Record of Ragnarok - Recenzja anime. O walkiriach, które pożrą księżyc i słońce

BLOG RECENZJA
2113V
Record of Ragnarok - Recenzja anime. O walkiriach, które pożrą księżyc i słońce
Persefona | 27.08.2021, 19:43
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Pamiętam do dzisiaj moją ekscytacje podczas oglądania Kengan Ashura. Anime te uważam za jedno z lepszych bijatyk. Gdy tylko usłyszałam o nowym serialu z tego gatunku, ale z bogami, to ucieszyłam się, gdyż interesuję się różnymi mitologami. Niestety się rozczarowałam. Nie jest źle, ale mogło być lepiej. Zapraszam do recenzji anime Record of Ragnarok.

Czas czytania: 9 min.


Zaczyna się wielkie głosowanie na temat ludzkości. Biorą w nim wszyscy bogowie i boginie. To oni właśnie mają zdecydować czy ludzie mają zostać wyniszczeni lub będą mogli żyć kolejne tysiąc lat. Niestety pierwszy wybór jest wyraźnie bardziej chciany. Gdy wszystko zmierza ku końca ludzkości, w ostatnią chwilę zjawia się niespodziewanie Brunhilda, najstarsza z 13 walkirii. 

Nie przyszła tam oczywiście z niewiadomych powodów. Chce ona dać szanse ludzkości na życie, i dlatego proponuje zorganizowanie tytułowego Ragnaroku, czyli ostateczną bitwę pomiędzy bogami a ludźmi. Choć opcja zrobienia tego wielkiego turnieju została zapisana w księdze w celach humorystycznych (bo przecież jak człowiek mógłby pokonać boga, prawda?), to przyjmują wyzwanie. 

Zasady Ragnaroku są proste: każda z stron wysyła na pole bitwy trzynastu przedstawicieli swojego gatunku. Pierwsza ,,drużyna", która zdobędzie siedem zwycięstw, wygrywa turniej. Właśnie od wojowników-ludzi zależy czy nasz gatunek będzie żył. Aby dać szanse ludziom pokonać przeciwników, walkirie transformują się w bronie, które mogą dorównać sile oręży bogów. Wielki Turniej Ragnarok czas zacząć!

Muszę przyznać, że to całkiem świeża wizja związana z bogami. Dzięki takiemu nowemu spojrzeniu na mitologie z ciekawością oglądałam następne odcinki. Naprawdę, nie spotkałam się jeszcze z tym, aby zebrać wszystkich potworów oraz bogów z mitologii/folklorów z całego świata i najpotężniejszych ludzi historii w jednym miejscu, by walczyli przeciwko sobie.

Oczywiście sam pomysł nie wystarcza, trzeba go jeszcze dobrze zrealizować. I twórcom się udało to zrobić; historia stoi na wystarczająco wysokim poziomie, by była zaletą, choć zawiera parę dziur fabularnych i czasami po prostu nudzi. Ogólnie opowieść to w większości ,,backstory", przez które możemy zrozumieć niektóre zachowania bohaterów. Na szczęście ostatnie odcinki ratują serial i pokazują naprawdę wysoki poziom (zwłaszcza końcówka). Chciałabym, aby każdy epizod taki był...

Jednak pierwsze skrzypce nie gra fabuła, a walki. Będzie dużo krwi, ale potyczki nie są jakieś bardzo brutalne, więc możecie na spokojnie oglądać to podczas jedzenia ;). No właśnie, to idealne anime do posiłku; nie trzeba się zbytnio skupiać, gdyż niewiele wymaga do myślenia, lecz nie jest złe. Produkcja ta jest średniakiem, ale takim przyjemnym. Niestety to wszystko właśnie przez te walki. Gdy jeszcze o drugiej i trzeciej bitwie można powiedzieć dużo pozytywnych słów (Zwłaszcza o ostatniej potyczce; od pewnego momentu z fascynacją ogląda się przedstawione nam wydarzenia), to pierwsza walka jest wielkim rozczarowaniem (walka pomiędzy Thorem a Lü Bu brzmi bardzo dobrze). Tam praktycznie nic się nie działo; cały czas gadali. Było to naprawdę irytujące i... nudne. Jeśli ktoś zamierza oglądać, to będziecie musieli wytrwać 5 pierwszych odcinków, aby serial wreszcie zaciekawił.

Tak jak pisałam wyżej, Record of Ragnarok przedstawia bogów oraz potworów z różnych zakątków świata, ale zmienia ich wygląd. I moim zdaniem to bardzo dobra decyzja! Wszyscy zostali przedstawieni w naprawdę interesujący sposób (choć z drugiej strony się nie dziwię, gdyż akcja anime dzieje się w XXI wieku, więc nie dziwota, że niektóre postacie są zrobione w ,,współczesnym" stylu). Szczególną uwagę mam do Śiwy, Odyna oraz do Lokiego, którzy wyglądają wspaniale!

