Wszystko nie tak z The Last Of Us 2
Jestem tutaj nowy, więc z góry przepraszam za błędy które z pewnością popełnię - postaram się je potem edytować. Ostrzegam również o wszystkich możliwych spoilerach, więc jeśli masz grę w planach to lepiej nie czytaj. Przejdźmy do rzeczy...
Oczekiwania a rzeczywistość...
Pierwsza część The Last Of Us zrobiła na mnie ogromne wrażenie, gra nie była może odkrywcza gameplayowo ale poruszała fabularnie przez co z niecierpliwością czekałem na dalsze losy historii Ellie i Joela - No i niestety się doczekałem...
7 lat czekania na kontynuację jednej z ulubionych gier to szmat czasu, przy takim czasie produkcji ma się do gry spore oczekiwania które bardzo rzadko zostają spełnione.
Naughty Dog przyzwyczaiło mnie jednak do pewnego standardu z którego ich produkcje nie schodziły...
Byłem pewien, że mogę spodziewać się dużej i dopracowanej pozycji która spełni moje oczekiwania i wpisze się jako jedna z najlepszych gier tej generacji i do teraz do mnie nie dociera to jak bardzo się myliłem...
Po ukończeniu gry jestem wręcz zszokowany jak bardzo jest ona zepsuta i zmarnowana.
Jest to chyba pierwsza gra na której dosłownie połamałem z złości pada i miałem ochotę wyrzucić konsolę za okno.
Tytuł który tak silnie stawia na fabułę i relacje z postaciami a w którym postacie i fabuła są, aż tak źle napisane nie trafił mi się chyba jeszcze nigdy w mojej wieloletniej karierze gracza, ale żeby nie być gołosłownym podam teraz kilka największych głupotek fabularnych tytułu i postaram się je sensownie uargumentować.
1. Przedstawienie nowej postaci, Abby.
Abby jest nową postacią którą przyjdzie nam sterować.
Gry przyzwyczaiły nas do tego, że głównego bohatera mamy przede wszystkim lubić lub w jakikolwiek sposób go zrozumieć, czy czuć do niego chociaż trochę sympatii.
Myślicie, że tu jest tak samo? O nie, nie, nie - psiaki wymyśliły coś zupełnie innego :)
Abby jest postacią nieciekawą która pojawia się w sumie bez powodu i znikąd, nie daje nam ani jednego powodu by w jakikolwiek sposób ją lubić, ba - zabija ona ulubionego bohatera poprzedniej części po tym jak ten uratował jej życie. Kiedy przyszło mi sterować tą nową "bohaterką" to zwyczajnie odechciewało mi się grać...
Jej relacje z postaciami są płaskie, jej zemsta słabo wytłumaczona i bezsensowna, a jej projekt przemilczę bo powiedzieć, że została zaprojektowana tak, że wygląda jak Arnold Schwarzenegger w wieku 20 lat to mało.
2. Śmierć Joela, czyli jak NIE ZABIJAĆ postaci.
Śmierć ulubionego bohatera zawsze nas zaboli, jest jednak różnica między dobrze napisaną, sensowną śmiercią która upamiętni i uszanuje naszego protagonistę a taką która zwyczajnie nas zdenerwuje i sprawi, że wypowiemy klasyczne "CO JEST KUR**??!". Do dziś pamiętam śmierć Sheparda z Mass Effect'a, śmierć Arthura z RDR2 czy śmierć Taliona z niedawnego Shadow Of War. Każda z tych postaci umarła PO COŚ, Z JAKIEGOŚ POWODU, lub W JAKIMŚ CELU..
Każda z tych śmierci zostawiła coś po sobie i była zrozumiała fabularnie i niestety nie tyczy się to Joela, który umarł niczym poboczna postać w jakiejś indyczej grze RPG...
Joel, czyli postać która w pierwszej części gry nie ufała nikomu, nawet małej samotnej dziewczynce nagle postanawia zaufać obcej grupie ludzi i zamknąć się z nimi w małym pokoju bez żadnej obrony, WTF?
