawy nam zginie. Tylko ten grind do 99 poziomu...
4) Ukończenie Pandemonium Event - najtrudniejsze wyzwanie jakie jest w grze. Zwykli bossowie - Mefisto, Diablo i Baal na poziomie Piekło, to pikuś przy tym. Wchodząc do Uber Tristram trafiamy na wszystkich tych bossów o niebo potężniejszych i walczymy z trzema naraz! Jest oczywiście możliwość odciągnięcia ich pojedynczo od reszty i walki 1 na 1, ale wyzwanie jest i tak chore. W zasadzie jedyny znany od 20 lat build, który potrafi poradzić sobie z tym w miarę dobrze solo, to paladyn "smiter". Akurat takiego tworzę, więc podzielę się z Wami jak już mi się uda ukończyć wyzwanie ;)
5) Znalezienie Stone of Jordan - niezwykle rzadki, unikatowy pierścień. I tu już jest totalnie pies pogrzebany. Możemy mieć niesamowitego skilla i poświęcić miesiące albo i lata zdobywając 99 poziom, ale jeśli nie dopisze nam RNG - możemy tego pierścienia nigdy nie znaleźć. Czarodziejka na MF i 2000 Andariel-runów na Koszmarze - może jakiś dropnie... Sprawa jest znacznie łatwiejsza online, bo wystarczy że ktoś nam choćby na chwile pożyczy ten pierścień i bum - trofeum nasze! Jeżeli jednak gracie offline - niech RNG-Bóg będzie z Wami...
Prawda że robi wrażenie? Sądzę że po latach tytuł ten będzie miał z łatwością status super rzadkiej platyny, osiąganej grubo poniżej 1% graczy. Czy ja jestem zainteresowany wbiciem platyny w D2R? Oczywiście że tak, to w końcu moja ukochana gra z dzieciństwa. Czy wystarczy mi chęci i samozaparcia? Nie wiem. Jestem sceptyczny głównie przez pryzmat tego, że od roku dwutysięcznego już i tak z Diablo II spędziłem tysiące godzin, więc do poświęcenia tej grze kolejnych setek nie jestem do końca przekonany...
W dniu pisania tego bloga, na PSN Profiles został opublikowany poradnik do trofeów, gdzie trudność platyny została oceniona na 10/10, w wymagany czas na ponad 999h. Potwierdza to wszystko o czym pisałem wyżej. Krzyżyk na drogę.
Oszustem być, czyli jak dorobiłem się runy Zod
Granie w trybie offline ma tą zaletę, że możecie robić backup waszych postępów. Myk polega na tym, że wspólna skrytka jest zapisana w osobnym pliku, a nasza postać i jej osobista skrytka w osobnym. Widzicie już możliwość oszustwa? Znaleźliście np runę Pul - super. Robicie backup postaci do chmury. Odpalacie grę - przerzucacie runę do wspólnej skrytki. Wasza postać jej teraz nie ma, ale zgrywacie zapis z chmury na konsolę, gdzie ona znowu jest. Teraz już macie łącznie 2 runy Pul i łączycie ją sobie w runę Um. Robicie backup postaci itd itd aż do runy Jah, Cham, Zod...
Tak - jest to oszustwo i absolutnie nikogo nie namawiam do tego aby tak grać. ALE, jeżeli jesteście nowymi graczami, to musicie być świadomi faktu, że wysokie runy mają obrzydliwie niski droprate. Prawdopodobieństwo wypadnięcia najrzadszych run można spokojnie porównać do trafienia szóstki w totolotka. I w dodatku na droprate run nie działa ulepszanie statystyki MF (Magic Find). Dość powiedzieć, że przez 20 lat wracając co jakiś czas do D2, jedyne co mi wypadło w tym czasie to jedna runa Vex i bodaj jedna runa Sur. To wszystko. Nigdy nie złożyłem Enigmy ani innych najlepszych w grze przedmiotów, bo zwyczajnie nie miałem ani tyle szczęścia, ani tyle woli by grać wystarczająco długo, by dorobić się czegoś na handel za runy. Dlatego jako 20-letni weteran gry, czuję się w 100% usprawiedliwiony i nie uważam że zepsułem sobie doświadczenie, które przecież i tak znam na pamięć.
Nowym graczom polecam najpierw spróbować samemu przejść Piekło i przekonać się jak trudne jest to zadanie. Następnie spróbujcie mimo wszystko namówić znajomych (lub znaleźć nowych) i świetnie się bawić w trybie online. To właśnie do tego trybu oryginalne Diablo II zostało stworzone i to z niego płynie największa radość. A gdy już będziecie zgorzkniałymi weteranami, to duplikowanie run zostawcie sobie na sam koniec ;)
Końcowe pierwsze wrażenia?
Wrażenia z ogrywania Diablo II Resurrected mogą być skrajnie różne, w zależności o tego czego oczekujecie od tej produkcji. Wersja konsolowa niestety jest wybrakowana z tego, za co gracze kochali oryginał 20 lat temu i jest obecnie absolutnie singlowym doświadczeniem. Czy twórcy postanowią to zmienić i zaimplementować lobby, wyszukiwarkę gier, kanały do dyskusji i chat wewnątrz gry? Osobiście wątpię, ale czas pokaże.
Jeżeli oceniać tryb online, to D2R w wersji na PS4 jest wybrakowanym bublem z masą premierowych problemów i należałoby mu dać 4/10. Jeżeli jednak skupicie się tylko na trybie single (jak ja), to gra może Wam się bardzo spodobać, a dla weteranów będzie fantastycznym odświeżeniem klasyka. Dla mnie to obecnie słabe 8/10 i codziennie wyczekuję odpowiedzi twórców na krytykę i zaprezentowania, jaki mają plan naprawy i rozbudowy produkcji.
Na koniec planowałem zaprosić wszystkich chętnych do wspólnej zabawy na PS4, ale po najgorszym od dnia premiery weekendzie, gdzie serwery były przez 90% czasu nieczynne, stwierdzam że to bez sensu. Szkoda nerwów. Poczekajmy aż sytuacja z serwerami się poprawi, wtedy chętnie zebrałbym grupkę chętnych i rozpoczął nową, wspólną zabawę w trybie online. Tymczasem pozostaje mi stworzyć drugą singlową postać, w celu zdobycia kolejnego patriarchalnego tytułu. Do usłyszenia!