Przejdźmy do bohaterów produkcji. Protagonistka, Brunhilda, jest bardzo dziwną postacią. Przez większość jest raczej normalna, ale czasem zaczyna się dziwnie zachowywać oraz łatwo się wkurza i stresuje (aby się uspokoić, zaczyna jeść ciasteczka: super ciekawostka...). Towarzyszyć będzie jej Göll, najmłodsza z walkirii. Jest ona typową w anime osobą, która jest obok głównego bohatera i wkurza widza swoimi piskami. Moim zdaniem jest tu naprawdę zbędna i tylko przeszkadza w delektowaniu się anime. 

Interesującą rzeczą jest to, że postacie drugoplanowe są ważniejsze od głównej bohaterki. Przez większość czasu to właśnie ich będziemy widzieć. Do nich możemy zaliczyć. porywczego Śiwe, cichego Odyna czy chciwego Hermesa. Wszyscy wyglądają wyśmienicie, ale niestety nie każdy jest dobrze napisany. Dotyczy to głównie postaci walczących na arenie. Niektórzy są po prostu nijacy i zniechęca to do oglądania. Jednak znów sytuację ratują ludzie, gdyż każdy z nich jest genialną postacią ze swoimi motywacjami i powodami, by uczestniczyć w tym turnieju i zabić bogów. Moją ulubionym bohaterem jest zdecydowanie Kojiro.

Na początku może wydawać się, że warstwa audio-wizualna stoi na wysokim, ale niestety tak nie jest. Pierw o grafice. W bijatykach anime możemy często zobaczyć połączenie animacji 2D z 3D. Tutaj zobaczycie tylko ,,kreskę" dwuwymiarową. Grafika jest bardzo ładna, choć w niektórych jest bardzo ,,nierówna" i zostawia wiele do życzenia Co trzeba docenić, to bohaterowie, którzy mają narysowanych wiele większych lub mniejszych szczegółów.

Gdy jeszcze grafika trzyma poziom, to o muzyce nie mogę powiedzieć tego samego. Jedynym dobrym kawałkiem jest ending, choć ten też nie jest jakoś genialny. Jestem rozczarowana kompletnie opening'iem, który po prostu omijałam (rzadko tak robię). A jak wypada resztą ścieżki dźwiękowej? Niestety też średnio. Muzyki z tego anime raczej nie zapamiętacie, gdyż każdy kawałek brzmi podobnie. Naprawdę, dawno nie słyszałam już tak nudnych utworów. Co ciekawe, ścieżkę dźwiękową do tej produkcji skomponował Yasuharu Takanashi, czy twórca muzyki m.in do Naruto Shippuuden (oraz do niektórych filmów z tej serii) czy do Fairy Tail, czyli do produkcji, w których było dużo dobrych utworów. Szkoda, że tutaj się nie udało.

Record of Ragnarok zaskakuje swoim świeżym pomysłem, lecz nie wykorzystuje w pełni potencjału. Trzeba pochwalić twórców za napisanie dobrej fabuły i za świetny wygląd postaci (choć z drugiej strony nie ma co się dziwić, gdyż wyglądają tak samo jak w mandze; nie stworzyli nic nowego). Jednak produkcja ma dużo wad, m.in. słabą muzykę czy okropną pierwszą walkę. Mimo wszystko, że jest średniakiem, to produkcję polecam.


Tytuł angielski: Record of Ragnarok

Tytuł oryginalny: Shūmatsu no Walküre  

Rok produkcji: 2021

Typ: seria TV 

Długość odcinka: 22 min.

Ilość odcinków: 12

Studio odpowiedzialne za produkcję: Graphinica

Gdzie obejrzeć: Netflix (PL)


 

Oceń bloga:
10

Atuty

  • Dobry pomysł na fabułę, który został zrealizowany w przyzwoity sposób
  • Wygląd postaci
  • Grafika
  • Reszta walk jest fascynująca
  • Główna bohaterka, niektórzy bogowie i ludzie

Wady

  • Pierwsza walka jest straznie nudna
  • Słaba muzyka
  • Niektóre momenty są zbędne
  • Czasami brak fabuły
  • Niektóre postacie są nijakie
Avatar Persefona

Persefona

Record of Ragnarok to przyjemny średniak, który można obejrzeć ,,na luzie". Nie wiadomo czy będzie 2 sezon, ale jedno jest pewne: turniej się jeszcze nie skończył.

5,5

Komentarze (15)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper