DIABLO IMMORTAL grać czy nie grać ?
Czy warto zagrać w „Diablo Immortal” na smartfonie ?
Minęło już trzy tygodnie od premiery gry „Diablo Immortal” w wersji mobilnej i pc.
Ale nadal jest głośno o grze i jej kontrowersyjnych mikropłatnościach.
Pojawiają się wyliczenia ile to trzeba wydać pieniędzy, żeby wymaksować postać.
Oraz że rozwój postaci na dalszym etapie bez wydawania kasy będzie ograniczony lub nawet niemożliwy.
Wydawca gry Blizzard Entertainment nic sobie nie robi z tych zarzutów i cieszy się, bo gra zarabia olbrzymie pieniądze.
Pochwalił się nawet, że grę pobrano ponad 10 milionów razy i jest to największa premiera w historii serii Diablo.
Obecnie gra na Metacritic ma średnią ocenę w recenzjach w okolicy sześćdziesięciu kilku procent na pc i urządzeniach mobilnych. Zaś u graczy ocena szoruje po dnie i wynosi 0,3 lub 0,4 procenta w zależności od platformy. Wcześniej na komputerach była nawet średnia 0,2 procenta. ;)
Wynikałoby z tego, że gra to „crap” i nie warto w nią grać. Ale tak nie jest, bo gracze wystawiając grze zera dają jej wydawcy do zrozumienia, że za daleko posunął się z mikropłatnościami.
W niektórych krajach gra została zakazana, w związku z umieszczeniem w niej elementów hazardowych.
Oczywiście najlepiej samemu jest zagrać w grę i przekonać się na jaką ocenę w rzeczywistości ona zasługuje. Tym bardziej, że gra jest darmowa i można grać nie wydając żadnych pieniędzy.
Historia
Gra została zapowiedziana na BlizzConie w 2018 roku.
Miała zostać wydana tylko na urządzeniach mobilnych.
Brak wydania gry na komputery osobiste wywołał bardzo negatywne reakcje fanów Diablo.
Za produkcję odpowiada chińska firma NetEase i Blizzard Entertainment.
W następnych latach prezentowano rozgrywkę z gry.
Odbywały się też zamknięte testy.
W kwietniu tego roku ogłoszono datę premiery gry na 2 czerwca.
Zapowiedziano także wydanie gry na pc w wersji beta. Co bardzo ucieszyło wiele osób. :)
Obiecano cross-progresję i cross-play między platformami.
Gra miała wystartować 2 czerwca o godzinie 19:00 ale już dzień wcześniej 1 czerwca uruchomiono serwery dla wersji mobilnej. I można było już grać oraz robić zakupy w sklepie.
Chyba nie mogli już się doczekać kiedy zaczną zarabiać na grze. ;)
Gra
„Diablo Immortal” jest darmową grą wieloosobową typu „hack'n'slash” posiadającą także kampanię fabularną.
Fabuła jest umiejscowiona pomiędzy drugą, a trzecią częścią. Dzieje się 5 lat po wydarzeniach z dodatku „Pan Zniszczenia” do gry „Diablo II”.
Zło nie śpi i wraca. Ktoś musi je powstrzymać. Naszym wrogiem będzie Skarn, porucznik i przyboczny samego Diablo.
Na swej drodze trafimy do znanych miejscówek oraz spotkamy starych znajomych i dawnych wrogów.
Nowe Diablo bez Deckarda Caina nie mogło się obejść. U Charsi będziemy pozbywać się zbędnego sprzętu.
Według zapowiedzi fabułę można skończyć w 20 godzin. Ale trzeba grać dłużej wykonując także misje poboczne, bo postępy w kampanii są uzależnione od poziomu naszego bohatera.
Dostajemy do wyboru sześć klas postaci. Ja jak zwykle wybrałem Barbarzyńcę. :)
Choć może trzeba było zdecydować się na płeć piękną. ;)
Sterowanie dotykowe na smartfonie jest ok, choć brakuje trochę precyzji.
W dolnej części ekranu po lewej stronie mamy poruszanie postacią, a po prawej panel z atakami.
Grafika wygląda dobrze na takim małym ekranie. Miejscówki są klimatyczne. Reszta jest kolorowa ale bez przesady i nie razi po oczach jak w trzecim Diablo.
Gra u mnie działała na średnich ustawieniach i w 30 klatkach na sekundę. Te klatki to chyba są tylko w teorii, bo jak dużo się działo w rajdzie to obraz się całkiem rwał. Gubiące się klatki to zmora tej gry i przeszkadza w graniu. Przejście na niską jakość też niewiele daje.
Gra pożera baterię i na dłuższe sesje przydaje się ładowarka.
Sam smartfon też potrafił się nieźle nagrzać.
Chyba mój Redmi Note 8 Pro jest już za stary na takie gry. ;)
Na plus trzeba zaliczyć polską wersję językową gry w formie napisów.
Choć szkoda, że nie dostaliśmy pełnego spolszczenia i kwestie mówione są po angielsku.
Muzyka jest taka sobie. Gra w tle i nie zapada w pamięć.
Pierwsze wrażenie z grą było pozytywne. Siekanie potworków jest fajne i nadal bawi. :)
Co chwilę coś się dzieje i sypią się jakieś nagrody. Kolejne levele szybko wpadają.
Wkręciłem się w grę i nim się obejrzałem miałem już 60 poziom, a jeszcze nie skończyłem kampanii fabularnej. ;)
Przyjemnie się zabija kolejnych wrogów i jest w miarę łatwo. Choć mała chwila nieuwagi może źle się skończyć.
Pierwszy „zgon” zaliczyłem dopiero w rajdzie na Lassala. ;)
Gra prowadzi za rękę ale też zmusza do zaliczenia różnych aktywności. Wstąpienie do oddziału czy klanu oraz udział w pvp. Co niekoniecznie każdego interesuje.
Dużo jest ułatwień w grze pozwalających zaoszczędzić czas na różne czynności.
W opcjach można ustawić jakiego koloru przedmioty postać będzie podnosiła automatycznie.
Bardzo przydaje się też nawigowanie. Na mapie zaznaczamy punkt i postać sama do niego dociera. Dotknięcie zlecenia na panelu teleportuje nas do danej miejscówki i powrót z niej po jego wykonaniu.
W grze mamy sporo limitów. Zakupy rzeczy mają zwykle limity codzienne i tygodniowe. Te pierwsze resetują się każdego dnia o 3:00 w nocy, a tygodniowe w poniedziałki też o trzeciej godzinie.
Są podobno nawet limity na ciekawsze fanty wypadające z elitarnych potworów.
W trakcie zeszłego tygodnia przestały mi się naliczać punkty bojowe w karnecie, bo osiągnąłem jakiś limit tygodniowy. Widać za dużo grałem. ;)
Po dotarciu do „Zachodniej Marchii” stanie się ona naszym domem, z którego będziemy wyruszać na dalsze przygody.
Na mapie świata każda miejscówka ma podany rekomendowany level postaci do jej eksploracji.
Po osiągnięciu 60 poziomu zaczynają się poziomy mistrzowskie tzw. paragony.
Możemy wtedy też przejść na wyższy poziom trudności „Piekło I”.
Dla „Piekła II” zalecane jest osiągnięcie 30 paragonu.
Mój Barbarzyńca choć już dawno przekroczył ten 30 poziom, to nadal nie może przejść na wyższy poziom trudności bo dostaje tam łomot od byle potworka. ;)
Za taki stan rzeczy odpowiada jego niski współczynnik bojowy. A ten w dużej mierze uzależniony jest od klejnotów legendarnych umieszczonych w broniach i elementach zbroi oraz ich rezonansu.
Zbytnio sobie nie zawracałem głowy ulepszaniem tych klejnotów. I czekałem ponad dwa tygodnie, aż mi z pradawnej szczeliny wypadną dwie runy do stworzenia u złotnika konkretnego klejnotu.
Z rajdów w pradawnych szczelinach dostajemy runy i niknący żar. Niknący żar zamieniamy na runy Fa, które służą do stworzenia losowych legendarnych klejnotów.
Przed rajdem w szczelinie umieszczamy niebieskie rzadkie emblematy, żeby powiększyć ilość tego co wypadnie po pokonaniu strażnika szczeliny. Czasem wypadnie też jakiś legendarny klejnot. Mi przez trzy tygodnie to może tylko z pięć takich wypadło.
Nie wydając pieniędzy możemy kupić za rękojeści tylko jeden na miesiąc fioletowy legendarny emblemat, który gwarantuje wypadnięcie w nagrodzie legendarnego klejnotu.
Nie powiem co mi wypadło po jego użyciu ale to było jedno wielkie rozczarowanie. ;)
Przechodząc do tematu mikropłatności. Mechanizmy umieszczone w grze w przypadku rozwoju i progresji postaci wymuszają dokonywania różnych mikropłatności. Wszystko kręci się wokół legendarnych klejnotów. Bez zakupów fioletowych emblematów za wieczne kule w „endgame” czeka nas powolny grind i raczej szkoda jest tracić na to czas. A wieczne kule kupimy tylko za pieniądze i interes się kręci. ;)
Gra co chwilę daje jakieś nagrody ale pokazuje też, co byśmy dostali za prawdziwe pieniądze.
A tam to już są fajne te nagrody. Nawet jeżeli byśmy wykupili „wzmocniony karnet bojowy” to potem trzeba by dokupić kolejny ze „ścieżką geniuszu”. A jeszcze kusi „dar obfitości”.
Do kupienia zresztą jest mnóstwo rzeczy: od emblematów i wiecznych kul przez zestawy oraz elementy ozdobne do platyny i materiałów. Jest w czym wybierać jeżeli chcemy wydać kasę.
Gra „Diablo Immortal” to taka maszynka do zarabiania pieniędzy i wyciągania ich od graczy. ;)
Oprócz mikropłatności to trochę rzeczy jeszcze mi się nie podoba.