Dodajmy do tego fakt, że zabija go nowa postać o której nie wiemy nic, a zabija go dlatego, że Joel ratując życie Ellie zabił jej ojca w poprzedniej części. (Który w pierwszej części sam rzuca się z nożem na Joela jako pierwszy, który okazuje się nie być przykładnym człowiekiem i który chciał zabić małą dziewczynkę dla własnego ego, eee?)
Joel ginie jak zwykły śmieć, jego śmierć przeczy wszystkiemu co zbudowała poprzednia część gry, a trzeba dodać też fakt, że to akurat córka pobocznego naukowca postanowiła się zemścić gdzie jako Joel zabijaliśmy więcej znacznie ciekawszych postaci...
3. Poprawność Polityczna...
Nie mam nic do mniejszości
Nie mam nic do kobiecych postaci
Nie mam nic do homoseksualizmu
Ale...
Ale kiedy jest to dobrze wplecione w fabułę i historię danej postaci a nie wrzucone z dupy i na siłę.
Ellie jako osoba homoseksualna mimo wszystko pasuje do tego świata ale to, że w świecie w którym ludzkość walczy o przetrwanie, pierwsze skrzypce grają sceny homoseksualne, miłość homoseksualna i ogólnie festiwal tęczy i kolorów to jest to ciężka przesada i psuje to moim zdaniem skutecznie odbiór całej produkcji.
Grając miałem wrażenie, że gram w jakiś propagandowy symulator zostania członkiem organizacji LGBT... Gra co krok uświadamia nam, jakie silne są kobiety, że są silniejsze niż mężczyźni, ukazuje też "kobietę" z męskim ciałem jako te najsilniejszą i najbardziej waleczną osobę...
No i w sumie to nie wszystko bo w grze jest też mnóstwo głupich scen które potwierdzą moje zdanie, np. Śmierć Joela, która jest przedstawiona dokładnie i szczegółowo, widać wszystko - od strzału w nogi przez rozwalenie głowy kijem. Lecz kiedy jako Ellie przyjdzie nam się zemścić na pewnej czarnoskórej dziewczynie to gra nam tego tak dosłownie nie pokazuje - cyrk.
4. Zakończenie, czyli jak zepsuć zepsutą fabułę.
O wadach TLOU 2 mógłbym pisać cały dzień, jednak to zakończenie wprowadziło mnie w największe osłupienie i sprawiło, że zacząłem pisać owy tekst.
No bo jak to jest, że przez całą grę zabijamy w ramach zemsty tłumy mniej lub bardziej winnych ludzi a na samym końcu nagle przebaczamy osobie która zabiła wszystkich naszych bliskich i spowodowała, że świat się zawalił nam na głowę?
Wyobrażacie sobie co by było gdyby Kapitan Price na końcu MW3 nie zabił Makarova a dał mu odejść?
Lub gdyby John Marston puścił tak o Micah wolno twierdząc, że nagle mu przebacza? Nie miałoby to żadnego sensu tak samo jak nie ma w The Last Of Us 2.
Całą grę pragniemy zemsty, zemsty za naszego ojca i wszystkich naszych bliskich, mordujemy w imię tej zemsty każdego kogo popadnie ale osoby która spowodowała te masakrę puszczamy wolno - kunszt fabularny nowego kolorowego Naughty Dog.
Druckmann, coś Ty zrobił?
Czekałem na tę grę jak na nic innego w tym roku i dostałem coś takiego...
Jako gracz czuję się ośmieszony i wyśmiany.
Sam core gry jakim jest porządny gameplay i ładna grafika nie wystarczy bym mógł uznać ten tytuł za udany, kiedy to fabuła w tej grze gra pierwsze skrzypce (a przynajmniej powinna).
Jestem zawiedziony, nie czekam już na nic od ND i na nic co wyjdzie spod ręki Pana Drunkmana.
Nie dziwię się osobom które wpuściły leak'i do internetu i nie dziwię się graczom którzy wylewają swoje żale na Metacritic czy na YouTube. Dla mnie The Last Of Us nigdy nie dostało sequel'a, a ten śmieszny fikcyjny spin-off oceniam na 5/10 tylko i wyłącznie ze względu na grafikę, muzykę i przyzwoity gameplay.
Jest to moja opinia, nie musisz się z nią zgadzać - napisz swoją kulturalnie w komentarzu, zapraszam do rozmowy ;)