Mamy namieszane z walutami w grze. Oprócz złota są jeszcze rękojeści, platyna i wieczne kule. Złoto możemy przepuścić na hazard. Przez trzy tygodnie tylko raz udało mi się wygrać jakiś legendarny przedmiot.
Niektóre towary kupimy tylko za wieczne kule, a te już nabywamy za prawdziwą gotówkę.
Zaproszenia od innych graczy pojawiają się centralnie na ekranie i zasłaniają widok na walkę. Co jest bardzo wkurzające jak właśnie ostro z kimś walczymy np. ze strażnikiem szczeliny.
Na szczęście czat można wyłączyć w opcjach, bo przeszkadza w graniu jego wyskakujące ciągle okienko.
Przed premierą grę można było wstępnie pobrać i miała z 3 GB. A teraz już zajmuje około 12,8 GB.
Za pierwszym uruchomieniem zamiast już grać, to musiałem czekać aż się dociągną jakieś pliki.
Następnego dnia nie było lepiej, bo znowu gra zaczęła ponownie dociągać już pobrane dzień wcześniej pliki.
Kolejnego dnia też coś dociągała. Człowiek chce grać, a czeka i tylko się denerwuje. ;)
Planowałem grać w domu także na swoim padzie Xbox Elite ale na smartfonie z Androidem ten model nie jest obsługiwany i nie dało się go podłączyć. Więc pozostało tylko grać dotykowo na ekranie.
Czasem występują problemy z zalogowaniem oraz sesja bywa rozłączana.
Dzień jak co dzień czyli co dostajemy za darmo. ;)
Warto zaglądać do gry każdego dnia, bo jest do odebrania jakaś nagroda.
Kolejną dostajemy za zabicie pierwszego potwora w ciągu dnia. Ot taka promocja na zabijanie. ;)
W pradawnej szczelinie czeka na nas niebieski rzadki emblemat.
W Sanktuarium Iben Fahda po pokonaniu potworów mamy darmową skrzynię. Reszta skrzyń jest już za klucze Pretendenta. Jeżeli chciałoby się otworzyć wszystkie znajdujące się tam skrzynie, to potrzeba tych kluczy z 377. W razie czego do otwarcia skrzyń można dopłacać platyną. Więc jest co zbierać. ;)
W karnecie bojowym też należy odbierać nagrody jak się tylko dana ranga odblokuje. Po osiągnięciu 40 rangi dostaje się już tylko „dar uznania” za każde 180 punktów bojowych.
Cienie kontra Nieśmiertelni
Po skończeniu fabularnej kampanii pozostaje wzięcie udziału w wojnie pomiędzy Cieniami i Nieśmiertelnymi.
Żeby wstąpić w szeregi Cieni trzeba wziąć udział w loterii lub dostać od kogoś zaproszenie (Sygnet Akeby).
Jak już zostaniemy Cieniem, to pojawiają się nowe aktywności jak „Rajd na Skarbiec” czy „Ścieżka Krwi”. Dostajemy też nowe kontrakty do wykonania. Więc jest co robić i się zbytnio nie nudzić.
Trzeba piąć się w hierarchii i dołączyć do jakiegoś „Mrocznego Klanu”, żeby wziąć udział w „Wojnie Cieni”. Zwycięskie klany rzucają potem wyzwanie Nieśmiertelnym w „Rytuale Wygnania”.
W ostatnią niedzielę na serwerze „Al'maiesh” na którym gram wreszcie Cienie pokonały Nieśmiertelnych i jeden z klanów zajął ich miejsce. Więc była okazja do poimprezowania. ;)
A potem każdy z pozostałych Cieni przestał nim być i wrócił do życia Awanturnika. I znowu trzeba było zaczynać od początku. ;)
Po zakończeniu wątku fabularnego gram już trochę z rozpędu. Nie wiem na ile mi jeszcze starczy chęci do grania. Bo nie chce mi się robić w kółko tych samych rzeczy. ;)
Ale grając w kampanię to nieźle się bawiłem. I nie żałuję czasu poświęconego na grę. :)
Jeżeli pojawi się w przyszłości rozszerzenie fabularne, to na pewno wrócę do gry.
Może gra wyjdzie także na konsolach, więc wtedy chętnie bym w nią ponownie zagrał.
Na koniec
Dla kampanii fabularnej warto zagrać nawet na smartfonie. Grę spokojnie da się przejść też solo.
Można dobrze się bawić nie wydając żadnych pieniędzy. Ale żeby dalej grać to niestety gra wymusza zakupy, bez których inaczej czeka nas bezsensowny powolny grind.
Gdyby nie nachalne wciskanie mikropłatności na każdym kroku, to byłaby nawet niezła gra.
Oceniam grę na 8 i daję wielkiego minusa za mikropłatności. Więc w notce będzie ocena 7,5.
Darmowa nagroda za przeczytanie. :)
Tekst w wersji beta. ;)